Nina.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nina.
-
AIR- słoneczko! Dziękuję ci raz jeszcze za przecudny prezent- pamiętnik mojej ciąży! chce go wydrukowac, oprawić i kiedyś dać Julce :) Tygrys- ja na piwo teraz nie chodzę, ale w lodówce mam.... KARMI :) Jakby co to mogę poczestować. rokitka- niesamowita kobieto! saszkę od komputera wywala, w Warszawie rozrabia i mówi, że jej śmiedzi ;) ja komunikacją miejską już daaaaawno nie podróżowałam, ale wyobrażam sobie, że czasem może być....śmierdząco ;) Za nami druga noc z Julia. Jest kochana! dziś według niej mogłam regulować zegarek: pobudka co 3,5 godziny na karmienie i przewijanie. Na razie karmię ją na żądanie, ale powoli będziemy się starały dobrać jakiś wspólny rytm. Ona ma dopiero 6 dni :) Mojego D. kuruję intensywnie, już mu odblokowały się zatoki, więc czuje się lepiej, ale przeziębił sie paskudnie! Wpycham w niego witaminki i tabletki- musi wyzdrowieć!
-
Cześc robaczki :) Bez przesady z tym podziwianiem! Diablicą w końcu jestem, to co- mam zalegać w wyrze i stękliwe wołac Daniela, by przyniósł mi Julkę z łóżeczka bo łaskawa byla zapłakać? :) To nie w moim stylu. Ale serio- wydaje mi się, że to dlatego, że miałam lekki i fajny poród. Miałam pisac na maila, ale opowiem w skrócie tu : około 1.00 w nocy 4.11 zajechaliśmy do szpitala, skurczybyki już miałam co 4-5 minut. Podczas przyjęcia panie podłaczyły mnie pod KTG a tam.....cisza! Normalnie ze strachu skurcze mi przeszły! Potem badanie, bałam się, bo słyszałam, że lekarze dyżurujący badają bolesnie, otwierają się drzwi.......i wchodzi ALVARO!!!! Normalnie pan doktor takie ciacho, że aż mnie zamurowało! Wysoki, brunet, loczki, niebieskie oczeta...uśmiech...wiek- na oko w moim wieku! Widzicie już to oczyma wyobraźni?!? ;) Dlaczego ja takie ciacha spotykam w TAKICH momentach mojego życia?! Pan doktor zbadał mnie bardzo delikatnie i stwierdził rozwarcie na 3-4 cm, więc jeszcze trochę nam czasu zostało. To ja siup na korytarzyk i sobie spaceruje, Daniel siedzi i mierzy skurcze. Wróciły i były co 3-4 minuty. Czekamy by się rozgościć w sali porodów rodzinnych.... Dostajemy kluczyk od położnej i się instalujemy. Ale jakie tam bajery! Radio, TV, kanapa rozkładana, koce, herbatka, soczki, kawka, łazienka z wieeeelką wanną (nie korzystałam). Więc godzinke poleżeliśmy , Daniel podsypiał ja nie bardzo ;) Potem zaczęłam spacerować, to pomagało. Aha- i tańczenie Lambady też pomaga! :) Po 4.00 wpadła położna i kazała ulokowac się na fotelu- oho! Zaczęlo się na powaznie pomyslałam! Więc się ułożyłam, Daniel po mojej lewej stronie- miażdżyłam mu dłonie cały czas- ale wytrzymał ;) Około 6.00 zaczęły się bóle parte- calkiem nowe doznanie! Powiem szczerze, że chyba te wolę ;) Kilka razy poparłam i .... o 6.35 wypadła Jula! Po prostu szok! Podpisuję się pod słowami szamanki- to mistyczna chwila! Cały czas byłam spokojna, a na porodówce było zabawnie, kazałam np. by Daniel usiadł mi na klacie! Chodziło o to, że źle oddychałam, z bólu oddychałam płytko, a trzeba przeponą, więc jak mnie ściskał na klacie to nie miałam wyjścia- oddychałam brzuchem ;) Potem kazałam Julce szybko wyjść by nie męczyła matki i .... jak to grzeczne dziecko- po kilku parciach wyszla :) Przed 6.00 wpadł pan doktor Ciacho, który okazało się ma imieniny bo Karol, a ja podobno już po porodzie zażartowałam i powiedziałam, że powinien postawić flachę! Na to on, że to ja powinnam ! i w tym tonie wyglądały pogawędki na porodówce. Moja położna to cud nie kobieta! Uwierzycie, że nie mam ani jednego szwu? Poprowadziła mnie całkowicie naturalnie, ja ją cały czas wychwalałam na sali, a ona na to- dziecko sama tak ładnie rodzisz, to co ja się będe wtrącać? Więc może dlatego tak tryskam energią i totalnie nie czuję się jak...ekchem... kobieta w POŁOGU ( co za powazne słowo). Wszystko mnie tak nakręciło, dodało takiego kopa! Daniel pierwszy widział glówkę, wspierał mnie i motywował, mówił : dawaj, dawaj kochanie jeszcze chwilka i mała będzie z nami! Potem zrobił jej pierwsze zdjęcia jak ją obmywali i badali....takie małe stópki..... Miał mokre oczy caly czas, bałam się czy da radę , pytałam go potem o odczucia, a on do mnie mówi: wiesz kochanie, byłem jak zaczarowany, to co się działo to jakiś cud, stałem tam i wszystko było piękne i niesamowite. Nigdy tego nie zapomnę! Normalnie poryczałam się! I niech to zabrzmi banalnie, ale ten wspólny poród jeszcze bardziej nas do siebie zbliżył....on czuje niesamowitą więź z Julką.... To tyle. mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam, ani nie zniesmaczyłam wynurzeniami. Nigdy bym nie pomyślał, że będe miała tak lekki poród ( wizualizacja?!) i że tak cudnie będzie PO.....
-
Kurcze, ale gwarno :) Chciałam się pochwalić, że w 5 dni po porodzie mieszczę się w dzinsy sprzed ciązy!!! Byłam dziś nawet na samotnej wyprawie, musiałam szybciorem nabyc laktator, zapas pieluch i leki dla mojego Daniela oraz odebrać wypis ze szpitala. Prułam autem bezczelnie przez miasto bo u nas dziś był i Kaczyński -premier i Tusk, bo afera w naszej Jelfie z lekiem jest no i wybory....więc cała policja ochraniała wątpliwej jakości polityków a ja przez miasto 120 km/h :) Julka dawała czadu podczas mojej nieobecności, ale teraz spi \"zatankowana\" i szczęsliwa :) Noc była niezła. Dwa razy pospała nawet po 3 godzinki, a my z nią, więc nie jestem jakoś szczególnie zmęczona. Wręcz przeciwnie, kurcze- energia mnie roznosi!!! Za bardzo się jeszcze z wszystkim nie umiem ogarnąc, ale jak tylko znajdziemy wspólny rytm z Julką to damy radę calemu światu i górze prasowania :) Zbieram się napisac do was maila, ale nie wiem kiedy go sklecę. BRAK CZASU, BRAK CZASU. A teraz pędze wypróbowac nowe cudo- latator ;)
-
Uffff! Chwilka dla siebie. Gio, Brzusia, szam- mam problem, bo Julka ma koszmarne ataki kolki, albo raczej nadmiar gazów. Sprawa zaczęła się już w szpitalu, obawiam się, że to przez durne dokarmianie BEBIKO... Jest taka tendencja, że napycha się dziecko zastępczym mlekiem, a przeciez wiadomo, że od razu nikt nie ma super laktacji! W każdym razie walcze z nią, przez to zostałyśmy dzień dłużej, bo lekarka myślał, że coś jej dolega i kazała zrobić komplet badan. Wyszły dobrze. a mała wczoraj w szpitalu przeżyła chyba najgorszy atak, wiła się mi na ramieniu i nie pomagało zbyt wiele... Serce mi się kraja jak słyszę jej płacz....Nie placz- wrzask, a jej małe ciałko pręży się jakby za chwilę miało eksplodowac.... dziś już miała dwie akcje, ale w miare krotko. Pomaga jej masowanie brzuszka, ukladanie na ramieniu, nagrzewanie ciepłym woreczkiem wypełnionym pestkami. Teraz ją nakarmiłam i spi.... Mam nadzieję, że to się unormuje w domu.Inaczej sąsiedzi wezwą policję albo TVN bo pomyślą, ze katuję dziecko! Musimy chyba przeczekać... Lekarz zalecił kupic i podawać Lacidofil- na rozruszanie flory bakteryjnej. Jeśli macie jakieś sposoby to będę wdzięczna za info! Poza tym mała jest przesłodka! Karmię ją bez problemów, pokarm mam, muszę tylko jeszcze dopracować rytm :) Na razie ją karmię na żądanie, jest rozdygotana po szpitalu i chce ją wyciszyć.
-
Uwaga pierwsze fotki poszły!!! Normalnie na nic nie mam czasu, tylko dom troche ogarnęłam, a teraz czekamy aż mała się obudzi i pierwsze samodzielne kąpanko! Daniel jest wściekły, bo po tych wszystkich emocjach przyplątało się do niego jakieś przeziębienie i .... nic mi nie może pomóc! Niech się kuruje, bo inaczej wygonię go do pracy- ma tydzień urlopu, ale po co mi on w domu jak tylko zarazić małą może?
-
JESTEŚMY!!!!!!! Normalnie szał w trampkach! jak ja was kocham :) Julka dopiero zasnęła, jest tak rozdygotana po tym szpitalu, że nie moge jej normalnie nakarmic tylko na raty je. Cykl wygląda od rana tak: 10 minut na jednym cycku-odpływa. Odkładam ja na sekundę, budzi się - 10 minut na drugim cycku i tak ponad godzinę. Ale ja ją wyprostuję :) To wszystko przez dokarmianie butlą w szpitalu. Wogóle tyle sie tam działo, wszystko wam napisze ale partiami. Uwaga- dziś rozsyłam pierwsze zdjęcia mojej najsłodszej blondyny!!! A sam poród miałam niesamowity i ...bardzo wesoły. Polożna stwierdziła, że to najfajniejszy jej poród od jakiegoś czasu- a sama polozna to dla mnie CUD kobita! gdyby nie ona....byłoby mniej wesoło po prostu ;) Kochani mam tyle energii, ze mogłabym mury przenosić! Roześlę wam w mailu moje przemyślenia, nie chce tu na diabłach tylu intymnych rzeczy pisac, bo sie zasłodzi .... Borewicz-Gio- jak ja kocham te wasze dysputy! Borek- o ! to ja z Julką na wiosnę każę się przewieźć po Wrocławiu taxą ;) Znikam- musze ogarnac dom, korzystam, że mam dłuższą przerwę. Buziaki
-
Dzwoniłam do położnej. Wole dopytać się w razie czego niż potem mieć poczucie, że coś przegapiłam.... Dostałam kilka tak bolesnych skurczy, że miałam gwiazdy w oczach! ja jestem odporna na ból, ale mnie zaskoczyło... Poleciła wziąc NOspę i zadzwonić za 1,5 godziny i podać dokładny czas trwania skurczy i odstępy między nimi. Podałam własnie: 16 minut, potem po 30 minutach, potem po 8 minutach. czyli żadnej regularności dalej... uspokoiła mnie, że to tak często wygląda, i że wczoraj na oddział przyjechała jedna z jej pacjentek zaaferowana skurczami co 10 minut i ..... wszystko sie w szpitalu uspokoiło a ona tam lezy cały dzień i ma doła. No własnie tego chcę uniknąć! mam tylko pilnować by się Julka ruszała....jakoś chyba przysneła bo nie plumka, muszę ją jakoś \"obudzić\" Nie mam pojęcia jak to dalej będzie wyglądało. jednego jestem pewna: UWIELBIAM WAS! Nawet nie wiecie jak ważna jest dla mnie możliwośc wypisania się tutaj.... Poryczałam sie wieczorem, bo nagle tak bardzo zabrakło mi mamy....ona by już wisiała na telefonie i pytała: jak się czujesz córcia? przypomina mi się jak Gio przeżywała narodziny Patuni , cierpienie Kasi...
-
Brzusia ja już czytałam ten temat i usmiałam się jak norka! Boskie numery na tych porodówkach, może i u mnie cos ciekawego sie wydarzy? Byleby nie ze mną w roli głównej ;)
-
Oj Tygrysku za takie opowieści bym cie uściskała :) Ale fajnie było! I normalnie mam to wszystko przed oczami :) A my czekamy....D. pojechał po jedzenie, zjemy w domku ;) Stwierdziliśmy, że Julka da nam czas spokojnie do poniedziałku.... ;) taaaaa....ciekawe ile w tym będzie prawdy? Kurcze , wolałabym mieć to już za soba, a tu mojej macicy na trening się zebrało i powoli sie przygotowuje ;) Trudno.... Ale jestem jakaś taka dziwnie spokojna i rozleniwiona.... Skurcze mnie spinają w baaaaardzo różnych odstępach, więc już nawet przestałam mierzyc i zaczynam się rozkoszowac piątkowym wieczorem!
-
No toś mnie pocieszyła Gio! :) nieeeee no z pampersem nie będe do eleganckiej knajpy szła! D. się śmieje, że jak zacznę rodzić u nich to dziecko ma zapewnione żywienie do śmierci! :) ta, ta....strasznie śmieszne ;)
-
Tygrysie pręgowany- WITAJ!!!!!! Wiedziałam, wiedziałam, że nie mogło byc inaczej niż cudnie i bajecznie! Cieszę się strasznie, że wróciłaś- ja jeszcze w dwupaku, ale ponoć to już niedługo ;) Odważyłam się i poszłam na krótki spacer z psem, wcisnęłam się między skurcze, bo teraz są rozwleczone co 30-40 minut. Chyba dziś się nic nie wydarzy....nocka przed nami :) A D. zaplanował na dziś wyjście do naszej ulubionej knajpki na obiad, wczoraj mówil, że to może ostatni raz przed wielkim dniem....ale teraz to się boje iśc do ludzi! Jak mi wody odejdą albo co?...... Chyba , ze zamówimy jedzenie do domu....ale ja to się nawet jeść boję.....
-
Nadal sobie siedze w domku. Skurcze są ale totalnie porozwalane po czasie ;) raz jak mnie złapało to nawet oddechu nie mogłam złapać! Torbę przepakowałam, porobię jeszcze zaległe przelewy i .... siedzę. A Tygrys to już do nas leci? ciekawa jestem co u niej :) I te zdjęcia! nie moge się doczekać!
-
Słuchajcie u mnie chyba się COŚ zaczyna dziac..... Wczoraj po 21.00 dostałam silnych skurczy! Regularnie jak w zegarku, bo co 10 minut. Potem już mniej regularnie co 5-8 minut. Potem odszedł mi osławiony czop....a ja chyba z emocji dostałam drgawek, tak jakbym miała gorączkę! Normalnie siedziałam na kibelku i podskakiwałam :) Mój D. miał duże oczy, ale zachował absolutny spokój, wyciągnął poradnik, który ma obtrzaskany w każdą stronę i poinformował mnie ze stoickim spokojem, że to może być (ale nie musi) pierwsza faza porodu, bo mam wszystkie objawy. Czas trwania takowej- nawet do 48 godzin. Ale z drugiej strony było napisane, że po odejściu czopa poród może nastapic nawet do ....2 tygodni. Więc czekamy :) Około 23.00 udało nam się zasnąć, budziły mnie co silniejsze skurcze, ale były coraz rzadsze... Wstałam o 6.00, wzięłam prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy, podlałam kwiatki w domu, załadowałam i włączyłam zmywarkę, zrobiłam D. śniadanie do pracy i .....czekam :) Jakby się coś działo to będe dzwonić do męża, ma 15 minut do domu, więc zdążymy. Idę sobie teraz przepakowac torbę do szpitala i chyba pooglądam dziś bezmyślnie TV, to mi najlepiej zamuli czas. Buziaki dla wsiech!
-
Dziewczyny- jesteście kochane :) Co by nie wdawać się w szczegóły to powiem, że to nie były wody płodowe. Polezałam sobie dobre 1,5 godziny i w tym czasie nic się nie sączyło. Z dwojga złego- albo czop, albo cholera wie co ;) Nie panikuję, bo ..... mam jeszcze czas na panikowanie ;) Dzisiaj moja kumpela ze słynnej babskiej paczki ze szkoły średniej wysłała mi smsem zaproszenie na party połączone z parapetówką- wprowadziła się do nowego domu! Wszystko super, tylko data imprezy to.... 11.11 a ja już wtedy będę dzień po terminie- ciekawe czy jeszcze w \"dwupaku\" czy już nie ? Mam niejasne przeczucie, że nie dotrę na tą imprezkę :) Mogę się mylić rzecz jasna. Brzusia- dzięki za słonika. Gio- jakby co to napiszę do ciebie i wypytam. a ja dziś z braku zajęc rozgryzłam już do końca nasz nowy aparat. Naumiałam się robic ukochane przeze mnie czarno-białe fotki, pobawiłam się makrami, samowyzwalaczem... Podeślę może kilka fotek, tylko je pozmniejszam, bo robię zawsze w dużej rozdzielczości, a to potem wieki idzie i zapycha skrzynki.
-
Nie to chyba fałszywy alarm.... cisza na morzu :) Idę na spacer z psem, tylko musze zastosować jakiś system dociepleń, bo płaszcz za zimny, w kurtkę zimową się nie mieszczę.... a potem jadę na zakupy i gotuje zupe- nie będę siedzieć cały dzień w domu i czekać!
-
I jeszcze mała ma czkawkę....bidulka! Męczy ją okrutnie od wczoraj...
-
Hej kobity :) Gio...kochana....ja tez tak mam... zaraz po pogrzebie często byłam na cmentarzu, wtedy był styczeń, mróz jak cholera a ja jeździłam i stałam na wygwizdowie...stałam i ryczałam.... teraz po prawie 3 latach naokoło mamusi pełno grobów, mamy już wygodną ławeczkę, a ja nie umiem tam z nią rozmawiać.... Wolę w domu, przed snem, lub gdy mi źle..... też się czuję tam dziwnie...wogóle mam ostatnio takie dziwne przemyślenia.... Rokitko- cudowny mail! poryczałam się jak go czytałam, bo ja mam zupelnie odwrotnie...zero radości tylko smutne przemyślenia.... Wlałaś mi miód na serce...DZIĘKUJĘ! ja dziś rano przeżyłam szok za szokiem: wstaję rano i (sorry za szczegóły) mam mokre majty! Wystraszyłam się, że to wody mi odchodzą, pobieglam do łazienki załadowałam czysta wkładkę i zadzwoniłam do położnej. Kazała leżeć i obserwować. Minęły już 3 godziny i jest chyba OK, więc to nie to.... Nie chcę jechać do szpitala i mieć wywoływany poród, bo wody mi się sączą a akcji skurczowej zero!!!!! Gio- czy któras na czerwcówkach tak miała? czytam wasz topik i czytam i już nic nie wiem..... Drugi szok to śnieg i lód na drogach! Mróz -7 stopni! Normalnie zima! Idę się jeszcze połozyć, bo podobno jesli się coś będzie działo w pozycji leżącej to mogą być to wody... Dlaczego nie mogę normalnie zacząc od skurczy, pojechac do szpitala na koncówkę- bach urodzić i mieć spokój :) ? Chociaż może i mnie się tak uda....nie panikuję, wcale nie panikuję :)
-
hej kobitki :) Ja dziś byłam z D. u mojego taty na obiedzie, potem pojechaliśmy na cmentarz. Wymarzłam się okrutnie, pomimo iż udało mi się wcisnąc i zapiąć (!) w mój ukochany sportowy płaszcz, który uwielbiam za wysoki golf i kaptur :) Pogoda była jak z horroru: hulał mega silny wiatr, było kilka stopni ciepła, a pod koniec zacinało ... deszczem i śniegiem! Oj jak wróciliśmy do ciepłego mieszkania to byliśmy bardzo szczęśliwi! Pomogła gorąca herbatka z sokiem malinowym i cytryna oraz herbatniki z powidłami :) Potem zaległam w sypialni i czytałam \"Balsam dla duszy kobiety\"- to takie opowiastki ku pokrzepieniu serc. Przy kilku sie poryczałam nawet, bo opowiadały niesamowicie wzruszające historie.... Jakoś nie mogę przestawić się na jesień, potem na zimę.... Dopada mnie jedna melancholia za drugą.... Czuję też jakiś wewnętrzny niepokój....czyżbym wyczuwała podświadomie, że niedługo się zacznie? ;) Od rana nie czuję się najlepiej, zaczeły się jakieś kłopoty żołądkowo-jelitowe, podobno to częsty objaw przed porodem....ale skurczy nadal zero..... te ostatnie dni (zostalo mi 9 dni do terminu!) to jakaś totalna huśtawka emocji: strachu, rozedrgania, oczekiwania, wsłuchiwania się w siebie.... Nie dziwię się już teraz tym moim koleżankom, które pod koniec ciąży czekały z utęsknieniem na poród :)
-
U mnie taki halny szaleje, że urywa głowy! Wszystkie okna mam w mieszkaniu pozamykane, a i tak kratkami wentylacyjnymi wieje i szumi.... Brrrr! Podobno ten wiatr ma przynieśc jutro opady sniegu! Ja nie chcę!! AIR- zazdroszcze takiego celebrowania 1 listopada.... Odkąd nie ma mojej mamy to wszystko jest inne, ogołocone z tego co kochałam... jak żyła to zawsze razem wędrowałyśmy na cmentarze, często wyjeżdżałyśmy też do dziadków na groby... Spotykałysmy mnóstwo dalszej rodziny i znajomych, z każdym zamieniało sie po kilka zdań..... To będzie już trzeci 1 listopada bez niej. Pierwszy jeszcze zebrał rodzinę nad grobem, rok temu byłam tylko ja, D. tato i moja siostra....Było mi strasznie smutno, bo naokoło przy grobach stały całe tłumy rodzin , od maluszków po seniorów, a u mamuni.....Ech..... teraz pewnie będziemy też tylko my, ale już mam to gdzieś. najważniejsze co my czujemy, i że chcemy tego dnia być szczególnie przy niej....
-
Dzień dobry :) Smuteczki odeszły w siną dal, a raczej przeszły na mojego psa....... ;) No nie wiem co z nia jest, ale od piątku dziwnie się zachowuje, zamiast jak zwykle pół dnia leżeć i spać to teraz co jakiś czas urządza sobie mini spacery po mieszkaniu, powolutku stuka pazurkami...przejdzie...popatrzy...i .....siada w kącie z miną myślicielki! Nos ma mokry i zimny, na spacery wychodzi chętnie, je jak zwykle....może i psy maja jesienną depresję? My z D. to już się sami z siebie śmiejemy, że jesteśmy tak wyczuleni na nastroje naszego psa, ale co zrobic- kocham ją jak członka rodziny. Może po prostu się starzeje? W przyszłym roku bedzie miała 10 lat, podobno duże psy szybciej się starzeją... Wczoraj byłam na plotkach u kumpeli, a ta mi buch-zrobiła niespodziankę i podarowała prześliczny kombinezon dla Julki! Ale mam dobrze z tymi kobitami :) mała- i jak badania, wyszły dobrze? AIR- no ja zamierzam dziś wlaśnie poleżec sobie z ksiązką pod kocykiem :) Szczególnie, że pół nocy nie spałam, jakoś miałam stukot białych mew w głowie i przewracałam się od 2.00 do 5.00 rano z boku na bok- dopiero przed 6.00 usnęłam. saszka- już po kontroli? Masz więcej czasu czy nadal nie? szam- jak w pracy? A Tygrys nie daje znaku życia, wysłałam jej 28.10 smsa z życzeniami urodzinowymi i cisza...Myślałam, że chociaż napisze jak cudnie jest nurkować :)
-
Dzień dobry! saszka- kochana! Co ty o 4.00 rano porabiałaś?! Spać nie możesz? ;) Ja wstałam dziś razem z D. bo po przesunięciu czasu zrobiła się \"moja\" godzina wstawania. zaraz pokręcę się trochę po domu, bo trzeba to i owo ogarnąc i wybywam do miasta. całą niedzielę przesiedziałam w domu, nawet nosa nie wyściubiłam, z psem wychodził D. dziś pogoda już o niebo lepsza, chociaż jest zimno. Czy u was też były wczoraj burze? U nas zeszła z gór nawalnica, było tak wiosennie, bo wiosną u nas są najmocniejsze burze, ewentualnie w lecie po falach upałów ;) Pozdrowienia dla wsiech! Miłego dnia :)
-
Macham łapką porannie! Nastrój się nie poprawił, za oknem wichura i deszcz, D. mnie obchodzi szerokim łukiem.... Wieczorem mamy jechać do znajomych, ale chyba sie wykręcę i każę mu jechać samemu.....nie nadaję się dziś na spotkania okołotowarzyskie..... Chce pobyć sama......
-
Czy istnieje coś takiego jak depresja PRZEDporodowa? Nie wiem czy to pogoda, czy inne cuś, ale....mam doła jak stąd do Egiptu! Pobuczałam sobie w pokoju, D.pogłaskał mnie po głowie i jak to on- próbował rozśmieszyć....z marnym skutkiem. Nie oczekuję pocieszania itp. Po prostu musiałam sobie chwilke pomarudzić.... SORRY........................
-
Ufffff! Pracowita sobota :) Z moim D. wysprzataliśmy gruntownie grób mamy i okolicę ;) Zrobiliśmy zakupy, dziś D. robił za wielbłąda .... teraz wróciliśmy do domu, on znowu pognał pomagać bratu w przeprowadzce, a ja szykuję obiad niespiesznie.... Miałam dziś okropną noc, cały czas jakieś złe sny ... sniło mi się, że Tina na spacerze wpadła nam do rzeki i zginęła...to chyba po wczorajszym \"Władcy Pierścieni\"...te sceny batalistyczne i okropne mordy stworów...fuj! Budziłam się regularnie co 2 godziny, miałam stres, bo D. mi wczoraj przyznał się z uśmiechem, że ...... chrapię!!!! Nigdy nie chrapałam!!!! To prawdopodobnie \"dzięki\" Julce, bo naciska mnie już wszędzie, ale ....sami wiecie...chrapanie??!!! Mam nadzieję, że mi to przejdzie. Wiem, że to ostatnie dni i ma prawo to i owo mnie boleć i przeszkadzać, ale.....ja nie lubię się czuć niekomfortowo w swojej skórze :) Tu mnie boli, tam strzyka.... ;) Kiedy koniec?!
-
Aleśmy dziś się z AIR napisały :) ! jestem właśnie po pysznym obiadku, D. zaraz jedzie do swojego brata-musi mu pomóc przestawiać jakieś meble, a ja zaraz zalegnę z ksiązką :) Dziś mamy wieczór filmowy, bo jest na TVN druga częśc \"Wladcy Pierścieni\" a tam mój ulubiony wątek z Gollumem/Smigalem :) Zażyczyłam sobie nawet lampkę wina pod tą okolicznośc- ostatnio to \"gościówa\" właśnie przywiozła ze sobą czerwone, półsłodkie Mołgawskie wino \"CZARNY DOKTOR\"- bomba! Smakuje jak domowej roboty, pięknie pachnie a jaki ma kolr- prawie czarne! Zostało naszym faworytem, kosztuje coś około 22 zł- to nie tak źle ;) Życzę wszystkim udanego weekendu, my jutro też spędzimy dużo czasu na cmentarzu- musze zrobić zakupy na grób mamuni, D. musi wszystko umyć i ogarnąć, bo ja już nie dam rady sama... Jutro gruntownie wypucujemy pomnik, ale dopiero w środę rano zawiozę na grób kwiatyi znicze- kradną jak diabli!