Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kasiula86

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kasiula86

  1. kasiula86

    LUTY 2011

    Oj ciężka noc i ranek....Mała na chwilędopiero się zdrzemnęła a wariuje od 4 rano...nic nie spała, kompletnie...Wczoraj na wizycie o dziwo było ok, nawet jazda samochodem jakoś uszła. Mała tylko ze dwa razy mocnozapłakała u lekarza. Martwi mnie jednak że niewiele przybrała tylko 110g, lekarka tez mówiła ze mało ale moze jej sie poprwic. Za tydz mamy isc na kolejne wazenie zeby zobaczyc co i jak. No i jesli chodzi o porcje jedzenia to mi sie włos na glowie zjerzył jak usłyszałam ze mogłaby juz jesc 120 a nawet 150ml!!! Zatkało mnie z lekka jak to usłyszałam, gdzie ona to pomieści?? Dostałam recepte na czopki, mają pomoc w tych kolkach/wzdeciach (kolki juz moga byc w tym wieku,dowiedzialam sie) ale w ulotce tez bylo ze przydaja sie w trakcie goraczki i zabkowaniu, kupilam tez małej krople/zawiesine Infacol. Narazie trudno jeszcze mówić o efektach zauważalnych tym bardziej po dzisiejszym maratonie... Kiedy zaczełyście wychodzenie na spacery z maluszkami i werandowanie? Zastanawiam sie czy moze nie pomogłoby to troche przy jej problemach ze spaniem, bo po wczorajszym sprincie :P z samochodu do lekarza i spowrotem to jak była tą chwile na dworze to spała prawie 3h. Zasnęła już u lekarza, normalnie w szoku byłam. Chyba ze ze stresu to było, sama już nie wiem...
  2. kasiula86

    LUTY 2011

    Agnik - moją małą zdaje się że też te paskudne kolki dopadły ale myślałam, że o ile sie pojawia bedzie to troche pózniej...przeciez Ania jutro konczy dopiero 2tyg...Swoja drogo co to za g**** te kolki to niech je szlak...chodze jak zombi, bez spania a jak juz na godz mam okazje sie położyć (rzadko) np wczoraj, bo maz probował ja uspokoic to ze zmeczenia i tak nie moge usnąć, pozatym jak słysze pisk i prezenie itp to za choinke nie usne chociaz oczy mi same beda leciec...Nie wiem jak inne dziewczyny ale ja czuje sie całkowicie bezradna i nie chodzi tu tylko o kolki, wogole o opieke nad takim maluchem. Juz nawet mezowi powiedziedzialam ze ja sie do tego chyba nie nadaje, nawet nie umiem uspic małej. Moze jej nic nie byc tzn nie miec kolki a jak ja probuje uspic po jedzeniu to mowy nie ma, patrzałki jak cebule i nic. Przeraza mnie to powoli...Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ona strasznie mało spi (swoja droga tez bym tak chciala) i przez to ja chodze jak nieprzytomna i juz nie raz było tak że miałam jej po dziurki w nosie, poprostu dość...nie wiem, moze cos ze mna nie tak? :o Jak juz na 5min usnie to jak sie ruszy czy wybudzi, tak mi wali serducho (ze strachu chyba?) jakbym w maratonie biegła....WYMIĘKAM Gratulacje dla kolejnych rozpakowanych. Jeszcze dzisiaj stres na maksa - 1sza wizyta u pediatry...Jak one u was wyglądały? Malucha trzeba pewnie do naga rozebrac? Nie usmiecha mi sie to :( Pół miasta ją bedzie słyszało taki bedzie ryk
  3. kasiula86

    LUTY 2011

    Jak tak was czytam to myśle że wszystko chyba rozbie nie tak... :( Kąpanie - ryk w niebogłosy choć trwa to naprawde chwile, przebieranie/przewijanie - to samo, próby usypiania - powtórka z rozrywki. Mam juz takiego doła ze jak mała ryczy to ja razem z nia, choc wiem ze nie powinnam bo to moze wyczuc ale nie moge powstrzymac potoku łez...Głowa mnie boli cały czas non stop, zmeczenie bierze góre że zasypiam trzymajac małą naawte na siedzaco, nic przeciwbólowego wziasc nie moge zeby małej nic nie było, chociaz te smiesne ilosci co sciagam po 40, max 50ml na DOBE to o kant d*** rostrzasnąć. Mam pretensje do siebie ze nie moge karmic małej tylko naturalnie
  4. kasiula86

    LUTY 2011

    ROZPAKOWANE IMIE...................T. PORODU...D.URODZ....PLEC......CM i KG Myszzka_87........14.02.2011...20.01.2011...Corcia .... kijevna ............ 04.02.2011...21.01.2011...Bianka.....54cm/3.63kg radosnaJUZmama....02.02.2011...25.01.2011..Wiktoria..57cm /3,70kg magdziulka......... .....25.01.2011....Michalek...57cm/3,65kg Anulka84.................26.01.2011.................Ola.. ..3360kg/56cm Sylwia_LBN...........04.02.2011....27.01.2011.....Hania .... Truskaweczka_29....02.02.2011...29.01.2011.....Hubert...5 6/3,25kg aniaania........31.01-01.02.2011.....31.01.2011....Julia ...../3,87kg sansei.............10.02.2011 ..........12.02.2011...córka Lidia /52cm-3100g yulla................7.02.2011.............3,02.2011....F eliks....53/3360 kasiula86......19.02.2011.......15.02.2011......Ania......57cm/3959kg
  5. kasiula86

    LUTY 2011

    Dziękuję dziewczyny za rady :) Martwiłam się tym wybudzaniem po ponoc przy karmienu butelką trzeba się ściśle trzymać tych godzin, no ale jak np karmie małą o 12 to teoretycznie powinna potem dostać butelkę o 15 - 15.30 ewentualnie ale jak ona mi usnie dopiero ok.13 - 14 bo i tak poterafi wytrzymać (ale nie żeby płakała czy coś, patrzy sobie i najlepiej jak ma towarzystwo jakieś w zasięgu wzroku :P ) to aż żal mi jej budzić specjalnie na to karmienie. Tyle,że jak daje jej troche dłużej pospać to na dobe wychodzi za mała ilość karmień a co za tym idzie mniej jedzonka... Istna kołomyja...Do pediatry ide w poniedziałek i mam nadzieję że choć odrobinkę mała przytyła pomomo takich cyrków z jedzeniem, ale do tego czasu nerówwkę bede mieć jak nie wiem... :o
  6. kasiula86

    LUTY 2011

    Dziewczyny, czy po karmieniu wasze dzieciaszki ulewają? (jak tak to ile?) Mojej małej się niestety zdarza, pare razy nawet konkretnie, podejrzewam że wszystko co zjadła. Poza tym po prawie każdym karmieniu ma czkawkę, nawet jeśli nie ulewa i ładnie jej się odbije i nie jest to związane z łapczywym jedzeniem, bo jak je spokojnie to też tak jest - nie wiem dlaczego :( Martwi mnie też że baaardzo dużo czasu mija (i siły mojej) zanim mała uśnie po karmieniu - nawet 1,5godz - a wtedy zostaje jej tylko pół godz na sen bo trzeba budzić na karmienie co 3godz jak karmie butelką i aż żal mi jej budzić :( Nie wiem czy po takim krótkim śnie jednak ją wybudzać? Jak tak robię to jest nerwowa, kiepsko je i sie złości. Ręce już mi opadają.... :(
  7. kasiula86

    LUTY 2011

    Abi, 10luty - trzymam za was kciuki - musi być dobrze z waszymi maluszkami, innej opcji nie ma :) Dzielne z was dziewczyny a dzieciaczki tym bardziej. Mam pytanie do dziewczyn które karmią/dokarmiają butelką. Moja Ania musi być niestety głównie na butelce bo mam za mało pokarmu (choć mam nadzieje że może się to jeszcze zmieni...) poza tym zanim nie zaczęłam próby z odciąganiem i karmiłam małą, strasznie mi popękały brodawki pomimo tego, że mała dobrze się zasysała (opinia pani od laktacji ze szpitala). Muszę odciągać pokarm (co bardzo opornie idzie, jakiś badziewny ręczny laktator i tyle czasu to zajmuje że szok :o) i max z obu piersi uciagnę 40-50ml narazie, dlatego zostaje butelka. Ile ml jedzą (jadły) wasze maluszki w poszczególnych dobach życia i co ile??? Staram się co 3-3,5 godz dawać małej jeść ale nie jestem pewna co do ilości i wogóle jestem zielona w temacie sztucznego karmienia, pomijając fakt że jest to ostatnia rzecz którą chciałam bo nie było tego w planach wogóle :( Chciałam karmić małą tylko piersią a tu dupa jasiu :( .Na początku przygody z butlą w domu jadła 40ml, potem 60ml a od dziś zwiększyłam jej jeszcze trochę porcje - tzn. robię mleko wg "recepty" na 90ml żeby samemu nie zmieniać proporcji a chciałabym z tych 60ml co zjadała aby jadła 70ml. Pierwsze karmienie dzisiaj - 75ml zjedzone, drugie 60ml. Co wy na to? Jutro będzie tydzień jak mała się urodziła, nie wiem czy dobrze ją karmie czy nie....W internecie/książkach ile ludzi tyle opinii pozatym podobno każda firma/marka mleka inaczej zaleca ile dzieciaczki powinny jeść. Położna dopiero ma się zjawić, najwcześniej w środe o ile dobrze pójdzie a nie mam się kogo poradzić...
  8. kasiula86

    LUTY 2011

    DZIEWCZYNY :) 15 lutego urodziła się Anulka :D 3950g i 57cm zdrowiutka jak rydz. Od wczoraj jesteśmy w domu. Poród? Hmm pomińmy ten temat...koszmar...SN z nacieciem, generalnie niby kórtko ale jak mocno... W skrócie tylko tyle że nie miałam siły na koniec łożyska urodzić bo już odpływałam, co chwile traciłam kontakt ze światem a na koniec przy przejściu z 1 łóżka na 2, musiałam zemdleć kompletnie bo znalazłam się pod łóżkiem, ale nic z tego nie pamiętam... :o Aleeeee za to Anulka jest SŁODZIUTKA jak cukiereczek :) Warto było :D
  9. kasiula86

    LUTY 2011

    Mam mały dylemat...:( Przedwczoraj w nocy jak sie przebudziłam po raz enty na siku zdziwiły mnie zmoczone spodenki od piżamy - ale myślałam że to może jakaś bardziej obfita wydzielina, założyłam wkładkę i koniec tematu, w dzień nic sie nie działo. Dzisiaj w nocy powtórka z rozrywki...Nie zeby po nogach ciekło, ale sporo tego, nawet przy przewracaniu sie na bok mialam wrażenie że jej przybywa. Nie jest to mocz na pewno, upławy też nie, poprostu mokro jak od zwykłej wody by było pomoczone (bez zapachu i koloru). Tyle że w dzien-nic. I tak sie zastanawiam czy to mogą być wody płodowe??? To by mi troche pasowało bo w dzien głowka dziecka moze zatykać ujście i nic nie cieknie. Sama już nie wiem :o
  10. kasiula86

    LUTY 2011

    Aniaania z tego co pamietam, to ty rodziłaś na polnej, prawda??? Mozesz napisać, jak to wszystko tam wygląda od strony technicznej/organizacyjnej? Poczawszy od przyjecia do szpitala jak ono wygląda-, co potrzebne do porodu( koszule daja-a jak tak to czy te takie kuse-czy swoja lepiej miec?) pieluchy, podkłady-ponoc wszystko ma byc(wg strony internetowej) ale az mi sie wierzyc nie chce, sam pobyt i wyjscie. Bede bardzo wdzieczna za każdą uwage, bo ja to taka panikara jestem jak nie wiem co mnie czeka - sam poród to przeciez jedna wielka niewiadoma a jak juz nie wiem co i jak bedzie na miejscu w szpitalu co mnie tam czeka to wogóle... :o Twoja mała-nieziemska czarnula :) śliczna :) Ja dalej w pakiecie :P W ten weekend miałam ostatnie egzaminy w sesji i mam nadzieje ze bedzie do przodu, bo na ewentualne poprawki to na pewno sie nie dokulam...
  11. kasiula86

    LUTY 2011

    Tylko że ja np nie miałam jeszcze ktg ani razu. Zapytam sie w tą środe jak bede co i jak czy to bede miec czy nie, ale kiedyś mi mówił ze jak ruchy sa normalne i nic niepokojacego (w naszym odczuciu) sie nie dzieje to nie ma potrzeby robic.Ale jeszcze raz mu potruje :P Bedac u niego na badaniach na oddziale na pocztaku ciazy, to podpatrzyłam ze babki miały robione pierwsze ktg np w momencie przyjecia do szpitala jak juz były po wyznaczonym terminie (oczywiscie wtedy jak przedtem nic sie nie działo). Wiec pewnie co lekarz to różne metody.
  12. kasiula86

    LUTY 2011

    Dzięki za informacje :) Co do wymazu na paciorkowca- mi lekarz sam zlecił. Koszt badania 28zł ale w szpitalu, w którym miałam go zrobić za pobranie takiego wymazu biorą 47zł (+te 28za badanie) !!!! Na szczescie lakarz powiedział zeby go złapać na oddziale (mój gin pracuje akurat w tym szpitalu-duuuży plus),pobierze mi ten wymaz i nie bede płacić na darmo niewiadomo ile. Samo pobranie (patyczek podobny jak do czyszczenia uszu,wkładany potem to sterylnej ala tubki,plastikowej) trwało może z 3sekundy, szybciej niz przy cytologii, mnie nie bolało na szczescie. Aguśka - pisałaś ze cie bolało- może min zbyt brutalnie po szyjce przejechał sie stad ten ból?Za wynikiem miałam dzwonić za 2dni i sie dowiedziec czy jest,ale oczekiwanie za tego typu badaniami to przewaznie 3-5dni. Właśnie dzwoniłam do tego mojego magika tzn gina :P i w środe ide jeszcze na wizyte. Mam nadzieje ze zdąże dojść na nią. Juz mnie uprzedził ze "jakby pani rodziła przed wizytą mam mu zaraz dać znać, choćby smsem żeby był na bierząco" asior jeden...chociaz z drugiej strony dobrze, ze sie interesuje i dba o pacjentki a nie ze skasuje za sama wizyte a potem "niech sie dzieje wola nieba" , przynajmniej ma sie poczucie jako takiego bezpieczeństwa.
  13. kasiula86

    LUTY 2011

    Stop_klatka mam do ciebie pytanko tak poza tematem dzieci, jako do weta :) Jaki jest zalecany "wiek" kotki na sterylizacje tak żeby jej nie zaszkodzić? I chyba nie jest jakims wymogiem czy jak to nazwac zeby najpierw miała małe? Bo i tak słyszałam ale jak dla mnie to to nie ma nic do rzeczy, choc moge sie mylić. Różne już słyszałam i czytałam opinie i zgłupiałam. Zastanawiam się nad tym bo juz miała pare "akcji" z frauowaniem jak ja to nazywam (smiesznie miauczy, drepci tylnimi łapkami,kitka na bok0ale nic jej nie ciekło) po 3-4dni -nie wiem to były tylko takie ćwiczenia do tej własciwej gotowości czy co? A te bzdury co niektórzy wygadują na temat zwierząt i dzieci, w szczególności kotów, to naprawdę brak słów. Niejeden człowiek jest wiekszym zagrożeniem niż zwierzak.Nie zamierzam żadnego z nich się pozbywać,nie beda niebezpieczne. Co innego jak zwierze jest agresywne itp Mielismy z mężem psa (ogromnego), który delikatnie mówiąc nie lubił dzieci, szczególnie małych (a był szkolony, jednak nie przekonał się). Teraz co prawda nie ma go z nami od gdzieś 1,5roku bo sie zdechło biedakowi, ale jakby żył nadal, to uzgodniliśmy z teściami że zabiorą go do siebie, jak pojawi sie dziecko. Nie ryzykowałabym w jego przypadku. Jestem naprawde miłośnikiem zwierząt ale to by było za duże ryzyko. Na szczęście nawet jak nie teściowie to były inne opcje ulokowania psa, bo oddanie do schroniska (choc to jeszcze najbardziej ludzka metoda patrzac na inne bestialstwa) czy inne rzeczy jak niektórzy robią jakies wyrzucenie czy cos wogóle nie wchodziłoby w grę. Ja dalej w dwupaku :) Mała już tak się nie wierci jak jeszcze z tydz, dwa temu. Czuć i to bardzo ze jej brak miejsca...co sygnalizuje wsadzaniem mi chyba nogi?pod żebra...:P nieraz jak przejedzie to ałaaa...Jutro jadę do babci, ponoć coraz bardziej jest nie do życia :( martwie sie....nawet jesc za bardzo nie chce, krzyczy...ciekawe czy mnie pozna wogóle jeszcze, ostatnio jeszcze było ok-poznała ale mojego męża już nie :(
  14. kasiula86

    LUTY 2011

    Ja mam kotkę :) I psa - spaniela z adhd (3lata)i królika giganta tzn miniaturke ale sie rozrósł skubany. Kicia jest jeszcze młodziutka, urodzona w kwietniu ale jestem pełna podziwu jaki to grzeczny i usłuchany kot, jak na takiego młodziaka. Nie mówie bo czasem ciutke pobroi ale przy tym co wyprawiały inne koty (a troche ich sie juz za mnie przewinęło) to to jest aniołek. Zero darcia czegokolwiek, zadnego drapania mebli itp, chodzenia po firankach, choinke sobie tez odpusciła. Z psem sie zgodza, razem śpią, bawią sie. Tez dostaję "złote rady" typu pozbadz sie kota itp ale nie biore wogóle takiej opcji pod uwage. Tym bardziej ze ta kotka (mozecie sie ze mnie smiac) w jakis sposób pomogła w zajsciu w ciaze :) długo sie z mezem staralismy i po roznych przeprawach w szpitalach, zabiegach, laparoskopiach,inseminacji na odstresowanie sprawilismy sobie kota. Własciwie to ja chciałam bardziej, ale zajełam sie poszukiwaniem kociaka i gdzies po 1,5 czy po 2 msc byłam w ciąży. Pewnie to przypadek, w końcu inseminacja ale ja tam swoje wiem :P Nigdy nie miałam toksoplazmozy pomimo ogromu kotów z jakimi sie stykałam, mąż też nie. Nasz kot jst niewychodzacy, nie je surowizny, był przebadany takze pod tym wzgledem sie nie martwie. Na poczatku pewnie ze trzeba bedzie bardziej zwracac uwage zeby nikt sobie krzywdy nie zrobił. Z łóżeczka bede przepedzac ale tylko dlatego zeby np kotka nie ułozyła sie za blisko małej i zeby miała dostep do powietrza, bo wiadomo ze taki maluch jeszcze sam sie nie opedzi. A tak niech mają kontakt jak najwiekszy, tym bardziej ze kotka jest przyjazna a hałasu i roznych dzwieków sie boi, podejrzewam ze jak mała sie rozbeczy to bedzie wiała gdzie pieprz rosnie :P Maz spał z kotem w łózeczku za małego (tesciowa opowiadała) i jakos nie ma nic wspolnego z zabobonami o ktorych słyszałam ze np kot go zagryzie, bedzie owłosiony czy innych bzdur nieraz tak absurdalnych ze nie wiadomo czy smiac sie czy płakać.
  15. kasiula86

    LUTY 2011

    My również jeszcze w dwupaku, nierozpakowane. Sylka, ja również trzymam kciuki :) Mało pisze ale stale nasz topik podczytuje. Nie mam za bardzo czasu, bo i babcia i sesja...wszystko na raz... Gratuluje obecnym już mamom i 3mam kciuki za kolejne. Przepraszam ze nie wypowiadam sie w dyskusjach jak inni ale nie wyrabiam ze wszystkim. A juz co do imion zagranicznych to tym bardziej, bo nie wiem jakie sa tendencje w danych krajach itp takze nie zabieram niepotrzebnie głosu, mam nadzieje ze nikt sie nie obrazi? Na raty dopiero sie zaczynam za pakowanie do szpitala bo w koncu bedzie tak ze sie zacznie a ja bede dopiero latac za wszystkim. Ale cos sie nie moge zebrać za nic od poczatku tygodnia. Tak jak w tym okresie swiatecznym i przedswiatecznym (poczatek grudnia do ok 10.01) przytyłam kilo, pewnie przez ta cała sytuacje z chorobą babci, to tak teraz od 10stycznia nie wiem co sie ze mna dzieje!!!! Prawie 4kilo!!!! Matko boska, jak weszłam na wage to sie za głowe złapałam, fakt że nie stosuje zadnej diety ale tez nie opycham sie AZ tak, choć słodycze jem, nie mówie ze nie, no ale az tyle...:( to juz jest 15kg do przodu a gdzie do końca... (teraz mam 36t+4) ostatnio juz podczas wizyty lekarz mi sie krzywił na 12 do przodu a teraz...Az mi głupio...Tym bardziej ze wage mam znaczaca, a juz w szczególnosci czytajac ile niektóre z was waza/wazyły przed ciazą...ja przed miałam.....uwaga...68kg :o to dodajcie do tego +15...az nawet wole sama tego nie robić Dziewczyny-od 31go w lidlu beda pampersy po 39.99zł za 94szt jeśli jesteście zainteresowane. I rajstopki (od 62r.) bądz skarpetki w 3packu za 6.99 AAA i w tesco były (moze jeszcze beda?)w zeszłym tyg duze promocje na huseczki higieniczne róznych firm (nie pamietam dokładnie jakie po ile) i na pieluszki tetrowe- 10szt 16.99 i flanelowe 6.99szt i inne akcesoria dla maluchów, az sie zdziwiłam ze na wejsciu taka akcja, jak nigdy...
  16. kasiula86

    LUTY 2011

    Hej...dzieki dziewczyny za pocieszenie pare stronek temu...z babcią dalej kruchuśko, jest baaardzo niewesoło. Lekarze "zrobili co mogli" jak twierdza ale tak naprawde maja to wszystko w d*** bo zasłaniają sie wiekiem. Ja tego nie rozumiem, jak juz jest osoba starsza, jak moja babcia to juz sie opieka nie nalezy???Ok, wiem ze wiek nie działa w tym wypadku na korzysc no ale kurka bez przesady, takie olewactwo...Babcia po tym jak trafiła z udarem w wigilie w szpitalu dostała kolejnego, kolejnego i cholera wie ile jeszcze było takich "strzałów" skończyło sie teraz na tym ze ma kompletnie sparaliżowaną prawą strone ciała, lewą w znacznym stopniu, ledwo co ją idzie zrozumieć (bardzo rzadko) poza tym od 2-3 dni zaczyna mówić "od rzeczy", przeklina, nie kojarzy ludzi (choć mnie jeszcze tak), oczywiście cewnik+pieluchy i taka "bujaczka" już bedzie do końca...A ten wg lekarzy może być równie dobrze jutro,pojutrze bo stan sie cały czas pogarsza. Obrazowo mówiąc babcia ma dwie ogromne dziury w mózgu i wszystkie najważniejsze części zostały uszkodzone i stale pękaja nowe naczynka, przy najmniejszym nawet wysiłku jak z przeproszeniem pierdniącie ale też samoistnie...Nie mam siły już na to wszystko, naprawde. TE wizyty w szpitalu, a jestem z mężem codziennie tak dobijają że nie macie pojęcia...Babcia zawsze taka żywotna, wesoła i wogóle z dnia na dzień dosłownie gaśnie w oczach,zmuszam sie chociaż żeby przy niej sie nie rozkleić ale starczy że nieraz tylko na nią spojrze a już rycze jak bóbr. Ale najgorsze jest to że jutro mają ją wypisać do domu!!! Wyobrażacie sobie??? Bo ja nie bardzo, przecież w takim stanie powinna byc nadal monitorowana ale lekarze wprost postawili na niej krzyżyk i za ch** nie moge sie z tym pogodzić. Sory z klniecie ale pewne rzeczy nie mieszcza mi sie w głowie juz i nie wyrabiam. Dziwne, choc dobrze oczywiscie, ze przy tym wszystkim ja sama nie wyladowałam z nerwów w szpitalu ale i tak bym sie sama wypisała. No, chyba ze juz bym miała rodzić. Lekarz w poniedziałek jak byłam na wizycie oczywiscie mnie opierdzielił ale nie moge sobie pozwolic na lezenie plackiem teraz non stop. Odpoczywam przed i po szpitalu, ale być tam musze bo niedarowałabym sobie gdyby...no wiecie a mnie by nie było. Mała ma sie na szczescie dobrze i dobrze znosia cała ta sytuacje,lepiej chyba niz ja, daje mocne znaki ze jest, kopie,wywija, ma już (bez paru gram) prawie 2,5kg teraz leci nam 34 tydzień. Zaniedbałam wszystkie inne sprawy przez to wszystko, nie miałam jeszcze nigdy aż takiej załamki a różne nieprzyjemne rzeczy juz mi sie zdarzały. W weekend mam jakis egzamin z tego co wiem, jakies prace do oddania ale nie jestem w stanie sie zebrac do czegokolwiek. Sukcesem jest jak umyje zeby wieczorem itp wiem, dla niektórych to moze dziwne ale nic na to nie poradze. Przepraszam ze to własnie wam o tym pisze ale nie mam komu innemu. Reszta rodziny NIBY tez sie przejmuje ale tak naprwde (przynajmniej wiekszosc) z nich pochowaliby babcie juz teraz zywcem, bo tak to teraz kłopot...wiec nie ma co liczyc z ich strony na zrozumienie czy wsparcie...ehhh nie ma to jak zostać ze wszystkim samemu...nikt sie nikim nie interesuje każdy ma wszystko w d*** i jeszcze z pretensjami do mnie czemu mnie nie było popołudniu w szpitalu jak miałam tą wizyte i gina w poniedziałek, jakby to kogos obchodziło. Zeby to jeszcze było pytanie i poczekałby ktos na odp to bym powiecież bym powiedziała czemu ale w tym potoku zjebek itp to to było właściwie pytanie retoryczne...A nikt kompletnie z reszty pacanów nie pomysli ze ja tez mam juz prawo przeciez zle sie czuc, moze mnie cos bolec i boli, czuje juz ucisk jak chodze nawet nakrótkich odcinkach i ogólne zmeczenie.....Ok sie rozpisałam ale troche lepiej po tych wywodach...Oby u was było lepiej
  17. kasiula86

    LUTY 2011

    To są moje najsmutniejsze świeta, wczoraj popołudniu dostałam telefon że babcia miała udar i trafiła do szpitala. Cała noc czekania na wiadomość, a dzisiaj jade tam sama. Jestem tak rozwalona że brak słów, jakby to chodziło o kogoś innego ,nawet z rodziny to by było lżej ale babcia...? ;( boje sie tam jechac, nie tyle z tego powodu co tam moge zastac (paraliż prawej strony ma i nie może mówić) ale tego że sie przy niej rozrycze co robie od wczoraj i nie moge przestac a bardzo bym nie chciała przy niej płakać żeby jej nie zdołować, wiecie o co chodzi. Ale to samo leci...Mała od wczoraj mi przez to wszystko tak wariuje, brzuch mnie boli dość mocno, jestem na nospie (troche pomaga) ale za cholere nie dam sie teraz "na zapas" zabrać do szpitala!A najbardziej mnie denerwuja teksty nie denerwuj sie i bedzie dobrze itp udusiałabym za to!!!
  18. kasiula86

    LUTY 2011

    Padam...tyle dzieje się na forum i u was a ja nawet nie mam kiedy napisać. Traz usiadłam i ODPOCZYWAM, chociaż pół godzinki...Z rana badanie krwi i moczu, potem wizyta w przychodni (musze zmienić przychodnie bo do "starej" po przeprowadzce mam daaaleko strasznie) przy okazji zapisu siebie do nowej wypytam tez o pediatre bo przyjeli jakiegos nowego. Potem zakupy, robiłam bigos, w miedzyczasie prasowanie (w końcu sie zabrałam za ogarnięcie ciuszków małej :P) ale i tak jeszcze sporo zostało. A gdzie obiad, gdzie ogarnąć mieszkanie, jakoś świątecznie albo cuś, firanki zmienić-na świeta mam taki fajny zestawik co go zawsze zakładam :) A maluda mi dokucza od rana :( aspargin mam zwiekszony do 8tabletek, rano przed badaniami najchetniej nospe bym juz zjadła bo mnie brzuch (podbrzusze) bolało, kurdupelek strasznie główką napiera ale nie wiedziałam czy to nie wpłynie jakos na morfologie i zjadłam dopiero niedawno. Mam takie wrażenie momentami jak przed okresem, nie skurcze tylko takie napiecie i lekki tępy ból, nie jakoś mocno ale przeszkadza. Któraś z was może też tak ma? Ciekawa jestem jak wyniki, jutro sie dopiero dowiem bo juz nie mam ochoty sama sie telepac po wynik ani mezula poganiac bo on tez wymeczony w tym tygodniu nockami a prawie wcale po nich nie spi bo nie ma kiedy. Ajjj...co zrobić. Teraz bym juz nieraz sie musiała rozdwoić (gdzie nie pracuje już, tylko mam w week uczelnie) a gdzie jak mała się urodzi...rozczworze się chyba :P
  19. kasiula86

    LUTY 2011

    Izulka, u mojego lekarza wizyta mniej wiecej zawsze wygląda tak samo - wywiadzik tj najpierw rozmowa, ewentualne dolegliwości, pytania od ostatniej wizyty itp, waga, ciśnienie (przeważnie na początku i na końcu wizyty mi mierzy bo na poczatku chyba ze strachu :P mam zawsze wyższe a na koniec sie obniża) potem samolocik dłuższą chwile, potem poki jestem w negliżu dopochwowe usg szyjki żeby ją dokładniej obejrzeć bo mówił mi że przy bad. palpacyjnym łatwo o pomyłkę i lepiej się upewnić jak jest możliwość, potem jak już sie ubiore jest najprzyjemniejsza część wizyty usg brzuszka (pomiary, oględziny itp+wykład gratis :P ) na koniec zalecenia, pyt czy na pewno wszystko wiem i czy na pewno nie mam pytań no i ustalenie kolejnej wizyty z zastrzeżeniem za cokolwiek by mnie zaniepokoiło mam sie zjawić wczesniej albo chociaż zadzwonić i na koniec, z czym powiem szczerze pierwsze sie spotkałam z takim czymś wśród lekarzy uścisk ręki. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z lekarza :)
  20. kasiula86

    LUTY 2011

    Trezele - coś w tym musi być co napisałaś, bo znam kilka dziewczyn co miały podobną sytuację i tez spodziewały się córeczek. W każdym razie dr nic mi na ten temat nie mówił. Oczywiśnie płeć nie jest napewo wyznacznikiem równie dobrze może to pewnie spotkać jak oczekuje sie synka, ale chyba z dziewczynkami to częściej. Przez to wszystko nie napisałam, że moja "mała" ma już 1,610 :D mi sie też sporo przytyło niestety 11kg...co mój doktorek troche mi wypomniał że to troche dużo tym bardziej że sporo jeszcze przybędzie i mam uważać na to co jem, ale jak to zrobić jak tu świeta za pasem i te wszystkie pyszności... :P no a przecież nie bede się odchudzać teraz choć wyglądam jak słoń, a gdzie tu do końca...Powiedział mi także że przez tą szyjke, niskie ułożenie itd moge szybciej wylądować na porodówce co mnie najbardziej zmartwiło i ze względu na dziecko ale też dlatego że jakbym wcześniej wylądowała w szpitalu to nie zaliczę sesji a to mi się nie uśmiecha...Mówie małej że musi się wstrzymać chociażby do 12 lutego a dopiero potem może wychodzić ani dnia wcześniej bo zawale egzaminy, bo znając mnie potem bedzie trudno z ich zaliczeniem. Niby taki pierdół mogłoby się niektórym wydawać ale ja mam naprawde nerwówkę przez to, chciałabym ze wszystkimi zaliczać.
  21. kasiula86

    LUTY 2011

    Hej! Wczoraj byłam u gina...średnia ta wizyta była, jedyny chyba jej plus który mnie ostatnio martwił to to że Mała obróciła się główką do dołu (ostatnio było ułożenie pośladkowe i info o ewentualnym cc) ale reszta... :o Szyjka dość miękka i od ostatniej wizyty się skróciła o ok centymetr, teraz ok.2,5 cm ma, jeszcze niby ujdzie ale za wesoło nie jest...Mała coś za bardzo się pępowiną owija, wystraszyłam sie jak mi powiedział że ma zawinieta ale pocieszył ze pewnie nie raz tak juz robiła i sie rozplątuje potem ale niezbyt mnie to pocieszyło...Tym bardziej że była żona mojego M. w ten właśnie sposób straciła dziecko na koniec 6msc udusiło sie, 2 tyg nic nie wiedzieli i musiała rodzić martwe, hardcor jakiś poprostu...Musze aspargin brać 4x po 2tabl i mam leżeć jak najwiecej :( ocipieje...w dodatku w zeszłym tyg w sob dopadł mnie taki ból jak nie wiem po prawej dolnej stronie brzucha, bliżej pachwiny że myślałam ze to wyrostem ale do pon przeszło. Powiedziałam o tym lekarzowi niezbyt oczywiście sie ucieszył zaraz chciał mnie do szpitala ciagnac ale sie nie zgodziłam, dzisiaj znowu troche mnie kłuje w tym miejscu tyle że nie tak jak wtedy. Wezme nospe i zobacze czy przejdzie. Zauważyłam że jak cos choc troche robie albo sie przejde to sie zaczyna takie coś. Któraś z was tez tak może ma??? Ponoć moze to miec cos wspólnego z przewodami moczowymi, jakąś kolką nerkową albo tysiacem innych rzeczy tak mi dr wyjasnił, bo typowo ciazowe np jak skurcze macicy to to nie jest bo ból jest tylko w jednym miejscu. Nie wiem moze mała sobie upodobała tak to miejsce ale nie bardzo w to wierze- za długo w jednej pozycji by chya nie wytrzymała...Ehhh zawsze cos...Ja nie wiem...
  22. kasiula86

    LUTY 2011

    Dziewczyny ile już przytyłyście (i jaki tydzień) ??? Weszłam dzis na wage i mało brakowało oczopląsu bym dostała....26tydz i już 9kg!!! :o Najgorsze jest to że potrafi mi przybyć 1,5-2 kg w ciagu tygodnia, choc nie opycham sie niewiadomo czym i staram sie jeść w miare normalnie. Załamka :( tym bardziej ze ja do chucherek nigdy nie należałam, przed ciążą niewiele do 70 mi braklo...wiec te dodatkowe kg rzucaja sie w oczy bardzo :(
  23. kasiula86

    LUTY 2011

    Radosna, nie martw sie. Tak jak pisałam na poprzedniej stronce wg lekarzy po 2godz wynik nie powinien przekroczyć 140, wiec wynik masz jak najbardziej w normie. Ja miałam 126 i było ok, zadnych zastrzezen choć 3x pytałam czy na pewno nie jest za wysoki - i na pewno jest ok :)
  24. kasiula86

    LUTY 2011

    Hej dziewczyny! Wczoraj byłam na wizycie i jestem madrzejsza o co chodzi z ta cukrową. Miałam badanie z 75mg cukru-3x nakłócie. Wiec tak: na czczo 76, po godz 139, po 2godz 126. Lekarz twierdzi ze wyniki sa jak najbardziej w normie i ze generalnie wiekszosc lekarzy przyjmuje ze po godzinie wynik nie powinien przekraczac 180 a po 2 godz 140, czyli sie załapałam :) Zreszta jakby niewiele przekroczył wynik te górne normy (bo jak jest za mało to tez zle) to tez bez paniki, podobno u niektorych z cukrem jest jak z prolaktyna-podczas stresu (np badania tej nieszczesnej krzywej) trzustka moze gorzej funkcjonowac przez co wynik bedzie zawyzony i dlatego ponownie robi sie to badanie aby potwierdzic lub wykluczyc mozliwosc cukrzycy ciazowej/nietolerancji glukozy i ewentualnie próbowac skorygowac to za pomoca diety :) Takze bez paniki. Ja miałam troche cykora bo na wyniku miałam norme podana ze jest do 115 tyle ze nie wiedziałam czy jest ona do tej próby na czczo czy do wszystkich i czy uwzglednia ona kobiety w ciazy czy moze jest taka ogólna dla kazdego, i na to wyglada ze była to norma do pierwszego oznaczenia. Zreszta, nie wiem jak to u was było/bedzie mi pielegniarka po pobraniu pierwszej oróbki powiedziała ze wynik jest w normie i dopiero mogłam wypić tą słodziznę. Aha, po tym energetyku mała fikała takie koziołki ze szok ale pielegniarki mówiły ze to normalne :) A co poza tym? Hmm...w zeszły weekend miałam uczucie ze brzuch mi sie bardzo obniżył, mała mnie ewidentnie za nisko gniotł troche nawet pobolewało. W tygodniu było lepiej ale dalej nisko. Troche sie zaniepokoiłam bo wiadomo ze brzuch dopiero przed porodem sie obniza...Lekarz sprawdził i nie jest jeszcze najgorzej. Mam troche miekką szyjke ale niby nie jest jakas bardzo krótka (ok 3,5cm) zreszta u mnie podobno nawet jakbt była ciut któtsza to taki juz moj "urok" niestety, pamietam jak przed ciaza jeszcze dr mówił mi że wszystkie te narzady mam dość drobne wiec mam nie panikowac teraz. Zapisał mi jakiś antybiotyk (dopochwowy) bo stwierdził ze wydzieliny jest dosc duzo i moga tam byc beztlenowce...hmm zobaczymy co to za wynalazek, uprzedził ze jest niestety drogi :( i jeszcze jakies cos zapisał ale nie moge sie rozczytac co, potem napisze jak wykupie. Cos z zelazem?jakos tak mówił, chyba to tabletki bo 3x po 2szt mam brac. No i mam "nie biegać" tyle :P jakby ze mnie maratończyk był :P generalnie jak on to smiesznie nazywa zalecone polegiwanie :o co by sie tam jeszcze bardziej nic z ta szyjką i obniżaniem nie podziało... Póki co mała ma już 940g i jest ok.2tyg "do przodu" z rosnieciem :) (biorac pod uwage t.c którym dr sie sugeruje teraz wg tego co on liczył ostatnio jest juz 25t.c ale w karte pod badaniem nie wiem czemu wpisał mi dopiero 24+5...dziwne, a wg kalkulatorów i innych wynalazków liczacych t.c od OM to mi juz od paru dni wychodzi na luziku 26t.c wiec juz sama nic nie wiem o co chodzi? :o) , czyli w sumie juz nie taka mała :D Tyle ze niestety poki co jest ułozona miednicowo :( i jak sie nic nie zmieni to bedzie cesarka :o ale moze sie namysli i zmieni pozycje.
×