Listonosz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Listonosz
-
Co do jednego możemy być pewni... wszystko się poukłada. Tylko nikt z nas nie wie, czy po naszej myśli, czy zupełnie na odwrót... cokolwiek to może teraz znaczyć:) Ci, którzy mają "alternatywę" i czują się już na tyle silni, że stać ich na nową znajomość (nie związek, tylko znajomość), niech próbują. Ci, którzy jeszcze liżą rany, niech spokojnie czekają na to, aż serce znów zacznie bić pełną siłą. Wiem, że każdy indywidualny problem jest dla nas "największy na świecie". I pewnie teraz nie wyobrażamy sobie, że może kiedykolwiek być inaczej, bo przecież urwały nam się DŁUGIE I POWAZNE związki, a nie przelotne nastoletnie miłostki. Bo problemy, z którymi sie mierzymy, są naprawdę duże i poważne - to problemy życia dorosłego nawet, jeśli my sami jeszcze nie czujemy się dorosłymi ludzi.
-
ARCHI No chłopie... ja też jestem zdziwniony ich postawą, boję się tylko, że to jest tak, że w trudnych chwilach mi pomagają ale przez jakiś czas, a jak Ona przez dłuższy czas będzie taka uparta, to i Oni stracą taki kontakt ze mną... jak to bedzie wyglądało, jak ja wyjdę sobie z Jej ojcem na piwo wieczorem do miasta, a Ona minie nas ze swoim nowym facetem? Albo natkniemy się na Nią i jej chłopaka, jak będę szedł z Jej mamą na zakupy, albo z Jej siostrą na koncert. Wiem dobrze, że to nie jest zdrowy układ, ale w jakiś dziwny sposób pomaga mi kontakt z jej rodziną mimo, że boli jak przychodzę "do Niej nie do Niej". U Nas było odwrotnie - Jej babci się to nie podobało, ale u starszych tak zawsze - szkoła, studia conajmniej do 35 lat i żadnych facetów więc to zrozumiałe. Dobrze, ze rodziców ma nowoczesniejszych... a możę to źle... może paradoksalnie to źle, że Jej rodzina jest za mną - to Ja martwi, tego się boi. Że Oni chcą ułożyć Jej życie, że czuje się "napiętnowana" w domu, dlatego często wychodzi, zamyka się na rozmowę z Nimi a gada ze znajomymi. Jej rodzice nie chcą widzieć żadnego innego "jej chłopaka" u Niej w domu, więc to trochę dziwna sytuacja.
-
ULUSIA Uluśka skąd wiesz że to małolata?:) Pewnie masz rację, ale to nie ma znaczenia, ile ktoś ma lat. Są ludzie, którzy muszą sie wyszaleć i tacy, którzy chcą ale potrafią to zastawić w zamian za dobry (jak mi się wydaje) związek. Marne to pocieszenie, ale wiem, że w Jej rodzinie już kiedyś były podobne jazdy jeśli chodzi o Jej rodziców (rozstania po kilka razy i powroty), a jednak po kilku miesiącach zeszli się i są do dziś a to już kilkanaście lat. uf, sam nie wiem, co robić, nawet gdyby Ona teraz chciała wrócić... ARCHI Kupując Kobietę lub Jej \"uczucia\' niczego pozytywnego nie robisz. Wiem, że wiesz:P ja robiłem tak samo, dlatego Ona teraz wariuje, gdy nagle odmawiasz Jej tego, co tak naprawdę było dla Niej najwazniejsze. To tak, jak cierpiącemu odmawiasz morfiny - człowiek się wścieka i w pewnym momencie nawet nie kontroluje togo, co mówi i co robi. To dla Niej niepojęte, że możesz Jej czegokolwiek odmówić (zwłaszcza kasy), tak, jak dla Ciebie niepojęte było to, że Wam się nie udało...
-
ARCHI Masz rację, to tez jest dobra opcja - znaleźć osobę, która w jakiś cudowny sposób pozwoli Ci zapomnieć na chwilę o tym problemie. Samą rozmową. To duża umiejętność. Pewnie jestem głupi i minie jeszcze dużo czasu zanim zrozumiem, ze marnuję sobie zycie mysląc tak jak teraz i 'czekając" na to, co juz nie nadejdzie. Ale mi to jest potrzebne. Każdy ma swój czas inkubacji przed nowym wyjściem w zycie. U mnie jeszcze to trwa. Kumpel w pracy przed chwilą mnie własnie zapytał "komu Ty jesteś teraz wierny? Byłeś wczoraj na imprezie na której było ponad 60 dziewczyn. Widziałem, jak conajmniej 5 myślało nie tylko o wypiciu z Tobą drinka, a Ty o czym myslałeś? Znów sam wróciłeś do domu głupku - jesteś chorym człowiekiem". Może on ma rację, przecież Najwazniejszej osoby w moim zyciu wcale nie obchodzi teraz to, gdzie jestem, z kim się spotykam, i co własnie robię...
-
RUDY222 Ale Ty masz jakiś kontakt ze swoją Ex i to Ona tez czasami go szuka dzwoniąc i pisząc... a moja Ex doskonale wie, że mam dobry kontakt z całą Jej rodziną, domysla sie, że przychodzę do Niej do domu, kiedy Ona wychodzi, że umawiam się z Jej siostrą czy Ojcem. Jej mama dzwoni do mnie, kiedy Ona tylko wychodzi, zebym przyszedł do Nich posiedzieć i pogadać. Ale moja Ex wogóle się nie odzywa, wogóle nie dzwoni i nie pisze. Nic, kompletne zero, mimo, że jakiś czas temu spotkaliśmy się na taka jałową rozmowę i oczywiście stanęło na opcji "przyjaciele"... smiechu warte, ale prawdę mówiąc nie chciało mi się słuchać Jej wywodów i po prostu przytakiwałem od niechcenia na wszystko, co Ona mówi. Wiem, że jestem teraz i jeszcze bardzo długo bedę ostatnia osobą na Jej liscie znajomych, do której odezwie sie, gdy naprawdę będzie potrzebowała pomocy. Choć raczej pogrąży się, albo porządnie oberwie niż wykona telefon do mnie. Nie pozwolę na to, bysmy zostali "przyjaciółmi". Ona za dużo wymaga ode mnie i od świata. Nie zasługuje na to. Mieć jabłko i nie zjeśc jabłka - tak to by teraz wyglądało. Albo jestesmy dla siebie, albo nie ma nas wcale. I nie ma nic "pomiędzy". nie ma "przyjaciół" i długiego procesu odnawiania się związku gadając o wszystkim tylko nie o tym. Jest za to czas na przemyslenie. Wiem, ze ona mysli. Widzę to kiedy jestem u Niej w domu. Sporo pozmieniała w życiu, czy na lepsze? Sama kiedyś to oceni.
-
ULUSIA Było już tak dobrze, ale od dwóch dni coś się ze mną dzieje... trudniej to znoszę, trudniej mi nie zaglądać na gg, trudniej nie pisać do Niej smsów. I choć cały czas się przed tym bronię, to nie wiem, czy przypadkiem któregoś wieczoru nie popełnie błędów... jest jeszcze kilka innych spraw związanych z Jej rodziną co paradoksalnie powinno rpzyczynić się bardziej do zerwania kontaktów a nie do ich zaciśnienia...dlatego odcięcie się od Nich jest trudno wykonalne ale o tym chyba już tylko przez maila... nigdy nie wróci, kiedyś wróci, niedługo wróci... powiem szczerze że mam gdzieś, kiedy wróci. Może to być za 60 lat, ale niech będzie tego pewna tak jak ja jestem pewny swojego uczucia do Niej. Może to być za tydzień, ale Ona musi mnie do tego przekonać. Nie może mnie Jej brakować, nie może mieć ochoty na sex. Ona musi chcieć być ze mną bo NIE WYOBRAŻA SOBIE BYCIA Z NIKIM INNYM.
-
ULUSIA Wiesz, sam nie wiem po co to robię... może dlatego, że poza Nimi, nie mam w tym mieście nikogo znajomego. Każdego, kogo ewentualnie poznam, mam wrażenie, że jest kolejnym Jej znajomym, że większość ludzi wie o nas, co jeszcze strasznie mnie wkurwia i dołuje. Może to głupie, ale nie umiem się odnaleźć, w miejscu, gdzie wszyscy znali Nas jako NAS, a teraz oboje jestesmy na celownikach wścibskich oczu naszych \"znajomych\". Zwłaszcza, że mamy dużo wspólnych zainteresowań i obracamy się w tych samych światkach i pubach. Nie wiem, po co to robię... może dlatego, ze to nie ja zabiegam o kontakt z Nimi, tylko Oni ze mną. Bo to Jej mama codziennie nosi mi obiadki, Jej ojciec i brat wyciągają mnie na piwo, a Jej siostra na imprezy. Bo może brzydko mówiąc jestem \"ich inwestycją\" w przyszłość Ich córki. Tak to czasami odbieram, ale nie mam im tego za złe, bo którzy niedoszli teściowie robią tyle dla obcego przecież faceta? Powinni wziąć stronę córki i po prostu zerwać kontakt kiedy nam nie wyszło.
-
A co powiecie na to? Wczoraj byłem na zajebistej imrpezie z Jej ojcem. Ostro popilismy... Dziś własnie wróciłem z Krakowa - byłem tam na zakupach z Jej mamą, wzięlismy samochód \"teścia\" i pojechaliśmy na pół dnia do galerii.. A najlepsze jest to, ze przed chwilą gadałem z Jej siostra, która nie może już dłużej wytrzymać w domu z moją Ex (która bardzo się zmieniła po naszym rozstaniu i nikt z Nią nie może wytrzymać:P). Jej siostra chce u mnie zamieszkać, połowę kasy na czynsz i opłaty będzie mi oddawać bo już pracuje, ale nie chce mieszkać ze starszymi i \"zbzikowaną siostrą\"... chyba się zgodzę...:D:D:D:D:D Jej brat zapraszał mnie dziś do nich na maraton filmowy, jak mu powiedziałem, że nie mogę przyjsć ze względu na Ex to po raz kolejny wkurwił się na Nią i zrobił awanturę na cały dom... Chyba \"straszę\" swoją Ex zza światów tym, że mam rewelacyjny kontakt z całą Jej rodziną... Ale wiecie... zazdroszczę Wam jednego. W większości przypadków wasi Ex w jakiś sposób kontaktują się z Wami. Może nie do końca tak, jak byście tego chcieli ale jednak. Są zazdrośni, czujni i w razie czego trzymają nerwowo komórkę przy łóżku (nie wierzę, że nie robią tego tak samo jak Wy:) ) ARCHI Co do smsów w stylu \"kocham ale nie mogę z Tobą być\"...to trochę nielogiczne. To tak jak sex bez orgazmu, albo kąpiel bez wody... przecież Ona sama siebie osmiesza i to przed kim? przed facetem, który zna Ją jak nikt inny... mogłaby sobie darować takie mądre wynurzenia i choć raz zachować się jak dorosła Kobieta. Wiem, że dziewczyny są zmienne i Jej tez na pewno nie jest łatwo. Ale niech lepiej nic nie pisze, niż ma Cię raczyć takimi smsami z których nic nie wynika... życzę wszystkim miłej soboty mimo, że słowo \"miłe\" nalezy teraz do najrzadziej przez nas wymawianych słów...:)
-
Moja Ex też nie odzywa się wogóle do mnie od 7 lipca, kiedy to ja ostatni raz napisałem Jej smsa. Zresztą i tak na niego nie odpisała. Nie będę odzywał się \"za jakiś czas\", nie będę odzywał się \"jak emocje opadną\", nie będę odpisywał, kiedy za pół roku dostanę smsa \"hej, co u Ciebie\". Mam Ją gdzieś. Co Ją to interesuje, co się u mnie dzieje? Chciała się rozstać, chciała poszaleć, posmakować wolności, to niech nie przejmuje się zyciem \"szaraczka\" który chciał Ją tylko kochać. Sytuacja jest głupi,a bo ja wychodzę z Jej siostrą i Jej koleżankami na imprezy, często wpadam do nich do domu i pomagam jej mamie i tacie. I Ona dobrze o tym wie, że mam rewelacyjny kontakt z Jej rodziną. Wie, że jak tylko wyjdzie gdzieś z domu, to dzwoni do mnie Jej mama z zaproszeniem na obiad, albo na wieczorne piwko z Jej ojcem. Idę, bo co mam sam w domu robić wieczorami? Wychodze, zanim moja Ex zdąży wrócić do domu. Kilka razy zostawiłem na Jej łóżku różę. Kiedy wróciła, zakręciła Jej się łza w oku. Śpi z miskiem którego Jej dałem. Cholera wie, o co tej kobiecie chodzi? Tak samo, jak Ona ma swój honor i będzie raczej cierpieć niż przyzna się do błędu, tak samo ja mam swój honor i nie będę się odzywał pierwszy \"za jakiś czas\"... zerwanie to zerwanie, brak kontaktu, brak możliwości liczenia na drugą osobę o każdej porze dnia i nocy - to Jej wybór. Nic dodać, nic ująć. Polecam to samo. Inaczej nigdy niczego nie nauczymy naszych Ex - za2wsze wszystko będzie łatwo przychodziło im w życiu. Każdy będzie ich szybko lubił, \"kochał\", pozyczał i dawał pracę. niestety, pierwsza miłość tak jak pierwszy sex. Niewazne, czy udany czy nie, ale pamięta się go do końca zycia. Mamy tą przewagę, że chocby Oni chcieli najbardziej na świecie, to nie wymażą nas nawet 20 nastepnymi partnerami. Niestety mamy ten problem, że my ich także nie pozbędziemy się z naszych myśli...
-
SALAMANDRA PLAMISTA Nie chcę nic "kazać" ani narzucać komukolwiek, więc powiem Ci, co ja robię. nie odbieram wogóle telefonów ani smsów od Niej. Jesli to jest naprawdę PILNA sprawa, to Ona sama wie, gdzie mnie szukać. Jak będzie Jej zależało, to przyjdzie do mnie do pracy, albo poprosi swoją mamę, siostrę lub naszych wspólnych znajomych o spotkanie ze mną. Jeśli będzie chciała wrócić to wie, że może przyjść do mnie o każdej porze dnia i nocy (mieszkamy 50 metrów od siebie) więc to raczej beziepczne nawet w środku nocy. Jeśli widzi, że nie chcę odbierać od Niej telefonów, to zadzwoni z innego numeru (koleżanka, kolega, siostra, mama). Jeżeli Jej naprawdę zależy to zrobi wszystko żeby się ze mną skontaktować. A jeśli nie, to bez łaski...
-
FZ Pamiętaj, że im bardziej chcesz Ją przed czymś uchronic, tym Ona bardziej będzie się wyrywać. W złotej klatce nikogo nie zatrzymasz. Doskonale Cię rozumiem, zapewne jak kazdy na tym forum, bo wszyscy chcielismy stworzyć naszym Ex Raj na ziemi. Ale żeby docenić coś, co sie ma, najpierw trzeba to stracić. Nie mówie, że bezpowrotnie, bo gdy dwoje ludzi czegoś chce, to nie ma przeszkód, których nie umieliby wspólnie pokonac. I nie chodzi o to, żebyś Ją przekonywał do słuszności Twoich racji - Ona SAMA musi to zrozumieć. Jestem więcej niz pewny, że dostanie nauczkę od tego "araba", bo po 1 i najwazniejsze... wszyscy doskonale wiemy, jaka mentalność i stosunek do Kobiet mają tamci mężczyźni. I chocby był najbardziej oświeconym i bogatym finansista, to dalej będzie tylko Arabem i nikim więcej. To tak, jak murzyni mają genetycznie od pokoleń zakodowane wieksze poczucie rytmu i melodii, a biali są statystyczni wyżsi od azjatów. oczywiście są wyjatki, ale nie sądzisz, że skoro Towja Ex trafiła na Ciebie (tego dobrego) i nie potrafiła tego docenic, to Ten na górze, da Jej drugi raz tyle szczęścia w zyciu? Nie sądzę... dlatego niewazne, co ona zrobi... TY WYGRAŁEŚ!!!!:) gratuluję:)
-
Lest's the mortal combat begin... Do boju panowie, może tez jakaś pani chętnie się przyłączy? W końcu mamy XXi wiek i równouprawnienie jest na porządku dziennym...:) Może jakaś zabłąkana gladiatorka przyłączy się do nas:P
-
ARCHI Raczej do końca życia się nie zadręczymy, ale u kazdego okres posuchy i budowania swojego wizerunku Kobiety trwa czasami bardzo długo. Zapraszam wszystkich do zajebistej gry, w której możemy tylko i wyłącznie wygrać. Jest tylko 1 zasada. Nie możemy się odzywać do naszych Ex, no chyba że w skrajnych przypadkach, ale tylko w poważnym interesie, pomóc załatwić sprawę od ręki i "do widzenia". Nie możemy przegrać, bo zawsze jest tylko 1 przegrany, a z definicji na dłuższą metę Oni są tymi, którzy nas nie docenili - więc już przegrali. Poza tym "producent gry gwarantuje nam wygrana:) Nie możemy zremisować, gdyż okres zastoju nie trwa wiecznie więc teraz mamy tylko pozorny spokój duszy i ciała. Możemy tylko wygrać, bo albo Oni zmądrzeją i do nas wrócą i jeśli od razu nie umrzemy ze szczęścia, to będziemy trzymali decyzję co do związku w garści - czyli już wygralismy, LUB TEŻ olejemy to w niedlugim czasie tak, jak Oni, podleczymy rany, bo nic tak nie motywuje do dalszego SWOJEGO działania, niz porażka. Wygramy, bo będziemy potrafili się od nich uwolnić - na przekór im samym, bo najbardziej wkurzy ich brak kontaktu z naszej strony...:) Nie wiem, jak Wy, ale ja wchodzę w tą grę:)
-
Poza tym, jedna bardzo ważna (moim skromnym zdaniem) sprawa, jesli chodzi o smsy i telefony. To, jak szybko odpiszemy, czy oddzwonimy, daje naszym Ex wiele do myślenia. odpisując od razu pokazujemy, że jesteśmy wolni, że "czekamy' w pewien sposób na znak życia i w tym jednym momencie rzucamy wszystko i jak najprędzej odpisujemy. Sprawdzają nasz stopień przywiązania i uzależnienia od nich tym bardziej teraz, gdy kontakt jest praktycznie zerowy... w pewnym sensie badają nasza kondycję psychiczna i oceniają, czy mają jakiekolwiek szanse u nas - tak zwany bezpieczny powrót na wypadek, gdyby nagle w życiu coś im nie wyszło. Co ja robię? Nie odbieram telefonów wogóle, jeśli to naprawdę pilna sprawa z Jej strony, to będzie dzwonić 20 razy, wie gdzie pracuję, wie gdzie mieszkam. W ostateczności może zostawić nawet kartkę pod drzwiami z wiadomością albo zadzwonić do firmy. Jesli wyśle mi smsa, to (gdy mam oczywiście dobry humor) po jakiś 3 godzinach, a najlepiej nocą (około 1 lub 2 w nocy) puszczam Jej sygnał, na znak że "dopiero przeczytałem... a gdy mam zły humor, to odpiszę po 2 dniach jakieś zdawkowe "przepraszam nie miałem wcześniej czasu, ale Twoja sprawa jest już chyba nieaktualna". Skoro Ona może bawić się moja psychiką, to ja również pobawię się Jej... w ten sposób wszyscy są szczęsliwi, bo NIE WIERZĘ, żeby naszych Ex nie ruszało to, jak się teraz zachowujemy...:)
-
Powiem szczerze, że też nie wiem, co miałbym odpisać i czy wogóle odpisałbym cokolwiek, gdyby Ona się odezwała. Póki co nie mam na to ochoty zwłaszcza jeśli to będzie zwykły głupi sms w stylu "co robisz, jak się czujesz, jak leci". Tylko skąd wiem, że za tym smsem nie kryje się tekst "spotkajmy się, porozmawiajmy, bo ten czas dał mi wiele do myślenia". Ech, głupek, łudzę się niepotrzebnie, ale za jakiś czas i ta złuda minie:) Oby do tego czasu nie zrobić kolejnego błędu, którego będę żałował przez resztę życia...:)
-
JAKO FACET Wiesz, trudno przejść do porządku dziennego, pracować, uczyć się i żyć jakby nic się nie stało. To część terapii, ludzie po prostu muszą się wygadać, nawet poprzez to forum. Może nawet lepiej, że robią to, niż mieliby wciąż kłócić się albo błagać swoich Ex o powrót do związku. Nie ma nic cenniejszego na świecie niż szczera rozmowa, a pewna anonimowość na tym forum oraz przede wszystkim wspólny problem gwarantuje każdemu to, że zostanie w jakiś sposób zrozumiany. Każdy rozpamiętuje rozczarowanie miłością, niektórzy krócej, niektórzy dłużej. Przeczytałem KAŻDY post z tych 60 stron i pewne osoby, które na początku bardzo się udzielały, teraz nic nie piszą lub piszą sporadycznie - między innymi Ty:) Wniosek - jest lepiej (i nieważne, czy związek się odrodził, czy nie). Czas leczy rany, sam doskonale wiesz, że to część terapii. Pozdrawiam:)
-
ULUSIA Nie odbierze tego źle, ale gdyby moja Ex powiedziała mi coś takiego w oczy jako przeprosiny, to z miejsca bym Jej wszystko wybaczył... jeśli tylko to mówi, to znaczy, że przemyślała wiele rzeczy, że jest świadoma swoich błędów i tego, że nie jest taka idealna, jak mogłoby Jej się wydawać. nie wiem, czy chciałbym z Nią dalej być, ale gdybym usłyszał takie słowa, byłby to najszczęśliwszy dzień w moim życiu i na pewno byłoby mi dużo łatwiej poradzić sobie po rozstaniu:) Chciałbym choć jednej tak dojrzałej wypowiedzi od swojej Ex i w duchu zazdroszczę Twojemu facetowi tego, że doceniasz to, co było dla Ciebie dobre dopiero po stracie:) I tak powinno być.
-
ARCHI Czy warto... to zależy, co dostajesz w zamian. Jeśli dostaniesz mądrą i dojrzałą Kobietę to oczywiście. A jeśli wasze rozstanie niczego Jej nie nauczyło, to... sam pomyśl. Moje największe marzenie... aby Jej związek ze mną był czymś najgorszym, co spotkało i jeszcze spotka Ją w życiu. Jeśli Ona teraz cierpi, to nie zniosę myślę, że kiedykolwiek mogłaby cierpieć bardziej przez coś lub przez kogoś. Chciałbym, żeby związek ze mną był dla Niej piekłem, bo teraz może czekać na Nią tylko Niebo... a Ona na nie zasługuje...
-
GAPPA2 Ja też boję się, że mimo wszystko to się rozejdzie. Mimo, że wyrządziła mi tyle przykrości, to nie chcę tracić z Nią kontaktu. Kontaktu, czyli \"pomyśl, posmakuj życia, które wcale nie jest kolorowe, ale pewnego pięknego dnia tylko przyznaj mi racje, albo powiedz, że żałujesz naszego końca - nawet, jeśli nie mielibyśmy być już razem\". Tego bym od Niej chciał. Wiem, że też Jej przykro, ale to jedna z tych osób, które zakładają maskę i bawią się jakby nigdy nic. Może tylko czasem wieczorami jest im chłodniej, bo zasypiają same. Od kiedy się rozstaliśmy, Ona każda noc śpi z miśkiem, którego Jej kiedyś dałem. Do tej pory leżał gdzieś z boku, ale teraz wrócił do łask. Teraz co noc przytula się do niego. ARCHI Im człowiek dla Ciebie milszy, tym bardziej interesowny. Moja Ex na początku była ideałem Kobiety, wzorem cnót i urody. Dlaczego? Bo Ją kupiłem. Ją i Jej uczucia. prezentami, drogimi niespodziankami, wyjazdami, zakupami. Kupiłem sobie Jej uczucia, zamiast zaskarbić prawdziwą i szczerą miłość. Teraz zastanawiam się, czy wogóle kiedykolwiek kochała mnie za serca, czy tylko za portfel... POCIESZKA87 Nie, nie wlecze się. Czas biegnie tak samo dla wszystkich. To my nie mamy o czym myśleć, nasza głowa pęcznieje jak balon od nadmiaru wspomnień, gniewu i smutku jednocześnie. To dla nas nagle pada deszcz i jest szaro za oknem, jest nudno i monotonnie. Nie czekamy z drżącym sercem do 16:00 aż skończymy pracę (szkołę) i pobiegniemy do naszej Miłości... za to co minutę zerkamy na komórkę mimo ustawionego na maxa dzwonka, dalej podporządkowujemy sobie życie pod rozkład dnia naszego Ex...
-
ARCHI Podobno facet nie może mieć zbyt ładnej dziewczyny, tak jak dziewczyna nie może mieć zbyt przystojnego chłopaka... bo tacy nigdy nie ograniczają się do jednego partnera w życiu. Po co, skoro są młodzi, śliczny i połowa miasta się za nimi ślini? Po co marnować czas z jednym partnerem, jak można mieć ich kilkoro (nierzadko kilkoro naraz). Takim ludziom odbija, bo zewsząd są doceniani, komplementowani, zbierają ochy i achy, obrastają w piórka i czują, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, że zawsze sobie poradzą, bo każdy kłania im się w pas. Więc po co my im jesteśmy? Szare myszy, które zapierdalają w życiu i w związku? Tak jak my kochamy, tak może kochać ich każdy, bo przecież oni są zawsze na piedestale. Pierdolę taki układ, pierdolę taki wyścig ślicznych młodych laleczek i wychuchanych kolesi z siłowni. Może teraz sobie poradzą, ale za kilka lat... przyjdą do naszych banków po kredyt, będą szukać zatrudnienia w naszych firmach, albo będą męczyć się przy bogatym staruchu żeby utrzymać fason i żeby było ich stać na to wystawne życie, którego namiastkę pokazaliśmy im my... czy to za ostre słowa? Jak mi teraz dobrze:) Przynajmniej na klawiaturze mogę się wyżyć:P
-
ARCHI Nie wiadomo dlaczego One słuchają kogoś innego. Kogoś na pewno bardziej obcego niż nas. W nas mają zaufanie, pewność i to, ze zawsze będziemy starali się o nie dbać i będą mogły nam ufać. Mimo to, i tak słuchają \"przyjaciół\", \"koleżanek\" i temu podobnych typów, jakby byli dla Nich mentorami życiowymi. Prawda jest taka, że oni sami gówno wiedzą (bo gdyby osiągnęli przynajmniej w połowie to, co my, to na pewno zmieniliby swój światopogląd) a naszym kobietom zawracają w głowie. każdy ma swój rozum, i gdyby One choć trochę doceniały to, co dla nich robimy, to wyśmiałyby wszystkie te opinie i zostały przy nas. Widać oferujemy im za mało lub za dużo, żeby mogły to w pełni wykorzystać. Trudno, bez łaski.
-
ULUSIA Wyjdzie słońce, tylko czy to samo? Ja ciągle jeszcze jestem głupi ale teraz chyba tylko z sentymentu zastanawiałbym się nad powrotem. Może dlatego, że całe miasto kojarzy mi się z Nią, każda knajpka, kazda uliczka. Przyjechałem tu tylko dla Niej, wszystkie pierwsze widoczki, cudowne miejsca na wycieczki i zdjęcia odwiedziałem z Nią. A teraz w te wyszystkie miejsca bedę zapraszał swoją następną Kobietę... sam ze sobą będę bardzo nie w porzadku, będę się źle czuł i nie bedę czerpał przyjemności z przebywania ze swoją nową Kobietą... rozumiem, ze muszę też być takim skurwysynkiem, żeby w przyszłości uniknąć takich nieprzyjemnych sytuacji:P
-
RUDY222 Ten smród nieudanego związku jeszcze długo będzie za nami szedł, ale tylko dlatego, że to my nie będziemy mogli się z tym pogodzić. To nasza wina, ale nie zamierzona, bo przecież ranić samych siebie nie umiemy. Podejrzewam, że sporo czasu minie (nie wiem, czy wogóle mi jest czas potrzebny), zanim drugi raz będziemy w stanie zrobić conajmniej połowę tego dla drugiej osoby, ile zrobilismy dla naszych Ex. A traktując naszych przyszłych partnerów z dystansem też nie bedziemy do końca w porządku wobec nich i wobec siebie... U mnie mija 16 dzień ciszy, czuję się liderem w zawodach... tylko co to za powód dumy? Ona mi bardzo pomaga głównie przez to, że nie dzwoni, nie pisze, nie szuka kontaktu. I nalezy do tego cholernego grona Szczęściarzy, ktorym zawsze wszystko wychodzi na dobre i wszystko się udaje. 100 innych musi zasuwać, uczyć sięm pracować, zeby osiągnąć to, co Jej przychodzi z łatwościa, bo pojawia się w dobrym miejscu, w dobrym czasie, bo ładnemu zawsze łatwiej, bo po prostu ma szczęście. Jak ma więc poznać ciemną stronę zycia, porażkę, nieszczęście, skoro w jej słowniku nie ma takiego pojęcia?
-
ARCHI Masz rację... za duże ryzyko. Chuchasz, dmuchasz, chronisz, bronisz. I gówno masz z tego. przeprowadzaj się do mnie:P Skoro nasze Panny takie sa, to my też tacy bedziemy. poszalejemy w mieście, bo w końcu będziemy nowi:D
-
ARCHI nie wiem, albo to my jestesmy tacy nieporadni, albo to nie dla nas epoka... nie dasz nic-dostaniesz wpierdol, że sie nie starasz. Dasz dużo-wykręcą Cię jak szmatę, a jak przestanie lecieć woda, to pieprzną w kąt i pójdą dalej. I bądź tu mądry.Ja Swojej Ex chciałem oszczędzić kłótni w związku, starałem się z Nią duzo rozmawiać, o wiele rzeczy pytałem i nie wstydziłem sie tego, że nie wiedziałem. nie starałem się narzucać swojego zdania, bo jestem tak samo omylny jak kazdy inny i chciałem znać też Jej punkt widzenia. Co zresztą wydaje mi się bardzo normalne biorąc pod uwagę, ze bylismy parą. Z kim innym jak nie z Nią powinienem rozmawiać? A może... trzeba było wydrzeć się kilka razy, zjebać z góry na dół jak dzieciaka, olać i pieprznąć drzwiami na koniec... przyjść kilka razy uchlanym, po sexie odwrócić się plecami i pierdnąć soczyście przed snem, kazać Jej w niedziele przynieść sobie śniadanie i zrobić pranie, żebym miał na poniedziałek ciuchy do pracy. Jak chce iść do restauracji to zamówić pizze i piwo, albo wysmiać Ją z góry na dół. Późnym wieczorem nie odprowadzić Jej do domu bo wlasnie oglądam z kumplami mecz albo dymam którąś z jej koleżanek (tudzież siostrę). I może wtedy miałaby "prawdziwego faceta" i byłaby najszczęśliwszą kobietą na świecie... co sądzicie? spróbujemy...:P Ja tak, jesli tylko do siebie wrócimy:D:D