ika4, trzymam kciuki. Bardzo bym chciala,zeby ci sie udalo! I jestem pewna,ze sie uda.Ja co prawda nie znam sie na anoreksji, bulimii i wszystkimi chorobami zwiazanymi z zaburzeniami odzywiania,ale znam sie za to na zdrowym odzywianiu. Przeczytaj,moze moje rady ci sie przydadza,a jesli nie,to moze przydadza sie komus innemu. Mysle,ze pierwszym podstawowym bledem,jaki robilas, byla monotonia twojeje diety. Niby zjadalas te 800- 1000 kcal, ale w samych owocach i kefirze! Blad. Powinnas te 1000 kcal tak rozplanowac,zeby bylo w nich wszystko: i owoce, i warzywa, i nabial, i miesko (np gotowany kurczak), i jajka, i pieczywo (najlepiej zytnie razowe)- czyli jednym slowem wszystko,co jest potrzebne dla zdrowia i urody. Spojrz, kalorii byloby tyle samo, a dostarczalabys swojemu organizmowi wszystkiego tego,czego potrzebuje. Nie mialabys wtedy takich wahan nastrojow, zlego samopoczucia itp. Teraz absulutnie nie powinnas sie rzucac na jedzenie, tylko miescic sie w okolicach 1500 kcal,ale kluczem do wszystkiego jest UROZMAICONY JADLOSPIS- jedzenie 5 razy dziennie,ale malych posilkow- wtedy nie bedziesz glodna,a bedziesz bez problemu miescila sie w 1500 kcal. I uwierz mi, NIE PRZYTYJESZ, a nawet jesli zaczniesz troche tyc, to odstawisz po prostu na tydzien pieczywo i waga wroci do normy. Pomysl sobie,ze jak dalej bedziesz sie odzywiala tak jak do tej pory (same owoce + zupka z proszku), to po pewnym czasie zbrzydniesz niemilosiernie, beda ci wypadac wolsy, zrobia ci sie zmarszczki (tak tak- a to juz bedzie nieodwracalne!), a tego przeciez nie chcesz, prawda? ;)
Poza tym musisz zrozumiec,ze twojej wartosci nie mierzy sie w kilogramach. Jestes wartosciowa osoba,bez wzgledu na to,ile wazysz. Udowodnij sobie,ze jestes silna i ze pokonasz chorobe. Nie pozwol jej rzadzic twoim zyciem. Pamietaj,to ty masz kontrole nad jedzeniem i swoja waga,a nie jedzenie i waga nad toba. Pamietaj,ze sa osoby na tym swiecie, ktore kochaja ci bez wzgledu na ilosc twoich kilogramow. Teraz tylko ty musisz zaczac kochac siebie. Ja tez mialam kiedys problemy z samoakceptacja. Wydawalo mi sie,ze jestem glupia i do niczego. Wtedy zaczelam co wieczor wypisywac sobie na kartce rzeczy,ktore tego dnia zrobilam dobrze, sytuacje, w ktorych bylam z siebie zadowowlona- i to nie musialy byc jakies wielkie rzeczy: wystarczylo np ze bylam mila dla taty, ze zaliczylam kolokwium, ze pozyczylam kolezance 20 zl i tym samym jej pomoglam-takie drobnostki. Owszem,czasem bywalo tak,ze kartka wieczorem byla pusta ;) Ale nauczylam sie tym nie zrazac. W takich sytuacjach po prostu staralam sie,zeby na drugi dzien kartka byla zapelniona podwojnie ;) Ty tez mozesz zrobic cos podobnego. Mozesz wypisac na kartce swoje zalety i zerkac do nich,gdy dopadnie cie dol. I kiedy znow bedziesz chciala zwymiotowac lub nie zjesc czegos,to powtarzaj sobie: jestem silna, beda jadla normalnie i nie bede wymiotowala,bo to ja mam kontrole nad jedzeniem,a nie ono nade mna. No coz,nie wiem czy ci tym moim wywodem pomoglam-ale staralam sie jak moglam. Powodzenia i trzymam kciuki.