Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ophrys

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ophrys

  1. No cóż, mnie też już się ulewa od ilości Ewy na topiku i też nie mam ochoty tu zaglądać ani wracać. Bo nie mam ochoty przeglądać dziesiątek stron w poszukiwaniu postów innych osób w zalewie postów Ewy. Teraz już tego topiku nie potrzebuję, na szczęście dla mnie byłam tu w odpowiednim czasie. I bardzo się cieszę, że gdy weszłam tu potrzebując pomocy, to Ewy tu nie było. Nawet kota można zagłaskać na śmierć - Tobie się to Ewa skutecznie udało.
  2. Dobra, pamiętam login ;) Kochająca. A na jaką terapię chodzisz? Krótkoterminową? Ona ma z reguły za zadanie właśnie zajęcie się objawami, nauczenie się radzenia sobie "tu i teraz". Jeśli chcesz się zająć dzieciństwem, to potrzebna jest Ci terapia długoterminowa (przynajmniej rok, a pewnie i dłuższa). Na terapii właśnie Ty mówisz, a nie terapeuta. Terapeuta nie jest od mówienia co masz zrobić, tylko od wysłuchania. To Ty pracujesz nad sobą, szukasz tego co jest nie tak i Ty próbujesz znaleźć rozwiązania. Terapeuta jest do tego aby monitorować i nadzorować Twój własny rozwój.
  3. Oneill, oby w Twoim nowym domu szczęście i radość były stałym gościem :)
  4. Yeez, dlatego napisałam o zasadach z grupy terapeutycznej. Przez wiele lat (!!!), ten topik był internetową grupą wsparcia i były na nim stosowane takie zasady. Nie dlatego, że ktoś je narzucił z góry, lecz dlatego, że uczestniczkom samym zależało, żeby tak postępować. I masz rację, jak tu będzie zależy wprost od osób, które na topiku się udzielają. Czy to znaczy, że teraz dziewczyny mają mniej wyobraźni, dobrej woli, chęci? Chcę wierzyć, że tak nie jest, i że to miejsce znów będzie przystanią wsparcia
  5. Powtórka, bo tekst mi obcięło. ........................................... To co wyniosłam z grupy terapeutycznej, to: - mówić tylko o sobie, o swoich problemach, doświadczeniach - nie oceniać - trzymać się tematu - szanować rozmówcę, nawet jak ma odmienne zdanie - panować nad swoimi emocjami i brać za nie odpowiedzialność I przez długi czas tak było na tym topiku... Może to jeszcze wróci Turkusku, oby :)
  6. To co wyniosłam z grupy terapeutycznej, to: - mówić tylko o sobie, o swoich problemach, doświadczeniach - nie oceniać - trzymać się tematu - szanować rozmówcę, n
  7. Jak potrzebuję czegoś mądrego, to zaglądam na poprzednie części topiku. Ta formuła stała się faktycznie niestrawna, w zalewie cytatów giną mądre, wspomagające wypowiedzi. Szkoda, że miejsce tak cenne umiera. I cieszę się, że mnie dane było przyjść tu i uzyskać wsparcie, gdy jeszcze osoby o zacięciu psychotycznym nie próbowały go zniszczyć. Jakoś tak jest, że tam gdzie bywają osoby z problemem wchodzenia w rolę ofiary, tam od razu też znajdą się przemocowcy...
  8. Vanil@ Jesteś w związku przemocowym, Twój partner wykorzystuje Cię i zapewniam, że żaden śmiech Twoich koleżanek, ich ewentualna pogarda i odrzucenie rodziny - nie będą dla Ciebie tak bolesne jak przyszłe życie z tym człowiekiem. On już jest toksyczny, po ślubie zmieni się jedynie na gorsze czując, że ma Cię w garści. Odpowiedz sobie na pytanie co by było, gdyby tak ktoś traktował np Twoją siostrę (nie wiem czy ją masz, może być ktoś inny, bliski)? Odpowiedz samej sobie, czy to jest normalne abyś zarabiając swoje własne, niemałe jak na Twój wiek i obecne realia, pieniądze tłumaczyła się z każdej wydanej złotówki, żebyś nie mogła kupić sobie do jedzenia tego na co masz ochotę!!???? Uciekaj od niego jak najprędzej. Jesteś jeszcze młodziutka, tu jest wiele dziewczyn, które odeszło mając po 40 i 50 lat, nie mając gdzie mieszkać, ani nie pracując. Masz tyle możliwości, tylko uwolnij się od gada, który zadusza Cię systematycznie.
  9. To co napisałaś Niebo: "Jadę na szkolenie...jadę dawać d...y Dzwoni tel. ja nie odbieram, bo utajnony numer a takich nie lubię... nie odbieram, bo dzwoni kochanek, fagas itd. Nie odebtałam tel w pracy za pierwszym razem... daję d...y, szlajam się, flirtuję. Spełniam się zawodowo .... mam chcice." Aż dreszcz mnie przeszedł. Słyszałam dokładnie to samo, takie same słowa, tak samo sformułowane zdania. Też wg niego dawałam d*py, chcica - jak to słyszałam, to gorzej niż w twarz dostać... Jak sobie przypomnę, że jeszcze za to ja jego przepraszałam - no bo jak ja mogłam nie słyszeć telefonu, jak śmiałam mieć znajomych... A tak naprawdę, teraz, wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobił mi taka wodę z mózgu... :(
  10. Niebo, kochana, pamiętaj, że my do siebie mamy blisko, jak tylko potrzebujesz - zapraszam
  11. Niebo, jak ja Cię dobrze rozumiem. Nie chcę za nic byłego toksyka, żadnych kontaktów, spotkań, a jednak czasami wraca idiotyczna tęsknota... Już wiem, że to tęsknota za tym co chciałabym żeby było... Ale czasem wraca. Ja też wtedy czytam przeszłe posty, dawne listy... No i ta tęsknota za przytuleniem, bliskością drugiej ososby. To czasem męczy aż do bólu... Niebo, przytulam Cię mocno :)
  12. Consekfencjo, swoje stanowisko przedstawiłam w poprzednim poście i mam wrażenie, że się nie zrozumiałyśmy. Cóż, tak bywa. Oneill już gratulowałam. Pozdrawiam :)
  13. To nie snobizm, ale z drugiej strony... Oneill, Consekfencjo, spójrzcie dziewczyny, jesteście już na pewnym etapie rozwoju, osiągnęłyście sukces uwalniając się od toksycznych ludzi, macie ustabilizowane życie, doszłyście do czegoś materialnie. To wszystko Wasza zasługa, ale popatrzcie jak może to odebrać zastraszona dziewczyna, której facet wydziela na życie pieniądze, a jak jest "niegrzeczna" to nawet tego nie. Która nie ma gdzie uciec od przemocowego drania. Taka osoba zajrzy na topik o związkach przemocowych i natknie się na posty, które w jej odczuciu (bo nie zna waszej historii) z tematem nie mają nic wspólnego. Dla takiej dziewczyny to co piszecie to może być nierealny kosmos, nie poczuje się tu bezpiecznie wśród osób z takimi samymi problemami jak jej, tylko ucieknie. Tak, próbuję spojrzeć na to z perspektywy osoby, którą jeszcze niedawno byłam :) Pozdrawiam
  14. Acha, dziewczyny, koniecznie zajrzyjcie do stopki Radosnki! Tam jest cała masa przydatnych lektur! Radosnka :-)
  15. Nabita po nim spływa, bo Ty powtarzasz i nic. On widzi, że Ty tylko mówisz, a nic z tego nie wynika, to jak ma się przejmować. Niestety ważne jest to, aby mówić tylko te rzeczy jakie jesteśmy gotowi realizować. A te powroty, dobre chwile, to jest klasyczna jedna z faz przemocy domowej i nosi nazwę - fazy miesiąca miodowego. Czytaj nabita, to naprawdę wzmacnia i otwiera oczy. Ja zanim odważyłam się napisać, to przez dwa miesiące tylko czytałam, więc masz więcej siły ode mnie. A odchodziłam dwa lata. Dwa zmarnowane lata...A są dziewczyny, którym się udało w dwa miesiące! Patka, to dobrze, że się trzymasz, że nic nie mówisz i wykańczasz mieszkanie. A potem wyprowadź się i pana won! Oni nie są Was warci. Tacy ludzie muszą na kimś źerować, bo tak naprawdę to oni są słabi i bardzo się boją. Przypomnijcie sobie jak wyglądają małe pieski, z reguły strasznie głośno szczekają i gryzą po kostkach. W waszych gadach też siedzą takie małe jazgotliwe pieski, które myślą, że im bardziej będą ujadać, tym łatwiej przejdą przez życie.
  16. Witaj nabitawbutelkę. Z tego co piszesz to miejsce jest akurat dla Ciebie. Na pocieszenie - nie jesteś pierwsza, która w takim związku tkwi, i pocieszenie numer dwa - z tego da się wyjść! Zaproponuję Ci abyś zaczęła czytać topik od początku, są 3 części. Dużo tego, ale jest tam cała masa informacji, porad, opisów dziewczyn co przeżywały i jak sobie radziły. Takie kompendium wiedzy. A proponuję dlatego, że w pigułce otrzymasz najpotrzebniejsze Ci teraz informacje. No i oczywiście pisz na bieżąco, masz topikowe wsparcie :-)
  17. A właśnie, że poradnik świetny :-) Bo niby to już wiemy, a może dopiero zaczynamy się domyślać, że właśnie tak ma być, ale te dziewczyny, które są na początku drogi... One nawet mogą sobie nie zdawać sprawy, że to właśnie jest partnerstwo, a nie ten syf, który mają na co dzień! Kwiatek dla Was :-)
  18. Dziewczyny, jeszcze dwa linki z dobrymi artykułami. "Istotą przemocy jest sprawowanie kontroli." http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/62-wiat-problemow/983-istota-przemocy-jest-sprawowanie-kontroli.html I fragment: "(...) Człowiek, którzy zmierza do przemocowej kontroli, na ogół nie umie zdobyć poczucia ważności i znaczenia w normalny sposób, musi więc sięgnąć po jego substytut w postaci budzenia lęku. Podporządkowaniem sobie kogoś, kto się boi, zastępuje brak przekonania o swojej wartości i oczywiście wpada w pułapkę, bo uzyskiwane w ten sposób złudzenie mocy jest nietrwałe. Ponieważ jednak nie dysponuje niczym więcej, powtarza akty przemocy. Kiedy pojawiają się wątpliwości na własny temat albo sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, sięga po znany już sposób, kiedy to upił się, zrobił awanturę, coś zniszczył. Akty przemocy, które dają poczucie panowania nad sytuacją, nie muszą polegać na biciu, czasem można to samo osiągnąć na przykład demolując mieszkanie lub niszcząc rzeczy. To jest potężny komunikat: "Mogę to zniszczyć, bo ja tu rządzę". W zdrowych warunkach oznaką czyjejś władzy jest to, że może coś zbudować, jednak może demonstrować swoją siłę i potęgę również poprzez zniszczenie.(...)" I drugi artykuł - "Odwyk od nieszczęśliwej miłości." http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/62-wiat-problemow/198-odwyk-od-nieszczesliwej-milosci.html Też fragment: "(...) W poradni przyjęła mnie pani psycholog, miałam szczęście, bo znała się na uzależnieniach i zaproponowała mi, żeby terapią odwykową leczyć moje bezsensowne przywiązanie do bycia nieszczęśliwą w miłości. W pierwszym odruchu zareagowałam jak typowy alkoholik: wściekłam się na nią i zaczęłam wykrzykiwać, że mówi bzdury. Ona cierpliwie tłumaczyła mi, że jeśli tkwię w tych nie dających mi nic dobrego związkach, a zmieniając mężczyznę, wpadam właściwie w to samo, to musi w tym być coś chorego. I że zależy jej, żeby mnie z tego wyciągnąć. Postanowiłam zaufać. I zaczęła się praca taka, jak z przewodnikami "Alkohol i moje życie" na oddziale odwykowym: musiałam więc skrupulatnie wypisywać przykłady, jak te moje szlachetne i jakże wysoko przeze mnie cenione uczucia niszczyły moje życie i uszkadzały życie moich bliskich. (...)"
  19. Dobry artykuł o kochaniu za bardzo i współuzależnieniu: http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/63-terapia-uzalenienia-i-wspouzalenienia/372-pulapki-diagnozy-wspoluzaleznienia.html Paolka, dobre to z cieniem - kochankiem :-D
  20. Aweb, nie mówią Ci coś słowa - ja cię potrzebuję, ja nie mogę bez ciebie żyć... ;-)
  21. Aweb, bo my próbujemy stosować zdrowe reguły do chorych osób. No może nie do końca zdrowe reguły. Myślę, że gdybym nie była też chora przez to co wyniosłam z domu rodzinnego, to nie zastanawiałabym się czy tę szansę dawać, czy to jeszcze jest Ok, czy juz nie. Ja zostałam wytresowana do pomagania innym, do zastanawiania się czy ta druga osoba czuje się dobrze, jak ja mam postepować żeby pan był zadowolony... A ja??? Mnie w tym nie było. A gdybym z dzieciństwa wyniosła umiejętność stawiania granic, gdybyś Ty ją wyniosła... Instynktownie umiałybyśmy - to co napisała Oneill - oddzielić dobre postępowanie od złego i wiedziałybyśmy kiedy być przy boku a kiedy nie... Szkoda, że nabywanie tej wiedzy tyle trwa.
×