KALINA BIESIADNA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez KALINA BIESIADNA
-
JARZEBINKO_____DLA CIEBIE http://www.youtube.com/watch?v=uO_vFuzPJvc
-
Uwielbiam te piosenke,,,,, KOCHANE DRZEWKA____DEDYKUJE WAM,,,,,,TO NIE JEST PTAK http://www.youtube.com/watch?v=nVgK42rFxwU&feature=related
-
prawy do lewego,,,, http://www.youtube.com/watch?v=Pc5q4MF4hXM&feature=related
-
MOJ PRZYJACIELU,,,, http://www.youtube.com/watch?v=n5O-oSURDjc&feature=related
-
chcialem,,,,, http://www.youtube.com/watch?v=2Lvh5RZrPF8
-
Przeciez nie cieszy sukces zawodowy,jesli cala reszta zycia jest kleska! Nie jest mozliwy prawdziwy sukces osobisty,jezeli kleska jest cala sfera zycia zawodowego zycia. Frustracje zycia zawodowego,oddzialywuja na jego prywatnosc ! I odwrotnie_____frustracje zycia osobistego,oddzialywuja na relacje z ludzmi!!!!! Ktoz nie wie,ze stres jest powodem wielu chorob,a te z kolei,jak i problemy kazdego innego typu,staja sie przyczyna stresu. Nieprzyjazne osoby ,,,,,,, powinny pamietac,ze zachwianie rownowagi jest dla ich organizmu negatywne.Im dluzsze w czasie,tym bardziej negatywne sa jego skutki!!!!
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA_____SREBRNA AKACJI i DRZEWO OLIWNE___witajcie Wspaniale wiersze i informacje W moim dzisiejszym poscie chcialabym napisac kilka slow o tym,jak bardzo wazna w naszym codziennym zyciu jest HARMONIA,czyli rownowaga,ktora powinienien zapewnic sobie czlowiek,ktory chce w zyciu osiagnac sukces,aby byc szczesliwym i,odwrotnie,byc szczesliwym,aby osiagnac sukces. Jednoczesnie pamietajmy o tym,,,,,, by,na jakimkolwiek poziomie naszej zyciowej piramidy,realizowac sie,co jest konieczne,zarowno na poziomie fizycznym,psychicznym i intelektualnym. Innymi slowy chodzi o to,by realizowac sie w zyciu prywatnym,zawodowym i spolecznym. A wiec____byc zyciowym partnerem drugiego czlowieka,lubic ludzi,lubic swoja prace,by miec mozliwosc i czas na ksztaltowanie ciala i ducha,podroze,przyjaznie,zabawe_____koniecznie dla fizycznego i psychicznego zdrowia.!!!!! To tyle narazie,,,,pozniej do WAS zajrze i dokoncze moja mysl :D Pozdrawiam bardzo serdecznie!!
-
rozmowa bez słowa Milczysz... Ja milczę. A jednak wciąż płyną słowa... Szepczesz? Nie... To wiatr w ogrodzie się schował... ...chciałbym... dotknąłem tylko twej dłoni... Ty chciałaś... Uśmiech; zamyślenie z twarzy przegonił... Pójdziemy? Więc wstali i poszli, nie rzekłszy prawie słowa. Tak w milczeniu toczyła się serc rozmowa. Shadow
-
ballada o nocy czerwcowej,,,, http://www.ewa.bicom.pl/spiewnik/green4.htm
-
czerwona jarzebina,,,, http://www.ewa.bicom.pl/biesiada/bsd6.htm
-
kalina -malina http://www.ewa.bicom.pl/biesiada/bsd49.htm
-
KALINA http://www.ewa.bicom.pl/biesiada/bsd15.htm
-
Zjadł zupę z wilczym apetytem i z podziękowaniem przyjął drugi talerz z kluseczkami, mięsem i kapustą. Mmm... ale pyszności! – doktor pomruczał filuternie puszczając do mnie oko – tutaj nikt nie gotuje tak, jak twoja babcia. Szczęściara z ciebie! Jesteś na wakacjach? I sama nie wiem, kiedy rozgadaliśmy się na dobre. Jak byśmy znali się od zawsze, rozmawialiśmy miło, swobodnie, bez sztucznego skrępowania ani udawania, po prostu całkiem naturalnie. Przebrany w wielki sweter po dziadku i suche skarpety, Piotr siedział z nami przy kawie do późnego wieczora i opowiadał. O swoim umiłowanym zawodzie, o licznym rodzeństwie w pobliskim miasteczku, o tutejszej szkole i dzieciach, których rodzice nie wyślą na żadne wakacje, bo nie mają za co. A jakiego przedmiotu uczysz? – zapytał w pewnej chwili. Wszystkich – zaśmiałam się – nauczanie początkowe. Lubię właśnie te młodsze dzieciaki. Wspaniale – ucieszył się – pomożesz nam. Szykujemy dla dzieci wycieczki, gry świetlicowe, majsterkowanie i inne atrakcje. Jasne, że pomogłam. Tak się wciągnęłam w życie tutejszej szkoły, że po kilku dniach nie myślałam już w ogóle o mieście, szukaniu pracy, samotności, żalach. Jakby wstąpiło we mnie nowe życie. Czas minął jak jeden dzień. A mnie nawet nie w głowie był powrót! Do czego miałam wracać? Do wynajętego pokoju? Zresztą Piotr by mi nie pozwolił wyjechać! Któregoś wieczoru tak gorąco i żarliwie zapewniał mnie o swoich uczuciach, każde słowo potwierdzając pocałunkami, że wtulona w jego szerokie ramiona zatraciłam się zupełnie. Straciłam głowę ze szczęścia! Kocha mnie! – śpiewało mi w duszy tym radośniej, że już wiedziałam, że i ja go kocham. Całym sercem poczułam, że tu jest moje miejsce, mój mężczyzna, moja praca, mój prawdziwy dom, moje szczęście. Tu jest całe moje życie.
-
Nagle usłyszałyśmy czyjeś tupotanie i pukanie do drzwi. Kogo to niesie w taką szarugę? – babcia śpiesznie szła do drzwi – o rany Boskie, to nasz pan doktor! Proszę, szybko do środka! Ogrzeje się pan i wysuszy. Usłyszałam szuranie butami o wycieraczkę i za chwilę w drzwiach kuchni ukazał się wysoki barczysty mężczyzna. Strzepnął przemoczoną kurtkę i powiesił ją wysoko przy babcinym piecu kaflowym. Podanym przez babcię ręcznikiem wytarł sobie głowę, tarmosząc przy tym włosy tak, że aż parsknęłam śmiechem. Wyglądał jak prawdziwa zmokła kura. Ale zaraz spod ręcznika wyjrzały roześmiane niebieskie oczy i mokre jasne włosy sterczące jak u stracha na wróble, a ich właściciel okazał się młodym i całkiem przystojnym człowiekiem. Popatrzył na mnie z zainteresowaniem. Ta piękna istota to pewnie pani wnuczka, pani Janino – zaśmiał się do mnie i do babci – no, ładnie się zaprezentowałem, szkoda mówić. A chciałem przyjść w niedzielę w garniturze! Widać było, że w domu babci czuł się jak stary przyjaciel. Jestem tutejszym weterynarzem – wyciągnął rękę – po prostu Piotr – i uśmiechnął się tak, że mi serce mocniej zabiło. Justyna – podałam mu rękę też z uśmiechem. Nagle cieplej mi się na duszy zrobiło, taki miał miły głos i dobre spojrzenie. Auto mi się na amen rozklekotało, chyba silnik zalany – opowiadał – szczęście, że byłem blisko waszego domu. Babcia już chciała postawić na stole talerz pełen gorącej zupy, ale nasz gość wziął od niej talerz w rękę. Tutaj usiądę, jeśli pani pozwoli, pani Janino – doktor usadowił się na ławie i plecami oparł się o ciepły piec – o jak tu miło, zaraz wyschnę. cdn
-
Któregoś dnia krzątałyśmy się z babcią w ogródku i obrywałyśmy z krzaków dojrzałe kiście czerwonych porzeczek. Wyobrażasz sobie, babciu – opowiadałam – wszystkie moje koleżanki ze studiów już wyszły za mąż, niektóre nawet mają dziecko, a ja... Młodziutka jesteś, Justysiu – dobrotliwie uśmiechała się babcia – przyjdzie chwila, że poznasz kogoś. Ale gdzie ja mam tego kogoś poznać? – tłumaczyłam – w szkołach pracują same panie, dyskotek nie lubię, koleżanki mężatki mnie nie zapraszają. Jak tak dalej pójdzie, to do emerytury będę sama – mówiłam rozżalona – dopiero w domu starców trafi mi się jakiś dziadek. Chodź, Justysiu, kończmy z porzeczkami, bo chmurzy się i burza nadciąga – babcia objęła mnie ramieniem i przytuliła – i nie mów o starości, życie przed tobą, moje słonko. Byłyśmy już w kuchni, kiedy zaczęło grzmieć i błyskać się, a za chwilę rozhulała się taka ulewa i zawierucha, że babcia podłożyła kilka drew do swojego pieca. – Pojemy, słonko, to i myśli będą weselsze – uśmiechnęła się babcia, nalewając zupę – u nas ludzie mówią, że jak coś komu przeznaczone, i pod własnym piecem będzie znalezione. Każdemu się inaczej układa, nie wiesz, co tobie pisane. Za oknem lało bezlitośnie, mimo wczesnej pory było ciemno jak w nocy. cdn
-
Postanowiłam, że przynajmniej kilka tygodni posiedzę na wsi u babci. Babcia od zawsze swoim uśmiechem i spokojem życiowym działała na mnie kojąco. Mimo brzydkiej pogody babcia czekała na mnie na peronie małej stacji. Po serdecznym wycałowaniu się i uściskaniu już poczułam się lepiej. Tego mi było potrzeba! Zawsze uwielbiałam jeść i rozmawiać w babcinej kuchni, gdzie stał okazały kredens kuchenny i inne meble z poprzedniej epoki. I chociaż babcia miała lodówkę z zamrażarką i piękną kuchenkę z elektrycznym piekarnikiem, naczelne miejsce w kuchni zajmował duży piec kaflowy połączony z kuchnią węglową. Z tej kuchni węglowej nikt nie korzystał już od dawna, ale w piecu kaflowym babcia lubiła napalić w chłodne dni. Siadała wtedy na szerokiej ławie wspierając się o miło nagrzaną ścianę pieca, a nogi opierała na malutkim stołeczku. Tak też było tego wieczoru. Do późna opowiadałam babci o wszystkim. O moich poszukiwaniach pracy i rozczarowaniu, o samotności w dużym mieście, o braku miłości, partnera, czułości... To była ulga dla serca, móc powiedzieć jej wszystko. Chodź spać, moje słonko – babcia uściskała mnie z czułością – ranek jest mądrzejszy od wieczora, jutro na wszystko spojrzysz inaczej. Na pewno będzie lepiej. I było mi lepiej, bo atmosfera miłości i domowego ciepła koiła duszę i serce. Dużo spacerowałam, objadałam się skromnymi, a jakże smacznymi babcinymi przysmakami, a noce przesypiałam snem długim i spokojnym. Świeże powietrze jakby wymiatało ze mnie ciężkie myśli, zmartwienia, przykrości. cdn
-
_____ przytoczam historie Justyny,,,, Pod piecem znalezione_____Justyna Wylewałam swoje żale przed babcią, a ona cierpliwie słuchała i pocieszała, że wszystko jest jeszcze przede mną. Szukałam szczęścia daleko, a ono było pod ręką. Sprawdziła się stara mądrość ludowa. Jechałam do babci w nastroju tak minorowym, że tylko się poryczeć. Pociąg stukotał i trząsł się, za oknem była szaruga, w sam raz pasująca do mojego stanu ducha. Byłam rozgoryczona. Znowu straciłam pracę. Na diabła mi dyplom, jeśli teraz mogę się załapać tylko na roznoszenie ulotek lub pracę \"przy zmywaku\" w jakimś barze. A ja od dziecka marzyłam, że będę nauczycielką. Po studiach przekorny los na moje piękne marzenia wylał kubeł lodowatej wody. Najpierw przez wiele miesięcy byłam bez pracy, potem dostałam pół etatu, ale tylko na jeden semestr. Potem w innej szkole dostałam umowę na czas określony na jeden rok, jako zastępstwo za panią na urlopie wychowawczym. Właśnie minął ten rok. Drugiej umowy ze mną nie podpisano. Klapa. cdn cdn
-
ale jest mi wesolo,,,,tematy na forum powrocily,,,zenada!!!! KOCHANE DRZEWKA________-a moze podoba WAM sie ten nick? hihihi jeden odstapie,,,, JARZEBINKO_________czekam na Twoja sugestie,,,, A teraz juz zamykam swoje okienko na swiat!!! DZIEN DOBRY EUROPO!!!!!