philozoph
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez philozoph
-
Któregoś pięknego wczesnojesiennego popołudnia zamelduję się pod balkonem z barokową orkiestrą kameralną i pięknym czystym barytonem (już ćwiczę) odśpiewam arię "Nesun dorma" z opery Pucciniego "Turandot":) Już gadałem z dyrygentem jest chętny na taki numer:) Ale będzie jazda:)
-
Ryjku ze względów logistycznych oświadczyny mieliśmy dość marne. Za to sobie odbijam co jakiś czas, bo kto powiedział że nie można tak robić z własną żoną:)
-
Miłego wieczoru, tylko nie wpakuj się w coś zaraz na starcie;)
-
Małżowinka pojechała na ten zlot czarownic. Dokładnie teściu ją zawiózł. Spotkałem jej szefa (sprzedają samochody) i tak się zgadało na temat że teść ją zawiózł własnym samochidem, za jej własną kasę. Kolo jest naprawdę wpożo:) Popukał się po głowie i mówi tak: słuchaj wózki stoją, podejdziesz w sobotę, mamy własną stację to nalejemy do pełna i pojedziesz po nią. No to postanowiłem złapać Boga za nogi. Mają taliego super wypasionego seata leona. Czarny metalik z głębokim połyskiem, jasna skóraza tapicerka, srebrne wykończenia (auto testowe), no i się zapytałem czy może być ten. Nie mam jeszcze prawka to wynająłem teścia, więc mam furę z woźnicą. :D Ale Małżowinka się zdziwi, spodziewa się zielonego, powgniatanego punciaka:). No to postanowiłem iść za ciosem. Hata na wysoki połyski z dodatkowymi świeczkami i dekoracjami. Obiadek z deserkiem w wersji full exclisive. Zarezerwowałem budżet na kwiatki, jutro ja na wysoki połysk i .... Rzut na kolana w miejscu publicznym z wielkim bukietem kwiatów:) jjjjeeeeeeeee........ Jacie pylę, ale wyczesana akcja:)
-
No to od razu lepiej:) Ja muszę się zająć przygotowaniami do zapylistej akcji;) A jest co robić, jak się uda to będzie lepszy efekt niż zaręczyny:)
-
CIIIICCCHOOO, CCCIIIICCCHOOOOO Aniołku bo mi optymizm siądzie, a ja tu realizuję taką zapyliście wyczesaną akcję na powrót Małżowinki że HO HO. Takie smutaski to sobie poczytam w zimowe wieczorki;) "Dobrze że wróciłaś" ........ :):):):)
-
Toś z tego zrobił piosenkę:) fajowo sobie śpiewać: "Dobrze że wróciłaś Kwiaty w wazonie Znów oswojone Cicho piją wodę " Zwłaszcza pierwszy wers:)
-
Dom mój ostatnio Ledwo stał na nogach Stół nawet przechylał się Kiedy jadłem obiad Podłoga grzbiet prężyła Klepki aż trzeszczały Jakoś tak nie mogłem Złapać równowagi Przechylił się mrocznie Mój dom na chwilę I mieszkałem kątem Na równi pochyłej Dobrze że wróciłaś Kwiaty w wazonie Znów oswojone Cicho piją wodę Ano taki mi ten wierszyk pasuje do nastroju:)
-
To ja się pożegnam na dziś:)
-
Ja uciekam na dziś:) I tak za dużo gadam z maszynami:) czas na ludzi:)
-
Ło posiliłem się troszkę:)
-
Sorki, ale jestem facetem i nie umiem działać na głodniaka:) idę coś przekąsić:)
-
"Bóg zesłał Ci łaskę, a ty patrząc na ten boski dar chcesz się czuć wielki..... marny człowiecze."
-
He he he he no tak............ Aż coś chce się powiedzieć ............... tylko wyjdę na maniaka religijnego.
-
Hm niestety jest i taka opcja. To zależy tylko od Ciebie czy pozwolisz żeby się wypaliło czy będziesz dorzucać do pieca.
-
Aleś Ty narwana:) Spokojnie, najpierw jest ból i gniew i musi się to wypalić.
-
Najpierw musi zrobić się kolorowo:)
-
:) To jeszcze nie to :) Bądź cierpliwa :)
-
Tak patrząc po twoich dzisiejszych słowach to ocierasz się o granicę. Pogodzenie i przebaczenie też są wspaniałe. Ale to może później.:)
-
Czekaj bo to jest piękny moment, tylko bądź uważna żeby go nie przegapić. Kurcze ale ten świat jest wtedy piękny.....
-
Kurcze czasami to bałem się że zostałem jakimś masochistą bo zdzierałem łapy do krwi. A któregoś dnia przyszło ukojenie i świat zrobił się taki kolorowy:) Wszystko cieszyło, ptaszki, kwiatki, deszcz który zmoczył do suchej nitki:) To wszystko było takie piękne.:)
-
Wiesz, oczywiście każdy przechodzi to inaczej, więc nie mam szans poczuć tego co Ty. Raz to tak mnie kuło że przez ponad rok nie mogłem patrzeć jak ludzie obdarowują się czułościami. Starczyło że ktoś kogoś przytulił, uścisnął, ło a jak pocałował to ja szedłem znajomemu rąbać drzewo, bo taki byłem wściekły i tak bolało. Gościu jeszcze chyba nie dał rady spalić tego drzewa;). Ale w którymś momencie przyszło ukojenie, pogodzenie, wybaczenie i nagroda:). Oczywiście nie piszę się więcej na to ale wybacznie i nagroda to coś cudownego.
-
No tak może nie dokładnie to ująłem. To mnie przestawano kochać. A ja musiałem się z tym pogodzić. Bolał jak holera.
-
Na szczęście tylko 4. :) Przy czym byłem w tej gorszej pozycji bo to mnie porzucano.
-
osobiście czy empatycznie??