 
			 
					
				
				
			philozoph
Zarejestrowani- 
				Zawartość0
- 
				Rejestracja
- 
				OstatnioNigdy
Wszystko napisane przez philozoph
- 
	Lekka grypka i lekkie zatrucie :) Ale już trzymam pion :)
- 
	Dzięki Ryjku już jest lepiej :)
- 
	Aniołku ale to są dwa takie same linki :) Czyżby pączek był z ajerkoniakiem ?? ;)
- 
	Troszkę się pochorowałem :( Aniołku święto Małżowinki jest w tę niedzielę :) Ryjku a próbowałaś zrobić naleśniki z takim samym nadzieniem jak pierogi ruskie?? Polecam.
- 
	No bo wiesz pierożki to są teges :) Sam bardzo lubię :)
- 
	Dzień dobry :) A u mnie śnieżek pada:) pada śnieżek :) I zbliża się święto Małżowinki :)
- 
	Kilka razy zaatakował nocą (wieczorami lub nad ranem) przeważnie we wtorki i piątki (raz sobota z rańca) w okolicach osiedli koło zalesionych terenów. Wybierał dość młode laski wracające dłuższy dystans samotnie na gazie z dyskotek itp. A nagle zjawia się ni z gruchy ni z pietruchy 40 km na północ i atakuje starszą babkę na przystanku o godzinie 15-tnie w charakterystyczny sposób piersi i uda (tamten okaleczał w inny sposób). A potem pojawia się 30 km na południe atakuje bardzo młodą laskę w godzinach popołudniowych korzystając z tego że się na chwilę oddaliła od grupy wracającej z treningu. No i co najważniejsze pomiędzy zdarzeniami przeszedł operację plastyczną twarzy, zmienił posturę i takie tam rzeczy. Co nie zmienia faktu że trzy przypadki wskazują na jednego sprawcę. Reszta została doklejona przez lokalną gazetę do tej historii no i razem jest chyba dziewięć ofiar. I w taki oto sposób powstał kolejny geniusz zbrodni :)
- 
	Troszkę Ryjku. Tym bardziej że jest jeszcze kilku naśladowców. Napadają i próbują udawać tego gościa. Generalnie wesoło nie jest.
- 
	Cześć wszystkim. Aniołka będzie chciało zasypać :)
- 
	balum balum :)
- 
	Szklaneczko nie bądź dla siebie aż tak surowa. Ja niby kieruje się rozumem i większość moich historii miłosnych nadaje się na tragifarsy. Co więcej, można powiedzieć że od początku wiedziałem jak to się skończy. I nie pomogło :) Czasem samotność dokucza bardziej niż zwykle i stawałem się podatny na kompromisy tłumacząc sobie że mi się zdaje, że może będzie inaczej itd itp. A potem miałem za swoje. :) Aniołku bo z tymi cholerami tak jest że Ci się wydaje że już bo się przypali a to jeszcze wymaga troszkę gotowania. Zobaczysz jak załapiesz po czym poznać ten moment to nikt Cię na kanał nie weźmie :) Co do innych spraw mam nadzieję że się to wyprostuje na dobre :)
- 
	Cześć Ryjku Cześć Szklaneczko - przykro słyszeć. Zawsze to milej jak się udaj, ale cóż świat nie jest doskonały. Trzymaj się i zajrzyj czasem po starej znajomości :)
- 
	Witam Piękne :) Aniołku też mi za pierwszym razem nie wyszły. To znaczy w smaku OK ale nie chciały zastygnąć. Przyczyną było zbyt krótkie gotowanie. W zależności od ognia gotuje się tak ze 3 - 4 h. Można to sprawdzać dając troszkę masy na talerzyk. Jak stwardnieje w ciągu jakiś 5 minut to można wylewać. Im dłużej się gotuje to są bardziej suche. Bo ja lubię takie które są kruche, ale w środku są lekko pływają. Czekoladko czuwam, czuwam :)
- 
	Dzień dobry :) Kurcze chyba mnie w teren wywiozą na popołudnie :)
- 
	no tak za wiele nie powiedziałem :) i może niech tak zostanie :) A swoją drogą to tak bywa z tymi aferami:) Czasami wystarczy że policjant gdzieś stanie na chwilkę i już jest cała historia do tego dorobiona :)
- 
	He he może nie tak źle. :) Wiesz ja bardzo świadomie odmówiłem.
- 
	Bo ja wiem Ryjku. Trudno określić czy dobra czy zła. Tyczy się kobiety o nieziemskiej która chciała zostać moją kochanką. Więc niby jak mam to ocenić :|
- 
	Dzieje się Ryjku dzieje. I w dodatku dziś przytrafiła mi się ciekawa historia, a właściwie ciąg dalszy historii sprzed paru lat. Ale niestety nie nadaje się to do publicznego opowiedzenia. Tym bardziej na kobiecym forum. :|
- 
	Bo troszkę zajęć było Ryjku krówki to łatwizna mleko i cukier w tej samej objętości. Przykładowo dwie szklanki cukru dwie mleka. Cierpliwie gotujesz aż się zrobi gęsta masa i troszkę przyciemnieje. Trudno dokładnie opisać ten moment ale da się to wyczuć. Potem zdejmujesz z ognia i jak troszkę przestygnie to dodajesz odrobinę tłuszczu, najlepiej masła. Mniej więcej łyżkę na każdą szklankę mleka jaką dodałaś na początku. Jak rozprowadzisz na masełko to jaką salatere zwilżasz wodą i wylewasz masę. Jak ostygnie kroisz i wsuwasz :)
- 
	No tak :)
- 
	Ale wiosna to dopiero 21.03 :)
- 
	"wiosna" powiadasz ?? ;)
- 
	:)
- 
	No i znowu cafe szaleje :)
- 
	To prawda Aniołku :) Mnie wystarcza troszkę prymitywnego życia lub mała namiastka. Teraz mam aparacik i świat musi mi wybaczyć że chowam się po krzakach :) A jak skutki są takie :) http://wallpaper.soa-admin.eu/show-0000000170.html To podwójna radość :)
