Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Oj się narobiło na forum. Ja tu własciwie niewiele mogę wtrącić, bo nie znam się na dolegliwościach, o których piszecie. Mam ładne cykle, co 25-27 dni, mam owulację i mam śluz, więc nic nie wiem na temat policystycznych jajników albo brania Clo. No ale co z tego, że mam to w normie, jak ciąży tak czy tak nie ma. Widzisz, 4-mala - ja mam to wszystko w normie,nie biorę żadnych leków, mozna by powiedzieć, super warunki do zaciążenia, a jak widać,wcale to nie wystarcza, by zajść w ciążę. Jak piszecie o tym Clo, to fakt, z jednej strony powoduje, że macie prawidłową owulację, ale skoro wysusza śluz, to znowu plemniki nie mają szans przetrwać.Śluz jest jednym z warunków, które muszą być spełnione, aby doszło do zapłodnienia. Bez śluzu plemniki szybko obumierają i nie docierają do jajeczka.No a znowu bez Clo nie ma prawidłowego jajeczkowania.No ale można to spróbować ominąć, robiąc inseminację.4-mala - nie pamiętam, czy o tym pisałaś, ale czy robiliście kiedyś insemę, jeśli nie, to czy o tym nie myślałaś ? Zamiast truć się jakimiś gandropinami, wywołać czymś lżejszym to jajeczkowanie i zrobić inseminację.
  2. Klempa, a może to ciąża, he he he :) Podobno we wczesnej ciąży niektórzy czują się rozwaleni tak, jakby mieli grypę lub przeziębienie. No oczywiście żartuję, ale wiesz, różnie bywa......
  3. Kazika, u młodego przystojniaka też kiedyś byłam, o matko, myślałam, że ze wstydu się spalę.Jak go zobaczyłam, to chciałam od razu wyjść z gabinetu.No ale zostałam.... Trudno wywalać choróbska i bolączki , albo rozbierać się do badania przed kimś takim.
  4. Ja też się melduję. Chyba już jestem po płodniakach. Starania były, ale jakoś tak bez szału i entuzjazmu. Śluz jakiś taki też niemrawy był w tym cyklu. Ochoty też specjalnie nie było na figo fago.Pożyjemy, zobaczymy. Czy stanie się cud, który uchroni mnie przed hsg ? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. 4 - mala - jak wrócisz od gina, to nas zaraz uświadamiaj, co tam. Klempa - widzę, że nieźle Ciebie pogięło to choróbsko. Mojego m też coś targało, przyszedł z pracy zachrypnięty ze stanem podgorączkowym akurat w moje płodniaki:), już myślałam, że go rozłoży i nici ze staranek, ale wziął kilka tabletek na grypę,witaminę C i po 2-3 godzinach godzinach był jak nowy !Choróbsko się nie rozwinęło, tylko jest jeszcze lekko zachrypnięty.
  5. Ha, ha, teraz to pewnie bym się cieszyła, jak by mi lekarka wmawiała ciążę. Pewnie bym uwierzyła.
  6. W ogóle wolę lekarzy - facetów - w każdej dziedzinie. Kiedyś miałam problemy z przewlekłą biegunką i byłam z tym u lekarza - baby - to mi chciała wmówić, że w ciąży pewnie jestem, dlatego mam takie objawy.Ja jej na to, że jeszcze penisa nie widziałam na oczy, jaka ciąża, a ona mimo to się upierała, że niby ja się wstydzę i nie chcę się przyznać. Poszłam do lekarza faceta - który stwierdził, że to zapalenie jelit i muszę wziąć antybiotyki. Nawet nie przemknęło mu przez myśl, by mi ciążę wmawiać. Tak że ja ze strony kobiet lekarzy to często zawiść i złoścliwość odczuwałam.
  7. Ja myślę, że zdecydowanie facet. Wiele słyszałam o złych opiniach na temat ginów - kobiet i sama mam złe wspomnienia z wizyty u kobiety - ginekologa.Faceci bardziej się znają, lepiej wykonują badanie. Przez babki - ginekolożki to chyba jakaś babska zawiść przemawia do drugiej baby. Ja kiedyś dawno byłam u takiej baby, jak byłam jeszcze niewinną młodą dziewoją, to taka jakaś gburowata była, badała mnie jak nożownik i jakaś złośliwa była. Byłam szczupła, to mnie na wagę postawiła i sypnęła wyrzutem, że się odchudzam i dlatego, że za mało ważę, z własnej winy przysparzam sobie problemy ginekologiczne. Też coś tam docinała apropos mojego współżycia, chociaż wtedy nie wiedziałam jeszcze, co to penis:-) Chyba zazdrościła mi młodości, bo sama już pod menopauzę podchodziła:-) Tak że mam niemiłe wspomnienie z wczesnej młodości co do ginekolożki.
  8. No to Libra nie dziwię się, że musiałaś zmieniac lekarzy. A czy te Twoje 3 egzemplarze, to byli typowi spece od niepłodności, czy tylko zwykłe giny ?
  9. Libra, może żeby nie eksperymentować co rusz z nowymi lekami i nowymi skutkami ubocznymi, to lepiej cały czas chodzić do jednego lekarza. Niech się jeden gin zajmuje tym od początku do końca swoim sposobem.Nie ma co szaleć, podstawy w diagnozie niepłodności są wszędzie te same, dziesiąty lekarz z rzędu nie wymyśli nic nowego, tylko może zrobić to samo najwyżej w trochę inny sposób, albo za inną kasę. Mój gin jest np. o tyle dobry, że nie szaleje z lekami. Jak coś u nas wykrył nie tak, to sam stwierdził, że nie będzie przepisywał ciężkiej chemii, bo to bardziej nam zaszkodzi niż pomoże. To mi się u niego podoba. Widzę, że stara się poznać i delikatnie, bez ciężkiej ingerencji poprawić nasze siły natury, a nie kompletnie burzyć naturalne procesy w naszych organizmach. Jedyne, czym mnie wystraszył, to hsg, no ale to trzeba zrobić niestety.
  10. Chodźcie weźmy się raz a porządnie wszystkie za adopcję, przestaniemy się wtedy raz na zawsze użalać, że nie mamy dzieci, zamkniemy to forum na cztery spusty i otworzymy topik matek adoptujących dzieci.
  11. Ale oczywiście cieszyłabym się, gdyby zdarzył się w tym cyklu cud ( czytaj ciąża ), który uchroniłby mnie przed tym dziadowskim hsg w przyszłym cyklu.No bo nic innego mnie raczej przed tym badaniem nie uchroni, a mam trochę stracha.
  12. Libra, takie rowy to standard. Też mnie nie raz dopadały i dopadają nadal. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio trochę lepiej umiem nad tymi negatywnymi emocjami zapanować i mam jakby trochę lepszy nastrój. Przestałam tak bardzo się dołować, zaczęłam analizowac problem od strony logiczno - medycznej i zamiast płakać planuję kolejną wizytę u lekarza. Poczułam, że jestem zmęczona tym ciągłym wyczekiwaniem i staraniem i jakoś bez szaleństw podchodzę do starań.Nie udało mi się zapomnieć o dniach płodnych, wciąż tam sobie je mniej więcej liczę, ale nie mam już takich schiz, że mam tydzień na przód wszystko wyliczone albo że muszę dziś się \"kotasić\", bo jak nie, to wszystko przepadło -a tak miałam.Teraz pomaga mi uzyskać równowagę harmonogram ustalony przez naszego lekarza, jego zalecenia, skierowania na badania itd.Teraz tym żyję i płakanie nic tu nie da. Płakać będę najwyżej, jeśli przyjdzie czas efektów chodzenia do lekarza, a efektów nie będzie, ale póki co nie będę się tym martwić.
  13. Ja uważam, że dla faceta to byłaby potwarz, jak by miał żone w ciąży z innym facetem i miałby to dziecko wychowywać jak ojciec. Jak my byśmy się czuły, jak by sobie nasz m dał np. nasienie innej kobiecie, ona by urodziła dziecko i by nam przyniósł je, żebyśmy wychowywały je jak biologiczna matka.
  14. Sorry, napisałam 2 podobne posty, bo ten pierwszy coś mi się wysłac nie chciał i napisałam jeszcze raz drugi podoby, no ale widać, że 2 się wysłaly
  15. No u mnie nie wchodziłoby w grę np. nasienie dawcy, nawet adopcja mnie odstrasza. Wyobraźcie sobie, że np. jak bym zaszła w ciążę np. teraz, ale z nasienia dawcy - obcego faceta, to bym nie była sczęśliwa.Problem w tym, że cieszyłby mnie brzuch zrobiony tylko przez mojego m.
  16. No czysto teoretycznie ciekawa jestem, czy bym zaszła i jeśli tak to jak szybko z jakimś \"innym\" osobnikiem. Tyle że u mnie jest inny problem. Jak bym nawet miała okazję zajść z kimś innym, to wcale nie cieszyłaby mnie ta ciąża, bo ja kurka chcę z moim m miec brzucha.Tak że np. u mnie nie wchodziłoby w grę np. nasienie dawcy. Adopcja z tego właśnie względu też mnie jakoś niezbyt przekonuje.
  17. Racja, że czasem 2 ludzie nie może po prostu razem miec dzieci. Tyle że niestety takie parki są w mniejszości. I ja się tak wkurzam, że dlaczego akurat ja się tak sparowałam, podczas gdy wszyscy wkoło jakoś się dobrze dobrali pod kątem rozmnażania. Podobno jak ludzie się dobierają w pary, to w wyborze partnera podświadomie kierują się jego zdolnościami rozrodczymi i tym, czy z tym oto osobnikiem będzie się mieć potomstwo. Widać u mnie coś ta naturalna zdolność zaszwankowała. Ale cóż, nie zamienię mojego m za nic w świecie nawet na super samca, co by mnie w godzinę zapłodnił
  18. Klempa, no to o co w takim razie biega, skoro badania wyszły w porządku i nie ma u Was widocznych przeszkód do naturalnego zajścia. Ciekawe, w czym tkwi szkopuł ? Czyżby jakaś blokada psychiczna, czy coś w tym stylu ? Niepojęte to wszystko.Albo przyczyna jest tak ukryta, że naprawdę musiałabyś zrobić milion badań za trilion złotych.A do in vitro nie chcecie podchodzić ? Czy może była już próba, bo nie pamiętam, czy o tym pisałaś. Witam nową koleżankę, ja też w marcu idę na hsg - pomocy ! :-(
  19. A, sorry, kazika już napisała, jakie miała cykle po hsg, czy6li już wiem, a Ty Klempa ?
  20. Kazika i Klempa - powiedzcie mi jeszcze, czy po tym hsg miałyście normalne cykle i owulację, jak przed tym badaniem, czy coś wam się popsuło w cyklach po tym dziadostwie ? Boję się nie tyle bólu przy badaniu, co rozregulowania cyklu. Może dać sobie spokój i nie ingerować w taki sposób w organizm ?
  21. A dodam jeszcze, że my jak jacyś lekomani lataliśmy ostatnie dni za tabletkami, które przepisał androlog dla mojego m. Jednych tabletek to szukaliśmy po wszystkich aptekach w okolicy, bo nigdzie ich nie było. Natrafiłam wreszcie na jakąś aptekę, gdzie udało mi się zamówić dostawę tych tabsów z hurtowni. No i je w końcu dostałam. Kurka, widocznie u nas tabletki poprawiające plemniki nie są zbyt popularne, wszyscy faceci z miasta płodni jak cholera !
  22. Witam, ale żeście mnie nastraszyły z tym hsg. Czytałam sobie opinie w necie i odczucia są różne. Zależy od indywidualnego przypadku. Ogólnie - jeden pogląd - za miłe badanie to nie jest, tyle że jednych okropnie boli i prawie mdleją, a innych prawie nic nie boli i mówią, że nie jest to aż takie złe. Zobaczymy, jak ja to przeżyję. Zresztą hsg to pikuś - ja się gorzej boję wyniku na wrogi śluz, bo jak wyjdzie, że zabijam plemniki męża, to nici z naturalnych staranek. Więc najbardziej mnie interesuje wynik tego testu, który niestety gin kazał robić dopiero po hsg, a hsg to przeżyję, nawet jak by mnie miało wykręcić z bólu. Co do kryzysu, to my z mężem też tak trochę mamy stracha,czy utrzymamy się w pracy, bo wiecie, zwolnienia idą pełną parą w kraju. Jesteśmy jednak tak zdesperowani z dzieckiem, że chyba nic nas nie powstrzyma od starań. Lulu - dyr chyba przegiął. Ja bym się nie dała tak temu dyrowi. Co ty robocop jesteś ? Musisz miec coś dla siebie, a nie non stop 12 godzin w pracy. I co, on będzie decydował, czy będziesz się starać o dziecko, masakra !Ja bym sobie z nim poważnie pogadała. Nie ma prawa decydować o Twoim życiu i kazać Ci pracować jak wołowi roboczemu ! Klałdynka, co do wagi, to myślę, że jedyną najskuteczniejszą receptą są tylko ćwiczenia i dieta. Inaczej wagi nie zrzucisz. Wtedy nawet, jak będziesz zażywać hormony, które powodują tycie, to zrównoważysz jakoś masę ciała. Nie ma cudów, bez wyrzeczeń i silnej woli nie da się schudnąć.Żadne tabletki, żaden lekarz, czy jego porady nic nie dadzą, jak człowiek sam za siebie się nie weźmie. Tak samo jak z paleniem, jak chcesz rzucić, musisz się zawziąć i przestać, tak też i tu, chce się zrzucić parę kilo, trzeba ćwiczyć i mało jeść, choćby nie wiem jak trudne to było.Najlepiej właśnie zadbać o to już teraz, przed ciążą, bo potem w ciąży jeszcze bardziej się przytyje i po urodzeniu naprawdę może być wtedy spory problem z wagą. Można zdrowo żyć,ćwiczyć chudnąć, brać hormony i starać się jednocześnie !
  23. Moleczka, ja też jakieś 2 miesiące temu miałam zrąbane starania, bo akurat w owulację się piekielnie pokłóciłam z mężem i było zero przytulania w kluczowych dniach. Teraz, po fakcie się śmieję z tego i mówię, po co się tak piekliłam i wściekałam, że przepadło, przecież przez te wszystkie miesiące, nawet jak się staraliśmy w sam środek tych dni, i tak nic nie wyszło, więc dlaczego akurat wtedy miałoby wyjść. Słuchajcie, nie pamiętam już, która z Was miała robione hsg. Nie wiecie czasem, czy taka inwazja w jajowody nie spowoduje jakiegoś pochrzanienia się cyklu i płodnego śluzu ? Szkoda by mi było, bo mam naprawdę ładne, regularne cykle z ładnym śluzem i boję się, że to dziadostwo zaburzy mi jeszcze na kilka miesięcy owulację lub śluz. I czy w cyklu z hsg można później normalnie się kochać i wystąpi owulacja?
  24. No, tym bardziej, że jak my będziemy koło 60-tki, to pewnie techniki wspomaganego rozrodu i leczenia niepłodności tak się rozwiną i udostępnią, że ciąża dla nas w tym wieku nie będzie żadnym problemem. Podziwiam za odwagę w zmianach fryzury.Ja nigdy w życiu jeszcze nie miałam włosów krótszych niż do ramion !!!, a przeważnie to za łopatki, a w dzieciństwie do pasa.Nie raz mi się marzy taka zmiana, ale boję się.Za to z kolorami bardzo eksperymentowałam. Miałam wszystko - od słonecznego blondu, przez rudy, do czerni. Nie pamiętam nawet, jaki jest mój naturalny, tak dawno nie miałam naturalnego koloru.
  25. Dzięki Klempa - ja tak to wszystko dośc przeżywam, bo to przecież nasze pierwsze poważniejsze badania od czasu, jak się staramy. Ale powiem Wam, że coś takiego bardzo zbliża faceta i kobietę. Poczułam, że naprawdę jesteśmy blisko i razem na dobre i złe, choćby nie wiem, co się działo.Cieszę się też, że mąż współdziała ze mną w kwestii tych badań i leczenia, że nie ma tego gdzieś. Trochę mam stracha przed tym badaniem HSG, ale przeżyję, mam tylko nadzieję, że mi czegoś nie uszkodzą w środku i nie zaszkodzą tym jeszcze bardziej.
×