Baby siter
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
mała me - dziękuję za miłe słowa. Tak jak radziłyście trochę męża naciągnęłam na zakupy i ciuchy, ale on i tak sytuacja się nie zmieniła. Tzn. zmieniła się o tyle, że ja mam teraz na nie alergie na jego dzieci i ich nie cierpie, czyli teraz jest to obustronne bo wcześniej tylko one nie cierpiały mnie. Odradzam każdej małzeństwo z facetem z dziećmi to balast na całe życie dla niewinnego współmałzonka wchodzącego w taki związek.
-
Wieczorowa - nie mam nic przeciwko utrzymywaniu jego dzieci i alimentom, ale primo on przy takich dużych alimentach całkowicie zdjął obowiazek alimetnacyjny z byłej żony, która tylko zmienia samochody, a po drugie psuje swoje dzieci pieniędzmi. Fiał jest taki, że one znają wszystkie kluby nocne w mieście i balangują jak 30 latki. Maj awszystko z rzeczy materialnych co zechcą, mąż prowadzi politykę: zero ograniczeń. One zwidziły już duży zakątek świata - Ibiza, Malta, nie wspomnę o \"byle\" Egipie, Turcji czy \"banalnych\" Włoszech. Dlugo tu moge wymieniać. Za to ja nie zauważyłam, żeby mąż starał się o nasze podróże. To ja jestem organizatorem wyjazdów - niestety rozsądnych i w rozsądnych pieniądzach. Wiem ze robię błąd psychologiczny - za mało od niego wymagam!!!
-
Ale nie da się z nim gadać bo on uważa że robi słusznie i zgodnie ze swoim sumieniem bo jest OJCEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ratunku!!!!!!!!!!! I do tego te cholerne walantynki!! Kiedyś w walentyki oświadczył mi się, wcześniej w inne walentynki dał pierscionek zareczynowy a dzis klapa.
-
Przepraszam za nachalność, ale mi nerwy siadają.
-
Już widzę teściową i całą rodzinę jak piją szampana aby uczcić nasz rozwód!!
-
On jest zdania, że robi słusznie a ja się czepiam. Nie może tak być, że on będzie do końca życia miał kule u nogi. Owszem powinnosci powinnościami, ale to jest przesada. Obiecywał przed ślubem, że kiedyś skończy się ich finansowanie, ale ja w to nie wierzę!!!!! Na cholere mi było to małzeństwo????? Bardzo żałuje, bo nie mam spokoju od nich. Weekendy to wieczne telefony od nich. Nie ma wyjazdu ani wakacji bez telefonów i sms-ów. Po prostu tak się nie da. Nie muszę dodawać że to rozwydrzone \"dzieci\" wyjatkowo i niewychowane. Mąz tymaczasem mnie obwinia za brak porozumienia miedzy nami. A ten brak porozumienia to brak mojej zgody na ich brak kultury i afronty!!! Litości. Myślę o rozwodzie!!!!!!!!!!!!!! Nie chcę takiego faceta.
-
Złość mnie bieże gdy myślę o moim mężu. O mnie cholera tak nie dba jak o nie. Kurcze cholera mnie bieże gdy sobie przypomne jak to oszczędzam na wszystkim i kupując coś patrze na cenę. A przy dużych wydakach zastanawiam się czy to nam jest faktycznie potrzebne. Ojej pojechałabym gdzieś w ciepłe kraje. Bez niego. Muszę zorganizować sobie jakąś koleżankę do podróży. Odsapnąć i zdystansować się.
-
Nie chcę niczyjej krzywdy. Mójemu mężowi nie ułożyło się życie z ich matka. Wiele lat był w tamtym małżeństwie żeby odchować dzieci. Potem się rozwiódł za obopólną zgodą zostawiając byłej majątek. Z dziećmi ma dobry kontakt i ja to pochwalam, ale widzę, że on przesadza. Czuje się winny, że \"dzieci\" nie mają ojca i pakuje w nie olbrzymią kase. Nie da sobie wytłumaczyć,ze robi źle. Rozmawiałam nawet o tym z psychologiem, ale co on pomoże?? Mąż uważa ze jako ojciec robi słusznie troszcząc się o swoje dzieci. Troska a rozpieszczanie i przesadzanie to jest naprawdę rożnica.
-
Dzieci zawsze szkoda gdy rodzice się nie kochają i rozchodzą. Nawet tych dorosłych.
-
Krucza- oczywiscie masz prawo mieć swoje zdanie tak samo jak i ja. Jednak muszę zaprotestować gdy wmawiasz mi zacięcie na \"zły los\". Tu się nie zgadzam. Tak naprawdę bardzo bym zgrzeszyła użalając się na jak to nazywasz \"zły los\" bo bardzo cenię to co mam i to co mnie w życiu spotkało a to że wiem czego chcę to zupełnie inna sprawa. To tyle. Pozdrawiam.
-
ardvark - dobrze piszesz kobieto, masz świętą rację.
-
Sytuacja każdej z nas i tej pierwszej i tej drugiej jest indywidualna. Każdy ma inny zyciorys i trudno stosować jedną receptę dla wszystkich drugich czy osądzać. Z innej beczki: długo zastanawiałam się czy dać prezent jego dzieciom, dla wspólnego dobra chciałam znowu wykonać przyjazny gest, ale doszłam do wniosku że dość mojego przełamywania lodów. Niech one też się postarają - do tej pory mają wszystko podtykane pod nos. W koncu to nie są 7 latki tylko prawie dorosle osoby, które powinny już rozumieć sytuację. A jak u Was, czy obdarowałyście swoje \"pasierbice/ów\"??
-
do lost - Podpisuję się pod Twoją ostatnią wypowiedzią, to prawie moja historia i całkowicie moje odczucia. Ale z drugiej strony dlaczego mają się na Ciebie posypac gromy za tą wypowiedź? Najważniejsza jest szczerośc i nieudawanie. Masz prawo do takich odczuc i jest to naturalne. W koncu jego pierwsza żona pewnie nie będzie kochała Twojego dziecka gdy się urodzi (czego CI życzę) ani nie będzie miała na uwadze jego dobra.Jestem w b. podobnej sytuacji. Wiec ja się pytam dlaczego mam się poswiecac i udawac wielką sympatię do nich. Jestem correct, zachowuje się kulturalnie i przyjażnie. Lepiej sie czuje nie udając, że wszystko jest super, bo nie jest w relacjach mąż - jego dzieci - ja.
-
Ten topik stał się areną walki pierwszych z drugimi. Szkoda, bo można było wymienić poglądy i doświadczenia.
-
O żadnych przepychankach nie ma mowy: 1 dopilnowuję aby kontakty męża były regularne 2 dbam aby uczestniczył w waznych dla nich chwilach - np.studniówka 3 godzę się na niebotyczne płatnosci tez naszym kosztem 4 gościłam u siebie w domu 5 zawsze byłam miła, uprzejma i bardzo otwarta 6 nie ponoszę winy za nieudany związek ich matki z moim mężem Więc zastanówcie się gdy kogoś podsumowujecie w jednym zdaniu.