Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Moleczka, fakt, on z jednej strony trochę furiat, ale widać też, że masz dla niego znaczenie, o czym świadczy właśnie to martwienie się o Ciebie, jak miałaś jechac po zakupy, gdy było ślisko, albo jak wysyła Ci takiego bałwanka i też Ciebie przeprasza. Myślę, że z takim trzeba dość łagodnie. Nie iść z nim na udry, bo tylko w furię wpadnie, ale też się nie kajać za badzo przed nim, żeby nie czuł, że może sobie pozwalać, żeby wiedział, że tak nie wolno robić. Myślę, że trochę źle zrobiłaś, że Ty przeprosiłaś, bo Ty nie miałaś żadnej winy, to on powinien przeprosić. Trudny przypadek z niego. Jednocześnie trzeba go uspokajać i jednocześnie dawać do zrozumienia, że źle robi i powinien Cię przeprosić.Oby tylko nie popadał głębiej w te swoje furie i nie skończyło się np. na rzucaniu wazonem i innymi przedmiotami w Ciebie, trzeba to temperować w zanadrzu.Nie dać się, aczkolwiek nie prowokować go do wpadania w furię.
  2. No nie wiem, jeśli przy takiej bzdurze rzuca w Ciebie kluczykami i mówi, że masz wypier...lać, to nie za ciekawie. No ale w sumie kłócicie się o bzdury. I z takiej bzdury jak włosy w wannie, czy sikanie pasa, robi takie sceny ?
  3. Moleczka, to zależy jaki wymiar mają te kłótnie. My z mężem też się często kłócimy o różne bzdury, jak by policzyć, to też raz na miesiąc by się uzbierało,ale nie są to jakieś poważne awantury o nie wiadomo co. To sa sprzeczki słowne o głupoty, przepychanka poglądów, coś w thm stylu, a na drugi dzień jest ok.Nie czuję przynajmniej, by było źle, lub żeby był jakiś kryzys,albo żeby mnie olewał. Liczy się z moim zdaniem, większość czasu spędza ze mną, uczestniczy we wszystkich sprawach naszego życia, w tym w staraniach.Nie ma olewackiego podejścia, tyle że jak to facet, nie zawsze umie się wczuć czy pogadać tak jak kobieta. Ale czuję, że mam w nim podporę i wsparcie.
  4. 4 mala - no ale w końcu jakoś się usprawiedliwił ? Wychodzi na to, że poszedł na jakąś dodatkową fuchę do znajomych i widocznie w podziękowaniu dali mu popić. Może niepotrzebnie się wkurzasz. Wiesz,zrobił, co miał zrobić, może poczęstowali go alkoholem w podziękowaniu, to i wypił. Takie mam wnioski po tym co opisałaś, ale wiadomo, nie wiem, o co dokładnie chodzi.No ale kiedy on w ogóle z domu wyszedł i po jakim czasie wrócił pijany? My na razie nie mamy kryzysów. Tylko pojedyncze kłótnie raz na jakiś czas.Jesteśmy ze sobą 4,5 roku, a 1,5 roku po ślubie.Praktycznie od początku znajomości mieszkaliśmy razem. Póki co, jest OK, ale też są czasem trudne chwile, na szczęście nie trwają długo. Witam nową koleżankę. Gratuluje wygranej wojny ze staraniami o dzidzię. 5 lat to też ładnie, no i się udało. To dla nas pocieszająca historia. A czy w badaniach przez te 5 lat wyszło Wam coś nie tak - coś z Twojej strony albo męża ?
  5. Dowiedziałam się jeszcze, że taki nasz znajomy związał się z dziewczyną, która ma kilkoro dzieci za panny i to każde z innym facetem.No i znów schemat, że jaka to niesprawiedliwość, że ta dziewczyna miała od razu dziecko z każdym, kogo poznała, a ja tu się z jednym chłopem męczę i wyginam i nic.
  6. Sorry, ze tak Wam smęcę na ten jeden temat, Klempa tu ma poważn e zmartwienia z ojczymem, 4 mala wścieka się na męża, który się upił, a ja tu o pierdołach, ale po weekendzie jakoś tak nasilił się u mnie przykry schemat dotyczący właśnie tego tematu- ciąże i dzieci znajomych i rodziny.
  7. Moleczka, no ja tak gadam, że albo praca, albo musimy iść to tu, to tam, albo choroba. No ale ile można. W końcu się domyślą, że się po prostu wykręcamy z wizyty.Moja teściowa też ich zna, bo to taka dalsza rodzina i też mi gada:\"No idźcie ich odwiedzić, przecież ona w ciąży\". A ja teściowej na to, że właśnie dlatego, że w ciąży, to tam nie chodzę. Teściowa na to, że \"Co Ty, dziecko, przecież tak nie możesz reagować,może kiedyś Wam też się uda, jak Bóg da\" Tradycyjna gadka człowieka, który nic nie rozumie.Wysunęłam teściowej dalsze moje żale i bolączki, powiedziałam jej, że mi ciężko być wśród znajomych, bo prawie wszyscy mają dzieci albo są w ciąży. Powiedziałam jej, że koleżanka przychodzi z pokaźnym brzuchem i pokazuje mi zdjęcia usg, podczas gdy ja po raz 17-sty od 1,5 roku starań biegam w tym czasie do kibla zmieniac kolejne podpaski z powodu @ i jak ja mam się czuć ? Teściowa przyznam, mnie pocieszyła, zareagowała wsparciem i dobrym słowem, ale nadal twierdząc, że powinnam normalnie reagować na ciąże czy narodziny u znajomych.Tyle że ja nie potrafię, Nie wiem nawet, co zrobię, jak się to dziecko narodzi, nawet nie będę umiała szczerze pogratulować.No niestety, nie umiem poradzić sobie jeszcze z tym bólem na widok ciąż znajomych.
  8. Moleczka, 4 mala - na chłopów to nie ma siły. Klempa - zobaczysz,wszystko będzie ok, ojczym będzie zdrów jak ryba.
  9. A ja wiecie mam taki mały dylemat.Tacy nasi znajomi - właściwie dalsza rodzina - parka spodziewająca się dziecka, mają do nas pretensje, że ich w ogóle nie odwiedzamy. Wiadomo, od czasu, jak oni zaciążyli i to bez problemu, to ja jakoś unikam ich widoku, bo mnie to boli i mam doła na ich widok.Więc jakoś tak zawsze się wykręcam od odwiedzin. No wiecie, częsta reakcja w naszym przypadku.Tym bardziej, że mam wrażenie, że nalkegają na te wzajemne odwiedziny właśnie od czasu, jak pojawiła się ta ciąża. Wcześniej tak się nie palili mocno do tego, Nie wiem teraz, czy dalej unikac wizyty, czy ich zacząć odwiedzać. Boję się, że wizyty u nich będą się sprowadzać do pokazywania zdjęć i filmów z usg, gadaniu o narodzinach itd...A ja wiem, ze wtedy będe miała dzień wyjęty z kalendarza, poświęcony na ryczenie.Nie chcę też, by się na nas obrazili, że ich olewamy. Co robić ? Mi jest naprawdę lepiej, jak ich nie odwiedzam. Ich widok to dla mnie ból.
  10. Witam po weekendzie. W weekendy to ja tak nie bardzo mam czas i okazję siedzieć przy kompie, więc wcale nie piszę. Ale już jestem.Nawet nie przeczytałam jeszcze dokładnie wszystkich wpisów weekendowych. 4 mala, to gdzie Twój mąż był, że się tak upił ? Jakiś wypad z kolegami, wieczór kawalerski, czy coś w tym stylu ? Klempa - podziwiam, że masz tyle uczucia dla ojczyma. Naprawdę rzadko się coś takiegop spotyka. Wiesz, czasem ludzie wpadają do rodziców jak po ogień, nawet jak są w szpitalu, bo ci rodzice może nie okazywali im zbyt dużego zainteresowania przedtem, jak byli dziećmi. Czuli się opuszczeni, rodzice mieli ich gdzieś, to teraz sami maja gdzieś rodziców. Tak że po części można usprawiedliwić takie postępowanie. My też walentynek specjalnie nie obchodziliśmy. Jakoś nie fascynuje nas ta cała kampania serduszkowa.
  11. Nie , przysięgłym nie jestem. Aktualnie też nie pracuję typowo jako tłumacz, tłumaczenia to po prostu część obowiązków, które mam. Kiedyś, w jednej z moich poprzednich prac miałam typowy angaż tłumacza w jednej firmie.Teraz robię co innego.No i w sumie ja generalnie od tłumaczeń wolę nauczanie j. obcego. Dlatego po godzinach też dodatkowo dorabiam jako lektor .Kończyłaś anglistykę ?
  12. Może za dużo paplę jezorem w obcych językach, dlatego nie mogę zajść w ciążę !!!!
  13. Moleczka, ja zawodowo to jestem spec od niemieckiego, ale teraz mam do przetłumaczenia pismo z angielskiego.
  14. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam już głupawkę weekendową. Mam do przetłumaczenia jedno pismo, a kompletnie nie moge się na nim skupić.
  15. Jedynie, jak się ostro pokłócimy, to zero przytulanek, choćby nawet moje jajo wyskakiwało i wołało - \"Już, już\"
  16. Libra - :) No wiesz, lata praktyki jako lachon :) na dyskotekach, w lesie i piwnicy, he he. Żarty żartami - nie bierzcie tego poważnie. Po prostu nie mam problemu z namówieniem mojego m do kotaszenia, nawet jak jest zmęczony. Mówię i mam. Zresztą w drugą stronę jest tak samo. Jak on chce, a mi się nie chce, to nic nie marudzę, tylko daję mu się nacieszyć :-) Jakoś nie umiemy sobie odmówić:-) Chyba brednie już jakies wypisuję :-)
  17. Ja np. z moją mamą nie rozmawiam na takie tematy. Jakoś nigdy nie zwierzałam się jej z takich moich osobistych problemów. Mama nawet nie wie, że się tak staram o dziecko i mam problemy z zajściem. Nigdy jej w to nie wgłębiałam.Mam jedną przyjaciółkę, której mówię wszystko. Poza tym oprócz oczywiście męża nie ma żadnej osoby, której moge gadać o takich bardzo osobistych rzeczach. Na forum sie wygaduję. Jest dużo kolezanek, kolegów, znajomych, jakieś kuzynki ciotki itd, ale nie jestem z nimi na tyle blisko, by pogadać szczerze.
  18. To też może zależy od tego, jak długo jesteście ze sobą, na jakim etapie itd. Bo ja np. uważam,że jak przeszło i ukończyło się z facetem etap spontanicznego seksu dla czystej przyjemności i rzucania się na siebie przy byle okazji, czy to w lesie, czy w piwnicy, o której pisałam, to takie spontany nie są już aż tak ważne w życiu, na 1 miejsce wychodzą inne wartosci i wtedy nawet jak mamy czasem seks na zawołanie dla czystego poczęcia, to nam to nie przeszkadza.
  19. Przyznam tylko, że duży w nim plus, że się godzi na wszystkie badania, leki, na kotaszenie się na zamówienie. Nie sprzeciwia się i współpracuje. Ale do pogadania to często ciężki typ.
  20. Co Ty, z moim m wcale też nie idzie tak pogadać o wszystkim. Facet to czasem jak żelazny mur, nic z niego nie wydobędziesz. Owszem, powiem mu, że mam dziś "ten dzień", albo że musimy zrobić to i to, lub pójść do lekarza z tym i tym, ale tak wyznać mu wszystkich bolączek też do końca nie mogę.
  21. A, moleczka. Może nie mów Twojemu facetowi, że masz swoje dni i trzeba spróbować, bo na niektórych to działa odpychająco i tracą ochotę na seks. Nic mu nie mów, tylko rób swoje,dobierz się do niego, wykotaś go i załatwione.I on będzie zadowolony, i Ty, że wykorzystałaś szansę. Ja np. mówię często mężowi ,ale też czasami pukam się po głowie i mówię sobie, przecież odbieram mu może ochotę na seks tym gadaniem. Też chcę się więcej postarać, by to wyszło jakoś tak samo z siebie, bez nastawiania się, że akurat dziś będzie kotaszenie. Tyle, że fakt, on nawet, jak mu się nie chce, to się zmusi, żeby dnia płodnego nie zmarnować.
  22. Ale wiecie co, faceci to jednak stworzenia bez problemów. Niewiele im do szczęścia wystarczy. Mój m od jakiegoś czasu chodzi na siłownię i mało je, no i trochę schudł. No i ostatnie dni ciągle gada, że mam spojrzeć, jakiego to ja teraz mam przystojnego i dobrze zbudowanego męża. Jak go dotykam, to specjalnie napina mięśnie i mówi, jaki to on twardy. Ja tam jeszcze niewiele widzę zmian :-), ale mu oczywiście przytakuję, jaki on piękny teraz.
  23. W takich przypadkach to nawet kiła, syfilis i Bóg wie co jeszcze nie przeszkodzą ciąży. Ale w sumie ja tam chyba już wolę to swoje dziecko, przez wieki wyczekiwane, wymęczone i wystarane,niż takie niechciane z dyskoteki.
  24. Kurka, no, byłam z mężem i w lesie i na dyskotece, i po pijaku i na trzeźwo,nawet w piwnicy raz byliśmy:-) Ale coś nic nie kiełkuje.Szkoda gadać.
  25. Ale żeście się rozpisały, 3 minuty i kilka nowych wpisów. Klempa - niesamowite, że masz taką więź z ojczymem.Mi tak czasem brakuje ojca lub jakiejś \"ojcowskopodobnej\" ręki,bo całe życie wychowywałam się bez niego. 4-mala - faceci faktycznie nie idą do innych kobiet z powodu dziecka. Jak już to z innych powodów.... Klempa - wychodzi na to, ze całe to leczenie to jedno wielkie gów...o. Leczysz, źle, nie leczysz, jeszcze gorzej.Nafaszerują człowieka hormonami i popsują przy okazji parę innych rzeczy. Ech, niesprawiedliwość. Jedne zaciążają od podmuchu wiatru, a drugie muszą tak się męczyć.Szkoda słów. Niesprawiedliwość i tyle.
×