KALINA BIESIADNA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez KALINA BIESIADNA
-
http://strony.aster.pl/mira1/piosenki-jesien/rpo.htm Rozmowa przez ocean Jest sobota, za oknem świt i Warszawa kaszle miarowo wczoraj przyszedł od ciebie list miłe słowo... jesień u nas koronę ma tego roku jakby cierniową a ty piszesz, że u was szał i punk-rockowo... są dwa światy i nas jest dwoje do swych miejsc przypiętych jak rzepy ty masz pewnie więcej spokoju ja mam dzieci... są dwa światy i jedno słońce które u nas słabiej coś grzeje ty masz pewnie duże pieniądze ja nadzieję... jest sobota, za oknem świt i Warszawa kaszle miarowo wczoraj przyszedł od ciebie list czułe słowo... tamten wieczór, gdy ja i ty tak, to była wspaniała chwila ale dzisiaj obeschły łzy, więc pozdrawiam cię Maryla... są dwa światy i nas jest dwoje...
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA___________-witam WAS spiewajaco Dziekuje za piekne wiersze i piosenke Posluchajmy ABBA http://www.youtube.com/watch?v=4ohr4P8E_io Pozdrawiam bardzo serdecznie!
-
Przyjemnej lekturki Zdazylam!! Za chwile mam telefon od mojej przyjaciolki z Las Vegas! Uwielbiam z Nia rozmawiac,,,,czasami ucinamy sobie godzinne pogaduszki.Mamy tyle sobie do powiedzenia i tak daleko od siebie niestety mieszkamy! JARZEBINKO__________dokladnie jak z nami:D DOBRANOC BIESIADO DO JUTRA Pa,pa
-
Dwa m-ce pozniej Wlodek byl w Chicago.Juz po dwoch dniach spedzonych z nim bylam pewna,ze to mezczyzna mojego zycia.Ze to z nim chcialabym je spedzic.Niewazne gdzie__w Polsce,czy w Stanach,byle z nim. Uwielbiam jesien____powiedzialam podczas jednego ze spacerow. __Uwielbiam ciebie___wyszeptal Wlodek i objal mnie ramieniem. Potem,kiedy siedzielismy w restauracji i rozgrzewalismy sie goraca herbata,spytalam,czemu nad morzem byl taki powsciagliwy. Wygladalas na kobiete skrzywdzona___odrzekl.__Pamietaj,ze na co dzien zajmuje sie zawilosciami ludzkiej duszy i widze wiecej niz inni faceci.Nie chcialem cie sploszyc. Tej nocy opowiedzial mi o sobie wszystko.O starszej siostrze,ktora od zawsze opiekowal sie,o medycynie,na ktora poszedl wlasnie ze wzgledu na jej chorobe,o swoim niepokoju,leku,smutku,niepewnosci,tesknocie,,, Ciiii___przerwalam mu w pewnej chwili.__Na wszystko przyjdzie czas.
-
W ogolnym zamieszaniu wymienilismy nasze wizytowki,ale bylam spokojna,ze sie jeszcze spotkamy___nawet gdyby Wlodek nie zadzwonil,zamierzalam sama to zrobic. „Takiej okazji sie nie przepuszcza__powtarzalam w myslach przez cala droge w samolocie.__Musze wiedziec,czy reszta elementow ukladanki pasuje do siebie”! I zrobilam to___zaraz po powrocie wykrecilam podany na wizytowce numer telefonu. __Jestem juz na miejscu___powiedzialam po prostu. __Wiedzialem,ze zadzwonisz___w glosie Wlodka slychac bylo radosc. __Jak Ewelina? __Musiala zostac w szpitalu.Spedzi tam kilka m-cy.A moze,,Wlodek zawahal sie. __O co chcialbys mnie zapytac? __Moze to troche za wczesnie,ale czy nie myslalas nigdy o powrocie do Polski? __A ty o odwiedzeniu Ameryki? _Mowisz powaznie? __Jak najpowazniej. cdn
-
Widzialam ich potem w stolowce.Obiad jedli powoli,w milczeniu.Wlodek ani razu nie spojrzal w moja strone.Powiedziec,ze bylo mi przykro,to malo,z trudem powstrzymywalam lzy.Dzieki Bogu wczasy zblizaly sie do konca. „Jakos wytrzymam te ostatnie trzy dni___pocieszalam sie __a potem wracam do Stanow i juz go nigdy nie zobacze”. Byl wczesny swit,osrodek spal jeszcze w najlepsze,gdy cisze rozdarl straszliwy krzyk. Krzyczala kobieta.Gdzies w poblizu.Rozpaczliwie,przeciagle,bez slow! Ludzie gromadnie wybiegli przed domki,by ujrzec zupelnie naga kobieca postac stojaca na srodku trawnika przed stolowka i wydajaca z siebie nieludzkie dzwieki! Zanim ktos zdazyl interweniowac,nadbiegl Wlodek i kocem okryl nieszczesna.Byl blady jak sciana i zdenerwowany. __Siedzialem przy niej pol nocy,nad ranem zasnalem i nie zauwazylem,jak sie wymknela___wyjasnial,tulac do siebie zaplakana kobiete.__To moja siostra,,, Od dawna choruje,ale ostatnio bylo zupelnie dobrze.Niestety,wczoraj znowu dostala ataku.wezwal mnie jej lekarz,sugerujac,ze dobrze byloby zabrac Eweline na troche z miasta.Przyjechalem z nia tutaj,w nadziei,ze zmiana otoczenia jej pomoze.Potrafie sie nia zaopiekowac,w koncu jestem psychiatra.Niestety,wyglada to gorzej niz myslalem.Ewelina musi trafic do szpitala.Zaraz wyjezdzamy,,, cdn
-
Nastepnego dnia mielismy sie wybrac na wycieczke do starych kamieniolomow,jednak Wlodek nie pojawil sie na sniadaniu. __Wyjechal w srodku nocy---poinformowala mnie recepcjonistka,kiedy o niego zapytalam. __Nie zdazyl nawet odwolac posilkow,,,dziewczyna zajrzala do ksiazki gosci i dodala: _Klucza do pokoju nie oddal,wiec na pewno wroci. Zachodzilam w glowe,co sie stalo,ale tajemnica szybko sie wyjasnila.Tuz przed obiadem na parking podjechal samochod.Najpierw wysiadl z niego Wlodek,potem pomogl wyjsc jakiejs kobiecie.Nie moglam zobaczyc jej oczu,bo ukryla je za olbrzymimi okularami,ale dokladnie widzialam wyraz twarzy Wlodka.Malowalo sie na niej napiecie,moze nawet lek.Zauwazyl mnie,jednak nic nie powiedzial.Podtrzymujac kobiete za ramie,ruszyl w strone swojego domku.Po chwili zatrzasnely sie za nimi drzwi. „Kim ona jest?”—zastanawialam sie,spacerujac samotnie po plazy.Im dluzej nad tym myslalam,tym bardziej utwierdzalam sie w przekonaniu,ze to musiala byc zona Wlodka.Bo niby kto? Zazylosc miedzy nimi rzucala sie w oczy az nadto.Bylam wsciekla.Spodobal mi sie facet,ktory nie dosc,ze okazal sie zonaty,to jeszcze lgal jak z nut. W nadziei na krotki wakacyjny romans udawal rozwodnika,ale zoneczka zrobila mu niespodzianke i przyjechala z wizyta,niweczac wszystkie plany! cdn
-
Odmowic przystojnemu,samotnemu mezczyznie ?? Toz to bylby grzech! Dni mijaly,a moje wieczorne spacery z Wlodkiem staly sie zwyczajem.Czulismy sie razem tak dobrze,jakbysmy sie znali od lat.Mielismy mnostwo wspolnych zainteresowan,niemal codziennie odkrywalismy kolejne.Wyraznie czulam w nim bratnia dusze.Odnosilam wrazenie,ze nie jestem mu calkiem obojetna.Starannie jednak unikalismy wszelkich wyznan,jakby oczywiscie bylo,ze to wylacznie przelotna,wakacyjna znajomosc. Wkrotce dowiedzialam sie,ze Wlodek jest lekarzem,lubi koty i niemal wszystko to,co ja.Bylam oczarowana jego humorem,lagodnoscia,szerokimi horyzontami i bezinteresownoscia___w zaden sposob nie probowal wykorzystac mojej sympatii do niego,choc dawal dowody,ze mu sie podobam. Wbrew zasadom opowiedzialam mu o bolesnym rozstaniu z mezem.Okazalo sie,ze mamy bardzo podobne doswiadczenia.Wlodek byl od szesciu lat rozwiedziony__zona opuscila go dla bogatego biznesmena z branzy futrzarskiej. __Dlugo to przezywalem—opowiadal.—Trudno mi bylo komukolwiek zaufac,ze jeszcze moze mnie spotkac cos pieknego,,,Dlatego doskonale wiem,co czujesz.Ale czas leczy rany—usmiechnal sie cieplo. cdn
-
„Chyba wolalabym wdowca,bo to zawsze sytuacja jasniejsza__dumalam.__A jesli rozwiedziony,to przynajmniej nie z jego winy”. Uzbrojona w takie przemyslenia,zawitalam w piekny wrzesniowy ranek do nadmorskiego osrodka wczasowego.Zakwaterowano mnie w nieduzym,niezle wyposazonym domku niemal na skraju plazy.Choc niby na nic nie liczylam,serce mocniej mi zabilo,gdy juz nastepnego dnia podczas sniadania zobaczylam wysokiego bruneta z czerwona bandanka fantazyjnie zawiazana na opalonej szyi. Byl mniej wiecej w moim wieku,mial uroczy,dobroduszny usmiech i potargane wlosy.Wytarte dzinsy troche na nim wisialy,ale jakos mi to nie przeszkadzalo/moj eks dbal o ciuchy i o ich marki bardziej niz o mnie i za zadne skarby nie ubralby sie tak luzacko/.Poniewaz nikt nie towarzyszyl brunetowi ani przy obiedzie,ani przy kolacji,uznalam,ze jest na wczasach sam i,,,,juz zaczelam fantazjowac na jego temat. Wychodzilam wlasnie ze stolowki,kiedy obiekt mojego platonicznego zainteresowania podszedl do mnie,przedstawil sie i zaproponowal wspolne ogladanie zachodu slonca. __Zauwazylem,ze pani tez jest tu sama___powiedzial.__Calymi godzinami nie mam do kogo ust otworzyc,a ze z natury jestem gadula,wiec cierpie katusze.To co,wybierze sie pani ze mna na plaze wieczorem? cdn
-
Sama czesto zadawalam sobie to pytanie.Przez pierwszy rok po rozwodzie z Wojtkiem,ktory zostawil mnie dla znacznie mlodszej,odpowiedz byla jasna __nigdy wiecej nie naraze swojego serca na takie cierpienie! Ale z uplywem czasu przyszly watpliwosci i niejasna tesknota:”Wiec juz nigdy nie bede dzielic z mezczyzna smutkow i radosci? Juz na zawsze bede chadzic do kina z kolezankami,a urlopy spedzac solo albo na doczepke do znajomych par? A co z seksem? Czy zeby nie narazic sie na milosny zawod,bede skazana jedynie na jednonocne przygody,calkiem nie w moim stylu?!” W koncu stwierdzilam,ze nie wykluczam mozliwosci zaprzyjaznienia sie z jakims panem,pod warunkiem,ze bedzie spelniac moje calkiem konkretne wymagania.Powinien byc co najmniej w moim wieku lub odrobinke starszy/Wojtek byl ode mnie trzy lata mlodszy/,miec stabilna sytuacje zawodowa/moj eks wciaz rzucal prace,wiec czesto zylismy tylko z mojej pensji/,byc prawdomownym,lojalnym,spokojnym domatorem i wielbicielem kotow/mojego bylego wciaz gdzies nosilo,a z powodu jego alergii musialam oddac ukochanego Filemona/.A jesli bylby jeszcze wysoki ,to prawie ideal! Oczywiscie nie moze byc zonaty,a poniewaz w mojej grupie wiekowej nielatwo o kawalerow,pozostawal rozwodnik albo wdowiec.,,, cdn
-
WITAJ BIESIADO wieczorowa pora! KOCHANE DRZEWKA_________coz to byl za upalny dzien! Najpierw wybralam sie na male zakupy,a pozniej w rejs.Dzisiaj znow zbrazowialam na murzynke____grzalo niemilosiernie. Po powrocie kilka telefonow ,kapiel i zasiadam do kompa z piekna,jesienna opowiescia. :)Bedzie do porannej kawusi:) A zatem posluchajmy zwierzen DominikiUWIELBIAM JESIEN__________zwierzenia Dominiki __Zobaczysz,urlop we wrzesniu moze byc naprawde super___przekonywala mnie Irenka,kolezanka zza biurka.__Sama w ubieglym roku wybralam sie na pozegnanie lata z Baltykiem. Nie bylo takich tlumow jak w pelni sezonu i slonce lagodniejsze,a wiesz,ze w naszym wieku nie powinnysmy sie juz tak intensywnie opalac,,, Spojrzalam na nia urazona.W naszym wieku? Tez cos.Bynajmniej nie czulam sie jeszcze staruszka. __I mozna spotkac takich milych,jesiennych panow,co tez szukaja ciszy i odrobiny romantyzmu__ciagnela Irenka. __A daj ty mi spokoj z jesiennymi panami!__zachnelam sie.__Nie mam ochoty na zadne nowe znajomosci.Jade we wrzesniu wlasnie po to,zeby uniknac kontaktow z wczasowymi podrywaczami,ktorzy na widok spedzajacej samotnie urlop kobiety od razu zacieraja rece.Rok temu na Karaibach taki jeden zepsul mi caly pobyt: lazil za mna,zaczepial,narzucal sie,,, ___Czemu sie dziwisz,wciaz jestes bardzo atrakcyjna kobieta.Wiem,ze ciezko przezylas rozwod,ale to bylo juz prawie trzy lata temu__nie dawala za wygrana Irenka.__Nie powinnas tak calkiem zamykac sie na facetow.To,ze jeden z nich potraktowal cie podle,nie znaczy jeszcze,ze wszyscy sa do bani.Czasami warto sprobowac i dac sie zaprosic chociaz na kawe.Jak nie zaryzykujesz,to sie nie dowiesz,czy bylo warto. Chyba nie chcesz reszty zycia spedzic samotnie? cdn
-
Poemat Wierszem pisałaś ten poemat jesienny Złotem liści i czerwienią starych buków Na spróchniałej korze z pnia odartego drzewa Napisałaś palcem jego imię A wiatr choć jeszcze letni To jednak już trochę jesienny Strąca z wierzchołków sosen resztkę dnia I odchodziło lato jak sen Jak ptaki kluczem lecące I wrzos się ścielił już na polanie Sierpniowe słońce co nas rankiem cieszyło Blask swój tylko w złocie liści dziś odbija Gdzieś na kamieniu zimnym przysiadły letnie chwile W przestrzeń z czasem mknęło to co było. Słowa i muzyka: B Koptas http://strony.aster.pl/mira1/piosenki-jesien/Poemat-Pod%20Strzecha.htm DO ZOBACZENIA
-
Z uśmiechem przez jesień Chcę iść z uśmiechem przez jesień Nie martwić się Już mam dosyć wspomnień. I tych dni kiedy biegłam sama Bez słowa TY Już mam dosyć wspomnień. Chcę by nadeszły dni bez jednej łzy Takie dni w których można śnić że ten świat nie jest obcy dla dziewczęcych serc Które kwitną tylko raz. Chcę iść z uśmiechem przez jesień więc pomóż mi Już mam dosyć wspomnień. I tych słów które tylko dzielą Jak ostry nóż. Już mam dosyć wspomnień. Chcę białym ptakiem być i więcej nic Płynąć w dal na błękitny bal Ciebie też mogę zabrać gdy dogonisz mnie Zanim zginę w mlecznej mgle. Chcę żyć, chce śnić i omijać szare dni Pomóż mi Chcę żyć, chce śnić i jesienne wino z Tobą pić Chcę iść z uśmiechem przez jesień Nie martwić się Już mam dosyć wspomnień. I tych dni kiedy biegłam sama Bez słowa TY Już mam dosyć wspomnień. Chcę białym ptakiem być i wiecej nic Płynąć w dal na błękitny bal Ciebie też mogę zabrać gdy dogonisz mnie Zanim zginę w mlecznej mgle. Chcę żyć, chce śnić i omijać szare dni Pomóż mi Chcę żyć, chce śnić i jesienne wino z Tobą pić Płynąć w dal na błękitny bal Chcę białym ptakiem być i wiecej nic Może jeszcze zdążysz miłość mi dać Zanim zginę w jesiennej mgle. Pomóż mi mam dosyć wspomnień. Pomóż mi mam dosyć wspomnień. Śpiewa:Eleni http://strony.aster.pl/mira1/piosenki-jesien/Eleni-zupj.htm
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA_____________witajcie Dziekuje za USMIECH,za dowcipy,piekne wiersze i piosenki Chcialoby sie zaspiewac_____od rana mam dobry humor :) Pogoda przecudna!! Istne lato,wiec szkoda marnowac czasu na siedzenie w domku.Uciekam w plener!! Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
Uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkiej twarzy. Anonim Uśmiech to cała prawda smutku. Henry Saka Uśmiech to bodaj najkrótsza droga do drugiego człowieka. -------------------------------------------------------------------------------- Kornel Makuszyński Uśmiech to pół pocałunku. -------------------------------------------------------------------------------- James Joyce Uśmiech wędruje daleko. -------------------------------------------------------------------------------- Anonim Najpiękniejszy uśmiech ma ten, kto wiele wycierpiał. -------------------------------------------------------------------------------- Anonim Uśmiech jest światłem, które ukazuje się w otwartym oknie oblicza i oznajmia, że serce jest w domu. -------------------------------------------------------------------------------- Stapulensis Jacobus Faber Uśmiech bogaci obdarzonego, nie zubożając dającego. -------------------------------------------------------------------------------- Friedrich Nietzsche Najdowcipniejsi autorzy wywołują ledwie dostrzegalny uśmiech. -------------------------------------------------------------------------------- -------------------------------------------------------------------------------- Anonim Uśmiech jest połową pocałunku. Podziękuj Bogu za te setki buziaków codziennie otrzymywanych -------------------------------------------------------------------------------- Anonim Uśmiech kosztuje mniej od elektryczności i daje więcej światła. -------------------------------------------------------------------------------- Anonim Uśmiech jest najprostszą drogą do ludzkich serc. -------------------------------------------------------------------------------- Miodrag Bułatowicz Uśmiech losu bywa drwiący. -------------------------------------------------------------------------------- John Dana Uśmiech to niedrogi sposób na poprawienie naszego wyglądu. -------------------------------------------------------------------------------- Jan Twardowski Uśmiech jest najprawdziwszym, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy.
-
List z jesiennej ulicy Wymienialiśmy z tym panem ukłony, ilekroć spotykaliśmy go na ulicy, chociaż już dawno stawialiśmy sobie z przyjacielem pytanie, skąd go znamy, i nie umieliśmy na nie znaleźć odpowiedzi. Ukłony te zresztą nie były zdawkowe. O, nie! Kłanialiśmy się sobie serdecznie, życzliwie, jak dobrzy starzy znajomi. Więcej. Spotkać tego pana i wymienić z nim ukłon sprawiało nam żywą satysfakcję. Miał ten pan coś takiego w sposobie uchylania kapelusza, w spojrzeniu jakby cieplejącym na nasz widok, w uśmiechu, w którym stawał cały niby jabłonka w kwieciu wiosennym -- że spotkanie to było dla nas małym świętem, radosnym obchodem bezinteresownej życzliwości ludzkiej. W ogóle to był dobry omen -- spotkać tego niedużego pana, o którym nawet nie wiedzieliśmy, skąd go znamy, ba -- czy znamy go na pewno? Nie pamiętaliśmy nawet, od jak dawna trwała ta nasza powitalna przyjaźń, ale wydawało nam się, że od bardzo dawna. Aż przyszła jesień tegoroczna z jej mgłami, słotami i chłodami. Pewnego chłodnego, mglistego ranka spotkaliśmy naszego starego znajomego. I znów zafurkotały nad głowami kapelusze, zakwitły jabłonki uśmiechów. Ale gdy tę błyskawiczną wiosnę pozdrowień mieliśmy za sobą, drobny pan nie minął nas, jak zwykle, lecz podszedł i, cały okryty jeszcze uśmiechem powitalnym, zatrzymał nas słowami: - Czy szanowni panowie mogliby mi łaskawie wyjaśnić, skąd my się właściwie znamy? Oczywiście nie mogliśmy. Przecież sami nie wiedzieliśmy. - To nie ma właściwie znaczenia... -- powiedziałem. -- Najważniejsze, że wymiana ukłonów z panem sprawia nam tyle radości. - Ja rozumiem -- odpowiedział i twarz mu spoważniała. -- Nie tylko zresztą panom. Niemniej, moi panowie, idą chłody, ba! mrozy nawet, a ja, co tu ukrywać, zdrowia nie mam. A włosów to już niewiele mi zostało. Więc jak będę tak szastał tymi ukłonami na prawo i lewo, to sami panowie wiedzą: przeziębienie zatok i różne komplikacje gotowe. Dlatego też, z bólem serca, muszę się na okres zimowy ograniczyć. Co najmniej do takich osób, które znam niewątpliwie, których znajomość mam, jak to się mówi, w pełni udokumentowaną. Bo ja, jak panowie wiedzą, ja nie "odfajkowuję" ukłonu! Ja to robię lege artis i con amore, proszę panów. Ja w to wkładam serce. Dla mnie takie tam dzisiejsze "bicie w dach" czapki czy poprawianie kapelusza to nie ukłon! Ja muszę głowę odkryć całkowicie, panowie, żeby mój ukłon był, jak się patrzy. Żeby to był skuteczny wyraz szacunku. I życzliwości. Ja nie markuję, ja się kłaniam. Ja pozdrawiam drugiego człowieka, moi panowie. Powiedział to ciepło, serdecznie, ale - stanowczo. Była może i odrobina żalu w jego słowach. Może i my kłanialiśmy się nie najgorzej i przywiązał się również do naszych z przyjacielem ukłonów... Nie zmieniło to faktu, że argumenty jego były nie do odparcia. Na zimę musiał się ograniczyć. - Więc mamy przez to rozumieć, że w sezonie zimowym...? - ciężko mi to przechodziło przez gardło. - Niestety, drogi panie, niestety... - i jemu nie było najweselej. - A czy pozwoli pan, że mimo to my będziemy nadal kłaniali się panu? - zaproponował przyjaciel. - Nie, niech panowie tego nie robią - ton jego stał się niemal oschły. - To by mnie stawiało w przykrej sytuacji. I kiedy, po raz ostatni już w tym sezonie, okrył się cały pożegnalnym uśmiechem, powiewając wzniesionym kapeluszem, zrobiło nam się ciężko na duszy. - A na wiosnę...? - zawołaliśmy w ślad za odchodzącym. Nie odpowiedział. Może nie dosłyszał już naszych słów, a może nie lubił robić planów na zbyt daleką przyszłość. Jeremi Przybora
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA___________witajcie ORZECH],SREBRNA AKACJO Dziekuje za piekne wiersze Dedykuje WAM wiersz KOCHANE DRZEWKA GDY SIE USMIECHASZ :D Alez oczywiscie,Ty takze mozesz byc piekna, nawet bardzo piekna i bardzo atrakcyjna. Jest na to calkiem prosty sposob,zupelnie niedrogi, niepotrzebny makijaz i chirurgia plastyczna, niepotrzebna zlota bizuteria i brylanty. A jak zwie sie ow praktyczny,oryginalny srodek, ktory czyni ludzi pieknymi? Usmiech,:)usmiech :)pochodzacy z serca.:D Wierz mi,jesli nawet Twoje brwi nie zgadzaja sie co do milimetra i tu czy tam pojawi sie zmarszczka__ gdy sie usmiechasz,jakby wschodzilo slonce. Ludzie sie dziwia,a Twoi bliscy rzucaja Ci sie na szyje. I gdybys nawet mial najpiekniejsza brode pod sloncem, najszlachetniejszy nos i najbardziej wysportowana sylwetke_ gdy jestes w zlym humorze i chodzisz mrukliwy z kata w kat, zaden czlowiek na Ciebie nie spojrzy, a Twojej partnerce nadzwyczaj trudno bedzie Cie pocalowac. Dlatego usmiechaj sie !!! W domu i wszedzie. Bo kiedy sie usmiechasz,wtedy usmiechnie sie takze ktos inny, a wkrotce bedzie sie usmiechac caly swiat____dlatego ze TY sie usmiechasz. :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):): Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
za,,,jesien itp____________sorry!
-
JARZEBINKO kochana____________dziekuje z piekna dedykacje
-
Pieknie napisane! Kilka slow z wiersza,,, \",,,,Napisałam co myślę, i nic nie zmienię. Przeciwności kształtują siłę przetrwania, Zmuszają łagodnych ludzi do działania\". DRZEWKO OLIWNE i JARZEBINKO_ Dziekuje !!!! Buziaczki
-
A tego roku jesień http://strony.aster.pl/mira1/piosenki-jesien/A%20tego%20roku%20jesien%20jakas%20inna-Pod%20Strzecha.htm A tego roku jesień jakaś dziwna Ucisza ludzi i szarpie drzewami Przesuwa obłoki w szachownicę nieba Gra na niej w warcaby ptakami A tego roku jesień jakaś dziwna Całe niebo w szarości zanurza Mamiąc przechodniów mgiełkowym obliczem Kieruje wszystkich na ziąbów przedmurza Zaś tu gdzie mieszkam praca w polach tłumna I syte młyny terkocą brzuchami W brzemienne bochny złotego chleba Który smakuje Twoimi ustami A tego roku jesień jakaś dziwna Okrywa stawy grubym kocem rzęsy Na polach strojnych barwnych drzew bukietem Rozpoczął harce wietrzyk niespokojny Słowa i muzyka: B Koptas
-
- Gdyby nie on - tu staruszka spojrzała na przyjaciela z wyrazem bezgranicznej tkliwości - wykoleiłabym się. Tylko dzięki niemu nie zeszłam na psy! Nigdy mu tego nie zapomnę, nigdy! Teraz przyjaciel spuścił oczy, bo wprawdzie miło jest takie słowa usłyszeć, ale absolutnie nie mógł sobie przypomnieć żadnego szlachetnego czynu, który by pasował do słów staruszki. Ta zaś długo wpatrywała się w swego dobroczyńcę i, w miarę jak to czyniła, wyraz tkliwej wdzięczności zaczął na jej twarzy ustępować wyrazowi niepewności, a potem - zakłopotania. - A może mi się już pomyliło? - powiedziała z odcieniem wahania. - Bądź co bądź to już tyle lat temu... Może to ty zachowałeś się jak skończony świntuch? Jakby na poparcie swych wątpliwości zwróciła te słowa do przyjaciela, obdarzając go moim imieniem, po czym zwróciła się do mnie, przypisując mi imię przyjaciela. - A ty może okazałeś się taki wspaniały?... Nie, nie... To na pewno - on!... Chociaż... właściwie... Sama już nie wiem... Tyle to już lat... I z tymi słowami odeszła, pozostawiając nas z dręczącą niepewnością: który ma w swoim życiorysie piękna kartę z tą staruszką, a który - paskudną? Który z nas był aniołem jej życia, a który świnią? Czasem wydaje nam się, że wolelibyśmy o sobie wiedzieć to drugie, niż nic nie wiedzieć. I zbyt późno, znużeni podrygami bezsilnej pamięci, dochodzimy do wniosku, że mężczyzna powinien wiedzieć o sobie, czy jest zły, czy dobry. Albo przynajmniej prowadzić porządne, systematyczne notatki J.PRZYBORA
-
List z parku jesiennego esień oto nadeszła z jej przysłowiową melancholią i jesiennie oddziałała na nas z przyjacielem. Szliśmy więc przez park jesienny w szeleście liści i myśli niewesołych, aż tu staruszka jakaś z mgły jesiennej się wyłania, podchodzi do nas i powiada: - Nie poznajecie? Więc my, że - oczywiście, poznajemy (bo jak tu dać bądź co bądź kobiecie do zrozumienia, że się zmieniła nie do poznania?), ale w gruncie rzeczy nie poznajemy. Owszem, staruszka miłej nawet powierzchowności, ze śladami minionej urody na licu, ale - kto taki, nie wiadomo. To znaczy - ja nie wiem i widzę po minie przyjaciela, że on też nie wie. - A ja bym pojedynczo żadnego z was nie poznała, ale we dwóch to poznałam od razu - powiada wiekowa pani i dalejże sypać jakimiś szczegółami z naszej młodości, widać, rzeczywiście ktoś znajomy, tyle że nie wiemy, kto. Co prawda myliłem jej się z przyjacielem, bo przypisywała mi pewne fakty z życia przyjaciela. I na odwrót. Ale jako zespół złożony z dwóch osób znała nas całkiem nieźle. My natomiast, to jest ani przyjaciel, ani ja, nie mogliśmy sobie nadal ani rusz przypomnieć - kto zacz. Więc w rozmowie z nią lawirowaliśmy z trudem, żeby się nie zdradzić. Posuwaliśmy się przy tym wolnym krokiem i po kwadransie może tego wspólnego spaceru wyszliśmy z parku na ulicę, gdzie też z ulgą zaczęliśmy się żegnać z tak najwidoczniej bliską nam kiedyś, a nie zidentyfikowaną osobą. I oto, kiedy z głębokim szacunkiem składałem pocałunek na jej pomarszczonej dłoni, leciwa dama po- wiedziała znienacka: - Właściwie to nie powinnam ci podawać ręki po takiej historii! Paskudnie się wtedy wobec mnie zachowałeś... Spuściłem oczy, bo przykro jest takie słowa usłyszeć z ust wiekowej kobiety, ale znów nic sobie kompletnie nie mogłem przypomnieć. - Paskudnie! - powtórzyła i łzy zakręciły jej się w oczach. Musiało to być rzeczywiście niezłe paskudztwo, skoro pamięć mego postępku do dziś tkwiła w niej tak żywo. cdn
-
Bylo troche spokoju i znow sie pojawia,,, do biesiadoooooo Mysle,ze jestes zgorzkniala baba,ktora tu wlazi i zostawia swoje bzdety.Nas nie interesuje twoje zdanie.Musisz byc cholernie sfrustrowana,skoro te piekne wiersze nie przemawiaja do ciebie. Tak,te wiersze sa w necie___i co z tego?!Po to one sa,aby inni z nich korzystali.Po drugie_____to jest nasz topik,a nie twoj.!!!! I to jest nasze wspaniale miejsce,ktore chetnie odwiedzamy! Omijaj go szerokim lukiem____bo nie cierpimy intruzow!:D:D:D:):):)
-
Nie ma co się tak do starości spieszyć. Sama przyjdzie. (...) Spodziewa się jej człowiek, a mimo to czuje się zaskoczony. Nie ma w człowieku zgody na starość. — Wiesław Myśliwski