Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. To nieźle, jak juz odór trupa był. Zwłoki musiały długo leżeć w tym mieszkaniu.Swoją drogą to nie wiem, jaki to zapach. Może zapytaj się kogoś z sąsiadów, co tam się stało. Może jeszcze kurczę będziemy dziś o tym w programie \"Uwaga\" na tvn oglądać !
  2. Ale te cycki po clo, to niezła sprawa, ja bym chętnie swoje powiększyła:-)
  3. Wiecie, ja też chciałabym psa. Mieliśmy z mężem jednego, jeszcze z czasów jego \"młodości\", ale niestety schorował i musieliśmy go uśpić. Juz się pogodziliśmy z tą stratą i zastanawiam się, czy by jakiegos szczeniaka nie skombinować. Tak pusto teraz w domu, ani psa, ani kota, ani myszy, nic....hmmm....nie wspominając o dzieciach. A tak, to radośniej by było, jak by taki stworek witał przy drzwiach. Wiecie, ja bym to mogła kurde zaszyć się w domu, gdzie by latał jakiś szalony, włochaty pies, albo i dwa i trójeczka dzieciaków by biegała wkoło. A ja nawet mogęstać przy garach i gotować zupę pół dnia i czekac z całym tym zwierzyńcem i dzieciarnią na mężula, co wróci z pracy.Wcale mi nie w głowie bycie business woman, co spędza 14 godzin w pracy i się rozwija zawodowo...
  4. Witam Was, kurka, ja sama nie biorę żadnych leków wspomagających cykl i jak czytam o dolegliwościach związanych z braniem tych leków, to aż mnie przerażenie ogarnia, że w ogóle coś takiego zapisują.Czy wszystkie leki tego typu wiążą się z takimi objawami ubocznymi ? Czy to kwestia dobrania odpowiedniego preparatu do danej kobitki ? Nie wiem, ale na moje, jeśli lek jest tak źle tolerowany przez organizm, powinien być odstawiony i zastąpiony innym, bo można sobie krzywdę zrobić. Mój m np. bierze te swoje specyfiki na plemniki i jak miał kiedyś zwykłe, lekkie mdłości, to ja zaraz rozważałam, czy to czasem nie od tych leków i czy mu tego natychmiast nie odstawić. Podsumowując, powiem Wam, że podziwiam te z Was, co to wszystko łykają i przechodzą te uboczne objawy.
  5. To sprawa indywidualna każdego i moleczka nie napisała tu nic, co mogłoby kogoś zranić. I można podziwiać, że ktoś zrezygnuje z jakichś wygód na rzecz leczenia i jednocześnie można powiedzieć, że nie ma co dać się zwariować i z całego życia zrezygnować, byle miec dziecko. Na pewnym etapie pewnie tak, jak pisałam, ostatnie gacie się sprzeda. Ale na pewno też nie na dłuższą metę. Swoje etapy trzeba przejść, jak pisałam kiedyś\" 1. naturalne intensywne starania, 2. intensywne leczenie i sprzedawanie ostatnich gaci, 3. odpuszczenie 1 i 2 i pójście na luz.Ja na razie jestem w pierwszej połowie pkt 2, czyli intensywne leczenie bez sprzedawania gaci na razie.
  6. Kazika, moleczka nie miała moim zdaniem nic złego na myśli. Ja przynajmniej tego tak nie odebrałam.Niepotrzebnie chyba sie wkurzyłaś. Rozumiem doskonale, że nie zawsze łatwo jest odłożyć na takie wydatki, bo wydanie kilka razy po 700 zł np. co miesiąc, to nie jest mało. Rozumiem też Ciebie Kazika, bo sama za kilka lat, jak nadal nie będę mamą, sprzedam pewnie za przeproszeniem ostatnie gacie, by zajść w ciążę. Ale trzeba zrozumiec, że każdy ma inny etap starań na koncie i przykładowo dziewczyna, co ma załóżmy 27 lat nie musi jeszcze myśleć o 10 insemach i niech sobie kupi zamiast tego 10 szaf, no a np. kobitka, co ma np.35 lat i stara się od kilku lat beskutecznie o dziecko, to lepiej niech z tych szaf zrezygnuje i biegnie na insemę.
  7. Kurka, ale mi się dziś chce pisać. Mam dużo czasu i stąd pewnie. Ja tam za tydzień idę do gina, zrobią mi cytologię, żeby tą nadżerkę dokładnie wybadać i zobaczyć, który stopień i zapytam, co będziemy robić z tą nadżerką. Czy trzeba leczyć, czy odłożyć to na czas starań o dziecko. Jeden gin z hsg mówił mi, że jakieś globulki by mi na to wystarczyły, więc chyba nie jest aż tak źle, że mi to zaraz wypalać muszą, no ale cytologię muszę zrobić, by się nie obudzić z ręką w nocniku zbyt późno.
  8. No moleczka, często tak jest, że ktoś ma potomka, ale materialnie dużo gorzej niż np. ja. Przykładem jest ta parka, o której wyżej pisałam. Oni niedługo będa już mieli potomka na świecie, ale za to jedno z nich straciło pracę i to tuż przed porodem. Tak że zostaje im jedna niska pensja na zycie. My za to odkładamy sobie jedną pensyjkę i jeździmy na urlopy, ale za to potomka ni ma:-)
  9. Moleczka, my możemy robić tak, że żyjemy na bieżąco z jednej wypłaty, a większą część drugiej odkładamy.Też jakiś tam wielkich pieniędzy nie zarabiamy, ale da się odłożyć co miesiąc z jednej wypłaty, tak że jak np. chcemy zrobić remont , kupić jakiś mebel, czy wyjechac gdzieś na urlop, to kasa jest. Tak że nie narzekam, póki co.Jak by był dzieciaczek, to pewnie byśmy po prostu bardziej na bieżąco żyli i mniej odkładali.
  10. No to dobrze, 4 mala. Nie powinno się bowiem gadać zaraz o rozwodach. A przyznam, że ja zaczynam tę gadkę - wredna baba ze mnie - choć gadam to, a wcale tego nie chcę. Gadam, by mojego m tylko wkurzyć i mu dac popalić, jak mnie ostro zdenerwuje. Jedno, co u nas dobre i co mnie cieszy, to fakt, że my nigdy nie mamy cichych dni, czy spania osobno. Pokłócimy się, nagadamy sobie i poboczymy się na siebie przez kilka godzin, a potem się godzimy. Nie ma czegoś takiego,że np. kilka dni się do siebie nie odzywamy, czy nie śpimy razem.
  11. A i u mnie po śniegu to już od wielu tygodni śladu nie ma. Ale szaro i buro, to bardzo często jeszcze bywa. Dziś coś tak ładnie się zrobiło. Ja już czekam na tę wiosnę, jak na zbawienie. Nie znoszę kurtek, swetrów, kozaków, duszę się w tych ciuchach.Najlepiej lubię, jak jest taka pogoda, że wystarczy zarzucić na gołe ciało jakąś kiecę, sandały na bose stopy i mogę lecieć, a nie tona majtasów, rajstop, spodni, swetrów i futer. Nie mówiąc już o nastroju i chęci do życia, jaką się ma po wyjrzeniu za okno i ujrzeniu szaro- burego swiata bez promienia słońca,z hektolitrami deszczu i 2 stopniami ciepła w plusie...brrr.A wiosną i latem to zupełnie inaczej...
  12. Aż chce się żyć, jak patrzę za okno !Nawet otweram okno, bo na dworze dość ciepło. Chociaż z daleka jakieś chmurki idą, więc bardzo prawdopodobne, że za kilka godzin nie będzie już tak ładnie.
  13. Ja mieszkam na północnej stronie mapki Polski:-), no i u nas słońca Ci teraz dostatek !
  14. Ja tam się oczywiścienie dołuję,jak głupia, tylko akurat taki epizod miałam i wyraziłam pogląd na ten temat. Jednak ani mi w głowie psuć sobie z tego powodu humor.Jeśli chodzi o pozytywne wieści, to ja się nakręcam remontem mieszkania. Bo już na dniach zaczynamy:-)Już się nie mogę doczekać efektu ! No i za oknem ciepło i słońce, rano coraz jaśniej, jak się wstaje, co na pewno napawa optymizmem. Tylko czekać, aż zrzucimy kurtki i kozaki !
  15. Tak musiałam wyrzucic z siebie ten powyższy żal.Uważam, że ten przykład, co podałam, to dowód, że czasem dla naszego problemu to nikt wyczucia nie ma, jak by to nic nie było.I nie dość, że człowiek sam cierpi, biega po lekarzach na kolejne badania z nadzieją, że coś pomogą, to jeszcze cały świat wkoło ma zbawiać, samemu nawet raz nikogo nie prosząc o żadną pomoc i walcząc ze wszystkimi przeciwnosciami samemu.
  16. Agulana, nie przepraszaj, że smęcisz,po to masz to forum , by móc się wysmęcić, jak masz ochotę. Co do tematu ciąż omawianego na spotkaniach rodzinnych, to ja też mam czasem dość, choć ostatnio podchodze do tego z trochę większym dystansem i już tak nie martwię się z tego powodu. Ostatnio jednak miałam pewną rozmowę z teściową. Ja jej powiedziałam trochę o moich cierpieniach związanych z odwiedzinami u naszej ciężarnej kuzynki. Teściowa mi na to, ze przecież nie mogę ich unikać, bo z czasem z wszystkimi będę tak robić i wszystkich znajomych i rodzinę stracę. Tu ma na pewno rację, sama o tym wiem.Powiedziała mi jednak jeszcze, że powinnam przecież zadzwonić i zapytać, jak kuzynka się czuje, bo ona w ciąży.Że powinnam pomóc jej mężowi w znalezieniu pracy, bo on akurat stracił robotę i sie mnie pytają, czy może nie wiem, gdzie by można coś znaleźć, bo mi łatwo o pracę.No a ja na to wszystko tak sobie pomyślałam:Wszyscy tylko litują się nad nimi. Tylko ich trzeba się pytać, jak się czują w ciąży, trzeba im pomagać itd,bo oni tacy biedni, a czy mnie choć raz ktoś się zapyta, jak ja się czuję z tym, że nie mogę zajść ? Czy ktoś mi pomoże ? Nikt. Tylko ja mam się do wszystkich śmiać, być czuła i wrażliwa na ich ciążę i jeszcze kurczę wszystkim pomagać i dbać o to, by ktoś był w pełni szczęśliwy - i miał ciążę i pracę i w ogóle wszystko, a moje własne szczęście to nie ważne, bo to, że ja w ciążę nie mogę zajść, to żaden problem, zupełnie żaden. Oni moze nie mają pracy, ale mają ciążę. Ja mam pracę, ale mam problemy z ciążą. Więc jakaś równowaga musi być. Każdy ma własne problemy i radości i musi sobie znimi radzić.Może i okropna jestem, ale tak właśnie myślę, Czuję taką niesprawiedliwość, że nie dość, że im z ciążą od razu się udało, to ja jeszcze mam dbać o to, by im się z każdej innej strony powodziło i żeby byli super szczęśliwi, podczas gdy ja mogę sobie poryczeć w kącie i cieszyć się co najwyżej z tego co mam. Co za przekonanie, że tylko o ciężarne trzeba dbać, a nie również o te, co zajść nie mogą i cierpią z tego powodu o wiele gorzej niż ktoś z powodu straty pracy...
  17. Hejo, witam. Chyba pierwszy raz na tym forum piszę w czasie weekendu. Lulu, mi też się chyba zbliża owulacja, albo już ją mam, bo pojawił mi się śluz płodny. Ucieszyłam się w sumie, bo jestem przecież po hsg i liczyłam się z tym, że cykl może mi się przez to pochrzanić,tym bardziej, że po badaniu plamiłam przez 2 dni, ale jednak nie, objawy dni płodnych pojawiły się w tych samych dniach cyklu co zawsze. Inne jest tylko to, ze trochę inaczej czuję podbrzusze, niż zawsze w czasie owulacji, bo tak ćmi mnie jakby podobnie jak przed okresem i kłuje coś lekko w jajnikach, czego przedtem raczej nie miałam w tych dniach cyklu. Gorsze jest to, że u mnie i mojego m wichury nadal szaleją, czyli wciąż są jakieś spięcia i waśnie między nami, co ogólnie buduje dość napiętą atmosferę i nawet kochać się nam nie chce. Owszem, było kotaszenie ze względu na dni płodne, ale bardziej ze względu na to niż z chęci.Mąż jednak mimo tych napięć i niechęci dzielnie się spisał i jak tylko wspomniałam, że mam dni, kiedy wypadałoby się pokotasić, dzielnie się spisał.Mam nadzieję,że te trudne i kłótliwe dni szybko nam miną i wszystko będzie po staremu:-)
  18. No więc jednak przed tą pierwszą ciążą mąż się nie leczył i wtedy łatwo zaszliście w ciążę.Jakiś wniosek zatem się nasuwa...Lekarze jednak twierdzą, że to nie ma wpływu, nie wiem. Jednak badanie nasienia zawsze warto zrobić. Może nie teraz jeszcze, ale jak rok starań minie. Co do nadwagi, to czytałam,że może ona mieć wpływ na niepłodność, tyle że ja nie bardzo wierzę, że jest to warunek płodności lub że to bardzo utrudnia zajście w ciążę. Zrzucenie nadwagi to raczej głownie dla wlasnej satysfakcji, atrakcyjności i dla ucieszenia oka męża, a czy to wpływa na zaciążenie ? Myślę, że tę nadwagę warto by było zrzucić głównie dla własnego dobrego samopoczucia i dla własnego dobra na przyszłość, by przykładowo po 2 ciąży jeszcze bardziej nie powiększyć swojej tuszy.
  19. A Klempa, co Ty tu wypisujesz o jakichś wielorybach ?!I wciąż tylko tekst, mam wielką dupę, że na NK będziemy jakiś horror oglądać. Chyba to jednak nieprawda, bo jak mąż Ciebie bierze, jak Ty to napisałaś \"za fraki\" zaraz po obiedzie na małe kotaszonko,to niezła laska musi z Ciebie być, że ma taką ochotę nie ważne, o jakiej porze dnia. Na pewno byśmy horroru zatem nie zobaczyły, tylko padły z podziwu i wrażenia i następnego dnia wszystkie robiły się nie na Bóstwo, tylko \"na Klempę\", żeby nasi mężowie też mieli taką chcicę na nas:-):-)
  20. Teściowe swoje wady mają i rzadko kiedy można liczyć na to, że nas tak w pełni będą wspierać i zawsze dobre słowo powiedzą. Moja teściowa ma i dobre i złe strony. Ogolnie nie jest jakąś zołzą, z którą się życ nie da, dużo pomoże, nie jest nastawiona cały czas na anty wobec mnie, teraz jak pisałam wyżej, wspiera mnie w staraniach, ale czasem potrafi też mnie wkurzyć i mi przygadać. Myślę, że zawsze układ teściowa - synowa ma w sobie cień jakiejś zawisci. Trudniej zrozumiec zdenerwowanie, czy krytykę ze strony teściowej, podczas gdy np. jak własna matka nas ochrzani, to szybko o tym zapominamy i dalej ją uwielbiamy. Z teściową już tak nie jest, jak nas wkurzy, to zaraz jest dla nas zła i wredna i pamiętamy ją tylko od tej strony.
  21. Powiem Ci moleczka, że oni świętą rację mają, sama uważam, że mój dom jest jakiś pusty i niepełny, bo dzieci nie ma. Jak moja przyjaciółka przyszła ze swoim 10- miesięcznym maluchem do mnie w odwiedziny, to az dom ozył, tak było słodko i wesoło. Tylko że takich opinii rodzina nie powinna wysuwać w naszej obecności. Powinni mieć wyczucie, że takie słowa z czyichś ust mogą nas boleć i sprawić, że poczujemy sie niedowartościowani.Powinni być świadomi, że my doskonale wiemy, co to za radość posiadać własne dziecko i jak nas to boli, że nie doświadczamy tej radosci.
  22. No to powiem Tobie moleczka, że moja teściowa też ma tam swoje za uszami, ale ostatnio to akurat w temacie dzieci mnie wspiera. Takich tekstów mi nie wali ani przy mnie, ani przy moim m, ani przy rodzinie. Na spotkaniach rodzinnych to nic nie mówi o posiadaniu dzieci, a jak ktos zahaczy ten temat, to mówi, że jedni mają, ini nie, nie każdy musi od razu mieć. Mi często mówi, że ja nie pierwsza i nie ostatnia, która nie może zaciążyć - i to żadna hańba, czy powód do zamartwiania się z tego powodu - czyli ogółem nie uważa, że jak my dzieci nie mamy, to nasze życie do niczego. Gada mi tylko że mam się modlić, prosić Boga o to i być blisko z Bogiem, to może kiedyś nam pobłogosławi. Pyta się nawet czasem, jak poszło u lekarza, czy coś wykryli itd. Tak że Wam powiem, ostatnio zachowanie mojej teściowej jest bardzo w porządku. Jak mówiłam jej, że na razie u mnie nic nie wykryli złego, to mi powiedziała,że mam teraz mojego m, czyli jej syna gonić, by poszedł się zbadać, żeby nie myslał, że tylko ja muszę się leczyć, bo u niego też przecież może coś być źle. Tak że naprawdę w porządku zachowanie, jak na moje
  23. Albo na razie poczekaj spokojnie do roku. Jak minie rok i nadal ciąży nie będzie, wtedy zacznijcie badania. Bo może faktycznie, jak teraz pójdziecie do lekarzy, to Wam powiedzą, że jeszcze czas i macie próbować.
  24. W ogóle przecież parametry nasienia mogą się zmieniać. 1 dziecko już macie, może te kilka lat temu nasienie było w normie, a teraz może się osłabiło i trzeba by te plemniki wzmocnic jakimis witaminami.Warto by sprawdzić.
  25. Oj, to na nas też te wiatry działają. Mąż nadal mnie denerwuje. Jacyś tacy oschli jesteśmy dla siebie. Niby już zgoda, ale jedno na drugiego bykiem patrzy. Wczoraj nawet cały dzień do mnie nie zadzwonił, mimo tego, ze zawsze dzwoni. Na seks też nie mam ochoty, beee. Wieczorem wchodzę pod kołdrę, odwracam się i zasypiam. Ani mi się śni kotasić, starać. I kij nawet, że mogę dni płodne mieć, że mam jajowody przepchane, łe tam, nie chce mi się.Zresztą nie wiem, jak po tym hsg, kiedy owulacja będzie.
×