Listonosz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Listonosz
-
FZ Odezwie się... tak samo, jak Tobą targały sprzeczne emocje, tak samo Ona raz czuje żal, strach, smutek, złość, nienawiść, pustkę... pozwól Jej się wyżyć, ale nie bierz tego specjalnie do siebie. Ja ze swoją Dziewczyną też mówilismy sobie straszne rzeczy tylko po to, żeby za chwilę ze łzami w oczach się przepraszać i obiecywać sobie przyjaźń i bla bla bla... Moja tylko raz za mnie zapłaciła, tylko dlatego, że akurat w tej restauracji nie honorowali kart płatniczych. Ale nigdy mi tego nie wypomniała mimo, że jest materialistką. Ja postawiłem wszystko na jedną kartę, w ciągu roku zaliczyłem 4 i 5 rok studiów, miałem po 13 egzaminów w sesji, przeprowadziłem się prawie 800 km od swojej rodziny i przyjaciół, znalazłem nową pracę i mieszkanie w którym mieszkam kompletnie sam i mam do Niej 50 metrów... zostawiłem wszystko, zbudowałem swoje życie na nowo w obcym mieście, z JEDNĄ tylko bliską mi osobą, która tak naprawdę okazała się dalsza niż nowi znajomi z pracy... widać nawet tym Jej nie zaimponowałem. Ani tym, ze wydawałem na Nią mnóstwo kasy, conajmniej raz na miesiąc wyjeżdżalismy gdzieś na weekendy, każde wakacje spędzalismy za granicą... Skąd wiesz, że gdybyś postawił całe swoje życie do góry nogami, Ona by się ucieszyła i była z Tobą do końca? Ja Swojej Dziewczynie zaufałem i teraz mam tylko poczucie niezalezności i satysfakcję z tego, że jednak uwolniłem się od starszych, mam nieźle płatna pracę w mieście, gdzie bezrobocie sięga 27%, sam utrzymuję mieszkanie, sam sobie gotuję i sprzątam. Nigdy nie wiesz, co się stanie, jeśli poświęcisz swoje zycie dla kogoś...
-
Ja mam cały czas nadzieję... ale może dlatego, że wiem, ze nigdy więcej nie poświęcę tyle dla drugiej osoby. Mam nadzieję, bo nie lubię zaczynać czegoś po 10 razy, zwłaszcza miłości. Stara miłość nie rdzewieje... może w tym jest odrobina tej wiary, która nie pozwala mi o Niej zapomnieć. I choć tego nie okazuję, nie pisze, nie kontaktuję się z Nią, nie widziałem Jej od 3 tygodni, to boję się, że pewnego dnia, kiedy wstanę na nogi, Ona niespodziewanie pojawi się i znów podetnie mi skrzydła tym ,że będzie chciała wrócić. A ja głupi oczywiście się zgodzę. Nie będę Cię kłamał, że wiem, co czujesz. Mogę się tylko domyślać, bo sam też czuję pustkę, bezcelowość, niezdecydowanie (mimo, że ode mnie teraz tak niewiele zależy), ale... po prostu musimy żyć dalej... sam nie wierzę, że to pisze, ale cóż innego nam pozostaje? No i czekać - ale tylko w głębi duszy... bo na zewnątrz nie możemy pokazać, że jeszcze nam zależy... tak to widzę...
-
Do ULUSIA Można kochać i nie być razem... można być razem i nie kochać - nie wiem, która z tych opcji jest gorsza. Ale jeśli prosi Cię o czas, to daj mu go. Ale nie czekaj i nie naciskaj bo Jemu jest z tym wygodnie. Zawsze ma do kogo wrócić i dlatego nigdy się do końca nie zdecyduje. Taki stan może trwać miesiąc albo 5 lat a Ty będziesz tylko czekać na Niego. Skup się na sobie, zacznij robić coś innego, nie traktuj czekania na Jego decyzje jako priorytetu w życiu, nie podporządkowuj sobie młodości pod jedno Jego zdanie. pamiętaj, że żyjesz też dla siebie. A może... PRZEDE WSZYSTKIM dla siebie. Albo jest się kowalem własnego losu, albo... katem. nie wierzę tak do końca w słowa typu \"widocznie tak miało być\", albo \"jeśli mamy być razem to będziemy\". o jest nasze życie i nasz los. nasza miłość, nasza przyjaźń, nienawiść, złość, smutek, strach, ulga i ból. Albo nauczymy się z tym żyć i będziemy kowalami, albo pozwolimy,żeby to nas przerosło i w najlepszym wypadku skończymy w okrągłym pokoju bez klamek... lub co niektórych słabszych - będą wyławiać z rzeki, odcinać sznur z szyi, albo tamować krew z podciętych żył - wtedy sami dal siebie będziemy katami, a co najgorsze, zawsze będziemy obwiniać o to tą druga osobę... tą, którą jeszcze pewnie kochamy, lub całkiem niedawno kochaliśmy. Trzeba troszkę egoizmu, żeby pokazać tej drugiej osobie, że nie jesteśmy marionetką, że potrafimy zyć bez niej... często taki kubeł zimnej wody i nauka \"samodzielności\" od początku są tym, co łączy dwoje ludzi na nowo - dlatego nigdy nie mówcie nigdy!!! pozdrawiam:)
-
każdy krok jest częścią terapii... bardziej czy mniej słuszny, ale kto z nas w tym momencie myśli racjonalnie? Sami nie wiemy, czy lepiej walczyć o coś, co sie posypało, czy olać i iść dalej przed siebie. każdy z nas dojrzeje do swojej decyzji kiedy emocje opadną i dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy to był dobry wybór. Wiem z doświadczenia, że nie należy się za szybko poddawać, nawet jeśli pozornie coś jest już nie do odzyskania, ale... trzeba wiedzieć, do jakiego momentu można robić z siebie pajaca i zabiegać o drugą osobę... każdy sam sobie wyznacza tą granicę.
-
Wiesz... też się nad tym zastanawiam, bo usłyszałem te same słowa od Swojej Kobiety... na razie daję Jej od \"nas\" odpocząć, nie kontaktuję się i nie daję żadnego znaku życia (co jest dość trudne z uwagi na rewelacyjne układy z Jej rodzicami)... Wczoraj powiedziała swojej mamie smutnym głosem, że od kilku dni wogóle się do Niej nie odzywam... po co miałaby to mówić, skoro Jej uczucie wygasło i chce mieć teraz święty spokój? Nie pozwolisz nikomu odejść, bo nikt nie jest Twoją własnością... ale możesz sprawić, żeby On zatęsknił nawet, jeśli teraz mówi tak ostre słowa. A jeśli zatęskni, jeśli choć przez chwilę zastanowi się, dlaczego nagle nie dzwonisz, nie walczysz... to Twoje szanse na odzyskanie go już rosną... ja tak uważam i trzymam się tej wersji co do swojego związku, a czy to dobrze? Kiedyś to ocenię... pozdrawiam:)
-
Nie wiem, dlaczego tak zrobił... ludzie czasem przeczą sobie samym swoimi czynami i sami do końca nie potrafią tego wyjaśnić. Może go to przeraża w pewien sposób... może boi się, że to "koniec" drogi... że ślub tak naprawdę kończy pewien etap w życiu (zwłaszcza w życiu faceta). To trudna i powazna decyzja - myślę, że to może być przyczyną jego wahania. Czy dzwonić, czy odbierać telefony... ciężko powiedzieć. Trzeba naprawdę dużego wyczucia, jesli chodzi o te rzeczy, ale kto, jak nie Ty, zna go lepiej. Musisz wiedzieć, jak daleko możesz posunąć się w "olewaniu go". Musisz wiedzieć, do jakiego momentu On będzie dzwonił i zabiegał o spotkanie, a kiedy powie DOŚĆ i po prostu przyjmie do siebie fakt, że nie chcesz już więcej go widzieć. Delikatna i trudna sprawa... ja też teraz badam, do jakiego momentu mogę pozwolić sobie na brak kontaktu ze swoją Ex... i za każdym razem boję się, żeby nie pójść o jeden krok za daleko.
-
Może to zabrzmi arogancko... może zbyt idealistycznie... ale myślę, że szansa na odzyskanie tego, co było piękne jest zawsze. Mniejsza, czy większa, ale jest zawsze. Nigdy nic definitywnie się nie kończy - może czasem po prostu musimy chwilę \"odsapnąć\", wziąć kolejny oddech przed zanurzeniem się w uczucie. Świadomość bycia \"odpowiedzialnym\" za drugiego człowieka to naprawdę poważna decyzja... MiYu... nie będę oryginalny, ale taka jest prawda. Żeby go odzyskać, musisz przestać cokolwiek robić. To zdanie można wyczytać bardzo często na tym forum, ale to prawda. W myśl zasady \"jesli kogoś kochasz, pozwól mu odejść - jeśli zatęskni i wróci - jest Twój, itd. itd...\", musisz być po prostu cierpliwa. Na pewno będziesz robić to wbrew sobie, na pewno jeszcze nieraz uronisz łzę, zatęsknisz... ale to jedyna opcja jak na razie. Ja też nie mogłem w to uwierzyć, ale od kiedy przestałem walczyc o swój związek, w ciągu tygodnia moja Ex dzwoniła 14 razy... bo to do mnie niepodobne, bo zawsze walczyłem i byłem stroną, która wiecznie się o Nią starała. Metoda sprawdzona przeze mnie, być może będzie pomocna także w Twoim przypadku, bo to działa w obie strony. pozdrawiam:)
-
Panowie szkoda postów na rozwiązywanie tego typu głupich \"problemów\" podczas, gdy tak naprawdę każdy z nas ma dużo większe. Jedyne , co mogę polecić takim \"kolegom\", to poczytanie wszystkich postów od początku, żeby wiedzieli, jak dokładnie wygląda sprawa... Anyway...
-
A gdzie napisał, że Ona kontaktu nie chce? Skoro się spotyka, dzwoni, pisze smsy, to chyba logiczne, że zalezy Jej na utrzymaniu jakiejkolwiek znajomości... Bieda, bieda...
-
nie wiadomo, do czego Ona dąży, bo Ona sam tego nie wie do końca. Albo radykalnie z Tobą kończy i nie utrzymujecie kontaktu, albo robicie sobie brzydko mówiąc \"separację\" i nie możesz wtedy mieć do Niej żadnych pretensji o flirty. I choć osobiście uważam, że portale typu fotka.pl, nasza-klasa, ilove i tym podobne to jedna wielka głupota (nie mówiąc o zawieraniu jakichkolwiek bliższych sympatii w ten sposób), to nie możesz zabronić korzystania Jej z tego typu ułatwień... Ale spójrz na to z innej strony... czasem rozmowa z nieznajomym i do tego przez internet pomoże Jej podjąć decyzję. Tak, jak Tobie w jakimś sensie pomaga to forum (mam nadzieję), tak Jej może pomóc to, co teraz robi. Nie mierz wszystkiego jedną miarką: ilove, fotka=romans, związek, sex, dzieci bla bla bla... jedno jest pewne - nic nie jest stracone, dopóki oboje chcecie utrzymać kontakt. A z tego, co widze, to chcecie...
-
RUDY222 Wiesz... najgorsze jest to, że TRZEBA porównać... trzeba i tyle. A im bardziej tego zabraniasz, tym bardziej Ją do siebie zrażasz... brzydko mówiąc - Ona musi mieć porównanie...musi wiedzieć, jak nowy facet reaguje na Jej dotyk, humor, uśmiech, musi widzieć i na wszystko to, co Ty Jej dawałeś... jeśli okaże się gorszy - przegra. Ale pamiętaj, że nad każdym następnym \"egzemplarzem\" masz 1 wielką przewagę, której nikt Ci nie odbierze - byłeś PIERWSZY (przynajmniej tak sądzę po Twoich postach), a Ona czy tego chce czy nie, podświadomie będzie każdego do Ciebie porównywać... Życzę dużo siły... pozdrawiam
-
RUDY222 Skoro w jakiś sposób chce się z Tobą kontaktowac, to powiem Ci, że nie jest źle... jest nawet dobrze, bo najwyraźniej myśli i pamięta o Tobie. Twoja sprawa, co z tym zrobisz... obyś nie zaczął działać zbyt szybko albo zbyt późno. I przede wszystkim doszedł do porozumienia sam ze sobą - czy jeszcze chcesz Ją mieć w swoim życiu, czy już nie. To bardzo ułatwi Ci podejmowanie decyzji o słuszności walki o Nią... :)