Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nina 28

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nina 28

  1. Dla mojej mamy..o mojej mamie... KOSZULA NOCNA leży sobie cichutko na dnie mojej szafy schowana głęboko - czeka aż ją wyjmę i wtulę w nią twarz ona jeszcze pachnie TOBĄ mamo... WINA Egoistka durna baba, która nie zauważyła że w głowie jej matki tyka bomba... NIE MA JUŻ... nie ma już zapachu kawy co rano nie ma szurania zabieganych kapci od świtu nie ma ciepłych, spracowanych dłoni nie ma zapachu jaśminu w łazience nie ma juz całego mojego świata -nie ma już Ciebie mamo...
  2. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Dziś smutno mi bardzo.... napisałam coś o mamie...dla mamy...dla siebie... KOSZULA NOCNA leży sobie cichutko na dnie mojej szafy schowana głęboko - czeka aż ją wyjmę i wtulę w nią twarz ona jeszcze pachnie TOBĄ mamo... WINA Egoistka durna baba, która nie zauważyła że w głowie jej matki tyka bomba... NIE MA JUŻ... nie ma już zapachu kawy co rano nie ma szurania zabieganych kapci od świtu nie ma ciepłych, spracowanych dłoni nie ma zapachu jaśminu w łazience nie ma juz całego mojego świata -nie ma już Ciebie mamo...
  3. Nina 28

    smutno mi bardzo

    manno- bo wytłukę wszystkie szkło w domu! A co! Może wtedy będzie mi weselej.... Papatki
  4. Nina 28

    smutno mi bardzo

    No tak...wszyscy się pochowali po kątach.... Nikt nie napisze...nikt nie \"zadzwoni\" :) Pozdrowienia dla wszystkich! rebiata czas brać się za siebie! Wiosna idzie! Ja wiem, że może jeszcze jej nie widać, ale u mnie w Jeleniej Górze powoli wygląda zza gór... Postanowiłam zebrać się do kupy (bez skojarzeń) i pochować swoje smutki głęboko, poszukać tej ukochanej pracy, która gdzieś tam napewno na mnie czeka, popedałować od czasu do czasu na moim rowerku, pojeść owocków i jarzynek.... Nie nie odbiło mi...po prostu zawsze wiosna tak na mnie wpływała... Wczoraj sobie pochlipałam w poduszke, bo jak na złość trafiałam w TV na różne takie...koszmary...np. umierający Lubicz w \"Klanie\", potem STALOWE MAGNOLIE....ech.... Mój mąż zabrał mi pilota, ale jemu tez łezki się szkliły w oczkach, więc nie tylko ja pomyślałam sobie o mojej biednej mamusi.... Byłam dziś u niej, popłakałam sobie, zapaliłam duże znicze, żeby ją ogrzewały....jakoś tak mnie motywuje moja mama mimo, że jej nie ma przy mnie blisko.... Kochana moja. I wpisywac mi się tu aniołki, terroryzuje was troszku, a co!
  5. Witam :) Co u mnie famfaramfo? No właśnie nic ciekawego... Siedzę w domku na chorobowym, do starej pracy wrócić jeszcze nie moge, bo zwalniają wszystkich...siedzę więc i szukam nowej.... Najdziwniejsze jest to, że nie mam wogóle wolnego czasu :) Ciągle gdzieś biegam i cos załatwiam...dopiero teraz mam czas (pół roku po ślubie!) by powymieniać wszystkie dokumenty na nowe nazwisko...poza tym nadrabiam zaległości towarzyskie i zaległości w czytaniu...stosik ksiązek \"do przeczytania\" już maleje :) Jeżdżę do mamy na cmentarz i popłakuję sobie czasem...ostatnio w telewizji natrafiam ciągle na smutne wątki związane z umieraniem... Wczoraj poryczałam się bo trafiłam na KLAN i umierającego Lubicza leżącego w szpitalu...przypomniało mi się jak i ja siedziałam przy mojej mamusi...też wyglądała jakby spała...a ja mówiłam do niej ciągle -nie odchodź, nie zostawiaj mnie!....nie posłuchała.... Potem oglądałam STALOWE MAGNOLIE-kiedyś bardzo lubiłam ten film, ale teraz oglądałam go \"inaczej\"...wszystko było tak bliskie....temat śmierci..umieranie w szpitalu...bezradnośc....Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że i mój mąż ma w oczach łzy.... Nie chodzi o to by nie oglądać takich smutnych filmów....po prostu teraz jestem na etapie, że niewiele mi trzeba by się popłakać... Pewne obrazy zostaną w moim sercu na zawsze....mama będzie żyć w mojej pamięci, potem gdy uda nam się mieć dzidziusia to przekażę mojemu dziecku jaką miało cudowną babcię....wszystko mu/jej (?) opowiem... Ech...rozczuliłam się trochę. A za oknem słońce i ptaki śpiewają. Powoli wiosna wyłania się nieśmiało zza gór... Famfaramfo- bardzo chętnie się z tobą spotkam we Wrocławiu! jestem tam przynajmniej raz w m-cu, jak kiedyś obie będziemy miały czas i ochotę to napewno się umówimy :) Trafiłaś w sedno tego topiku- ja tez mam uczucie, że nikt nie zrozumie mnie lepiej niż wy...Człowiek już ma taką naturę, że nie potrafi byc sam...gdy czuje, że są inni którzy go rozumieją, którzy przeżyli to samo ...to jest jakoś lepiej :) Pozdrawiam was gorąco!
  6. Veronko- bardzo, bardzo mi przykro... Tak brutalne przerwanie życia to najokropniejsza rzecz na świecie... bądź silna, wspieraj o ile możesz mame twojego chłopaka...wiem, że żadne słowa nigdy cię nie pocieszą, nie ukoją bólu....ale chcę żebyć wiedziała, że jesteśmy tutaj.... zawsze wysłuchamy, pomożemy w ramach naszych możliwości.... Miej w sercu te - jak piszesz- najpiękniejsze 6 miesięcy z nim.... będę myślała o tobie...i o twoim chłopaku.... famfaramfo- nawet nie wiesz jak ważny topik założyłaś! Ostatnio rozmawiałam o tym z moim mężulem...powiedziałam mu, że to jakaś swoista terapia...pomaga mi sie oczyścić z bólu..łez... Nawet znajomi zauwazyli, że już nie mam tak smutnych oczu...poznikały nawet wieeeelgachne sińce pod oczami, ...tylko troszke zmarszczek przybyło...od żalu.... Gośka- trzymaj się!
  7. Nina 28

    smutno mi bardzo

    mmmmmm- dzięki ! raz jest lepiej a raz gorzej... Pociesza mnie myśl, że mama ma już lepiej...najlepiej....cisza...spokój...patrzy na mnie z góry i jestb wolna :) Marku-pompa fluidowa jak najbardziej mile widziana :) Powodzenia na egzaminach! szafirku-uściski. mam nadzieję, że śniadanko w pracy było rzetelnie zjedzone ;) manno-jak tam etap szczęśliwych przypadków po wytłuczeniu całego domowego szkła? Kofeinko-jak nastrój? Co u ciebie? Wszyscy- gorące pozdrowienia
  8. iwo- ja tez nie mogę się zmusić do uporządkowania rzeczy po mamie.... Jedyne co zrobiłam to przejrzałam wszystkie dokumenty, papiery....znalazłam wiele rozczulających zdjęć, starych i pożółkłych, moje świadectwa szkolne, laurki dla niej....moje listy, które do niej pisałam, gdy sie pokłóciłyśmy lub nie mogłyśmy dogadać... Zawsze do niej pisałam, gdy nie umiałam czegoś wyjaśnić...wytłumaczyć...ona te wszystkie listy przechowywała...kochana moja.... Ale ubrania, kosmetyki- nie tego nie jestem w stanie ruszyć! Pochowałam je tylko z zasięgu wzroku bo zaraz po śmierci mamy każda jej rzecz -obojętnie co by to było- doprowadzała mnie do płaczu... Ogromnie się cieszę, że znalazłam jej zdjęcia paszportowe, które zrobiła sobie w 1996 roku-wygląda na nich tak pięknie, zdrowo i młodo! Od razu jedno oprawiłam w ramkę i stoi na mojej półce... Często całuję to zdjęcie...często z nim rozmawiam..jak nienormalna...
  9. Witajcie kochane :) ja dziś od rana zabrałam się za porządki, ręce mam juz zszorowane do pierwszych odcisków :) ale warto! To naprawdę niesamowite uczucie, że możemy tu w internecie wymieniać się swoimi myślami, odczuciami...mi to bardzo pomaga... Taka już chyba natura człowieka, że gdy wie, że nie jest sam to jakoś mu raźniej....nie umiem tego dokładnie opisać.... Famfaramfo-nawet nie wiesz kochana jak bardzo ci zazdroszczę tych snów o mamie... Tak bardzo bym chciała i ja chociaż we śnie się do niej przytulić....ale ona śniła mi sie tylko dwa razy:raz jeszcze przed śmiercią, drugi raz już po...ale nie widziałam jej twarzy..leżała sobie i odpoczywała na swoim ulubionym tapczanie.... Ja tylko miałam to niesamowite uczucie...wyczuwałam jej obecność, gdy mijał miesiąc..dokładnie miesiąc od jej śmierci....pisałam tu o tym.... A tak poza tym...nic....cisza..... To straszne uczucie...bo wyraźnie do mnie dociera , że jej już nie ma.... A o tym nie moge myśleć.... Chce by była...chociażby w snach....ostatnio jak byłam na cmentarzu to znowu zryczałam się przekrutnie...i znowu mówiłam do niej, że chciałabym odkopać ją...zabrać z tej ziemi i przytulić mocno....najmocniej na świecie... Musze przestać pisac bo łzy zaleją mi klawiaturę i mąż będzie miał zajęcie ;) Pozdrawiam was dziewczyny bardzo serdecznie :)
  10. Iwo- ja tez tak mam....oglądałam wczoraj zdjęcia...mama tam była taka....prawdziwa.... Też mam często uczucie, że za chwile wróci z dalekiej podróży, stanie w drzwiach ..a ja będę się mogła NARESZCIE do niej przytulić...poczuć jej zapach...zaprowadzić ją do kuchni i zrobic jej ulubioną kawę w ulubionym czerwonym kubku.... Ech....szkoda, że tak już nigdy nie będzie.... Brakuje mi jej bardzo...bardzo.... Teraz został mi tylko tato...to taka bezwarunkowa miłośc...rodzicielska....takiej nie dostanę już od nikogo.... Ale ja moge obdarzyc taką miłością moje dziecko...planujemy dzidziusia..może już za kilka miesięcy.... :)
  11. Famfaramfo- witaj! Witajcie kobitki kochane :) Cieszę się Famfaramfo, że spędziłaś cudowne chwile z Thomasem :) Ja dziś byłam z moim mężulem we Wrocławiu, bo zdawał ostatni egzamin, obiegłam truchtem Galerię Dominikańską, bo chciałam powąchać w perfumerii kilka nowych zapachów...potem szybka kawa i właśnie wróciliśmy do domku :) Taty urodziny udały się, ale na koniec, gdy wszyscy już wyjechali to rozkleił się...płakał..mówił, że nie wie jak to będzie gdy my sie w lecie wyprowadzimy, jak sobie da radę ... Opadły mi ręce...usiadłam obok niego i tłumaczyłam mu, że przeciez nasze nowe mieszkanie jest 10 minut samochodem od domu, że wyprowadzamy się najwcześniej w lipcu, że przecież będziemy codziennie do niego dzwonić, zabierać na obiady, będę przyjeżdzać po pracy... Mam nadzieję, że mu to wszystko minie, to dopiero miesiąc mija od śmierci mamusi...to wszystko jest zbyt świeże... Ale tak mi się go szkoda zrobiło...tak chcę mu teraz umilać życie...chcę być dobrą córką...
  12. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Witajcie kochani :) Zaraz wybywam na urodziny do znajomej....taka nietypowa pora na imprezę... nietypowe urodziny, nietypowi ludzie... Zobaczymy jak sie w tym odnajde, bo ostatnio to różnie ze mną bywa... Jak wieczorem wczoraj rozeszli się ludzie po urodzinach taty - to on usiadł w kuchni i ....rozpłakał się.... Sparaliżowało mnie zupełnie, nie wiedziałam co zrobic.... Okazało się, że boi się tego co przed nim, boi się życia bez mamy...boi się tego, że jak ja z mężem się wyprowadzimy do naszego mieszkania to on zostanie sam i nikt do niego nie będzie zaglądał.... Usiadłam przy nim i tłumaczyłam jak małemu dziecku, że przecież wyprowadzamy się najwcześniej w sierpniu, że to 10 minut autem od naszego domu, że przeciez nie wyprowadzam się na koniec świata i przecież będę tu wpadać kilka razy w tygodniu, będę do niego dzwonić, będę o niego dbać... A on płakał.... Boże, nawet nie wiecie jak to mnie zabolało! Jest mi go tak bardzo szkoda, wiem, że bardzo brakuje mu mamy... Jak mam mu pomóc? Mój mąż chyba mądrze mówi, bo stwierdził wczoraj, że przeciez minął dopiero miesiąc od smierci mamy, że jak przyjdzie wiosna, potem lato to tacie będzie łatwiej...Znajdzie sobie zajęcie...będzie w ruchu.... Przecież będziemy przy nim! Nie mogę całe życie z nim mieszkać, muszę też układać powoli swoje życie, nie oznacza to osłabienia kontaktów między nami! I ja niby to wszystko wiem...niby wiem....ale serce mnie boli...gdybym wiedziała o chorobie mamy to w życiu nie decydowałabym się na kupno mieszkania! Ale my umowę przedwstępną podpisaliśmy 12 grudnia, a potem działo się to wszystko....z mamą.... Kochani nie oczekuję rady...wiem, że sama muszę brać się za bary z moim życiem...po prostu chciałam się wypisać, bo od wczoraj nie mogę sobie poradzić.... Och.....wszystko to popie..... Pozdrawiam was
  13. Witajcie kochani... Jak mija weekend? U mnie kończy sie powolutku impreza urodzinowa taty...wszyscy się zjechali...zrobiło się nawet wesoło jak dawniej....ale jak zaczęli wspominać mamusię....nie dałam rady...uciekłam do kuchni poryczeć nad podgrzewanym bigosem.... Brakuje mi jej tak bardzo...brakuje mi jej codziennie.... Wierzę, że jest teraz szczęśliwa...spokojna....nareszcie wypoczywa.... Pozdrawiam was gorąco Famfaramfo-jak mijaja cudne dni przy Thomasie? A jak studia? Zaczęlaś juz na dobre kolejny semestr?
  14. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Przeczytałam to co napisałam i ... o Boże! to takie nieudolne i suche! Przepraszam, nie umiem pisać o takich ważnych dla mnie sprawach... Śmierć nadal jest dla mnie tematem niezwykle bolesnym, tak chcę pomóc a nie wiem jak.... Pozdrawiam was wszystkich, anioły kochane :) Ten topik ratuje moją skołataną duszę... chcę dać coś od siebie... tyle dostałam od WAS... serce]
  15. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Katisiu- myślę o tobie bez przerwy.... Mam nadzieję, że sobie jakoś radzisz... Jeśli będziesz potrzebowała czegoś, nie wiem- czegokolwiek to pisz proszę: dorbug@tlen.pl Po tym co sama przeszłam stałam się silniejsza... To dziwne uczucie... W pierwszych dniach po śmierci mamy, myślałam, że nie dam sobie rady, że nie będę potrafiła wstać rano i zacząć dzień..jak przedtem... \"Normalne\" życie było dla mnie niewyobrażalnie nierealne...Niewykonalne... Okazuje się jednak, że człowiek znajduje w sobie siły , nie wiadomo ską..nie wiadomo jak....po prostu wstajesz i żyjesz dalej... Nie chcę nawet myśleć co byłoby gdyby spotkało mnie teraz coś podobnego uderzając w kogoś innego z mojej najbliższej rodziny...ale wiem, że PORADZĘ SOBIE...! Błyskawicznie dojrzałam, nagle dostrzegam wiele innych spraw, emocji... Stałam się bardziej wyczulona na cierpienie , choroby, nienawiść i to wszystko co dzieje się na świecie... Przepraszam, że tak paplam...ale nieudolnie staram Ci się Katisiu uświadomić, że jesteś \"niezatapialną\" osobą, chcę żebyć uwierzyła, że po okresie bezgranicznego bólu i rozpaczy- nadejdą (uwierz mi NADEJDĄ!) lepsze dni... Trzymam za ciebie mocno kciuki, uda nam się...
  16. Kiaro- słonko! Trafiłaś pod dobry adres... Na tym topiku każdy wie, jak ciężko jest po stracie kogoś bardzo bliskiego...i też jak famfaramfa przeczytałam każde twoje słowo! Zapamiętaj, że nikt cię tu nie zlekceważy, nikt nie będzie spłycał twoich odczuć. Jednak takie spojrzenie z zewnątrz na dramat drugiej osoby może wiele pomóc... Jeśli czytałaś nasze poprzednie wpisy to wiesz, że przed miesiącem straciłam mamę.To był dla mnie przeokrutny cios, mama była dla mnie najważniejszą osobą w życiu, kochałam ją bezgranicznie... Miałam (i nadal mam) straszliwe wyrzuty sumienia, poczucie winy. Tez tak jak ty myślałam, że byłoby inaczej GDYBY... no właśnie to tylko gdybanie, ja mam sobie wiele do zarzucenia, ale wiem jedno- nic już nie zwróci mi mamusi, musze żyć dalej... I robię to! Codziennie wstaję, krzątam się po domu, pomagam ojcu, przytulam sie mocno do mojego męża... Mam 28 lat, 16.08.03 wyszłam za mąż, miałam to szczęście, że mama była obecna w tym najpiękniejszym dla mnie dniu... Nie odtrącaj swojego chłopaka! to jest najgorsze co możesz zrobić! Ja też tak miałam przez chwilę, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym w kilka dni po śmierci mamy uprawiać seks, czy nawet przytulić się... Wydawało mi się, że to nie na miejscu, że to nie tak... ale to nieprawda. Bliskość drugiej osoby, jej ciepło i kochające dłonie są wielką podporą! uwierz mi! Teraz wiem, że gdyby nie mój mąż to byłoby mi o wiele trudniej... Minął już miesiąc, a ja nadal ryczę w najdziwniejszych momentach, jeżdżę kilka razy w tygodniu na cmentarz, rozmawiam z mamą, płaczę głośno.... Tylko tam mogę sobie pozwolić na chwile słabości, nie chcę okazywać bólu przy tacie...jutro mamy małą rodzinną imprezkę- tato kończy 71 lat i zjedzie się cała rodzina... Chcę by miał teraz same miłe chwile...Boję się o niego... On też tak jak moja mama jest pełen energii, sił, pogody ducha... Boję się by nie odszedł tak nagle, niespodziewanie jak mama... Podziwiam go i kocham. Kocham też moją mamę bardzo... Patrzy na mnie z półki jej małe zdjęcie, zrobione kilka lat temu, gdy była w pełni zdrowia... taką ją chcę pamiętać... Kochanie, pisz tutaj. Bądź, rozmawiaj z nami. My jesteśmy tu po to by się wspierać... Ściskam cię mocno i przesyłam wszystko co najlepsze :)
  17. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Katisio- ściskam cie mocno! Trzymaj się! Żadne słowa nie oddadzą tego co czuję, tego jak bardzo ci współczuję... Bądź silna, pozwól sobie na wszystkie emocje... Po prostu bądź.... Ślę wszystko co najlepsze dla CIEBIE...
  18. famfaramfo kochana! Dzieki wielkie za słowa otuchy, twoje wrażenia są takie same jak moje... O wiele mi łatwiej, gdy wiem, że mogę tu o tym wszystkim napisać i zostanę zrozumiana :) Też sobie tak tłumaczyłam, że to moja mama, że nie chciałaby bym się bała...też się modliłam za spokój jej duszy... Widać jeszcze nie zwariowałam, skoro nie tylko ja tak mam... Jeśli chodzi o wizyty na cmentarzu...wcale wam się nie dziwię, że nie możecie tam chodzic... To takie ostateczne, gdy się tam jest..takie dziwne... Ja mam jednak całkiem inaczej....tylko tam czuję spokój..tam wiem, że to jest nowe miejsce pobytu mojej mamy, tylko tam wydaje mi się, że ona mnie widzi, czuje się tak, jakbym siedziała z nią w kuchni przy stole i piła kawę...tak często to robiłyśmy... Juz nie możemy z tatą doczekać się wiosny, chcemy zadbać o grób, nadsypać ziemi, posadzić kwiaty (mama tak bardzo kochała kwiaty) wysypać żwirek, zamontować ławeczkę.... Mój tato jak tam jest też się bardziej otwiera, tylko tam potrafi ze mną szczerze porozmawiać... Jemu jest szczególnie ciężko, moja mama była bardzo zaradną, \"obrotną\" osóbką, która wszystko robiła sama. W jakiś sposób ubezwłasnowolniła mojego tate, bo zapomniał zupełnie jak to jest płacić rachunki, gospodarować pieniędzmi, robić zakupy, gotować... Teraz sobie wszystko przypomina, na początku był bardzo zestresowany tymi właśnie błachostkami, a ja go zaczęłam wyręczać tak jak robiła to mama. Jednak mój mąż powiedział, że nie można tak, że on sam musi się nauczyć o siebie troszczyć. My w lecie wyprowadzamy się do innego mieszkania, tato zostanie w domu z moją starszą, ale lekko upośledzoną siostrą, która też wymaga opieki i z moim psem ukochanym. I tak wiem, że będę w domu bardzo często, nie będę umiała inaczej. Ale się rozpisałam! Ale tak mi się jakoś ciepło na sercu zrobiło :) Zjadłam już 3 pączki i może dlatego jestem taka zadowolona? Pozdrawiam
  19. Witajcie... Ja miałam kilka "ciężkich" dni... Miało to zapewne związek z tym, iż 17.02 minął miesiąc od śmierci mamusi... Potem ten pogrzeb mamy mojej koleżanki... wszystko wróciło... Ale jest jeszcze coś, o czym nie chciałam napisać, bo bałam się, że mnie wyśmiejecie, ale nie moge...muszę to opisać... Nie chciałam o tym tutaj pisać, bo to znowu kolejne moje "przytłaczania"...ale nie umiem sobie poradzić.... Ostatnio przeżyłam okropną noc...Długo nie mogłam zasnąć, nagle obudziłam się, bo wydawało mi się, że słyszę jakiś chałas, szuranie, stuki...zerwałam się przeokropnie, mój mąż chrapał smacznie obok. Spojrzałam na zegarek i ... oblał mnie zimny pot! Obudziłam się dokładnie o 00.20, a dokładnie przed miesiącem o tej godzinie 17.01 stwierdzono zgon mamy!!! Przypadek? Albo co??! Nie dołowałam się specjalnie jakoś tego dnia...jutro mamy mszę za mamę... nie myślałam jakoś SZCZEGÓLNIE intensywnie o jej śmierci... Ale nie to jest najważniejsze- najgorsze jest to, że od tej pory nie mogłam usnąć, serce mi waliło jak młot, bałam się (!) Dlaczego moja mama mnie straszy? Co to wogóle jest jeśli nie ona, cały czas słyszałam niepokojące szuranie, trzaski podłogi... ale dlaczego się JEJ boję? O co tu chodzi? Ja już nic nie rozumiem... Ostatnia rzecz o jakiej bym sobie pomyślała to ta, że będę się bała mamy po śmierci... Napiszcie mi zupełnie szczerze co o tym sądzicie, czy to moje omamy, moja wyobraźnia, czy to może jest COŚ, a ja nie umiem tego odczytać??? I skąd ten strach? Bałam się zamknąć oczy, obudziłam męża i poprosiłam go, żeby się ze mną zamienił miejscami- musiałam spać przy ścianie! Bałam się tych dziwnych dźwieków... On twierdzi, że nic nie słyszał... Moja szwagierka mówi, że to mogło być wiele sytuacji...albo faktycznie mama przyszła się jeszcze raz pożegnać, albo to tylko moja wyobraźnia... do Ktośś- ja przeciwnie, chodze na cmentarz tak częśto jak tylko mogę. Tam moge sobie spokojnie poryczeć, porozmawiać z mamą.. Byłam wczoraj i mówiłam do niej, że tak bardzo chciałabym ją wyjąć z tej ziemi i przytulić...Brakuje mi jej okrutnie... Bardzo ci współczuję, że straciłaś oboje rodziców...My tu się wspieramy, piszemy o naszym bólu, żalu... To pomaga- uwierz mi. Pozdrawiam was gorąco
  20. Smutno mi bardzo... Boje się zasnąć...nie rozumiem co sie dzieje... napisze coś więcej jutro bo dziś, bo teraz nie umiem... Może dzieje się coś niedobrego? O co chodzi? ......................ech..............
  21. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Witam... A ja proszę o radę, o opinię co o tym myślicie, bo ja już nic nie wiem.... Nie chciałam o tym tutaj pisać, bo to znowu kolejne moje \"przytłaczania\"...ale nie umiem sobie poradzić.... Wczoraj przeżyłam okropną noc...Długo nie mogłam zasnąć, nagle obudziłam się, bo wydawało mi się, że słyszę jakiś chałas, szuranie, stuki...zerwałam się przeokropnie, mój mąż chrapał smacznie obok. Spojrzałam na zegarek i ... oblał mnie zimny pot! Obudziłam się dokładnie o 00.20, a dokładnie przed miesiącem o tej godzinie 17.01 stwierdzono zgon mamy!!! Przypadek? Albo co??! Nie dołowałam się specjalnie jakoś tego dnia...jutro mamy mszę za mamę... nie myślałam jakoś SZCZEGÓLNIE intensywnie o jej śmierci... Ale nie to jest najważniejsze- najgorsze jest to, że od tej pory nie mogłam usnąć, serce mi waliło jak młot, bałam się (!) Dlaczego moja mama mnie straszy? Co to wogóle jest jeśli nie ona, cały czas słyszałam niepokojące szuranie, trzaski podłogi... ale dlaczego się JEJ boję? O co tu chodzi? Ja już nic nie rozumiem... Ostatnia rzecz o jakiej bym sobie pomyślała to ta, że będę się bała mamy po śmierci... Napiszcie mi zupełnie szczerze co o tym sądzicie, czy to moje omamy, moja wyobraźnia, czy to może jest COŚ, a ja nie umiem tego odczytać??? I skąd ten strach? Bałam się zamknąć oczy, obudziłam męża i poprosiłam go, żeby się ze mną zamienił miejscami- musiałam spać przy ścianie! Bałam się tych dziwnych dźwieków... On twierdzi, że nic nie słyszał... Poradźcie coś... Proszę... Już dzis na samą myśl o zasypianiu w cichym mieszkaniu zaczynam się bać, chyba ustawię telewizor tak, by się wyłączył po 60 minutach- może mi to pomoże zasnąć?
  22. Hej... Cieszę się famfaramfo, że masz Thomasa przy sobie, obecność kogoś kochanego bardzo, bardzo pomaga. ja dziś miałam telefon od koleżanki z pracy- umarła jej mama...też tak nagle jak moja.... Wszystko wróciło...płakałyśmy razem...rozmawiałyśmy długo..wygadała się...wyżaliła... rozumiem ją tak bardzo!!! jadę w środę na pogrzeb, martwię się o Agę, ona jest bardzo emocjonalna, może popaść w jakiś amok...muszę się nią zająć... Niedawno ktoś mi powiedział- przeciez czas leczy rany! Zgadzam się, ale nigdy w życiu nie zmniejszy mojego żalu, nie pogodzę się nigdy z mamy śmiercią, nie wybaczę sobie wielu bezsensownych sytuacji, kłótni, spraw... Muszę z tym żyć, chcę żyć dobrze! Śmierć mamy nauczyła mnie bardzo wiele, mam zadrę w sercu, która codziennie mi przypomina o tym co się stało... Teraz skupiam się na szukaniu pracy- chcę znaleźć swoje miejsce na ziemi, chcę urodzić dziecko, chcę je wychowac na dobrego, wrażliwego człowieka. Ja też chcę być dobrym człowiekiem... Pozdrawiam was
  23. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Witajcie Właśnie dzwoniła do mnie koleżanka z pracy- wczoraj umarła jej mama...też tak nagle jak moja.... Rozmawiałyśmy chyba z pół godziny, wyplakała się, wygadała, powiedziała, że dopiero teraz rozumie co ja czułam miesiąc temu... Wszystko wróciło..tak bardzo mi jej szkoda.... Kofeinko- to prawda, że czas leczy rany, ja wiem jedno: będę mniej cierpieć, będę normalnie żyć, ale nigdy, przenigdy nie pogodzę się ze śmiercią mojej mamy, nigdy sobie nie wybaczę pewnych sytuacji, pewnych spraw... Śmierć mamy nauczyła mnie baaaardzo dużo, wiem, że trzeba chwytać dzień, żyć chwilą, cieszyć się rano, że dane nam było przespać spokojnie noc i zacząć nowy dzień... Jakaś część mnie umarła razem z nią...czuję w sercu nowe, zaciemnione miejsce, coś jakby pamiątka...po niej...dla niej ...?? Kochani chwytam więc dzień, cieszę się z tego co mam i nie zamierzam gonić za bezsensem materialnym, za autami, etatami, bibelotami... Chcę mieć zdrowe dziecko, być dobrą matką, żoną i kochanką. Być dobrym człowiekiem. Po prostu. A moja mamusia będzie mi się przyglądać z tym swoim uśmieszkiem pod tytułem : ciekawe ile córciu wytrzymasz? :) Pozdrawiam was cieplutko
  24. Witajcie... Nie ma tu nikogo? halo?! Jakoś dziś smutno mi ....mimo cudownych Walentynek, mimo fajnego, dzisiejszego wieczoru z przyjaciółmi....wracam do mieszkania i nie ma już mamy, z którą często wieczorami gadałyśmy przy herbacie... Brakuje mi jej bardzo... Byłam na cmentarzu = jak tam wczoraj smutno było! Po mrozach nastał odwilż, wszystko się pozatapiało, wszędzie mokra, brudząca glina...a mama tam leży samiutka..... Zapalam zawsze duże znicze, by miała choć odrobinkę światła i ciepła... to głupie, wiem, ale jakoś raźniej mi na sercu, gdy wyobrażam sobie, że nawet nocą tlą się te znicze i ogrzewają ją... Odezwijcie się: Ladybird, Ruda no i oczywiście moja famfaramfo kochana! :) Pozdrawiam
  25. Nina 28

    smutno mi bardzo

    Witajcie kochani... manno-też mnie dreszcz przeszedł!!! I jak tu nie wierzyć w różne takie...13, pechy, nawet przypadki... Ja dziś miałam wyjątkowo leniwą niedzielę, wieczorkiem zjechało się do nas kilka osób, posiedzieliśmy przy czerwonym winku, pogadaliśmy...nawet miło było... Juz umiem się śmiać do łez, umiem rozmawiać i nie myśleć cały czas o mamie...Poryczałam się tylko raz jak oglądałam \"Balladę o lekkim zabarwieniu erotycznym\" na TVP1 i córka odbierała swoją mame ze szpitala po operacji piersi... Ona miała szansę ja odebrać, wróciły do normalnego życia..ja tak nie mogłam... 17.02 minie miesiąc od śmierci mamy...czas leczy rany- to najprawdziwsza prawda, ale powiem też jedno- są takie dni, że wydaje mi się, że jest coraz gorzej, brakuje mi jej coraz bardziej... To mija ...wiem...ale pozwólcie że sobie jeszcze chwilke posmucę... Pozdrawiam was wszystkich gorąco, dreptam grzecznie do łóżeczka... pa
×