Listonosz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Listonosz
-
Pamiętajcie o jednym - nic nie da Wam wydzwanianie do Ex, proszenie o \"jeszcze jedną\" ostatnią rozmowę i przekonywanie Ich, jak wielki błąd robią zostawiając Was. To tym bardziej działa im na nerwy, a Wy zdobywacie metkę rozhiteryzowanego gówniarza, który tym bardziej nie jest dla Nich równorzędnym partnerem, tylko swojego rodzaju dzieckiem do pilnowania i zaspokajania zachcianek. Nie bawcie się w \"przyjaciela na telefon\", bo co tym osiągacie? Oni mają Was na wyciągnięcie ręki ale nie krepują sobie rąk związkiem. Potrzebują Was, kiedy mają sprawę, albo ochotę na sex. A co Wy z tego macie? Łudzicie się, że przebywając w ich otoczeniu jako przyjaciel, odzyskacie to, co Wam zabrano. Nie łudźcie się. Ale przygotujcie się na to, że dostaniecie garść zwierzeń od Waszych Ex na tematy, o których wolelibyście nie słyszeć. Po co samemu sobie sprawiać ból? Rozstałem się ze swoją Dziewczyną rok temu, 23 czerwca. Swojego czasu sporo udzielałem się na forum, ale od kilku miesięcy czytam tylko posty. Postanowiłem napisać dziś, aby powiedzieć Wam, że najgorsze, co możecie robić, to robić wszystko, aby przekonać ich do powrotu i \"jeszcze jednej szansy\". Znam to doskonale z autopsji, bo aby udowodnić, jak ważna jest dla mnie moja Ex skończyłem studia o rok szybciej, przeprowadziłem się 800 km od domu, znajomych i rodziny. Zostawiłem dobrze płatną pracę i dopiero co zakupione mieszkanie. Przeprowadziłem się do dziury na samym końcu wschodniej Polski. Do całkowicie obcego miasta, gdzie bezrobocie sięga 35% (tak, tak, są jeszcze takie zadupia), imałem się jakiejkolwiek pracy tylko po to, aby stać mnie było na opłacenie mieszkania i życie przy swojej Kobiecie. Chciałem udowodnić Jej, że przy mnie nic Jej nie grozi. Na pewno robiliście to samo - byliście oddani swoim partnerom, a Oni tego nie docenili. Nie boli stracona miłość, tylko świadomość, że człowiek stara się, buduje coś nadludzkim wysiłkiem, poświęca się temu bez granic, a pewnego dnia okazuje się, że osoba, dla której to robiliście, dmucha prosto na ten sielankowy domek z kart, który z takim mozołem stawialiście. Przestańcie myśleć o Ex i pomyślcie o sobie. Na pewno będzie ciężko, ale zróbcie to, bo na pewno od kilku miesięcy czy lat nie robiliście tego. Wiem, że Wam trudno. Ja nie wysypiałem się kilka miesięcy, schudłem prawi 20 kg, co przy mojej standardowej wadze 75kg nie jest żadną rewelacją. Przeżyłem tak bardzo rozstanie, jak pewnie teraz Wy przeżywacie, ale wiecie co? Podnieście się!!! Naprawdę!!! Wstańcie na nogi. Obróćcie swoje cierpienie w siłę, w napęd, w inspirację ,w chęć i przymus zrobienia czegoś nowego. Zajmijcie sobie czas. Znajdźcie drugą prace, zacznijcie biegać, postawcie na wysiłek fizyczny (to bardzo pomaga). Jeśli jesteście utalentowani, grajcie, malujcie, recytujcie, tańczcie. Róbcie cokolwiek, co przynosiło Wam szczęście, co umiecie tylko Wy. Dla samych siebie. Zacznijcie spotykać się z kimś, komu możecie się wyżalić, ale nie mówcie o tym wszystkim ludziom. Nie chodźcie na imprezy, na których możecie spotkać Waszych Ex i odetnijcie się od Nich totalnie. Wywalcie Ich numer gg (przecież i tak znacie go na pamięć), wywalcie wspólne zdjęcia z naszej-klasy. Zagrania w stylu robienia sobie fotek z przystojniakami czy panienkami na \"super imprezie\" i chwalenie się nimi na naszej-klasie to tani chwyt i wcale nie działa na Ex. Zaufajcie mi, bo nie tak dawno sam to przerabiałem. Bardziej zaciekawi Ich to, dlaczego cały czas żebrząc o Ich uczucia, nagle z dnia na dzień milkniecie i nie ma o Was znaku. Zniknijcie z Ich życia tak bardzo, jak tylko się da. Ja tak zrobiłem. Co dzięki temu zyskałem? Spokój ducha, moje serce zaczęło znów bić, śpię i jem jak normalny człowiek. FUNKCJONUJĘ, a nie WEGETUJĘ. Paradoksalnie zerwanie z moją Ex dało mi do myślenia i stało się inspiracją do nagrywania płyty, którą właśnie kończę. Popchnęło mnie to do tego, aby założyć zespół i nauczyć kogoś radości, jaka płynie z komponowania muzyki, aranżowania, pisania tekstów i nagrywania w studiu. A wydanie płyty, to było nasze wspólne marzenie... teraz jest to moje marzenie. Ja je właśnie spełniam, a Ona - stoi w miejscu mimo, że ma ogromny talent. Postawcie więc na siebie. Róbcie to, o czym do tej pory tylko marzyliście. Gwarantuję, że teraz Wam się to uda. Trzymam za Was wszystkich kciuki i pamiętajcie: najgorsze już za Wami. Docenicie to za kilka tygodni, gdy Wasze serca już się trochę uspokoją, organizm zacznie domagać się normalnego jedzenia i snu, a Wy powoli zaczniecie budzić się z letargu i wracać do normalności. Pozdrawiam :-)
-
SLAWECZEK17 Każdy powoli leczy się z tej choroby. Nigdy do końca na nogi nie staniemy, bo dla większości z nas to była ta \"jedyna miłość\". Pojawiamy się rzadziej z tego samego powodu, z jakiego Wy kiedyś zaczniecie rzadziej odwiedzać forum. Wir pracy, natłok obowiązków, poza tym nie wyleczymy się z choroby rozpamiętując cały czas przegraną sytuację i wyrzucając to z siebie na forum. Kiedyś nas słuchano i doradzano, teraz my czytamy, słuchamy i doradzamy. Rzadziej, bo \"nowym\" trzeba dać czas na wyżalenie się, na wyrzucenie swojego smutku i bólu. Doskonale wiemy, że racjonalnymi argumentami nie przemówimy do rozsądku, bo na wszystko potrzebny jest czas. Dlatego choć codziennie czytam każdy post, to raczej rzadko się wypowiadam. Każdy, kto chce napisać, zna mojego maila, staram się zawsze powiedzieć coś nowego i przedstawić sprawę w innym swietle, ale na jeden temat nie ma setek rozwiązań. I tak wszystko rozbija się o pytanie: Wróci czy nie? Ciężko mi ostatnio odpisywać Wam na bieżąco, bo od rana do wieczora pracuję nad płytą, a nie chcę napisać kilku zbywających zdań bo doskonale zdaję spobie sprawę z tego, że tak samo, jak ja jestem dla Was, tak Wy jesteście dla mnie. BACKFORGOOD A pamiętasz może tekst, który swojego czasu krążył na forum? Eldo - Połamany ludzik... od tego numeru zaczęła się moja przygoda z tym raperem. Może hip-hop to nie jest mój ulubiony gatunek muzyki, ale jego teksty sa obłędnie prawdziwe. Polecam:) KISIELAWA Miłość za wszelką cenę nie jest miłością. Nie można kochać tylko w jedną stronę. Okrutne, ale prawdziwe. W związku mozna robić wszystko, bawić się, odpoczywac, uprawiać sex, pracować, cieszyć się, płakać, złościć, kłócić, przytulać... ale nie można ranić. Jeśli ktoś chce w związku odpocząć od związku, to znaczy, że tak naprawdę na niego nie zasługuje. Myślę, że nie warto do końca pokazywać swojego uczucia, uzależnienia i oddania drugiej osobie, bo im bardziej my się pogrążamy, tym bardziej utwierdzamy partnera w przeświadczeniu, że powinien z nas zrezygnować. Każde nasze wyznanie miłości i zapewnienie o stałości uczucia, jest jak kolejna kłódka która zamyka naszego partnera w złotej klatce. W pewnym momencie to i tak pęknie, bo nikt nie wytrzyma ciągłego podlizywania się i błagania o każdy dzień z uśmiechem, sexem i serdecznym traktowaniem. TROCHĘ UCZUCIA W UCZUCIU... patrzmy też na siebie i dajmy odczuć naszemu kolejnemu partnerowi (Next lub Ex), że nie zyjemy dla niego i pod niego, ale że jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami naszego serca - nikt poza nami nie może mieć monopolu na nasze uczucia. Wszystko inne to tylko chemia... życzę powodzenia i dużo siły na cały rok... za rok napiszę Wam to samo, żeby zachować ciągłość życzeń:P
-
PRALINJA Czy lepiej kogoś stracic, czy nie mieć kogo tracić? I tak źle, i tak niedobrze. Nie myśl o sobie w kategoriach narcystycznej egoistki. Tu nie o to chodzi. Każdy ma w życiu swoje priorytety, każdemu wydaje się, że wie, czego tak naprawdę oczekuje od siebie i od innych. Życie niestety (a możę na szczęście) bardzo szybko weryfikuje nasze decyzje. Nigdy się nie poddawaj, bo jeśli człowiek czegoś naprawdę chce, to jest w stanie działać cuda. Ja przeprowadziłem się 700 km od rodziny, do obcego miasta, zostawiłem pracę, znajomych, szkołę, rodzinę, wiesz dlaczego? Bo wierzyłem w słuszność swojej decyzji. Bo robiłem wszystko, co mogłem, żeby nikt nigdy mi nie zarzucil, że siedziałem z założonymi rękoma. Trudno będzie odzyskać Ci kogoś, kogo tak naprawdę nie miałaś, kogo skutecznie odstraszałaś od siebie. Jedyna rada na dziś, na teraz? Możesz tylko spokojnie zaproponować mu spotkanie (NIE RANDKĘ, tylko spotkanie), wierzyć, że się zgodzi, i porozmawiać szczerze z nim o wsyzstkim. Przede wszystkim - PRZEPROŚ GO... życzę szczęścia:) JA TEŻ TAK MAMMMMMM Na każdym etapie związku sa niepewności do do swoich uczuć i uczuć partnera. Nie sztuka działać pochopnie i tłumaczyć sobie wszystko tym, że skoro wątpliwości SĄ, to pewnie coś jest nie tak i prędzej czy później coś związek się rozpieprzy. Cała umiejętność bycia w związku polega na 2 rzeczach - od znalezienia odpowiedniej osoby, i od bycia z właściwą osobą. Z tego co piszesz, to Wasze relacje są bardzo chaotyczne, a próby jakiejkolwiek szczerej i oczyszczającej rozmowy są Wam raczej obce. A tego najbardziej potrzebujecie. Moim skromnym zdaniem przydałoby się Wam kilka dni ciszy (tydzień lub dwa). Pomyślcie o wsyzstkim, sprawdźcie, czy tęsknicie, czego lub kogo Wam brakuje, a później pogadajcie. Nie spotykajcie się w żadnym intymnym miejscu, wybierzcie pub w którym są też inni ludzie, odległość szkolna, konkretna rozmowa o tym, co Was boli, irytuje i pociąga w sobie. Spróbuj Go do tego przekonać, co masz do stracenia? Mam nadzieję, że Wam się uda... powodzenia:)
-
Oby nam się los odwrócił... limit nieszczęść wyczerpany, niech od teraz będzie tylko lepiej... tego Wam wszystkim forumowiczom życzę... Dużo siły, szczęścia i rozwagi w nadchodzącym roku, dużo ciepła i miłości bliskich w te Święta... Wszystkiego dobrego życzy Listonosz...:)
-
Przedświąteczna atmosfera... lepsze chwile, gorsze chwile, moje chwile... są dni, kiedy brak kanibali daje się boleśnie odczuć. Nie tak dawno, rok temu o tej porze wspólnie z Nią i Jej rodziną ubierałem choinkę, wymienialiśmy się prezentami przed moim wyjazdem do rodziny. Choć tak naprawdę Jej rodzina stawał się moją, bo kto inny tak o mnie dbał w tej części Polski, jak nie Oni? Szczęśliwych, pogodnych, wesołych, spokojnych, pełnych refleksji... kłamliwie szczerych i obłudnych Świąt, bo życząc sobie dobra, życzymy sobie \"nie-siebie\". Żyjąc w poczuciu fałszywego szczęścia nie zabijamy innych tym, że tego szczęścia im nie ofiarowujemy... zabijamy siebie tym, że nie pozwalamy mu prawdziwie z nas wypływać... obyśmy tylko umarli szybko i bez wielkiego bólu... Skąd taki \"optymizm\"? Podsumowanie roku, rachunek sumienia i 2 piosenki, których tekst upewnił mnie o tym, że kiedyś każdy będzie czegoś żałował... Nawet Oni... zwłaszcza Oni... Mam nadzieję, że bez problemu zrozumiecie, o czym oni śpiewają... miłego słuchania. http://www.youtube.com/watch?v=qgUL3ut4gyQ http://www.youtube.com/watch?v=D9LopyqdzIw
-
Nowe osoby dołączają... nawet jesienna depresja, kiedy tym bardziej potrzebujemy bliskiej duszy przy sobie, ani nawet przedświąteczna atmosfera nie zrażają naszych Ex do zadawania nam ran. Chwała im za to. Chwała im za to, że mają tyle siły, że daty to tylko daty, a dni to tylko dni. Dobrze, że człowiek jest dla nich tylko człowiekiem, którego zawsze można olać i wyrzucić na śmieci... moja Ex napisała wczoraj o północy smsa z prośbą i spotkanie... nie wiem, czy wogóle się fatygować. Dziwne, bo jeszcze całkiem niedawno poleciałbym w tej samej sekundzie, a teraz. Widzę, że to jeszcze zbyt świeże. Żyję z dnia na dzień, ale wystarczy, że mignie mi gdzieś Jej czerwony płaszczyk, albo zwykły głupi urodzinowy czy świąteczny sms, a mi się nogi uginają. To dowód, że jeszcze się z tej głupoty nie wyleczyłem. Ciekawość zżera, ale dobre jest to, że potrafię tą ciekawość opanować... Ten jałowy okres jest najdłuższy. Nie wiem, czy ktokolwiek pamięta nasze wakacyjne zawody w nieodzywaniu się do swoich Ex, nie wchodzeniu na naszą-klasę (która jest powodem tylu cierpień z powodu oglądanych zdjęć...), na gg itp. Nie wiem, czy ktoś dotrwał do tego momentu, czy jesteście silniejsi i nie robi to już na Was wrażenia. Na mnie jeszcze robi dlatego dalej milczę i internetu używam tylko do tego forum... czasem sprawdzam maila, ale żadnej wiadomości na naszej klasie nie mam. Założyłem drugą skrzynkę i z tej korzystam cały czas, jakoś lżej mi na sercu. WERONIKA3 Wiesz... teraz z perspektywy czasu powiem tylko jedno - ODPUŚĆ. To nie ma sensu. Wiem, że to bardzo boli, że nie dopuszczasz myśli o poddaniu się, o odejściu, ale nic teraz nie zdziałasz. Nie na gorąco. Nie, kiedy Wasza miłość zaczyna Was dzielić a nie łączyć. Im bardziej Ty chcesz, tom bardziej Go zrażasz do siebie. On będzie czuł się jeszcze bardziej zaszczuty Twoimi staraniami i nawet jeśli przez chwilę coś się poprawi, to za jakiś czas to wróci ze zdwojoną siłą. Będziesz wtedy na tyle mocna, że by poradzić sobie z rozstaniem? On sam musi to zrozumieć, okres przerwy w związku jest czasami bardzo potrzebny, aby docenić braki i uroki \"niebycia\" z drugą osobą. Czasem ktoś MUSI porównać, przekonać się na własnej skórze, docenić... czasem musi się zranić na kimś innym, żeby zaufanie i pewność do ludzi stracić. A wtedy zacznie myśleć o Tobie. Jeśli się do tego czasu wyleczysz z tej miłości, to trzeźwym umysłem spojrzysz na swojego Ex i z pełną odpowiedzialnością podejmiesz decyzję o powrocie lub całkowitym zerwaniu. Życzę powodzenia:) I AM STILL SEARCHING Czytasz nas od dawna? Wybacz, ale słabo pamiętam Twoje posty a nie sądzę, żebyś czytała \"nas\" dla przyjemności...:) Mimo wszystko Twój wpis do Bruneta jest bardzo znaczący. Miałem napisać coś podobnego, ale dziękuję, że mnie wyręczyłaś. Co prawda nie ze wszystkimi \"babami\" tak jest, bo moja Ex nagle zmieniła się o 180 stopni, wraz ze sposobem ubierania się, towarzystwem, muzyką, kulturą osobistą i wogóle. Przypomina rozkapryszoną 15-latkę w okresie dojrzewania więc na nic moje deklaracje i obietnice. Jeśli nas czytasz, to wiesz, co dla Niej zrobiłem i co chciałem jeszcze zrobić... pozdrawiam:)
-
OZUSKA Spotykanie się teraz z facetami niewiele da, bo ból na samym początku jest największy. Sławeczek ma rację co do tego, że powinnaś się realizować, ale i umawiać z innymi, ale na wszystko jest czas. Teraz co najwyżej będziesz każdemu zwierzać się o swoim problemie, a nie każdy to wytrzymuje. Nie każdy chce i lubi być konfesjonałem, do którego się spowiadasz. Nie wiem, czy masz przyjaciela (przyjaciółkę), ale jeśli tak, to spędzaj z tym człowiekiem dużo czasu i jemu sie wyżalaj, bo po to są przyjaciele. Oszczędź innym, bo jak sama się przekonałaś, nie każdemu mozna ufać. Co do Twojego faceta - uważam, że nie ma sensu pisanie do Niego smsów, dzwonienie i zaklinanie się na wszystkie świętości o swoich uczuciach do Niego. On o tym wie i dlatego się tak zachowuje. Pierwsza i najwazniejsza sprawa, którą powinnaś zrobić, to upewnienie Go, że skoro się rozstaliście, to On nie ma możliwoście powrotu i nawet jeśli zmieni zdanie, to nie ma żadnej taryfy ulgowej w \"zdobywaniu\" Cię (nie lubię słowa \"zdobywać\" w odniesieniu do ludzi i uczuć...) trzymaj się cieplutko, myślę, że wszyscy na forum są za tobą, bo doskonale wiedzą, co przeżywasz BACKFORGOOD Masz rację, po nas widać, że kochamy, czy kochamy (jeszcze), czy już nie. Jestesmy takim typem ludzi, którzy swoje emocje uzewnętrzniają światu całkowicie nieświadomie. Po mnie też to widać, co strasznie denerwuje wszystkie dziewczyny, z którymi utrzymuję jakikolwiek kontakt. Nie mówię już o tym, bo Ci, którzy chcieli wysłuchać, już wysłuchali. Ale ktokolwiek widzi mnie jeszcze w mieście, wie, że moje oczy krzyczą i obłędnie szukają... a kiedy znajdą, pokazują to sercu, które ciągle krwawi...
-
Mikołaj w tym roku oszczędził sobie wizytę w naszych sercach... nie wiem, jak Wy, ale ja wystosuję mu taki list w przyszłym roku, że będę 100 razy bardziej szczęśliwy niż obecnie:P Nie zastanawiajcie się, dlaczego Oni nie docenili Waszych starań. To nie ma sensu, tylko pogrążacie się myśląc o tym, co zrobiliście, a czego jeszcze nie, by Ich do siebie przekonać. Wina zawsze leży po obu stronach - u Nas za dużo opiekuńczości lub za mało, za dużo lub za mało miłości, za krótki lub za duży dystans w związku, itd, itd. ... z Ich strony brak logicznej i szczerej rozmowy, narastające frustracje, coraz częstsze wyjścia bez Nas... nagle pewnego dnia odkrywają, że gdy Nas przy Nich nie ma, odpoczywają, czują się na luzie, mogą się serdecznie pośmiać i miło spędzić czas z innymi. Związek Im ciąży, bo przez nas stracili dużo kontaktów ze znajomymi, które nagle próbują odratować., My się denerwujemy, że partner się od nas oddala i jeszcze bardziej kochamy, skracamy dystans, \"podlizujemy się\" tylko po to, żeby kolejny wieczór spędzić razem. Wymyślamy wciąż nowe pomysły, jak zaskoczyć, jak wprowadzić coś nowego i zażegnać rutynę, która na pewno wkrada się w każdy związek z dłuższym stażem... im dalej Oni od Nas, tym My bliżej Nich. Macie siłę analizować każdy wspólny dzień i zastanawiać się, dlaczego mimo Waszych starań, ponieśliśmy porażkę? Macie siłę rozpamiętywać każde słowo z \"ostatniej\" rozmowy... a na pewno tych \"ostatnich\" rozmów i spotkań było kilka? Macie siłę ważyć każdy gest, spojrzenie, grymas twarzy, gdy setny raz błagacie o to, aby zostali? Macie siłę myśleć o tym po tygodniu, miesiącu, po pół roku? Ja nie mam... ale kurwa przestać nie mogę... chociaż łapię się na tym, że myślę i dołuję się wtedy, kiedy chcę. Coraz częściej jest tak, że myśli o moim związku są płaskie i pozbawione już łez i głębszych wspomnień. Rok temu wypożyczyłem strój Mikołaja i po całym dniu pracy, kiedy moja Ex wkurzona na mnie i zawiedziona siedziała w domu... zrobiłem Jej taką niespodziankę, że do końca życia będzie to pamiętać. Szedłem o 7 wieczorem przez pół miasta przebrany za Mikołaja żeby rozweselić Ją i całą Jej rodzinę. Dziś też są Mikołajki... Kolega poprosił mnie, żebym zrobił niespodziankę Jego 5-letniej siostrze. Wyciągnąłem strój, który wisiał w szafie od tamtego roku i spojrzałem z niechęcią... ale tylko przez chwilę... założyłem i poczułem się lepiej. Nie wiem dlaczego, ale pewnie dlatego, że idę do kogoś ze świadomością uszczęśliwienia go. Nieważne, do kogo. Pozdrawiam wszystkich Mikołajów. Sprawcie sobie prezent... niewielki, ale taki, który Was rozweseli:)
-
ŻABA1982 A wiesz... mi nie jest potrzebne do szczęścia zaglądanie na nasz wspólny photoblog. naszą-klasę, gg i temu podobne rzeczy. To kiedys wspólnie prowadziliśmy, poświęcaliśmy temu czas. Teraz nie mam zamiaru sprawdzać swoją bezuczuciową postawę do Niej. Wolę dmuchać na zimne. Odstawiając internet mam więcej czasu dla siebie. Dobrze mi z tym i raczej nie wrócę do przesiadywania godzinami na gg... masz rację - nie wiadomo, jak byłaby nasza reakcja, gdyby nagle Oni stanęli w drzwiach i chcieli wrócić. Ja chciałbym tego, ale tylko po to, żeby wiedzieć dla samego siebie że wygrałem ostatecznie. Żeby w egoistyczny sposób udowodnić samemu sobie, że miałem rację. Zeby powiedzieć w myślach \"A nie mówiłem\"... BEZIMIENNA5 Tak jak Wy napędzacie mnie, tak ja napędzam Was... to działa w obie strony. A na Twoje maile odpisałem już dawno temu, czyżbyś ich nie dostała? Zacząłem się zastanawiać nad Twoim milczeniem, bo na forum Cię nie było a moja skrzynka mailowa wionęła chłodem... pozdrawiam:)
-
ŻABA1982 Żabko Ty jeszcze tu zaglądasz?:) Cieszę się, że z kazdym dniem serce mniej krwawi, ale masz rację - z tego nigdy się nie wyleczymy. Z rakiem da się żyć, to i z tym jakoś sobie poradzimy. Egoizmu trochę też nam potrzeba nawet na poczet przyszłych związków. Nigdy nie wiadomo, jakie znajomości i układy ma nasz aktualny partner. Moja \"jeszcze nie dziewczyna ale już nie koleżanka\" zna się z moją Ex, ale jeśli zdecyduję się na ten zwiazek, nie popełnię już tych samych błędów. Wiem, że na pewno dojdzie między nimi do jakieś przypadkowej rozmowy, a jeśli moja Ex nasłucha się o mnie zupełnie nowych rzeczy od \"obcej\" osoby, to na pewno zacznie myśleć. A jeśli myśli to już dobrze - niezależnie od tego, czy jeszcze do siebie wrócimy:) Jak odzyskać straconą miłość? To nie Wy ją odzyskacie... to ona odzyska Was. Dajcie tylko czas waszym Ex na ułożenie sobie wszystkiego w głowach. Wiem, że młodość jest jedna, że piękne to, co jest teraz i perspektywa powrotu do siebie brzmi dla Was teraz jak wyrok w zawieszeniu, ale jeśli nauczycie sie być samowystarczalni i samotni, to nie sprawicie też zawodu swoim przyszłym partnerom. I SOBIE... pozdrawiam:)
-
BACKFORGOOD Widzę, że jedziemy na tym samym wózku, albo przynajmniej bardzo blisko siebie:P Jest w tym coś z egoizmu - udowodnić Ex, że jest się w stanie nie tylko podnieść, zapomnieć, znieczulić się, ale przede wszystkim - realizować plany, ktore jeszcze nie tak dawno temu były marzeniem wypowiadanym głośno po cudownym sexie, po porannej kawie, po romantycznej kolacji. To, co nas teraz rozwija, było planem, który mia ldać zadowolenie, spełnienie, kasę i nam, i Im. Mimo, że Oni zerwali, nie mieli tyle ikry, tyle siły i samozaparcia, żeby odbić się i dalej się spełniać. My za to jestesmy już na starcie nowego życia lepsi, silniejsi i szybsi. Oni tracą czas na \"życie towarzyskie\", lub na układanie sobie najbliższej przyszłości z kimś, kto prawdopodobnie jest ich partnerem i mają nadzieje, że nie zrobi ich w konia. My staliśmy się samowystarczalni, samodzielni, i choć serce dalej boli, to... ...to ja będę szczęsliwy nagrywając płytę i zgarniając kasę za koncert. A moja Ex - dziewczyna i wokalistka pożera kolejną pizzę, pije kolejne piwo i bawi się na kolejnym półmetku... sami oceńcie...:) Róbcie to samo, nie dajcie się słabościom i strachowi związanemu z samodzielnym realizowaniem wspólnych planów. Uwierzcie, że często brak partnera paradoksalnie POMAGA w spełnieniu marzeń, które do tej pory były tylko słodkim słowem... KAIKA3 Gratuluję Dziewczyno:) Wiedz jednak, że teraz jest duzo trudniej zarówno dla Ciebie, jak i dla Niego. Najmniejsza pomyłka może przechylić szalę niedomówień i niedokończonych spraw. Walcz więc 2 razy bardziej nie o utrzymanie związku jak najdłużej, tylko o to, byście w tej euforii zachowali trochę zdrowego rozsądku. Wierzę, że tym razem będziesz naprawdę szczęsliwa. Pozdrawiam wszystkich:)
-
Wciąż nowe osoby... ludzie sa najbardziej bezwzględnymi stworzeniami na świecie. Wszystkie inne zwierzęta zabijają tylko z przymusu, a Oni... zabijają nas, a to my trafiamy do piekła, spadamy tutaj, z wyrwanym sercem, błagając o jakiś złoty środek na to, aby przestało boleć, aby ta sama osoba, która nas skrzywdziła - równie szybko uzdrowiła. Niestety na nic Wasze prośby, uwierzecie mi i innym użytkownikom forum ,ktorzy już to przeżyli, którym już jest trochę lepiej, którzy mogą Wam coś poradzić. Cokolwiek byście zrobili, nie pomoże Wam to w bólu. Możecie jeszcze więcej stracić w oczach waszych Ex (wiem, że nawet słowo \"Ex\" boli, ale ja juz nauczyłem się je wymawiać w odniesieniu do mojego związku). Posłuchajcie i poczytajcie posty INNABAJKA26, MALA26,BEZIMIENNA5 i innych... Poddacie się walcząc i robiąc z siebie głupków, wygracie - jeśli zaczniecie robić coś tylko dla siebie, coś, co pozwoli Wam się rozwinąć. Marzeniem moim i Mojej Ex było założenie wspólnego zespołu muzycznego. Oboje się staralismy, ale Jej wymagania i \"wrodzone gwiazdorstwo\", Jej przekonanie o swoim wielkim talencie zawsze zniechęcało do nas wszystkich, którzy chcieli się do nas przyłączyć. Przez rok starałem się i składałem profesjonalnych muzyków, który i tak nie wystartował. Swojej Ex załatwiłem cotygodniowe indywidualne lekcje u Eli Zapendowskiej i termin nagrania pierwszej profesjonalnej płyty w warszawskim studiu Polskiego Radia. Teraz jest to MOJE MARZENIE. Moje - nasze, niewazne. Wazne, że to JA je realizuję. Ważne, że to ja się spełniam, w ciągu 2 miesięcy podniosłem się na tyle, że mam siłe pracować z ludźmi i wiem, że do końca roku wejdę do studia. Mam 3 świetne wokalistki i perspektywę nagrania teledysku. Bez Niej. Ona za to cofa siew rozwoju... przstała chodzić do szkoły, Jej słomiany zapał na śpiewanie w innym zespole zgasł po niecałych 2 miesiącach. próbuje się uczyc. Jedyne, co Jej wychodzi to udane i bujne życie towarzyskie. I może to jest własnie przywilej młodości... \"kochaj, szalej i nie patrz co dalej\"... ja tez kochałem, szalałem, ale widziałem horyzont w kierunku którego zmierzam. Ona nie widzi nawet tego, co jest 5 metrów przed Nią. Trochę sie rozpisałem, ale do czego zmierzam... pamiętajcie, tyko OD WAS zależy, co teraz zrobicie. Zróbcie to, co do tej pory było marzeniem Waszym i Waszych partnerów. Zróbcie to 2 razy lepiej i czerpcie z tego 200% przyjemności. To na początku cholernie trudne, ale za jakiś czas bedzięcie mieli na to niespozyte siły. Będziecie chcieli w ten sposób udowodnić waszym Ex, że sami potraficie zrobić to, co chcieliście robić wspólnie. Udowodnicie sobie i im, że jesteście ludźmi wartościowymi. Zyczę dużo ciepła i siły tym, którzy dopiero zaczynają walkę... nie o Nich, tylko o siebie... pozdrawiam:)
-
ZUNIE Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale mam problemy z netem i nie czytam postów na bieżąco. Mój mail: listyniedostarczone@wp.pl - postram się pomóc, a jeśli tylko jakakolwiek moja rada sprawi, że choć przez chwilę poczujesz się lepiej, to będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam:) TEN_ZŁY Nie odebrałem tego, jak urazy, ale nie chcę być traktowany jak wyrocznia. Jestem tak samo zagubiony, zmieszany i zakręcony jak Wy wszyscy. Tak samo zawiodłem sie na osobie, w której ulokowałem swoje życie, pieniaze, czas, zdrowie i przede wszystkim uczucia. Wasze wypowiedzi pomagają mi tak samo, jak moje pomagają Wam i każdego posta czytam po kilka razy. Pozdrawiam:) Za każdym razem, gdy wchodzę na to forum, mam mieszane uczucia. Paraliżuje mnie myśl, że prawie codziennie dołącza do nas ktoś nowy, ktoś zdruzgotany porażką, szukający ukojenia, choć wie, że to na nic. A my \"starzy bywalcy\" powtarzamy jak mantrę słowa \"czas, czas, czas\". Czasem mam wrażenie, że nie zasługujemy na to, by stać na samym szczycie łańcucha ewolucji... MAŁA26 Widzę, że u Ciebie na tyle dobrze, że stać Cię na rozmowę z nim. Dla mnie jeszcze głos mojej Ex to za duże wyzwanie. Zazdroszczę Ci, choć nie rozumiem zachowania Twojego Ex. Może zaczyna się \"uczłowieczać\" i dojrzewać do pewnych postanowień. Wiem, że nie jestem oryginalny w swoich spostrzeżeniach, ale mozę to właśnie ten etap \"badania szans\". Tylko szans na co? Na znajomośc, kontakt, powrót? Moja Ex kiedy dowiedziała się, że zmieniłem komórkę na kilka dni, od razu przybiegła do swojej mamy i zaczęła wypytywać, czy nie wie, co się stało, że nie możę się do mnie dodzwonić. Napisała smsa, chyba tylko po to, żeby sprawdzić, czy numer należny na pewno do mnie i kiedy Jej odpiszę. Odpisałem na drugi dzień. A Ona dalej gra twardą i milczy. Taka dziwna zależnosć - chcesz mieć kontakt, ale go nie utrzymywać. Może więc u Ciebie jest podobnie. INNABAJKA26 Pamiętaj o tym, o czym pisaliśmy na forum. W naturze zawsze musi być równowaga, jeśli Oni decydują teraz, to kiedyś zadecydujemy My. Oni chcą odejść 0 niech odejdą. Ale jeśli pewnego dnia obudzą się i zapragną wrócić - to będziemy mieli dużo większą władzę w rękach niż Oni. Bo zadecydujemy nie tlyko o swojej przyszłości, ale także o ich. My zdecydujemy, jak potoczy się ich życie, jaki będzie ich stan emocjonalny, tak samo, jak oni decydują teraz. Do tego czasu na pewno wszystko ułożymy sobie w głowie i sporządzimy własny rachunek sumienia. To pomoże nam podjać tą właściwą decyzję i Oni nie będą mieli NIC do powiedzenia. Mimo tego, że serce jeszcze mnie boli i zdarzaja sie trudne chwile, czekam z niecierpliwością na ten moment. Wiem, że on nastąpi, im później, tym lepiej - tym silniejszy będę. 7.11.2008 - \"nasza\" 3 rocznica. W mieście koncert Anny Marii Jopek. Mam to wielkie szczęście, że znam osobiście Ją i Jej męża. Dzwoniła, zapraszała nas na koncert. Oczywiście za darmo. Chcieliśmy choć przez chwile znaleźc czas i pogadać prywatnie. Nie skorzystałem, choć wiem, że trzeba było. Może to by mi pomogło. Chociaż - Jej koncert to było nasze wspólne marzenie... życie jest złośliwe. Zamiast romntycznego spacerku, koncertu, kolacji w dobrym towarzystwie, była wielka pizza z podwójnym serem i głupie komedie, żeby przynajmniej aktorzy śmiali się za mnie. Ciężki dzień. Większosć przespałem, co tylko pogorszyło sytuację. Przeżyłem. Nie skoczyłem z mostu, nie upiłem się, nie ryczałem jak bóbr, nie uprawiałem sexu z koleżanką, która przeleżała cały ten dzień ze mną w łóżku tylko po to, żeby BYĆ. Bo wie, że jednak możę mi coś odpieprzyć. Nie na codzień, ale w tym dniu nie była mnie pewna. Wielkie pozdrowienia dla Wsyzstkich,życze dużo siły, zwłaszcza dla tych, którzy potrzebują jej teraz najwięcej. Nie poddawajcie się, zobaczcie na tych, któzy już trochena tym forum istnieją. Z dnia na dzień jest lepiej. Gwarantuję Wam że i Wy się podniesiecie. Dla pewnosci jeszcze raz podaję maila: listyniedostarczone@wp.pl , a do poczytania o moich przejściach w związku: www.listyniedostarczone.blogspot.com pozdrawiam:)
-
MAŁA26 Jeszcze nieraz będziesz mieć takie huśtawki nastrojów, ale pamiętaj o jednym - każdy taki dołek wzmacnia Cię i później każdy następny jest łatwiejszy do przeżycia. Ja zdecydowałem się pierwszy raz od kilku miesięcy spotkać się z Nią. Może to nie takie spotkanie, jakie sobie wyobrażasz, ale siedziałem z Nią w Jej pokoju naprawiając komputer, a to już dużo zważywszy na to, ile czasu spędziliśmy razem w Jej domu i moją wcześniejszą niechęć do JAKIEGOKOLWIEK widzenia się z Nią. Moje uczucie tak wyschło, że ból stał mi się obojętny. Niedługo u Ciebie też to zawita...
-
BEZIMIENNA5 Dajmy dziewczynom do poczytania nasza korspondencję mailową - skoro w ciągu kilku dni w Twoim serduszku tyle się zmieniło, to mysle, że inni tez sobie poradzą:) Własnie odpisuję na Twojego maila, sprawdź pocztę za pół godziny;) Widzę, że u Ciebie duże postępy, ze nawet jesli nie czujesz się jeszcze dobrze, to przynajmniej zmuszasz się do pisania o czymś lepiej, nie piszesz o swoich problemach, tylko pocieszasz i analizujesz problemy innych - a to duży krok w dobrym kierunku:) Obym codziennie widział tak dobre posty od Ciebie, a jak jest dołek to pisz na maila - bedziemy zakopywać:) pozdrawiam:)
-
Z dnia na dzień coraz lepiej... każdy z nas zaczyna dopuszczać do siebie myśl, że oprócz naszych Ex jest jeszcze całe życie, które codziennie nas budzi i motywuje do jakiegoś działania. Coraz mniej będziemy mysleć o Nich w kategoriach przyjemności i smutku, coraz więcej w kategoriach \"coś było i już\". Nie chcę się powtarzać, BEZIMIENNA pewnie już to zna, ale kiedy pewnego pięknego dnia Oni zaczną do nas dzwonić i będą chcieli wrócić, okaże się, że to my jestesmy tymi silniejszymi, a nie Oni. To my poradziliśmy sobie bez nich i ułożyliśmy życie, a Oni nie. To Oni teraz chcą wrócic i to my decydujemy o ich życiu... czekajmy... cierpliwie czekajmy...:)
-
ŻABA1982 Żabko u mnie też jest dół. Do tej pory nie potrafię wejść na gg, odwiedzić naszej-klasy albo przejrzeć fotobloga, którego kiedyś prowadziliśmy. Do tej pory jadąc przez miasto podświadomie rozglądam się za każdą blondynka, która jest podobnie ubrana i ma podobną figurę do Niej. Nie wiem po co, bo po jaka cholerę mam Ją oglądać, skoro wyzbywam się Jej z pamięci. Nie myśl o tym, co On mówi, nie analizuj Jego słów po sto razy, bo to niczemu nie służy, a tylko zaprząta Twoją głowę. Oni też mają ciężki orzech do zgryzienia i też nie panują nad słowami. Nie pamiętają albo nie chcą pamiętać. Nie tłumacza albo nie chcą tłumaczyć. A co do nieznajomego-przyjaciela... możesz poczuć chemie, możesz poczuć bratnią duszę, pewną więź, ale o przyjaźni mówić nie można. Przyjaźń kształtuje się przez lata, o ta prawdziwą naprawdę trudno...
-
BEZIMIENNA5 Należy się sprostowanie:P - to nie ONA jako Ona ma klucze, tylko Jej mama, takie zapasowe, żeby był dodatkowy komplet gdybym kiedyś przypadkiem zgubił te klucze. Ale choć moje klucze teoretycznie są dla Niej dostępne, to jest prawie pewne, że z tego nie skorzysta, więc na pewno nie nakryje mnie z inną dziewczyną w łóżku, kiedy przypadkiem poczuje, że mnie Jej brakuje:P MALA26 Napisałem Jej wczoraj smsa, że mam dziś wolną godzinę od 18 i możemy się spotkać. Nie odpisała i nawet gdyby teraz to zrobiła, to przełożyłbym spotkanie na inny dzień bo dała mi odpowiedź za późno:P Nie chcę, żeby wiedziała, że mogę zmienić swoje plany w każdej chwili. Chce ograniczyć nasz kontakt do minimum i nie pytać po co chce się ze mną spotkać, i gdzie mamy iść. Godzina czasu od 18, idziemy do \"Absyntu\" na jakieś piwko i bez zbędnego planowania, kolacyjek i innych gówien. Ona wie, że ja duża uwagę zwracam na to, jak ktoś pisze smsy, na interpunkcję, na \"Cię, Ty, Twoje\" itp. pisane dużymi literami. Do Niej piszę wszystko małymi literami, bez przecinków, bez dużych liter, co Ona doskonale odbiera jako mój ironiczny i olewatorski stounek do Niej. I dobrze...:) EWELINUŚKA... Hm... niby mała cierpliwość burzy wielkie plany... ale znam pary, które rozstają się po kilkanaście razy i schodzą się po dłuższym lub krótszym czasie, bo jednak dochodzą do wniosku, że \"nie potrafią bez siebie żyć\". Ale czy takie związki mają sens? Co znaczy, że raz na jakiś czas musimy się rozstać, żeby zatęsknić? Wiesz, według mnie takie teksty to bardzo ładnie ubrane stwierdzenie:\" Wiesz, znudziłaś(łeś) mi się, chcę sobie poużywać z kimś innym, chcę luzu, chcę polecieć w życiu na maxa nie tracąc Cię przy okazji ale nie mając wyrzutów sumienia, że wyląduję w łóżku z kimś innym, ale gdyby mi się nie udało, to dalej Cię kocham i na pewno do Ciebie wrócę\". Rozumiem obawy przed byciem razem na dłuższy czas, rozumiem zastanawianie się i gorsze okresy w związku, ale \"porównywanie\" i uciekanie od problemów nie jest rozwiązaniem. Jeśli decydujecie się na jakąś przerwę, czy niezdecydowanie i separację to nie po to, żeby zaraz spotkać się z kimś innym, tylko, żeby spędzić trochę czasu z samym sobą i poukładać sobie w głowie pewne rzeczy. Miłość to nie batonik w supermarkecie. Nie można podejść i wybrać czegoś innego, nie można porównywać, to się albo czuje, albo nie. Nie ma sensu się nad tym zastanawiać i mysleć, czy będąc z Nim (z Nią) nie tracę czegoś lepszego, czegoś innego. To nie ma sensu. jesli tak myslimy, to NIE KOCHAMY, tylko KUPUJEMY. Bo zawsze ciekawi nas, jak smakuje inny batonik. Może to dośc powierzchowne porównanie, ale własnie siedzę w pracy i jem ukochane Bounty... i nie zastanawiam sie, jak smakuje snickers, może jest lepszy. Ale ja mam to, co mi smakuje najlepiej i za kazdym razem kupuje to samo:) Taki mały nałóg - oby nasza miłość tez była takim nałogiem:) pozdrawiam:)
-
BEZIMIENNA5 Na maila już napisałem CI długachne wypracowanie, a czy to na pewno był Jej głos w słuchawce - nie wiem, nie dałbym sobie nawet palca u nogi obciąć, że to była Ona. Zastanawia mnie tylko - jeśli nie Ona, to kto mógłby się przedstawiać w taki sposób i takim tonem... o reszcie napiszemy w mailach:) MALA26 Nie wiem, czy Jej zależy, po prostu jeśli ma do mnie jakiś głupi albo błahy biznes to wie gdzie mnie szukać. ma przecież klucze do mojego mieszkania nawet, więc jeśli naprawdę na czymkolwiek by Jej zależało, to zawsze może do mnie przyjść i nie ma opcji, że Jej nie wpuszczę... a obiecaliśmy sobie wiele innych rzeczy, w tym dozgonną miłość i takie inne śmieszne romantyczne pierdoły i co z tych obietnic? UFAJ NIKOMU... Dzięki za wsparcie dziewczyny, Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne... pozdrawiam:)
-
MARIUSZ 85 Moja historia - www.listyniedostarczone.blogspot.com a jesli tam będzie za mało, to pisz:) Postaram się odpowiedzieć pozdrawiam BEZIMIENNA5 Potrzebuję Twojej rady... po 4 miesiącach totalnej głuszy, kilak dni temu siedziałem w pubie z dziewczyną i dostałem dziwny telefon. Odebrałem i usłyszałem tylko \"To mój nowy numer\". Bez \"cześć\", ani bez przedstawiania się. Rozłączyłem się. Głos mojej Ex stał mi się tak obcy, że nie wiem, czy to była Ona, czy zwykła pomyłka. Kiedyś obiecalismy sobie, że bez względu na wszystko zawsze będziemy mieli do siebie komórki i będziemy powiadamiać się o zmianach numeru. Kilak dni temu byłem u Niej w domu naprawiać komputer. Nie spojrzałem na Nią ani razu, nie spojrzałem w oczy, powiedziałem tylko cześć i siedziałem 3 godziny przed kompem. Coś próbowała zagadać, ale odpowiadałem półsłówkami i lekko ironicznie. Wczoraj dostałem smsa, że chciałaby się ze mną spotkać w najbliższym czasie i o czymś pogadać... nie odpisałem... zastanawiam się, czy wogóle zależy mi na jakiejkolwiek rozmowie z Nią. Nie mam ochoty Jej widzieć ani spełniać Jej próśby czy interesu do mnie. A gadanie w stylu \"co u Ciebie\", \"jak się masz\" smieszy mnie tak, że nie mam ochoty tracić czasu na pieprzenie sobie takich gówien przy piwie... co może być aż tak wazne, że zdecydowała sie na zdobycie mojego nowego numeru telefonu i AZ jednego smsa? (zmienilem numer nie podając Jej, ale Jej mam go miała...)
-
BEZIMIENNA5 Dzieki że mnie wyręczylaś, własnie miałem rozsyłać kolejne egzemplarze zainteresowanym:) Napisz, co u Ciebie, jak stan Twojego serca i czy coś drgnęło...:) pozdrawiam wszystkich:)
-
STAR_DUST Wszyscy osiągnęliśmy perfekcję w życiu z bólem i rozdartym sercem. Skoro zaznalismy bólu utraty 2 człowieka, to TERAZ MOŻE BYĆ JUZ TYLKO LEPIEJ. Nie znam gorszego bólu i wydaje mi się, że nie zaznam nigdy w życiu. Tęsknota za domem, \"emigracja\" na 2 koniec Polski, utrata najbliższej osoby... cóż jeszcze gorszego? Skoro osiągnęliśmy poziom, na którym potrafimy dać sobie radę w zyciu bez kogoś z boku, to jestesmy na tyle samodzieli i samowystarczalni, że bez problemu ułożymy sobie życie z każdym innym - albo pozostaniemy sami. Na chwilę obecną zastanawiam się, które rozwiązanie jest lepsze... a co do mojej Ex - Ona nie jest z tego typu ludzi, co przyjdą i przeproszą. Całe życie będzie żyła w bólu, błędzie i przekonaniu o słuszności swojej decyzji, nawet, jeśli będzie to oznaczało, że naprawdę zniszczyła sobie przyszłość przez kilka głupawych wybryków w młodym wieku. Ale to Jej sprawa... CHLOPACZEK21 Wspólna impreza z Ex... ten temat do tej pory wzbudza moje kontrowersje i zastanawia mnie... na chwilę obecną zyję w przekonaniu, że im mniej o Niej wiem i widze, tym lepiej dla mnie. Jutro idę do Niej naprawić Jej komputer. CZekam na telefon Jej mamy, kiedy Ona bedzie w szkole. Nie mam ochoty tego robic, żeby nie kusiło mnie sprawdzać Jej gg i innych, zresztą, co mnie to teraz obchodzi i co to zmieni? Wolę pewnych rzeczy nie wiedzieć... tak jak wolałem nei wiedziec, jak bardzo jeździła po bandach, kiedy jeszcze była ze mną... w kazdym razie, jeśli decydujesz się na imprezę, na której na pewno będzie Ona... to trzymaj się dzielnie i nie daj po sobie poznać, że cokolwiek Cię boli - nie pozwól Jej zatyumfować... powodzenia:) MALA26 Wiesz co... jak On ma dzwonić tylko po to, żeby za przeproszeniem popierdolić CI do ucha, to niech sobie daruje, albo znajdzie łosia, któremu bedzie mógł sie wygadać i wypłakać. Wy nie jesteście razem i nie masz obowiązku wysłuchiwania jego nonsensownych wywodów na błahe tematy podczas, gdy najważniejszy temat wciąż zaprząta Wam obojgu serca! Po co dzwoni jeśli nie chce z Tobą być? Po co utrzymuje kontakt? Czyżby się wahał? O jaka szkoda, a już myslałem, że On jest taki stanowczy i pewny swojej słusznej decyzji... przepraszam że z taką ironią, ale z tego, co piszesz ,to facet jest namolny, upierdliwy i sam nie wie, czego chce - a Ty cierpisz...
-
BEZIMIENNA5 Byc może stracą, być może nie. Nie wiem czego życzyć swojej Ex. Kiedys powiedziałem Jej, ze przestanę Ją kochać dopiero wtedy, kiedy pewnego dnia zadzwoni do mnie i powie, że od kilku lat jest w szczęsliwym związku. Że przestanę Ją kochać dopiero wtedy, kiedy ktos pokocha Ją bardziej od mnie z wzajemnością... Czy będzie miała tyle szczęścia? Czy będzie na tyle wielką fuksiarą, że drugi raz spotka faceta, który przeniesie dla Niej góry? Zyczę Jej tego... a my? Zajmijmy się sobą... To najlepsze, co możemy teraz zrobić... W tej chwili Ona jest dla mnie tak obca ze swoim zyciem, znajomymi, muzyką, byciem, zapachem, stylem bycia i wysławianiem się, że nie wiem, czy chciałbym na nowo odkrywać to samo i pokazywać się w mieście z Nią za rączkę podczas, gdy mijalibyśmy tych, z którymi tak beztosko bawiła się i flirtowała jeszcze jakiś czas temu... Jej sprawa, co zrobi ze swoim życiem. Ja w Nią zainwestowałem czas, uczucia, kasę i zdrowie... Ona nie skorzystała. Bez łaski...
-
MALA26 Kocham Ją i co z tego? Wybaczyłbym, Jej wszystko gdyby tylko choć w połowie tak bardzo wierzyła w ten związek, jak ja ciągle wierzę. I co? I nic. Moje podejście nie zmienia niczego. Próbuję się z tego wyleczyć, ale wiem, że to nie jest kwestia tygodni czy miesięcy. Fakt - jest dużo lepiej, potrafię się śmiać, potrafię jeść i spać. Ale serce dalej krwawi - może już nie tak obficie, ale jednak. Wiem też, że najgorszy szok i ból już minął, teraz są tylko \"przerzuty\", z którymi nauczyłem się jakoś sobie radzić. Teraz staram sie przekonać innych do tego, że mimo, ze ich świat się zawalil, to możliwa jest odbudowa własnego nowego życia. Tak, jak pożary w Australii - czasem coś musi zostać doszcżętnie zniszczone, aby na gruzach i zgliszczach powstało nowe życie... a to, co piszę w listach niedostarczonych, to dalej prawda, to dalej aktualne i ciągle \"stara część mnie\" wierzy, że pewnego dnia Ona się obudzi, a wtedy to ja zadecyduję o wszystkim. Nie tylko o swoim życiu, ale także i o JEJ życiu...
-
Dlaczego do cholery od kilku dni są problemy z umieszczeniem posta na cafe? ŻABA1982 Nie chodzi o zapychanie czasu, tylko o kreatywność. Rób coś ,co sprawia Ci przyjemność. Niech to będzie taniec, fotografia, cokolwiek i jakiekolwiek zainteresowania, które zawsze miałaś. Rób to 2 razy częściej. Dobrze jest również popracować ma swoją kondycją - zmęczone fizycznie ciało i umysł nie pozwalają myśleć o głupotach i szybciej się zasypia. Natomiast na to, co nam się śni niestety wpływu wielkiego nie mamy...