Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Słuchajcie, ja wiesiołka już nie wezme do ust. W pierwszym cyklu po braniu tego specyfiku okazało się po monitoringu, że nie miałam owulacji. Podczas gdy wcześniej przez wiele miesięcy chodzilam na monitoringi niczego nie zażywając i była zawsze owulacja.A zażyłam ten olejek i mi się coś pogmatwało. Może dziwny zbieg okoliczności, może to nie wiesiołek, ale skojarzyłam to właśnie z nim i już go nie biorę, a owulacje mam znów piękne.
  2. Mi się wydaje, że ćwiczenia nie ppwinny mieć złego wpływu. Tyle jest przecież dziewczyn, co wcale nie wiedzą, że zaciążyły, nie starają się o dziecko,robią wszystko normalnie, a tu okazuje się, że ciąża. Ja też kiedyś zwracałam uwagę na takie rzeczy, nie piłam na imprezach po owulacji, bo przecież mogła być ciąża, a teraz nie zwracam na to uwagi. Przecież nie będę latami żyła jak schizol, myśląc co miesiąc przez pół cyklu, że nie wolno mi tego czy tamtego. Gdyby starania trwały krótko, to można tak pofiksować, ale jak trwają lata, to chyba nie ma sensu.Zacznę się martwić, jak naprawdę zaciążę. Chociaż czytałam gdzieś, że po inseminacji należy niby uważać z nadmiernym wysiłkiem, nie dźwigać, nie przeforsowywać się. Więc nie wiem, jak to jest.Ale insema to co innego niż naturalne starania.
  3. Każdy mówi, że psychika przeszkadza nam w zajściu. Ale przecież ta psychika psuje się dopiero po dlugich, bezowocnych staraniach.W pierwszych miesiącach podchodzi się do tego przeważnie na luzie, więc nie ma tu mowy o żadnej blokadzie psychicznej. A ile jest tu nas, co mają za sobą np. rok, dwa spontanicznegom seksu bez starań i nie zaciążyły, a leczenie i całą tą traumę psychiczną zaczęły później. Tak że na moje to biadolenie o psychicznym wyluzowaniu jest trochę wybujałe.Też uważam,że to głównie fizjologia.
  4. Mój zawsze się pyta, kiedy mam płodne dni, jak chodzę na monitoring, pyta się, kiedy ma być owulacja. Potem jakiś czas po owulacji pyta, kiedy mam dostać okres, tak że on jest każdego miesiąca mniej więcej na bieżąco z moim cyklem.I jak dowiaduje się, że np. jutro ma być owulka, to nie ma takiej siły, żeby nie zabrał się za seks, choćby padał na ryj.Tak że jestem mu wdzięczna za to jego podejście. Ktoś by powiedział, że nie powinnam faceta wgłębiać w każdą sprawę swego cyklu, no ale co zrobić, skoro ja nie mówię, tylko on sam się dopomina wiedzy ?
  5. no właśnie, czlowiek zawsze sądzi, że to nie jego powinno to dotknąć, ale cóż, na kogoś musi wypaść i tym kimś może być każdy. Ale jak patrzę na koleżanki w moim wieku, to one mają zupełnie inne nastawienie do zycia przez to, że tak łatwo zaciążają. Dla nich to takie naturalne -facet, ślub, potem ciąża jedna, druga...teraz mają wszystkie dzieci i na glowie zupelnie inne problemy. Zasiedziane w domu z bobasami marzą o wojażach, o wyjazdach, imprezach, a ja wręcz odwrotnie..
  6. Kiedyś miałam lucy sytuację, że coś źle poobliczałam mój cykl i zdawało mi się, że 1 dzień mi się @ opóźnia, to mój latal z nadzieją jak szalony, co 5 minut pytal, czy oby okresu nie dostalam i taki radosny był. A jak w końcu dostałam, tak mu nastrój opadł, że hej, momentalnie euforia mu spadła do zera.
  7. Jest tylko jedna osoba na świecie, której dziecko mnie wzrusza, cieszy i z którą nie mam tego problemu - moja przyjaciólka.Ona wpadła z ciążą. Ale jest mi tak bliska i tak mnie wspiera i dopinguje w moich staraniach, że nie potrafię jej zazdrościć dziecka. Lubię tego malucha i chętnie się z nim bawię.
  8. Ogólnie każda nowa ciąża wyzwala we mnie myśl,\"no a kiedy wreszcie ja\",jestem szczera i tu się otwarcie do tego przyznaję,ale ja np.podziwiam i mam nadzieję i inne nastawienie, jak widzę, że komuś po trudnej walce się udało.Wtedy się wzruszam. Ale jak widzę, że ktoś ma tylko tak, jak pisze lucy - tzn. pyk, pyk i już, to jest we mnie tylko zazdrość i żal. I to jest najgorsza część naszej neplodności. Ja mogę kochać się na zawołanie, biegać latami do lekarza ( już prawie rok latamy i jeszcze się nie wypaliliśmy ), liczyć, mierzyć, testować, to wszystko pikuś. Dla mnie najgorsze są właśnie te ciąże znajomych, z tym sobie nie radzę kompletnie.
  9. 4mala- Ciebie też podziwiam, że tak pozytywnie można podchodzić do znajomych w ciąży. Tez bym tak chciała, łatwiej by mi się wtedy żyło.Ale ja nie potrafię tak niestety. Zbyt mnie to boli i uswiadamia mi moją porażkę i niepowodzenie.
  10. Corina, podziwiam Twoje pozytywne nastawienie do cudzych ciąż i do tej, co opisałaś. Mnie już na samo czytanie o tym zazdrość wzięła, że raz się bzyknęli i tak wyszło,i to zaraz po ślubie, a człowiek tu na rzęsach staje i nic.
  11. Asha, co do tematu męża, to fakt, trudno coś dorazić i się mądrzyć, stojąc z boku i osądzając tylko po tym, co przeczytamy tu na forum. Możemy wyrazić jedynie swoje zdanie, spojrzeć ze swojej perspektywy. Nie wiadomo, co jest przyczyną tego rozpadu. Czy mąż okazał się niedojrzałym człowiekiem, który faktycznie jest tylko do radości, hulanek i zabaw, czy może Ty asha za bardzo skupiłaś się na sobie, na swoich obliczeniach, planach, staraniach, nie zważając na męża i jego potrzeby. Może też wina leży gdzieś pośrodku. Myślę, że skoro czujesz, że Twoje małżeństwo to ruina, to najpierw należaloby się tym zająć, myślę że w tej sytuacji nie powinnaś myśleć o staraniach o dziecko. Najpierw zastanowić się, czy Wy na pewno macie być razem, czy Wy tego chcecie,czy chcecie uratować małżeństwo. Trzeba być pewnym, czy chcecie być razem, jeśli w tej podstawowej rzeczy są wątpliwości, to nie widzę sensu myślenia o dziecku, przynajmniej ja bym tak zrobiła.
  12. Witam, witam. Klempo, udanego urlopu. Jak czytam o Twoim m to widzę, że on podobny do mojego. Też japonek nie chce nosić, w ogóle wielu rzeczy nie nosił, zanim mnie nie poznał, bo uważał, że są to kijowe rzeczy, a teraz jak ja mu doradzę, że ma coś takiego kupić, to bierze i jeszcze stwierdza, że mu się podoba. Nawet jego mama zdziwiona, aczkolwiek zadowolona, że wreszcie włożył na siebie coś porządnego, pyta, \"On sobie takie coś kupił ? Przecież przedtem nie chciał w zyciu takiego czegoś nosić\".Podobnie z nabijaniem się ze mnie. On też jak mi coś jest, to ma pretekst do nabijania się. Jak miałam rozwolnienie, to mnie nazywał \"sraczka\" przez cały dzień. Co do rozwolnienia, to znów mnie wzięło w weekend. Powiedziałam \"dość\" i kupiłam sobie ten stoperan. Z czego oczywiście mąż znów miał polewkę :-)No i ten stoperan tak mnie zamurował, że od 2 dni wcale nie chodzę do wc:-) Podczas gdy ja normalnie co dzień albo i 2 razy dziennie chodzę:-) No a poza tym już czuję objawy nadchodzącej @ niestety. Smutek znów spowił moje oblicze.....:-(Ale cóż, życie.
  13. Tak że lucy, nie popełnij tego błędu , że będziesz latać po lekarzach i faszerować się kto wie czym, badać i Bóg wie co, bez uprzedniego sprawdzenia armii męża.
  14. No, nie, co to za ciemnotę nam tu ktoś wciska. I to elaborat na całą stronę. Ludzie.Nikt już nie wierzy w takie rzeczy.To jedno wielkie naciąganie.Szkoda miejsca na stronie.
  15. Lucy, ja bym Ci osobiście doradziła oczywiście po pierwsze pisac z nami :-), ale po drugie dac sobie na razie spokój z badaniami i lekarzami. Poczekać jeszcze te pół roku, dac sobie luz i dopiero potem, po ewentualnym bezowocnym roku się martwić. Jak już teraz będziesz się zamartwiać, to co, jeśli pfu pfu opukać, będziesz starać się dłużej, dwa lata lub więcej. Na moje nie ma też co za wcześnie aż tak poważnie brać się za sprawę.Na takie kroki przychodzi czas później, gdy już mija graniczny czas roku starań.A może nie będziecie mieć problemów i wyrobicie się w rok.
  16. Pocieszę Cię Kazika, że ja też zaczęłam się starać w wieku prawie 28 lat. Ale już miałam chęć na dziecko trochę wcześniej, tak chyba z rok, półtora, więc myśl o macierzyństwie pojawiła się tak w wieku około 27, dopiero od 28 roku zycia działanie - ale konkretne działanie, od początku świadome starania. Mąż mi zaproponował te starania.U mnie kończyło się na myśli, a mąż przeistoczył to w działanie. To nie ma znaczenia, jaki wiek. Kumpela zaczęła się starać w wieku 33 lat i zaciążyla w 3 miesiące. Akurat mieli szczęście, że poszło gładko.
  17. Ja w odróżnieniu od 4mali mam straszny ból, żal i zazdrość w sobie w stylu "dlaczego to nie moje " , jeśli chodzi o łatwe ciąże koleżanek. Ja wchodzę na NK, ogl.ądam nowo wstawione zdjęcie znajomej, na którym jest jej mąż z ich synkiem i podpis w stylu, moi kochani mężczyźni i ja zaraz doła łapię, zaraz widzę mojego m na takim zdjęciu i łza mi się kręci, że to nie mój m jest na tym zdjęciu.
  18. Lucy, u Ciebie jeszcze nie można mówić o problemie. Nie nastawiaj się do razu,że będziecie mieli problem. Zdrowa, płodna para ma podobno rok czasu na zaciążenie. U Was jest dopiero pół roku, czyli póki co wszystko w normie. Ale wiem, co to wyczekiwanie. Ja po 7-8 miesiącach zaczęłam miec pierwsze obawy, że cos kurka długo, ale czekałam cierpliwie do tego roku i potem zaczęłam odwiedzać lekarzy. Teraz leci już chyba 22 miesiąc, już nawet przestaję dokładnie liczyć miesiące, bo lata się z tego zrobiły. I nie ma u nas nic poważnego, co by mogło przeszkadzać zaciążeniu. Lekarz mówi, że jest calkiem dobrze, mimo obniżonych parametrów nasienia. Czasem zastanawiam się, ile jeszcze wytrzymam czekac, kiedy powiem dość. Kazika, co do wyjazdu,to Turcja nam w głowie.
  19. Lucy, my tu tak sobie piszemy o głupotach, o jedzeniu, o kotaszeniu, o psach, o kotach o różnych drobiazgach i jest fajnie, ale w głębi duszy każda przeżywa w mniejszym czy większym stopniu jakiś ból, tęsknotę i wyczekuje....Ja przyznam, że to jedno z moich gorszych doświadczeń w życiu, tych najbardziej bolesnych.
  20. Lucy, ja czuję to samo. Też mi się chce wyć, jak widzę kolejnych zaciążonych bez wielkiego trudu. Co do pytań rodzinki, to ostatnio wcale ich nie słyszę. Wszyscy po prostu wiedzą, jak u nas jest i już o nic nie pytają. Pytali na początku naszych starań, jak nie wiedzieli, że będą problemy. Teraz jest spokój. Sporadycznie się zdarzy, że jakaś znajoma zapyta i przyznam, że wtedy mnie boli,łapię doła. Kiedyś znajoma - dobra znajoma, którą lubię, zapytaóła mnie o to, a ja powiedziałam, że nie możemy, że nie wychodzi. A ona na to odpowiedziała chyba nieświadomie i z braku wiedzy po prostu \"No jak to, przecież wystarczą dni płodne i już\". Ludzie pytają, bo nie znają takich problemów, ich tp nie dotknęło,po prostu bzykali się i zachodzili w ciążę, więc dla nich to nie do pomyślenia, jak można mieć taki problem.
  21. O tak, poczęstuję się chętnie. Może być z boczkiem i grzybami.
  22. W sumie to ja paradoksalnie nie powinnam teraz zaciążyć, bo niedługo wybieramy się z m na dość długi i daleki wyjazd zagraniczny, i jak bym była w ciąży, a nóż widelec coś by się nagle zaczęło dziac nie tak, jakies krwawienia czy co, to mogłabym sobie niezłego bałaganu narobić,bo kto by mi tam pomógł w razie co.Mogłabym jeszcze stracić ciążę przez brak fachowej pomocy.Więc widzicie, ciąża teraz nie wchodzi w grę. A wyliczyłam, że akurat na początku wyjazdu miałabym płodniaki, więc musielibyśmy się na wyjeździe starać:-)
  23. 4mala - nigdy niczego nie można być pewnym:-)Ale miałam już tak jak Kazika czy Katarina tysiące objawów w historii swoich 22 miesięcznych starań, więc to obżarstwo nie daje mi żadnej nadziei. Choć przyznam, że mam apetyt. Wczoraj byliśmy z m uzupełnić zapasy jedzeniowe w lodówce, i w sklepie, jak kupowaliśmy to wszystko, to normalnie pożerałam to wzrokiem i głód mi się tak wezbrał, że hej, mimo że 3 godziny wczesniej jadlam normalny obiad z ziemniakami i mięsem. No i dobra, przyszłam do domu wieczorem, zrobiłam sobie żarcie z tego, co kupiliśmy na kolację, ale po 2 godzinach gdzieś, tuż przed snem znów ssanie żołądka. Nic już nie zjadłam, bo ile można, i to przed snem, ale normalnie głodna spać szłam mimo zjedzonej kolacji. No cóż, przed okresem tak bywa.Człowiek głodnieje.
  24. Ech, nie znoszę tych dni tuż przed @. Znów czekanie, nadzieje, nerwy, zwątpienie, ech.....Mam 22 dc.Tak bardzo chciałabym wreszcie dać temu mojemu m tę naszą latorośl........wyobrażam sobie, jak trzyma nasze dziecko na rękach i wydaje mi się to jednocześnie tak absurdalne i niemożliwe. Witam nowe koleżanki.
  25. Lucy,dziękuję za trzymanie kciuków, ja też mam nadzieję, że słowa \"udało się\", będą towarzyszyć po kolei każdej z nas.
×