Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Oh jasny gwint..., znów mi się włos zjeżył na głowie i gul skoczył. Usłyszałam właśnie w radio, że poważnym problemem w Polsce są kobiety pijące alkohol w ciąży z objawami choroby alkoholowej. Piją mimo świadomości bycia w ciąży. I znów mój okrzyk poczucia niesprawiedliwości:Dlaczego Bóg błogosławi ciążą takim kobietom, komuś, kto tego ni w 1 procencie nie docenia ! Jak to możliwe, że wyjdzie u nich jajo i dojdzie do zapłodnienia mimo tego, że niszczą organizm chlaniem na umór !Oh, normalnie tak mnie coś takiego wkurza, że dosłownie byłabym gotowa dla takich kobiet wprowadzić ustawę o przymusowym podwiązywaniu jajników i doprowadzaniu ich do nieodwracalnej bezpłodnosci.
  2. A uderzenia gorąca i słabości też mogą być w ciąży, hehe
  3. Przypomniało mi się kurna że nie mam owulacji. Ach, jak tu teraz cierpliwie poczekać do następnej ??? I oby była udana ta następna. Mam nadzieję, że jakaś menopauza mnie nie zaczyna powoli nachodzić w wieku 29 i pół roku.
  4. To było , jak dopiero co tą kotkę dostaliśmy.Wzięliśmy ją z takiego gospodarstwa, gdzie nie bardzo o nią dbano, byle co jadła, typu obierki od ziemniaków itp, była schorowana i wystraszona.Więc nie miałam jej za złe. Musieliśmy ją zabrać do weterynarza, podleczyć, na początku karmić jakimiś kleikami przez to rozwolnienie, ale doszła do siebie i przeżyła z nami 11 lat. Najmądrzejszy kot, jakiego mieliśmy.Już niestety zdechła.
  5. No Klempa, Ty to co rusz albo pazury, farbowanie, samoopalacze, więc na pewno super wyglądasz. Patrz tylko na wagę, nie jedz za dużo, żeby trochę zrzucić i nie przybrać i będzie git ! Mi kiedyś kotka zwaliła się z rozwolnieniem na moich kolanach. Tak ją sobie trzymam, aż tu nagle......
  6. Mój to np.chodzi na siłownię i się odchudza. Od grudnia schudł 8 kilo. I waga powolutku wciąż spada w dół.A jaki dumny z siebie!Wczoraj przyszedł z siłki cały zadowolony, ile to on schudł, a ja o losie miałam akurat zrąbany humor, bo właśnie wróciłam z tego nieszczęsnego monitoringu... Od wczoraj nazywam go \"moim chuderlakiem\" ( choć do chudego to mu, ho, ho, daleko, daleko....) A tak ogólnie to czasem muszę mojego m upomnieć, żeby się uczesał albo po ludzku ubrał, bo czasem to by lazł jak stoi, bez spojrzenia w lustro.
  7. Oj, Klempa, tak się uśmiałam, że zapomniałam o nerwie bezowulacyjnym :-):-):-) Klempa, mi też się pokazał jakiś czas temu lekki cellulicik. Mam zamiar zabrać się za ćwiczenia i kupić sobie jakieś serum drenujące usuwające cellulit. Na razie nie zrobiłam ani jednej z tych rzeczy.A lato idzie i tyłek trzeba będzie wystawić do słońca:-) - Twój m widzę bóstwo z siebie robi. No ale jak tak można gadać, że wypięknieje i znajdzie sobie młodszą itp. A Ty co, stara ?
  8. Ech, wiem niby,że to się zdarza,nie przejmuję się zaraz, że mam problemy z owulką czy coś w tym stylu, tylko mnie wkurza teraz fakt czekania. Tyle czekało się przecież na @, potem na jej koniec i na dni płodne, a tu jak się wreszcie doczekałam i zaczęłam się kotasić,okazuje się, że mogę sobie ten cykl w du...ę włożyć i czekać do następnego.To mnie denerwuje. Stracony cykl. Ale nie ma tego złego......wczoraj było kotaszenie, ale ze świadomością straconego cyklu bylo bardzo miło, bez przymusu, z dużą przyjemnością.Brak owulacji mnie zachęca do seksu.Taki dziwny stwór jestem. Kazika, a jaką L karnitynę Twój m zażywa - mój se kupił w płynie 1500mg czystej l karnityny na dawkę.
  9. Libra, lekarz przyjmuje codziennie. Wystarczy tylko zgłosić mu, że chcesz przyjść w dane dni na monitoring i on Ci podaje wtedy godzinę, o której masz przyjść.Płacisz tylko za sam monitoring, nie za wizytę.To jest usg dopochwowe. Wkłada Ci taką głowicę do środka i na monitorku widzi, z którego jajnika jest pęcherzyk z jajem i ile ma milimetrów. Na tej podstawie szacuje, kiedy mniej więcej pęknie i podaje Ci dni, w które najlepiej się starać. Byłam już na tym wiele razy, wiele cykli i do tej pory nie zaciążyłam, choć za każdym razem pęcherzyk pękał. Ale chodzę nadal, \"Szukajcie, a znajdziecie, próbujcie, a się uda:-)\"
  10. Co do remontów, to my się remontujemy już od końca marca i końca nie widać. Sklepy budowlane to ostatnio miejsce, jakie najczęściej odwiedzamy. W jednym takim markecie to już prawie na pamięć znam wszystkie alejki i półki, nie mówiąc o sprzedawcach, których już prawie znam jak własnych znajomych :-)
  11. A, Libra, u nas bywaja podobne teksty - jak przychodzi ochota na seks "A po co, teraz przeciez jeszcze nie ten dzień." Tyle, że mój m to wypowiada, gdy mnie najdzie ochota tumiwisielczego seksu dla czystej przyjemności. A, Kazika, mój m ma przykaz brania L karnityny.... Wiecie, jeszcze jedna sprawa. Ja już mam trochę dość wywalania co miesiąc tyłka kilka razy przed ginem na monitoring. Już mnie to jakoś zniesmacza i chyba to właśnie odsuwa po części chęć od seksu. Mąż mnie non stop upomina, że mam iśc i sprawdzać to jajo. Dziś też więc idę,ale jak pomyślę o tym, to mnie odrzuca.Ja już nie chcę !
  12. Witam, hi, hi, Klempa, ja jestem na 2 etapie - jeszcze. Czasem mam przebłyski 3 etapu z tumiwisizmem. Wczoraj słuchajcie mieliśmy targanko zupełnie ustawione pod owulację. Nie miałam żadnej chęci, tylko test owulacyjny wyszedł pozytywnie i trzeba było...Ciekawe jak dziś i jutro będzie z moimi chęciami, bo jeszcze dziś i jutro wypadałoby się postarać. Libra - mam teraz tak, jak pisałaś, targanie ustawione pod owulkę, nie pod chęci. Gdybym patrzala na chęci, to wczoraj padłabym na łóżko i poszła spać w wielkiej piżamie i nakryta po uszy kołdrą, ale wtedy moje jajo poszłoby sie bujać samo:-) Więc etap 3 jest po0d tym względem lepszy, że masz satysfakcję z seksu i niech się wszystko buja, łącznie z jajem :-)
  13. Libra, po prostu cierpliwość z czasem się kończy i jak po dłuższym czasie starań miesiąc w miesiąc z celowaniem w dni płodne nic nie ma, to już się nie chce, bo nie widzisz w tym sensu. Jak robisz coś długi czas i nie ma efektu, to stwierdzasz, że nie ma to sensu. To chyba naturalne odczucie. Ale trzeba jakoś tam próbować. Niby szansa jest póki jeden plemnik żywy i póki jakiekolwiek owulacje u nas się odbywają :-) Tak więc ja robię testy owul. i mam zamiar targać się dopiero po pozytywnym teście, by nie marnować wcześniej nasienia.Lekarz mówi mi bowiem, że z każdym wytryskiem spada jakość nasienia i dlatego przy jego słabszych parametrach, jak chcemy zajść w ciążę, lepiej nie kochac się bez sensu dzień w dzień, tylko z 3 razy a dobrze w okolicach samej owulacji.Poźniej, po owulce, to już tylko seks dla przyjemności :-) Ale obiecuję sobie i mężowi, że jak kiedykolwiek zaciążę, to po porodzie nigdy, przenigdy więcej żadnych starań. Następne dzieci to niech przychodzą, jak chcą. Albo i przyjdą, albo nie. Żadnej takiej drugiej masakry jak obecnie nie chciałabym więcej w moim życiu !Żadnego leczenia więcej i żadnego biegania po lekarzach. Te starania to moje jedyne i ostatnie, aż do 1 ciąży - mam cichą nadzieję:-)
  14. Hej Wam ! Ja jestem w środku dni płodnych, ale nie chce mi się starać - tzn. jakoś bez nerwów podchodzę do tematu. Kupiłam sobie testy owulacyjne kiedyś i teraz robię je i zacznę się starać przez 2-3 dni od momentu, jak mi wyjdzie pozytywny, nie wcześniej. Póki co pozytywny jeszcze nie wyszedł, choć oznaki dni płodnych już widać. Zawsze jednak miałam tak, że mimo objawów, śluzu , kłucia w jajniku itp itd do owulacji było daleko, daleko i tylko niepotrzebnie osłabialiśmy jakość nasienia codziennym targankiem przez tydzień...Zresztą obecne starania traktuję jako taką przerwę, oskocznię, poczekalnię do inseminacji, która najprawdopodobniej nasczeka za kilka miesięcy. Bo i tak nie wierzę, że z tych starań coś wyjdzie i że do insemy nie dojdzie. Dlatego bez specjalnego szału podchodzę do płodniaków. Możemy się postarać dla świętego spokoju,ale nie liczę na efekt. Nastrój u mnie jednak w miarę dobry. Chyba przyzwyczaiłam się częściowo do mojego bezdzietnego stanu. Nie liczę już na ciążę z naturalnych starań. Za dużo było prób w same dni płodne i nic z tego. Owszem, popróbować można, bo zawsze jakiś tam cień nadziei się przeciera....Czekam na insemę, a może i jak się nie uda, to na in vitro za jakiś dłuższy czas. Dla mnie poczęcie naturalne to jakaś utopia....A może i się zdziwię i nagle wyskoczy mi ciąża, kto wie.... E tam, pożyjemy, zobaczymy. Czekam niecierpliwie na moje inseminacje....:-)
  15. Witam Was! Ja byłam u naszego ginka. Ponieważ wyniki nasienia męża po ostatniej - 3 mies. kuracji nic się nie poprawiły, dołożył mu do zestawu tabsów jeszcze jeden specyfik. Ma brać go przez 3 miesiące i zrobić znów badanie. Jak wyniki znacznie się poprawią, próbujemy nadal naturalnie, a jeśli znów się nie poprawią, podchodzimy do inseminacji.Tak że jeszcze jakieś 3-4 miesiące prób i prawdopodobnie walimy z insemą. Akurat za 4 miesiące będą 2 lata starań. Podobno przed insemą dostanę pregnyl, w momencie jak pęcherzyk będzie już dość duży, by mógł pęknąć i wtedy za 36 godzin insema.
  16. Nie, to ja tak nie mam. Teściówka ma tam czasem swoje fanaberie, czasem powie swoje 3 grosze, czasem się pokłocimy,też mnie czasem wkurza,ale ogólnie rzecz biorąc to daje nam oddychać swoją przestrzenią. Zresztą my i tak zawsze stawiamy na swoim i nie dajemy jej dyrygować nami, jak nawet próbuje.Mój m nawet bardziej stawia na swoim niż ja, on bardzo broni naszej prywatności, bo wiadomo, mi to czasem głupio przygadać, bo ja w końcu obca dziewucha dla niej jestem, nie córka. Ona zresztą nie należy do tych, co bykiem patrzą na synowe. Ona chce dla mnie dobrze, pomaga mi, ułatwia codzienne prace, zrobi obiad, wypierze itp, Na pewno mamy dużo pomocy z tej strony i z tego względu więcej czasu dla siebie, na znajomych, na wypady i na przyjemności. W sobotę np. nie muszę siedzieć cały dzień w garach, sprzątaniu i praniu, bo cześć zrobi już mama i mam więcej wolnego czasu dla siebie.
  17. My akurat mamy tylko mamę, a mam znajomych, co mieszkają z obydwojgiem teściów i jeszcze dziecko im się teraz urodziło. To już by była dla mnie masakra. Jak miałabym mieszkać z dwójką teściów, to bym się nie zdecydowała. Z samą teściową czy teściem, jak każdy ma swój kąt, to jeszcze idzie.
  18. Salana, to właśnie masz fajnie z takim rozwiązaniem. Nam by też coś takiego się właśnie marzyło - mieszkanie z teściową, ale np.na osobnych piętrach, gdzie każdy ma jakby swoje osobne mieszkanie. Wtedy żyjecie praktycznie osobno, każdy robi, co chce, nie wchodząc sobie w paradę.
  19. Kazika, to prawda, najlepiej na swoim. Chociaż my mamy taką sytuację, że gdybyśmy wyprowadzili się \"na swoje\", to teściowa zostałaby całkiem sama w czterech ścianach. Nie miałaby dosłownie nikogo, do kogo by mogła przysłowiową \"gębę\" otworzyć i kto by ją odwiedzał. Mój m nie jest tam jakimś maminsynkiem, ale uważa, że najgorsze w życiu to zostać całkiem samotnym i dlatego nie ma serca zostawiać matki na starość samej i sobie iść w cholerę na swoje. Chociaż też nie raz mi mówił, że wolałby mieć inaczej, że też go czasem wkurza ta sytuacja,, np. chciałby mieszkać z teściową na zasadzie, że ona ma jakby osobne mieszkanie, osobną kuchnię i łazienkę, tyle tylko, że wszyscy w jednym budynku, żeby teściowa nie była zupełnie sama.
  20. Brzmi zachęcająco z tym kredytem. Jednak fakt faktem, że nawet jak coś spłacą, to i tak jesteśmy udupieni na jakieś 30 lat na spłacanie takiego kredytu mieskzaniowego. Do tego urządzenie mieszkania...My z mężem remontujemy tylko 1 pomieszczenie i wymieniamy kilka drzwi, a już koszt masakryczny. Nie wyobrażam sobie teraz jeszcze mieć kredyt na mieszkanie i kupować całe wyposażenie do niego od łysych ścian po meble, sprzęty i wszystkie pierdoły.Licząc jeszcze, że musimy wydawać na swoją cholerną niepłodność - czyli w przyszłości może inseminacje i in vitro, to chyba wydatki znacznie przekroczyłyby nasze dochody. Jakoś unikamy życia na kredyt i prawie wszystko finansujemy z odłożonej kasy. A jeśli już kredyt, to niewielki, który po roku, dwóch już się spłaci.
  21. Salana, piszesz, że mieszkasz z teściową. Jak się Tobie w ten sposób mieszka ? Nie narzekasz ? Ja też mieszkam z teściową....dlatego pytam... Jaki macie układ ? Jedna kuchnia, jedna łazienka, wszystko razem, czy każdy ma jakby osobne mieszkanie ?
  22. No to Katarina, dzieje się u Ciebie. Ja nic nie wiem o Clo, nigdy nie brałam. Jestem tu zielona jak groszek. Wiecie, tak sobie Was czytam i widzę, że moleczka nam gdzieś zniknęła. Co się z Tobą dzieje ??? Napisz...!
  23. Klempa, ja też bym chciała jakieś fajne, kolorowe firany. Jedną dałam kiedyś uszyć krawcowej w sklepie i się wykosztowalam na maksa.
  24. Tak że najlepiej, jak masz np. duży dom, wstawić kilka kuwet z piaskiem w różnych miejscach, żeby co krok miały możliwość załatwienia swych potrzeb w tym miejscu, a nie np. na dywanie, czy przy szafie. A co do psot, skakania, podgryzania i draapania wszystkiego,to chyba niestety musisz poczekać, aż wyrośnie.Można aczkolwiek być stanowczym i jak coś spsoci,skarcić go i pokazać, że niechcesz, by tak robił. Jednak kot kotem, zawsze musi postawić na swoim.
  25. Kot lubi chodzić swoimi drogami.To nie tak, jak pies, że przyleci na zawołanie i będzie \"do usług\". Jak mu się zachce, to przyjdzie, a jak nie ma ochoty, to zabuczy na Ciebie, gdy go weźmiesz na kolana. Podstawa to nauczyć go sikać do kuwety. Od małego wstawiac go do piasku, żeby wiedział, że to jedyne miejsce w domu do załatwiania się. Jak dorośnie, może być problem, że będzie oznaczać teren, \"obsikując\" kąty. To niestety przykra i trudna do wytępienia sprawa. Może pomoże tu sterylizacja czy kastracja kotka za młodu, wtedy nie będzie miał może takich nawyków. Wiem coś o tym, miałam kilka kotów i nawet, jak były super nauczone sikania do kuwety, to i tak celem jakiegoś rytuału czy ozaczenia terenu musiały np, siknąć przy kanapie w rogu, czy o ścianę w kącie:- )
×