Witajcie Czarownice
nie odzywalam sie tak długo,bo mialam mase spraw,praca itp...
James ma juz zabukowany bilet,przylatuje 29 pazdziernika,zostaje do 22 grudnia.Odliczam tylko dni...
Zaaklimatyzowalam się w miarę szybko w nowe realia,w powrot do szarej rzeczywistosci,ciezko jest mi oczywiscie do tej pory,ale staram się nie myslec za bardzo i nie rozpamietywac tych wszystkich sczesliwych chwil,bo przeciez teraz gdy go nie ma,zycie mi ucieka,trwam jak w jakims letargu,dosyc tego.Tak wiec nastepna imprezka ze znajomymi szykuje sie w poniedzialek i mam nadzieje dobrze się tam bawic.Tesknie niemilosiernie,ale jest lepiej niz bylo a to za sprawa mojej przyjacioki,ktora powiedzila mi,ze po powrocie troszke sie zmienilam,ze ciągle rozpamietuje tamte chwile i przykro jej gdy slyszy po raz tysieczny,ze tak mi zle w tej Polsce bez niego..Przykro musi jej byc,bo przeciez mzoe poczuc sie urazona,jesli caly czas mowie o Polsce jako złu koniecznym-a w koncu ona do tej Polski nalezy,ona nalezy do grona moich znajomych,wiele nas łączyło i łączy.Tak więc jest lepiej kochniutkie
Pozdrawiam was serdecznie