Krwawa_Merry
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Dzięki i też gratuluję tym, którzy w ostatnim czasie zdali prawko :) szerokiej drogi życzę :D
-
Ja byłam roztrzepana po prostu, ale chodzi o to, że miałam szczęscie, jeśli chodzi o egzaminatora - jeden by się cieszył, zahamował i od razu oblał, a on spojrzał na mnie i zapytał, czy na pewno możemy jechać. Rozejrzałam się i zorientowałam się o co chodzi. Ale i tak się cieszę, bo nie zrobiłam żadnego błędu w ruchu drogowym czy przepisach, tylko takie drobne właśnie, które zdarzają się nawet doświadczonym kierowcom, więc i tak jestem z siebie dumna, że dałam radę.
-
Ludzie są straszni, zazdrosć czy coś, że mi się udało? Tak już mam, jak coś przeżywam to albo o tym paplam, albo się uśmiecham. To nie był śmiech, to był ciągły uśmiech na mojej twarzy nie widze w tym nic złego. Poza tym chciałam dodać, że egzaminator był sprytny, myślę, ze chciał sprawdzić, jak zareaguję na zaczepki czy stracę panowanie nad sobą, bo był dość taki poważny w mieście już mi się odechciało uśmiechać :P i były teksty typu np "czy pani mnie rozumie, co ja do pani mówię?" to zabrzmiało dość niemiło, a chodziło oczywiście o tą nieszczęsną nogę nad sprzęgłem. Nie wciskałam sprzęgła, ale mu przeszkadzało, że tą nogę tak trzymam. No i wydawał tylko polecenia, mnie to odpowiadało, nie odzywał się bez potrzeby i wydawał bardzo fajnie polecenia, np "za tymi pasami przejścia dla pieszych, proszę skręcić w lewo" już wiedziałam o co chodzi a on mimo wszystko powtórzył "no tak, tu teraz", więc uważam, że dobry egzaminator to połowa sukcesu, bo nie ogarnia nagle stres. Ale umiejętnościami i tak musiałam się wykazać, np pieszy nagle wybiegł mi na jezdnie, był pijany, więc udało mi isę szybciej zareagować niż egzaminator. A, jeszcze jednego się doczepił, bo stałam na skrzyżowaniu i patrzę, jakiś samochód i musiałam ustąpić, no to stoję, bo bałam się wymuszenia, nie zrobiłam błędu bo stałam z 30sec ale on do mnie z pretensjami, że mogłam zdązyć. Więc kazdy egzaminator jest inny. Tak, wygadałam się, ulżyło wam, możecie zamknąć ten temat :P Chociaż mi pomogliście, więc dziękuję :)
-
ZDANE!! A właśnie, że się nie stresowałam :D przed teorią czułam napięcie i lekką panikę, ale starałam się uspokoić, a jak już zdałam bezbłędnie teorię, to mi się euforia udzieliła no i byłam spokojna ;). Śmiałam się, z mamą rozmawiałam, ona to bardziej przeżywała ode mnie :D często taki staruch wywoływał do egzaminu, to nawet żartowałam, że pewnie za chwilę wyjdzie, zawoła mnie a ja powiem "pozdro" i nie zdane :D Tak się śmiałam z tego, że mogę nie zdać, że mi stres odszedł, ludzie tam strasznie to przeżywali a ja się bałam, że nie dam rady ze stresem a tu proszę. Troszkę szczęścia miałam, nie powiem. Fajnego egzaminatora dostałam :) młody, tzn tak koło 30 może czyli pośrednio :P uśmiechał się, ja też, przywitanie, nie wiedziałam gdzie dalej za te magiczne drzwi iść :D to się śmiał "na prosto Ania, na prosto" :D to już w ogóle się rozluźniłam, mówi gdzie iść, chciałam iść do tych zaparkowanych samochodów, a on "proszę do dwójki" a dwójka gdzieś na boku stała i ja przez jakiejś kwiatki drepczę do tego auta, a ten się smieje :P Wsiadam, podstawowe pytania, przedstawienie się... nie wiedziałam, że coś takiego się robi, on przystawia mój dowód do kamerki i coś tam szybko mówi i nagle "proszę się przedstawić" a mnie na 2s wcięło i tak niepewnie się przedstawiłam :P wylosowałam łatwiznę, światło STOPu i płyn hamulcowy, tu było śmiesznie :D bo musiałam otworzyć maskę i urwałam to, czym się to otwiera i ze stresu zaczęłam sie śmiać :D on tak głową pokiwał nade mną i to naprawił :P maskę otworzył, podparł, pokazałam co i jak, zamknął, wsiadam - teraz ten STOP :P wciskam i się denerwuję, bo nie wiem czy go poprosić o sprawdzenie, a on znowu się śmieje :D i pyta, co chcę teraz zrobić. To tak nieśmiało go proszę, czy może sprawdzić światła, czy świecą. Jeszcze zapytał gdzie ma ich szukać to mu powiedziałam taka zdziwiona "no z tyłu!" i już się bałam, że za tą odzywkę mnie obleje :P Potem sam pozwolił mi sobie wybrać łuk, no i robiłam dwa razy, za pierwszym byłam tak przejęta, że nie spuściłam ręcznego :D no i tak poważnie już powiedział, że trzeba powtórzyć to odechciało mi się śmiania ale drugi łuk poszedł elegancko. Potem górka, też bez problemów. No i wyjazd z placu. Znowu wtopa - zapomniałam o swiatłach :P niejeden już by mnie uwalił, a ten tylko zapytał "czy na pewno możemy jechać?" no i się zorientowałam :P Na mieście luzik, super mi szło, czułam samochód, kazał mi jechać po samych takich skrzyżowaniach gdzie trzeba płynnie i dość szybko ruszyć, albo ustąpić, sprawdzał moją wiedzę, parkowanie miałam prostopadłe i przy tym mi zgasł samochód ale to był drugi i ostatni raz (pierwszy był przy tym ręcznym na łuku). Jeździłam 45min i nie czułam stresu na szczęscie, bardzo fajnie się jeździło, chociaż z początku trochę się czepiał, np że trzymam nogę kurczowo nad sprzęgłem a ja się tłumaczę, że na kursie tak mi wpajano no i nic nie powiedział, pilnowałam się z tą nogą. Potem miał pretensje, że nie omijam dziur, a droga CAŁA była w dziurach, a obok podwójna ciągła :/ olałam go i po prostu zmniejszyłam prędkość, bo nie dało się tego ominąć. A tak to jechałam gładko i płynnie i jestem z siebie niesamowicie dumna, chociaż jak widać, miałam trochę umiejętności i trochę szczęścia, egzaminator był wyrozumiały wg mnie. Na placu już, po egzaminie, tak patrzy na mnie z uśmiechem a ja z napięciem czekam :D no i on do mnie "no i co pani Aniu?" a ja "no nie wiem" :D! śmieje się i mówi "no pozytywny" i zaczęłam się cieszyć :P i tylko mi zwrócił uwagę na tą nogę nad sprzęgłem, że to jest męczące i mam się pilnować, potem powiedział, że mi zaznaczy na karcie, że łuk robiłam dwa razy i były drobne problemy jak np z tym zapomnianym światłem, życzył szerokiej drogi i wio :P Ze szczęścia w dacie napisałam 210 i musiałam poprawiać :D! Na początku też, przy sprawdzaniu dowodu, to patrzył na dowód, na mnie, na dowód i znowu na mnie i uśmieszek :P Ogólnie pozytywny egzaminator, rozładował napięcie z początku, na początku jazdy w mieście już spoważniał a po egzaminie znowu uśmiech :D Ależ się cieszę! :D
-
Dokładnie, ta szkoła gdzie chodziłam, wydawała się dobra. Z tego co wiem, mnóstwo osób się tam zgłasza, ale teraz żałuję jak nie wiem. Po tych 6 godzinach u kogoś innego jestem pewniejsza siebie i daję sobie chociaż cień szansy, że przy odrobinie szcześcia i gdy nie zeżre mnie stres, to mogę zdać. Sam instruktor powiedział - widzi we mnie talent do prowadzenia samochodów, widac, że się tym interesuję i nie trzeba mi wszystkiego tłumaczyć po sto razy, wystarczy raz - gdyby nie ten kurs, to był już teraz dużo lepiej jeździła, a i tak ja sama widzę postęp po tych 6 godzinach i to ogromny. A łuk przejadę na pachołki, bo to naprawdę pewna metoda, na perfekcyjny przejazd, a wiadomo, że o byle gówno się czepiają na łuku. W życiu prawdziwym będę jechała na wyczucie, bo nawet tak wolę. Parkować też parkuję na wyczucie, a nie na jakieś lusterka i zawsze mi to lepiej wychodzi niż jakimiś metodami. Więc tylko na łuku stosuję takie oszustwo :P
-
Z wyczuciem czyli tak, że patrząc w te lusterka i szybę musisz wyczuć moment, kiedy skręcić, a kiedy odkręcić. Może po prostu nie zrozumiałaś. A jak na pachołki, to robisz na pamięc tak jakby. Taka jest różnica.
-
Boże, przecież ci wyżej napisałam, że w realu całkiem inaczej na to patrzę :D mam wyczucie auta, więc taki łuk w realu pokonam na lusterka i szybę z tyłu, robiłam już łuk fordem na placu, chciałam z niego wyjechać i mi wyszło. Ale nie rozumiecie, że łuk który ktoś będzie okropnie szczegółowo oceniał, wolałabym pokonać na pewniaka, na metody? tym bardziej, że tylko tak się łuku uczyłam. Ok, będę po 21.
-
Jakbym wiedziała wcześniej to wzięłabym porządniejszy kurs, a teraz mając świadomość, jak kiepsko mnie uczyli, odczuwam dodatkowy stres, więc wolę nie ryzykować i zrobic to na te pachołki. Ok, idę, bo na 19 mam jazdy jeszcze :)
-
Kto powiedział, że nie patrzę w lusterka i przez tylną szybę? ale to też jest na wyczucie przecież :D A jak jestem w mieście to myślisz, że szukam pachołków? już mam nawyk spoglądania w te cholerne lusterka i wykręcania się do tyłu, ale na łuku nie chcę się dodatkowo stresować, więc mogę jakąś metodą to pokonać.
-
Mnie też denerwuje, jak ktoś nie chce sie przyznać do błędu :/ wiadomo, że z początku każdy jeździ nienajlepiej, a jak jest negatywny wynik to od razu bo egzaminator był zły :P
-
Też miałam tą metodę, że 2 pachołek to pełen obrót, ale to też, albo wyjdzie albo nie, bo trzeba wyczuć moment... czasami mi tym sposobem wychodziło, a czasami nie, miałam wrażenie, że najeżdzam na linie. A jak poszłam na inny łuk, czyli do tego nowego instruktora, to mi w ogóle nie wyszło, tak jakby łuk na którym się uczyłam był inny od tych egzaminacyjnych :/ więc jakoś zraziłam się do tej metody. No i tak mi się wydaje, że naściemniała :/ bo raz stwierdziła, że za prędkośc - potem, że to było na samym końcu egzaminu, potem, że koleś był wredny itd, jeszcze potem (jak zapytałam o te CITY) to stwierdziła, że ona to miała, ale sprytnie zauważyła i kazała sobie wyłączyć :D a na koniec stwierdziła, że jeszcze jej tam wpisywał brak kierunkowskazów i najechanie na linie, więc musiała zrobić więcej błędów a nie chce się przyznać. Ale nie wazne, ja nie mam za wielkich nadziei na powodzenie, bo nie wiem jak to wygląda i jak każdy mam stresa. Ale kto tam wie, będzie co będzie :)
-
:/ ktoś mi mówił, że jest to CITY. Naprawdę w egzaminacyjnych Lkach tego nie ma? W ogóle, słyszeliście takie bzdury i czy jest to możliwe? Koleżanka zdawała za 1 razem, oblała. Stwierdziła, że miała wrednego egzaminatora (jak kazdy, kto oblał :P), który pod koniec egzaminu jej powiedział, że jeździ jakby miała prawko od 3 lat (ta, jasne:P), bezbłędnie, ale kogoś uwalić trzeba, więc negatywny :O. A łuk zrobię tylko na pachołki, jak 3/4 ludzi zresztą. Na wyczucie to albo wyjdzie albo nie, a nigdy tak nie robiłam, ale fajna jest metoda na pachołki - jak będę w kopercie i nim pojadę do tyłu, to kierownica pół obrotu w prawo - i jak trzeci pachołek będzie w tylnej prawej szybie, to na maxa (pomaga jakbym ze stresu miała zapomnieć, ile to skręcić) a potem jak będę na prostej to półtora obrotu w lewo i korygowanie toru jazdy. Moim zdaniem MUSI wyjść. Mnie raz instruktor, ten nowy, specjalnie troche pachołki poprzesuwał i nie wiedziałam o tym i robiąc tą metodą, od razu zauważyłam, że auto źle jedzie, więc jakby coś to mogę poprosić o drugą próbę i wtedy spróbuję na wyczucie. Ale na pachołki raczej zawsze wychodzi, jak się nic nie pomyli.
-
Ponieważ wspomaganie w grande, nie wiem czy w innych samochodach też, które nazywa się CITY, jest DODATKOWYM wspomaganiem, oprócz tych normalnych - jest tak ostry skręt kierownicą, że nie da się na nim zrobić łuku, szczególnie na te słynne metody pachołkowe.
-
Wybaczcie mi, troszkę to ze stresu, ale zrobię sobie małą powtórkę :P oczywiście z teorii, bo w praktyce to znam się na tym tylko na fordach :P Pod maską, po kolei, to jest bagnet (wskaźnik) pomiarowy oleju silnikowego, silnik musi być chłodny, żeby sprawdzić poziom, a samochód powinien stać na równym podłożu, należy wyjąć bagnet, wyczyścić, włożyć spowrotem i poziom powinien być między min i max, obok jest wlew oleju, używa się oleju napędowego/silnikowego. Dalej jest płyn chłodniczy, który utrzymuje samochód w stałej temperaturze, poziom powinien być min i max, co widać z boku, na tej butli z tym płynem :P Obok jest płyn do spryskiwaczy, należy otworzyć i zajrzeć do środka, chociaż nic nie widać :P i płyn hamulcowy, tam też widać na pojemniku min i max Światła: z przodu są kierunkowskazy i awaryjne razem, potem większa żarówka to światła mijania i drogowe, a mniejsza to postojowe, niżej jest światło przeciwmłgowe przednie, ale ono nie jest obowiązkowe. Z tyłu: Światło stop na środku i poniżej, kierunkowskazy i awaryjne razem, pozycyjne tak pośrodku w grande punto i poniżej jest światło cofania, podświetlenie tablicy rozdzielczej i światło przeciwmgłowe tylne, obowiązkowe. Już wiem, że drogowe i przeciwgłowe włącza się na światłach mijania :P A mam pytanie, w grande jest dodatkowe wspomaganie, CITY, moge poprosić o egzaminatora o wyłączenie tego wspomagania? Nie jeździłam na tym na kursie, a wiem, że jest coś takiego. Przepraszam za ten wywód, ale od razu mi lepiej :D
-
Dzięki Kamil, za powodzenie nie dziękuję :D Instruktor mnie oszukał :/ nikomu tego nie zyczę! Nie dośc, że kurs okrojony i byle jaki, byle wyjeździć, to jeszcze oszukał mnie na 4 godzinach :/ dobrze, że jeszcze dzisiaj mam 2 godziny z innym instruktorem, to sobie zrobię powtórkę. Ojj, zaczynam lekki stres odczuwać :P