Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kasiaczek_83

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Pani Ewa to bardzo fajna położna , była na początku przy moim porodzie. Co do walizki to na Łubinowej przy recepcji sa karteczki z wypisanymi informacjami co należy wziąć dla siebie i maluszka .
  2. Cześć dziewczyny , ja z pierwszymi ruchami miałam tak , że czułam to jako bulgotanie w podbrzuszu. Normą jest , że więcej ruchów czuje się wieczorami i to jest bardzo dobrze ponieważ maluchy prawidłowo rozwijające się powinny być bardziej aktywne wieczorem. Tak naprawdę to mocniejsze kopniaki , które czuć jak się położy dłoń na brzuchu to czułam po 25 tygodniu. Po 28 to już było zdecydowanie mocniejsze , a pod koniec ciąży to mały wiercił się tak mocno , że siedzenie było uciążliwe . Miałam wrażenie , że wpycha mi swoje rączęta i nóżęta wszędzie. Wiem , że czeka się bardzo na te pierwsze ruchy , ale cieszcie się , że jeszcze możecie zasnąć bo nie ma \"bombardowania\" :-) A na pobudzenie maluszka polecam zjeść trochę czekolady Pozdrawiam
  3. Mąż był cały czas przy porodzie i oczywiście nic się nie dopłaca. Oxytocynę podano mi o godz. 9:10 a urodziłam o 10:20 . Samo parcie trwało 20 minut. Położna zanim mnie nacięła skonsultowała to z lekarzem , który stał obok. Masowała krocze , ale nacięcie przyśpieszyło poród bo w następnym skurczu urodziłam. Naprawdę ból da się przeżyć , ja miałam jeszcze najgorsze z możliwych bóle krzyżowe. Poza tym z tego co położna mi wytłumaczyła ( jak spanikowałam) skurcze parte i tak się czuje.
  4. Hej , Prosiłam o znieczulenie , mówiono mi , że muszę poczekać na doktor , która jest na zabiegu . Nie zdążyłam po prostu. Ból jest do zniesienia , nagle człowiek dostaje takiej energii , że skupia się tylko na tym aby jak najszybciej urodzić . Wtedy nie myśli się o bólu. Byłam stałą pacjentką Dr Ślęczki. Ja naprawdę panicznie się bałam , dochodziło do tego , że mówiłam mężowi , że na pewno umrę :-) Żyję
  5. Witam serdecznie , 17 listopada urodziłam na Łubinowej synka i zgodnie z obietnicą opisuję jak było. Poród odbył się drogami natury bez znieczulenia pomimo tego , że bardzo chciałam rodzić z zzo. Wody odeszły mi około godziny 00:30 po czym zadzwoniłam do szpitala z zapytaniem kiedy mam przyjechać , powiedziano mi , że mam się nie denerwować na spokojnie spakować i przyjechać. W szpitalu pojawiliśmy się z mężem przed godziną 05:00 . Wtedy miałam już regularne skurcze. Zostałam zbadana zrobiono mi USG i KTG . Przyjmował mnie doktor Koza. Po wszystkich formalnościach przeszliśmy do pokoju zabiegowego gdzie zrobiono mi lewatywę , po której wzięłam prysznic i przeszliśmy na salę porodową. Na sali porodowej nie byliśmy sami ponieważ do porodu przygotowywała się jeszcze jedna para. W niczym to nie przeszkadzało, byliśmy oddzieleni parawanami a później i tak spotkaliśmy się z dzieciaczkami na sali szpitalnej. Poskakałam sobie trochę na piłce , mąż zasnął na fotelu. Kilkakrotnie pytałam położną o znieczulenie ,ale pani anestezjolog była zajęta. Około godziny 7:30 zostaliśmy z mężem przeprowadzeni na salę przedporodową ponieważ koleżanka zaczęła rodzić. Po wszystkim wróciliśmy , było już po 09:00 więc zmieniła się położna. Mój poród odbierał Pani Sabinka , fantastyczna osoba. Dostałam kroplówkę i zastrzyk z Oxytocyny. Akcja przebiegła błyskawicznie , było już za późno na zzo. Troszkę spanikowałam z tego powodu , ale Pani Sabina doprowadziła mnie do pionu. O godz. 10:20 urodziłam synka. Mały jest wcześniakiem ( urodził się na początku 36 tyg , ale nie taki mały 52 cm i 2960 wagi ) , więc bardzo dużo osób zjawiło się wokół nas i malucha , dodatkowo miał owiniętą pępowinę wokół szyi. Przez dwa dni od porodu maluch leżakował w inkubatorze , sprawdzano jak utrzymuje ciepłotę ciała , jak je . Ja go odwiedzałam i pod okiem Pań pielęgniarek przystawiałam do piersi. Po trzech dobach wyszliśmy do domu. W czasie kiedy rodziłam był spory ruch , sale były pełne i wylądowałam na oddziale chirurgicznym , co w sumie było fajne bo było dużo spokojniej. Pielęgniarki przychodziły na każdy dzwonek. Jedzenie bardzo dobre. W sumie nie ma się do czego przyczepić i wszystko było w najlepszym porządku. Lekarz od dzieciaczków bardzo fajny wszystko wytłumaczył co się z małym dzieje , jakie są wykonywane badania. Jutro jedziemy do niego na planową wizytę. Panicznie bałam się porodu bo to mój pierwszy. O bólu zapomina się zaraz jak dzidziuś jest położony na piersi. Mam nadzieję , że o niczym nie zapomniałam napisać. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam . Pozdrawiam wszystkie mamusie .
  6. Witam , Właśnie jestem po kolejnej wizycie na Łubinowej. Nie trzeba prowadzić ciąży na Łubinowej aby tam rodzić , wystarczy , że około 35 tygodnia przyjdzie się na jedną wizytę , po której otrzyma się skierowanie \"upoważniające\" do porodu na Łubinowej. Oczywiście pierwszeństwo mają pacjentki , które prowadzą ciąże u tamtejszego lekarza. Pani na recepcji powiedziała , że w historii szpitala tylko dwukrotnie zdarzyło się , że nie było miejsc . Nic mi nie powiedziano o \"cegiełkach\" za 500 zł , natomiast ta cena pojawiła się przy pokoju jednoosobowym. Jest co cena , którą się płaci za cały pobyt w szpitalu w takim pokoju. Łubinowa prowadzi też szkołę rodzenia w cenie 200 zł za 4 spotkania.To chyba wszystko , jak sobie coś przypomnę to napiszę. Pozdrawiam
  7. do jestem czerwona bo sie wstydzę Generalnie warunki na Raciborskiej nie są złe , jest całkiem przyzwoicie. W sumie nie za wiele się dowiedziałam co mi było , leczono mnie na kolkę nerkową , powiedziano mi , że to nerwoból. Dr Ślęczka tam nie pracuje
  8. Witam , Jestem pacjentką doktora Ślęczki . Pierwsza moja wizyta była gdy byłam w 12 tygodniu ciąży więc praktycznie od początku jestem pod opieką tego lekarza. Niestety w ubiegłym tygodniu musiałam odwiedzić szpital z powodu bardzo silnego nerwobólu. Zanim pojechałam do szpitala skontaktowałam się dr Ślęczką , który skierował mnie na Raciborską ponieważ jeszcze zbyt wcześnie aby przyjąć mnie na Łubinową ( aktualnie 28 tydz). Wiadomo jest , że lepiej jest trafić w nagłym przypadku do szpitala , w którym pracuje nasz Lekarz prowadzący.W czasie całego pobytu w szpitalu (5 dni) była w kontakcie telefonicznym z dr Ślęczką. 26 września idę na kolejną wizytę więc wypytam się dokładnie jak to jest z zagwarantowaniem sobie miejsca na Łubinowej. Napiszę czego się dowiedziałam.
×