żaba1982
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez żaba1982
-
LISTONOSZ Listonoszku :) dziś zajrzałam pierwszy raz od dość dawna. Chciałam zobaczyć co tu słychać, bo to Wy byliście ze mną w najgorszych chwilach. Tu wypłakiwałam wszystko, chciałam dziś napisać chociaż kilka słów, może kogoś choć troszkę pocieszyły, może choć jedna osoba na choć na ułamek sekundy zapomniała o tym wszystkim. Dziś byłam gotowa żeby tu spojrzeć, wcześniej nie miałam odwagi znowu sobie wszystkiego przypominać. Teraz jest dobrze naprawdę jest dobrze. Nie mam czasu na to żeby dalej myśleć a to jest najgorsza rzecz jaką można robić. Myśleć o tym wszystkim, wciąż sobie przypominać, analizować, zastanawiać się co jeszcze zrobić. W pewnym momencie dochodzi się do wniosku, że to nie ma sensu, że to i tak nic nie zmieni. Nie warto kosztem własnego zdrowia psychicznego i fizycznego się maltretować. Ja to zrozumiałam dobrze, że nie za późno. Cieszę się bardzo, że realizujesz Twoje marzenia, plany może kiedyś usłyszymy w radiu ;) Cieszę się także, że masz kogoś obok siebie choć jeszcze nie określasz kim Ona dla Ciebie jest. Ja już nie czekam na Jego powrót, nie wiem nawet czy chciałabym Jego powrotu. Po tym wszystkim chyba nie potrafiłabym już tego poskładać, zapomnieć. Trzymaj się cieplutko, bo za oknem okropnie. Wiem, że nie wierzycie teraz w to, że będzie jeszcze dobrze.Ale tak jeszcze będzie. Szczęście znajdzie Was samo, trzeba tylko dać mu małą szansę a przynajmniej nie odwracać się do życia plecami. Kiedyś będziecie w stanie to zrobić, wierzę w to. Najważniejsze znaleźć sobie nowy cel w życiu i jego się trzymać, do niego dążyć. Damy radę Wszyscy :):):)
-
Witam Wszystkich!!! :) Dawno mnie tu nie było ale za to stron znacznie przybyło, wiele nowych osób. Sama całkiem niedawno wypłakiwałam tu wszystkie smutki. Wiem, że nie wierzycie tak do końca w to co piszą Ci którzy są tu od dawna. Sama w to nie wierzyłam ale zobaczycie będzie dobrze, jeszcze będzie dobrze. Nigdy tak do końca się z tego nie pozbieracie, bo to nie jest możliwe ale będzie lepiej z każdym dniem, tygodniem, miesiącem ... Najważniejsze przestańcie sami siebie dołować, sami siebie torturować myślami o Ex. Wiem to nie jest proste, wiem to z własnego doświadczenia ale będzie lepiej. Kiedyś miałam góra jeden lepszy dzień w tygodniu, teraz mam zaledwie jeden gorszy. Zajmijcie się sobą, swoimi zainteresowaniami, hobby, spotkaniami z przyjaciółmi, znajomymi wyjdźcie do ludzi. Przestańcie się użalać, płakać to nic nie da, będzie tylko gorzej. Ja przez to wszystko prawie nie sypiałam, nie jadałam jedyne co na tym ucierpiało to moje zdrowie. W ten sposób robicie tylko sobie krzywdę, Waszych Ex i tak to nie obchodzi. Potem jak już będzie lepiej przyznacie mi rację. Najważniejsi jesteście Wy, Wasze zdrowie, samopoczucie nie oni. Zobaczycie wyjdzie jeszcze słońce dla Was, wiem teraz w to nie wierzycie. Ja sama 3 miesiące temu myślałam, że z Jego odejściem świat się zatrzymał a to nie świat się zatrzymał tylko ja. Teraz ruszyłam z miejsca i jest dobrze nareszcie jest dobrze. Jeszcze będziecie mieli dla kogo się uśmiechać i żyć, teraz róbcie to dla siebie. Tylko dla siebie bądźcie egoistami. Ale się rozpisałam. Trzymajcie się cieplutko, pozdrawiam :)))
-
Ten_zły Przez chwilę rano jak czytałam Twojego posta to miałam wrażenie, że słyszę Jego słowa. Dopiero gdy przeczytałam go po raz kolejny i kolejny, doszło do mnie że ja nie zachowywałam się aż tak źle, chociaż w pierwszej chwili myślałam, że to Jego słowa. To był tylko zwykły zbieg okoliczności ale ja znowu poczułam się strasznie, po raz kolejny dotarło do mnie, że często sprawiałam Mu ból. Już nie wiem co mam robić i co mam myśleć. Rano ogarnęła mnie panika, że On może myśleć podobnie jak Ty, poczułam się z tym okropnie. On dalej milczy, ja też nie mam już pomysłów jak dalej walczyć, już nie wiem jak Go przekonać. Czekam, najgorsze co może być to ta bezczynność i niepewność. Chociaż tego drugiego uczucia nie powinno już być, przecież On powiedział to koniec.
-
polinka87pk Co można Ci odpowiedzieć, nie wszyscy zostali sami po 1,5 roku 2 latach mój ukochany zostawił mnie po ponad 8 latach. Ale czas nie ma tu nic do rzeczy, tylko jak wielka jest miłość którą się czuje. Ciężko jest cokolwiek doradzać jeżeli samemu nie potrafi się jeszcze pozbierać. Jeżeli poprosił o czas to daj Mu go, Tobie on tez się przyda przemyśl wszystko, przemyśl to czego Ty chcesz. Jeżeli nie wróci to będzie bolało długo ale z czasem się pozbierasz. Piszę teraz coś w co sama nie wierzę, bo ja wcale nie czuje się lepiej. Ale wszyscy tak powtarzają wiec ja powiem to samo czas podobno leczy rany. Więc 3maj się, głowa do góry, musimy liczyć na to, że kiedyś będzie lepiej. Pozdrawiam
-
Ten_zły Piszesz, że chciałeś bardzo mieć dziecko. Pewnie taką małą istotkę, która kochałaby bezwarunkowo i bezgranicznie. Myślisz, ze taka miłość jaką darzyłeś/darzysz (nie piszesz o tym) swoją byłą może się powtórzyć? Wybacz mi szczerość ale myślę, że nie taka miłość trafia się raz w życiu. Nie da się pokochać drugi raz taką bezgraniczna i bezwarunkowa miłością. Piszesz, że ona przychodziła do Ciebie, po co? A gdy przychodziła patrzyłeś na nią, patrzyłeś w jej oczy? Jeżeli tak to co w nich widziałeś? Nie piszesz o tym ile czasu ze sobą byliście, jakie mieliście plany, czy mieliście wspólne zainteresowania, czy nudziliście się ze sobą? Ja też chciałam mieć dzieci oboje tego chcieliśmy, dwójkę kochanych istotek. Chociaż kiedyś dawno temu mówiłam inaczej. Moje podejście do tej sprawy zmieniło się po tym gdy bardzo często zaczęłam się zajmować córeczką koleżanki. Wtedy poczułam co to znaczy naprawdę kochać. Dzięki tej małej osóbce zrozumiałam także, jak bardzo kocham mojego cudownego mężczyznę i jak bardzo chciałabym mieć z Nim dziecko. Żałuję tego, że nie jestem w ciąży wtedy wiem, że On nigdy by nie odszedł.
-
TEN_ZŁY Czy Twoja była przychodziła, przepraszała, prosiła, błagała, mówiła jak bardzo Cię kocha i jak bardzo jej na Tobie zależy? Jeżeli tak to może właśnie się zmieniła dlaczego nie chcesz jej uwierzyć. Może coś zrozumiała, późno ale zrozumiała, może jesteś dla niej wszystkim i bez Ciebie jej życie nie ma większego sensu. Może od dnia gdy odszedłeś jej życie jest bezbarwne, czas się zatrzymał i jedyne o czy może myśleć to Ty. Dlaczego to pisze, bo właśnie ja jestem w takiej sytuacji, ja postępowałam jak Twoja EX i nigdy sobie tego nie wybaczę. Mój ukochany nie chce dać mi szansy, ja się zmieniłam wiem o tym kocham Go na życie ale On nie chce już mnie. Nie wiem już co mam robić, więc nie robię nic. Czekam na cud, bo tylko on może spowodować, że coś się zmieni. Jeżeli nic się nie zmieni to zostanę najbardziej nieszczęśliwym i samotnym człowiekiem na świecie. Ludzie naprawdę mogą coś zrozumieć, bardzo żałować swojego postępowania i od dnia rozstania się obwiniać. Ja zrozumiałam to zanim On odszedł i zaczęłam zachowywać się inaczej ale dla Niego było to dziwne, wydawało Mu się nienaturalne i że się do czegoś zmuszam. A ja właśnie się zmieniłam moje zachowanie dlatego się zmieniło, bo zrozumiałam ile On dla mnie znaczy, jak bardzo jest dla mnie ważny i jak bardzo Go kocham. Nie dostałam szansy chociaż w ciągu ostatnich 2 miesięcy prosiłam o nią nie raz. Może nie miałam prawa o to prosić po tym jak się zachowywałam ale bez Niego czuję się strasznie nieszczęśliwa, dlatego to zrobiłam. Teraz wiem jak On zawsze się czuł, bo moja miłość moje ogromne uczucie do Niego zostało odrzucone. Choć kocham Go nad życie zamilkłam, nie chce Go dłużej krzywdzić, chociaż myślę o Nim w każdej sekundzie mojego życia i z każdym dnie bardziej tęsknię. Choć telefon miałam już nie raz w ręce milczę, bo On o to prosił. Jedyne o czym marzę to żeby dostać szansę o nic więcej nie proszę tylko o szansę. Wierzę, że możemy być szczęśliwi razem, wiem o tym. Ale jak mam to udowodnić skoro nie dostałam na to szansy. Czy to tak dużo? Pozdrawiam
-
MALA26 To jest normalne i nie przejmuj się tym. Chyba, że jesteśmy obie nienormalne? :( Ja też mam wrażenie, że stoję w miejscu i że czas się zatrzymał. Też ciągle myślę nad tym co się stało i analizuje wszystko co do mnie powiedział, napisał na miliony sposobów. Chociaż wiem, że nie tędy droga, bo to nic nie daje. Dręczę tylko siebie i ciągle rozdrapuje te rany jeszcze bardziej.Też podjęłam decyzję, że nie będę się odzywać i zniknę tak jak On tego chce. Czy mi się uda - nie wiem :( ale staram się. On żyje swoim życiem, ja Go nie interesuje, On wymazał mnie z niego. A ja dalej nie potrafię tego zrobić i jeszcze długo niestety nie będę potrafiła, mam coraz większe wrażenie, że nigdy może mi się to nie udać. Nie da się wymazać z życia, serca, pamięci ukochanej i najważniejszej na świecie osoby. Oni tego nie rozumieją albo nie chcą rozumieć. Dla mnie czas się zatrzymał, chociaż zdaję sobie sprawę, że świat się dalej kręci i nie zmieniło tego to, że Jego już nie ma obok mnie :( Wszyscy dalej żyją tylko ja mam wrażenie, że nie do końca żyje, bo co to za życie - bez Niego? Co to za życie bez kochanej osoby?
-
LISTONOSZ Wiem jak to jest rozglądać się wszędzie i szukać tej drugiej osoby. Ja ciągle mam nadzieje, że idąc do pracy spotkam Go gdy będzie jechał, że wrócę do domu a pod blokiem będzie stał Jego samochód. Ciągle mam tą ch***rną nadzieję. Chociaż On milczy nie daje znaku życia a mi Go tak strasznie brakuje. Znam to uczucie wszędzie Go szukam a później się zastanawiam - po co? Po to żeby znowu zadać sobie ból, żeby Go zobaczyć i cierpieć jeszcze bardziej. Powiedział, że Jego też to strasznie boli gdyby tak było to teraz jest obok mnie. A nie gdzieś daleko, nieobecny i niedostępny. Wiem, że nie powinnam rozpamiętywać Jego słów, bo kolejna ich analiza nic nie zmieni. Kolejne moje wyznanie jak bardzo Go kocham i że jest dla mnie najważniejszy też nie. Maltretuje samą siebie. Ja usunęłam Go z gg żeby nie pisać innego wyjścia nie było. Wykasowałam jego numer tel. ale co z tego skoro znam go na pamięć. Przez tyle lat go nie pamiętałam ale teraz go znam. Już nie mam Go w znajomych na nk chociaż ten zabieg i tak nic nie zmienił i tak zawsze mogę zobaczyć co u Niego. I czytać ten ch***rny wierszyk od niej o tej wielkiej przyjaźni jaka ich łączy. Po 3 miesiącach znajomości. Po tym jak mi powiedział, że ma przyjaciółkę wszystko się zawaliło. Nigdy nie podejrzewałabym Go o to, że może rozmawiać z obcą kobietą o swoich uczuciach, będąc ze mną. Czasem mam ochotę Mu to wszystko wykrzyczeć - teraz mam taką ochotę - że to co zrobił jest okrutne i nieludzkie, że tak się nie traktuje kochanej osoby. Wiem, że nie powinnam tego wszystkiego rozpamiętywać ale to nie jest takie proste, nie da się zapomnieć o tym wszystkim :( Wiem, że sama sobie robię krzywdę ale nie umie zapomnieć ani o Nim, ani o tym co zrobił. Koleżanka wczoraj mi powiedziała, że On już nie wróci. Mój rozum też tak myśli ale serce nie dopuszcza tego do siebie. Tylko pompuje dalej tą miłość do Niego razem z tą goryczą. INNABAJKA26 Gorzej jak facet po rozstaniu stojąc pomiędzy tymi drzwiami w tych drugich ma już kogoś innego może nieznanego ale nowego, ciekawszego, interesującego. Może Twój przyjaciel miał rację, że Ci ex którzy się odzywają utrzymują jakikolwiek kontakt chcą sobie w taki sposób zostawić jakąś furtkę, tak na wszelki wypadek. A co z tymi, którzy się nie odzywają. Czy w takim wypadku jest możliwy powrót. Podziwiam Cię, że potrafiłaś tak sobie powiedzieć - zrywam kontakt. Trzymam kciuki za realizację tego postanowienia. Ja już mówiłam sobie tak kilkanaście razy a i tak nie potrafię przestać się odzywać. Chociaż tym razem staram się wytrwać w tym postanowieniu. Ja też czekam na Jego krok ale jakoś nie sądzę żeby Go wykonał :( Już Mu mówiłam tyle razy, że wystarczy mi mały znak, że mogę wrócić a ja już się postaram to wszystko poskładać. Potrzebuje tylko trochę dobrej woli z Jego strony.
-
LISTONOSZ Jak zawsze trafiłeś w samo sedno - z tym batonikiem ;) porównanie jak najbardziej trafne. Co do Twojej sytuacji to dość dziwne zachowanie z jej strony. Ale biorąc pod uwagę, że nie dawała znaku życia przez tyle czasu, sama nie wiem jak to zinterpretować. Czasem mam wrażenie, że ONI sami nie wiedzą czym są spowodowane ich czyny. Masz rację ze Swoim posunięciem dałeś znak, że możesz się spotkać w wyznaczonym przez Siebie terminie i czasie. Jeżeli się nie odezwie w odpowiednim momencie to zrób tak jak napisałeś - odezwałaś się za późno moje plany się zmieniły. Nie możesz jej pokazać, że jesteś na każde jej zawołanie. Jak tak teraz czytam Twoje posty to widzę, że coraz lepiej sobie radzisz z tym wszystkim. W przeciwieństwie do mnie, u mnie jest ok góra 2 dni a potem znowu dół ogromny i głęboki :( Ciągle pamiętam Jego słowa \"nie potrafię z tobą być ... choć nie jesteś mi obojętna\" nie napisał \"nie chce\", \"nie mogę\" tylko \"nie potrafię\" tonący jak zwykle brzytwy się chwyta i jeszcze jedno napisał \"nie potrafię już kochać\" :( Pewnie napisał tak przez przypadek i dla Niego użyte słowo nie miało pewnie znaczenia. Teraz dręczy mnie ta dziewczyna co ich tan naprawdę łączy? Powiedział, że to przyjaciółka która bardzo Mu pomogła i bardzo zależy Mu na tej przyjaźni. Tylko poznał ją gdy był ze mną, rozmawiał z nią gdy był ze mną. Czy ktoś nieznajomy może stać się wielkim przyjacielem po 3 miesiącach znajomości? Teraz to wszystko boli jeszcze bardziej. EWELINUŚKA Niestety wiem, że to boli ale Listonosz ma rację. Właśnie czy taki związek ma sens. Jeżeli On się nie zmieni to niestety nie. Ty będziesz cierpiała z każdym jego odejściem bardziej. A on będzie wiedział, że zawsze może wrócić - Ty będziesz taką bezpieczna kochającą przystanią. Tylko jeżeli On się zmieni ten związek będzie miał jakiś sens. Ile jeszcze wytrzymasz takich odejść? Kiedyś pękniesz. Pozdrawiam Wszystkich
-
To prawda weekendy są najgorsze zawsze wpadam w ten sam dołek a może w większy :( Co można robić bez kochanej osoby? Jeżeli wszystko co próbuje się zrobić kojarzy się właśnie z nią. Jeżeli wcześniej wszystko się robiło z nią. To już 2 miesiące bez Niego a ja z jednej strony mam wrażenie, że nie widziałam go kilka lat a z drugiej wszystko jest takie świeże wszystkie te bolesne słowa i czyny :( To Jego milczenie mnie zabija z każdym dniem jestem słabsza i bardziej zmęczona. Z każdym dniem ten ból jest większy. Z każdym dniem bardziej mi Go brakuje, bardziej tęsknię. Kocham Go z każdym dniem bardziej o ile można jeszcze bardziej kochać drugiego człowieka. Każdy dzień bez Niego to męczarnia. Wcale nie jest lepiej. Dziś poniedziałek 5 dni w miarę zajętych przynajmniej 8 porannych godzin. Ale co z tego skoro w głowie ciągle siedzi On, w sercu zadomowił się na dobre i nie da się Go z niego wyrzucić w żaden sposób. Dzisiejsza noc znowu była jakaś niespokojna, znowu brak apetytu. Czekam na dzień kiedy będzie lepiej i kiedy taki stan utrzyma się dłużej niż 2 dni :( Mam wrażenie, że od 2 miesięcy jestem strasznie monotematyczna nie mówię i nie myślę o niczym innym niż On. Od ponad tygodnia w pamięci mam jeszcze kogoś ją im dłużej to trwa tym większą mam ochotę żeby ją spotkać gdzieś w ciemnej ulicy. Mam nadzieje, że mimo wszystko On czasem o mnie myśli i że może w końcu zatęskni. Chociaż czy mając obok siebie kogoś nowego można myśleć o swojej byłej, kiedyś tak bardzo kochanej osobie? To tak bardzo boli :( ale jak zabić tą nadzieje która dalej żyje? Nie ma to jak optymistyczny poranek :( ale to życie jest do d**y.
-
Oddalasz się ode mnie każdą chwilą, A czas narasta jak biegnąca fala, Która porywa gdzieś tę naszą miłość, Już i miłość się oddala. Ja co myślałem, że mocniejszej nie ma, Że jest jak słońce które się nie spala, Dziś wiem, że się ode mnie też oddala, Oddala tak jak Ty. Oddalasz się ode mnie każdą chwilą, A czas narasta jak biegnąca fala, Z nim nasza miłość także się oddala, Oddala tak jak my. A jednak nigdy nie zapomnę tego, Co w sercu żywym tliło się płomieniem, Nim oddalenie co jak wiatr nadbiegło, Swym tchnieniem zdmuchnęło go. Oddalasz się ode mnie każdą chwilą, A czas narasta jak biegnąca fala, Z nim nasza miłość także się oddala, Oddala tak jak my. Żegnaj, moja miłości, żegnaj i wspomnij czasem o mnie, Pamiętaj jak bardzo Cię kiedyś kochałem, kochałem Cię, pamiętaj o tym. Żegnaj, moja miłości!
-
Oddalasz się ode mnie każdą chwilą, A czas narasta jak biegnąca fala, Która porywa gdzieś tę naszą miłość, Już i miłość się oddala. Ja co myślałem, że mocniejszej nie ma, Że jest jak słońce które się nie spala, Dziś wiem, że się ode mnie też oddala, Oddala tak jak Ty. Oddalasz się ode mnie każdą chwilą, A czas narasta jak biegnąca fala, Z nim nasza miłość także się oddala, Oddala tak jak my. A jednak nigdy nie zapomnę tego, Co w sercu żywym tliło się płomieniem, Nim oddalenie co jak wiatr nadbiegło, Swym tchnieniem zdmuchnęło go. Oddalasz się ode mnie każdą chwilą, A czas narasta jak biegnąca fala, Z nim nasza miłość także się oddala, Oddala tak jak my. Żegnaj, moja miłości, żegnaj i wspomnij czasem o mnie, Pamiętaj jak bardzo Cię kiedyś kochałem, kochałem Cię, pamiętaj o tym. Żegnaj, moja miłości!
-
INNABAJKA26 Zapychanie czasu nie pomaga a jeżeli to tylko trochę i na chwilkę. Miałam lepszy dzień w piątek, rozmawiałam z Nim chwilę przez telefon normalnie, tak jak kiedyś, przez chwilę miałam wrażenie, że wszystko jest ok. W sobotę kolega mi uświadomił, że żebym dała Mu spokój. Był pierwszą osobą która mi to powiedziała, która przestała mi mówić, że On wróci. W sobotę po raz pierwszy gdzieś wyszłam, wieczór był lepszy ale było to spowodowane niestety dawka alkoholu jaką spożyłam. To niestety żaden sposób. Od niedzieli jest tylko gorzej :( z każdym dniem, to już prawie 2 miesiące a ja mam wrażenie jakby to było wczoraj :( czas się zatrzymał całkowicie. Ja już nie mam pretekstu żeby się z Nim spotkać oddałam Mu wszystko co miałam. Chociaż te spotkania wcale nie są miłe, po nich jest znacznie gorzej zbieram się kilka dni. To tak jakbyś wszystkie rany rozdrapywała na nowo i robiła sama sobie nowe. Chociaż stare jeszcze wcale się nie zaleczyły nawet odrobinę. To tak jakbyś sama skazywała się na wykrwawienie. Ja też już pozbawiłam się wszelkich złudzeń a raczej to On mnie ich pozbawił. Nadzieja podobno umiera ostatnia, moja już leży na łożu śmierci, tylko ja jej nie umie dobić. Ale mam dziś dzień :(. Mam nadzieje, że u Ciebie się wszystko lepiej poukłada, bo u mnie nie ma już na to szans, nie da się niestety nic zrobić samemu, chcieć za dwoje, walczyć za dwoje i KOCHAĆ za dwoje. STAR_DUST Masz rację my się strasznie zmieniliśmy, jesteśmy w stanie zrobić wszystko żeby tylko Oni byli szczęśliwi. Wszyscy to zauważyli, mnie ludzie nie poznają, ja nigdy nie mówiłam głośno o swoich uczuciach teraz nie stanowi to dla mnie problemu. Próbowałam na wszystkie sposoby udowodnić Mu jaki jest ważny, ile dla mnie znaczy, że jest jedyny, wyjątkowy, nadzwyczajny i to jak bardzo Go KOCHAM. Ja też ciągle zadaje sobie jedno pytanie - dlaczego? Tylko niestety ja znalazłam odpowiedź, zbyt wiele razy Go krzywdziłam, nie zasługuję na to żeby dać mi szansę, nie mogę już naprawić swoich błędów, chociaż teraz mam pełną świadomość tego co robiłam. Niestety późno, zbyt późno dla Niego. Chociaż pytanie dlaczego dalej mnie prześladuje. Piszesz, że masz dziwny dzień ja rzadko kiedy mam ostatnio normalne dni, przez te 2 miesiące mogłabym policzyć je na palcach jednej ręki. Wszyscy wiemy to samo, że nic nie jesteśmy w stanie zrobić sami jeżeli Oni nie będą chcieli pomóc choć troszkę. BEZIMIENNA5 Masz rację jeżeli naprawdę kochali to nie są w stanie tak zwyczajnie przestać o nas myśleć, nie da się zapomnieć. Nie da się usunąć, wymazać z pamięci wspomnień. Szczególnie jeżeli było ich tak dużo. Jeżeli spędziło się z kimś tyle lat. Jeżeli całkiem niedawno miało się tyle wspólnych planów na przyszłość. Ja też jedyne czego chce to żeby był szczęśliwy, bo jest najważniejszą dla mnie osoba na świecie. Choć boli bardzo, że nie może być szczęśliwy właśnie ze mną, nie wierzy w to, nie dopuszcza do siebie takiej myśli. Czy my chcemy aż tak dużo, czy oczekujemy zbyt wiele, czy naszych marzeń nie można zrealizować? Przecież ja nie oczekuje gwiazdki z nieba, jedyne o czym marzę to żeby był przy mnie już na zawsze, żeby dał się kochać tak jak na to zasługuje. Też mam nadzieję, że uda się nam wszystkim zrealizować swoje postanowienia. 3majcie się. Pozdrawiam
-
INNABAJKA26 Zapychanie czasu nie pomaga a jeżeli to tylko trochę i na chwilkę. Miałam lepszy dzień w piątek, rozmawiałam z Nim chwilę przez telefon normalnie, tak jak kiedyś, przez chwilę miałam wrażenie, że wszystko jest ok. W sobotę kolega mi uświadomił, że żebym dała Mu spokój. Był pierwszą osobą która mi to powiedziała, która przestała mi mówić, że On wróci. W sobotę po raz pierwszy gdzieś wyszłam, wieczór był lepszy ale było to spowodowane niestety dawka alkoholu jaką spożyłam. To niestety żaden sposób. Od niedzieli jest tylko gorzej :( z każdym dniem, to już prawie 2 miesiące a ja mam wrażenie jakby to było wczoraj :( czas się zatrzymał całkowicie. Ja już nie mam pretekstu żeby się z Nim spotkać oddałam Mu wszystko co miałam. Chociaż te spotkania wcale nie są miłe, po nich jest znacznie gorzej zbieram się kilka dni. To tak jakbyś wszystkie rany rozdrapywała na nowo i robiła sama sobie nowe. Chociaż stare jeszcze wcale się nie zaleczyły nawet odrobinę. To tak jakbyś sama skazywała się na wykrwawienie. Ja też już pozbawiłam się wszelkich złudzeń a raczej to On mnie ich pozbawił. Nadzieja podobno umiera ostatnia, moja już leży na łożu śmierci, tylko ja jej nie umie dobić. Ale mam dziś dzień :(. Mam nadzieje, że u Ciebie się wszystko lepiej poukłada, bo u mnie nie ma już na to szans, nie da się niestety nic zrobić samemu, chcieć za dwoje, walczyć za dwoje i KOCHAĆ za dwoje. STAR_DUST Masz rację my się strasznie zmieniliśmy, jesteśmy w stanie zrobić wszystko żeby tylko Oni byli szczęśliwi. Wszyscy to zauważyli, mnie ludzie nie poznają, ja nigdy nie mówiłam głośno o swoich uczuciach teraz nie stanowi to dla mnie problemu. Próbowałam na wszystkie sposoby udowodnić Mu jaki jest ważny, ile dla mnie znaczy, że jest jedyny, wyjątkowy, nadzwyczajny i to jak bardzo Go KOCHAM. Ja też ciągle zadaje sobie jedno pytanie - dlaczego? Tylko niestety ja znalazłam odpowiedź, zbyt wiele razy Go krzywdziłam, nie zasługuję na to żeby dać mi szansę, nie mogę już naprawić swoich błędów, chociaż teraz mam pełną świadomość tego co robiłam. Niestety późno, zbyt późno dla Niego. Chociaż pytanie dlaczego dalej mnie prześladuje. Piszesz, że masz dziwny dzień ja rzadko kiedy mam ostatnio normalne dni, przez te 2 miesiące mogłabym policzyć je na palcach jednej ręki. Wszyscy wiemy to samo, że nic nie jesteśmy w stanie zrobić sami jeżeli Oni nie będą chcieli pomóc choć troszkę. BEZIMIENNA5 Masz rację jeżeli naprawdę kochali to nie są w stanie tak zwyczajnie przestać o nas myśleć, nie da się zapomnieć. Nie da się usunąć, wymazać z pamięci wspomnień. Szczególnie jeżeli było ich tak dużo. Jeżeli spędziło się z kimś tyle lat. Jeżeli całkiem niedawno miało się tyle wspólnych planów na przyszłość. Ja też jedyne czego chce to żeby był szczęśliwy, bo jest najważniejszą dla mnie osoba na świecie. Choć boli bardzo, że nie może być szczęśliwy właśnie ze mną, nie wierzy w to, nie dopuszcza do siebie takiej myśli. Czy my chcemy aż tak dużo, czy oczekujemy zbyt wiele, czy naszych marzeń nie można zrealizować? Przecież ja nie oczekuje gwiazdki z nieba, jedyne o czym marzę to żeby był przy mnie już na zawsze, żeby dał się kochać tak jak na to zasługuje. Też mam nadzieję, że uda się nam wszystkim zrealizować swoje postanowienia. 3majcie się. Pozdrawiam
-
Jak ostatnio się usłyszało nie potrafię być z tobą ... choć nie jesteś mi obojętna. Jedyne o co prosi druga osoba to żeby dać Mu spokój, że Jego też to boli.Ciągle sobie powtarzam daj Mu spokój. Prosto jest powiedzieć sobie samemu to koniec, nie będę dłużej męczył kochanej osoby. Gorsza jest realizacja tego postanowienia, ja postanowiłam w sobotę, od wczoraj ze sobą walczę ciągle, dziś nie wytrzymałam. Jak to zrobić? Rozum mówi daj spokój On nie chce a serce krzyczy zrozpaczone - dlaczego? Siedzę w pracy a jedyne o czym potrafię myśleć to On. Nawet to, że szukam sobie jak najwięcej zajęć nie pomaga.
-
Wiem to niestety wiem :( tylko jak się pozbierać? Teraz gdy mam świadomość, że gdy byliśmy razem On już kogoś miał obok siebie. Gdy ja walczyłam ona była, rozmawiała z Nim, spotykała. Ja nie wiedziałam nic a teraz gdy mam powód żeby Go znienawidzić, ja głupia dalej Go kocham i mogłabym Mu wybaczyć. To już trzeba leczyć :(
-
A ja wczoraj dostałam kolejny cios, ale przynajmniej już wiem dlaczego mnie zostawił. Musiało to mieć wpływ na Jego decyzję. Mój IDEAŁ mój idealny Z. znalazł sobie kogoś, będąc jeszcze ze mną, planowaliśmy wesele a On rozmawiał z inną kobietą. Rozmawiał z obcą kobietą, którą poznał będąc w pracy ( jest kamerzystą) widział ją raz na weselu i wystarczyło. Skąd wiem, że \"łączy\" ich coś, dowiedziałam się przez przypadek, nasza-klasa to miejsce z którego można dowiedzieć się wiele rzeczy. Koleżanka mi powiedziała czy widziałam jaki wierszyk ma wypisany mój Z., nie wiedziałam przeczytałam. Teraz dam przeczytać Wam jak sądzicie czy takie coś mogła napisać obca kobieta? \"Jesteś przyjacielem, ponieważ jesteś węzłem, który łączy, lecz nie zniewala. Przyjacielem, ponieważ jesteś podmuchem, który uspokaja, lecz nie usypia. Przyjacielem, ponieważ jesteś bratem, który poprawia, lecz nie upokarza. Przyjacielem, ponieważ jesteś wzrokiem, który śledzi, lecz nie osądza. Przyjacielem, ponieważ jesteś ręką, która prowadzi, lecz nie ciągnie na siłę. Przyjacielem, ponieważ jesteś oazą, która pokrzepia, lecz nie zatrzymuje. Przyjacielem, ponieważ jesteś sercem, które kocha, lecz nie zmusza. Przyjacielem, ponieważ jesteś czułością, która chroni, lecz nie podporządkowuje. Przyjacielem, ponieważ jesteś obrazem Boga, - właśnie dlatego.\" Zresztą to już wiesz... ;) Miłego wieczorku... Bo ja wczoraj po raz kolejny umarłam, bo może nie zdradził mnie w pełnym tego słowa znaczeniu ale coś Go łączy z tą kobietą :( :( :(
-
INNABAJKA26 Nie, nie jesteś sama też mam huśtawkę nastrojów tylko trochę inną. Od totalnego załamania, po złość tylko nie na Niego, na Niego nie potrafię się nawet złościć i nie daje powiedzieć na Niego złego słowa. Chociaż teraz tak bardzo rani. Zresztą tego nigdy nie dawałam robić, zawsze Go broniłam. Chociaż czasem ludzie mieli rację, ja zawsze stawałam po Jego stronie. Później sama Go opieprzałam ale to robiłam ja a nie ktoś. Wkurzam się na różne osoby czasem tylko dlatego, że ktoś odważył się odezwać w złym momencie.
-
Dla Niego mogłabym zrezygnować z całego wesela, On i tak nigdy tego nie chciał, tej wielkiej uroczystości. Zgodził się tylko dlatego, że ja tego chciałam. A teraz nic to dla mnie nie znaczy, nie pragnę już tego wszystkiego. Teraz moim marzeniem jest tylko jedno żeby wrócił i został przy mnie na zawsze. Mówię, że już nie liczę na Jego powrót, powtarzam to sobie codziennie ale w głębi serca jednak wciąż mam nadzieję, bo tylko ona trzyma mnie jeszcze w jednym kawałku. Tylko dlaczego Osoba, która tak bardzo kochała potrafi teraz zadać tyle bólu? Może kiedyś mi wybaczy to, że tak bardzo Go krzywdziłam. Może w końcu uwierzy, że nie umie bez Niego żyć, że bardzo Go kocham. Może.
-
INNABAJKA26 Wszyscy marzymy o tym samym albo o powrocie albo o zapomnieniu. To drugie jest mało prawdopodobne, bo jak można zapomnieć jeżeli się tak mocno kocha, że aż boli. Pierwsze z kolei jest coraz mniej prawdopodobne :(
-
MALA26 Wszyscy dobrze wiemy, że tylko czas może coś zmienić, że musimy milczeć i nie narzucać się ze swoją osobą, bo przypominając ciągle o sobie tylko pogarszamy sprawę. Tylko to jest chol**nie trudne. Jak to zrobić skoro każdego dnia myślę tylko o tym żeby choć przez chwilkę Go zobaczyć, choć przez chwilkę usłyszeć, dostać od Niego choć małą wiadomość. Każdego dnia myślę o Nim bezustannie, tęsknie tak bardzo i męczę tym Was, wylewam wszystkie żale tutaj, bo gdzie mam to robić? Ile czasu mogą tego słuchać znajomi nie mam serca Ich już tym męczyć, ja nie mam siły męczyć już siebie. Gdyby to tylko było możliwe to chciałabym zapomnieć o Jego istnieniu, o tym że byliśmy razem i byliśmy szczęśliwi, chociaż On o tym nie pamięta albo nie chce pamiętać. Chciałabym wyrzucić Go z pamięci, chciałabym zapomnieć o tych 8 latach chociaż ja wspominam je dobrze. Ale teraz tak strasznie to boli. Wszystkie moje plany były związane z Nim, to dla nas wzięłam dodatkową pracę, bez Niego wszystko straciło sens, wszystko się zawaliło. Ja się zastanawiałam nad ilością gości, nad sukienką, nad obrączkami, nie mogłam się już doczekać żeby zostać Jego żoną. A On się zastanawiał jak to zakończyć, bo przecież do chol**y nie jest szczęśliwy, bo już nie chce.
-
Znowu bezsenna noc, ile czasu można tak funkcjonować. Ciągły brak apetytu, niedługo będę musiała wymienić wszystkie ubrania. Dziś od rana czyje jakiś wewnętrzny niepokój. Tak jakby coś się stało albo coś miało się stać. Nie mogę się skupić, myśleć, pracować. On nie daje żadnego znaku życia :( zero kontaktu. Ostatnio nawet nie mam szczęścia żeby trafić na Niego \"przypadkiem\". Męczę się cho***nie się męczę. On sobie chyba dobrze radzi, skoro mnie nie potrzebuje. To dlaczego ja Go tak potrzebuje, chociaż mam coraz większą świadomość, że nic się już nie zmieni :( Po co prawie codziennie robię 15 km na rowerze żeby tylko przejechać koło Jego zakładu pracy. Chociaż mam świadomość, że spotkanie Go graniczy z cudem. Może ja właśnie liczę na cud, bo tylko On może coś zmienić. Co z tego, że ja tak bardzo chce, skoro On nie chce. Co z tego, że ciągle się staram, skoro to i tak nic nie zmienia. Co z tego, że tak bardzo pragnę Jego powrotu, skoro On tego nie chce. Sama nic nie zdziałam, żeby dało się coś zrobić potrzebne są 2 osoby. Jedna nic nie poradzi, choćby była gotowa na wszystko żeby wszystko naprawić. Chociaż zmieniła się nie do poznania z pewnej siebie, gadatliwej i szczęśliwej osoby, w płaczliwą, smutną, cichą i nieszczęśliwą osobę.
-
Od samego rana mam wrażenie jakby mi ktoś siedział na klatce piersiowej i powoli ją wgniatał a ja mam coraz większy problem z oddychaniem. Czy to się kiedyś skończy? Zamiast być lepiej to mam wrażenie, że z każdym dniem jest gorzej, ja już nie chcę się tak czuć. Jak mam Go wyrzucić z serca, ono już nie ma siły ma to wszystko. Co zostanie po sercu jeżeli uda mi się kiedykolwiek od Niego uwolnić? Do czego będzie ono zdolne?
-
Tylko dlaczego tych gorszych jest dużo więcej niż tych dobrych i to jeszcze zależy co mamy na myśli pod słowem \"dobry dzień\". Czy to taki w którym się uśmiechniemy chociaż raz? Czy taki w którym ani razu nie zapłaczemy? Czy taki w którym chcemy wstać z łóżka, nie dlatego że musimy tylko, że chcemy? Czy taki w którym nie myślimy o Nim/Niej przez 24h? Czy taki w którym przesypiamy chociaż 5 godzin w miarę spokojnie? Czy taki w którym potrafimy się powstrzymać od napisania chociaż 1 słowa do Nich? Czy taki w którym chce nam się z kimś rozmawiać nie tylko z grzeczności i na temat inny niż On/Ona? Powoli zdaje sobie sprawę z tego, że On się już nie odezwie. Zastanawiam się ciągle czy już odwołał wszystko co było związane z Naszym ślubem, bo jeżeli jeszcze nie - to może jest jeszcze szansa? A może On zwyczajnie o tym nie myśli, nie pamięta, że trzeba wszystko odwołać. Ja nie mam na to siły. Widziałam Go przelotnie w sobotę - pomachał. A mi łzy same poleciały z oczu. To dalej tak bardzo boli.
-
Mój dołek chyba się pogłębia siedzę, płaczę i nie wiem co ze sobą zrobić. Czas miał leczyć rany wierzyłam w to, tylko dlaczego moje są coraz większe, dlaczego nie potrafię przestać o Nim myśleć. Jemu to przychodzi z taką łatwością, więc pewnie już nic do mnie nie czuje. Gdyby Mu choć trochę zależało to nie pozwalałby na to, żebym teraz tak cierpiała. On się zajął Swoim życiem mnie z niego wymazał jakby miał cudowną gumkę. Dlaczego ja nie mam takiej gumki? Nic nie pomaga. Wczoraj żeby było zabawniej widziałam w końcu wesele na którym byliśmy RAZEM szczęśliwi. Teraz się zastanawiam po co je oglądałam chyba żeby jeszcze większy ból sobie samej zadać. Mam ochotę zniknąć. Znowu, ostatnio coraz częściej.