ekaterini
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ekaterini
-
Beskidy przede wszystkim, ale i inne kawałki Karpat. Z polskich gór nie byłam w Pieninach i w Beskidzie Niskim... jeszcze :)
-
Aniele ale \"hulaj dusza\" to już mi się nie kojarzy z \"po bożemu\" :P Philosophie - ja Sudetów nie znałam prawie wcale dopóki tu nie zamieszkałam - bliżej mi było do innych gór. No, ale teraz nadrabiam zaległości krajoznawcze :) Miłego dnia wszystkim. U nas -8 stopni...
-
AnGel - ani Zakopane, ani Bieszczady - Sudety :) jestem na drugim końcu południa Polski porownując do Bieszczad . Ale Bieszczady sercu drogie, stamtąd pochodzi po części moja rodzina. Twój opis \"po bożemu\" też w sumie odpowiada temu, co sądziłam. ALe jeszcze do tego koniecznie po ciemku :D
-
Aniele - ano w górach mieszkam :) Poprawił mi się humor mimo śniegu, zimna (okropnego zimna!), ciemności i rozłąki, bo zjadłam sobie pyszniutką zupę jesienną... a do tego pichcę właśnie wafle :) i już bym chciała je zjadać... Mmmm :) Carmel - a ja myślałam, że \"po bożemu\" to po ciemku :D
-
Aurooo ale pomysl sobie na pociechę że ja mam gorzej - taki paskudny śnieg dziś u mnie padał kawał dnia, a fu! :O mokry i roztapia się prawie od razu...
-
Zaraz koniec pracy na dziś... trzeba zrobić jakieś słodkie zakupy :) Ja też popróbuję wstawić jakieś fotki, jak się nauczę w jaki sposób - zrobiłam ostatnio kilka widoków z okna i z wyprawy weekendowej :)
-
Oj, z tym skokiem na bungee to niezłe porównanie:) wiecie co, w życiu od czasu do czasu lubię podejmować takie decyzje na zasadzie \"zamknij oczy i skacz\" (po uprzednim rozpoznaniu terenu) i stąd ten mój koczowniczy tryb życia... ale zwykle w takich decyzjach podejmuję je ja, na własne ryzyko, i jakoś...sobie ufam. A w kwestii gdy mają \"skoczyć\" już 2 osoby... jest mi trudniej. Chyba muszę się nauczyć zaufania do kogoś jeszcze oprócz siebie. Mówisz philosophie, że powinien sobie podumać? noooo mam parę pomysłów :) W ogóle to witam w nowym tygodniu :)
-
Uwielbiam ciasto marchwiowe, jeszcze jak tak delikatniutko wyczuwa się wnim cynamon, mmm... rozmarzyłam się ryjku :) Właśnie wróciłam z kina, a po seansie koleżanka strzeliła mi gadkę, że wychodzenie za mąż jest loterią i trzeba wiele szczęścia by trafić na kogoś, z kim da się wytrzymać całe lata. Niby oczywiste, ale w świetle moich aktualnych dylematów jakoś słabo mnie to pocieszyło... no ale przynajmniej z moim marudą chwilowo doszliśmy do jakiegoś porozumienia, tzn. humor mu się lekko poprawił i liczę na sensowną rozmowę w najbliższy weekend.
-
Jestem, wróciłam dopiero po \"Skrzypku\" :) Moni - no ja się mogę dowiedzieć co, jak, jakie badania, sama jestem przyrodnikiem i mam do czynienia z genetyką, mogę po prostu dopytać o szczegóły w pracy w laboratorium DNA i myslę że coś konkretnego mi tam powiedzą, jak takie badanie wygląda, gdzie można je przeprowadzić. Obawiam się jednak, że aby \"zmusić\" ojca, potrzebny będzie nakaz sądowy i tu już musi doradzić prawnik. Ryjku-ja też oglądam tego starego \"Skrzypka\". A co do straty dziecka, u mnie to było na samym początku, nawet nic jeszcze nie wiedziałam - gorzej było już po, kiedy się dowiedziałam...ale to już za mną, już jest dobrze. Zdarza się to wielu kobietom i wiele z nich po prostu o tym nie wie. Moni Ty się nic nie martw, u Ciebie to już dalszy etap i skoro jesteś pod dobrą opieką lekarza to wszystko będzie dobrze. Kurczę ta niedziela mnie dobija, na szczęście zadzwoniła koleżanka i namówiła mnie na wieczorne kino. Przynajmniej tyle, taki kinomański dzień :)
-
Witam wszystkich niedzielnie, życzę miłego dnia - i wcale nie smutnej niedzieli :) Monia - przykro czytać o Twojej sytuacji, ja ze swej strony dodam że mogę służyć ewentualną radą w sprawie badań genetycznych jeśli do nich dojdzie - ale nie znam się na kwestiach prawnych. Powodzenia i dobrze przynajmniej, że masz dla kogo żyć - mam na myśli dziecko. Tego akurat trochę Ci zazdroszczę (pomijając całą sytuację), sama kiedyś miałam być mamą ale się nie udało... jednak jestem dobrej myśli na przyszłość (staram się być!). A tak w ogóle to dziś udało mi się naprawić dvd (ha!) i zaraz sobie obejrzę tego \"Skrzypka..\" :)
-
Pewnie że się spotkaj :) Spotkaj i już. Zaraz tam grzech... :)
-
"Sasiadów" uwielbiam :) pamiętam jak w dzieciństwie oglądałam ich z tatą i oboje pękaliśmy ze śmiechu.
-
Mojej duszy to dziś nic nie ukoi tak całkiem, czekam aż ten mój odległy smutas skończył dyżur i do niego zadzwonię, oby dziś mu się poprawiło podejście do życia. A może kieliszeczek wina? "Skrzypek na dachu" się nie chce uruchomić...
-
No bo to z tego roku niestety...
-
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=46178 Mimo to jakiś happy end był - żył 20 lat dłużej niż dawali mu lekarze.
-
Ten z "Oleju Lorenza"?
-
Czarująca dziewczyna :O \"Karmazynowy pirat\" to może niekoniecznie, ale już np. \"Piratów\" Polańskiego to z 15 razy oglądałam :) i w ogóle lubię przeróżne filmidła, ale musicale to chyba taka moja największa słabość - i w teatrze też uwielbiam, kiedy tak ni stąd ni z owa, zamiast mówić, bohaterowie śpiewają i tańczą :) Kurka, coś mi dvd nie działa...
-
Ale to raczej filmy taneczne, bez śpiewania. "Step up" nie widziałam, "Zatańcz ze mną" owszem :)
-
Witaj ryjku :) Co do filmów, to moją wstydliwą namiętnością sa musicale. Tak, wiem, że to żałosne :P no ale co poradzić... właśnie mam w planach wieczór ze "Skrzypkiem na dachu" :)
-
to się zalicza pod literaturę piękną ;)
-
Zwłaszcza książki przygodowe, to brzmi pikantnie :)
-
Hhihi no widocznie nam nie wyszło na dobre unowocześnienie się :) a co takiego robiły babcie czego ja nie robię ? ;)
-
Philosophie - nie żółć, raczej to, co starożytni zwali "czarną żółcią'" - bo to melancholia, a nie zgorzknienie:) chciałabym by chodziło o eeeech a nie po raz setny o "nie wierzę, boję się że to się nam nie uda". ALe przejdzie mi to, już mi nieco lepiej niż rano. Niedzielo - dla mnie też perspektywa pół roku jest cudowna, przywykłam do tego, że żyję na walizkach i wiecznie zdana tylko na siebie. I taka wizja mnie bardzo cieszy, że jeszcze trochę i będzie inaczej. Chyba będzie? ALe zaintrygowała mnie ta sugestia, że może się bać mojej samodzielności. Już to parę razy w życiu przerobiłam, myślałam, że on tak nie reaguje... a może faktycznie? Dzięki Wam za wsparcie :)
-
No widzisz niedzielo, nie da rady, to jest 8 godzin podróży w 1 stronę - w dodatku tylko wtedy gdy jest akurat dobre połączenie, stąd w te weekendy gdy się widujemy (co 2 tygodnie na ogół, plus czasem w tygodniu parę dni) trzeba wziąć dzień wolnego w piątek albo w poniedziałek. No a dodatkowo dziś on niestety pracuje. Tak się to chwilowo uklada, że nie mamy możliwości widzieć się częściej, ale założenie było takie, że jeszcze pół roku, no ewentualnie trochę więcej czasu na szukanie pracy w nowym miejscu i zamieszkamy razem. Jestem w stanie to znieść wiedząc, że będziemy razem - nie wiem już jednak, czy on też..
-
Philosophie, niedzielo- no wiem że coś mu tam dolega... i też nie chcę gadać poważnie przez telefon ale akurat w ten weekend nie możemy się spotkać, więc co nam zostaje jak nie głupia słuchawka... wiem że jemu jest bardzo trudno, nie tylko przez ten nasz związek, ale też inne sprawy życiowe.... eeeech... chodzi mi tylko o to, że on ma skłonność do wycofywania się w sytuacjach trudnych, a ja, znając ten jego sposób reagowania, boję się od razu, że będzie próbował się wycofać i tym razem. Ogólnie to kurczę, bardzo chciałąbym być przy nim i jakoś go wesprzeć, ale skoro to będzie możliwe dopiero za tydzień, to co wlaściwie mam robić? czekanie aż on mi powie o co mu chodzi też jest dla mnie męką :( Eeech dziś muszę się trochę wyżalić, no :) jutro postaram się wziąć w garść.