Fantasy
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Buziaczki Muszelko :*, jakoś mam sentyment do tego topiku :). Jesteś jedyną z piszacych tu dziewczyn, która ułożyła sobie życie z nową miłością. Gratulacje . A w beczce miodu jakaś łyżka dziegciu zawsze musi się znależć, bo byłoby za słodko...
-
Revolucja i elewacja to podpory tego topiku, nie mówię tu o zielonej, która jest założycielką i głównym filarem. Piszą tu różne kobiety, w różnym wieku i różnym stadium kochankowania. Zawsze mogą liczyć na wsparcie i zrozumienie. Krytyka jak pisała revolucja jest zawsze mile widziana. My też tu nikogo nie głaszczemy po główkach. Natomiast wyzywanie i obrażanie nie jest krytyką tylko prymitywną chamówą. Odreagowywaniem swoich frustracji na innych. Nie wnosi nic do rozmowy i dyskusji poza niesmakiem. Dlatego naprawdę nie ma sensu dawać sie prowokować i odpowiadać na wulgarne teksty. Wystarczy prześledzić kolejne strony topiku by zauważyć jak pomógł piszącym tu dziewczynom. Jak zmieniało się ich podejście do siebie i sytuacji w jakiej się znalazły. A tak w ogóle to pozdrawiam wszystkie dziewczyny i życzę miłego wieczorku :)
-
Zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt. Miłego spędzenia czasu w rodzinnym gronie, udanych spacerów i pięknej pogody.
-
Witam koleżanki. Jak fajnie poczytać znowu zieloną i Jacobs :). Zielonaa jak zawsze trafnie wyjaśniła jak większość z nas postrzega ten topik. Ja również pisałam gdy mi coś w duszy zagrało albo jak czyjaś wypowiedź nasunęła mi jakieś spostrzeżenia. Jeżeli ktoś też coś na ten temat napisał to fajnie, ale nie oczekiwałam specjalnych odpowiedzi na moje posty. I tak to tu funkcjonuje Kasiu. Pisz kiedy masz ochotę a na pewno za jakiś czas ktoś się odezwie, chociaż niekoniecznie odpowiadając bezpośrednio na Twój post. Ja podobnie jak Jacobs często czytam, sama nie mam o czym pisać. Już dość dawno uporałam się ze swoimi problemami w tej dziedzinie. Napisałam i powiedziałam chyba już wszystko co mogłam na ten temat powiedzieć. Nie zgadzam się natomiast z Jacobs, że nie ma fajnych facetów. Są oczywiście i znam wielu takich. Ale oni mają stałe partnerki i nie potrzebują uwodzić innych kobiet dla ratowania swojego dołującego ego. My natomiast miałyśmy często do czynienia z popaprańcami, pantoflarzami czy wprost z psycholami. Wychodziło to dopiero po jakimś czasie. I jeszcze potrzeba było trochę tego czasu żeby zakochana kobieta zdała sobie sprawę, że jest cynicznie okłamywana czy też wykorzystywana przez "wampira energetycznego" i że ta znajomość służy tylko własnym i egoistycznym celom takiego typka. Myślę też, że większość z nas normalnie nie dałaby się tak podejść, ale kandydat na K. pojawił się w jakimś szczególnym dla nas okresie życia, kiedy straciłyśmy z jakiegoś powodu barierę ochronną. Przynajmniej u mnie tak było. Teraz bariera jest jeszcze silniejsza i na dodatek "pod prądem" :D. Co nie znaczy, że straciłam wiarę w ludzi. Wręcz przeciwnie, po problemach z K. poznałam wielu fajnych, wartościowych ludzi, z którymi mogę świetnie spędzać czas. No i trafiłam na Wasz topik i na Was kochane koleżanki
-
Oni nie wracają, bo oni nie odeszli. To my odeszłyśmy, nie oni. Im pasowało tak jak było a nasze odejście traktują jako foch, który nam po jakimś czasie przejdzie. Ot cała tajemnica tego wracania. Poza tym jak przestajemy być zaborcze, nie narzucamy się to im tak właśnie pasuje i od nowa stajemy się atrakcyjnym materiałem na kochankę.
-
ja nie mam tego problemu... Pozdrawiam dziewczyny
-
ale poznaję Cię po stopce . To co zdarzyło się mili to żaden cud. Każda myśląca kobietka prędzej czy później do tego dojdzie. A jak już wybije sobie d*pka z głowy to d*pek nagle robi odwrót. Zauważa, że dziewczyna zobojętniała i na razie nic mu nie grozi z jej strony, no to dlaczego nie wrócić do dawnego układu? I to właśnie jest najbardziej przykre i obnaża prawdziwe zamiary takiego faceta. Ma on zupełnie gdzieś jej przeżycia i to co ona czuje. Chce się po prostu znowu zabawić bez zobowiązań. Jeszcze jedno, nie zgadzam się z wcześniejszym tekstem "pomarańczy" co nas to obchodzi co oni robią w domu, bo przecież wiadomo, że chodzi tylko o jedno. W podtekście brzmi to tak "dobrze wam za to, że byłyście głupie". Nie dajcie się wrobić w poczucie winy kobietki. Jeżeli kogoś kocham czy darzę przyjaźnią to zrobię dla niego wszystko, jeżeli ktoś będzie tego potrzebował. Zawsze wydawało mi się to naturalne i nadal uważam, że to normalne. Stan cywilny, wiek i płeć nie mają tu żadnego znaczenia. A jeżeli mężczyzna, któremu poświęcam czas i który deklaruje, że mu bardzo zależy, cynicznie mną manipuluje to nie jest w porządku. I to nie znaczy, że jestem głupia, bo mu uwierzyłam. Wiara w ludzi nie jest głupotą. To znaczy, że on jest podłym kłamcą po prostu.
-
witaj Jakobs, z tymi perfumami to trafiłaś w dziesiątkę. Uwielbiam perfumy. Mam kilka buteleczek, z których korzystam w zależności od nastroju. Lubie perfumy z Yves Rocher i używam Nature, Evidence i Yrie. Latem na upały idealna jest Green Tea Elizabeth Arden. A absolutnie ulubione są firmy Diesel- Green na codzień i Fuel For Life na specjalne okazje.
-
spokojnie Jacobs, dla każdej z nas tu piszących emocje, pprzyjaźń, miłość znaczą o wiele więcej niż seks. Wiem doskonale, że to co się dzieje z Tobą z libido nie ma wiele wspólnego. Myślę, że i zielonaa to wie doskonale, bo ona sama dobrze rozumie ten "głód uczucia". Mogę jej tylko pozazdrościć, że "wszystko ma w domu". To naprawdę bardzo dużo. Bo ja wszystkiego nie mam w domu, ale też mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że "nigdy więcej" never never. Nawet to co mam jest o niebo lepsze od tego co dostawałam od k. Nigdy już nie powolę sobie na czekanie jak żebrak na ochłapy czasu, uczucia. Na obserwowanie jak "dzięki mnie" rozkwita małżeństwo kochasia, podczas gdy moje więdło coraz bardziej. Nigdy nie podejrzewałam, że jestem jeszcze zdolna do tak wielkiego i namiętnego uczucia. Nie spodziewałam się też, że zostanę zwyczajnie pozostawiona samej sobie z tym trawiącym mnie pożarem. Pewnie jakaś tam odrobina cynizmu narodziła się we mnie jak w końcu uporałam się z tym wszystkim. Ty też się uporasz Jacobs, a tymczasem pozwól sobie na złość, wściekłość i łzy. To bardzo pomaga.
-
Inka 76 napisała dokładnie to samo co ja mogłabym napisać. Wywalanie na siłę numeru telefonu nic nie da. Robiłam to wiele razy i potem stawałam na głowie żeby go odzyskać (numer telefonu). Ja również nadal mam ten numer. Raczej po to żeby wiedzieć kto dzwoni i czasami nie odebrać przez przypadek. Proces wyzwalania się zajmuje trochę czasu, zdarzają się też nawroty choroby, ale on już trwa. Przynajmniej od czasu odkąd napisałaś tutaj. Tobie jest trudniej, bo widujesz go. Może to potrwać trochę dłużej, ale się skończy, wierz mi. Bardzo pokrzepiające jest takie zerwanie, żeby to on dostał kopniaka. Przyjdzie to tym łatwiej, że oni tak naprawdę dobrowolnie nie odpuszczają i sprawdzają co jakiś czas czy ofiara zmiękła już może. Ja po wykopaniu mojego, pożal się Boże kochasia, rozdałam jeszcze z rozpędu kilka następnych kopniaków kolejnym "wielbicielom". Ten żal i gorycz jeszcze długo w nas siedzi, ale powtórzę ten truizm, że czas leczy rany. Pozdrawiam dziewczyny
-
Jacobs, już jesteś na etapie uwalniania się od niego, ale widzę że musi to jeszcze potrwać. Skoro nadal jesteś podatna na jego preswazję to znaczy, że nie osiągnęłaś jeszcze dna. Wtedy już wystarczy się odbić. Wiesz już o nim wszystko, więc wszelkie nasze słowa są zbędne. Mogę Ci tylko napisać, że Cię rozumiem i przytulam baaardzo mocno Kochana Czarownico
-
Witam dziewczyny. Pare słów chcę napisać do Jacobs, ale może i jakaś inna dziewczyna skorzysta z tych moich spostrzeżeń. To nie jest tak, że jemu nie zależy. On chciałby żebyś była zadowolona z tej znajomości i chciałby żebys była jego przyjaciołką. Ale na jego zasadach i zgodnie z jego sposobem pojmowania takiej przyjaźni. Nie chce i nie ma zamiaru się angażować. Trudne to do przyjęcia i ja tez do końca tego nie rozumiem, ale wiem że tak z nimi jest. Wszelkie szczere rozmowy a już zwłaszcza mówienie o naszych emocjach powodują, że natychmiast podkulają ogon i znikają. Oni tego nie chcą, to ich nudzi i denerwuje, bo może sprowadzić klopoty. Doświadczyłam tego boleśnie wiele razy. Tego chłodu i braku czasu, gdy pokazałam swoje zaangażowanie a potem gorączkowego zabiegania o moje względy, gdy próbowałam z tym skończyć. Po moim powrocie kochaś natychmiast powracał do poprzedniego sposobu postępowania. Dlatego wiem jaka to pułapka i jak trudno jest się z tego wydostać. Oni tak naprawdę chcą zabawy i fajnego spędzenia wolnego czasu jeżeli uda się im choć na chwilkę wyrwać z domu. Wszelkie uczucia, emocje i nie daj Boże, jakieś oczekiwania z naszej strony powodują błyskawiczny odwrót. Dla nich nasze zakochanie to jak za przeproszeniem "wrzód na dupie". Po zerwaniu ze swoim k. myślałam, że wyjątkowo pechowo trafiłam, że to nie możliwe, żeby inni też byli tacy. Niestety, inni też tacy są. Chodzi mi oczywiście o tych, którzy nawiązują romans z mężatką. Po jakimś czasie coś we mnie nagle zgasło. Dotarło, że w ten sposób nigdy nie zaspokoję trawiącego mnie głodu uczucia, potrzeby bycia kochaną. Głód nadal pozostał, ale dam radę z nim żyć nie narażając się więcej na upokorzenia.
-
Zależy co komu pomaga na doła. Mi zawsze pomaga sport. Fitness, basen, rower. Pozwala mi to odreagować złe emocje no i wiem, że spalam wtedy kalorie a to już poprawia samopoczucie. Ja też zauważałam te półuśmiechy, delikatne docinki, bo chociaż mój k. nie był związany z moja pracą to nie da sie ukryć, że ciągle ktoś dzwoni, smsuje itp. A ja byłam wtedy cała w skowronkach. Teraz jest mi zwyczajnie wstyd, bo wiem że robiłam z siebie idiotkę. Pozostało nam zachować kamienną twarz w takiej sytuacji i absolutnie nie podejmować rozmowy, nie reagować w żaden sposób na aluzje. To są niestety koszty, wcale nie te największe zabawy w kochankowanie. Mogę Cię pocieszyć Jacobs, że to minie. Czas jest wspaniałym lekarzem w takich przypadkach.
-
Katarina, ja również doskonale wiem skąd sie bierze to rzucanie się w nowe znajomości po poprzedniej porażce. Wiem też, że to niczego nie rozwiąże ani nie naprawi, ale do tego trzeba dojść samemu. Jasne, że nie zamierzam Cię osądzać, bo w takim razie należałoby sie zastanowić czy lepiej jest oszukiwać męża czy kochanka lub też kandydata na kochanka. W ten sposób można dojść do absurdu. Zrobisz jak zechcesz, ale jeżeli zdecydujesz się do niego przyjechać to dobrze byłoby postąpić tak jak radzi elewacja. W jakiś sposób dać mu do zrozumienia, że nie jesteś jeszcze wolną osobą i wcale nie jest takie pewne, że to nastąpi wkrótce. Wszystkim czarownicom życzę słonecznej niedzieli, bo u mnie słonko już wyjrzało :)
-
Spokojnych, pogodnych, rodzinnych Świąt dla wszystkich dziewczyn. Życzę Wam (i sobie też) tak jak zielonaa i Jacobs mądrych wyborów, pogody ducha, wiary w siebie i wiele, wiele miłości.