Witajcie :) Czytam Wasze komentarze z nadzieją, że może Wy mi pomożecie, przynajmniej się wypowiecie.
Pracuję w biurze, ale mimo to prowadziłam aktywny tryb życia: narty, rower, pływanie, góry itd Od kilku lat bardzo bolała mnie głowa ( straszny ból ), potem doszły barki. Dostawałam tabletki przeciwzapalne i przeciwbólowe i tak cały czas. Od listopada zeszłego roku rozbolała mnie prawa ręka, miałam nadzieję, że przesilona, bo koniec roku w pracy, a może przewiało mnie. W lutym poszłam do lekarza z tymi objawami i wysłano mnie natychmiast do neurologa, który po zbadaniu i stwierdzeniu ostrego zapalenia korzenia nerwu barkowego skierował mnie na rezonans kręgosłupa odcinka szyjnego. W opisie tego badania doczytałam się: spłycenie lordozy kręgosłupa szyjnego z jego kyfotycznym ustawieniem na poziomie C5-C6. Na tym poziomie tylno-przyśrodkowo-prawoboczna przepuklina jądra miażdżystego z zniesieniem przedniej płynowej przestrzeni okołordzeniowej, modelująca przednią powierzchnię rdzenia kręgowego bez ewidentnych cech ucisku korzeni. Na tym poziomie drobne wyostrzenia kostne na tylno-bocznych krawędziach trzonów kręgów. Niewielkie zmiany dehydratacyjno-zwyrodnieniowe w tarczach międzykręgowych. Intensywność sygnału rdzenia kręgowego prawidłowa. Wyostrzenia kostne na przednich krawędziach trzonów kręgów C.
Byłam u kilku neurochirurgów. Jeden stwierdził rehabilitacja, rehabilitacja i tylko rehabilitacja, a dwóch pozostałych operacja.
Przez 1 m-c chodziła na rehabilitację, kilkanaście zabiegów od poniedziałku do soboty. Odstawiłam tabletki, ale gdy przestałam na nią chodzić - powrót. Ból straszny głowy, barków i rąk. Co dalej, co robić ? Proszę odpiszcie