Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Hmmmmm, zastanówmy się, czego bym chciała - w tym roku latem mam ochotę na 2 tygodniową wycieczkę w jakieś ciepłe miejsce za granicą. Chciałabym 2 tygodnie tylko byczyć się na jakiejś rajskiej plaży, pluskać się w ciepłym morzu i zwiedzić jakieś ciekawe miejsca. Na ostatniej takiej 2 - tygodniowej wyprawie byłam prawie 1,5 roku temu, zaraz po ślubie - było bosko - wtedy zaczęliśmy maraton staraniowy - to był jeden z pierwszych cykli, haha. Powiedzieliśmy sobie, że wrócimy w trójkę...Wróciliśmy, ale nadal w duecie. Poza tym apropos remontów, to chcemy pomalować i urządzić taki jeden pokój u nas w domu, który jest graciarnią i składowiskiem wszystkich niepotrzebnych rzeczy z domu. Właśnie mamy zamiar poszukać w sklepach jakiś mebli, już powyrzucaliśmy część niepotrzebnych gratów. W razie, jak się ciąża uda, to wystarczy tylko dokupić łóżeczko - i pokój dla malucha gotowy !A jak się nie uda, to będzie pokój do spania dla gości i kącik dla nas np. do odpoczynku, poczytania, czy pouczenia się. A, i zapomniałam przes Święta o melisie. Chyba muszę zacząć ją znowu pić. No i korci mnie, by totalnie zmienić fryzurę - ściąć włosy i dac im zupełnie inny kolor - to by mi poprawiło humor, ale nie wiem, czy się odważę na taką zmianę !!! Kurka, trochę tych celów jest !!!!
  2. Witam wszystkich. Ja Wam tu pisałam przed Gwiazdką o optymistycznym nastawieniu, zabawie, o tym, by nie dać się zwariować staraniom, a w tym Nowym Roku mam takiego doła staraniowego, że szok.Stwierdziłam, że niepotrzebnie buszowałam w necie, tylko straciłam nadzieję, że się uda, jak poczytałam o dziewczynach, które latami się starają z całym procesem leczenia i nadal nic nie mają.Zastanawiałam się nawet podczas Świąt, czy nie dac sobie całkiem spokoju z netem, forum i wszystkimi internetowymi informacjami o niepłodności, całkiem się z tego wyłączyć i rozpatrywać swój przypadek indywidualnie, bez porównywania z innymi - ale jakoś doszłam do wniosku, że nie potrafię przestać czytać, pisać o tym tutaj i że mam na to ochotę. Z jednej strony bowiem, fakt, można wpaść w doła, jak się czyta o ludziach, co i po 10 latach nadal nic nie mają, z drugiej strony można się znowu dowiedzieć wielu ciekawych, istotnych informacji, choćby np. o tym, jak to jest z leczeniem w Holandii, albo jakie badania należy wykonać. Wiecie, mam totalny mętlik w głowie w tym Nowym Roku. Stwierdziłam, że zapomnę o problemie dopiero, jak zajdę w ciążę, albo dopiero, jak wpadnę w menopauzę i nie będę już miała szans na starania - a do menopauzy mam jeszcze z około 20 lat !!!
  3. Kurka, wy wszystkie tak bojowo i luzacko nastawione w tym Nowym Roku, a ja jakoś tak bez entuzjazmu. Okres znów przyszedł, psa mi uśpili,znajomi z 2,5 letnim dzieckiem spłodzonym w miesiąc już powoli planują drugie, tylko czekać, aż lada moment obwieszczą wiadomość o kolejnej ciąży.My wciąż nie mamy zrobionego drugiego badania nasienia męża, bo mój gin wciąż nie wie, czy będzie mógł przyjmować w tym roku próbki o takiej porze, jak ja nie jestem w pracy - i tak czas się odwleka, a miesięcy starań przybywa. Może luty przyniesie mi więcej optymizmu. Sorry, ale tak miałam ochotę nasmęcić trochę, by mi było lżej.
  4. Klempa - jestem pełna podziwu, że tak nagle byłaś w stanie znaleźć ważniejsze niż ciąża priorytety. W sumie może dlatego, że dość długo się starasz. Pisałaś, że 3,5 roku. Ja na razie mam niecałe 1,5 roku, może dlatego ze mnie jeszcze taka rozpaczalska i wciąż myślę o staraniach. To super znaleźć sens życia w czymś innym, bardzo sama bym tego chciała, bo czuję się więźniem swych starań. Dosłownie, nie mogę nic do końca, z zaangażowaniem zrobić, nic zaplanować, jak bym miała wyrok na czas nieokreślony i nie wiem, kiedy wyjdę.Takie totalne zniewolenie człowieka jedną myślą i jednym celem.To duży sukces, umieć się od tego uwolnić.Ja podejmuję małe kroczki, by wreszcie być wolna, ale jeszcze dużo przede mną.
  5. Lulu, fajnie masz z tym Rzymem. Ja od dzisiaj w pracy. Najgorsze jest dla mnie przestawienie się na ranne wstawanie po prawie 2 tygodniach chodzenia spać późno w nocy i wstawania o 12 w południe. A jeśli chodzi o odchudzanie, to ja akurat się o to nie martwię, bo u mnie raczej idzie w drugą stronę - muszę się pilnować, żeby dobrze jeść, żeby nie schudnąć. Ogólnie mówią, że jestem w sam raz, po prostu szczupła - ale jak patrzę na zdjęcia z Sylwestra, to wydaje mi się, że mam trochę za mało \"ciałka\" gdzieniegdzie. Jak bym zaszła w ciążę, to może bym wreszcie nabrała na dłużej więcej krągłości, haha.
  6. No i dodam, że mieliśmy po Nowym Roku jedno smutne zdarzenie, bo musieliśmy dać uśpić naszego kochanego psa. Pies był stary i schorowany i już nam ledwo dychał. Lekarz stwierdził, że nie ma co dawać mu się męczyć i uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie uśpienie. Naryczałam się jak bóbr, jak go zawoziliśmy do weterynarza, uściskałam ostatni raz przed uśpieniem i teraz jakaś taka pustka w domu. Brakuje pieska.
  7. Witam, witam w Nowym Roku ! Przez cały okres świąteczny mnie nie było tutaj, ale już wracam. Oczywiście ciąży nadal nie ma. W pierwsze dni Nowego Roku przywitała mnie szanowna @, a już dzień się spóźniała, wiec miałam już wielką nadzieję, ale jednak klapa :-(. Święta u mnie spokojnie, wyspałam się za wszystkie czasy, Sylwester też ogólnie fajny, na dyskotekowej imprezie z mnóstwem jedzenia,tylko o 24.00, przy kieliszku szampana zamiast szaleć z radości, pierwsza rzecz, o której pomyślałam, to była ciąża. Zasmuciłam się i pomyślałam, czy ten 2009 rok wreszcie nam przyniesie to maleństwo. Mąż oczywiście wyczuł moje zasmucenie i o co chodzi i powiedział mi tuż po godz. 24, że dziecko to będzie nasz główny cel i główne postanowienie na 2009 rok. Zaczynamy walkę z medycyną i będziemy się badać wzdłuż i wszerz. Klempa - tak mi przykro:-(. Oby Twoim rodzicom wszystko się ułożyło pomyślnie ze zdrowiem. I nas nie opuszczaj. Jesteś zasadniczą \"członkinią\" tego forum, która dodaje wszystkim dziewuchom wiele śmiechu i radości, a tego właśnie nam potrzeba w tym całym smutku. Szokuje mnie Twoja rezygnacja ze starań, a jednocześnie podziwiam, że znalazłaś inne priorytety w życiu niż dziecko. Paradoksalnie takie właśnie wyjście może bardzo pomóc w tej całej paranoi starań - znaleźć inne cele. Mam tylko nadzieję, że nie zaczniesz się zabezpieczać przed ciążą, tylko po prostu przestaniesz celować i myśleć o tym.
  8. Mój mąż np. miał plemników o szybkim ruchu 18%, a o wolnym 30%, czyli poniżej normy - asthenozoospermia, a jeszcze lekarz powiedział, że nasienie ma całkiem dobre parametry i można z nim zajść naturalnie, tylko trzeba bardziej celować w jajeczkowanie. Chyba że zależy od tego, jakie kryteria się bierze pod uwagę, są przecież różne interpretacje wyników, różne sposoby badań.
  9. Lulu, no co ty, wynik jest dobry, przecież jest nawet napisane normospermia - czyli brak odchyleń od norm. W ruchu postępowym jest 35%, a norma jest powyżej 25%, ruchliniowy wyszedł u partnera angeli 18%, a w sumie suma tych dwóch procentów ( postępowy + liniowy )powinna być minimum 50% i tak jest. Przecież te wyniki są super.Tak samo ilość plemników i procent plemników o prawidłowej budowie. Zresztą diagnoza mówi sama za siebie. Normospermia.
  10. 4 mala - albo i w czwórkę z bliźniakami....hehe.Oby wszystkim posypało się tyle dzieciątek, że nie nadążymy w nocy wstawać do płaczących maluchów. Chociaż - o kurka, jak pomyślę, że ja, taki leń,miałabym się w nocy zrywać z błogiego snu do płaczu dzieci, to mnie ciarki przechodzą....brr.Ja się nie mogę wyspać dobrze sama, a co dopiero z dzieciaczkiem....
  11. Witam już prawie Świątecznie. U mnie totalna kicha z przytulankami w najlepsze dni płodne. Był weekend, sam środek płodniaków, śluzik taki, że mucha nie siada, a my NiC, zero przytulań, podły nastrój, skłóceni, nawyzywaliśmy się na siebie i tyle z płodniaków, myślałam że umrę z rozpaczy, że zmarnowaliśmy tak cenne dni i teraz czekać tyle czasu do następnych.Kicha, i to na same Święta, zero nadziei, że może na Nowy Rok coś się zagnieździ:-(
  12. Angela, co oni mają gadać innego poza:"wszystko będzie dobrze", ale czasem te słowa wypowiedziane odpowiednio z odpowiednich ust naprawdę pokrzepiają. Mi kiedyś mąż tak powiedział, ale z takim gestem i spojrzeniem, że naprawdę w to uwierzyłam i przez chwilę poczułam się naprawdę szczęśliwa i pełna nadziei. Lulu - ja się zawsze wkurzałam kiedyś, jak byłam przeziębiona na sam środek płodniaków - katar, kaszel, czerwony nochal i trupi wygląd na pewno nie sprzyjały przytulankom - trzeba było się od siebie trzymać raczej z daleka. Najlepiej było zaraz po ślubie, w podróży poslubnej, zamiast skupiać się na upojnej nocy poślubnej, to ja kaszlałam jak stary gruźlik w poduchę przez pół nocy,tak sie rozchorowałam po weselichu, aż mąż pękał ze śmiechu.Ostatnie miesiące na szczęście wcale nie choruję, ale to chyba dzięki szczepieniu przeciw grypie....
  13. Ja mam tym razem jakiś dziwny cykl, coś mam wrażenie, że owulki nie było, bo właściwie śluzu nie ma.Mijają kolejne dni, a tu susza.Tylko jakieś pobolewanie od czasu do czasu w jednym jajniku. Pewnie pustaka w tym cyklu walnęłam i zero jaja.Albo o dziwo będzie tym razem jajo później.Testu na owulkę nie zrobię, niech się testy bujają, temperatury też nie mierzę, na monitoring nie mam zamiaru iść, po co to robić, skoro to i tak nic nie daje.Niech się ten cykl wypcha sianem za przeproszeniem, a test ciążowy zrobię w Sylwestra nie z nadziei, tylko z przezornosci, żeby czasem alkoholem kochanej, potencjalnej kruszynie szkody nie zrobić i wypić toast z czystym sumieniem.
  14. Ale wiecie, mimo starania się teraz o przytulanka w dni płodne, to nie wyliczam i nie celuję jak głupia na ten 1 jedyny dzień.Po prostu przyjmuję, że mniej więcej jakiś czas po @, jak zaczyna mi się śluz pokazywać, to trzeba trochę się powyginać. Kiedyś to było tak, że testy, liczenie i trafianie z precyzją na ten 1 czy 2 dni i pilnowanie, by tylko tego dnia nie przepuścić, lub zakładanie, że musi być szarganko w ten, ten i ten dzień, normalnie jak liczydło.Teraz trochę jest mimo wszystko luźniej, nawet zapominam czasem jaki to dzień cyklu i kiedy była @. Tylko nadal przeżywam ten ból, jak ukaże mi się widok ciężarnej czy dzieciatej koleżanki. Ostatnio np. mieliśmy taki dzień majstrowania w domu, zakładaliśmy z mężulkiem w domu parę nowych rzeczy, które kupiliśmy sobie z okazji Świąt i tak było wesoło, z żartem, fajnie, wygłupialiśmy się stojąc na drabinach i przykręcając śrubki, miałam super humor, aż tu nagle zadzwonili znajomi - kumpel i kumpela, która jest w 5 mies. ciąży - zadzwonili, żeby zapytać, czy jesteśmy w domu, bo chcą wpaść do nas na chwilę.Jak to usłyszałam, od razu włączył się schemat, że ona w ciąży i nie chcę jej oglądać.Smutek zasłonił cały dobry humor.W końcu przyszli do nas, znajoma siedziała na kanapie wypinając co chwila brzuch, stękając i głaszcząc się po nim, a ja wścieklicy dostawałam.Nie weim, czy to taki naturalny odruch z tym głaskaniem i wypinaniem, czy tak specjalnie robiła na moich oczach, ale mnie te gesty bolały. Potem byłam milcząca i smutna przez resztę dnia, ale słowa nie powiedziałam mężowi, czemu, żeby go nie wkurzać. Jakaś paranoja z tym moim nastawieniem do ciężarnych koleżanek.
  15. Witam ! Oj ze mnie też taki babsztyl z tymi przytulaniami w dzień płodny. Teraz np.ostatnio - przedwczoraj - mąż przyszedł do łóżka i widzę, że ma ciągoty, to akurat mi się strasznie nie chciało i odmówiłam, bo wiedziałam też w sumie, że to niby dzień teoretycznie płodny ( 11 dc), ale rewelacji ze śluzem nie ma i lepiej poczekać do następnego dnia. No i przyszedł ten następny dzień ( wczoraj ), to ja przyszłam wykąpana i wypachniona do łóżka zainteresowana przytulankiem, a mąż w najlepsze zakiereszowany w kołdrę, pod szyję ubrany, wgapiony w ciągmący się godzinami film i stwierdzający po godzinie, że mu się teraz nie chce i czy możemy to przesunąć na jutro- no i walnęłam focha, mówiąc coś o płodniakach,odwróciłam się plecami i zabunkrowałam w kołdrę. W końcu doszło do tych przytulanek, ale w jakim nastroju, z focha i obrazy, bo trzeba, bo dziś jest szansa. W zeszłym cyklu jakoś samo nam przychodziło akurat w te dni, rzucaliśmy się na siebie z wielką chęcią akurat w płodniaki, no ale ciąży i tak z tego nie dało.
  16. Wiecie co, tak patrzyłam na pierwszy wpis lulu na tym forum i widzę, że ten topic ma już 7 miesięcy !!!! I nadal działa. Ja wprawdzie dopisałam się później, ale też już trochę czasu minęło od mojego 1 wpisu !!! Trochę się dziś podbudowałam w pracy, bo ktoś nie mógł się nadziwić, że jestem już mężatką, powiedział mi:\"Taka młoda dziewucha i już mężatka ?\" Czyżbym nie wygladała na swoje 29 ? To mnie tak podbudowało, że jeszcze nie taka stara baba ze mnie i to nie ostatni gwizdek, by mieć dziecko. A sprawa z moim ginem jeszcze nie przesądzona, bo mówił mi, że po Nowym Roku może jednak będzie przyjmował po południu.Chyba więc nie muszę szukać nowego gina, tylko cierpliwie poczekać do stycznia i chodzić dalej do obecnego lekarza.
  17. Bo to takie też bez sensu z tym alkoholem. Ja tam z reguły niewiele piję, a ostatnio to przy każdej okazj do drinkowania się ograniczam do 1 lampli czy 1 drinka, nie chcąc zaszkodzić staraniom, ale idę na porządną imprezę sylwestrową i nie chcę tam siedzieć licząc każdą kropelkę alkoholu, którą wypiję, bojąc się, ze zaszkodzę potencjalnej ciąży.Chcę się wyszaleć, podrinkować ile mi się będzie podobało i odchamić, jak już pisałam wczesniej. Kurczę, przecież wciąż nie mogę myśleć o jakiejś wirtualnej ciąży, której nie ma...Zrobię po prostu test, jak wyjdzie negatyw, to nie będę się hamowac w Sylwestra.
  18. Mój m też mi powiedział ostatnio, \"Czy dziecko to jakiś mus ? Jedni mają dzieci, inni nie i nie należy robić z tego afery !\" Wkurzył mnie i mu odpowiedziałam na to, że ma sobie wyobrazić, że nie ma penisa, albo jest całkowitym impotentem i jak by się czuł - że ja czuję mniej więcej to samo nie będąc wciąż w ciąży, jak bym była niepełnosprawna lub okaleczona na ciele.Podziałało, bo chwilę zamilkł i nie wiedział, co ma powiedzieć. U mnie z kolei jeśli chodzi o owulkę, to jest piękna co miesiąc bez wspomagaczy,pecherzyk rośnie prawidłowo i peka, a wcale się nie umiem cieszyć z tego powodu,wręcz się dołuję,bo i tak w niczym to nam nie pomaga, jajo uparło się i nie chce się zapłodnić, mimo monitoringu i rzutu plemników w przytulanku wprost na pekające jajo :-( No i ja też jestem w gorącej wodzie kąpana i chcę wszystko od razu. Może dlatego tak mnie męczą te starania.
  19. Ja mam dołka dzisiaj. Chciałam jeszcze przed Świętami załapać się na drugie badanie nasienia z mężulem do mojego lekarza, ale okazało się, że totalnie pozmieniał godziny przyjęć i przyjmuje w czasie, gdy mąż i ja jesteśmy w pracy i kompletnie nam nie pasi. TOznajmił mi również,że po Nowym Roku też będzie już na stałe przyjmował w tych godzinach :-( Czyli nie mamy szans, by do niego dalej chodzić, bo przecież nie będziemy co miesiąc brać kilku dni urlopu lub się zwalniać na kilka godzin z pracy ze względu na wizytę u lekarza. Zostałam na lodzie, bez gina,przed Świętami i muszę szukać nowego, który nas dalej poprowadzi, a tak chciałam przed wigilią już wiedzieć, co z tym nasieniem męża i jaka diagnoza dalej.Boje się, boinne giny od niepłodności, na których mam namiar w moim rejonie, to albo przyjmują na zapisy z miesięcznym wyprzedzeniem albo są strasznie drodzy, a do tego, którego miałam do tej pory mogłam iść, kiedy chcę i na NFZ :-( No i złapał mnie taki smutek na te Święta, znów mnie przypyliło z martwieniem się, że nie mam dziecka i nie umiem bez niego żyć i na dodatek nic nie wiem, co dalej z naszym leczeniem, nawet nie wiadomo u kogo i za ile....Ach.... Klempa, właśnie, racja, to nie mówione, że osoby \"po przejściach\" nie mogą ułożyć sobie życia na nowo. Nie nalezy przejmowac się tym , co gadają inni, tylko robić po swojemu wedle własnych uczuć.
  20. Słuchajcie, można się doszukiwać stresów, blokady, problemów z ciałkiem żółtym, nieregularnych @, nadmiernego bulu piersi , problemów z pracą, a tak czy tak ten co ma zajść, to zajdzie w miesiąc i z tymi wszystkimi dolegliwościami i problemami. Przekonałam się po przykładach z mojego otoczenia. Palą, piją, mają nieregularne @, bolą ich piersi, biorą latami tabletki anty, mają problemy hormonalne,nie celują w owulkę, a zachodzą bez problemu w przeciągu niecałego roku lub dużo krócej.
  21. Ja tam nie myślę, że ten ból piersi jest oznaką jakichś niewydolności. Po prostu zwykły ból przed @, jaki ma milion kobiet. U mnie akurat to nie jest duży ból i pojawia się przy mocniejszym nacisku, przy lekkim, czy jak leżę na brzuchu, prawie tego nie czuję. Poza tym moja znajoma, która uskarżała się od niepamiętnych czasów na straszne bóle piersi, nawet była u gina z tym, który też podejrzewał niewydolność,zaszła w ciążę po 3 cyklach prób. Moja przyjaciółka też miała ból piersi dość ostry przed @ - zawsze i zaszła z wpadki ze stosunku przerywanego. Obydwie dziewczyny miały też ból piersi po zapłodnieniu, po terminie @, który się jeszcze dodatkowo wzmógł. Naprawdę, nie ma reguły na zajście w ciążę. Wszystko możliwe.
  22. j82 - a kochasz go ? Wiążesz z nim przyszłość ? Bo jeśli tak, to nie ma co szukac takich wytłumaczeń. Jeśli się kochacie i chcecie z soba być, to zadne dzieci z poprzednich małżeństw,byłe żony i rozwody Wam nie przeszkodzą. Chyba, że nie jestes pewna. Na pewno trudniej pod takimi właśnie względami żyć z facetem z przeszłością, to są inne relacje niż w przypadku takich "świeżynek", co pierwszy raz ślub brali ze sobą. Ja nie mam doświadczenia z takiej strony, to w sumie nie powinnam się wypowiadać, tak tylko swoje zdanie wypisałam. Myślę, że na miłość nie ma rady, nie ma sie co kierować rozsądkiem czy opiniami innych, że może to niewłaściwy facet. Jeśli jesteście z sobą szczęśliwi, to nieważne, jaką kto miał przeszłość.
  23. 4-mala -też myślałam, czy to nie jakaś blokada z powodu teściowej, ale te problemy trwają od zupełnie niedawna, wcześniej było super, na luzie, nawet bym nie pomyślała o wyprowadzce. Poza tym często gdzieś wyjeżdżamy z mężem i też byłaby okazja na poczęcie na luzie, bez teściów, a mimo to nadal nic. Poza tym kiedys nasi rodzice mieszkali w jednym pokoju z dziadkami, teściami itd, a dzieci mimo to rodziły się na pęczki. Nie wiadomo tak naprawdę, od czego to zależy. Teściowa zawsze była dla mnie miła, nieba by mi uchyliła. Ostatnio tak się zmieniła. Jej wyznałam, że mamy problem z poczęciem, jak widziałam, że rosną w niej chęci na wnuka i cała sie śmieje, jak o tym pomyśi,o i od tego czasu mijają miesiące, a efektów wizyt u gina nie ma. Teściowa przestała teraz zupełnie gadać na ten temat, z wyjątkiem ostatniej kłotni, gdy nagadała mi w złości, że dlatego, że jesteśmy bezbożnikami, nie możemy mieć dziecka. My też zrobilismy się smutniejsi, kłótliwi, ona widzi, że ja martwię się tym problemem i pewnie na niej też się to odbija, traci nadzieję, że kiedykolwiek zobaczy tego wnuka od swego syna i wylewa ten smutek gniewem.Też tak może być.Wszystkie jej siostry, ciotki z jej strony normalnie cieszą się ciążami, czy swieżymi niemowlakami swoich synowych czy córek, co rusz ma telefon z szczęśliwymi wieściami, a ona co, nic, pustka.Wnuka ani widu ani słychu.
  24. Klempa, a naprawdę to nie może być ciąża ???? Różnie bywa z objawami wczesnej ciąży, byłaś u gina ??? A jesteś teraz przed @, czy na innym etapie cyklu ? Hanka, co do bólu piersi, to ja też latami wcale nie miałam przed okresem. Zero bólu piersi, tylko ciągnięcie i pobolewanie w dole brzucha. Jakieś 3 cykle temu jednak nagle zaczął mi się ból piersi przed @. Już myślałam, że to ciąża, bo pierwszy raz mi się taki objaw pojawił, nawet tutaj o tym pisałam,ale jednak okazało się, że tak po prostu mi się zmieniło i okres przyszedł. Od tego czasu w każdym następnym cyklu bolą mnie piersi tak ponad 10 dni przed @, krótko po owulacji.
  25. Pozdrawiam. Kawał o anemikach - powalający ! 4mala- takie dobre wieści od gina to najlepszy sposób na poprawę humoru. My idziemy wreszcie na to drugie badanie nasienia w przyszłym tyg., mielismy iśc już w tym, ale praca mężulowi nie pozwoliła :-( i nie było kiedy oddać chłopaków do badania :-) Ja znów miałam starcie z teściową:-( Nie wiem, co się stało z tą miłą, spokojną i do rany przyłóż kobietą sprzed kilku lat - stała się wredną, złośliwą ,upierdliwą teściową.Obraziła się znów na nas o bzdurę, a nie zdążyło minąć dobrze kilka dni od ostatniej kłotni, więc wygarnęłam jej to. Ona na to zczęła na mnie najeżdżać i powiedziała mi m.in., że za rzadko chodzę w niedzielę do Kościoła i zrobiłam z jej syna bezbożnika i to przez to Bóg nie daje nam dziecka. A do tego dodała, że bardzo dobrze, chwała Bogu, że nie mamy dzieci, bo nie nadajemy się do tego.Nie wiem, dziewczyny, super mi się z nią kiedyś dogadywało, a teraz taka klapa. Staram się jednak nie przejmować tym komentarzem i myśle o szukaniu powoli własnego kąta dla mnie i męża - bez teściowej. Może coś się znajdzie w 2009 roku.
×