witam wszystkich :)
jestem tu nowa ale jakze bliskie mi tematy poruszacie...
tak tak jestem sama i wcale dobrze mi z tym nie jest ale trudno ciągle wierze ze przyjda jeszcze piekne dni :)
chciałam sie jednak wypowiedziec na temat zwiazków na odległosc - sama taki przezyłam dwa lata temu, kochałam strasznie i zrobiłabym wszystko...własciwie ZROBIŁAM wszystko, przeprowadziłam sie do niego, przeorganizowałam całe swoje zycie, zostawiłam przyjaciól rodzinę, dobra prace w imie wielkiej i poki co najwiekszej mojej miłosci a on....po prostu nigdy nie dojrzał do mojej decyzji i chyba do dzis jest w szoku ze postawiłam wszystko na jedna karte, bez zadnej furtki, bezgranicznie. wiecie co - zwiazek na odległosc to zaden zwiazek, zanim to zrobiłam bylo pieknie, byly cudowne weekendy i jeszcze wspanialsze urlopy. ale gdy bylismy w koncu bliżej siebie on okazał się całkiem innym człowiekiem.....odeszłam od niego po 4 miesiacach. jestem samotna w ciagle dla mnie obcym jeszcze miescie i choc nie żałuje niczego bo gdybym nie spróbowała nie darowałabym sobie tego do końca zycia - nigdy wiecej zwiazków na odległosc :)