Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Tylko dla mnie najbardziej przykre w tym wszystkim jest patrzenie na sczęście innych, płodnych par, których jest w większości. Trudno żyć i obracać się wśród znajomych, którzy w większości są lub stają się rodzicami. Powoli traci się tematy do rozmów.
  2. A co do kosztów, to się zgodzę. Chcąc iść do prawdziwej kliniki niepłodności, trzeba się liczyć z tym, że bedziemy musieli zrezygnować z wielu rzeczy w naszym życiu, by móc sobie np. zafundować in vitro, które wiadomo, też może się nie udać.
  3. tera, mnie właśnie dziwi takie podejście lekarzy, że leczą kobietę na coś, czego nie ma, w czym jest zdrowa. Normalnie owulującej kobiecie dają np. to słynne Clo. Tego nie potrafię pojąć. Przecież najpierw się bada pacjenta, szuka nieprawidłowości i dopiero jak się tę nieprawidłowość znajdzie, leczy się to. To co, oni w ciemno zapisują lek zdrowej kobiecie, twierdząc, ze to uniwersalny lek na niepłodność ????
  4. Co do alkoholu, to się nie wypowiem, gdyż akurat mnie ten problem nie dotknął w dzieciństwie i nie mam negatywnych odczuć, jak mój m sobie wypije jak idziemy gdzieś do znajomych czy na imprezę.No i na szczęście nie nalezy on od osób lubujących się w kieliszku. Alkoholików widywałam tu i ówdzie, miało się z nimi do czynienia, moja mama próbowała kiedyś ułożyć sobie życie z takim jednym i og nawrócić, widziałam na własne oczy, co to znaczy, ale na szczęście z tamtego związku nic nie wyszło i nie dotknęło mnie to bezpośrednio i nie wywołało traumatycznych przeżyć.
  5. Corina, według mojej teorii każdy ma szansę, tylko że jeden po roku, inny po 5 latach, jeszcze inny jeszcze dłużej, ale każdy swoją kolej znajdzie:-). Na moje, jeśli in vitro jest dla was szansą, to zbierać kasę i się decydować. Ja np. nie rozumiem, co Kościół widzi złego w in vitro, choć sama zostałam wychowana po katolicku, wierzę w Boga i chodzę do Kościoła. Dla mnie to właśnie szlachetny czyn, którego podejmuje się ktoś nie mogący miec normalnie dzieci. Denerwuje mnie podejście Kościoła do tej sprawy.
  6. Weźmy podejdźmy do tego matematycznie. Jesli normalna, zdrowa, płodna para - czyli taka gdzie facet ma idealne wyniki nasienia ( np. A 30-35%, ilość 150 mln w 1 ml ), a kobieta normale cykle - ma w jednym cyklu niecałe 25% szans na zaciążenie i w roku powinni zajść, to automatycznie ile mniej szans ma para, która ma wyniki o połowę gorsze lub więcej niż połowę ? Z 25% robi się dużo mniej, a czas, w którym powinni zajść w ciążę się wydłuża.Stąd robią się 2-3-4 lata albo i więcej starań.
  7. A mi się wydaje, że jednak ta ruchliwość ma znaczenie. Wymagane minimum przy plemnikach typu A - czyli tych szybkich jest 25%. Więc jeśli jest poniżej, to mogą być problemy z zaciążeniem. Stąd może ta kilkuletnia walka. Co do insemy, to racja, najpierw trzeb asprawdzić, czy jajowody drożne, dopiero potem insema.
  8. Oj te chłopy nasze Klempa, to podobne po części. Mój też teraz schudł 10 kilo, zdrowiej się odżywia, rano zawsze śniadanie do pracy, a po 18 juz nic nie je. Łyka te swoje specyfiki na plemniki, dołączyliśmy L karnitynę, chodzi na siłownię, teraz jeszcze w domu remont, to też ma więcej ruchu. Zobaczymy, czy jakiś skutek to odniesie.
  9. Jestem tuż przed @. Teoretycznie jutro już mogłaby się pojawić. objawy jednak mi się znów pozmieniały i nie czuję kompletnie nic. Ani ćmienia w brzuchu, ani bólu piersi, ani nic.Pryszcze też specjalnie nie wyskakują, cera ładna. Nawet mąż się zdziwił, że miałam wczoraj dobry humor, bo jakoś tak mi się nagle poprawił i zaczęłam sypać żartami:-) Ale miewałam już takie @, które zaskakiwały mnie nagle, nie dając wcześniej nic znać, że przyjdą :-) Dziś 25 dc, 21 miesiąc starań o dziecko:-(
  10. Oj, takiego miłego ruchu na forum nie było dawno. Tyle nowych koleżanek. Tu jeszcze corina - jakieś stare znajomości z Klempą, z innego forum, no, no, nie nadążam normalnie. Tutaj Klempa nam zarzuciła wyniki m.Tu 4mala o kudłaczu pisze. Zalew informacji normalnie. Klempo, powiem Ci, że nasze sytuacje są w sumie zbliżone. U mnie wszystko póki co ok, z meżem trochę poniżej norm, ale bez załamki, i z gorszym nasieniem zachodzono w ciąże. Ruchliwości u naszych m podobne, tylko z ilością u Twojego jest lepiej,mój ma tę zupełnie dolną granicę, około 20 mln.
  11. Tera, pierwsze badanie nasienia mieliśmy chyba w styczniu lub jeszcze w zeszłym roku,nie pamiętam.Od tego czasu mieliśmy w sumie już 3 badania + 4 raz trzeba było oddać nasienie na badanie wrogości mojego śluzu.Wyniki są poniżej normy,ale niby nie tragiczne. Ilość waha się w granicach około 20 mln na ml, a ruchliwośc A od 12 do 20%. Ogólnie problem z ruchliwością i ilością. Mąż łyka leki od lutego chyba i do tej pory żadnej wielkiej poprawy nie było w wynikach.Gi twierdzi, że kwalifikujemy się na insemę.
  12. Zapomniałam dodać, że niedawno robiłam test na wrogość mojego śluzu i wyszło,że nie jest wrogi.
  13. Tera, robiłam hsg, co miesiąc chodzę na usg dopochwowe, by potwierdzić owulację, grubość endomedrium itd itp
  14. Zgodzę się z 4malą- dać w przenośni oczywiście mężowi w łeb i wytłumaczyć mu, dlaczego powinien zrobić to badanie.
  15. Katarina, mąż musi się zbadać. To podstawowe badanie w niepłodności, jedne z pierwszych. Nawet lekarze zalecają najpierw zbadać nasienie, a dopiero potem zabrać się za badanie kobiety. Musicie wiedzieć, czy nie ma problemu w plemnikach. My zrobiliśmy badanie i okazało się, że jest problem w plemnikach i że to może być przyczyna. U mnie też póki co niby wszystko ok, lekarz mówi, że mam idealne narządy rodne, piękną owulację i drożne jajowody. Gdyby mąż się nie zbadał, to moglibyśmy tak sobie gdybac i dumac jeszcze nie wiadomo jak długo. Poza tym do ciąży trzeba dwojga, więc oboje muszą się badac, nie tylko kobieta.
  16. Czasem się tak zastanawiam, czy top w ogóle warto miec dzieci, skoro jest fajnie tylko, jak są małe, a potem, jak wyrastają, nienawidzą rodziców.
  17. Co do mam, to ja też swoją kocham i wiem w głębi serca, że ona chce zawsze dobrze dla mnie, w dzieciństwie była dla mnie bardzo dobra i oddana, ale jak dorosłam, to zaczęła się tak do mnie zachowywać, jak by własnie było odwrotnie, jak by jej na moim szczęściu nie zależało, choć wiem, że tak nie jest.Wciąż krytykuje moje postępowanie, mojego męża, jego rodzinę, całe moje życie się jej nie podoba.
  18. Lady, te nasze m, jak słusznie zauwazyła Klempa, wszyscy tak samo nas wkurzają i mają te same zachowania - typowa płeć męska :-)Ale oczywiście wszystkie bardzo ich kochamy. U nas było z tabletkami właśnie odwrotnie. Mąż bierze taki jeden specyfik, po którym bywało mu niedobrze i ja wtedy od razu kazałam mu go odstawić, żeby nie niszczył sobie żołądka, a on mnie nie chciał słuchac i mimo mdłości powiedział, że nadal będzie to brał i że mam mu to dać.Teraz już jakoś te mdłości mu przeszły. Zresztą ja zawsze mówię, że u nas to chyba mój m będzie w ciąży, bo jemu brzuszek czasem rośnie i wciąż ma tendencje do mdłości.
  19. Żeby chociaż słońce było i prawdziwe lato, to człowiek z innym nastawieniem by żył, a to lato w tym roku to totalna masakra.Co to ma być, już 2 miesiąc ulew i szarości.
  20. Ja potop w gaciach będę mieć bardzo niedługo. Tak sobie wszystko przeanalizowałam i doszłam do wniosku, że teraz te 2-3 miesiące odczekamy, postaramy się naturalnie, miną wtedy 2 lata naszych starań i potem zrobimy inseminacje. Jeśli te inseminacje się nie udadzą, udam się do prawdziwej kliniki leczenia niepłodności. Mój m ma też wielką nadzieję w tych inseminacjach. On mi nawet gada, że za rok, jak pojedziemy na urlop, to juz opiekunki do dziecka bedę musiała szukać:-)I ostatnio naprawdę mnie pociesza. Wciąz mówi, że wszystko się ułoży, że będzie ok, że mnie kocha.Bo wiecie, jakoś przed tym obecnym okresem mam doła i naprawdę od 2-3 dni mnie znów męczy ten brak zaciążenia.
  21. Ojeju, jeju,ale tu gwarno się zrobiło:-) Witam serdecznie nowe kolezanki. Prawda, zamiast nas ubywać, to nas przybywa. Ta niepłodność to jakaś chol....rna plaga. Widzę, że Wy też dziewczyny niestety weteranki staraniowe.
  22. To takie zamknięte koło. Bo nie wolno się wkur..iać i dołować, żeby ułatwić sobie zajście w ciążę, ale jak tu się nie wkur...iać i nie dołować, jesli nie można zajść w tą ciążę ? Błędne koło.
  23. Kazika, mieliśmy z moim m też kiedyś jedno starcie, że prawie spałam w osobnym pokoju na materacu, przeryczałam pół nocy i gadaliśmy o rozstaniu. Później z tego się śmialiśmy, jak przeanalizowaliśmy, o jaką głupotę poszło, ale w momencie kłotni było nieciekawie. Wszystko się ułoży u Was, na pewno. Czasem tak jest, że kilka nieszczęść na raz. Nie dość że @, to jeszcze wieści o 10 nowych ciążach koleżanek ( same wpadki ) i jeszcze awantura z m. Ale potem wyjdzie znów słońce i będzie sielanka i czułości. Zobaczysz.
  24. Klempa, dobrze, że masz takie zdrowe podejście do ciąż i dzieci znajomych.Na pewno łatwiej Ci iść przez życie. I fakt, trochę nie na miejscu unikać najlepszego przyjaciela. Moja najlepsza przyjaciółka też ma dziecko,ale nie osłabiło to relacji między nami i w stosunku do jej dziecka nie mam takich odczuć, az się sama dziwię.Kupuje dziecku zabawki, bawię się z nim, lubię nawet z nimi przebywać. Ale duży plus dla tej Waszej kumpeli, że powiedziała, że rozumie Twojego m i nie ma za złe. To się nazywa postawa.
  25. Jeszcze na \"pocieszenie\" dostałam właśnie info, że znajoma, co ostatnio trąbiła, że chciała złapać swojego chłopaka na dziecko, bo nie śpieszno mu coś do ślubu, właśnie zaciążyła. Boże, gdzie Ty jestes i czy Ty o mnie w ogóle jeszcze pamiętasz ? Tak sobie pomyslałam.
×