Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zosia25

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Hej dziewczyny! Moje natręctwo wyciskania na twarzy zmian skórnych, do których sama doprowadzam, trwa ponad cztery lata. Wierzcie mi, były okresy kiedy poranione czoło bolało przy każdym grymasie i wstawałam godzinę przed domownikami żeby nałożyc warstwę podkładu i zatuszowac świeże rany. Od tygodnia stosuję nową taktykę i całe siedem dni nie wyciskam twarzy, JEST SUPER od czterech lat nie było lepiej. Może moja taktyka komuś pomoże, mam taką nadzieję. 1. Przed lusterkiem zwykle wpadałam w trans i po godzinie odrywałam się nieświadoma upływu czasu wiadomo z jakim skutkiem. Teraz nie ufam sobie w pokoju z lustrem. Traktuję lusterko jak największego wroga, jak juz muszę w nie patrzec robiąc makijaż to staram się robic to jak najszybciej i nie przyglądam się cerze. Po zrobieniu makijażu chowam lustro tak żeby jego wyjęcie zajęło mi kilka minut w trakcie których przypominam sobie co czuję po masakrze. 2. Określiłam godziny wyciskania. U mnie najczęściej było to między 16.00 a 23.00. Od godziny 16.00 co pół godziny nastawiam budzik w komórce który przypomina mi czego i dlaczego mam unikc. 3. W ciągu czterech lat moja kosmetyczka rozrosła się i zaczęła przypomina apteczkę pierwszej pomocy. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie iż w moim przypadku nałogiem jest nie tylko rozdrapywanie ale także leczenie powstałych ran. Jeśli zdarza Ci się kłaśc spac a na twarzy masz kilka rodzajów maści, antybiotyków ze dwa plasterki z opatrunkiem zamkniętym i spędziłaś na tym leczeniu z 15min. - zastanów się czy nie masz tego samego problemu. Zostawiłam acne-derm, krem pod oczy i nawilżający do twarzy, resztę „skarbów” z ogromnym bólem serca wyniosłam do piwnicy. Wieczorem po umyciu twarzy w odległości 1 metra od lustra, z budzikiem na toaletce daję sobie 1,5min. na nałożenie kosmetyków które przetrwały selekcję. Bez leczenia punktowego bez plasterków. 4. Twarzy przyglądam się tylko rano siedząc na dłoniach( żeby mnie coś nie podkusiło) i nie mogę się nadziwic ile się zmieniło w 7 dni. Z dnia na dzień jest coraz lepiej i łatwiej, jestem spokojniejsza i pewniejsza swojego sukcesu. Mój cel to 27 dni.
  2. Hej dziewczyny! Moje natręctwo wyciskania na twarzy zmian skórnych, do których sama doprowadzam, trwa ponad cztery lata. Wierzcie mi, były okresy kiedy poranione czoło bolało przy każdym grymasie i wstawałam godzinę przed domownikami żeby nałożyc warstwę podkładu i zatuszowac świeże rany. Od tygodnia stosuję nową taktykę i całe siedem dni nie wyciskam twarzy, JEST SUPER od czterech lat nie było lepiej. Może moja taktyka komuś pomoże, mam taką nadzieję. 1. Przed lusterkiem zwykle wpadałam w trans i po godzinie odrywałam się nieświadoma upływu czasu wiadomo z jakim skutkiem. Teraz nie ufam sobie w pokoju z lustrem. Traktuję lusterko jak największego wroga, jak juz muszę w nie patrzec robiąc makijaż to staram się robic to jak najszybciej i nie przyglądam się cerze. Po zrobieniu makijażu chowam lustro tak żeby jego wyjęcie zajęło mi kilka minut w trakcie których przypominam sobie co czuję po masakrze. 2. Określiłam godziny wyciskania. U mnie najczęściej było to między 16.00 a 23.00. Od godziny 16.00 co pół godziny nastawiam budzik w komórce który przypomina mi czego i dlaczego mam unikc. 3. W ciągu czterech lat moja kosmetyczka rozrosła się i zaczęła przypomina apteczkę pierwszej pomocy. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie iż w moim przypadku nałogiem jest nie tylko rozdrapywanie ale także leczenie powstałych ran. Jeśli zdarza Ci się kłaśc spac a na twarzy masz kilka rodzajów maści, antybiotyków ze dwa plasterki z opatrunkiem zamkniętym i spędziłaś na tym leczeniu z 15min. - zastanów się czy nie masz tego samego problemu. Zostawiłam acne-derm, krem pod oczy i nawilżający do twarzy, resztę „skarbów” z ogromnym bólem serca wyniosłam do piwnicy. Wieczorem po umyciu twarzy w odległości 1 metra od lustra, z budzikiem na toaletce daję sobie 1,5min. na nałożenie kosmetyków które przetrwały selekcję. Bez leczenia punktowego bez plasterków. 4. Twarzy przyglądam się tylko rano siedząc na dłoniach( żeby mnie coś nie podkusiło) i nie mogę się nadziwic ile się zmieniło w 7 dni. Z dnia na dzień jest coraz lepiej i łatwiej, jestem spokojniejsza i pewniejsza swojego sukcesu. Mój cel to 27 dni.
  3. Witam wszystkie dziewczyny, które tysiące razy zaczynały od nowa, tysiące razy wierzyły że to już ostatni raz i tyle samo razy poniosły klęskę a mimo wszystko wierzą że jutro będą silniejsze od nałogu. Na wątek trafiłam dzisiaj 25.10.05 i dla mnie jest to kolejny dzień w którym obiecuje sobie że już nigdy więcej!!! Mój koszmar rozpoczął się już cztery lata temu. Ogólnie mówiąc straciłam już 4 lata mojego życia. W przyszłym roku będę miała 25 lat i świadomość że w wieku 25, 26, 28 a może i 30 lat będę budzić się rano z nadzieją że litościwy Bóg wyleczył zmasakrowaną wieczorem twarz - odbiera mi chęci do życia. Zaczynam jeszcze raz i wierzę że jestem bliska końca tego koszmaru. Teraz wiem że nie tylko ja wpadam w trans przed lustrem. Trzymam kciuki za siebie i za Was.
×