A ja ze świętami jeszcze głęboko w lesie, dopiero się za okna biorę. Też mam wątpliwości straszne z ta moją Invictą, ale przy moim trybie pracy to zero szans na podróże- Bialystok albo Łodź yo już wyprawa. Mogłabym rozważyć jeszcze Invimed i Gametę, ale tak trzymam się tej Invicty od kilku lat. Najpierw doktor S. tak przekazała mojemu M. informacje o jego słabych parametrach że przypłaciliśmy to oboje depresją. Potem profesor - przy pierwszej stymulacji całkiem przegapił moją mutację Leiden, następne podejście - u dr S. - specjalnie - tak żeby oswoić te nasze resztki lęków. Było lepiej, jest uważna, kontaktowa. o ale na kolejną wizytę poszliśmy jednak do niej a potem raz jeszcze do profesora, i dopiero od niego byłam w stanie usłyszeć, że dla nas raczej opcja z naszymi zarodkami graniczy z cudem. Poza tym w każdym podejściu jeszcze wizyty u innych lekarzy i tak. Gdy chodziłam do profesora - on mi robił punkcję, ale et robiła S.
Czekam tam i na komórki i w dalszej kolejności na zarodki ale...
Właśnie, wątpliwości mam całe mnóstwo. Jakoś wiem, że rozwieją się znowu jak już będzie etap działania.