Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Catarinka71

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Catarinka71

  1. Co godzinę to jeszcze nic, ja na koniec tylko się załatwiłam a już podczas ubierania chciało mi się znowu;)
  2. No bolało jak cholera i wzięło się z przepełnienia piersi chyba. I 40st gorączki a przecież dzieckiem trzeba się zająć:( Rady starszych to było masuj, rób ciepłe okłady i odstaw dziecko, tak kobiety robiły kiedyś i przez to często nie mogły karmić. Ja pomimo bólu przystawiałam małą, robiłam zimne okłady i nie masowałam. Przeszło po dwóch dniach i więcej nie wróciło
  3. mi smakowała ta na laktacje, dla ciężarnych nie piłam to nie mam porównania życzę powodzenia w karmieniu piersią, ja to bardzo lubię:)
  4. Gosiaak nie stresuj się karmieniem i często przystawiaj to powinno być dobrze. Kiedyś czytałam że każda matka może karmić jeśli tylko chce... ale trzeba na prawdę chcieć. Ja miałam zapalenie piersi i prawie zero pokarmu, kropelkami dosłownie kapało, ale nie poddawałam się i przystawiałam ciągle małą żeby pobudzić laktacje i udało się, no i piłam herbatkę na laktacje z Hippa od samego początku. No ale niektóre twierdzą że chciały a nie mogły więc nie wiem... wierz że się uda to się uda:) tymbarkowa a Ty jak chcesz karmić?
  5. Asiaaaa no to fajną prace miałaś, teraz wiesz wszystko co i jak:) Gosiaak tak chłopak dużo pomagał i nadal pomaga. W sumie to nie było nic mega trudnego. Cycuś prawie cały czas, zmienianie pieluszek, kąpiel itp, spacerki. Na początku jak dzidzia jest taka niemrawa to ciężko się ją ubiera i rozbiera, dlatego polecam pajace zapinane całe z przodu po długość, lub body kopertowe ( takie zakładane jak koszula i zapinane lub wiązane z przodu) Poza tym polecam Fride do katarku, bo jak takiemu dzidziusiowi nagle zapcha się nosek to można spanikować. Nie wiem co jeszcz, już zapomniałam jak to było jak młoda noworodkiem była:) Na początku spała z nami bo nie chciało mi się wstawać do karmienia, dzięki temu zawsze byłam wyspana, a później bez problemu przełożyłam ją do łóżeczka. Uważam też że puki dzidzia w brzuszku warto czytać o karmieniu itp za i przeciw, co kiedy wolno i dlaczego i za w czasu zdecydować jak się będzie karmić itp. Ja dłuuugo bo już pół roku ponad lecę na piersi i jedynie raz na jakiś czas daje do spróbowania coś nowego ale ogólnie to sama pierś:)
  6. Ja w ciąży przytyłam prawie 20kg ale karmie piersią i ze względu na dietę na początku łatwo udało mi się to zrzucić. W ogóle to czemu tu są same ciężaróweczki:) Jedyną mamą jestem w tym gronie:D
  7. hehe pamiętam jak ja nie raz płakałam ze strachu:)
  8. Gosiaak koleżanka urodziła 4200 w dwie godziny:) Ale nacięcie miała ze względu na to że mała była owinięta pępowiną
  9. tymbarkowa no dokładnie poszłam na izbe i powiedziałam że rodze:) Typka wezwała lekarza i nim on przyszedł zrobiła wywiad później badanie Verus łożyska nie czułam prawie jak rodze, położna powiedziała przyj, chwila przerwy i znowu przyj, nawe nie wiedziałam kiedy wyszło tylko mokro się zrobiło bo dużo krwi, później tak jakby położna wycinała resztki, momentami lekko szarpneło ale nie bolało. Co do nacięcia - nie wypowiadam się, musisz sama zdecydować. Ja jestem przeciwna rutynowemu nacinaniu, dla mnie to głupota, na południu np nacina się 5% kobiet u nas odwrotnie, ale nie mam zamiaru nikogo przekonywać. Jestem szczęśliwa że mi się tak udało choć każdy mi mówił daj się naciąć i nie żałuje. Nie miałam żadnych szwów, bóli, ciągnięć itp. Co do pęknięcia... moją mamę nacięli - i tak pękła:( to lekarz powinien myśleć kiedy naciąć a nie robić to rutynowo na wszelki wypadek
  10. No to tak.. Sobota: Obudziłam się z dziwnym uczuciem i poleciałam do toalety. Miałam dosyć obfite upławy więc domyśliłam się że odszedł mi czop śluzowy. Wróciłam do pokoju i powiedziałam misiakowi że rodzę;) Oczywiście nie już teraz w tym momencie ale czuje że to będzie już dzisiaj nie za parę dni. Naprawdę tak czułam. Cały dzień byłam ospała, jakby organizm wiedział co go czeka i zbierał siły. Przysypiałam cały czas. Wieczorem zauważyłam plamienie. Najpierw delikatne więc nie zareagowałam, dopiero jak po jakiś dwóch godzinach było dalej pojechaliśmy do szpitala na dyrekcyjną (opisze w razie gdyby ktoś z Wrocławia chciał wiedzieć) . Tam pan doktor najpierw zbadał mnie wewnętrznie i stwierdził postępujące rozwarcie na 3 cm (stąd krwawienie). Badanie spoko tylko mają strasznie jakieś nie wygodne te fotele. Takie stare sprzęty itp. Później usg - z dzidzią wszystko oki. No i podłączyli mnie pod ktg. Aha zapomniałam dodać że miałam skurcze jak jechaliśmy do szpitala co jakieś 15 minut. Ktg wykryło skurcze więc chcieli mnie zostawić w szpitalu. Słyszałam ze tam nie ma szans na ochronę krocza więc na własną odpowiedzialność odmówiłam pozostania w szpitalu i pojechałam do domu po torbę i na kamieńskiego. Co do szpitala na dyrekcyjnej to powiem tak personel fajny, dużo informacji mi udzielili ale sprzęty pozostawiały wiele do życzenia. Na kamieńskiego na izbie zostałam przyjęta tak normalnie. Gadałam swobodnie z babką która mnie przyjmowała, parę razy nawet zażartowałyśmy. Przyszedł doktor i zbadał mnie strasznie nie delikatnie. Badanie bolało i nie udzielił mi prawie żadnych inf. co się dzieje. Stwierdził tylko że "no coś tam się dzieje". Wypełniłam różne papiery, odmówiłam lewatywy ( natura w domu zrobiła ją sama), golenie nie było potrzebne bo zajęłam się tym sama. Z niczym nie robili problemów. Trafiłam na sale porodową była 2.20 ), chłopak był ze mną tam. Podłączyli mnie pod ktg gdzie musiałam leżeć przez prawie dwie godziny. Na początku skurcze były znośne później już bardziej bolesne. Koło 4 jakoś odłączyli mnie bo chciało mi się siusiu. Położna zbadała mnie i pozwoliła iść do toalety. Później mogłam chodzić ale wcale nie przynosiło mi to ulgi. Sama nie wiedziałam co się dzieje. Co chwila latałam siusiu i robiła mi położna badanie wewnętrzne i nasłuchiwała przez ktg na chwile. Badanie nie bolało. Polewała mnie wodą i robiła wszystko delikatnie. Podczas kolejnej wizycie w toalecie odeszły mi wody. Skurcze miałam co 2-3-4 minuty czyli nie regularne ale częste . Po odejściu wód położna mnie zbadała. W szybie na wprost mnie mogłam wszystko obserwować. Widziałam że podczas badania zaczął wypływać ze mnie czop do końca i wody lekko się sączyły. Do tego u mnie było sporo krwi. Chłopak siedział cały czas ze mną. Najpierw opowiadał kawały później ciągle pytał jak mi pomóc. Położna zaproponowała piłkę. Siedziałam na niej trzymając się łóżka a wody wprost wylewały się ze mnie podczas skurczy. Uczucie miałam jakby litrami leciało ze mnie. Chłopak kucał za mną i masował mi plecy które strasznie bolały. W końcu wyczułam że te skurcze to już nie skurcze tylko bóle parte. Położna najpierw nie wierzyła bo za szybko ale kazała mi się położyć na łóżku do badania i faktycznie. Pełne rozwarcie już było. Wydaje mi się że to przez to że podczas skurczy na piłce jak odchodziły mi wody nie tylko się rozluźniałam ale też "wypychałam" je z siebie. Wezwano lekarza i wszystko naszykowano. Nie przeszkadzało mi rodzenie na leżąco na plecach choć wcześniej chciałam aktywny poród i sprawdzać różne pozycje to jednak ta była dla mnie najlepsza. Położna spytała się mnie czy zgadzam się na nacięcie. Powiedziałam że tylko jeśli będzie taka konieczność ale wolałabym tego uniknąć. Lekarz który przyszedł stwierdził od razu że trzeba będzie ciąć ale położna starała się ochronić krocze, delikatnie je naciągając i smarując jakimś żelem. Było bardzo ciężko, bolało jak cholera jak główka wychodziła a nogi latały mi strasznie. Telepałam się jak głupia. Choć trudno było oddychać jak należy starałam się słuchać położnej która naprawdę cały czas mi pomagała i mówiła co i kiedy robić. Ani raz nie powiedziałam że już nie mogę albo że chce do domu. Mówiłam jak boli i kiedy nie było bóli partych ( w tedy krocze najbardziej bolał) mówiłam (klnełam:) ) "gdzie one Qrwa są, chce urodzić" itp. Jakieś 20 minut później, i sporo parć dzidzia wyskoczyła ze mnie. Najpierw główka z rączką. W tedy kazali mi przestać przeć i oddychać jak piesek :) później jakieś 2 bóle parte wyszła cała niunia:) Miał być chłopak była dziewczynka:) Obyło się bez nacięcia i bez pęknięcia. Dzięki położnej i jak ona stwierdziła dzięki temu że współpracowałam i nie poddawałam się tylko robiłam co i kiedy trzeba. Małą zabrali na badania a ja chwile później urodziłam łożysko. Położna na kamieńskiego zarąbista, pobyt później w sumie też. Bałam się tego szpitala ale mogę go polecić. Na pewno lepsze sprzęty niż dyrekcyjna . Mała jest cudowna a ja jestem szczęśliwą mamuśką, choć jeszcze trudno mi się do nowej roli przyzwyczaić. Dzień po porodzie nie czułam już że rodziłam. Żadnych kłopotów nie mam, krwawienia słabe. Już drugiego dnia nie krwawiłam prawie wcale tylko tylko co jakieś upławy itp czyli normalka po porodzie. Mogę rodzić jeszcze raz jeśli będzie tak samo. Pomimo bólu warto. Aha jeszcze jak położna położyła mi małą:) Cudowne uczucie, później zabierając ją powiedziała daj małej buzi też cudownie było i pierwsze karmienie i to jak mała patrzyła na mnie:):):) Warto rodzić!!!!!!! Mała ważyła 2800g i miała 52 cm, dostała 10 punktów że mi się chciało tyle pisać :o
  11. A porodu nie ma co się bać:) Pamiętam swój doskonale, nie było tak źle;)
  12. Ja rodziłam normalnie w państwowym, sama na sali, własna łazienka z prysznicem, partner ze mną... za nic nie płaciłam
  13. Asiaaaa witaj:) Ale Ci się termin trafił, moja była z 24 sierpnia... straszne były te upały z brzuszkiem, ale za to mogłam szybko i bezpiecznie na spacerki wychodzić
  14. zajeciaDlaNiemowlat Twój też fajny chłopak, moja ma tutaj swoją galerie http://catarinka71.fotosik.pl/albumy/507280.html
  15. dziękuje tymbarkowa Ja też tych rad nie słucham ale gadać gadają:) Ślub może kiedyś, nie wiem, na razie zwisa mi to szczerze powiedziawszy:) Ważne że się kochamy
  16. też się bałam co będzie po porodzie, jak sobie poradzę, ale jak już się ma swoje dziecko to się wie co robić:) ja w ciąży lubiłam wychodzić, dopiero teraz zdziczałam;) Chłopak zaprasza mnie gdzieś to nie chce mi się "bo dziecko..." Nawet do znajomych nie lubię jeździć bo karmie piersią i zawsze się wkurzam jak nie mam jak i gdzie spokojnie nakarmić dziecka. To chyba największa wada posiadania maluszka. Zawsze jak się gdzieś mam wybrać to pierwsza myśl KARMIENIE... ale już nie długo zacznie się normalne jedzonko i będzie o niebo lepiej:)
  17. U nas to była "wpadka" ale nie żałowaliśmy. Parą jesteśmy od 5 lat i wiedzieliśmy czym może skończyć się sex. Rodzice przyjęli to ok. Tylko ciągle słyszałam i słyszę "dobre rady" dotyczące karmienia, pielęgnacji, wychowywania itp córci bo mama i teściowa myślą że skoro jestem młoda to nie dam sobie rady. A jakoś rade sobie daje bardzo dobrze, nie podrzucam dziecka dziadkom, sama przy niej wszystko robię, sama decyduje. Teściowa jako że częściej ma kontakt z nami już się bardziej przyzwyczaiła a że moich rodziców odwiedzamy raz na 2-3 tygodnie bardziej przeżywają wszystko co się dzieje:) i za każdym razem zasypują mnie "nowymi" radami
  18. Oj mi też często się nudzi i dobija mnie samotność ale na szczęście jest internet:) W ciąży było ok, dużo spacerowałam, latałam po sklepach, zoo, wypady za miasto, no i dużo czytałam i dowiadywałam się o dzieciach. Teraz taka pogoda że nic się nie chce i tylko w domu siedzimy:( Ale już nie długo wiosna, spacerówka w ręce i będzie można sobie wychodzić:)
  19. U mnie też miał być synek:) Mój gin widział chłopca, w jednym szpitalu widzieli chłopca, przy porodzie w innym szpitalu też widzieli chłopca... a jest Martynka:) Hihi A jak sobie radzicie z kontaktami koleżeńskimi? Mi się trochę pourywały, zwłaszcza z tymi imprezowymi koleżankami kontakt jedynie przez internet pozostał... Chyba że na zakupy to w tedy każda chętna i bobas nie przeszkadza:)
  20. Rudamaxi 3mam kciuki za Ciebie Brzuchata Nie, nie zapisaliśmy się. Jakoś tak przez tą pogode brak chęci było. Ale tatusiek ostatnio coś wspominał mi o tym więc może na lato. Moja dzisiaj pół roczku kończy... Ale normalnie rewelacyjna jest, dzisiaj jak kręciłam jej filmik to się popłakałam ze śmiechy. Pogoda do d... nie chce się nawet z domu wychodzić. W środę mała złapała katarek i kupiłam jej marimer a że nie pomagał to w czwartek wieczorem na korczaka pojechaliśmy żeby nie męczyła się w nocy i dostała wapno, otriwin i coś tam z vit C i już jest dobrze. Dalej fajnie śpi mi w nocy, samą piersią karmie... i czekamy na lato:)
  21. Cześć dziewczyny:) Gunia222 mi ciągle przychodzą z bebilonu, najpierw małe próbki mleka a ostatnio całą puchę dostałam, z gerbera deserki obiadki i herbatki no i z hippa tak samo plus próbki kremów i próbkę oliwki. Z bebilonu dostaje co miesiąc z listem "Twój maluszek właśnie skończył miesiąc... 2 msc... 3 msc... 4 msc" Ciekawe do kiedy będę to dostawać:)
  22. A gdzie na basen chodzicie?? Dużo płacicie?? Znajoma chodziła na Biskupinie i jej mały dostał grzybice i parę innych dzieci też:/
  23. Hej dziewczyny, ja miesiąc temu obchodziłam \"oczko\" a od ponad dwóch miesięcy jestem szczęśliwą mamusią:)
×