Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. Klempa, natchnęłaś mnie z kawałami, dorzucam 2 znalezione w necie na poprawę humoru: Dlaczego mężczyźni są jak plemniki? - Bo tylko jeden na milion jest użyteczny. Ciężarna mama do swego synka: Wiesz, w moim brzuszku jest coś, o czym marzysz... Hurra! -Cieszy się malec- Będę miał pieska!
  2. Sorry, próbuję wyczarować jakąś inną buźkę :)
  3. Wiecie co, odpowiadajmy na takie pytania kawałem ze stopki Klempy, to juz w ogóle nie będą wiedzieli co powiedzieć. Mam pytanie techniczne, jak robicie te bardziej skomplikowane buźki, tzn. cos więcej niż tylko :-). Ja tylko wpisuję średnik, kreskę i nawias i mi taka buźka:-) wychodzi. Co robicie, by wstawić inne, nie widać tu na stronie żadnej opcji wstawiania ikonek.
  4. Ja tam jestem tak nastawiona, że jak ktoś by mi teraz walnął, że nie mam dzieci, bo wolę kasę, to bym go zjechała z góry na dół albo odpowiedziała jakoś tak dyplomatycznie aczkolwiek kłująco, ze by zamilkł na najbliższe 8 godzin.
  5. Tak myślę, że może łatwiej byłoby mi nie myśleć o problemie, gdybym nie zwracała uwagi na innych, tylko traktowała to tak, że to moje życie i nie ważne, czy inne mają dzieci czy nie. Ja tak naprawdę zaczęłam zauważać problem, jak tu nagle zaczęły się ni stąd ni zowąd wśród znajomych sypać ciążę. Czyli problem pojawił się przez presje otoczenia. Pierwszy podryg niepokoju był już, jak moja kumpela zaszła w ciążę od stosunku przerywanego. Wtedy zapaliła mi się lampka, że przecież ja też to stosuję od 1,5 roku, czasem było i "zapomnienie się" i finał w "głębi" i jakoś wpadki nie było. Zaczęłam się wtedy martwić, czy oby czasem nie jest coś nie tak. Tyle przecież piszą o zawodnosci tej metody, a u nas nic nie było. No a potem świadome starania, wkoło sypały się ciążę, no i początek dramatu.
  6. No my też z mężem, jak zaczęliśmy objeżdżać rodzinkę jakiś czas po ślubie - to zaraz pytanie - \"A KIEDY WY....?\" Jak by tak można było tylko pstryknąć i rach bach - ciąża. Ja nie wiem, czy w czasach tych naszych ciotek, mam i babć to zachodziło się w ciążę od samego pomyślenia o tym ? Jedna ciotka tylko nas obroniła, która odpowiedziała na to pytanie tak:\"Spokojnie, przecież oni sa dopiero rok po ślubie....gdzie tu zaraz dzieci\" No i moja teściowa też wtrąciła zdanie w naszej obronie:\" Nie każdemu od razu przychodzi na zawołanie\". Jednak pierwsza wizyta u rodzinki po ślubie to zawsze pytanie standard - \"a kiedy..... ???\" No i weź tu bądź radosna i zadowolona, jak Cię piętnują na każdym kroku...i tylko wzmagają zdenerwowanie.
  7. Powiem Wam, że w naszym problemie dużą rolę właśnie odgrywa presja społeczeństwa. Gdyby nie to, co dzieje się wokół nas w związku z zachodzeniem w ciążę i zakładaniem rodziny, to podejrzewam, że nasze troski byłyby o wiele mniejsze. Jak piszecie o tej Holandii to myślę, że w takim kraju faktycznie łatwiej żyłoby się z niepłodnością. Widze, że jest tam taka różnorodnośc sposobów życia, że każdy może czuć się swobodnie i dobrze w swojej roli, nieważne jaką drogę wybrał czy jaka mu los narzucił. My po części tak przemy na własne dziecko nie tyle z własnej chcęci, ile z pragnienia życia w ogólnie przyjętych obyczajach - \"bo wszyscy wkoło tak mają\". No i człowiek - wiadomo, w większości sytuacji życiowych nie chce odbiegać od grupy, a jak odbiega, to czuje się niedowartościowany. Podobnie jest z wszystkimi innymi nazwijmy to \"przypadłościami\" - choroby, niepełnosprawność itd, itp. Ile razy Ci ludzie też czują się jak ufo na planecie ziemia - to samo z nami. Ufoludki to rzecz dziwna i niespotykana - nieprawdaż ? U nas powoli styl życia też się zmienia, małżeństwa zawiera się coraz później, dzieci planuje też później. Jednak wciąż stereotyp wpojony lata temu istnieje, trudno nam się od niego uwolnić. Każda \"inność\" jest wstydliwa, nie mówi się o tym, jak np. o tym, że chodzimy do lekarza, żeby móc spłodzić dziecko.Podejrzewam,że w Holandii nikt by się nie ukrywał z czymś takim. U nas jest to nadal nietypowe i dziwne.
  8. Ja uważam, że in vitro to jak najbardziej potrzebna rzecz dla par, dla których poza tym nie ma innych szans na zajście. Tylko ta kasa... Gdybym sama miała sie temu zabiegowi poddać, chciałabym, ale przerażałaby mnie kasa. Zastanowiłabym się, czy warto zbierać tyle kasy na cień nadziei, bo procentowo szanse nie są duże. Z jednej strony zrobiłabym, co się da, ale z drugiej nie chciałabym wpaść w bankructwo z powodu wydawania kasy na złudne nadzieje.
  9. Kurka, nawet w piosenkach światecznych z radio - co druga piosenka to motyw dzieci - children singing, children playing, children, children - i wszyscy weseli, radośni i teksty, że nikt się nie smuci - i tak sobie myśle, chyba nie kazdy do końca taki happy, jesli tych children nie ma !
  10. Racja - oni to mają jeszcze z badania przyjemność, facet zawsze ma lepiej. Czytałam kawałek tego artykułu z Newsweeka, o którym któraś z Was tu wspomniała. Faktycznie jest tam napisane, że tylko 20% Polaków uważa kobiety płodne za pełnowartościowe. Oglądaliście może kilka dni temu program Tomasz Lis na żywo na tvp2 ? Była rozmowa na temat refundacji in vitro i padł taki komentarz ze strony przeciwników tej refundacji co do dramatu, jaki przeżywają pary niepłodne. Powiedziano, że niektórym odstające uszy też wydają się problemem i uważają, że muszą to koniecznie wyleczyć......Więc w domyśle wiadomo....że niby my mamy akurat taki problem i akurat nam wydaje się on dramatyczny.
  11. No ja dodam jeszcze a propos komentarzy, może nawet to już pisałam, że moja znajoma mająca 1 dziecko, której zajście w ciążę nie sprawiało najmniejszego problemu, tyle tylko że często miała poronienia, zanim się tego dzieciaczka doczekała, to mnie zapytała tak na moje stwierdzenie, że od ponad roku nie możemy zajść w ciążę:"Niemożliwe, a Wy czasem sie nie zabezpieczaliście w tym czasie, że nie wyszło ?" Normalnie niepojęta rzecz, że w rok nie zaciążyłam. Takież to dziwne dla łatwopylnych.
  12. Wiesz lulu, też jestem wściekła na komentarze \"łatwo zachodzących\", ale czasem tak sobie myślę, że przecież oni nic takiego złego nie mówią. To w sumie normalne, tradycyjne komentarze zwykłych osób co do dziecka.Nam tylko się wydaje chyba, że mówią nie wiadomo co, bo nas to boli i byle uwaga nas wkurza. Oni nie rozumieją, czemu my nie mamy dzieci, a my nie rozumiemy, dlaczego im przychodzi to tak szybko. Dobrze odpowiedziałaś jednak tej koleżance. Przynajmniej nie będzie myślec, że odkładasz decyzję o dziecku, bo wolisz pracę. Ja bliskim znajomym i rodzinie mówię prawdę, że się staramy i nie możemy wystarać, przynajmniej mam coraz mniej bolesnych komentarzy, bo jak wiedzą, to milczą i w ogóle nie zahaczają tego tematu przy mnie i mam spokój. Ale ręczę, że niektórzy w rodzinie jak ja i mój mąż nie słyszymy, to się dziwują i żalą, że z nas takie bidule i nie możemy miec dziecka.
  13. Faktycznie dowcip zabójczy, dopiero teraz zauważyłam !
  14. Ale zamęt, ale szum, ile nowych dziwczyn, no, no - super !!! Bo ostatnio to jakos zamarł ten topik, aż tu nagle takie ożywienie. A propos artykułu o niepłodnych kobietach - niepełnowartościowe to są kobiety, które twierdzą, że osoby niepłodne są niewartościowe. Właśnie mnie też to wkurza - takie babki, co od podmuchu wiatru w pół godziny zaszły w ciążę śmią oceniać problem, który ich nie dotyczy...ach, co za ludzie. Ziółko - to jest motto roku !!!! Póki 1 żywy plemnik, póty nadzieja !!! Stalowooka - bądź w naszym problemie też stalowa i odbijaj wszelkie smuty i przeciwności jak stal ! Ja mam chyba już świąteczno - sylwestrowy nastrój ! Merry Christmas !!!
  15. Mam dla Was następne pocieszenie - te z nas, którym uda się zajść , może i po latach walki, będą w stosunku do swoich rówieśniczek o niebo młodsze ze swoimi bobasami. Wszystkie, którym łatwo poszło i juz dawno cieszą się dziećmi, za jakiś czas będą już szykować się do pełnienia roli Pań w średnim wieku i babć, a my dopiero zobaczymy, co to młodość ! Wtedy będą nam zazdrościć tych bobasów.
  16. Hanka, ja po jakiś 7 miesiącach starań miałam identiko jak Ty, jak czytałam Twój post, to miałam wrazenie, że ja go napisałam. To samo zawsze po owulacji. Pytałaś się, jak sobie z tym radzimy - ja uważam, że sobie nie radzę. Wciąz trwa ta trauma. Teraz po 15 miesiącach starań może już trochę szukam jakiś wyjść z problemu, staram się tak nie martwić, nawet ostatnia @ nie wywołała u mnie płaczu i załamania jak zawsze. Stwierdziłam, że jakiś czas można się tak dołowac, ale jest jakaś granica, nie pozwolę, by rozpacz pozwoliła mi umrzeć, jak to podobnie napisała lulu, bo naprawde nie zauważę, jak lata mijają i nic z życia nie mam.Może z czasem jest większa olewka z tematu, ale miałam i nadal mam to, co Ty, tylko w miarę czasu troche zmienia się nastawienie. j82 - to samo u mnie z alergią na ciężarne kobitki. Też powiem identiko. Kurczę, nie jestem sama !!! Ile nas jest - to niepojete...
  17. A apropos kłótni z mężem, to my czasem też tak mamy, że przez 2, 3 tygodnie to non stop kłótnie i sprzeczki słowne o byle co. Ostatnio na szczęście, odpukać, dawno tego u nas nie było, kłócimy się teraz rzadko i jak już to krótko i niezbyt intensywnie. Najczęściej to u nas zdarzały się zawsze sprzeczki przed jakimś wyjazdem lub imprezą i nie raz siedziałam na jakiejś dyskotece, u znajomych czy na wycieczce ze skwaszoną miną, wściekła na mojego m i miałam zupełnie strutą imprezę. Niektórzy znajomi już są nawet przyzwyczajeni i się z tego nabijają, że się na siebie wpieniamy, jak gdzieś idziemy lub ktoś przychodzi.Dwójkę naszych najlepszych znajomych poznałam w sumie jadąc z nimi samochodem i kłocąc się ostro z moim m, mieli z nas polewkę całą drogę. No i kurka, jakoś ci znajomi sie nie zrazili, wręcz przeciwnie, wszędzie z nimi od tamtego czasu bywamy i jeździmy na wspólne wakacje
  18. Klempa, mieszkanie to byłby idealny pomysł. Fakt, oboje zarabiamy, ale nie są to znowu aż takie kokosy,żeby władować się w taki kredyt i koszty urządzenia mieszkania praktycznie od łysych ścian. Nam nic teraz nie brak w bieżącym życiu, jesteśmy w stanie utrzymać samochód, siebie, kupić sobie to, co potrzeba i nawet gdzieś wyjechać, ale boję się, że jak by doszło to mieszkanie, to mogłoby być cienko. Jeszcze sam kredyt to dałoby się spłacać z 2 pensji, ale urządzić taka chatę, kupić wszystkie meble, urządzenia, cały remont ? Masakra cenowa !
  19. Czy teściowie dobrzy, czy źli, najlepiej mieszkać na swoim. Nawet jak teściowie nam dobrze życzą i nas lubią,to przy wspólnym mieszkaniu zawsze jedno będzie drugiemu wchodziło w paradę, a to w kuchni przy gotowaniu, a to jak zaprosimy znajomych, którzy dłużej posiedzą, podczas gdy teściowa już o 9 wieczorem chce kłaść się spać, a to jak dłużej pośpimy, podczas gdy teście wstają jak to starsi ludzie z bladym świtem. Między nami - młodymi, a nimi, starszymi jest podstawowa, jedna różnica, która właśnie sprawia, że te wszystkie kłotnie o byle co powstają: mianowicie - rodzice i teściowie lubią jak jest wedle ich zdania i jak dzieci robią też wedle ich zdania - gotują, tak jak chce mama czy tata, kłócą się lub nie kłócą, tak jak chce mama czy tata,układaja sobie życie tak, jak chcą rodzice, a nam - ich dzieciom - jest obojetnie jak teściowie gotują zupę,o której wstają w sobotę z łóżka,z kim i o czym rozmawiają i ogólnie jak żyją, bo bardziej obchodzi nas własne życie i nasze sprawy. W tym myślę tkwi sęk nieporozumień z teściami.
  20. Gift - to życie to naprawdę jest czasem niesprawiedliwe. Oby Bóg Ci wynagrodził w kolejnym i szybkim zajściu w ciążę. Komentarz o brzuchu - poniżej pasa, ale nie ma co się przejmowac takimi komentarzami. Adelka - ten lekarz chyba też przesadził z tym zdaniem o zazdrości o brzuch. Czy on jako leczący niepłodność nie zdaje sobie sprawy, że takie uwagi są nie na miejscu i co przezywa taka kobieta ? Ja o dziwo nie mam jak zawsze doła w 1 dzień miesiączki, może to też dlatego, że przyszła z zaskoczenia, wcześniej, niż się spodziewałam.Jakoś normalnie mam humor i nie zjadła mnie czarna rozpacz - co się ze mną dzieje ??? Mężowi nie marudziłam, wręcz przyjęłam to lightowo.Mąż mi za to powiedział - \"Zobaczysz, kiedyś ciąża sama przyjdzie \" Jestem dobrej myśli i dobrego nastawienia. Tylko czasem mnie zaboli, jak zobaczę bladym świtem, jak idę do pracy młodą mamę z dzieciaczkiem w autobusie, pędzącą może gdzieś do żłobka czy zawieźć małego do babci. I wiecie co ? Tak się zapierałam przeciw adopcji, a ostatnio coraz więcej o niej myślę i się zastanawiam. Klempa - jeszcze dorzucę kilka słów o teściowej. Moja też była bardzo fajna, ja ją lubiłam, ona mnie, też mówiłam, że jest zaprzeczeniem wszystkich kawałów o teściowej, w ogóle nie przeszkadzała mi, wręcz dobrze mi się z nią mieszkało.Też psioczyła na syna, a mnie broniła.Jednak jak ktoś dowiadywał się, że mieszkam z teściową, to kazał mi czym prędzej się wyprowadzać na swoje, tłumacząc, że nawet jak teraz mam dobrze, to tylko mi się wydaje i że kiedyś będę miała prędzej czy później piekło.Ja się wtedy smiałam i mówiłam - nie wydaje mi się, bo dobrą mam teściową - no i co ? Mieli jednak rację, po jakimś czasie zaczęły się pojawiać nieporozumienia i powoli zaczęłam stwierdzac, że teściowa robi typowe rzeczy z wszystkich opisów o złych teściowych.Raz jest lepiej, raz gorzej, ale fakt - często myślę, że lepiej byłoby na swoim, a siedzimy z teściową, bo własne mieszkanie musielibyśmy dopiero kupić, co wiąże się z kredytem i podwyższonymi kosztami życia na najbliższe 30 lat,a wynajmowanie to też ogromny koszt, nie mówiąc już o koszcie wyposażenia takiej chaty.To chyba murowane bankructwo, takie pójście na swoje.Przynajmniej w naszym przypadku.Ale się rozpisałam
  21. Witam, mniejsza już o teściowe, chyba jej się głupio zrobiło i zaczęła się mile zachowywać od czasu naszej kłotni. A tak z innej beczki - to dostałam wczoraj @ - łeeeeeeeee !!! Ale jakoś w depresję z tego powodu nie wpadłam.Chyba się po prostu przyzwyczaiłam, że to normalne, a ciąża to byłoby nienormalne.
  22. Czasem sobie tak myślę, jak by to było, gdyby się dziecko wreszcie pojawiło, a my nadal mieszkalibyśmy z teściową. Pewnie też ciągłe rady i komentarze, jak mam własne dziecko wychowywać.
  23. Ach te teściowe, chyba nie ma takiej, która by nie zalazła za skórę....
  24. No właśnie, mam wrażenie, że mama mojego męża traktuje nas oboje, jak takich gówniarzy, których trzeba wszystkiego uczyć i którzy muszą słuchać się rodziców. Ona zawsze w jakiś tam drobiazg lubiła się wtrącić,niby w dobrej wierze, bo ona wie lepiej i chce dla nas dobrze, ale przeważnie nie miałam odwagi nic jej powiedzieć, tylko przytakiwałam, albo nic nie mówiłam. Zresztą nawet specjalnie mi to nie przeszkadzało. Od pewnego czasu jednak mnie te sytuacje drażnią i mam więcej tej odwagi, stwierdziłam, że jestem dorosłą kobietą, mężatką i nikt nie będzie mi dyktował jak mam co robić w życiu i zaczęłam jej w niektórych sytuacjach dawać do zrozumienia, że ma się nie wtrącać. Ona zawsze mnie lubiła i mam wrażenie że ostatnio zauważyła u mnie mniej wylewności w stosunku do niej i może też się odgryza. Masz rację, musiałabym na spokojnie jej wytłumaczyć, jakie jej zachowania mi przeszkadzają i że chciałabym, żeby tak nie robiła.
×