Listonosz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Listonosz
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9
-
Dlaczego do cholery od kilku dni są problemy z umieszczeniem posta na cafe? ŻABA1982 Nie chodzi o zapychanie czasu, tylko o kreatywność. Rób coś ,co sprawia Ci przyjemność. Niech to będzie taniec, fotografia, cokolwiek i jakiekolwiek zainteresowania, które zawsze miałaś. Rób to 2 razy częściej. Dobrze jest również popracować ma swoją kondycją - zmęczone fizycznie ciało i umysł nie pozwalają myśleć o głupotach i szybciej się zasypia. Natomiast na to, co nam się śni niestety wpływu wielkiego nie mamy...
-
BEZIMIENNA5 Notatka dla każdego w jednym poście to moja domena:) Ale na poważnie - masz dużo racji w tym co piszesz. Zaskoczyłaś mnie cytatem z piosenki S. Krajewskiego - nie wiem dlaczego, ale mi jego słowa i muzyka pomagają. Sądzę, że każdemu z nas teraz by pomogły... Zauważcie pewną prawidłowość. Na początku my byliśmy tymi pobitymi a inni (stali bywalcy forum) pomagali nam, udzielali odpowiedzi na setki naszych pytań. Z czasem gorycz i rozpacz trochę przeszła i ustapiła miejsca tęsknocie i jednak już RACJONALNEMU myśleniu. Teraz to my jesteśmy po to, aby pomagać. Pojawiają się nowi \"przegrani-wygrani\" a naszym zadaniem jest udowodnić każdemu z Was, że najgorsze jest pierwsze kilka tygodni po utracie partnera. Później choć trudno w to uwierzyć jest lepiej, dużo lepiej. W pewnym monecie poczujemy jakiś rodzaj ulgi... przynajmniej tak jest u mnie.
-
BEZIMIENNA5 Notatka dla każdego w jednym poście to moja domena:) Ale na poważnie - masz dużo racji w tym co piszesz. Zaskoczyłaś mnie cytatem z piosenki S. Krajewskiego - nie wiem dlaczego, ale mi jego słowa i muzyka pomagają. Sądzę, że każdemu z nas teraz by pomogły... Zauważcie pewną prawidłowość. Na początku my byliśmy tymi pobitymi a inni (stali bywalcy forum) pomagali nam, udzielali odpowiedzi na setki naszych pytań. Z czasem gorycz i rozpacz trochę przeszła i ustapiła miejsca tęsknocie i jednak już RACJONALNEMU myśleniu. Teraz to my jesteśmy po to, aby pomagać. Pojawiają się nowi \"przegrani-wygrani\" a naszym zadaniem jest udowodnić każdemu z Was, że najgorsze jest pierwsze kilka tygodni po utracie partnera. Później choć trudno w to uwierzyć jest lepiej, dużo lepiej. W pewnym monecie poczujemy jakiś rodzaj ulgi... przynajmniej tak jest u mnie.
-
BEZIMIENNA5 Notatka dla każdego w jednym poście to moja domena:) Ale na poważnie - masz dużo racji w tym co piszesz. Zaskoczyłaś mnie cytatem z piosenki S. Krajewskiego - nie wiem dlaczego, ale mi jego słowa i muzyka pomagają. Sądze, że każdemu z nas teraz by pomogły... Zauwazcie pewną prawidłowość. Na początku my byliśmy tymi pobitymi a inni (stali bywalcy forum) pomagali nam, udzieklali odpowiedzi na setki naszych pytań. Z czasem gorycz i rozpacz trochę przeszła i ustapiła miejsca tęsknocie i jednak już RACJONALNEMU myśleniu. Teraz to my jesteśmy po to, aby pomagać. Pojawiają się nowi "przegrani-wygrani" a naszym zadaniem jest udowodnić każdemu z Was, że najgorsze jest pierwsze kilka tygodni po utracie partnera. Później choć trudno w to uwierzyć jest lepiej, dużo lepiej. W pewnym monecie poczujemy jakiś rodzaj ulgi... przynajmniej tak jest u mnie.
-
BEZIMIENNA5 Notatka dla każdego w jednym poście to moja domena:) Ale na poważnie - masz dużo racji w tym co piszesz. Zaskoczyłaś mnie cytatem z piosenki S. Krajewskiego - nie wiem dlaczego, ale mi jego słowa i muzyka pomagają. Sądze, że każdemu z nas teraz by pomogły... Zauwazcie pewną prawidłowość. Na początku my byliśmy tymi pobitymi a inni (stali bywalcy forum) pomagali nam, udzieklali odpowiedzi na setki naszych pytań. Z czasem gorycz i rozpacz trochę przeszła i ustapiła miejsca tęsknocie i jednak już RACJONALNEMU myśleniu. Teraz to my jesteśmy po to, aby pomagać. Pojawiają się nowi \"przegrani-wygrani\" a naszym zadaniem jest udowodnić każdemu z Was, że najgorsze jest pierwsze kilka tygodni po utracie partnera. Później choć trudno w to uwierzyć jest lepiej, dużo lepiej. W pewnym monecie poczujemy jakiś rodzaj ulgi... przynajmniej tak jest u mnie.
-
BEZIMIENNA5 Notatka dla każdego w jednym poście to moja domena:) Ale na poważnie - masz dużo racji w tym co piszesz. Zaskoczyłaś mnie cytatem z piosenki S. Krajewskiego - nie wiem dlaczego, ale mi jego słowa i muzyka pomagają. Sądze, że każdemu z nas teraz by pomogły... Zauwazcie pewną prawidłowość. Na początku my byliśmy tymi pobitymi a inni (stali bywalcy forum) pomagali nam, udzieklali odpowiedzi na setki naszych pytań. Z czasem gorycz i rozpacz trochę przeszła i ustapiła miejsca tęsknocie i jednak już RACJONALNEMU myśleniu. Teraz to my jesteśmy po to, aby pomagać. Pojawiają się nowi \"przegrani-wygrani\" a naszym zadaniem jest udowodnić każdemu z Was, że najgorsze jest pierwsze kilka tygodni po utracie partnera. Później choć trudno w to uwierzyć jest lepiej, dużo lepiej. W pewnym monecie poczujemy jakiś rodzaj ulgi... przynajmniej tak jest u mnie.
-
CHLOPACZEK21 Książka poszła na Twojego maila. Czytaj i stawaj an nogi:) pozdrawiam:)
-
CHLOPACZEK21 Książka poszła na Twojego maila. Czytaj i stawaj an nogi:) pozdrawiam:)
-
CHLOPACZEK21 Książka poszła na Twojego maila, czytaj i stawaj na nogi:) pozdrawiam
-
BEZIMIENNA5 Co do książki, to nie ma według mnie znaczenia, czy walczysz o swojego Faceta, czy ja o swoją Dziewczynę. Myślę, że zawarte w niej porady są tak uniwersalne, ze tylko od nas zależy, jak przełożymy je na relacje z naszymi Ex i jak je wykorzystamy. Musimy umiejętnie czytać tą książkę i tym bardziej ostrożnie zagrywać nimi na spotkaniu z Ex. Choć ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć... książka to jedno i aby z niej skorzystać (czyli spotkać się z byłym partnerem i myśleć racjonalnie:P) trzeba naprawdę stanąć na nagi i być w zgodzie z samym sobą co do swoich możliwości. Mozliwości spotkania kogoś innego, lepszego. Innymi słowy - nie możemy chcieć, żeby Ex wrócił do nas. Dziwnie to brzmi - po co w takim razie się z nimi spotykać? Ano tylko po to, żeby w jakiś sposób się sprawdzić (to po pierwsze), zemścić (to po drugie) i pokazać, że to jednak my jestesmy zwycięzcami (to po trzecie). Jestem daleki od częstego spotykania się z Ex, bo po co? Żeby dawać Im satysfakcję, że wciaz czujemy się dobrze w ich towarzystwie, że wciąż CHCEMY ich oglądać, że WCIĄŻ na cokolwiek liczymy, nawet na ochłap w postaci \"let\'s be friends\"? Szanujmy się trochę, to od nich musi wychodzić KAŻDORAZOWA propozycja spotkania. przynajmniej na początku. A do tego czasu czytajmy i szykujmy się na \"wojnę\":P pozdrawiam:)
-
BEZIMIENNA5 Co do książki, to nie ma według mnie znaczenia, czy walczysz o swojego Faceta, czy ja o swoją Dziewczynę. Myślę, że zawarte w niej porady są tak uniwersalne, ze tylko od nas zależy, jak przełożymy je na relacje z naszymi Ex i jak je wykorzystamy. Musimy umiejętnie czytać tą książkę i tym bardziej ostrożnie zagrywać nimi na spotkaniu z Ex. Choć ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć... książka to jedno i aby z niej skorzystać (czyli spotkać się z byłym partnerem i myśleć racjonalnie:P) trzeba naprawdę stanąć na nagi i być w zgodzie z samym sobą co do swoich możliwości. Mozliwości spotkania kogoś innego, lepszego. Innymi słowy - nie możemy chcieć, żeby Ex wrócił do nas. Dziwnie to brzmi - po co w takim razie się z nimi spotykać? Ano tylko po to, żeby w jakiś sposób się sprawdzić (to po pierwsze), zemścić (to po drugie) i pokazać, że to jednak my jestesmy zwycięzcami (to po trzecie). Jestem daleki od częstego spotykania się z Ex, bo po co? Żeby dawać Im satysfakcję, że wciaz czujemy się dobrze w ich towarzystwie, że wciąż CHCEMY ich oglądać, że WCIĄŻ na cokolwiek liczymy, nawet na ochłap w postaci \"let\'s be friends\"? Szanujmy się trochę, to od nich musi wychodzić KAŻDORAZOWA propozycja spotkania. przynajmniej na początku. A do tego czasu czytajmy i szykujmy się na \"wojnę\":P pozdrawiam:)
-
Złe wybory czynią nas mądrzejszymi. Kiedy wszystko wydaje się łatwe, nie doświadczamy smaku porazki i pewnego nią nawet najmniejsze niepowodzenie jest dla nas życiową tragedią. Zwłaszcza w związkach. Pamiętajcie - gdyby nie było goryczy, słodycz nie byłaby słodka.
-
STAR_DUST Bądź mądry i zrozum Kobiety... Sam napisałeś \"nic kosztem swojego szczęścia\"... Dziwny ten Wasz stan zawieszenia, bo tak naprawdę ani nie jesteście do końca razem szczęsliwi, ani osobno. Myślę, że teraz więcej obaw ma Ona,a a nie Ty i stąd bierze się Jej niezdecydowanie. Ale...(hehe, znów to magiczne słówko:P), czy w końcu nie jest tak, że TY powinieneś podjąć decyzję? Ona czeka na Ciebie, a Ty na Nią. Skoro jedno z Was proponuje jakąkolwiek formę intymnego (w znaczeniu, że sam na sam, w miejscu, gdzie nikt Wam nie będzie w niczym przeszkadzał) spotkania, a drugie na to spotkanie przystaje, to moim skromnym zdaniem sytuacja jest dość klarowna. Chyba, że Ona jest tak perfidną aktorką, że nie ma co robić wieczorami, brakuje Jej sexu, albo chce mieć w Tobie \"przyjaciela\" i nie mówi Ci o wszystkim. Ale pomyśl nad jednym - czy większe wątpliwości i ból rodzą się podczas spotkania z Nią (lub po spotkaniu), czy wtedy, kiedy się nie widzicie i próbujesz \"wyzdrowieć\" z tego \"cholerstwa\"... Miłość to skurwysyństwo a my jesteśmy skurwysynami:P SENGAX Brawo, coraz lepiej. Określenie świata, którego nie widzielismy poza naszymi partnerami, jako pieknego, to duży postęp w naszej kondycji psychicznej. każdy do tego dojrzewa, każdy w swoim czasie. Nasi Ex z reguły wcześniej, bo od dłuższego czasu żyją z myslą, że będą musieli to zrobić. Na nas to spada radykalnie, a mimo wszystko jestesmy na tyle silni, że po pewnym czasie wstaniemy na nogi. Oby ten stan pozytywny trwał u Ciebie jak najdłużej...:) trzymam kciuiki:)
-
Wiecie... bo to taki charakter… Bo nasi Ex są tacy, a nie inni, a my mamy zupełnie inne wymagania wobec Nich. Okazuje się, że oboje liczyliśmy na całkiem co innego, niż potrafimy sobie zaoferować. Dziwne. Ale lepiej wiedzieć to teraz, niż później. Teraz, czyli kiedy? Po miesiącu, po roku, po 2 latach, czy po 25, kiedy ma się wspólne konto, dzieci i „majątek” do podziału? Pary tak samo, jak się ze sobą schodzą, tak się rozchodzą. I choć osobiście nie wierzę w ślepy los, który „każe” robić nam pewne rzeczy, to czasem zastanawiam się, czy nasze uczynki i wybory nie zostały już gdzieś odgórnie spisane, a my tylko gramy wedle ściśle ustalonego scenariusza. Zastanawia mnie tylko to, dlaczego dobrzy ludzie są skazani na cierpienie, a Ci, którzy nie rozumieją wagi pokładanych w nich uczuć, najzwyczajniej w świecie sobie to olewają. Św. Franciszek był dobry, łatwowierny i kochający - i co? Oberwało mu się za to. Roland, Werter, Odys, i wszyscy inni... (wiem, że błyskam wiedza jeszcze z ogólniaka:P) byli dobrzy i oberwali. Jedynie wyidealizowany świat amerykańskich filmów i harlekinów wydaje się nam sprzyjać. Tylko, czy warto się truć tym światem, skoro za chwilę gasimy telewizor i wracamy do tego piekła? Ktoś kiedyś powiedział, że \"Ziemia jest piekłem innej planety\"... myślę, że się specjalnie nie pomylił...
-
STAR_DUST Wątpisz w to, że Kobiety potrafią kochać?:) Na tym forum proporcje zranionych Kobiet i facetów są prawie 50/50... a jeśli chodzi o filmy, to polecam może niezbyt ambitny, ale traktujący o stanie w jakim sie obecnie znajdujemy - \"Cashbank\". pozdrawiam:)
-
BLONDYN1005 Książka wysłana, miłej lektury:) Wiesz, taki jałowy okres jest najgorszy. Niby gadacie, niby jesteście razem, ale zastanów się, co bardziej męczy - rozmowa z Nią, czy brak tej rozmowy? Wiem, przez co przechodzisz, bo na finiszu mojego związku tez prowadziłem takie rozmowy przez gg. Żadnych uśmieszków, buziek, pocałunków. \"Cześć\", \"Cześć\", \"Spotkamy się po pracy?\", \"Nie wiem, zobaczę\", \"Kotku wyjdź z psem i idź w moją stronę, to się spotkamy\", \"Nie chce mi się, jestem zmęczona\", \"Przecież to tylko 200 metrów\", \"No dobra, zobaczę\", \"Ok, już się nie mogę doczekać\", \"No... ja muszę kończyć\".. itd itd... taka rozmowa bardziej mnie wkurzała, niż jej brak, bo błagając swoją dziewczynę tylko o 5-minutowe widzenie, robiłem z siebie głupka i cipę. Bo Ona decydowała... naiwniak ze mnie - nie dopuść do tego samego:) VIKI28 Pomysl, jaki sens ma dogryzanie mu? Lepiej sie poczujesz? Czy chcesz tylko miec kolejny powód, żeby zadzwonić do niego za 2 dni, okazać skruchę, i przepraszać go ze łzami w oczach? Mysle, że On ma o wiele powazniejszy powód do BŁAGANIA Cię o wybaczenie, a jednak tego nie robi. Jeśli będziesz na tyle silna, żeby nie rozmawiać z nim łamiącym się głosem, to rozmawiaj, ale myslę, że to jeszcze nie czas. Daj mu tą jego \"wolność\", bardzo szybko zrozumie, że popełnił błąd. Doszedłem do wniosku, że najgorsze, o czym możemy myślevc i przekonywać anszych Ex, to fakt, że BĘDZIE JAK KIEDYŚ. NIE KURWA!!! Nie bedzie jak kiedyś, a wiecie dlaczego? Bo kiedyś było tak, że się posypało. Więc nie może być tak jak kiedyś, bo to znów się za jakiś czas rozleci. BĘDZIE INACZEJ, zaryzykuj i spróbuj tego związku... będzie lepiej, będzie inaczej, ale nie tak jak kiedyś...:) MALA26 Do Ciebie tez trafiła książka, odbierz maila;) Wiesz, ile razy ja marzyłem o tym, że wrócę zmeczony po pracy, a w moim mieszkaniu będzie czekała na mnie moja Ex? Po prostu czekała, oglądając tv i drzemając słodko, albo robiąc głupie mrożone frytki z mikrofalówki (w naszym związku ja gotowałem, bo to lubię:P), jesli tylko tyle potrafi w kuchni? Wiesz, ile razy łudziłem się, że zamiast przekręcać klucz, zapukam, i otworzy mi najpiekniejsza Istotka, jaką tylko nosił ten świat? Zbyt wiele, tak wiele razy, że zaczęło mi odbijać i przez pół dnia prowadziłem w myślach rozmowy miedzy nami, siedząc sam w pustym mieszkaniu, podczas, gdy Ona mieszkając o 100 metrów dalej... każdy lubi czuć się bezpiecznie i zostawić sobie otwartą furteczkę. Chociaż patrząc na moją Ex... ale nieważne:P problem w tym, zebysmy na oczach naszych Ex zatrzasnęli tą furtkę przed ich nosem. Może wtedy otrząsną się w tego amoku, w jakim działają i coś zrozumieją. ZUNIE Może własnie ta \"nadmierna dorosłość\" powaliła mój związek na łopatki. Może ten cholerny racjonalizm... choć czy można nazwać zdrowym człowieka, który pędzi na wschód, podczas, gdy wszyscy jadą na zachód? Po co układać sobie życie tam, skąd wszyscy uciekają? Rozmawiać możesz o wszystkim, jesli nie na forum, to zawsze masz mojego maila, albo komentarze w listach niedostarczonych. Nie przepraszaj go, Ona wyrządził CI większa krzywdę i jakoś nie kwapi się do napisania smsa, więc dlaczego nie masz być taka jak On? Wiesz, są takie momenty, kiedy brak kanibali daje się boleśnie odczuć... to jest własnie taki moment. Chciałbym, żeby moja Ex zniknęła z tego świata, wtedy mógłbym odpocząć i poczuć się dużo lepiej. Chciałbym się wyprowadzić z tego miasta i zostac tu jednocześnie. 14 lutego? Chory dzien, amerykanizacja polskiego społeczeństwa sięgnęła zenitu. A ja za miesiąc, 7 listopada miałbym z Nią 3 rocznicę... a wiesz, co robię? Idę na koncert (na który zawsze chcieliśmy pójśc razem) i do naszej ulubionej restauracji z koleżanką. Zamówię to samo wino, które zawsze zamawialiśmy i choć będzie cholernie bolało, to mam to gdzieś. I chciałbym ,żeby wtedy Ona mnie zobaczyła. Z inną. W naszej knajpce, przy kolacji... pewnie, że sam siebie nie oszukam, ale skoro nie mogę siebie, to przynajmniej oszukam Ja:P Lepsze to, niz spędzenie kolejnego wieczoru w łóżku z filmami i pizzą... SENGAX Wiesz co? Kocham Ją tak, trawa kocha rosę. Tylko wiesz... idzie zima i rosa zamienia się w szron... a to już nie jest miłość, która rozgrzewa... pamiętaj, że nie boli miłość, tylko jej brak. I to nie z naszej strony... STAR_DUST Schowajmy nasza miłość głęboko do serca. Nie ma sensu wylewanie jej na kogoś, kto jej nie spija. A każdy zły uczynek, który Oni nam zafundują, dostana kiedyś 2-krotnie... przykre to zwłaszcza, że ja całe życie chciałem ją chronić przed tym gównem, na które jesteśmy narażeni. Widać, człowiek sam musi się an tym gównie pośliznąć kilka razy, żeby do niego dotarło, że czasem warto mieć kogoś, kto pomoże Ci w życiu. ŻABA1982 Wiesz Żabko, to jest bezgraniczna miłość. Zamiast odwrócić się na pięcie i olać tą Lolitkę, ja czekam jak idiota, kumple mnie nie poznają i pukają się w czoło, kiedy ja odmawiam kolejnych spotkań z innymi Kobietami. Nie chcę, nie czuję się na siłach. JESZCZE? Wiesz, co daje miłość? Pozwala poznać siebie, swoje możliwości, determinację i siłę uczucia. Pozwala widzieć promień słońca w nocy i Gwiazdę w środku dnia. Znasz to uczucie, wiem... każdy z nas je zna. To uczucie pozwala jechać do swojej Wybranki 15 godzin pociągiem, po nieprzespanej nocy czekać kolejne 7 godzin, aż Ona skończy zajęcia, później tryskać energią, optymizmem i humorem, a wieczorem mieć siłę na cudowny, całonocny, stęskniony sex. To uczucie pozwala jechać w ciemno, w poszukiwaniu nowego życia, pracy i domu tam, gdzie psy dupami szczekają a prąd na słupach zawraca.
-
ZABA1982 Nie powiedziałem, że nie zdradziła... może nie w ten najgorszy sposób, ale wyrzuty sumienia chyba zaczynały Ją zżerać. Albo (co gorsze), było Jej głupio paradując ze mną na wieczorne spacerki i spotykając w mieście tych, z którymi tak "bezstresowo" się bawiła w weekend... BRYGADA_RR Książka poszła do Ciebie... pozdrawiam:) SASASASASASAS Podaj maila, jutro rano będziesz miec książkę na swojej poczcie...;)
-
ŻABA1982 U mnie tez piekna, pogoda, nie wiem, jak w pozostałej częsci Polski, ale jak się okaże, że mieszkamy niedaleko siebie to już wogóle bedzie wesoło:P Myśle, że Ona wie, gdzie przekracza granicę, ale wolała ją przekraczać bez wyrzutów sumienia. Wolała spokojnie i bez myślenia o mnie bawić się i nie myśleć, że robi cos źle, nie tak, że mimo wszystko wróci do swojego Chłopaka. nie rozumiem tego, bo choć uwielbiam się bawic, to Ona zawsze jest na 1 miejscu i nie rajcuje mnie powrót do domu w towarzystwie innej panienki. BLONDYN1005 Myślę, że nie ma o czym pisać, bo rady w pigułce od ARCHIEGO wystarczają całkowicie. Na drugie danie książka, która krąży wśród nas i powinieneś sobie poradzić. W razie komplikacji pisz:) Zyczę powodzenia:)
-
KIJKA Książka poszła, możesz odebrać pocztę:)
-
ŻABA1982 No własnie to był chory związek, a jeszcze gorsze było to, że ja się w nim dobrze czułem, bo przez tyle czasu byłem tak zaslepiony uczuciem do Niej, że nie widziałem, ajk Ona to wykorzystuje. A wykorzystywała różnie, wiedziała, że wszystko Jej wybaczę, że zerwę się o 4 nad ranem, żeby jechać po Nią na 2 koniec miasta i zabrać Ją pijaną z imprezy... nieważne... OLGA86 Ja dałem Jej tyle prywatności, że nigdy nie smiałem nawet zabronić Jej wychodzenia na imprezy, spotykania się z innymi ludźmi, bo ja tez prowadzę bujne życie towarzyskie. Ale to z uwagi na moją pracę. Codziennie spotykam się z młodymi dziewczynami, bo pracuję w instytucji kulturalnej więc mam kontakt z e sporą ilością ludzi. Do tego bawię się trochę w DJ-a na weekendy więc nadskakujące podpite panienki też nie są nowością. Ale Ona nawet nie wie, co znaczy zazdrośc, bo doskonale wie, że sam tylko Jej dekolt działa na mnie bardziej, niż całe stado podnieconych i rozochoconych panienek. Poza tym - nie jestem Jej ojcem, nie mogę zacząć Jej zabraniać pewnych rzeczy, bo to też prowadzi do paradoksu. Ona zacznie zabraniać i ja zacznę - związek prędzej czy później się rozleci. Ja udowodniłem Jej, że jest dla mnie Jedyną i może być o mnie spokojna. Ona udowodniła, że nie mogę odwdzięczyć się Jej tym samym... ARCHI Nic na siłę, teraz to Ty powinieneś nawet dla ściemy opóźnić troszkę jej przeprowadzkę, choćby tak dla próby - jak Ona zareaguje na zmianę planów. Wiadomo, że jesli się naprawdę przekonała, to zasmuci się nieco i poczeka tak, jak Ty czekałeś na Nią... a co do Jej siostry - siostra bardzo fajna, patrząc jak samiec na samice, to nawet lepsza od mojej Ex. Ale bez przesady, teraz to już bym naprawdę poleciał po bandzie, poza tym, co ja mam powiedzieć Jej rodzicom:P Jakoś sobie poradzę...:)
-
OLGA86 Ja do mojej Ex tez nie odzywam się od 23 czerwca, Ona także milczy i nie zanosi się na to, że szybko odzyskamy kontakt. Chociaż, im dlużej jestem sam, tym bardziej się zastanawiam, czy chciałbym... dużo bardziej wolałbym, gdyby powiedziała mi naprawdę czego chce, gdyby udowodniła mi, że chce być ze mną. Nie chcę, żeby gadała, dowiadywała, się, co robię, jaka jest moja kondycja psychiczna. Bo ja będę robił Jej złudne nadzieje, a jeśli mam być Jej "przyjacielem", zapychaczem czasu albo wysłuchiwaczem Jej problemów, to ja może podziękuję... co do Twojego Ex... wątpię, czy bedzie tak strasznie wierny, szczęśliwy i zakochany... może przez chwilę będzie mu sie tam wydawało... ale tylko przez chwilę... Nie wiem, czy każda chciałaby mieć, ale jak coś to zapraszam:P oczywiście żartuje, ale wiesz co? Nadmiarem miłości i opiekuńczości też można zabić związek. Myślę, że przekroczyłem ten złoty środek, bo w moim związku dochodziło do wielu dziwnych paradoksów, wiem, że Ją rozpieściłem, że we wszystkich restauracjach w mieście byliśmy znani i często przebywaliśmy, że każdy koncert był nasz. Starałem sie urozmaicić Jej życie tak, aby każdego dnia mogła budzić się i zastanawiać - co dziś mnie spotka, czym dziś On mnie zaskoczy. Chciałem, żeby miała najpiękniejsze wspomnienia. Chyba to Ją właśnie znudziło...:P dziwne? pewnie, że tak, ale któż z nas nie staje na głowie tylko po to, żeby zobaczyć szczęście w oczach naszego partnera? A to, że nadal kocham Ją tak, jak pierwszego dnia... mogę sobie tymi słowami i ta miłością podetrzeć... oczy od łez oczywiście...:)
-
ZABA1982 Wiesz, łapię się na tym, co jest najgorsze. Chcialem tylko, żeby przy mnie była. Nie musiałaby mnie kochac, ważne, żeby tylko była. Nie czułem od Niej uczucia od dłuższego czasu, ale cieszyłem się każdym dniem jak dziecko, które dostaje nową zabawkę. Mógłbym z Nią byc nawet ze świadomościa, że Ona nie kocha, albo nie wie, czy kocha. Nie wiem, czy bym kiedyś pękł i sam odszedł. Ale też w pewnym sensie dobrze, że tak się stało. Miłość tylko ode mnie nie jest milością, bo Ona Jej nie odwzajemnia. To tak jak z mostami - każdy most się zawali, jesli będzie przymocowany tylko z jednej strony... miłość jest mostem, który łączy dwoje ludzi. najpierw się smucimy, chcemy, żeby było jak dawniej, ale tak naprawdę to chyba nam bardzie jest potrzebny ten czas samotności. Bo nawet, jeśli Oni później wrócą, to w nas zawsze będzie ta nutka niepewności i za jakiś czas to my sami możemy stwierdzić, że choć byśmy chcieli, to nie potrafimy znów tak zaufać i cieszyć się obecnością partnera. A wtedy robimy coś, co teraz wydaje się nam niedorzeczne - zerwiemy sami...
-
ŻABA 1982 Szkoda, że zycie Ją nauczy, a nie ja. Ja chciałem tylko ochronić Ją przed tą ciemniejszą stroną życia i dorosłości. Podobno każda Kobieta marzy, zeby zawsze móc liczyc na swojego faceta. Ależ byłem głupi:P Za azdym razem, gdy mnie o coś prosiła, powinienem olać tą prośbę, powinienem Ją usamodzielniać, a nie spełniać wszystkie zachcianki. Nieważne... jeśli MUSI, to niech idzie, mam to gdzieś. Nie bede inwestował pieniędzy, czasu i uczuć w kogoś, kto jest tak głupi i dziecinny, że nie umie powstrzymać się od naiwnych wybryków tłumacząc to tylko swoim wiekiem. Z drugiej strony wiem, że nawet jeśli teraz by się ułożyło, to za jakiś czas może być podobna sytuacja, a nawet gorsza, gdy kiedyś się zaręczymy, albo weźmiemy slub. Wiem, że czy prędzej czy później, Ona na pewno by zraniła, zdradziła, bo Ona jest zawsze i wszystkiego ciekawa. Wystarczy, że obcy facet powie Jej dwa słowa i Ona już biega w skowronkach przez cały dzien, bo komplement od obcego jest dla Niej 100 razy ważniejszy, niż 2 tuziny róż, które spontanicznie dostaje ode mnie. Bo ode mnie "musi", bo jestem Jej facetem i dla mnie zawsze jest piękna, sexowna i warta szczególnej uwagi. Żenujące... myślę, że podobnie też było u Ciebie. Daj mu listyniedostarczone do poczytania, choć wątpię, czy cokolwiek by to zmieniło. Może na krótką chwile, ale on sam ze soba musi dojść do porozumienia, Twoje słowa, obietnice wybaczenia, poprawy, nic tu nie dadzą. Tylko ten pieprzony czas... moje listy uratowały już 24 związki, co jest dla mnie teraz chyba większym sukcesem niż to, że pokazałem Jej, jak bardzo Ja kocham. Ludzie czytali, dawali swoim partnerom do czytania, i po kilku dniach pisali mi maila z podziękowaniem za uratowane szczęście. Tylko jaki sens ma pisanie rad co do związków przez kogoś, kto nie umie sobie poradzić z własnym???
-
ŻABA1982 Ja tez dałem Jej trochę listów napisanych na papierze. Mielismy lecieć na 2 tygodnie do Londynu, ale nie do pracy tylko na prawdziwe wakacje:) 2 dni po naszym rozstaniu wysłalem Jej list i dołączyłem bilet z dopiskiem \"szkoda, że to już nieaktualne. Londyn był naszym wspólnym marzeniem od zawsze. A co do Ciebie - i tak uważam, że gość zachowuje się niepoważnie, bo nawet, gdybym miał naprawdę duży problem, to raczej wolałbym zadzwoni do obcej osoby, albo przeprosić kolegę i powiedzieć, że nie mogę mu pomóc, niż dzwonić do swojej Ex i to jeszcze w tak krótkim czasie... Moja Ex wie o listach, kiedyś nawet tam zaglądała i czytała pewne rzeczy. Płakała, bo wiedziała, ile złego nam wyrządziła i, ze nie była wcale dobra dla mnie. Wyszła więc z założenia, że nie zasługuje na mnie, bo jestem dla Niej zbyt dobry, a Ona nie może dać mi nawet połowy tego, co ja Jej daje w związku z czym mnie rani, itd., itd...głupota ludzka nie zna granic:P
-
ŻABA1982 Moim skromnym zdaniem powody są 2. Jeden jest bardzo prozaiczny, aczkolwiek najgłupszy, na jaki tylko mógł wpaść. Naprawdę chciał tylko pomóc koledze i zadzwonił tylko w interesie kolegi. Ale nie sądzę, żeby był aż tak twardy, żeby dzownić jak do biura porad i prosić Cię o coś tak głupiego. Zwłaszcza, że po obu stronach rany po bitwie jeszcze świeże. Dlatego raczej obstaję przy 2 powodzie. Być może to prawda, że chciał pomóc koledze, ale równie dobrze mógł to sobie wymyślić. Prawda jest taka, że nie jesteś jedyną księgową w tym mieście i mógł zadzwonić do kogokolwiek. Wszelkie tego typu porady są przecież bezpłatne (przynajmniej jest tak w "moim" mieście). Powiem Ci, jak ja to odbieram - wszelkie próby kontaktu mojej Ex ze mną odbieram trochę przez płaszczyk ciekawości, chęci usłyszenia głosu - jego barwa, ton, szybkośc mówienia i sposób mówienia nawet o najzwyklejszych sprawach, dużo mówi o kondycji naszego serca. Poza tym Oni też tęsknią i na pewno czują to samo, tylko w pewnym momencie trudno im się przyznać do błędu i raczej będą żyli w bólu i niespełnieniu, niż przyjdą i przeproszą... Niedawno otworzyłem firmę i także potrzebuję kogoś, kto mógłby prowadzić księgowość. Niedużą i nietrudną, pewnie sam bym się tego nauczył, ale chcę skupić się na prowadzeniu firmy. Tak się składa, że jeszcze jak byłem ze swoją Ex, to Jej o tym mówiłem (Ona jest na profilu biurowo-księgowym, czy jakoś tak:P), to bardzo się ucieszyła. W końcu, która dziewczyna w Jej wielu zaczyna zarabiać kasę, pracować i wydawać ją tylko i wyłącznie na własne potrzeby. Poza tym może przychodzić do pracy kiedy chce, bo wiadomo, że nie wymagałbym od Niej tyle, ile od innej księgowej. Zawsze bym mógł Jej coś pomóc. Ale niestety to nie wypaliło. Za to wczoraj gadałem z Jej siostrą, która szuka teraz pracy i jest także po szkole ekonomicznej z takim samym profilem... czy to nie jest chore? Ma nadzieję, że Ją przyjmę do pracy...:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9