Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. My z paleniem kłopotów nie mamy. Ani ja ani mąż nie palimy i nigdy nie paliliśmy. Nie wiem, jakoś nigdy żadnego z nas do tego nie ciągnęło. No i jesteśmy gorącymi przeciwnikami palenia. Ale jak już ktoś pali, to lepiej czym prędzej to cholerstwo rzucić, nawet kosztem nerwów i złego samopoczucia. Człowiek tylko zdrowie sobie niszczy tymi papierochami. A i zapach dymu papierosowego wchodzącego we wszystko, co możliwe, też nie jest za przyjemny. No i trąbią wszędzie, że palenie obniża płodność. Więc my staraczki powinniśmy tym bardziej tego unikać. Słowem - zero plusów palenia, a same plusy rzucenia.
  2. Katarina, nie wiem, jak to z tym Salfazinem, jednym pomaga, innym nie, ale mojemu nie pomógł. Przez 3 miesiące go brał i wyniki, zamiast się poprawić, to spadły - ruchliwość o kilka procent się pogorszyła, a ilość plemników spadła o 2 mln.Teraz bierze Androvit - który polecił mu lekarz. Wychodzi o wiele drożej niż Salfazin, ale może i jest lepszy.
  3. O cenach mogę powiedzieć tyle, co się nasłuchałam i naczytałam: Ogólnie piszą wszędzie, że koszt insemy waha się od 700 do 1500 zł. Chociaż Klempa tu nam pisała, że wydała o ile dobrze pamiętam ponad 2 tysiaki. O in vitro piszą, że to koszt ok 10-20 tys, w zalezności pewnie od kliniki, danego przypadku itp. Też wyczytałam gdzieś,że in vitro nawet gdzieś tam kogoś wyniosło niecałe 10 tys.
  4. My gadaliśmy z moim m i też stwierdziliśmy, że spróbujemy i insem i in vitro, jeśli oczywiście będzie potrzeba. Kasę na in vitro moglibyśmy uzbierać, a na insemę możemy sobie pozwolić bez odkładania, więc nie byłoby tak źle.Jedynie może nie spróbowalibyśmy tego, gdyby to był wydatek rzędu kosztu np. nowego mieszkania albo nowego samochodu, bo i życia by nam nie starczyło, by kredyt na to spłacić. Warto spróbować szans, które jesteśmy w stanie wykorzystać.
  5. Kazika, a poddałabyś się in vitro ? Myślałaś, żeby np. zrobić to za jakiś dłuższy czas, w razie, gdyby się jeszcze długo powiodło ?
  6. Czyli stąd te statystyki, że po 6 insemach powinno się udać, bo normalnej, płodnej parze celującej w owulację po pół roku spokojnie się udaje.Różne są opinie o insemie. Jednak nie wazne, co piszą, ja wiem, że jak za jakiś czas nadal mi się naturalnie nie uda, to się też poddam insemom. Naturalnie mi nie wychodzi, to się będę bzykać sztucznie.
  7. A wiecie, ja wyczytałam gdzieś przed chwilą,że przeprowadzali jakieś badania co do ilości zaciążeń wśród niepłodnych osób i podobno wyszło, że wśród osób stosujących leki wspomagające czy np. inseminację wcale nie odnotowano większej ilości zaciążeń niż w przypadku osób z podobnymi problemami , ale starających się naturalnie.Słowem podsumowali,że leczenie niewiele daje. Zarąbiście. Więc po co my do tych lekarzy chodzimy, co ?
  8. Chciałam napisać - że niedługo kwiecień, nie maj.
  9. Mierzejo, no a co z parami, które się kochają nad życie, ani nie myślą o rozwodzie, są zdrowi i dzieci nie mają ? Też ich bieguny się odpychają i mają sobie szukać innego partnera ? Co z babkami, co mają po kilkoro dzieci, każde z innym? Z każdym facetem im nie wyszło, widać każdy z nich nie był im pisany, a mimo to poczęcie się udało.Moim zdaniem to czysta biologia, chybiół trafił - albo się uda, albo nie.
  10. Nie wiem, jak to jest z babskimi badaniami hormonalnymi, bo ja nie miałam ich robionych.Mój gin stwierdził, że mi są kompletnie niepotrzebne takie badania. Za to skierował mojego m na hormonalne i wynik był już na drugi dzień. Ja za to w samym środku @ jestem. Ale mówię Wam, tak mi w tym miesiącu w kość dała, że mam jej dość i już czekam na jej koniec. Teraz już jest lepiej, bo to 3 dzień, ale wczoraj i przedwczoraj to normalnie masakra była. Może to po tym hsg tak mam. A do przerażonej dodam jeszcze, że powinnaś uważać z tym stosunkiem przerywanym. Bo nawet, jak facet nie skończy w Tobie, to jeszcze przed wytryskiem jakies plemniki mogą już się wydobywać. Moja koleżanka właśnie w ten sposób wpadła. Niby finał był na zewnątrz, sperma nigdzie się niby nie dostała, a ciąża była.Ja akurat z moim obecnym m też stosowałam tę formę zabezpieczenia przez 1,5 roku, bo nie przerażała nas aż tak wizja zajścia w ciążę , no i nigdy nie wpadłam, no ale u każdego różnie, więc lepiej nie ryzykować.
  11. Lulu, nieważne, Murzyn czy Chińczyk, jak dobry lekarz, zna się i pomaga, to wystarcza. Choć ciekawie musi być:-) Halo, dziwuchy, co to za ociąganie się na forum ? Martwa cisza ostatnimi czasy tutaj !
  12. Przerażona, nie trafiłaś trochę w wątek, ale powiem Ci, że na razie nie można stwierdzić, czy to ciąża. Musisz cierpliwie czekać do miesiączki i jeślisię nie pojawi, zrobić test. To, że teraz masz jakiś tam śluz czy zaboli Cię pierś, o niczym nie świadczy. Wcale nie muszisz być w ciąży. Ciąży nie stwierdzisz, gdybając po objawach, które pojawiły się tuż po stosunku, a jeszcze długo przed spodziewaną miesiączką. Jedynie musisz czekać na okres. A jak okres się pojawi, to radzę następnym razem bardziej uważać podczas seksu, lepiej się zabezpieczać.
  13. 4mala- gratulacje , podziwiam zapał do nauki, naprawdę ! Ja już teraz totalne beztalencie do studiowania. Ewcia, współczuję sytuacji. Moim zdaniem jednak źle myślisz, że to wszystko przez trudności z zajściem w ciążę. Po prostu mąż nie spisał się, zdradził Cię i w tym sęk. Ciąża, czy jej brak nie mają tu nic do rzeczy. Wiem, że trudno odwrócić się od ukochanej osoby, choćby nawet nie wiem co zrobiła, ale chyba w przypadku zdrady i faktu, że zrobił sobie dziecko z inną kobietą, powinnaś powiedzieć mu czym prędzej \"Żegnaj na zawsze\". Nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Ja mam takie zasady w życiu, jeśli chodzi o facetów: wiele mogę wybaczyć, ale w przypadku pewnych dwóch rzeczy mówiłabym od razu heja, choćbym nie wiem jak miała ryczeć po nim: zdrady i przemocy wobec kobiety.To według mnie najgorsze rzeczy, jakie mogą się zdarzyć w związku i które są absolutną podstawą do całkowitego zerwania.
  14. Cześć Wam, no widzę, jakaś plaga z tymi Mieczysławami. My chyba telepatycznie przenosimy na siebie jakieś przypadłości. Jak któraś z dziewczyn miała kłótnie z m, to zaraz wszystkie po kolei też wojny miały. Z moją Mieczysławą dowiedziałam się, co jest nie tak. Stany zapalne, które spowodowały nadżerkę. W cytologii nie wykryto zadnych komórek typu nowotworowego, tylko liczne stany zapalne. No i dostałam od gina porcję leków - i dosustnych i domieczysławowych. Po zakończeniu kuracji zrobimy cytologię jeszcze raz.Tylko że zaczęłam sobie aplikować te leki i nie zdążyłam dokończyć, bo niestety @ przyszła. Więc kurację dokończę za 5 dni, jak mi się to cholerstwo skończy. A w ogóle to tak nieznośną mam tą @ w tym miesiącu, że masakra normalnie. Męczą mnie uporczywe bóle, tak że zasnąć nie mogę, leje się ze mnie, do tego mam dolegliwości jelitowe - nieciekawie. Do tego - zaliczyłam kolejną wizytę u koleżanki z małym dzieckiem - i przeżyłam ją bez łapania doła. Z moim m tak sobie w drodze powrotnej do domu, jak wyszliśmy od nich, gadaliśmy o naszych staraniach, ile to już czasu, co dalej robić itp. Nawet temat adopcji zahaczyliśmy. Doszliśmy do wniosku,że najlepiej mieć swoje i że adopcja w ostateczności,bo to jednak całe sedno tkwi w tej dumie z posiadania własnego potomka. Stwierdziliśmy, że w razie co poddamy się inseminacjom, a nawet in vitro, jak będzie trzeba. Tak że sobie poważnie pogawędziliśmy na te tematy. Widzę, że mąż coraz bardziej rozumie mnie i moje załamanie, jak dostanę @, zupełnie inaczej - poważniej podchodzi do tematu niż kilka miesięcy temu i jest bardzo nastawiony na leczenie i nie poddawanie się. Jak mu wspomniałam, że może sobie odpuśćmy i pogódźmy się z tym, że się nie udaje, to powiedział mi, że nie ma mowy, że nie nalezy się poddawać.Tak że cieszę się, że czuję w nim teraz większe wsparcie w tym temacie. Co do wróżek - to ja jestem na anty na coś takiego. Nie chcę znać tego, co mnie czeka - nieważne, czy to dobre, czy złe wieści. Potem tylko będę się nakręcać, że o, przyszedł już ten czas i czy teraz spełni się to,co mi wywróżyli, a już zupełnie masakra, jak by to było coś złego.Poza tym jakoś niedowierzająco jestem nastawiona na wszelkie wróżki, magików i kaznodziejów. Nic do nich nie mam, ale nie korzystam z takich cudów.Tak samo nie czytam horoskopów, nie mam żadnych swoich magicznych cyfr, czy szczęśliwych amuletów.
  15. Kazika, to super. Tylko nie testuj się czasem od jutra !!!
  16. Agulana, a jakie były wyniki męża? możesz napisać tu, jaka była np.ilość plemników, ruchliwość i morfologia ? Karolina, do tego lekarza akurat nie chodziłam nigdy, ale chyba myślę o tym samym, co Ty. Słyszałam tylko o nim i to nawet dobre opinie. A ja wiecie dziewczyny, trochę jestem zawiedziona moim lekarzem. Teraz byłam u niego i mam wrażenie, że w ogóle nie zajął się mną profesjonalnie. Ja sama musiałam z niego wyciągać, co mam dalej robić, jakie badania itd, bo on sam po zobaczeniu wyniku hsg i stwierdzeniu, że jest ok, chciał mnie już wlaściwie wysłać do domu, nie mówiąc, co dalej mamy robić.. Zero jakiegoś wgłębienia się w mój przypadek. Na wizycie prywatnej było jakoś inaczej, aż się cieszyłam, że ktoś się za mnie zabrał wreszcie porządnie, a na NFZ to jakaś masakra. Co do nadżerki, to żadnych zmian nowotworowych nie mam, ale są liczne zmiany zapalne i dostałam leki na to. Tylko kurczę ja tu chcę dokładnie wszystko zbadać i zdiagnozować moją niepłodność, a lekarz coś kiepsko się w to angażuje.
  17. Katarina, pamiętaj też, że jak na dobre podejmiesz się badań, to należałoby też zbadać twojego faceta, tzn. zrobić badanie nasienia, by sprawdzić, czy plemniki są dobre. problem trzeba ująć całościowo, bo i u kobiety i u faceta może być coś nie tak.
  18. Kurka, jak mi się marzy coś takiego, by się tak zwyczajnie gzić z facetem bez starań, aż tu nagle, nie wiadomo kiedy ujrzeć 2 kreski na teście.
  19. No dodadm jednak jeszcze co nieco, bo nie wytrzymam jednak. Ja to zawsze sobie mówię, że takie baby powinni wysterylizować tak, żeby już ani jednego dziecka nie mogły się w życiu doczekać. Kurka, antykoncepcja naprawdę nie jest aż tak trudna i niemożliwa do zrealizowania. Co, one nie wiedzą, jak się zabezpieczać ?S ą do jasnej ciasnej kondomy, piguły, spirale, można unikać seksu w dni płodne, cokolwiek. Naprawdę mogłyby przynajmniej połowy tych ciąż uniknąć, robiąc choć jedną z tych rzeczy. Ach, głupie babska. Ale naprawdę już nic więcej nie napiszę, bo zacznę jeszcze tu za chwilę ku...wować w najlepsze.
  20. A ja w piątek mam wolne, hi, hi. I poświęcam ten dzień na siebie. Idę wyrepetować swoją Mieczysławę i swoją nadżerkę do gina, podetnę i pofarbuję włosy, kupię sobie porządny zestaw do makijażu, porządnie się wydepiluję i doprowadzę do porządku pokotaszone pazury!
  21. Kurka, Klempa, szkoda, że ode mnie tak daleko do tej Twojej manikiurzystki, też bym skorzystała z jej usług. Bo szczerze mówiąc nie chciałoby mi się szukać u mnie żadnych nowych i eksperymentować.Ze 3 razy byłam kiedyś gdzieś indziej, to tak jak pisałam, pazury poodpadały mi po tygodniu - dwóch. Ta moja naprawdę super zawsze robiła i tez miała tanio, ale odkąd założyła profesjonalny salon i bardziej wypasioną działalność, to podwyższyła mocno ceny i przestałam do niej chodzić.
  22. Ja mam jeszcze 29, ale w tym roku skończę 30.
  23. 4mala- zrób, zrób dziś tą betę. Wtedy wszystko będzie wiadomo.No i za 2 dni do lekarza.Dziwna sprawa. Może to jednak ciąża ? Jeszcze parę słów co do elaboratu paznokciowego.Ja jak się sprężę, to mogę zapuścić ładne swoje pazury, tyle że z nimi jest strasznie dużo zachodu, małe zaniedbanie czy brak witamin i już się rozdwajają lub szarzeją.Nawet jak zapuszczę i je pomaluję, to po 1 dniu już lakier ma odpryski. Z kolei bez lakieru wyglądają brzydko, a znowu jak co dzień się je lakieruje, to się wysuszają i niszczą. Słowem, trzeba by było co dzień przy nich dłubać i je odżywiać, a jeszcze do ideału by im było daleko.A z żelami to miałam święty spokój.
  24. Katarina, @ i beta - tak jak 4mala napisała. Ja też się na początku dziwiłam, co to ta @ i czemu akurat taki symbol na okres na forach krąży:-)
×