Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nina 28

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nina 28

  1. C.offe- ani przez moment nie pomyślałam, że twoje problemy sa trywialne! Uważam, że dla każdego jego problemy sa ważne i szanuję to...każdy z nas jest inny, każdy ma inne życie, chociaz czasem na siłe staramy sie je uporządkowac w jakieś ramy, formy, chcemy by było \"jak u innych\".... Dzis miałam rozmowe z moją pania psycholog- odebrałam od niej zaświadczenie, że mogę wrócic do pracy, bo od śmierci mamy byłam na zwolnieniu, musiałam sie podnieść z kolan...musiałam nauczyć się żyć bez niej... Ta kobieta mi bardzo pomogła, podsunęła mi fachową literaturę, dała nadzieję, odnalazla we mnie nieznane mi pokłady siły i odpowiedzialności... Powiedziała mi, że jestem bardzo wrażliwą osobą...tacy ludzie mają trudniej w życiu, ale przeżywają je głębiej...coś o tym wiem :) Powiedziała tez , że przeszłam daleką drogę...przypomniała mi nasze pierwsze spotkanie w lutym, gdy przyszłam załamana , zapłakana, nie umiałam myśleć o przyszłości...był we mnie tylko ból, żal, poczucie winy i łzy... Sama widzę, jak wszystko się zmieniło. Nie znaczy to, że stałam się mniej czuła, czy, że zapominam o mamie- NIGDY! Po prostu umiem już wstać rano i zauważyc, że jest piękny dzień, umiem pójść na cmentarz i spokojnie porozmawiać z mamą ...bez płaczu, bez szlochu.... Zimą , jeszcze w lutym często przychodziłam na grób mamy, stawałam zakutana w kaptur i wyłam, wyłam w głos! Teraz zrobiliśmy tam piękny, wiosenny porządek, jest pełno kolorowych kwiatów, zrobiłam skalniak, posadziłam tuje i krzewy, zamontowałam ławkę i ogrodzenie.....to jest moja świątynia...moja oaza.... U mamy mi się najlepiej myśli....tam przychodze po rade...jak za dawnych czasów.... C.Offe- to bardzo dobrze, że też jest ktoś przy tobie..ktoś kogo kochasz... Mam nadzieję, że wszystko się poukłada, że mama zaakceptuje twój związek, zrozumie, że musisz życ na własny rachunek. Życzę ci wszystkiego co najlepsze!
  2. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Melduję się! dziś ostatni dzień mojej wolności, więc nadrabiam. wzięłam się ostro za odchudzanie, bo strach na wagę wejść. Zakupiłam zestaw ćwiczeń na VCD i dałam sobie i wczoraj i dziś popalić! Byłam mokra jak mysz, ale szczęśliwa. Uparłam się na dwa priorytety: 1. Znalezienie dobrej pracy 2. Zrzucenie przynajmniej 10 kg Zobaczymy co z tego szybciej się ziści :) Połykam teraz książkę Coelho \"Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam...\" BOSKA! Sa tam zawarte tak banalnie proste, a przez to często niedostrzegane prawdy.... balsam dla duszy... Kofeina- jak pisanie pracy idzie? Mój mąż ma do końca maja oddać magisterkę, a idzie mu jak krew z nosa...Wczoraj nawet nawrzeszczałam troszeczkę na niego, bo totalnie wyluzowany zabijał jakieś ufoludki w jednej z jego dziwacznych gier komuterowych, a praca sobie czeka.... Kofeina- a na jaki temat piszesz, o ile mozna wiedzieć? Pozdrawiam was serdecznie.
  3. Luneczka- może to głupie...ale ci zazdroszczę.... Masz czas i mozliwość pobyć z twoim tatą....to BARDZO, BARDZO DUŻO.... Bądź silna i trwaj! Pozdrawiam
  4. Luneczko- nie wiem czy są jakiekolwiek słowa, które mogą ci pomóc.... Wiem jak się teraz czujesz...to koszmar patrzeć jak najbliżsi nam ludzie odchodzą.... Powiem tylko jedno- po każdym nawet najgorszym dniu wstaje słońce. My musimy życ dalej.... Ja sama nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić..trafiłam do dobrej pani psycholog, ona mi uświadomiła wiele rzeczy, zaraziła mnie świetną literaturą.... Mi to pomogło! Mam świadomość, że moja mama jest już szczęśliwa, spokojna. Nie cierpi, nie boi się już...nie zamartwia... Być może patrzy na mnie z góry i nadal prowadzi za rączkę....Ja naprawdę CZUJĘ jej obecność.... Luneczko- musisz być przy tacie. Tak jak to C.Offe napisała, rozmawiaj z nim, poproś o przebaczenie jeśli było kiedykolwiek między wami coś nie tak, módl się za niego, mów mu o swojej miłości, o tym, że jest bezpieczny i kochany.... Jesli będziesz potrzebowała wsparcia- tutaj je zawsze znajdziesz! PAMIĘTAJ O TYM. Ściskam cię gorąco, trzymaj się....
  5. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Witam po brzydkim i deszczowym weekendzie... Myślałam, że to tylko u mnie w Jeleniej jest taka złośliwość: przez pięć dni świeci słoneczko, a jak nadchodzi sobotni poranek to deszcz leje z nieba i zimno przeokrutnie. Widzę, że to nie tylko tak w naszych starych, poczciwych Karkonoszach... Byłam dziś na kontroli w ZUS-ie. Ale było! Moja firma zakwestionowała zwolnienia lekarskie, bo w związku z sytuacją firmy- już 4 osoby są na zwolnieniach! Jak tylko weszłam do gabinetu z historią choroby od mojego psychoterapeuty, to zobaczyłam przeokrutnie antypatyczną , podstarzałą panią doktor. Z wrednym uśmiechem na ustach zaczęła zadawać mi pytania, ale zupełnie wytrąciłam jej broń z reki i dobry nastrój- gdy opowiedziałam jej o śmierci mojej mamy, o walce z załamaniem...o poczuciu winy...znacie tę całą historie....wy znacie ją chyba najlepiej.... Także nie zakwestionowała ani jednego z moich zwolnień. Wracam już w środę do pracy, bo zwolnienie mam do jutra. juz czeka pewnie na mnie wypowiedzenie, bo zakład padł totalnie, nie ma już ani jednej osoby zatrudnionej na etacie- wszyscy nowi mają pozakładane działalności. Wiecie co - z jednej strony się cieszę! Odbębnię te moje 2 tygodnie pracy na wypowiedzeniu, a potem WOLNOŚĆ! Będę wolna jak ptak, mogę zacząc od nowa i znaleźć ciekawą pracę, ktora poprawi moją samoocenę... Oj, ale się rozpisałam! sorki. Erin- jak po wizycie u fryzjera? Wielkie zmiany zaszły na główce? Szafirku- odezwij się :) Kofi- pozdrowienia :)
  6. Witajcie... Ja też tak nadal mam: zmiany nastroju, płacz...tęsknota... Gracja 40- nawet nie wiesz jak cię rozumiem! Ja mam 28 lat, moja mamunia zmarła dokładnie 5 m-cy po moim ślubie...tak jakby czuła, że już może odejść, bo nie zostawia mnie samą... Nie mam dzieci...jak będę je miała to nigdy nie poznają swojej cudownej babci... Moja mama była jak anioł...cudowny anioł...zbieram wszystkie zdjęcia, jej opowieści, zapisuję sny z nią, o niej... będę opowiadać moim dzieciom jaką mieli niesamowita babcię... Pozdrawiam was cieplutko
  7. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Egocentryzm...egoizm....z tym walczę...nie chcę taka być! Wszyscy wokół głośno krzyczą: mysl o sobie, zadbaj o siebie, a co z tobą?, kto o ciebie zadba jak nie ty? .....ale to chyba nie jest tak.... Ciągle milion myśli przechodzi mi przez głowę, nauczyłam się (o ile można to tak określić) medytowac...to mnie wycisza...uspokaja....staję sie mniej nastawiona na JA..... To trudno zmienić się z dnia na dzień, małym sukcesem jest to, że wogóle zauważam te wady...że chcę z nimi walczyć.... Nie jestem taka okropna- naprawdę :) Rodzina to najważniejsza wartośc w życiu, to szklana kula, którą przez nieuwagę można upuścić i stłuc lub obkruszyć....a potem już nigdy nie będzie taka jak wcześniej.... Mimo, że będę się odbijać od mojego ojca jak od ściany będę pytać, będę troszczyć się, a najważniejsze : MUSZĘ TRZYMAĆ ZAMKNIĘTĄ BUZIĘ!
  8. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Odpisuję tu.... bo bardzo mnie poruszyło to co napisałyście.... To nie jest do końca tak.... nie jestem oschła i niesprawiedliwa w stosunku do taty...wręcz odwrotnie... Szafirku te kilka zdań o twoim tacie, to jakbym czytała o swoim.... To nie tak, że popadam w konflikty, bo nie potrafię się wczuć w jego sytuacje...nawet nie wiecie jak bardzo przez te 3 m-ce starałam się być tylko i wyłącznie DLA NIEGO! Ale ciągle i za każdym razem napotykam na mur...już mam dość.... Może i robię błąd, bo porównuję go z mamą...a jej nikt na świecie nie dorówna...ale chcę by był po prostu OJCEM....a on czasem zachowuje się jak mój wróg... Nie znacie do końca sytuacji...on nie zostanie całkiem sam...mam jeszcze 3 siostry, z których jedna jest niepełnosprawna...ma 42 lata i to ona zostanie z ojcem.... Chodzi o to, że ona nie jest niesprawna ruchowo...to ma związek z psychiką, jest chora....a jednocześnie dzięki właśnie mojej kochanej i niezastąpionej mamie - jest osobą, o której nikt by tak nie powiedział, gdyby nie wiedział.... Mimo tego, że nie widać jej \"kalectwa\" to ona nie może życ sama...nie rozróżnia pieniędzy, nie potrafi robić zakupów....płacić rachunków.... To trudne dla mnie, ale chcę być do końca szczera. Oni zostaną sami...ale już kiedyś pisałam o tym...nie wyjeżdżam przecież do innego miasta! Nie OPUSZCZAM ich, po prostu chcę żyć na swój rachunek, tworzyć rodzine...czy wy mieszkacie nadal z rodzicami? czy wy rzucicie swoje życie i przeprowadzicie się do swoich rodziców, gdy któreś zacznie chorować? Bądźcie sprawiedliwe wobec mnie i siebie.... dziękuję wam obu- Kofi i Szafirku za piękne słowa...za zainteresowanie... Ja staram się dalej być dobrą córką, wiem co to znaczy stracić mamę i nie chcę tego przeżywać z ojcem....ostatnio przeżyłam prawie stan przedzawałowy bo źle się czuł....a potem się okazało że to zwykłe problemy z żołądkiem...ech...dużo by pisac... Poukładam sobie swoje życie...mam nadzieję, że mama patrzy na nas z góry i pomoże nam odnaleźć drogę do siebie...Ona to robiła po mistrzowsku :) Pozdrawiam
  9. Szkoda, że ten topik umiera.... Paradoks , bo topik o umieraniu.... 17.04 minęły 3 m-ce od śmierci mojej mamy....czas leczy rany, to prawda, bo potrafię już normalnie funkcjonować, nie ryczę ciągle .... Ale nie ma dnia, bym nie myślała o mamie...często w myślach prosze ją o rady, rozmawiam z nią....i tak bardzo TĘSKNIĘ..... Duzo teraz czytam tzw. \"duchowych\" książek.. i tych o umieraniu...i o pożegnaniach...o starcie....ale są też te o pozytywnym myśleniu, te dzięki którym podnosze się z kolan każdego dnia troszkę bardziej... Codziennie dostrzegam nowe aspekty z mamy życia, podziwiam ją i cierpie, bo dociera do mnie jak czasem byłam niesprawiedliwa! Często przed zaśnięciem, lub tuz po obudzeniu stają mi przed oczami obrazy mamy cierpiącej...mamy ze szpitala...smutnej i przerażonej...i wtedy mam ochotę wyć w głos! Pisze pamiętnik...to są listy do mamy....swoiste rozmowy z nią....o niej.... Prosze kochani piszcie tutaj! Famfaramfo! tego milczenia już dość! zaczynam się martwić o ciebie! córko- jak ci idzie? Pozdrawiam was gorąco
  10. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Pozdrowionka dla wszystkich obecnych, nieobecnych i tylko czytających :) Spędziłam cudny weekend , przyjechała z Hamburga siostra mojego mężula- to prawdziwy żywioł! Całą sobotę spędziliśmy na spacerach, pogaduchach, a wieczorkiem zjedliśmy pyszną kolację w naszej ukochanej knajpce... W niedzielę juz wracała biedulka, ale reszta dnia była pisząc oględnie: co najmniej świetna! Pojechaliśmy daleko za miasto, zabrałam mojego szalonego psa i zaszyliśmy się w trójkę w nieznanym lesie...Natura, śpiew ptaków, zapachy...ech...to prawdziwy relaks. Dużo rozmawialiśmy o wierze, Bogu, duchowości...siostra mojego daniela to bardzo wierząca osoba, ale ma zdrowe podejście do życia, wszystko ją interesuje, nie jest zamknięta na odmienne zdanie innych osób, lubię z nią dyskutować. Ostatnio nieustannie czytam, grzebię w necie, przeglądam i węszę...taki głód wiedzy mnie dopadł! Zielony motylku- ja też bardzo lubię książki Eichelbergera..to bardzo mądry, pełen spokoju człowiek. W jakimś konkursie wygrałam \"Dobra miłość- co robić, by nasze dzieci miały udane życie\" Eichelbergera, Samsona i Sosnowskiej. Nie czytałam jeszcze tego, bo to dla rodziców, jak radzić sobie mądrze z dziećmi, ale zachęcona motylku twoimi słowami chyba zajrzę do tej książki... Ja nie moge się dogadać z ojcem...po śmierci mamy zauważam tak wiele...jego oschłość, nadmierną i chora wręcz prostolinijność, wybuchowość... Jak umarła mama to całą miłośc niejako \"przelałam\" ( o ile można to tak określić) na ojca...bałam się, żeby i jemu nic złego się nie przydarzyło...to starszy człowiek...ale okazało się, że on tego nie potrzebuje... Podziwiam mamę z dnia na dzień coraz bardziej...nie wiem jak ona radziła sobie z jego trudnym charakterem..ja tak nie umiem...wybuchają niepotrzebne kłótnie, a ja odliczam tygodnie i dni do wyprowadzki... Ale to boli... Z mamą miałam zupełnie inny, ciepły i pełen miłości kontakt. To była moja jedyna na świecie i najprawdziwsza przyjaciółka...nigdy już tak nie będzie... Oj, ale was zanudzam, przepraszam.... zaraz mnie Kofeina ochrzani, że się użalam i roztkliwiam, ale to nie tak..
  11. Nina 28

    smutno mi bardzo

    O książkach nie będzie.... o pracy też nie będzie....o wyrywaniu chwastów już było... :) A ja jem sobie jeszcze gorący budyń z migdałami (to mój jedyny ciepły posiłek dziś -che che), zaraz wskakuję do auta i pędze na poważną rozmowę.... o pieniądzach niestety, a raczej ich braku... To na temat kredytowania przyszłego mieszkania....staram się myśleć pozytywnie, ale cisną mi sie przed oczęta obrazy typu: \"Bank ewentualnie dający ewentualny kredyt\" stwierdza, że z moimi i męża zarobkami to stać nas jedynie na luksusową wielokomorową budę dla psa ;) w/w Bank żąda miliona papirów łącznie z metryką urodzenia i numerem buta .... Ech...dobra- RAZ KOZINIE smierć! Idę na pożarcie, biorę mężula ze sobą, bo ja ostatnio za nerwowa jestem i jeszcze niegrzeczna dla w/w Banku będę , a wtedy to już wogóle.... Z piknych, chocioż zachmuzonych Karkonosy- hej! A tak wogóle to smutno mi dziś....naprawdę...ale nieźle się kamufluję....DAM radę :)
  12. Kochana mam wrażenie jakbym się cofnęła w czasie! Przeżywamy to samo! Ja straszliwie pragnęłam snów o mamie z mamą.... W końcu mi się przyśniła... i śniła mi się noc w noc przez 5 dni! Wszystkie sny zapisałam, bo były skrajnie różne... Jeden z nich zinterpretowali mądrzy ludkowie w ten sposób, żebym przestała mamę opłakiwać, bo moje łzy jej ciążą, przyprawiają o smutek... I może coś w tym było...bo nagle mama przestała się śnić...ja już tak nie płaczę....
  13. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Kurcze tyle się napisałam i mi zeżarło!!! Wrrrrr Pozdrawiam wszystkich w piekny słoneczny dzień! Zaraz zabieram mojego psa i wyruszam w teren, trzeba mi korzystać z podarowanych wolnych dni.... Kofi- jeśli chodzi o moją naukę niemieckiego...ostatnio ograniczam się tylko do oglądania niemieckojęzycznych kanałów w TV i przeglądania pism.... Nie umiem się uczyć sama...gdy tylko znajdę pracę i stanę na nogi finansowo to zapisuję się na kurs: niemiecki metodą Callana i na angielski - ale już w trybie normalnym :) Lubię się uczyć języków, a jeszcze bardziej lubię czuć tą satysfakcje, gdy za granicą jestem w stanie załatwić wszystkie interesujące mnie sprawy bez ciągania się z tłumaczem ;) Kofi- zainteresowałaś mnie niesamowicie tym wydawnictwem Zysk i S-ka! Zamierzam pogrzebać w necie i może uda mi się coś ciekawego u nich zamówić, a i jeszcze w promocji! Uła! Ostatnio połykam książki jak za dawnych dobrych czasów.... Erin- dziękuję za piękne zdjęcia. No proszę- kolejna ślicznotka :) Najbliższe tygodnie i miesiące będą dla mnie bardzo ważne....poszukiwania nowej pracy, kupno mieszkania (sprawę finalizujemy do 30.06.04), potem przeprowadzka, urządzanie się... Już nie mogę się doczekać, ale przeraża mnie przyziemna, finansowa strona tego przedsięwzięcia- a mianowicie zacignięcie BIG kredytu.... Boję się zobowiązań, którym mogę nie podołać i kredytów, które przyjdzie nam spłacać przez wiele lat, a przecież nie mam pewności, że przez te wszystkie lata \"jakoś to będzie\"... Ufff.....sorki za marudzenie, ale myślę o tym ostatnio prawie cały czas...staram się widzieć szklankę w połowie pełną, a nie pustą, ale wiecie, że to czasem trudno..... W razie czego mam gdzie wrócić....do mieszkania rodziców.... Ale ja dziś bredzę!
  14. Wiesz...wydaje mi się, że najnormalniej w świecie twoja mama jest zazdrosna o tego chłopaka. Słowo \"zazdrosna\" nie najlepiej jednak tu pasuje.... Myślę, że ona boi się, że i ciebie straci, że zostanie sama... Ja z moją mamą byłam niesamowicie związana, łączyła nas niewidzialna, nieodcięta pępowina... Często się kłóciłyśmy, bo ona była bardzo nadopiekuńcza, zaborcza...myślałam, że chce mieć mnie cały czas przy sobie, a to nie jest przecież najlepsze dla dorosłego już dziecka! I nagle ta śmierć...zupełnie niespodziewanie...bez przygotowania...wiadomość o guzie mózgu....jeśli czytałaś poprzednie wpisy to wiesz jak wyglądała moja i mamy historia... A teraz paradoksalnie brakuje mi jej zaborczości, jej ciągłej obecności, która wcześniej mnie męczyła.... Uważam, że musicie z mamą duuuużo rozmawiać, o wszystkim... O waszych pragnieniach, uczuciach, a w tych złych, trudnych momentach pomyśl sobie jak wiele was łączy. Pomyśl sobie, że dzięki twoim rodzicom jestes na świecie, ciesz się, że miałaś możliwośc doznać ich miłości, że wychowali cię na mądrą , wrażliwą kobietę... Ja każdego dnia rozmawiam z moją zmarłą mamą.... Ona wie wszystko pierwsza...tak jak było wtedy, gdy żyła...zawsze do niej biegłam z każdą wiadomością.... czy wiesz, że mimo , iż mieszkałyśmy razem to z pracy dzwoniłam do niej przynajmniej raz dziennie po to by pogadać, a i ona dzwoniła do mnie w porze obiadu, by zapytać, co mi przygotować do jedzenia jak wrócę... Ech...rozkleiłam się...brakuje mi jej...
  15. Dacie radę! OBIE! Musisz tylko bardzo mocno wspierać mamę... Musisz wyczuć, czy ona chce rozmawiać o stracie, o śmierci...czy też może w ogóle nie chce poruszania tych tematów... Ja miałam wielki kłopot z tatą... On ma 71 lat, mama jak zmarła miała 65 lat... wmówił sobie, że to on powinien umrzeć, i że to mama powinna go pochować, a nie odwrotnie... Bałam się, że się załamie, bo to jest bardzo trudny człowiek, zamknięty w sobie, nie mówi o uczuciach, a jednocześnie wszystko przeżywa w sobie... Ja nie mogłam z nim rozmawiać o mamie...widziałam, że cierpi...tylko na cmentarzu się otwierał...pytał czy mi się śniła... Wyczuj kochana jak to jest z twoją mamą i jeśli tego potrzebuje to rozmawiaj , płacz i wspominaj razem z nią! Bądź przy niej. Bądźcie dla siebie!
  16. Witajcie.... dziś za oknem piękne słońce...chce się żyć! Mimo bólu, mimo pamięci, mimo pękniętego serca... Wczoraj przeczytałam przepiękna powieść \"Pamiętnik pisany miłością\". To przecudna historia , jest tam miłość, jest życie, ale jest też śmierć i ból po stracie najbliższych.... Najbardziej mi utkwiła jedna z opowieści : (...) Wyobraź sobie, że życie polega na zonglowaniu pięcioma piłkami. Ich nazwy to praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele i prawość. Wszystko udaje ci się utrzymywać w powietrzu. Ale pewnego dnia wreszcie do ciebie dociera, że praca jest gumową piłką. Jeżeli ją upuścisz, odbije sie i wróci. Pozostałe cztery piłki- rodzina, zdrowie, przyjaciele, uczciwość- to szklane kule. jeśli sie którąś upuści, może się obić, wyszczerbić lub nawet roztrzaskać. Kiedy pojmiesz naukę o pięciu piłkach, wkroczysz na drogę budowania równowagi w życiu. (...) Musimy mimo wszystko żonglować tymi piłkami...strać sie ich nie rozbić... do córki- kochana, ja też tyle rzeczy nie powiedziałam mojej mamie....za tyle rzeczy chciałabym ją przeprosić, poprosić o wybaczenie...chociaż doskonale wiem, że ona zawsze mi wybaczała, bo strasznie mnie kochała.... zaraz po jej śmierci nie mogłam znaleźć sobie miejsca...ciągle o niej myślałam, ciągle ją widziałam, i to w tych najboleśniejszych chwilach.... to był obłęd! ktoś mi powiedział, że jak on stracił najbliższą mu osobę to po pewnym czasie miał wrażenie, że ta osoba nie umarła tylko wyjechała na wakacje! ja też zaczynam chyba tak mieć... Jak oglądam nasze wspólne zdjęcia, film wideo z mojego wesela to nie mogę uwierzyć że JEJ już nie ma.... tam jest taka zdrowa...smutna ale zdrowa....a potem kilka m-cy później.....ech.... to będzie bolało zawsze! czas leczy rany, ale nie leczy pamięci i wspomnień....kochałam, kocham i będę kochać moją mamę! ZAWSZE! Ona jest przy mnie. Wiem to. Ostatnio po raz nie wiem już który oglądałam w TV \"Uwierz w Ducha\" z Demi Moore ...teraz ten film miał dla mnie całkiem inne znaczenie....ryczałam cały czas.....
  17. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Dzieńdoberek! Dziękuję kochani za zdjęcia :) Nareszcie nie muszę Was sobie tylko wyobrażać.... Dziś po raz kolejny przypomniałam sobie jak tutaj trafiłam....i z jakim ciepłem się spotkałam....to było dla mnie niewiarygodne! Tyle się w moim życiu wydarzyło w ostatnim czasie.... i dobrego....i niestety bardzo złego..... Nie będzie to przesadą, gdy powiem, że w dużej mierze dzięki WAM zaczęłam sie podnosić z kolan i zabierać za życie. CHCIAŁAM WAM ZA TO PODZIEKOWAĆ Ech...ale się rozczuliłam.... Wczoraj przeczytałam niezwykłą książkę \"Pamiętnik pisany miłością\" James\'a Petterson\'a....ryczałam jak bóbr..... To przepiękna opowieść o kobiecie, która pisze pamiętnik dla swojego jeszcze nienarodzonego, ale rosnącego w jej łonie maluszka.... Dzieje się w tej powieści wiele zła....męża tej kobiety dotyka przeogromna, niewyobrażalna strata.... a jednak.. PODNOSI SIĘ i idzie dalej! Ta książka to balsam dla mojej duszy... Najbardziej zapadła mi w pamięć przypowieść o pięciu piłkach : (...) Wyobraź sobie, że życie polega na żonglowaniu pięcioma piłkami. Ich nazwy to praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele i prawość. Wszystko udaje ci się utrzymywać w powietrzu. Ale pewnego dnia wreszcie do ciebie dociera, że praca jest gumową piłką. Jeżeli ją upuścisz, odbije sie i wróci. Pozostałe cztery piłki- rodzina, zdrowie, przyjaciele, uczciwość- to szklane kule. Jeśli się którąś upuści, może się obić, wyszczerbić lub nawet roztrzaskać. Kiedy pojmiesz naukę o pięciu piłkach, wkroczysz na drogę budowania równowagi w życiu. (...) Pozdrawiam
  18. córka.... wiemy przez co przechodzisz....tu wszystkie to przeżywałyśmy....i przeżywamy nadal.... Mogę powiedzieć tylko jedno: w moim przypadku CZAS w jakiś sposób leczy rany...mijają za kilka dni 3 m-ce od dnia gdy moja ukochana mama odeszła.... Do tej pory mam przed oczami te najgorsze momenty ze szpitala...jej smutne oczy.... to nadal bardzo boli.... Każda z nas przeżywa strate inaczej, ja prawie codziennie jeździłam na cmentarz, tam mogłam poryczeć w głos, wyżalic się....przyznam się, że robię tak nadal... Znalazłam się u psychologa....siedziałam sporo czasu na zwolnieniu lekarskim....miałam czas by sie pozbierać, poukładać co nieco w głowie... Duża zasługa w tym ludzi, których poznałam na KAFETERII.... to dzięki nim miałam siłę....i dzięki mojemu mężowi.... Kochana córko- przeżywasz teraz najgorsze dni.... jeśli będziesz potrzebowała pogadać, wypisac się... ZAPRASZAM , równiez w imieniu pozostałych bywalczyń tego topiku... Trzymaj się! Ściskam cię mocno!
  19. famfaramafo- ODEZWIJ SIĘ! I przeslij mi jak możesz na maila dorbug@interia.pl jakiś inny namiar na ciebie niż to forum....może gg, albo mail.... proszę.... Daj znać co u ciebie :) Buziak
  20. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Oj Kofi! Jak zawsze konkretna i szczera :) TO LUBIĘ ! To prawda NIKT mnie nie zmusza.... ja sama to robię, dla ojca, dla rodzinki.... Co do twoich słów o wierze, kościele...ja od jakiegoś czasu wnikliwie poszukuję, węszę... Dziś czytałam w Poltyce nawet ciekawy chociaz nie za bardzo przemyslany artykuł ŻYCIE PO ŻYCIU- interpretacja reinkarnacji i odniesienie jej do wiary chrześcijańskiej... Czytałam gdzies, że Buddyzm to wybiórcze elementy kilku wyznań, religii, że wybrano sobie z tego co najważniejsze, najwygodniejsze... Że Buddyzm ułatwia np. umieranie, bo daje nadzieję na kolejne wcielenia, że wtedy człowiek nie boi się, ufa.... ja nie wiem co o tym wszystkim sądzić.... Jestem na rozdrożu... Kościół mnie odpycha swoją obłudą, sztucznością, wrednymi gębami zamoznych biskupów, blichtem i zakłamaniem, dewocją... Innych wiar nie rozumiem, nie znam tak dobrze, bo od dziecka byłam wychowywana w wierze chrześcijańskiej... Nie ukrywam, że moja wiara znacznie \"osłabła\" po śmierci mojej mamy kochanej... pamiętam jak wyłam w głos w szpitalu i pytałam DLACZEGO? Dlaczego ona? Jaki jest tego sens? Dlaczego teraz i TAK?!? I miałam i nadal mam gdzies tłumaczenia bliskich mi osób, którzy mówili, że tak mało być, że Bóg wie co czyni.... Nie zgadzam się z tym! W co mam wierzyć? Co jest słuszne? tego musze sama się dowiedzieć... Pozdrawiam was serdecznie. Kofi- dziękuję za maila :) Buziak.
  21. Nikt tu już nie zagląda.... a szkoda... Famfaramfa zniknęła...nie daje znaku życia... Ja jestem, ciągle jestem.... Niedługo Święta kochane.... to będą pierwsze Święta bez mojej mamy...a dla was bez waszych bliskich.... Jestem tylko wdzięczna w jakiś sposób losowi, że nie jest to Boże Narodzenie, bo tych Świąt bym chyba nie przetrwała...bez NIEJ.... Wielkanoc nie jest dla mnie ważnym Świętem, mimo, że najważniejsze w religii chrześcijańskiej.... Mimo wszystko i na przekór losowi: ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM ZDROWYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT. DUŻO CIEPŁA RODZINNEGO, DUŻO ODPOCZYNKU I CZASU DLA SIEBIE I DLA NAJBLIŻSZYCH. NIECH TE DNI ZJEDNOCZĄ NAS W SPOKOJU I SZCZĘŚCIU...POMIMO WSZYSTKO... Pozdrawiam was serdecznie
  22. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Też pozdrawiam i życzę miłego dnia. Ale że mój Keanu Reeves to za przeproszeniem \"kurdupel\" ??? Przeciez on ma 185 cm wzrostu?!? to kurdupel jest? Nieeee, w żadnym wypadku :) Moja bezkrytyczność w stosunku do niego wzrosła ostanio przeszalenie.
  23. Witajcie :) Iwo- jest dokładnie tak jak napisałaś- moje nastroje są bardzo BARDZO zmienne...raz jest OK, raz dobrze, a kiedy indziej jadę na cmentarz i wyję.... Bardzo brakuje mi mamy...brakuje mi rozmów z nią, nawet naszych sprzeczek, brakuje mi jej ciepła, jej bezinteresownej gotowości by zawsze i wszędzie mnie wysłuchać, poradzić.... Prowadziła mnie za raczkę mimo iż od lat jestem \"dorosłą\" osobą, sama zarabiam na siebie, ważniejsze decyzje podejmuję sama.... Nie mam i nie będę już chyba miała takiej osoby....takiej przyjaciółki... Owszem wiem, że będzie coraz lepiej. Nie mam natury depresyjnej i nie uznaję autodestrukcji, po prostu czasem jeszcze sobie pochlipię w poduszkę, a potem wstanę i dalej będę żyć. Pozdrawiam was bardzo cieplutko. Dziękuję wam, że jesteście!
  24. Nina 28

    smutno mi bardzo

    erin- też sie nabrałam!!! ty cholero jedna :) Aż mi dech zaparło! Lilianka- śpiewaj, śpiewaj- mozna oszaleć - voolaaareeeee :) odznaczam obecność i pędzę rowerkiem po naszych okolicznych trasach rowerowych (masło maślane- che che) - pewnie wypluję płuca już po pierwszym kilometrze, ale co tam!
  25. Może i cos jest w tym, żeby nie płakac.... Ale czasem nie można się powstrzymac... Może stąd te moje niesamowite sny z mamą...że wyciągam wodę ze studni....a ona lezy na ławce...zmęczona i smutna.... Może powinnam to tak zinterpretować jak mówi Ada, że mama daje mi znak, żebym jej tak nie opłakiwała, bo to jej szkodzi.... Jestem coraz silniejsza w tej kwestii, tylko te urodziny, pierwsze urodziny mamy- bez mamy.... tak mnie zdołowały.... A na temat modlenia sie....nie zauważyłyście, że we wszystkich modlitwach za zmarłych pojawiają sie słowa, mówiące o tym, by modlić się o łaske Bożą, o możliwość opuszczenia czyśca i dostapienia łaski nieba... ja nie umiem się modlić tymi słowami!! Nie wydaje mi się, by moja mama była w jakimś czyścu, bo to był najlepszy człowiek na świecie.... Nie zgadzam się z wieloma sprawami dotyczącymi naszej katolickiej wiary....modlę się częściej DO mamy niż ZA mamę...
×