Fantasy
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Fantasy
-
elewacjo, zerwałam w sierpniu. To wszystko już przyschło i było nienajgorzej. Teraz on odezwał się tak normalnie, po przyjacielsku. Potem chciał się spotkać i wrócił żal... Znaliśmy się ponad trzy lata. Ale ostatni rok już mnie nie cieszył. Coraz mniej miał czasu, coraz bardziej zaabsorbowany był domem. Oboje mamy domy i rodziny i bardzo dbaliśmy aby nikt na tym nie ucierpiał. Ale ja czułam się coraz bardziej opuszczona. Pisał mi długaśne e-maile, w których opowiadał prawie wyłącznie o swoich sprawach. Wysyłał fotki z licznych wypadów z rodziną. Jak nie odpowiedziałam na jakiegoś smsa to natychmiast bombardował mój telefon z pytaniami czy wszystko w porządku. On bawił się świetnie, ja coraz gorzej. Przy zerwaniu dowiedziałam się, że mnie kocha i zawsze będzie kochał. No cóż, nie odczuwałam tego prawie wcale ostatnio. Nadal uważam, że dobrze zrobiłam zrywając. Nie przewidziałam tylko, że będę znowu tak się czuła. Świat stracił barwy i nic mnie nie cieszy. Wiem, że to minie, dlatego poddaję się tym uczuciom i nie usiłuję udawać, że jest ok.
-
Czuję się fatalnie. Ale...Coś się kończy coś zaczyna. Wiem, że zrobiłam dobrze i tyle.
-
witajcie dziewczyny elewacjo, dotarłam własnie do tego miejsca jak piszesz "żadnego romansowania". Troszkę już przeszłam, były piękne chwile. Ale tak naprawdę to widzę, że nie nadaję się do tego i tyle. Teraz tylko flirtuję i nie przekraczam tego zaczarowanego progu. Pozdrawiam wszystkie "czarownice" :-)
-
było mineło - dzięki za komplement, to było miłe, życzę wszystkiego dobrego, albo miłego dnia. I tyle :-) Dzięki dziewczyny za miłe słowa. Weekend minął i kiepski nastrój też jakby się nieco odsunął. Po pracy byłam na rowerze, bo dzień jest po prostu boski :-). Zrobiłam okolo 30 km i od razu polepszyl mi się nastrój. Na rowerze byłam oczywiście z mężem :-). Też jestem ciekawa co u zieloneej... Mam nadzieję, że już lepiej.
-
elewacjo, dokładnie tak. Lepiej, że coś się wypaliło niż obuchem w głowę. Wypaliło się pewnie z obu stron, chociaż on nie chciał rozstania. To ja chciałam, ale zrobiłam to tak żeby nie urazić jego męskiej dumy i żeby ostatnie słowo należało do niego. On nie zniknął dlatego, że dzieci przeczytały nasze rozmowy. Nadal chciał się spotykać i prosił o cierpliwość. Ale ja już przestałam widzieć w tym sens. Wiadomo było, że teraz czasu będzie miał mniej i będzie obserwowany przez dzieci. No i poczułam się niezbyt komfortowo wobec faktu, że ktoś śledził nasze rozmowy, wiedział o naszych spotkaniach itp. Nie tak miało to wyglądać i nie tego oczekiwałam. Koniec lata...
-
Dzięki elewacjo, ja byłam świadoma, że więkzość romansów trwa tyle czasu, ale...wiadomo. zielonaa, wiem że trudne. Ale ze mną jest trochę inna historia. To faktycznie wypaliło się już. Juz nic więcej nie możemy sobie dać. Możemy tylko się cofać. Zwłaszcza, że nie zabezpieczył dobrze komputera i jego dzieci przeczytały nasze rozmowy na GG. Ta wiadomość przesądziła o wszystkim. Ale pozostała pustka i smutek. Nie złość ani niechęć do niego. Tylko tak smutno....
-
Ofelia Ach,dlugo jeszcze poleze w szklanej wodzie,w sieci wodorostow zanim nareszcie uwierze, ze mnie nie kochano,po prostu.
-
Czy nie denerwują was te Matki Polki w sklepach, w parkach, na ulicach??
Fantasy odpisał na temat w Życie uczuciowe
Pozwólcie, że wróce do tematu. Jestem osobą dorosłą i mam dwoje dzieci. Też mnie wkurzają mamusie z pociechami, nad którymi kompletnie nie panują. To jasne, że dziecko ma prawo być ruchliwe i głośne. Ale dziecko należy też wychowywać, by potrafiło się zachowywać i żyć w spoleczeństwie. Niektórzy dzieci nie wychowuja tylko je hodują. Dzieci dostają ubranie, jedzenie, ale nie dostają tego co najważniejsze. Nikt ich nie uczy jak należy postępować, jak zachowywać się, ogólnie jak żyć w spoleczeństwie. -
Dla mnie najlepszym sposobem na poprawę humoru jest uprawianie sportu. Aerobik, basen, rower. Czuje się po tym świetnie zrelaksowana i wszystkie problemy jakoś maleją. No i sylwetka smukleje co też wybitnie poprawia samopoczucie i samoocenę :-). Pozdrawiam wszystkie czarodziejki
-
Z pierwszym k. spotkałam się po dwóch latach rozmów na necie. Na początku były to niewinne rozmowy. Potem rozmawialiśmy coraz częściej i dłużej. W końcu spotkaliśmy się. Żyłam już od kilku lat w dość zimnym związku spowodowanym postepującą depresją męża i zakochałam się w ciepłym i opiekuńczym k. No i wtedy okazało się, że K. to mega pantoflarz uzależniony psychicznie, emocjonalnie i finansowo od żony. Żona dzwoniła do niego bezustannie i co kilkanaście minut. Na spotkania miał pół godziny lub nieco więcej a czasami spotkanie kończyło się zanim zaczęło, bo dostał pilny telefon od żony. Potem okazało się, że nie może do mnie telefonowac ani smsować, bo żona kontroluje billingi. Potem, że nie ma czasu na rozmowy na necie bo żona sprawdza go na kompie. Sama dziwię się, że wytrzymałam przez 9 miesięcy te idiotyzmy. A na koniec dostałam od niego przez pomyłkę e-maila skierowanego do innej kobiety, z którą umawiał się na koncert. Było to wtedy, gdy nie miał dla mnie czasu bo remontował dom. Zerwałam wtedy ostatecznie. Nie było to łatwe ani proste. A on mi tego też nie ułatwiał. Teraz na szczęście jestem zupełnie uleczona. Tamto minęło bezpowrotnie.
-
bylo minelo jestem matką, żoną i kochanką :-). Pasuję w sam raz do tego topiku. Kiedyś byłam bardzo nieszcześliwą kochanką, manipulowaną przez toksycznego K. Ale mam to za sobą. Dzięki komuś innemu również. Jesteśmy kochankami już trzy lata i to nadal trwa. Moje życie odzyskało barwy. Ja wiem i nie oczekuję, żeby kochanek był rozwiązaniem wszystkich moich problemów. Z nimi radzę sobie całkiem nieźle sama. Mój K. jest jak łyk świeżego powietrza, jak powiew wiosny w marcu :-). To tyle, tylko tyle i aż tyle.
-
Oj tak, ja też uwielbiam te kolory :-). Pozdrawiam
-
Tylko ile czasu masz tak fajnie, że jesteś z nim? Przez większość czasu jesteś bez niego i wariujesz. Czy to warte jest tego?
-
Marysia, u Ciebie jeszcze za wcześnie na prawdziwe wyleczenie. To jeszcze trwa.
-
Zielonaa, baw się dobrze i sama widzisz, że nie ma co zamartwiać się nimi. Oni naprawdę całkiem nieźle sobie radzą bez nas. Na dodatek często zachowują się jak skończeni egoiści. Wiem jedno, jak naprawdę chce to nic mu nie stanie na przeszkodzie by się ze mna spotkać, zupełnie nic. Wszystko inne to zasłona dymna. Ja mam imprezę w poniedziałek, ale moja firma załatwia dojazd i potem przywozi do domu. Też mam zamiar fajnie się bawić :-)
-
Marysiu, prawda prawda :-). Przekonasz się, ale to może trochę potrwać. Więc nie martw się nawrotami choroby, bo to normalne. Miłość zakorzenia się w nas głęboko. Proces uwalniania się jest żmudny i bolesny. Przeszłam przez to. Teraz myślę z politowaniem o tym żałosnym \"romansie\" i amancie, który zafundował mi wykańczającą huśtawkę emocjonalną. Teraz widzę jaśniej i wyraźniej wiele spraw. Po prostu w głowie nam się nie mieści, że można tak traktować kochającą nas osobę. Dlatego długo pozostajemy ślepe i głuche na wyraźne sygnały.
-
A co nie masz swojego rozumu? Poczytaj sobie to forum to będziesz wiedziała wszystko na ten temat. A wybór należy tylko do nas i jego konsekwencje również.
-
Nie wierzę, że jest tak zajęty, że nie ma chwilki czasu. To jest niemożliwe przecież. Tu nie o czas chodzi. Z pewnością są inne powody. Może nie chce Cię obciążać swoimi problemami, np.? Uważam, że napisanie mu kilku ciepłych słów jest jak najbardziej na miejscu. Jeżeli jest między Wami więź to on powinien odebrać to pozytywnie. Zielonaaa
-
Marysiu, oczywiście że można kochać kochankę. Ale to nie ma w Twojej sytuacji większego znaczenia. Jeżeli nie zamierzacie się wiązać z kochankiem kończ z tym jak najprędzej. Zwłaszcza, że znacie się również na gruncie towarzyskim. To jest jak życie na bombie. Wierz mi. Wracając do kochania... Zakochanej kobiecie po prostu pewne sprawy nie mieszczą się w głowie, mimo oczywistych sygnałów. Wiem coś o tym, bo sama to przerobiłam kiedyś i chętnie bym zapomniała o tym. Moja stopka nie jest przypadkowa. Pozdrawiam i życzę wytrwałości i konsekwencji w zakończeniu tego romansu. Po jakimś czasie jak spojrzysz z dystansu to sama zdziwisz się jak mogłaś być tak naiwna :-)
-
trzymamy kciuki za Ciebie Marysiu, tu wiele jest kobiet, które przez to przeszły co Ty. Uświadomienie sobie, że brniemy w ślepą uliczkę to pierwszy i najważniejszy etap wychodzenia z tego \"nałogu\". Mogą się zdarzyć nawroty \"choroby\", ale ogólnie wszystko do przodu :-) I nie uważaj się za idiotkę, co usiłują tu Ci wmówić niektórzy. Idioci nie mają świadomości własnych ułomności. Życzę wiele szczęścia i wytrwałości
-
zawsze szczery dzięki za pozwolenie stwierdzania co zechcę :-)
-
Ma się normalnie jak zawsze. Nie pisz, bo to nic nie da.
-
Ja się zgadzam magiczko, chociaż nadal jestem kochanką
-
Parolinka, dokładnie. Trzeba umieć ponosić konsekwencje swojego postępowania. Jakie by one nie były. A nie gadać o tragedii. Jeżeli taką tragedią jest życie bez męża to po diabła kobieta szukała kochanka? Nic z tego nie rozumiem.