Kochani...wiem co czujecie, nie łatwe to były Święta. jednak nie mozemy zrobić już nic tylko zyc dalej , na nas tez kiedys przyjdzie czas. ALE jeszcze nie teraz. Ja rowniez bardzo bardzo tesnie za mama, chce ja przytulic czy pocalowac czy chociazby usłyszeć jej głos w słuchawce. Ale to już niemozliwe. Ona odeszła. Ja zostałam. Codziennie mi jej brakuje. Ale wiem , ze dla niej jest lepiej tak. A ja ? ja dam sobie rade. W koncu jestem jej córką - mam jej siłe i wiare we mnie. Mama zawsze we mnie wierzyła - co by sie nie działo wierzyła. Dlatego musze sobie poradzić. Nie widzę innego wyjscia. Dziś był ciezki dzien . POrządkowanie domu po mamie. Naszego domu . Spedzilam tam całe zycie a dzis weszlam tam w butach i wszystko musialam segregować wyrzucac, odkladac itd... Nikt mnie nie jest w stanie wyreczyc- ale tez nikomu bym nie pozwolila na to . To takie moje pozegnanie...musze sie uporac z tym wszystkim , Podnieść sie mimo ze łzy napływaja do oczu, Żyć , zrobić to czego nie zdązyła mama. Jest częscia mnie zyje w moim sercu . To musi mi wystarczyć. Wiem , ze Wam ciezko , rozumiem Wasz ból i strach . ja tez jestem rozczarowana i pełna gniewu , ale nei dyskutuje sie z losem . Przyjmuje sie go takim jakim jest. Trzymajcie sie!!!!