Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

SevenTwo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez SevenTwo

  1. Kochane Ciocie forumowe :) Jesteście najlepszymi trzymaczkami kciuków na świecie!! Beta przyrosła z 3,7 (6dpt) do 33,9 (10 dpt) :) Proszę o kolejne pakiety fluidków za następne przyrosty i oby się cebulka dobrze ulokowała :) Pamiętajcie, forumowe energie działają! Uściski dla wszystkich, przepraszam dziś tak lakonicznie, bo jestem w emocjach, muszę sobie na spokojnie usiąść i zacząć "uwierzać".
  2. Monalisa: dzięki za nadzieję - skoro jesteś świadkiem "owocu działań" ;) JTM: dzięki serdeczne, i trzymajcie się zdrowo, powoli już z górki :) Groszek: kciuki za wizytę kontrolną, nich się juniory nie rozpychają jeszcze ;) Taida: dzięki - dodajesz otuchy z ta Betą, wzajemnie będę trzymać za rozmrażanie komóreczek, bo to wrażliwa materia. Coco: mail doszedł, jutro skrobnę więcej bo po tych wiadrach luteiny śpię już o tej porze. Róża: dzięki. Jesteś silna i dzielna, że w takiej chwili zaczynasz od odpowiedzi dla każdej z nas, podczas kiedy u Ciebie tak trudno teraz. Całym sercem jestem z Tobą, wyobrażam sobie że to okropnie trudny moment na czekanie na telefon z kliniki. I tym bardziej że tak wiele z tych spraw nie zależy od nas, nie masz na nie wpływu. Siły i nadziei ci życzę, przetrwaj trudny czas i złap oddech. Pisz czasem właśnie wtedy kiedy trudno. Po to dla siebie jesteśmy.
  3. Robisz gdzie chcesz, wynik wysyłasz smsem, lekarz oddzwania mówiąc jak masz brać leki. To kosztuje 180 zł za 3 takie telefoniczne konsultacje. Komplet hormonów do weryfikacji w Invikcie kosztuje 96 złotych, w UCK taniej, ale tam czuję się w tej pobierani jak na poczcie (4 stanowiska obok siebie, nawet bez parawanu, jak nie masz krótkiego rękawa to się rozbierasz przy obcych ludziach), a w Inviccie już znam wszystkie panie i idzie szybko, sprawnie i bez bólu. I wszystkie panie kontaktowe i miłe są - bez wyjątku. To chyba pozwala to jakoś przetrwać. Dlatego jadę do Invicty, pomimo że mam dalej.
  4. Jagoda: Fantastyczna wiadomość, Odliczamy! Hoduj piękne endometrium :D Pipi: mi badania kazali powtarzać nawet po 3 miesiącach, zgadzam się z tym co pisze Monalisa, nie wychylaj się i nie rób zanim nie zlecą, bo to kupa kasy każde takie badania. I tak, też odnoszę wrażenie że większość tych powtórzeń jest po to żeby klinika zarobiła - np jak ta nieszczęsna beta w 3 dpt. Co do antybiotyku - to ja tym razem nie dostałam przed transferem, poprzednio raczej dostawałam przed pickupem. xx Odnośnie mojej bety to już myślę sobie spokojniej: nie wzięła się z ocierania o ciężarną koleżankę ;) No i tym razem nie ma możliwości żeby została ze stymulacji (tak miałam przy pierwszym podejściu na własnych komórkach: pierwsza beta była koło 3 ( w 3 dpt), potem spadała - ta pierwsza mogła być pozostałością po hormonach od stymulacji - tak czytałam gdzieś na forum, ale nie wiem czy to prawda. Głaszczę się po brzuchu żeby stymulować moje cebulki :) Albo cebulkę ( z takim zdjęciem Anne Geddes mi się kojarzy )
  5. Cześć dziewczyny! rano stałam w kolejce do laboratorium poczytując forum na komórce, potem podglądałam kiedy będzie wynik. Pewnie wyobrażacie sobie ten stres przed. No i nadal po. Kiedyś słyszałam że nie można być częściowo w ciąży. Otóż chyba ja jestem. Niziutka ta beta: 3,7. jak na 6 dpt. Próbowałam wertować nasze forum bo pamiętam, że był taki wątek z pytaniem czy taka niziutka ma szanse wyrównać. Pamiętacie może gdzie to było ? Okolice której strony albo w jakim czasie o tym dyskutowałyśmy? Chciałam odpisać na spokojnie, żeby Wam wszystkim podziękować za trzymanie kciukasów, za wszystkie tak niezwykle ważne słowa wsparcia. dzięki serdeczne każdej z Was: Groszkom - wszystkim trzem :), Z917, AnceP83, Tobie, Jagódko, z niecierpliwością do Twojego odliczania, Agusi 13, za słowa wsparcia. Życzę ci wyciszenia i spokoju wewnątrz i na zewnątrz, i koniecznie wysypiania się! Dzięki Róża 7, myślę że wiele z nas ma podobnie jak Ty , pisząc o pracy. Kiedyś czytałam nawet takie badania, że to typowy profil kobiet starających się w ten sposób. Dzięki Monalisa, Pipi 196, dzieki Coconut - czekam na maila! Demeter33 - trzymaj jak najdłużej energię z wakacji! Gosiagosia - poukładania wszystkich spraw o których piszesz, a do tego wytrwałości i kasy. Biorczyni - pierwszy kroczek - miejmy nadzieję do sukcesu. Lenka - kciuki za Ciebie i wszystkich oczekujących na telefon. Pewnie wszystkich nie wymieniłam. Dzięki nawet nawiedzonemu gościowi od modlitwy :) Jedynie dzięki Wam mam jakiekolwiek szanse dotrwania we względnej równowadze psychicznej do kolejnego badania w sobotę. Ściskam,
  6. Dziewczyny kochane, to już dzisiaj. Obudziłam się przed 5 rano, nie wiem jak zniosę czas do oczekiwania. Doktor ma dzwonić wieczorem, oczywiście betę podejrzę sobie na telefonie już wcześniej. A co jeżeli nie będzie? Kurcze, racjonalnie wszystko wiem, to moja trzecia procedura. Mam 4 zarodki zamrożone. Ale co tu robić żeby nie zwariować? A potem? Też takie wariactwo przy każdej kolejnej weryfikacji, i tak do rozwiązania? To ja chyba wracam do tego relanium ;) ;) A tak poważnie - to raczej skupię się na trzymaniu kciuków za Wasze dawczynie, oby były szybko i zdrowe. Komórki jajowe mrożą się słabo, mi w Invikcie zawsze to podkreślali. Zarodek - to co innego, zarodek mrozić - OK, ale komóreczki kiepściutko to znoszą. Ściskam mocno ps. Coco, pisałaś? czy to znów problem z moją pocztą?
  7. Ja w Invikcie nie czekałam długo, po 2 miesiącach miałam dawczynię, z której z różnych powodów zrezygnowałam, kolejna dawczyni - spełniająca wszystkie warunki (wiek, wzrost, waga, kolor oczu i włosów (rzadki) , grupa krwi (rzadka), wykształcenie, a nawet (!) posiadanie własnego zdrowego dziecka) była już po 2,5 miesiącu. jak widzicie - kryteria miałam bardzo zawężające. I nie dzwoniłam do kliniki, czekałam na telefon od nich.
  8. Jagoda: odliczam czas do Twojego terminu w drugiej połowie września. Coco: dzięki za to co napisałaś! Ale ja przecież tylko zwyczajnie po ludzku słucham i pisze co mi na wątrobie. Dziś poszły do Ciebie dwa maile, bo wcześniej coś mi skrzynkę zblokowało.
  9. Agata: Pełna PGD NGS w Invikcie z całym programem, niezaleznie od ilości zarodków (chyba do 8 zarodków) kosztuje 21.990, w programie all inclusive genetics, poza programem samo PGD kosztuje 8000.
  10. nie mam pojęcia, tym razem mnie bolało, z bólu zamknęłam oczy, położna cały czas mnie przekonywała że mam się rozluźnić, co było niewykonalne. Pierwszy mój transfer nie bolał wcale. I teraz chciałam zapytać o jeszcze jedno - od dnia transferu, a więc już 4 dnień mam takie bóle jak na owulację, na miesiączkę, kolkę brzuszną i wszystkie możliwe mi znane bóle w podbrzuszu, nie są jakoś tragicznie nasilone, ale czy to jakoś fizjologiczne? Lekarka uprzedziła, że doszło do jakiegoś zranienia, i że będę krwawić, faktycznie, było tak przez pierwsze dwa dni, ale ustało. Póki co - do wtorku staram się nie martwić.
  11. Cześć, Kochane! Nie pisałam, bo po takich dawkach relanium to trudno i myśli zebrać, i w klawisze trafić ;) Wczoraj wróciłam z pracy o 18, i padłam jak stała, przespałam bite 12 godzin jak kamień. Śniły mi się dwa koty, dwa psy, wszystko podwójne... jak myślicie? co to znaczy ;) Na wszelki wypadek trzymajcie po dwa kciuki, to może dołączę do Groszków. Już mam nawet określenie jakim mówię do brzuszka żeby ze mną zostały, ale na razie sza, potem Wam powiem. Chyba wytrwam do bety, to już we wtorek. Jedyna czego się obawiam, to tego czy wszystko poszło przy transferze jak trzeba, mam silne przodozgięcie, coś tam się porobiło z cewnikiem . Poprzednio połamałam wziernik. We wtorek się okaże.
  12. A jeszcze dodam, że mnie również wzruszenie zatyka jak Was czytam, jak trzymacie kciuki i życzycie. I Groszek o tej 14.50, i Dawczyni - Tobie dziękuję bardzo serdecznie , bo dzięki takim dziewczynom jak Ty, my możemy przeżywać nasze nadzieje i w końcu szczęście. Robisz wielką sprawę. Jagoda: 2 dobre zarodki to dobra opcja. Lepsza niż moje wcześniejsze 8 mizernych nie rokujących, przy pierwszej procedurze. Trzymam kciuki za piękne endometrium, a potem - dalej.
  13. Cześć dziewczyny!! Dziękuję za trzymanie kciuków: Na pewno pomogło mojej dawczyni: w opcji w której miałam dostać 4-6 komórek, dostałam ich aż 8 (9 w tym jedna okazała się niedojrzała). Pozostałe zapłodniły się, jedna się zdegenerowała, jedna jest jeszcze w obserwacji, w środku mam dwie piękne blastocysty, jak z podręcznika, obie 4AA :), a 4 zarodki pojechały na zimowisko :). To wszystko przy mizernych parametrach mojego M. Po transferze wszystkie babeczki zostały wysłane do domu, a mnie położono na pół godzinki w przytulnej sali. Przy całym transferze był obecny mój M, który gapił się w monitory. Dzięki za wszystkie fluidki ciążowe - szczególnie te punktualnie w chwili transferu :), teraz przemawiam do brzucha żeby przyszłe maleństwa zostały ze mną. Nie mam takiego ciśnienia jak przy poprzednich razach - gdzie nie było mrozaczków. Dziewczyny - jakie ja miałam dziś ciśnienie, miałam film, że zadzwonią embriolodzy i powiedzą że nici z transferu bo nic nie dotrwało. Tak miałam przy II podejściu. Nawet w pracy dziś trochę nakrzyczałam na dziewczyny, pomomo że świętowałyśmy moje i koleżanki urodziny. Teraz jestem dziwnie spokojna. (no nie tak dziwnie po 10 mg relanium ;) ) Teraz przez tydzień mogę zająć się trzymaniem kciuków za Was, a moje kochane i piękne zarody niech się implantują zdrowo. A jeszcze napiszę Wam o procedurach: dr powiedziała, że absolutnie nie potrzebuję endoskratchingu, za to ICSI, FAMSI, AH, i Embryo-glue - tak. Ściskam i pozdrawiam z łóżka :)
  14. Nie przejmujcie się dziewczyny debilami. Tyle. Dawczyni: Szacun i respekt. Jesteś wielka. Ja jakoś się trzymam, od razu po powrocie z pracy odpaliłam forum. Ślijcie fluidki o 14.50! :) Groszki - coraz bliżej. Dajesz tyle nadziei. :D :D
  15. Z917: zazdroszczę takiego wypoczynku :) Ale masz rację, relaks jest konieczny przed procedurami bo nic z tego nie wyjdzie. Pytałaś o synchronizację - z tego co policzyłam - nie trzeba było dużo synchronizować, bo miałyśmy max 2-3 dni różnicy w cyklu. Dawczyni była stymulowana od mojego 2 dnia cyklu, miała pickup w moim 10 dniu cyklu - szła krótkim protokołem. Ja od 2 dnia cyklu Estrofem, od 10 dnia - luteina. Transfer w moim 15 dniu cyklu. Czyli jutro. Uff. Rano wstałam pofarbować włosy żeby jeszcze zdążyć przed. Dziewczyny - a co Wy wiecie /myślicie o farbowaniu włosów w ciąży? Bezpieczne czy nie? Czy to były przesądy naszych babek, czy może kiedyś farby bardziej szkodziły, czy może obecnie nadal warto odpuścić na te 9 miesięcy?
  16. cześć dziewczyny. Nie było mnie bo się rowerowałam do oporu kiedy jeszcze mogę :), a potem miałam gości. Transfer w środę. Dzięki za trzymanie kciuków, trzymajcie mocno dalej. Na razie nic nie wiem ile dostałam komórek, ile się zapłodniło i jak się dzielą. Wolę nie wiedzieć, jak będę wszystko sprawdzać i kontrolować to zwariuję :p a to niekorzystna opcja ;) Dr S. Powiedziała że mam piękne endometrium, to ostatnie wieści. Ściskam Was wszystkie.
  17. Coco - nie wchodziłam przez 2 dni, już skrobię do Ciebie mailika. xx Jagoda - fajnie że masz dawczynię, w której klinice? xx Nasza dawczyni ma dziś pickup, mój M jedzie właśnie oddać, trzymajcie kciuki za piękne blastocysty na środę!!
  18. Wiesz, dobrze że nie doczytałam tych ostatnich stron, bo nie wiem czy tak entuzjastycznie bym napisała. Mysle, że każdy ma swoją racje, i nie zawsze chodzi o to żeby na kogoś "jechać", być maże nawet anonimowi goście chcieli dla nas dobrze. Ale to prawda, że każda z nas am inną historię i każda z nas jest inna. Niektóre potrzebują dystansu - ja pojawiam się i znikam, inne potrzebują kogoś, komu mogą opowiedzieć, zwłaszcza te które z różnych powodów w realu musza milczeć - w rodzinie i w pracy. I wcale to nie oznacz napiny jakiejś na maxa. Ja mam ten komfort, że w pracy mam serdeczne babeczki które kibicują i wspierają, czasem nawet natrętnie pytają - ale wiem, że to z potrzeby życzliwości i wsparcia, nie z ciekawskości, czy innej płytkiej pobudki. Wiem, że nie każda ma taki komfort. Natomiast ja także marzę żeby spotkać się na żywo z kimś kto wie, kto przez to przechodził. Bardzo. I takimi osobami właśnie - jak sobie wyobrażam - na tym forum staramy się być dla siebie wzajemnie. Jesteśmy też tym zmęczone, często przewrażliwione, dlatego czasem odczytujemy komentarze gości jako atak wymierzony personalnie w nas. Dziewczyny - dla wszystkich duuużo uścisków wirtualnych. Co do mnie - jeszcze nic nie wiem, jestem w Invikcie - patrzcie - forum mnie nie wypłoszyło. I jestem u dr S - która nas strasznie 7 lat temu przeraziła, zniechęciła, sposobem w jaki przekazała mojemu M informację o jego plemnikach. U mnie wtedy jeszce była rewelacja, AMH >7. Wrócilismy do niej w drugim podejciu. Teraz wybór był oczywisty. Nie będę podważać kompetencji profesora - w chwilach zwątpienia chodzę sobie do Niego na wizyty dla podtrzymaniana duchu - ale u dr S czuję się w dobrych rękach i uważnie zaopiekowana. A i ku pokrzepieniu - kliniczną depresję z leczeniem u psychiatry - w trakcie starań przechodziłam dwukrotnie. Da się wyjść. Potem znów świeci słońce.
  19. Hej, kochane! Piszę nie czytając forum, bo nie mogę wytrzymać do tej 136 strony, czytam uważnie od kilku dni i miałam zamiar być na bieżąco zanim cos skrobnę, ale to chyba bez sensu, doczytam więc pózńiej, i odniose się do tego co u Was. Dzięki zwłaszcza Groszek i Jagodzie za pamięć i "wywołanie" :D Bardzo mnie porusza to co piszecie, wiem co przeżywają dziewczyny w kolejnych rozczarowaniach, dzielę radość z tymi którym Beta urosła i nadzieję z tymi które znalazły dawczynię i czekają na betę. U mnie ta trzecia okoliczność - 10 dni temu telefon z Invicty, mam dawczynię! Już jesteśmy synchronizowane, czekam co dalej. Czytam sobie o tym endoscratchingu, Invicta chyba nie robi. Staram się nie stresowac za bardzo. Cieszę się z dwóch kresek na sikaczu koleżanki w pracy, która też długo się starała, co prawda nie aż tak hardkorowo jak my, ale swoje przeszła i mam nadzieję, że pójdzie serią i się "zarażę".
  20. Dzięki za odpowiedź, ja coś podpisywałam. Czekam w Invikcie od lutego, jedna dawczyni, z którą zadzwonili, ale nie zgadzał się żaden parametr oprócz wagi, gdzie podałam duży przedział. Tak się poczułam, jakby mieli jakąś której nikt nie chciał, to zadzwonili do mnie. Ale i tak głównym argumentem dlaczego zrezygnowałam było to że byłam za granicą i nie miałam możliwości szybko wrócić. Teraz już się trochę niepokoję. W razie czego czekamy też w kolejce do AZ. Dreamer - ty też piszesz o planach przenosin. Chyba bez sensu tkwić w tej Invikcie. Chciałam zapytać dlaczego transfer w Łodzi?
  21. Groszku - dziekuję że pamiętasz o mnie - tak mi sie miło zrobiło. Nie zniknełam, poczytuję. Nie piszę, bo nie chcę uderzać w jakiś marudny ton. Agusia - Gratuluję, trzymam kciuki wszystkie możliwe!!! Zuzazaw - pisalaś że rezygnowałaś z poszukiwań dawczyni w Invikcie, czy płaciłaś za to coś ? Jeżeli dobrze pamiętam to w umowie było coś o 1000 złotych jeżeli rezygnujesz u nich z dawczyni. Też czekam i myślę o Gamecie. --Zuza917 - witaj, znowu ktoś w moim wieku. I też w Invikcie póki co. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki mocno, bo na nas to tak powoli czas, chociaz pocieszam się jak lekarz mówi, że do 50 obsługują. Ja będę próbować dopóki w lustrze będę widzieć że bardziej wyglądam na mamę niż na babcię. Pozdrawiam wszystkie Kadetki :D
  22. Dziewczyny, trudno mi było wrócić do czytania, a tym bardziej do napisania kilku słów. Po długiej nieobecności dziś miałam do ogarnięcia niemal 50 stron. Gratuluję zaciążonym! Trzymam kciuki za te co podchodzą do transferu i testują. Najtrudniej mi oczywiście czytac o kolejnych naszych niepowodzeniach i zastanawiać się nad dziewczynami znikającymi z forum. Dzwonili do mnie z kliniki, mieli dawczynię, natomiast ja byłam "wyjechana za granicą" - no i teraz czekam kiedy znowu... Teraz myślę sobie że będzie co będzie. Może tamta dawczyni nie była dla mnie po prostu. Trudno odpowiadać na pytania znajomych o to co u mnie - spore grono jest miej lub bardziej wtajemniczone. Uściski dla wszystkich :D
  23. Dzięki, Dziewczyny za wsparcie i za to że jesteście. Pojechałam sobie na długi weekend odpocząć ze znajomymi. Dlatego odzywam się dopiero teraz. Dziękuję. Wracam do mojego czekania. Paraliżuje mnie niewiedza co do jakości mojego endo, to że trzymam się nadal Invicty, nie biorę żądnych leków i nie wiem o czym piszecie wymieniając te wszystkie nazwy leków. Przy tych IV do których podchodziłam miłam wrażenie że wszystko ogarniam, teraz już nic nie wiem. Zdam się na lekarzy. Będzie co ma być. A ja się z Wami - o siebie i o każdą z Was mogę jedynie modlić.
  24. Cześć Dziewczyny. Nadal tu jestem, tylko czytam. Chyba sobie przerwę jakąś robię od analizowania leków, zarodków, endometriów i dni cyku. Boję się. Boję się że już nigdy. Teraz jeszcze mniej zależy ode mnie. Czekam na dawczynię. Czas leci. Rozumiecie dlaczego nie piszę. Nie chcę tu gorzkich żali urządzać. A zresztą gdzie - jeżeli nie tu. Kto jeśli nie Wy mnie wesprze. Ściskam mocno. 72.
  25. One - mam to samo z pobieraniem krwi i wenflonem, pomimo takiej praktyki w klinice - nadal nie potrafię nie cofnąć ręki przy wkłuciu. Trzymam mocno kciuki.
×