druga1
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez druga1
-
jest tak, ze niestety zyjemy w kraju, w ktorym w w sytuacji rozwodu rodzice nie sa \"rowno \" traktowani, i jest bardzo maly odsetek przypadkow, ze to ojciec dostaje opieke nad dzieckiem. i nie wiem jak mozna byc tak okropna matka, zeby w jakikolwiek sposob krzywdzic swoje dziecko. a widzimy tu, ze jest to dosc nagminne w przypadku matek, ktore zostaja same z dzieckiem. zgadzam sie, ze ojciec tez je krzywdzi, ale matka nie powinna dolewac do tego swojego jadu.
-
no właśnie, bez uogólnień. ja jestem pierwszą żoną i on jest moim pierwszym mężem, obecnm , prawowotim, kościelnym. a jak ona nie chaiała slubu tylko dziecko, a potem znalazła sobie innego a le jej nie wyszło, to teraz do mnie pretensje???????? lost, dalczego nie mozesz zmienic numeru? i zastrzec sobie nowy? to najprostrze rozwiazanie. moj maz kiedys zmienil (nie z powodu eks), bo tez ktos dso niego wydzwanial i zlozyl u operatora pismo, ze ktos go neka i zmienili mu bezplatnie. przeciez to nie porblem poinformowac tych których chcesz o zmianie numeru. jesłi faktycznie nie, nie odbieraj, odrzucaj, nie daj sie wplatywac. a i on musi być bardziej stanowczy. dopoki sobie pozwolice, bedzie wam zatruwac zycie.
-
może właśnie stąd sie biora problemy, że tacy jak pomarańcze tutaj zamiast żyć własnym życiem i cieszyć się tym co mamy teraz, doszukują się i grzebią gdzie nie trzeba. może właśnie maż kreski jest dla niej super i nie interesuje ja jaki był dla innych!!! więc jak nie macie nic do dodania na temat, to sobie darujcie.
-
o, nasza to nawet do mnie dzwonila, tez wygadywala koszmarne rzeczy. ale kiedy zaczelam ja ignorowac dala sobie spokoj. teraz dla meza liczy sie tez kontakt z dzieckiem, i z nia rozmawia tylko w tej sprawie. ale swiadomosc ze to bedzie trwalo cale zycie jest i zastanawiam sie czesto jak to bedzie dalej..... male dzieci, maly klopot... oby nie.
-
za mna tez ma, mamy cudownego synka. nie sprawials mi przykrosci. nie ubolowam nad jego przeszloscia, choc przyznaje, wolalabym zeby jej nie bylo.
-
kreski, ja nie powiedzialam, ze sie zamartwiam z tego powodu, tylko ze czasem o tym myslalam. i zastanawialm sie jak to jest, ze tak nie sa razem, maja dziecko i musza sie widywac? ja widuje sie czesto (sluzbowo) z moim bylym, ale nie laczy nas nic procz przeszlosci, i potrafimy normalnie ze soba rozmawiac, jestesmy dla siebie mili, nie wyzywamy sie. to jest mozliwe.
-
a ja czasem myslalam o tym, ze oni sie kochali, ze byli ze soba, ze maja dziecko (tylko co do slubu sie nie dogalaly ich rodziny, tego nie rozumiem). czasem zastanawialam sie (bo juz tego nie robie), jak to mozliwe, ze ja jestem tak kompletnie inna od tamtej, starsza, zupelnie inny gust, to widac po ubiorze, makijazu itd... co do dziecka, tez ma 6 lat, ale chodzi do przedszkola i widze, ze nie jest z nim tak zle, zna literki, potrafi napisac proste slowa. prawde mowiac, bardzo sie zmienil odkad tam poszedl, nauczyl sie troche koncentracji, wczesniej nie interesowalo go malowanie czy rysowanie, wyciszyl sie troche i nauczul pozytecznych rzeczy.
-
ale jak? kiedy? bo mamusia bardzo ogranicza kontakty, wiec z jeden czy dwa dni pewnie, ze pokazujemy dziecku odpowiednie wartosci, ale do nastepnej wizyty juz niewiele zostaje...
-
jeżeli wasze dzieci odbierane sa w ten sposob, to same sie do tego przyczynilyscie, do siebie miejcie pretensje. bo ja otworzylam siebie i swoj dom na dziecko mojego meza, ale niestety, zostałam nieźle sponiewierana. i moi bliscy tez.
-
zeby tylko przeciw rodzenstwu! u nas nastawiane jest tez przeciwko ojcu, to jest dopiero jazda. tylko po jaką cholere potem wydzwania do ojca, żeby wziął do siebie dzieck? a to skolowane dziecko powtarza wszystko co uslyszalo i pyta ojca co to znaczy, bo on nie rozumie. oto mąrość zacietrzewionych piwerszych idealnych mamusiek.
-
megan, glową muru nie przebijesz...to walka z wiatrakami.
-
hej, kreski, widzialas tamten topik? gdzies mi przemknal, ale nie zawacam sobie nim gitary. a \"zalosne kreatury\" - zgubilam sie, po czyjej jestes stronie? bo atakujesz wszystkich. pozdrawiam.
-
oj szkoda, naprawde, przeciez te dzieci nie sa niczemuu winne. a te mamusie mysla ze wszystkie rozumy pozjadaly!
-
ciekawe jest też to, że dziecko staje sie dla pierwszych elementem prztargowym, jak tatuś coś nie po ich myśli zrobi lubpowie, to od razu zabraniają kontaktu... mój mąż kiedyś jej powiedział, że jak tak, to może go juz nigdy nie brać, szybko zmiękła. oj kobiety, zastanówcie się, komu tak naprawdę chcecie dogryźć? soiwm własnym dzieciom?
-
założcie sobie topik pt.\" pogadajmy o NICZYM\".
-
przeziez nikt nie zmusza cie do czytania.
-
nie, nie wolno. dziecko, kazde, to z ojcem matka czy bez nich, powinno znac granice, dziecko probuje sil i kiedy nie reaguje sie na to czuje sie jeszcze bardziej zagubione, bo nikt nie reaguje na jego zachowanie. moje dziecko wie, czego mu nie wolno, a co mu ujdzie plazem. i odpyskniecie, ze nie jestem mamusia, przynosi skutki tym powazniejsze. i nie wmowicie mi, ze nie jestesmy rodzina, skoro spedza z nami czas, nie chce sie wstydzic lub zamykac w domu, tylko daltego, ze ktos chce mi wejsc na glowe.
-
ale nas to nie interesuje, daruj sobie.
-
czesc dziewczyny. zalutek i kreski poruszyly bardzo wazny temat, ja kieys probowalam, ale wazniejsze byly wtedy przepychanki. widze jednak, ze problem mamy taki sam. jego dzieko na teraz 6 lat, zaczal do nas przyhodzic na dluzej jak mial ok 4. powiem wam szczerz, to byl koszmar. robil co chcial, ja bylam strzepkiem nerwow. stalam z boku i patrzylam jak maz doslownie boi sie zareagowac na zachowanie wlasnego dziecka. az wreszcie nie wytrzymalam, zaczelam od rozmowy z mezem, a potem sama wkraczalam do akcji. oczywiscie moglam tylko zwracac uwage lub czegos zabronic. a kiedy tatus odwazyl sie na jakakolwiek uwage, od razu leciala cala litania, ze jest zlodziejem... oszczedze wam szczegolow. naprawde, bylo strasznie. kiedy pojawilo sie nasze dziecko tez nie bylo za ciekawie. zero szacunku, specjalnie zachowywal sie tak, zeby dziecko np. nie moglo spac. potem zaczelo sie troche poprawiac. ale powiem wam , ze bolalo mnie okropnie, kiedy maz potrafil skarcici mocno roczne nasze dzieko, ktore jeszcze i tak nic nie rozumialo, a tamto juz duzo starsze, moglo pozwalac sobie na rozne zachowania, odzywki... teraz sa starsi, bawia sie, jest lepiej. warto chyba jednak powalczyc. maz przejrzal na oczy, zrozumial, ze w postepujac w taki sposob, robil temu dziecku jeszcze wieksza krzywde, bo ludzie sie od niego odwracali... zycze milego dnia.
-
milego weekendu. spadam do moich chlopakow kochanych. poprzytulac sie i pocalowac. papa
-
megan zgadzam sie z toba. poniewaz nie zabronie mezowi kontaktow z dzieckiem, staram mu sie w zamian pokazac, ze nie jestem taka zla jak przedtsawia mnie mamusia. iwona, to pytanie mnie dreczy od samego poczatku. dlaczego mamusia robi potwora z ojca, ktorego sama pogonila, dlaczego nie moze dziecku wytlumaczyc, ze tatus nadal go kocha, bo tak jest, i ze w jego obecnym domu jest dla niego miejsce i ze ma tam braciszka, z ktorym przeciez tak lubi sie bawic. dalczego ona musi to wszystko tak komplikowac, to sie odbija najbardziej na jej wlasnym dzicku, nie pojme tego.
-
sorki, kolezanka pisala na innym topiku z mojego komputera i zapomnialam zmiecnic nik ta pinezka to ja
-
dzien dobry to ja go nauczylam mowic. tak samo jak sciagac buty w przedpokoju i myc rece...... ale przynajmniej mam jakies efekty...
-
iwona, wlasnie, u mnie raz bylo podobnie i wtedy jeszcze maz nie rozumial, ze to jest jego wlasne dziecko i ze powinien wtedy inaczej zareagowac. jakby raz dostal w dupsko, krzywda by mu sie stala. nie jestem za biciem dzieci, ja nigdy bym napewno nie uderzyla nie swojego dziecka. ale on jako ojciec ma to tego pelne prawo. teraz to zwozumial i reauguje inaczej na pewne sytuacje. tylko ze jak cos jest nie pomysli synka, to wtefy tatus jest be i zaczyna sie calal litania co mamusia powiedziala. to naprawde jest bardzo trodne, zeby nie wybuchnac wtedy....
-
rozumiem cie iwono, ja tez boje sie pokazac z nim gdziekolwiek. chociaz teraz toche zaczelo sie poprawiac, ludzie poznali go jako odpychajacego nieznosnego dzieciaka. teraz trudno bedzie ich przekonac, ze sie zmienia. ale poki co jest jeszcze dosc maly i mozna go troche uksztaltowac. mam nadzieje, ze nie wyrosnie na tak wyrachowanego potwora i nie bede zmuszona tez odciac sie od niego. oby nie.