Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Mi brzuch właśnie spadł. Przez ostatnie 2 tygodnie jadłam razem z mężem jego dietetyczne obiadki i sałatki zamiast sutych obiadów, bo nie chciało mi się osobno dla mnie gotować i tak zjechałam z wagi, że spodnie mi z tyłka spadają, buzia wciągnięta i brzuch zassany. I to tylko 2 tygodnie dietetycznego jedzenia. Nie wyobrażam sobie, co by było ze mną, jak bym tak miesiącami jadała. Skóra i kości.
  2. Ja mam 18 dc, w sumie jeszcze tydzień i @. Ale w tym cyklu były ładne staranka, do tego była piękna owulacja, do tego imprezowałam, piłam alkohol i nie dojadałam, więc typowe stoczenie się, które w wielu przypadkach daje ciążę, ale pewnie nie w moim :-) :-)
  3. Lulu, normalnie do mnie jeszcze nie dociera, że Ty w ciąży. Aż nieprawdopodobna wydaje mi się Twoja stopka z datą pozytywnego testu itp. W ciągu kilku dni u Ciebie od razu wielka zmiana -Twoje wpisy nabrały zupełnie innego charakteru.Caly zcas próbuję sobie wyobrazić, co to musi być za szczęście. Lady, podzielam zdanie Kaziki, że trochę dziwny wydaje się być pogląd, że kobieta po narodzinach dziecka nie jest w stanie się tym cieszyć, bo jest zbyt zagoniona i zapracowana. Ja wlaśnie po narodzinach dzieci u naszych znajomych widzę wielką radość, odczucia są zupełnie inne, niż te, o których piszesz. To właśnie wielka euforia i całkowite zatracenie się w szczęściu.Ja bym np. bardzo się cieszyła i nie przeszkadzałoby mi zagonienie i ciągła latanina, czy nieprzespane noce. Oddałabym wszystko co mam i została w 4 łysych ścianach za możliwość przeżycia tych \"katuszy\". Sawa,pozostaje tylko czekać do następnej wizyty, albo spróbować pójść do jakiegoś gina szybciej, sama nie masz co gdybać,miej nadzieję i módl się tylko, by było dobrze.
  4. Witam Was, wracając do tematu zdrady i kawalerskich wieczorów, to już jesteśmy z m po. I jakoś szczęśliwie to przeżyliśmy. U kumpla mojego m nie było żadnej striptizerki, siedzieli spokojnie w klubie,na panieńskim niestety był striptizer, ale dało się jakoś przeżyć. Choć gdybym ja miała decyddowac o przebiegu tego wieczoru, to w życiu nie pozwoliłabym sobie jako przyszła panna młoda na takie wymachiwania i obcierania się o mnie żadnemu striptizerowi.Większość dziewczyn była zachwycona, ale mi to było jakoś nie w smak, żeby striptizer siadał na pannie młodej okrakiem, dotykał ją tu i ówdzie , wywijał nią na wszystkie strony,a nawet całował ją - fakt, nie był to taki prawdziwy, pełny pocałunek, tylko taki powierzchowny,ale jednak w usta ją cmoknął. Jak dla mnie to było niezbyt urokliwe, na pewno nie chciałabym , by striptizerka np. robiła podobnie mojemu m, byłoby mi bardzo przykro. Ale cóż, różni ludzie, różne wartości.... No i dodam, że poczułam się znów jak niedoróbka z taśmy produkcyjnej tego świata, bo większośc kobitek z tego wieczoru miała dzieci, a było ich kilkanaście i wszystkie mniej więcej w moim wieku. Bez dzieci byłam tylko ja i jakieś 3 laski jeszcze, które nie miały faceta lub są z facetem dopiero od niedawna.....Porażka...
  5. Lulu, czy to znaczy, ze tylko ten jeden raz było staranko i od razu trafiony strzał ?
  6. Lulu, jeszcze jeden elaborat i normalnie się poryczę tu przed kompem .......
  7. 4mala - 6 do 8 to nie jest jeszcze taka tragiczna kalkulacja, to by wychodziło 600-800 zł w miesiącu, tyle, co kosztuje inseminacja. Nie wiem, jak wygląda Wasza sytuacja finansowa, bo wiadomo, czasem taka kwota co miesiąc jest nie do zrealizowania, ale naprawdę nie dalibyście rady tego sfinansować ? Uszczuplić sobie coś, nawet wziąć jakiś mały kredyt i sobie to zafundować, jeśli to jest szansa. Ja np teraz też na jesień mam zamiar strzelić z inseminacją,która będzie kosztować 600 zł i planuję zrobić 3 zabiegi 3 miesiące z rzędu.
  8. 4mala- to normalne, że masz takie odczucia. Zawsze, jak komuś się udaje, to przychodzi refleksja, \"a co będzie ze mną \". Corina też, tu słyszy o szczęśliweuj wieści lulu, a sama dostała okres, także Ciebie corina rozumiem, wiem, co to za ból. Nie ma się co wstydzić, takie reflekcje to chyba normalka. Lulu jednak zasłużyła sobie na taką niespodziankę, ile przecież się starała i się w końcu udało. To daje nam też przecież nadzieję, że i nam coś takiego się przytrafi, że lata starań mogą zwieńczyć się sukcesem,może za kilka miesięcy, za rok, za kilka lat, ale może będzie. Co do słabej armii, to mój też ma za słabą. Tyle że nie jakąś tragiczną. Gin twierdzi, że może zapłodnić naturalnie. U nas problem z ruchliwością i ilością. Ale faszerujemy plemniki tabletkami od stycznia i pod koniec sierpnia - lub na początku wrzesnia czas na kolejne badanie sprawdzające, czy coś się polepszyło. Tyle że ja już nie chcę czekać na naturalny cud, tylko w tym wrześniu iść na inseminację, niezależnie od tego, jaki wynik nasienia będzie.
  9. A ja stawiam na to, że teraz będzie pogrom ciąż tutaj i każda z nas po kolei do końca tego lub przyszłego roku zajdzie :-)
  10. Klempo, gdzie jesteś ? Choć i zobacz, co tu się wyprawia na wątku !!!
  11. Tak, dołączam się do apelu, napisz lulu podsumowanie całych starań, co po kolei się działo od pierwszego miesiąca starań, wyniki, badania nie badania, odpuszczenie czy celowanie, wszystko.....
  12. Kazika, pamiętam jeszcze,jak jakiś czas temu lulu też pisała o chyba jakiś objawach, czy o czymś podobnym i się śmiałyśmy, że założycielka wątku nam w ciążę zaszła i że topik nam teraz zdechnie, no i żeśmy wykrakały, kilka miesięcy później faktycznie zaszła :-)
  13. Ja już ochłonęłam z grubsza, więc może skrobnę, co u mnie. Nakotasiłam się co nie miara przez ostatnie dni, aż mnie mieczysława boli, bo miałam płodniaki. We wtorek mój pęcherzyk miał 22 mm i dzis idę zobaczyć, czy prawidłowo pękł i się jakoś boję,bo ostatnio gin u mnie co rusz coś dziwnego zauwaza, a to raz nie było jaja w ogóle,a to teraz jak poszłam we wtorek miało być po owulacji, a tu pęcherzyk był duży, w sam raz na pęknięcie, a on jeszcze nie pęknięty, więc się teraz boję, że pójdę i dowiem się, że żadnej owulacji nie było. Aż chyba wolałabym nie iść, żeby nic złego się nie dowiedzieć. Ale mąż mnie stawia do pionu i wyzywa na mnie, jak wspomnę, że tam nie pójdę i każe mi iść choćby nie wiem co.Może kurde 30-stka mi się zbliża i moje jajniki już się starzeją i podupadają :-( Madzix, jak tam z mężem, jak Wasza sytuacja ?
  14. http://zdjecia-na-bloga.ovh.org/obrazy/misie-obrazki-3.jpg To obrazeczek dla lulu i i jej malucha na dobry początek nowej drogi oraz dla jeszcze niezaciążonych - na pomyślność i pocieszenie :-)
  15. Pozwoliłam sobie wkleić pierwszą wypowiedź lulu, założycielki tego wątku, otwierającą to forum. Lulu, to na pamiątkę, dla przypomnienia. To było w maju 2008 roku. mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko: "lulu2008 Może jest jeszcze ktoś, kto od długiego czasu stara sie o dziecko, a niczego nie osiąga? Kto cieszy sie przez łzy, gdy kolejna koleżanka ogłasza, że jest w ciąży i tak jakoś im wyszło? Kto ma już dość leków na owulację i po owulacji, bo traci nadzieję? I może ten ktoś nie chce być sam, chce porozmawiać z innym, kto czuje to samo i rozumie Jego "dziwne" myśli i zachowania? Jeśli tak, to zapraszam, bo w tym jednym względzie Ja to Ty, a Ty to Ja! My z mężem staramy sie już od półtora roku, a ja każdego dnia mam coraz mnie nadziej, że może się udać. Lekarze twierdza, że już jest ok, ale nas wciąż dwoje.... Jesteśmy dobrym małżeństwem i na szczęście nasze niepowodzenia nie rzutują na nasz związek, ale czasem czuję, ze zwariuję. Każdy miesiąc to potworne napięcie- wielka nadzieja, kiedy @ się spóźnia, i wielki smutek, gdy spóźniona przychodzi. Miło byłoby z kimś pogadac na ten temat... "
  16. Lulu, łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, o mój Boże!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Normalnie łzy mi nabiegły do oczu, jak to przeczytałam. Boże, jak się wzruszyłam. Nasza założycielka, moderatorka wątku w ciąży !!!!!!!!!!!! Niesamowite, Boże, dzięki Ci za nadzieję, bo ta ciąża, to nadzieja, że po kolei każdej z nas się uda,gratuluję kochana, powiedz, ile się w sumie starałaś ?Matko, nie mogę uwierzyć :-):-) Ja od razu podejrzewałam, ze to ciąża, jak tylko napisałaś o tych wymiotach wtedy przed wyjazdem. Jak Ty się czujesz po takim stażu starań, co to za uczucie ????
  17. U nas jest akurat na szczęście tak, że mój m stoi po mojej stronie i zawsze temperuje mamę, jak z czymś się wścibia albo próbuje objąć swoje rządy. Nie jest typem maminsynka, co poleci na każde jej zawołanie i zgadza się z każdym jej zdaniem.Ja sobie też wypracowałam niektóre zasady i ona wie że za nic w świecie nie zmusi mnie do tego, żebym coś robiła tak czy siak i zaczyna też powoli rozumieć, w jakich kwestiach musi się usunąć na dalszy plan i się nie wtrącać. Trzeba po prostu przebić swoje ja i cały czas pokazywac, że mamy coś do powiedzenia, do zadecydowania, a nie tylko teściowa, to wtedy rodzicom pała w końcu zmięka.
  18. No Klempa, jaki sens ma obkładanie wszystkiego workami i szmatami, żeby się nie zabrudziło ? Co z tego, że się nie zabrudzi, jeśli w ogóle tego nikt nie widzi czystego, bo jest wciąż schowane pod stosem szmat ? Teraz już u nas jest o niebo lepiej, ale jak był pies, to dosłownie wszystko fruwało w workach i starych ręcznikach, nie raz to wszystko sprzątałam i chowałam głęboko do szafy - a to ręcznik na kanapie, bo pies zabrudzi, a to worki w korytarzu, bo trzeba mieć dla psa, jak będzie się z nim kupę szło robić, a to worki z karmą, a tpo szmata, na której pies leży itp itd..
  19. moja teściowa za to ma manię kładzenia starych szmat i reklamówiek gdzie bądź. Jak jest zima i ryzyko zabrudzenia podłogi, to w całym korytarzu leżą jakieś szmaty ze starych narzut czy prześcieradeł, żeby było gdzie buty postawić. Na parapetach zwinięte papierowe ręczniki, żeby woda skraplająca się z okien nie zawilgociła wszystkiego....No i reklamówki. Przychodzi np z jakimiś owocami czy pomidorami ze sklepu i rzuca je w worku na blacie w kuchni, albo na szafce i wystają mi tym sposobem z różnych kątów jakieś reklamówki. Albo zawija jakieś kuchenne urządzenia w worek i trzyma to na górze szafki, co niezbyt ładnie wygląda. Ja np.wolę kupione jabłka wlożyć do jakiegoś koszyczka czy miski, a reklamówki trzymać schowane w niewidocznym miejscu, czy też jakieś urządzenie kuchenne wolę raz na jakis czas przetrzeć z kurzu, niż trzymać w obleśnym worku na szafie.
  20. słuchajcie, ja wiem. Lulu pisała tu na forum, że wraca 10 lipca, czyli jutro.
  21. Katarina, co do Lulu, to może faktycznie od kilku dni wpatruje się w swój pozytywny test i nie może uwierzyć :-)....dlatego nic nie pisze......
  22. Dobra - zatem zdrada, odchudzanie...prosimy o opinie do tych tematów:-)
  23. Słuchajcie, co do testów, to ja je przestałam robić. Ile się już ich narobiłam i nie dały żadnego efektu. Stwierdziłam, że niepotrzebne mi testy, skoro chodzę na monitoring.
  24. Kazika, ale mi stracha teraz narobiłaś tymi linkami! Teraz to w ogóle nie puszczę męża na ten kawalerski. A i sama na panieński nie pójdę. Ale żeś mi teraz namotała w głowie, kurka wodna.....Wciąż mam przed oczami te gołe baby śmigające przed moim m i zachęchęcające go do złego :-( Ale macie rację,jak facet jest zdolny do czegoś takiego, to wcale wieczoru kawalerskiego nie potrzebuje,by to zrobić. Ale wiecie, ja kiedyś za panny przez przypadek trafiłam na chwilę do stolika w klubie, przy którym był wieczór kawalerski. No i wyobraźcie sobie, że Pan Młody próbował się do mnie przystawiać. Przybliżał się, chciał się całować. Na szczęście nie pozwoliłam mu. I żadnej striptizerki nie mieli, a wystarczyłoby, że bym była z tych, co na takie coś pójdą i już facet by miał zdradę albo przynajmniej pocałunek na koncie, o czym żona by nawet nie wiedziała.No i weź teraz nie miej obaw, co ten Twój chłop na takim kawalerskim robi.
  25. Kait, no niestety, to jest moment, który nam przychodzi co miesiąc przezywać. Musimy się na to uodpornić. Ja też już 21 takich załamek przeżyłam,bo tyle się staram. Uszy do góry. Początek okresu to w sumie początek nowego cyklu i nowej szansy.
×