Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nina 28

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nina 28

  1. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Kochani! dziś ostatni dzień tego roku.... ja żegnam go bez żalu.... Tyle złego mi przyniósł, tyle łez .............. Ech..... Mam nadzieję, że 2005 będzie dobry...lepszy....bezbolesny.... Kochani! Wszystkiego dobrego, szampańskich zabaw do rana, grona sprawdzonych przyjaciół, miłości bez skazy, pieniądzorków od groma i spełnienia marzeń....życzy Ninka :) Właśnie robię listę postanowień....dam znać w styczniu jak przebiega realizacja ;)
  2. Kochani! Juz tak \" z rana\" składam Wam najserdeczniejsze życzenia Noworoczne :) Życzę przede wszystkim zdrowia...bo jak ono jest to reszte sobie sami \"załatwimy\", aby ten rok 2005 był dla nas dobrym, pełnym miłości i szczęścia rokiem.... By omijały nas rozstania, pożegnania, cierpienie..... Dla mnie ten 2005 rok to przede wszystkim Wielka Niewiadoma, do której podchodze z nadzieją, że będzie dobrze.... Famfaramfa- twój pomysł z kalendarzem i planowaniem ( pomysł Thomasa-zapomniałam :) ) to rewelacja! Też tak zasiąde i sobie poplanuje....podobno takie dzialania daja niesamowite efekty! A tak wogole to mam dla ciebie kolejna ksiazke do poczytania- znasz \"Badz aniołem swojego zycia\" E. Foley ? To pełna ciepła i dobrych rad książka, która sprawia, że człowiek chce pracować nad sobą i chce dobrze przeżyć życie... Właśnie ją kończę, więc jak będziesz miała ochotę to ci podrzucę :) Ja Sylwestra spędzam z paczką znajomych w kameralnym gronie... Ekipa jest wesoła i lubi poszaleć więc może być bardzo wesoło. Potrzebna mi odskocznia.... W środę uniknęłam wypadku samochodowego.... Po raz pierwszy rozumiem fakt tego idiotycznego uczucia bezradności! Jakiś palant wyprzedzał kilka tirów jednocześnie i jak wyjechałam z zakrętu to nagle zobaczyłam na moim pasie pędzące na mnie czerwone, sportowe auto!!! Nie wiedziałam co robić, to były ułamki sekund, a ja myślałam, że to trwa wiecznie! Nie mogłam ani odbić w prawo, bo ściągnęłoby mnie do rowu i dopiero bym oberwała, a po lewej jechały inne auta.... Mówię wam, myślałam, że to już koniec...pierwszy raz w życiu byłam tak blisko.....brrrr! Na szczęście ten kretyn uciekł w cudem znalezione wolne miejsce po lewej.... a ja nagle odczułam taki przypływ adrenaliny, że myślałam, że eksploduję! Jak bym go wtedy dorwała w swoje łapki to rozerwałabym na kawałki! Potem jak zjechałam juz do domu, to od razu poszłam spać, bo głowa mnie bolała przeraźliwie....to chyba reakcja na stres..... Uffff.....musiałam tu się wam wyżalić, bo ciągle mnie to jeszcze trzyma, a jak bym opowiedziała o tym tacie czy mojemu Danielowi, to martwili by się tylko o mnie codziennie, gdy wyjeżdżam w trasę.... Pozdrawiam was , życze miłego wieczoru...mimo wszystko.... ŻEGNAM TEN 2004 ROK BEZ ŻALU!!!!
  3. shirusia - to dobrze, że jesteś z nami. Tu każdy sie wypisze, wyżali- inni pomoga mu ujrzeć świat w lepszych kolorach... To pomaga. Ja dziś zaczynam dzień pracy dopiero po 14.00 więc rano wsiadłam do auta, zapakowałam wielki talerz ciasta i pojechałam do mojego tatuli... Pogadaliśmy sobie długo i szczerze. On martwi się tym, że został sam, mieszkała z nim moja upośledzona siostra, ale on nie dawał sobie z nią rady, uciekała mu z domu, szarpała mu nerwy... Schudł przez nią straszliwie. Więc póki co , zabrała ją moja druga starsza siostra, mieszka u nich, bo sama sobie tak wybrała... Teraz ich zamęcza bo potrafi być bardzo nieprzyjemna.... Ja z moją trzecią siostrą (najstarszą!) załatwiłyśmy wizytę u psychiatry...jedziemy z nią 5 .01...zobaczymy co lekarz powie... jak żyła moja mamunia to ona nie pozwalała by moja siostra się leczyła, bała się, że jej to inni będą wypominać, opinia ludzi była zawsze dla niej ważna...zupełnie niepotrzebnie... Wiem, że to głupie, ale uważam, że moja upośledzona siostra niejako przyczyniła się do tak szybkiej śmierci mamy....nikt kto nie miał styczności z osobami upośledzonymi nawet sobie nie wyobraża ile energii, zdrowia i cierpliwości oni wymagają! Teraz z perspektywy roku od śmierci mamy - mam żal do siebie, że nie wzięłam się za tę sprawę...może wszystko potoczyłoby się inaczej... Ale skąd mogłam wiedzieć? Ponad to moja mama nie pozwalała mi ingerować, odsuwała mnie od tej strony naszego zycia, kazała się bawić, korzystać z życia, uczyć się ....Kochana moja.... Tato dziś powiedział, że najlepiej by było żebyśmy sprzedali to nasze mieszkanie, do którego wprowadziliśmy się w lipcu i zamieszkali z nim.... Tylko, że to jest najlepsze dla niego...a gdzie w tym JA, gdzie szczęście naszego małżeństwa, gdzie po prostu NASZE ŻYCIE?! My z tata jesteśmy do siebie bardzo podobni, do tego dochodzi jego trudny charakter, jego wybuchowość.... jak mieszkaliśmy razem to nie raz dochodziło do awantur..... Odkąd zamieszkaliśmy \"u siebie\" to jestem najszczęśliwasza pod słońcem. Rozmawiałam o tym z famfaramfą...że ostatni kwartał tego nieszczęsnego 2004 roku mogę nazwac szczęśliwym.... Dostałam świetną pracę, dostałam służbowe auto i jestem niezależna- z mężem dogadujemy się wspaniale....po wyprowadzce odżyłam bo nie ma tu nic co przypominało mi co chwilę mamunię.... Jestem za wrażliwa, za bardzo się wszystkim przejmuję, a potem dostaję po dupie! tato musi sobie jakoś radzić, przecież jest tyle ludzi, którzy mieszkają sami, a on nie jest sam! Dziś mu powiedziałam, że ma klucze do mojego mieszkania, ma przyjeżdżać kiedy tylko chce, zabierze psa na spacer, pozwiedza moją mieścine, zje u nas obiad.... Poza tym on ma sporo przyjaciół...do nich często chodzi....Ma ta Elę, z która się spotyka...to nie jest nic poważnego, ale on czuje się potrzebny... Nie mogę podporządkować mojego życia ojcu, bo wiem, że nikt na tym dobrze nie wyjdzie. Musze też myśleć o sobie, chociaż szarpie mnie z drugiej strony poczucie obowiązku...Moi rodzice wychowali mnie w ten sposób, że dzieci opiekują się swoimi rodzicami na starośc...i ja to robię najlepiej jak umiem.... Od wiosny chcemy ruszyć z remontem, bo w naszym mieszkaniu jest jeszcze sporo metrów do zaadoptowania ze stanu surowego...tam chcę zrobić pokoje dla mojego tatuli i zabrać go do nas... Wiem, że nie przesadza się starych drzew, ale to jedyny mój pomysł... Kochani- jak dobrze, że jesteście! Jak tak przelałam wszystko, ubrałam w słowa, to jakoś mi lżej... P.S Lorist- dzwoń do mnie jak tylko masz ochotę pogadać... Wprawdzie ta 3.00 w nocy to lekko mnie przeraziła ;) ... ale tylko dlatego, że ja wyrwana ze snu jestem totalnie niekomunikatywna i byśmy sobie pogadali- uła- już to widzę :) !! ale na serio- jeśli chcesz pogadać, to dzwoń, a jeszcze lepiej wybierz się kiedyś w nasze strony, no chyba, że ja w końcu zachaczę o tę twoją Łódź....rozmowa przez telefon to nie to samo....
  4. Kochani... Witam... Kilka nowych osób...przykro mi ze ciagle dochodzą i będa dochodzić nowi...bo to oznacza że codziennie ktoś traci kogoś bliskiego, najbliższego..... Temat śmierci to temat rzeka, ja przerabiałam już miliony uczuć i emocji, które ona wywołuje....i ciągle pojawia się cos innego! Nowym osobom nieodmiennie proponuje by na spokojnie poczytały nasze poprzednie wpisy, a wtedy zobaczą jaką drogę każdy z nas przeszedł.... Ja teraz po prawie roku jakoś inaczej patrzę na to wszystko, bez takich drastycznych, szarpiących serce i duszę emocji... Mamy nadal bardzo, bardzo brak- to dla mnie też była najwazniejsza osoba na świecie i nikt mi jej nie zastapi - Fikusko to, że zostałaś sama może cię dodatkowo przygnębiać, ale spójrz ile nas tutaj :) Tu znajdziesz poradę, dobre słowo, jak będzie potrzeba to wyciągniemy cię za uszy, byś nie siedziała sama w domu... Twój przykład ukazuje w ostrym świetle to jak bardzo stajemy się zależni, uzależnieni wręcz i zżyci z bliskimi... ja po śmierci mamy zadawałam sobie pytanie: po co to wszystko? Po co ktoś dał nam serca, dusze, wrazliwosc- skoro ciagle musimy tracic bliskich ktorych kochany...Jaki w tym sens? U mnie teraz doszly jeszcze problemy z chora siostra i samotnym tata, ktory w lutym konczy 72 lata, jest pelen wigoru i werwy, ale ta zima go chyba przytlacza bo ostatnio coraz czesciej widze go smutnego i zamyslonego... Boje sie o niego. Wkurza mnie to, ze moje pozostale siostry nie zainteresuje fakt jego samotnosci. Nikt ze mna nie usiadzie i nie porozmawia na ten temat, nikt nic nie doradzi. Probowalam mu zawiezc mojego psa na kilka dni i ...w nocy musialam go odbierac bo nie dawala tacie spac- tesknila za mna.... Dorobilam tacie klucze do mojego mieszkania i mowie mu by jak tylko ma ochote przyjezdzal do nas, moze pospacerowac z psem, zje u nas obiad....ale on zamknal sie w sobie..... Boje sie coraz bardziej, boje sie i czuje sie bezradna... Mam do was prosbe- to jest dla mnie bardzo wazne: poradzcie mi prosze co moge zrobic. Jak pomoc tacie? Wiem , ze to trudno tak \"wirtualnie \" udzielac rad, wiem, ze nie do konca znacie moja sytuacje rodzinna...ale moze cos mi podpowiecie...bo ja mam zamet w glowie.... Jeszcze raz witam nowe osoby, pozdrawiam cieplutko \"starych\" ;) i czekam na wiesci od was... Smutno mi dzis.....
  5. Wszyscy sie przejedli i poznikali czy jak? Kochani- juz po swietach- halooo! Jak przezyliscie? Ja nienajgorzej....Myslalam ze bedzie trudniej.... Najbardziej to teraz zajmuje mnie sprawa taty...pisalam o tym rozwlekle, wiec sie juz nie bede powtarzac...martwie sie o niego i nie wiem jak ugryzc ten temat.... Jest jeszcze sporo \"dodatkowych\" spraw zwiazanych z jego sytuacja, ale nie chce o tym pisac.... Ech...ten 2004 rok niech sie juz skonczy, niech bedzie wiosna, sloneczko- wtedy swiat wyglada inaczej. famfaramfa- co u ciebie? martwi mnie twoj wczorajszy opis na gg....Daj znak sygnal.... Pozdrawiam was
  6. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Nina pozdrawia nocą.... Jakoś nie mogę zasnąć.... Dziś słodki, leniwy dzień był... Pooglądałam zaległe filmy, poczytałam sobie w łóżeczku okutana w kocyk.... Pogoda była wiosenna i nawet słońce świeciło, więc pobiegaliśmy sobie z moim psem ukochanym po lasach.... Jutro zawożę psinę do taty na tygodniowe \"wakacje\"...stęsknił się za nią... Wiem , że to nie jest dla niej dobre-takie zmiany miejsca-ale nie mogłam tacie odmówić...On teraz sam jak palec w mieszkaniu.... Szafirku- kiedy twoje urodzinki? Ja dziś moje 28 świętowałam w małym gronie przyjaciół przy dobrym winku....
  7. Pozdrawiam nocą... Nie mogę spac.... Pooglądałam dziś z milion zaległych filmów .... Trzymajcie się kochani ....
  8. Kochani! Ja już \"PO\".... Było bardzo, ale to bardzo miło! Na kolację przybył mój kochany tatus i teśc...było magicznie, rodzinnie... Popłakałam sobie dopiero teraz...bo....szkoda mi mojego tatuli kochanego.... Ktoś kiedyś powiedział, że nie warto opłakiwac zmarłych bo im już nic nie przeszkadza, nie boli- tylko żeby zamartwiać się o żywych...tych którzy pozostali i muszą sobie radzić z bólem, stratą... tak i dziś było.... Brakowało mi mamy straszliwie przy tej kolacji, przy łamaniu sie opłatkiem, przy rozpakowywaniu prezentów (och, nikt tak się nie cieszył z prezentu jak ona :) )....ale co innego miałam jeszcze \"w głowie\".... Mój tato dziś bardzo źle przeżył ten dzień... Podejrzewam, że płakał w domu, jak był sam, bo dzwonił do mnie około 12.00 że dojedzie do nas na 16.00 i miał taki smutny głos....aż mi ciary po plecach chodziły.... Potem po kolacji wstał i wyszedł na spacer...jak wrócił miał czerwone oczy....Boże jak mi go wtedy było żal!!! Czuje się samotny...w pustym mieszkaniu.... Na razie wymyśliłam \"zastępczy \" plan- pakuję naszego psa i od poniedziałku pies jest u taty na \"wakacjach\" jak my to nazywamy- ale się tato ucieszył! Już dziś planował co jej ugotuje, gdzie z nią będzie spacerował.... On jest bardzo do naszej suni przywiązany, ale ona z kolei uważa tylko mnie, traktuje mnie niemalże jak swoją matkę i wiem, że pierwsze dwa dni to będzie piszczeć u taty i tęsknić... Ale co tam- musi zaopiekowac się panem, bo on jej teraz potrzebuje! Zaproponowałam tacie że pojedziemy do schroniska i wybierze sobie jakiegoś fajnego, małego pieska- będzie miał kogoś kto będzie z nim w domku, pogadają sobie ;), i wogóle... Na razie tato się broni przed tym pomysłem, ale kto wie...może mu przejdzie.... Nie chcę by był sam, a przecież nie moge zostawić swojego życia i wprowadzić się do niego- poza tym, my zawsze \"darliśmy koty\" pod jednym dachem, bo jesteśmy oboje bardzo wybuchowi i baaardzo podobni- mamy tak samo powalone charakterki- więc taka sytuacja jak teraz jest idealna tylko z tego punktu widzenia, że nasze stosunki uległy diametralnej poprawie... Ale potem wieczór minał w bardzo wesołej atmosferze- obaj panowie (mój tato i teść) bardzo się lubią, śmialiśmy się do łez z niektórych historii i opowieści rodzinnych. Teść zostaje przez całe święta i będzie mieszkał u mojego taty- zapakowałam im dziś do auta pół bagażnika jedzenia, jutro spotykamy sie u mojej siostry wieczorkiem, bo odbieram ich z biesiadowania... Cieszę się, że chociaż przez te kilka dni będzie tacie weselej... Uffff ale się rozpisałam, ale leży mi na sercu dobro taty...został mi tylko on....kocham go bardzo i chcę by był szczęsliwy... Pozdrawiam was kochani-myślałam dziś o was ..... Jak u was minął ten szczególny wieczór?
  9. A tak między nami.... Boję się jutra ....nie chcę się rozkleić..... na kolacji u nas w domu będzie mój tatuś kochany i teść (równie kochany)....Nie chcę ryczeć...Chcę się cieszyć, że dane nam jest spotkać się i świętować..... pst.....popłaczę później..... Mamuniu.....TY WIESZ .......Kochana moja.....
  10. Kochani! ja dziś z grubej rury- od razu do życzeń przechodzę : Życzę wam by te trudne, pierwsze święta \"bez\" były pełne miłości, pamięci, wspomnień.... Życzę uśmiechu, pomimo.... Życzę spokoju, pogodzenia ze sobą, wiary w lepsze jutro... Życzę ramion, w które można się wtulić i zapłakać.... Życze pogodnych snów , dobrych dni ... Kochani- damy radę :) Malutka....dałaś juz radę! Poradziłaś sobie w ten koszmarny dzień.... Te święta...będą inne, trudne, bolesne... Ale gdy wiem, że mam WAS jakoś mi lżej.... Morningstar - bądźmy sobie nawet takim \"kółkiem wzajemnej adoracji\" - a co! Nikt nas nie zrozumie- tylko tu można być sobą w 100% ! ja musze wracać do kuchni, bo podobnie jak famfaramfa stałam sie kobietą udomowioną- che, che Ciasta już upieczone, bigosik jest, rybka po grecku...śledzie.... Ide posprzątać- bo teraz kuchnia wygląda jak po przemarszu wojsk :) Pozdrawiam
  11. Kochani! Dawno mnie nie było...chociaż czytałam was cały czas :) dziękuję wszystkim za życzenia świąteczne i piękne maile.... A teraz ja : ...nadziei, ...własnego skrawka nieba, ...zadumy nad płomieniem świecy, ...filiżanki dobrej, pachnącej kawy, ...piękna, poezji, muzyki, ...odpoczynku, nabrania dystansu do tego, co wokół, ...chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami. Nastrojowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia życzy Nina
  12. Witam was kochani.... Gwarno tu...sporo nowych osób... WITAM WAS, wiem, że przykre okoliczności was tu \"przygnały\"...współczuję wszystkim, służę mankietem do wypłakania się, dobrym słowem.... W tym miejscu już wiele, wiele zostało powiedziane...o bólu, o śmierci, o niemożności pogodzenia się z tym co nieuniknione.... Luiza, Asiala,Morningstar, Lorist, Sunny Day, Famfaramfa,malutka,storczyku,nefre...i wszyscy, których nie wymieniłam- kochani-damy radę! Będzie jeszcze nie raz źle, smutno, będziemy wyć w noc..... ale uwierzcie mi: BĘDZIE LEPIEJ! Te dwa głupie słowa staną się kiedyś prawdą....muszą.... Ja jak na razie w natłoku pracy i przygotowań do świąt niejako \"przygłuszyłam\", uśpiłam mój ból i lęk przed tymi pierwszymi świętami bez mamuni.... Ale jak sobie pomyślę, że będziemy się łamać opłatkiem bez niej...że nie będzie już jej śmiechu i radości z otrzymanych prezentów, nie będziemy się razem krzątać po kuchni- to trafia mnie szlag!!! Wkurza mnie ten chory świat, ci pseudolekarze, którzy nie umieją rozmawiać o chorobie, a co dopiero gdy trzeba komuś ratować życie! Rozryczałam się znowu koncertowo...trudno....widać było mi to jeszcze dziś potrzebne .... Jutro mnie czeka kolejny trudny dzień: w pracy mnóstwo spotkań, wręczanie ostatnich prezentów dla Klientów, kolejne kawy i rozmowy o interesach, ustalanie bilansów....potem maraton zakupów (myślałam, że już mam wszystko, a tu przed chwilą sporządziłam listę na jutro i jest baaaaardzo długa!), potem sprzątanie w domku i chwila dla siebie - pójde na basen i do sauny- może wtedy trochę tego zwariowanego napięcia spłynie ze mnie :) famfaramfo kochana- udały się zakupy? Kiedy Thomas przyjeżdża? Dobranoc kochani...idę doczłapać się do łazienki, potem do sypialni...Padam na nos....
  13. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Tak piszemy i piszemy a ciągle 132 strona! Kochane smuteczkowo! Dla wszystkich : Dopiero co wróciłam do domku...wyjechałam skoro świt bo pracy co niemiara :) ale po południu miałam umówione spotkanie z kumpelami ze szkoły średniej- było bosko! To fajnie, jak tak sobie usiądziemy przy winku i pogadamy, powspominamy \"stare czasy\", podoceniamy to co mamy... Każda z nas ma juz rodziny, szczęśliwe małżęństwa, niektóre mają cudowne dzieciaki (lub w moim przypadku przezabawnego psa!), mieszkamy w swoich mieszkaniach, urządzonych po swojemu, kolorowo i cieplutko... I jak tu narzekać!? Postanowiłam dostrzegać plusy a nie minusy, widzieć szklankę w połowie pełną a nie w połowie pustą...a jak będzie naprawdę źle...to zrobić wszystko by było dobrze :) Czego i wam życzę
  14. Witajcie aniołki i anielice :) ja dopiero teraz dotarłam do domku, wyjechałam skoro świt, a po południu miałam przesympatyczne spotkanie z psiapsiółkami ze szkoły średniej! Śmiechu było co niemiara...powspominały moją mamunie kochana....zawsze moje kolezanki uwielbialy plotkowac z moja mama.... Jestem wypluta totalnie tym dluuugim dniem.... Zaraz ide sie kapac i lulu.... Nefre...to co napisałaś....wstrząsnęło mną... Bo niby wiadomo, że wszyscy umierają..odchodzą...że niby trzeba się z tym pogodzić- ale jak?! Jak wierzyć w Boga, w sens tego wszystkiego, gdy ciągle tracimy naszych najbliższych?! ja nie mam na to recepty....Nie staram się już nawet tego zrozumieć..bo to za bardzo boli... Pozdrawiam cię bardzo gorąco. I tak jak famfaramfa- dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoją historią
  15. Wróciłam właśnie z totalnie spontanicznie \"zdzwonionej\" imprezki ze znajomymi i było tak miło, że ho, ho :) Uśmiałam sie po pachy, posiedzieliśmy przy piwku i spałaszowaliśmy pyszną pizzę- ubaw był z byle powodu- zbieramy podobną ekipę na Sylwestra i w kameralnym gronie chcemy przywitać nowy 2005 rok.... ja będę sobie życzyć tylko jednego: ZDROWIA dla mnie i moich bliskich! Wiem, że wszystko inne sama sobie wypracuje i osiągnę... famfaramfo..mam nadzieję, że sobota minęła słodko a zapach wanilii- mchmmm UWIELBIAM! Pokazałam zdjęcia Thomasa Danielowi i też mu szczęka opadła....to ostatnie z rączką mamy i córci jest cudne!
  16. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Nie no smutaski gdzie jesteście, no gdzieeee? Szafirku kofany mój :) - nie marudzę i nie dramatyzuję...tak po prostu...oczy mam zazwyczaj w mokrym miejscu...dlatego tak mnie przy tej choince złapało.... Najlepiej wszelkie smutki przechodzą w młynie obowiązków- ja tak robię! Od wczoraj uwijam się jak nakręcona- mama by ze mnie dumna była jak paw, bo zazwyczaj to mnie tego typu, \"przyziemne\" sprawy jak sprzątanie i gotowanie niewiele obchodziły...a tu proszę! Nina lata z miotłą (nie na miotle!), gotuje, lepi, zmywa....istny szok! Mój Daniel mnie się bać zaczyna, bo wczoraj jak przyjechał o 20.00 zmęczony z pracy i chciał jak to facet- zasiąść przed TV z pilotem w dłoni- to jak mnie widział w ruchu:kuchnia-pokój-kuchnia, to sie zrelaksować nie mógł- hi, hi! Kochani- u mnie za oknem śnieżyca, może i wytrzyma ten śnieżek kilka dni, kto wie.... Ja sobie klikam z czyściutkiego domku, popijam soczek owocowy i dobrze mi. Obiecałam sobie że nic nie zepsuje mi radości ze Świąt, z tej atmosfery..... Pozdrawiam was gorąco. P.S A nikt nie wie co się dzieje z manna, erin, joteczką?? Chę?
  17. No prosze- prawie z famfaramfą się zsynchronizowałyśmy w czasie :) Wół roboczy- che, che :) Mój Daniel wczoraj z przerażeniem patrzył na moje krzątanie się po domu, sam przyjechał \"zajechany\" po pracy i jak to facet- marzył o chwili przed TV z pilotem w dłoni....ale jak mnie widział to miał wyrzuty sumienia i nie mógł się zrelaksować- hi, hi :) Teraz wychodzą ze mnie cechy mojej mamy- niedobre cechy- bo: mama zawsze wszystko wolała robić sama, bo twierdziła, że robi szybciej i wogóle- skutek byłby taki, że gdyby nie moja wrodzona ciekawośc i upór w podglądaniu jej w kuchni to dziś w wieku 28 lat umiałabym tylko zagotować wodę na herbatę! ja widzę, że też taka się robię- wszystko sama, sama- a potem padam na nos ze zmęczenia. Ale chyba rodzina Bugajów tak ma ;) tak więc mój Daniel nazwał mnie pracoholikiem nieuleczalnym i tyle!
  18. Luiza- nie mów tak! Wiem, że czujesz żal, rozgoryczenie, niesprawiedliwość losu....ale - nic na to nie poradzisz! Warto sobie uzmysłowić, że to nasze szarpanie się i rozpamiętywanie to jest właśnie taki swoisty egoizm jak napisała iskierka nadziei .... Nasi bliscy już są gdzie indziej...my nie wiemy gdzie..nie wiemy co robią...czy wogóle coś robią.... My zostajemy z bólem, ze stratą, z samotnością....ale to MY sami się nakręcamy- prawda? Strata jest tak bolesna, że wydaje nam się, że już nie umiemy żyć- ale uwierz mi- UMIEMY! jest to co prawda inne życie, wszystko się przewartościowuje...ale uważam, że skoro ktoś nam dał ten czas tu na ziemi, to nie wolno go nam zmarnować i musimy wykorzystać to co nam darowano. To łatwo mi się pisze teraz...w prawie rok po śmierci mamy...ale przez ten rok wiele zrozumiałam, dojrzałam, zmieniłam się... Mamy brakuje mi bardzo....tak bardzo, że nie umiem tego nawet wyrazić..... Wiele osób pomogło mi się podnieśc, pozbierać.... To właśnie na Kafeterię trafiłam w zeszłym roku...zupełnie przypadkiem..i już zostałam :) Człowiek musi się czuć potrzebny, kochany, ważny- gdy umiera osoba bliska, która \"dawała\" nam to wszystko...czujemy lęk.... Kochani- jesteśmy tu po to by się wspierać, by sobie popłakać, pochlipać, dla mnie ogromne ważne jest to, że tu nie muszę udawać dzielnej i twardej, nie muszę się bać, że kogoś zdołuję....bo wiem, że wy to wszystko podobnie przeżywaliście i nadal przeżywacie. Z famfaramfą zgodnie stwierdziłyśmy, gdy wychodziłyśmy z przecudnej wrocławskiej knajpki, w której się nagadałyśmy jak najęte- że czujemy ulgę, ale nie tylko dlatego, że mogłyśmy się wygadać, ale przede wszystkim dlatego, że nie boimy się, że jedna drugą zanudzi i zdołuje.... Rozumiemy się i to co się w nas dzieje. Pozdrawiam was serdecznie. Przepraszam za długi wywód, ale dobrze mi się dziś pisze. Za oknem mam śnieżycę (!), w domku jest czysto i pachnie kadzidełkiem.....lubię taki spokój.....Chyba się starzeję ;) Miłej soboty :)
  19. Sunny- co uciebie? Co z dziadkiem? Moc pozytywnych fluidków dla ciebie w te trudne dni...... Pozdrawiam gorąco
  20. Sunny- co uciebie? Co z dziadkiem? Moc pozytywnych fluidków dla ciebie w te trudne dni...... Pozdrawiam gorąco
  21. Pozdrawiam serdecznie w amoku świątecznych przygotowań! Zdaję raport z postępów: - mieszkanie wysprzątane - okna umyte - dywan wyprany - pierogi zamrożone - prezenty kupione Reszta \"się załatwi\" w przyszłym tygodniu.... Jak tak zalatana jestem to nawet nie łapię doła...tylko non stop mi się mama przypomina- np. wtedy gdy gotuję i przypominam sobie jak to ONA robiła.... Mama mnie ukształtowała...to normalne.... Ech...tęsknię za nią... Niedługo minie już rok bez niej......
  22. Sunny Day...słonko trzymaj sie.... To fakt, że w takich chwilach człowieka dopadają pytania o sens tego wszystkiego..... ja, ani zapewne nikt z nas nie zna odpowiedzi...... Ledwie się człowiek \"wygrzebie\" z jednej straty...to zaraz czekają następne.... Mam w d... taką dorosłość!
  23. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Witam kochani! Odbyłam istny maraton po hipermarkecie z BIG listą zakupów i juz mam prawie wszystko by powoli przygotowywać Święta :) Nie zabrałam na te zakupy nikogo- mam dziś wolne więc pognałam rano i jak to u mnie bywa: szybko i na temat załatwiłam co miałam załatwić! Byłam u tatuli....ubrali juz choinkę....aż mi się łza zakręciła, bo pierwszy raz to nie JA ją ubierałam...to już nie jest \"moja\" choinka....To już nie jest \"mój\" dom....nie ma w nim mamy..... Muszę i do naszego mieszkania kupić drzewko- wacham się czy żywe- cięte, czy żywe-w doniczce.... jeszcze nie wiem. U nas też przepiękna pogoda- mrozik i wszystko oszronione, a w górze błękit :) Żałuję, że nie mam cyfrówki to bym wam posłała kilka fajnych zdjęć z moich okolic. Wieczorem lepię pierogi z kapustą i grzybami- potem zamrożę co się da i będe czekać na Święta ;) Jakoś mi dziś tak fajnie...chociaż mój Daniel mówi, że wstałam lewą nogą, bo nawarczałam na niego rano....cóż czasem tak mam jak mam głowę zaprzątniętą listą spraw do załatwienia- to bez kija nie podchodź :) A on taki zrelaksowany i leniwie ospały od rana- no jak tak można !! :) Pozdrawiam słonecznie z Podgórzyna. katisiu- też słyszałam wczoraj w radio o imieninach Niny...uwielbiam to imię, może kiedyś jak będę miała córcię to będzie takie imię nosić? Za kilka dni kończę te 28 lat....jakoś dobrze mi z tym :) Kochani- uściski dla wszystkich!
  24. Przepraszam za klona- chyba mam za dużo energii, bo klikam to \"wyślij\" jak oszalała!
  25. Witajcie kochani :) Jutro spotykam się z famfaramfą, znowu sobie poplotkujemy, popłaczemy sobie w mankiety i takie tam.... Fakt- nastroje kiepskie przed świętami.... Ja przeryczałam pół weekendu, mój Daniel patrzył przerażony, bo wpadłam w histeryczny szloch przeglądając mamy przepisy na potrawy wigilijne....... Mój mężulo był lekko przerażony, ale dał radę :) Ja chyba tez daję radę! Powiedziałam sobie: dość wycia, zabierz sie do roboty i spraw by te święta były piękne...POMIMO WSZYSTKO..... Dziś pobleblałam z ojcem przez telefon, w czwartek jadę do niego po domowej roboty kiszoną kapustę- będę lepić i zamrażać pierogi na Wigilię :) Planuję kilka fajnych dań, dobre ciasta i słodkie pierniczki, chcę by nam było miło i dobrze.... Dziś kupiłam pierwszą rzecz ze Świątecznej listy zakupów- zgadnijcie co? Jest to piękny stroik ze świeczką i bombkami - zaniosę go mamuni na cmentarz..... Storczyku- miałam być w piątek w Krakowie, bo mój kolega z firmy organizował u siebie w mieszkanku nieformalną , służbową Wigilię, ale .... nie dojechałam. Ode mnie to kawał drogi, a ja miałam koszmarny tydzień w pracy i potrzebowałam ODPOCZYNKU.... Ale ten grzaniec to mnie kusi- uła! Słuchajcie- dziś chyba znalazłam starą jak świat metodę na smutki: dałam sobie taki wycisk fizyczny, że jeszcze czuję jak bolą mnie mięśnie. Na początku był dance aerobic (cudo!), potem katowałam się brzuszkami, a na końcu 15 minut w mega tempie na rowerku stacjonarnym spowodowały, że padłam ledwie żywa!!! Powiem, że to działa, bo czuję się jak nowo narodzona, nawet mogłam bez zbędnych smarknięć i siorbnięć nosem ucałować zdjęcie mojej mamuni po powrocie do domku..... Pozdrawiam was wszystkich! Z wami te Święta nie będą aż takie okrutne :)
×