Krwawa_Merry
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Krwawa_Merry
-
Jak mam urządzić dobrą osiemnastkę? :O może jakieś porady? Chciałabym, żeby wszyscy ją dobrze wspominali. Nie mam za dużo możliwości, bo w przypływie buntu w ogóle nie chciałam tej osiemnastki :D i dopiero niedawno się zreflektowałam i urządzam urodziny w domu. Na którą godzinę najlepiej zaprosić gości? Co zaplanować, jak to zrobić? Mój pokój jest za mały (12 osób będzie ze mną), więc urodziny urządzę w takim dużym, gościnnym pokoju z wejściem na taras, nie ma tam miejsca do tańca, ale mam na piętrze wolne pokoje (po bracie, który się wyprowadził) może tam wziąść później gości, niech sobie tańczą? Rodzice będą w domu, ale nie będą się wtrącać i nie przeszkadza im muzyka. Liczę na wasze rady :)
-
Czeka mnie to dopiero na początku września, ale chciałabym z kimś porozmawiać, a rodziny nie chcę już zanudzać :) Jak radzicie sobie ze stresem? Bo ja nie potrafię swojego okiełznać, tylko ciągle dołuję się jeszcze pesymistycznymi myślami :O Mam ogromne wymagania wobec siebie (niska samoocena), no i wywołuję na sobie presję, że muszę zdać za pierwszym razem... po prostu wiem, że jak nie zdam, to się załamię i nic do mnie nie dociera. Do tego jak patrzę np na opisy na gg "zdałam!" to tak mi dziwnie, takie myśli mam "też bym tak chciała..." No po prostu wiem, że jak tego nie zdam, to będę na siebie ogromnie wściekła. O egzaminie nie mówię nikomu, tylko paru osobom, bo stresuje mnie, gdy wiem, że kilkadziesiąt osób trzyma za mnie kciuki, a potem słucham ich pocieszeń w razie porażki :O mam takie pytania: czy jeśli chodzę do jakiejś szkoły nauki jazdy, ale chciałabym parę godzin dokupić u całkiem innego instruktora (nie z mojej szkoły), to czy mogę tak? po prostu chciałabym, aby ktoś inny ocenił moje możliwości i chciałabym się przyzwyczaić do jazdy z kimś obcym, ale nie chcę żeby mój instruktor się dowiedział. drugie pytanie, jak najlepiej ubrać się na taki egzamin? Na kursie jeździłam w trampkach, ale co z resztą?
-
Dzięki i też gratuluję tym, którzy w ostatnim czasie zdali prawko :) szerokiej drogi życzę :D
-
Ja byłam roztrzepana po prostu, ale chodzi o to, że miałam szczęscie, jeśli chodzi o egzaminatora - jeden by się cieszył, zahamował i od razu oblał, a on spojrzał na mnie i zapytał, czy na pewno możemy jechać. Rozejrzałam się i zorientowałam się o co chodzi. Ale i tak się cieszę, bo nie zrobiłam żadnego błędu w ruchu drogowym czy przepisach, tylko takie drobne właśnie, które zdarzają się nawet doświadczonym kierowcom, więc i tak jestem z siebie dumna, że dałam radę.
-
Ludzie są straszni, zazdrosć czy coś, że mi się udało? Tak już mam, jak coś przeżywam to albo o tym paplam, albo się uśmiecham. To nie był śmiech, to był ciągły uśmiech na mojej twarzy nie widze w tym nic złego. Poza tym chciałam dodać, że egzaminator był sprytny, myślę, ze chciał sprawdzić, jak zareaguję na zaczepki czy stracę panowanie nad sobą, bo był dość taki poważny w mieście już mi się odechciało uśmiechać :P i były teksty typu np "czy pani mnie rozumie, co ja do pani mówię?" to zabrzmiało dość niemiło, a chodziło oczywiście o tą nieszczęsną nogę nad sprzęgłem. Nie wciskałam sprzęgła, ale mu przeszkadzało, że tą nogę tak trzymam. No i wydawał tylko polecenia, mnie to odpowiadało, nie odzywał się bez potrzeby i wydawał bardzo fajnie polecenia, np "za tymi pasami przejścia dla pieszych, proszę skręcić w lewo" już wiedziałam o co chodzi a on mimo wszystko powtórzył "no tak, tu teraz", więc uważam, że dobry egzaminator to połowa sukcesu, bo nie ogarnia nagle stres. Ale umiejętnościami i tak musiałam się wykazać, np pieszy nagle wybiegł mi na jezdnie, był pijany, więc udało mi isę szybciej zareagować niż egzaminator. A, jeszcze jednego się doczepił, bo stałam na skrzyżowaniu i patrzę, jakiś samochód i musiałam ustąpić, no to stoję, bo bałam się wymuszenia, nie zrobiłam błędu bo stałam z 30sec ale on do mnie z pretensjami, że mogłam zdązyć. Więc kazdy egzaminator jest inny. Tak, wygadałam się, ulżyło wam, możecie zamknąć ten temat :P Chociaż mi pomogliście, więc dziękuję :)
-
ZDANE!! A właśnie, że się nie stresowałam :D przed teorią czułam napięcie i lekką panikę, ale starałam się uspokoić, a jak już zdałam bezbłędnie teorię, to mi się euforia udzieliła no i byłam spokojna ;). Śmiałam się, z mamą rozmawiałam, ona to bardziej przeżywała ode mnie :D często taki staruch wywoływał do egzaminu, to nawet żartowałam, że pewnie za chwilę wyjdzie, zawoła mnie a ja powiem "pozdro" i nie zdane :D Tak się śmiałam z tego, że mogę nie zdać, że mi stres odszedł, ludzie tam strasznie to przeżywali a ja się bałam, że nie dam rady ze stresem a tu proszę. Troszkę szczęścia miałam, nie powiem. Fajnego egzaminatora dostałam :) młody, tzn tak koło 30 może czyli pośrednio :P uśmiechał się, ja też, przywitanie, nie wiedziałam gdzie dalej za te magiczne drzwi iść :D to się śmiał "na prosto Ania, na prosto" :D to już w ogóle się rozluźniłam, mówi gdzie iść, chciałam iść do tych zaparkowanych samochodów, a on "proszę do dwójki" a dwójka gdzieś na boku stała i ja przez jakiejś kwiatki drepczę do tego auta, a ten się smieje :P Wsiadam, podstawowe pytania, przedstawienie się... nie wiedziałam, że coś takiego się robi, on przystawia mój dowód do kamerki i coś tam szybko mówi i nagle "proszę się przedstawić" a mnie na 2s wcięło i tak niepewnie się przedstawiłam :P wylosowałam łatwiznę, światło STOPu i płyn hamulcowy, tu było śmiesznie :D bo musiałam otworzyć maskę i urwałam to, czym się to otwiera i ze stresu zaczęłam sie śmiać :D on tak głową pokiwał nade mną i to naprawił :P maskę otworzył, podparł, pokazałam co i jak, zamknął, wsiadam - teraz ten STOP :P wciskam i się denerwuję, bo nie wiem czy go poprosić o sprawdzenie, a on znowu się śmieje :D i pyta, co chcę teraz zrobić. To tak nieśmiało go proszę, czy może sprawdzić światła, czy świecą. Jeszcze zapytał gdzie ma ich szukać to mu powiedziałam taka zdziwiona "no z tyłu!" i już się bałam, że za tą odzywkę mnie obleje :P Potem sam pozwolił mi sobie wybrać łuk, no i robiłam dwa razy, za pierwszym byłam tak przejęta, że nie spuściłam ręcznego :D no i tak poważnie już powiedział, że trzeba powtórzyć to odechciało mi się śmiania ale drugi łuk poszedł elegancko. Potem górka, też bez problemów. No i wyjazd z placu. Znowu wtopa - zapomniałam o swiatłach :P niejeden już by mnie uwalił, a ten tylko zapytał "czy na pewno możemy jechać?" no i się zorientowałam :P Na mieście luzik, super mi szło, czułam samochód, kazał mi jechać po samych takich skrzyżowaniach gdzie trzeba płynnie i dość szybko ruszyć, albo ustąpić, sprawdzał moją wiedzę, parkowanie miałam prostopadłe i przy tym mi zgasł samochód ale to był drugi i ostatni raz (pierwszy był przy tym ręcznym na łuku). Jeździłam 45min i nie czułam stresu na szczęscie, bardzo fajnie się jeździło, chociaż z początku trochę się czepiał, np że trzymam nogę kurczowo nad sprzęgłem a ja się tłumaczę, że na kursie tak mi wpajano no i nic nie powiedział, pilnowałam się z tą nogą. Potem miał pretensje, że nie omijam dziur, a droga CAŁA była w dziurach, a obok podwójna ciągła :/ olałam go i po prostu zmniejszyłam prędkość, bo nie dało się tego ominąć. A tak to jechałam gładko i płynnie i jestem z siebie niesamowicie dumna, chociaż jak widać, miałam trochę umiejętności i trochę szczęścia, egzaminator był wyrozumiały wg mnie. Na placu już, po egzaminie, tak patrzy na mnie z uśmiechem a ja z napięciem czekam :D no i on do mnie "no i co pani Aniu?" a ja "no nie wiem" :D! śmieje się i mówi "no pozytywny" i zaczęłam się cieszyć :P i tylko mi zwrócił uwagę na tą nogę nad sprzęgłem, że to jest męczące i mam się pilnować, potem powiedział, że mi zaznaczy na karcie, że łuk robiłam dwa razy i były drobne problemy jak np z tym zapomnianym światłem, życzył szerokiej drogi i wio :P Ze szczęścia w dacie napisałam 210 i musiałam poprawiać :D! Na początku też, przy sprawdzaniu dowodu, to patrzył na dowód, na mnie, na dowód i znowu na mnie i uśmieszek :P Ogólnie pozytywny egzaminator, rozładował napięcie z początku, na początku jazdy w mieście już spoważniał a po egzaminie znowu uśmiech :D Ależ się cieszę! :D
-
Dokładnie, ta szkoła gdzie chodziłam, wydawała się dobra. Z tego co wiem, mnóstwo osób się tam zgłasza, ale teraz żałuję jak nie wiem. Po tych 6 godzinach u kogoś innego jestem pewniejsza siebie i daję sobie chociaż cień szansy, że przy odrobinie szcześcia i gdy nie zeżre mnie stres, to mogę zdać. Sam instruktor powiedział - widzi we mnie talent do prowadzenia samochodów, widac, że się tym interesuję i nie trzeba mi wszystkiego tłumaczyć po sto razy, wystarczy raz - gdyby nie ten kurs, to był już teraz dużo lepiej jeździła, a i tak ja sama widzę postęp po tych 6 godzinach i to ogromny. A łuk przejadę na pachołki, bo to naprawdę pewna metoda, na perfekcyjny przejazd, a wiadomo, że o byle gówno się czepiają na łuku. W życiu prawdziwym będę jechała na wyczucie, bo nawet tak wolę. Parkować też parkuję na wyczucie, a nie na jakieś lusterka i zawsze mi to lepiej wychodzi niż jakimiś metodami. Więc tylko na łuku stosuję takie oszustwo :P
-
Z wyczuciem czyli tak, że patrząc w te lusterka i szybę musisz wyczuć moment, kiedy skręcić, a kiedy odkręcić. Może po prostu nie zrozumiałaś. A jak na pachołki, to robisz na pamięc tak jakby. Taka jest różnica.
-
Boże, przecież ci wyżej napisałam, że w realu całkiem inaczej na to patrzę :D mam wyczucie auta, więc taki łuk w realu pokonam na lusterka i szybę z tyłu, robiłam już łuk fordem na placu, chciałam z niego wyjechać i mi wyszło. Ale nie rozumiecie, że łuk który ktoś będzie okropnie szczegółowo oceniał, wolałabym pokonać na pewniaka, na metody? tym bardziej, że tylko tak się łuku uczyłam. Ok, będę po 21.
-
Jakbym wiedziała wcześniej to wzięłabym porządniejszy kurs, a teraz mając świadomość, jak kiepsko mnie uczyli, odczuwam dodatkowy stres, więc wolę nie ryzykować i zrobic to na te pachołki. Ok, idę, bo na 19 mam jazdy jeszcze :)
-
Kto powiedział, że nie patrzę w lusterka i przez tylną szybę? ale to też jest na wyczucie przecież :D A jak jestem w mieście to myślisz, że szukam pachołków? już mam nawyk spoglądania w te cholerne lusterka i wykręcania się do tyłu, ale na łuku nie chcę się dodatkowo stresować, więc mogę jakąś metodą to pokonać.
-
Mnie też denerwuje, jak ktoś nie chce sie przyznać do błędu :/ wiadomo, że z początku każdy jeździ nienajlepiej, a jak jest negatywny wynik to od razu bo egzaminator był zły :P
-
Też miałam tą metodę, że 2 pachołek to pełen obrót, ale to też, albo wyjdzie albo nie, bo trzeba wyczuć moment... czasami mi tym sposobem wychodziło, a czasami nie, miałam wrażenie, że najeżdzam na linie. A jak poszłam na inny łuk, czyli do tego nowego instruktora, to mi w ogóle nie wyszło, tak jakby łuk na którym się uczyłam był inny od tych egzaminacyjnych :/ więc jakoś zraziłam się do tej metody. No i tak mi się wydaje, że naściemniała :/ bo raz stwierdziła, że za prędkośc - potem, że to było na samym końcu egzaminu, potem, że koleś był wredny itd, jeszcze potem (jak zapytałam o te CITY) to stwierdziła, że ona to miała, ale sprytnie zauważyła i kazała sobie wyłączyć :D a na koniec stwierdziła, że jeszcze jej tam wpisywał brak kierunkowskazów i najechanie na linie, więc musiała zrobić więcej błędów a nie chce się przyznać. Ale nie wazne, ja nie mam za wielkich nadziei na powodzenie, bo nie wiem jak to wygląda i jak każdy mam stresa. Ale kto tam wie, będzie co będzie :)
-
:/ ktoś mi mówił, że jest to CITY. Naprawdę w egzaminacyjnych Lkach tego nie ma? W ogóle, słyszeliście takie bzdury i czy jest to możliwe? Koleżanka zdawała za 1 razem, oblała. Stwierdziła, że miała wrednego egzaminatora (jak kazdy, kto oblał :P), który pod koniec egzaminu jej powiedział, że jeździ jakby miała prawko od 3 lat (ta, jasne:P), bezbłędnie, ale kogoś uwalić trzeba, więc negatywny :O. A łuk zrobię tylko na pachołki, jak 3/4 ludzi zresztą. Na wyczucie to albo wyjdzie albo nie, a nigdy tak nie robiłam, ale fajna jest metoda na pachołki - jak będę w kopercie i nim pojadę do tyłu, to kierownica pół obrotu w prawo - i jak trzeci pachołek będzie w tylnej prawej szybie, to na maxa (pomaga jakbym ze stresu miała zapomnieć, ile to skręcić) a potem jak będę na prostej to półtora obrotu w lewo i korygowanie toru jazdy. Moim zdaniem MUSI wyjść. Mnie raz instruktor, ten nowy, specjalnie troche pachołki poprzesuwał i nie wiedziałam o tym i robiąc tą metodą, od razu zauważyłam, że auto źle jedzie, więc jakby coś to mogę poprosić o drugą próbę i wtedy spróbuję na wyczucie. Ale na pachołki raczej zawsze wychodzi, jak się nic nie pomyli.
-
Ponieważ wspomaganie w grande, nie wiem czy w innych samochodach też, które nazywa się CITY, jest DODATKOWYM wspomaganiem, oprócz tych normalnych - jest tak ostry skręt kierownicą, że nie da się na nim zrobić łuku, szczególnie na te słynne metody pachołkowe.
-
Wybaczcie mi, troszkę to ze stresu, ale zrobię sobie małą powtórkę :P oczywiście z teorii, bo w praktyce to znam się na tym tylko na fordach :P Pod maską, po kolei, to jest bagnet (wskaźnik) pomiarowy oleju silnikowego, silnik musi być chłodny, żeby sprawdzić poziom, a samochód powinien stać na równym podłożu, należy wyjąć bagnet, wyczyścić, włożyć spowrotem i poziom powinien być między min i max, obok jest wlew oleju, używa się oleju napędowego/silnikowego. Dalej jest płyn chłodniczy, który utrzymuje samochód w stałej temperaturze, poziom powinien być min i max, co widać z boku, na tej butli z tym płynem :P Obok jest płyn do spryskiwaczy, należy otworzyć i zajrzeć do środka, chociaż nic nie widać :P i płyn hamulcowy, tam też widać na pojemniku min i max Światła: z przodu są kierunkowskazy i awaryjne razem, potem większa żarówka to światła mijania i drogowe, a mniejsza to postojowe, niżej jest światło przeciwmłgowe przednie, ale ono nie jest obowiązkowe. Z tyłu: Światło stop na środku i poniżej, kierunkowskazy i awaryjne razem, pozycyjne tak pośrodku w grande punto i poniżej jest światło cofania, podświetlenie tablicy rozdzielczej i światło przeciwmgłowe tylne, obowiązkowe. Już wiem, że drogowe i przeciwgłowe włącza się na światłach mijania :P A mam pytanie, w grande jest dodatkowe wspomaganie, CITY, moge poprosić o egzaminatora o wyłączenie tego wspomagania? Nie jeździłam na tym na kursie, a wiem, że jest coś takiego. Przepraszam za ten wywód, ale od razu mi lepiej :D
-
Dzięki Kamil, za powodzenie nie dziękuję :D Instruktor mnie oszukał :/ nikomu tego nie zyczę! Nie dośc, że kurs okrojony i byle jaki, byle wyjeździć, to jeszcze oszukał mnie na 4 godzinach :/ dobrze, że jeszcze dzisiaj mam 2 godziny z innym instruktorem, to sobie zrobię powtórkę. Ojj, zaczynam lekki stres odczuwać :P
-
O pierona! :D
-
Zauwazyłam to przy powtarzaniu teorii, gdy chciałam zaznaczyć, że po sygnale zółtym (bez czerwonego) bedzie zielony, także :P Myślec sie nie da po tych tabletkach, wyrzuciłam to :D
-
Jednak nie będę brała tych tabletek, wzięłam dzisiaj, teraz powtarzam teorię i nie mogę się skupić ani myśleć :/ np odznacza mi złą odpowiedź a ja taka zdziwiona z opóźnioną reakcją "ja to zaznaczyłam?" :/ Dobrze, że wcześniej sprawdziłam, jak to działa, w piątek ich nie wezmę :P
-
No właśnie wiem, ale nie czuję się po nim senna czy coś, ale możliwe, ze to działa po jakimś czasie używania, więc nie wiem czy w piątek rano sobie to zazyć czy nie..
-
o Boże, no nie wiem :D taka normalna jestem z wyglądu :P ja tam się za przeciętną uważam, ani wte ani wewte. Kafe mnie jednak zadziwia :D Hm, a wie ktoś coś o valerin mite? używam od wczoraj i nie zauważyłam ,żeby mnie opętało, ale za kółkiem nie siedziałam pod wpływem tych tabletek ;P
-
Już jest środa, a u mnie zero stresu. Modlę się, żeby mnie nie złapał taki mega w piątek :D No czytanie o tym mi pomaga, czuję takie przypływy energii :P może to głupie, ale taka prawda. Tak samo z ekscytacją, takim napięciem w oczekiwaniu na coś - zmęczenie od razu mi przechodzi. Tylko się wkurzam, bo stary instruktor nie dzwoni w sprawie moich nie wyjeżdzonych 4 godzin :/ i co, jutro mam 4 godziny jeździć!? w piątek nie mogę. Chciałam jego nr telefonu to się uparł, że to on zadzwoni no i teraz mam :/ I ja się liczę z tym, że szczęście dużo pomaga. Ale i tak najbardziej rozwalają mnie osoby, które niezdany egzamin zwalają na egzaminatora. Nie zdałam np na prędkości, to ewidentnie moja wina. Koleżanka nie zdała, egzaminator kazał jej zjechać na pobocze i wyjaśnił, że niezdane, bo przekroczyłą prędkość, a ta kolezanka wmawia nam, że ani trochę nie przekroczyła. Jakoś wątpię, żeby egzaminator sobie to wymyślił, a to naprawdę wystarczy trochę nieuwagi, żeby przekroczyć wystarczająco do oblania. Ja też się boję przekroczenia prędkosci :P
-
No już troszkę zmieniłam nastawienie, teraz myślę, że ten 1 egzamin potraktuję jako rozeznanie terytorium :D jak to wygląda i w ogóle, że jeśli mi się uda to bajecznie, a jak nie, to znaczy, że miałam gorszy dzień, trzeba się troszkę podszkolić jeszcze i spróbować drugi raz :) Dlatego jeszcze nie odczuwam żadnego stresu.
-
Taki mój charakter, wszystko przeżywam, naprawdę. Nie panuję nad tym, moze to być irytujące, ale mi dodaje otuchy i energii. I wbrew opiniom na ten temat, porażka mnie nie zniechęci, a zmobilizuje. Ale w porządku, postaram się nad tym zapanować, może rzeczywiście przesadzam :). A chcę zdać, bo od zawsze mnie ciągnie do samochodów, parę lat czekałam na tą osiemnastkę, żeby za własne pieniadze zgłosić się na kurs i jeździć, bo to lubię i mnie to odpręża. Jak na co dzień jestem dość wybuchowym człowiekiem, tak za kierownicą jeszcze nic nie wyprowadziło mnie z równowagi, a na kursie było parę przykrych sytuacji. No i wcześniej już przyznałam się, że jak kazdy niedoświadczony kierowca, a co dopiero taki przed egzaminem, wiele trudu przede mną i ciąglej nauki bo znam tylko podstawy i gdzie mi tam do naprawdę dobrej jazdy po drogach. Ale nie trzeba od razu mi mówić, że nie zdam, bo się nie nadaję, czy coś.