Stabilo
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Stabilo
-
Buźki yyy,dwukropek i zaraz obok nawias okrągły ten co jest nad numerem 9 i O,no i ten na 9 da Ci smutną bużke,a ten na O wesołą:)
-
Mamy się czuć lepiej prawda:)?a wszystko co się do tego przyczynia jest dobre,tak myśle...Niech ogląda niech ogląda... Fajnie,ze ze mną piszesz.
-
no chyba...pewnie misiaki śpią:)niech spią jak im sen miły:P
-
Ja też kocham jeść,naprawdę...a jak mam doła(czyli prawie non stop)to pochłaniam wszystko...potrafie np zjesc kilo jablek pomaranczy,pol chleba 3 paczki czipsow...normalnie co mam pod ręką...Więc się nie bój...ze mnie to dopiero łakomczuszek:) Ps.Baaaaardzo się cieszę że Cię poznałam...naprawdę,uśmiecham się teraz do monitora:))
-
Yhym;)))Ja tu jestem cały czas:)
-
No niedaleko:))zdjęciem...ehh:(( no jak wolisz...Ale zawsze możesz wpaść na prawdziwy obiad:)
-
To żadna tajemnica:))Tobie zdradze,mieszkam w CHorzowie,a Ty? Gulasz i kasze bardzo lubię:))mniam,mniam...kiedyś zrobie i zaproszę Cię na obiadek
-
No i napisz jak było na aerobiku:)?Ja tez lubie na to chodzić i wcale się nie przejmuje tym że nie zawsze umiem skakać tak jak wszyscy-kurcze w końcu czymś się nie przejmuje;))Zjadłam sobie śledzika,bardzo lubie...a Ty co dobrego zrobiłaś rodzince na obiadek?>
-
Tusi-ale masz dar:)))a czym się zdradziłam:P? Nie spie nie spie,czekałam na Ciebie:)
-
Już jestem dziewczynki:))zrobie sobie tylko papu:))I wracam:))
-
Samotna-wiem o czym mówisz,ehh naprawdę wiem:((...Nie mam pomysłu jak to zmienić...Czasami nawet się ciesze jak idę na jakieś urodzinki na jakieś przyjęcie,może mnie tam\"nie ma\"nie odzywam się;)nie udzielam się w dyskusji..po prostu sobie siedze:)).ale jestem,przebywam,wcinam torta...A jak potem to wszystko się kończy i ide do siebie do domku to ryczeć mi się chce,.,..też tak masz:)?
-
Do Bojaźliwej-przeczytałam Twoje posty:)...przykro mi,że takie miałaś dzieciństwo,ja miałam bardzo podobne.Mój tata pił bardzo dużo po śmierci mamy...Nie mieliśmy co jeść,bo tata wszystko nam zjadał,byłam glodna i chodziłam do dziadka na ogródek po chleb...pił na umór...pamiętam jak przewrócił się na schodach(a wówczas juz był inwalidą)i jak musiałam go stamtąd podnosić...Małe 7letnie dziecko podnosiło pijanego ojca na oczach całego osiedla...Ktoś mi kiedyś powiedział,że dzieciństwo to najważniejszy okres w życiu człowieka,to wtedy uczymy się co dobre a co złe,wtedy kształują się wzroce,wartości...Wydaje mi się,że dużo naszych problemów własnie wywodzi się z tego okresu...Przykre ale prawdziwe,dzieci patologicznych rodzin...brzydkie okreslenie,wiem:(ehhh Ale masz już swoją cudowną rodzinkę,jesteś zwyciezcą:))Super super... Napisałaś też,że czasami wsród bliskich można czuć się jakby za szybą-wiesz,przypomnia mi się taka piosenka Lady Pank-wciąż jestem obcy,zupełnie obcy tu niby wróg.... Tylko jej nie słuchaj całej:)bo mi się zdołujesz:)BUŹKA:))
-
Tusi-jasne że będę:))
-
Będę wieczorkiem,coś koło może 18,19:))Do zobaczenie:)Milego,dobrego,spokojnego i WESOŁEGO dzionka...kochana dziewczynko:))
-
Będę wieczorkiem,coś koło może 18,19:))Do zobaczenie:)Milego,dobrego,spokojnego i WESOŁEGO dzionka...kochana dziewczynko:))
-
Tusi-no nie udało nam się pogadać,jakoś o 23 mnie nie było,a wtedy kiedy byłam to zajmowałaś się swoją rodzinką;)) Na pewno będzie jeszcze okazja.Nie mam męża,nawet chłopaka,rodzinki właściwie też nie,mam tyko brata i dziadka,a jedna ciocia mieszka 400km ode mnie.Troche smutne,nawet bardzo...ale jak to mówia,do wszystkiego można się przyzwyczaić;(Śpij dobrze:)Jutro już piątek,właściwie dziś.Zrób coś pysznego swojemu mężowi na obiad:)na pewno się ucieszy:)Całuje Cię i Was forumowiczki:))
-
Samotna-tu nie będziesz samotna:))MAsz nas a my mamy Ciebie:) Buziaki:)
-
Tusi:):)-mi się dzisiaj wcześniej udało wyjść z pracy:) Aerobic to świetna sprawa,ciesze się że się zapisałaś,warto przebywać wśród ludzi,trochę poskaczesz,wybawisz się no i będziesz miała śliczną figurkę(jeszcze śliczniejszą niż masz:)Ja tez mogę zaliczyć dzisiejszy dzień do udanych...Rano tyko troche płakałam,ehh ale to tak zawsze,jak budzisz się wsród 4 pustych ścian,nie masz się do kogo odezwać ani komu zrobić śniadanka...:(Przykro mi że nie masz pracy,ale ja myślę że to jest chwilowe:)jestem pewna:)Praca dużo daje,mi bardzo pomaga...Mam tam kontakt z ludźmi oswajam się,wprawdzie czasem na mnie krzyczą,ja się robie czerwona i mam ochote uciec do szatni i się wypłakać...ehh ale trzymam się dzielnie:))I też nie biorę żadnych tabletek,chce sobie sama z tym poradzić...Ale wiesz co mi się wydaje Tusi...potrzeba tutaj dobrej motywacji...:(nie wiem co ją może być,nie umiem sobie powiedzięc-zrób to dla siebie..:(Ja lubie robić coś dla kogoś,dla kogoś się starać,lubie się kimś opiekować...nie umiem żyć dla siebie:( Czekam na Ciebie:))Buziaki:)
-
Tusi:):)-mi się dzisiaj wcześniej udało wyjść z pracy:) Aerobic to świetna sprawa,ciesze się że się zapisałaś,warto przebywać wśród ludzi,trochę poskaczesz,wybawisz się no i będziesz miała śliczną figurkę(jeszcze śliczniejszą niż masz:)Ja tez mogę zaliczyć dzisiejszy dzień do udanych...Rano tyko troche płakałam,ehh ale to tak zawsze,jak budzisz się wsród 4 pustych ścian,nie masz się do kogo odezwać ani komu zrobić śniadanka...:(Przykro mi że nie masz pracy,ale ja myślę że to jest chwilowe:)jestem pewna:)Praca dużo daje,mi bardzo pomaga...Mam tam kontakt z ludźmi oswajam się,wprawdzie czasem na mnie krzyczą,ja się robie czerwona i mam ochote uciec do szatni i się wypłakać...ehh ale trzymam się dzielnie:))I też nie biorę żadnych tabletek,chce sobie sama z tym poradzić...Ale wiesz co mi się wydaje Tusi...potrzeba tutaj dobrej motywacji...:(nie wiem co ją może być,nie umiem sobie powiedzięc-zrób to dla siebie..:(Ja lubie robić coś dla kogoś,dla kogoś się starać,lubie się kimś opiekować...nie umiem żyć dla siebie:( Czekam na Ciebie:))Buziaki:)
-
Pewnie:)))) ja bede dzis po 22,z pracy tak wróce;(ale będę BUZI Tusi:*
-
Ali K-dzięki za zainteresowanie i ciepłe słowa:* Tusi-masz mnie,zawsze możemy pogadać:))
-
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w"dołku"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.
-
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w"dołku"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.
-
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w"dołku"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.
-
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w\"dołku\"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.