Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

marzenie255

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez marzenie255

  1. NICK.......WIEK....MEJSCOWOŚĆ...STARANIA.... ..TERMIN@....CIĄŻA ziółko_80......28.....Warszawa.......14 m-cy....20.09.08 Witam i uaktualniam tabelę co do swojej osoby: lulu2008.......30.....Warszawa.......ok 2 lata.....28.10.08 4mala......... .27....Białystok..........16 m-cy.....26.09.08 marzenie255..29 lat..Polska.........13 m-cy........20.10.08 zuzia23.........23.....Niemcy............5 m-cy.....28.09.08 ANGELA82......26.....PSZCZEW.........12 m-cy.....02.10.08 MadzixNeo....27.....śląskie.............26 m-cy.....08.11.08 anaona.........25.....Lubelskie..........21 m-cy....16.10.08 anula78........29.....okol.Siedlec....... .4 lata kalpek .........22....świętokrzyskie.....21m-cy wiolka-b1.....29.....okol. Poznania..... 14 m-cy zabusia123...25.....Irlandia................. 2 m-ce Deauville......25.....Bydgoszcz............ 3 m-ce tulipanek... .28.....Małopolska......... 7 m-cy......15.09.08...3 tc... eternal.......34......śląskie.................16 m-cy....29.07.08...8tc A propos ślubu - już po,jakoś go przeżyłam i nawet nie zlościłam się biegającymi koło mnie \"brzuchami\". Po kilku godzinach patrzenia na ciężarne dziewczyny przestało mnie to boleć. Stwierdziłam - są w ciąży to są, ich życie, ich radość, a ja mam swoje życie i o nie muszę zadbać. Pomyslałam też, ile jest wkoło innych aspektów życia i ciąża to tak naprawde kropla w morzu możliwości życia. Fajne uczucie, chyba po raz pierwszy od wielu miesięcy.Pewnie to tylko chwilowa zmiana nastroju, ale zawsze to coś. Przyjęłam nawet do siebie myśl, że nawet jak nigdy nie będzie mi dane mieć dzieci, to na pewno znajdę jakąś swoją radość w życiu i nie będę się tym wiecznie martwić. Ale przed samym ślubem walnęłam smuta. Płakać mi się chciało i byłam nieobecna. W ogóle nie miałam ochoty iść na ślub, nie miałam nastroju na uciechy weselne.Widać, musiałam właśnie popatrzeć sobie przez długi czas na to,co mnie najbardziej drażniło, by wreszcie zacząć normalnie o tym myśleć. Terapia szokowa. Tak samo, jak ktoś boi sie np.wody. Musi do niej wejśc i to jeszcze głęboko, by wreszcie przezwyciężyć strach przed tym.
  2. Witaj Lena ! A jest jakieś medyczne uzasadnienie Twoich niepowodzeń ? Rozumiem, że chodzisz do lekarza - od jak dawna ? Kiedy miałaś ten okres rozpaczy i złości na innych ? Może inseminacja się powiedzie. Trzeba wykorzystać wszystko, co daje szansę. Ale rozumiem doskonale to, że nie robisz sobie wielkich nadziei. Ja mam podobne odczucia....w stosunku do każdej nowej szansy , jaka się pojawia.
  3. Moja kolezanka już planowała ten ślub wcześniej, jak nie była w ciąży - a akurat niespodziewanie jeszcze przed ślubem zaszła w ciążę, więc chyba nie ma jej co współczuć. A propos innych sukcesów w życiu: Moja jedna kumpela mająca małe dziecko bardzo teraz cierpi, bo robi co może, a nie jest w stanie znaleźć pracy.Po prostu taki los - ona choć by stanęła na głowie, pracy nie może znaleźć - ale dziecko przyszło jej nadzwyczaj latwo. Ja z kolei mogę stanąć na głowie i dziecka nie mogę począć, a praca to dla mnie żaden problem. I tak sobie kiedys gadałyśmy, ona stwierdziła, że by wszystko oddała by mieć moją sytuację z pracą, a ja bym oddała jej wszystkie moje oferty pracy za zajście w ciążę. Los jednak jest sprawiedliwy, każdy znajdzie w życiu coś dla siebie, co mu łatwo przyjdzie.
  4. Anaona - dzięki za te wszystkie słowa. Trzeba próbować każdego dnia na nowo wziąć się w garść i tyle . Z drugiej strony chyba po prostu mam teraz taki etap i muszę przez niego przejść - kiedyś minie. Masz rację - jest wiele rzeczy, a właściwie prawie wszystko oprócz dziecka - które mi w życiu wyszły, a czego też nie ma wiele moich koleżanek mających dzieci czy będących w ciąży i nawet niektóre otwarcie mówią mi, czego mi zazdroszczą. Jestem dobrze wykształcona, mam dobrą pracę,tak samo mój mąż. Nigdy nie byłam bezrobotna.Wyszłam za mąż z czystej miłości, a nie z powodu ciąży czy innych powodów. Z mężem żyje mi się wspaniale. Dużo podróżujemy. Mamy gdzie mieszkać i z czego żyć. Jedna kolezanka z małym dzieckiem - bezrobotna zazdrości mi, że tak łatwo przychodzi mi dostanie pracy. Inna z dzieckiem zazdrości mi tego, że wyprawiłam sobie prawdziwy ślub - bo ona nie może. Inna jeszcze zazdrości mi tego, że korzystam z życia - podróżuję, chodzę do klubów, umawiam się ze znajomymi, a ona ze względu na dziecko nie może sobie na to pozwolić mimo bardzo młodego wieku. I ja głupia właśnie nie widzę tego wszystkiego, bo cały świat przesłania mi rozpacz, że nie mogę mieć łatwo dziecka. Naprawdę popracuję nad tą moją radością życia....
  5. 4 mala - wcale się nie gniewam. Wręcz dziękuję za szczerą opinię. Masz 100% racji. Wiem doskonale, że to złe, że sama niepotrzebnie się niszczę i stwarzam niepotrzebne problemy, a jednocześnie wciąż mam tę zazdrość.Ale spokojnie, staram się nad tym pracować, nie dam się wpędzić w jakiś obłęd...
  6. I wiecie co ?? Nie dość że panna młoda ciężarna, to jeszcze wśród gości będzie parka, która mimo tego, ze ma maleńkie dziecko , to spodziewa się wkrótce następnego. Istny pogrom ciężarnych !!!! I ja wśród nich - och trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie padła na tym weselu......i nie zapłakała się po powrocie z niego do domu..... Ziółko - przynajmniej zwalczyłaś jeden problem i pojawiła się nowa nadzieja.......!
  7. No właśnie nie wiem, czy to winko będę mogła pić, bo podobno kobieta starająca się o dziecko w fazie cyklu po owulacji powinna uważać tak, jak by była w ciąży, czyli między innymi nie pić alkoholu - a ja na ślubie będę po owulacji, przed okresem.....Nie chcę jakimś głupim alkoholem zniszczyć ewentualnej, kilkudniowej fasolki....Zawsze jak mi się zdarzało pić alkohol na jakiejś imprezie przed okresem, to zawsze jak dostałam @ miałam wyrzuty, że to może przez ten alkohol....zarodek nie przetrwał....Co myślicie o tym uważaniu na alkohol przed spodziewanym okresem ??
  8. Ja kurcze mam jeszcze etap ciśnienia. Nie potrafię nawet pomyśleć, że mogłabym nigdy nie być mamą, a co dopiero się z tym godzić. Nie ma u mnie będzie to będzie, tylko musi być - i to jak najszybciej...Może dlatego, że u mnie minął w sumie \"tylko\" rok. Ach, ciekawe, co mnie czeka.....
  9. Skrajności to chyba sa wpisane w naturę kobiet. Pamiętam kiedyś, kupę lat temu, jak w ogóle dzieci mnie nie obchodziły i nie planowałam ich mieć, miałam taki jeden cykl kiedy strasznie opóźniał mi się okres i byłam wręcz pewna, że doszło do wpadki. Na początku był strach i przerażenie, \"Ja nie chcę,Boże, żeby przyszedł okres \", a potem, zaledwie po kilku dniach pojawiła się radość \"Super, będę mamą\" Czułam się wspaniale. A potem pojawił się okres i byłam rozczarowana jak nigdy.
  10. 4 mala - no faktycznie skrajna myśl. Z jednej strony pragnienie dziecka, a z drugiej niepewność, czy naprawdę tego pragniesz...Ale czytałam gdzieś, że pary długo starające się właśnie powinny \"na trzeźwo\" spokojnie przemyśleć sobie, czy naprawdę dziecko to jest to, czego najbardziej chcą. Po takim zastanowieniu się czasem okazuje się, że tak naprawdę para ma inne cele i priorytety, zaczyna się więc powolina nich skupiać, wraca przez to do równowagi psychicznej i radości życia bez ciągłych myśli o dziecku....a czasem po jakimś czasie z nienacka pojawia się dzidziuś... Wiesz na jakiej myśli ja się kiedyś złapałam? Aż sama byłam zaskoczona. Jak wyobraziłam sobie moje "ewentualne"dziecko, jak jest noworodkiem, jak ma potem kilka miesięcy, lat, jak się nim opiekuję i jak wygląda wtedy moje życie, to doszłam do wniosku, że bardzo pragnę doświadczyć i poczuć, jak to jest być w ciąży i rodzić i, ale że tylko sam fakt bycia w ciąży jest obiektem moich pragnień,a nie to, co będzie po porodzie... Nawet mąż kiedyś mi mówił, że wydaje mu się, że ta moja chęć zajścia w ciążę to bardziej taki chwilowy kaprys, niż faktyczna chęć i gotowość bycia rodzicem. Może coś w tym jest ?
  11. Jak wiesz na samym początku starań, ze coś jest nie tak i to coś może utrudniać starania, to lecz zawczasu, by Twoje starania były jak najkrótsze. A czy Ty w jakiś sposób odczuwasz te torbiele ? Odbija się to w jakiś sposób na Twoim cyklu ?
  12. Ja też właśnie poczytałam trochę na temat torbieli i piszą, że mogą one być przyczyną problemów z zajściem. Widzisz, lekarz też Ci mówi, że mogą wydłużać okres starań. Więc z mojego punktu widzenia lepiej najpierw to wyleczyć, aby dać sobie większą szansę na ciążę. Może przez te torbiele wciąż widzisz 1 kreskę na teście.
  13. Lulu - a myślałam, że jestem jakaś nienormalna, bo na mnie też reklamy o ciąży i małych niemowlakach działają drażniąco. No i właśnie, te myśli przychodzą z nienacka. Byle impuls i dół na pół dnia murowany - jak by samo przychodziło bez mojego wpływu. U mnie z kolei najgorzej jest jak przebywam ze znajomymi, którzy spodziewają się dziecka - wtedy ze zdwojoną siłą odczuwam brak ciąży u siebie i oczywiście dół . Ale dziś już w miarę się czuję i jestem pozytywnie nastawiona - oby jak najdłużej !
  14. 4 mala - mimo własnych smutów- cieszę się, że juz lepiej u Ciebie i podziwiam też za siły i pogode ducha, mimo problemów.
  15. Witam ! u mnie aktualnie dni płodne i staranka. Fakt, mam tylko może z 5 % nadziei, że się uda, ale nie zaszkodzi próbować. Dziwne uczucie - nadzieja z każdym cyklem coraz bardziej gaśnie. W weekend miałam znów doła i zdałam sobie sprawę, że nie potrafię za nic w świecie szczęśliwie żyć bez własnego dziecka. To tylko rok, a ja juz mam dośc, już nie chcę więcej tych męczarni. Czasem udzielam Wam tu rad i staram podnosić na duchu, ale generalnie jest ze mną ostatnio źle i nic mnie już tak nie cieszy jak kiedyś - czasem mam takie chwile, jak np. w ten weekend, że wszystko wydaje mi się bez sensu bez tej ciąży - praca, dom, wypady ze znajomymi, kupienie sobie fajnego ciucha - wszystko bez sensu....Uszczęśliwić jest mnie w stanie tylko ciąża, a inne pocieszenia i miłe momenty w życiu, to tylko poprawienie humoru na kilka godzin, zaraz potem znów makabra...Ech, szkoda słów....co się ze mną stało ? Byłam taka szczęsliwa ! Cóż, muszę się zebrać i przestać smucić, bo i Was tymi smutami zarażę. Wybaczcie...
  16. Witam wprzed weekendem ! Na dyskotekę nie poszłam, ale za to mieliśmy z mężem kolejną rocznicę początku naszej znajomości i było bardzo fajnie - upominki, kwiatki, no i taka miła, czuła atmosfera jest ostatnio przez to w naszych relacjach - ja go wciąż przytulam, a on się często do mnie słodko uśmiecha....Hmmmm....aż na trochę zrzuciłam na daleki plan temat przewodni ostatnich miesięcy - czyli starania i przypomniało mi się, jak bardzo mi fajnie, że z nim jestem..... Dzielę się z Wami tą radością i przesyłam Wam romantyczne fluidy....................................................................:-)
  17. A wiecie co, ja mam ochotę pójść na dyskotkę. Fajne przeboje lecą w radio i tak mi się tanecznie zrobiło !!!
  18. Oj kto wie, czy to nie ciąża. Może test jeszcze nie wykrywa tego hormonu ciążowego.
  19. I pomyslec, że my staraczki martwimy się, jak nie ma u nas żadnych przykrych objawów świadczących o ciąży. Tulipanek, ile czasu od zapłodnienia Ci się to zaczęło ? Jeszcze przed planowanym okresem czy dopiero po tym jak nie przyszedł ? Opowiedz w ogóle, jakie były Twoje pierwsze objawy ciąży i czy było już jakoś inaczej zaraz po owulacji a jeszcze przed okresem , czy wszystko tak samo jak przed okresem ?
  20. Tulipanek, na pewno miłe objawy to nie są. Przyznam, że dla mnie najgorszymi z wszystkich dolegliwości były zawsze właśnie mdłości i wymioty. Wręcz bałam się i błagałam zawsze, jak było mi niedobrze, żeby tylko nie skończyło się to twarzą w twarz z kibelkiem...I też jak sobie wcześniej myślałam o ciąży, to stwierdzałam, że chyba najgorsze z tego wszystkiego, nawet gorsze od bólów porodowych byłyby te mdłości i bałam się tego na samą myśl o ciąży, nawet jeszcze nie mając jej w planach. Ale..... Teraz, jak tak bardzo pragnę dzidzię, to nawet przestałam się tego bać. To jest tak silne pragnienie, że nawet najgorsze męczarnie człowiek byłby w stanie dla tego znieść. A mam pytanko - czy jak nie byłaś w ciąży, to byłaś z reguły osobą wrażliwą na zapachy, łatwo reagującą mdłościami na jakiś nieprzyjemny widok czy smak ? Bo moja kumpela np. przed ciążą z natury była osobą, która często wymiotowała, jak jej byle co zaszkodziło, no i w ciąży miała też straszne mdłości. A zauważyłam, że niektóre kumpele, które z natury są odpornymi na wszelkie brzydliwości babkami i mogłyby przy najbardziej odrażających sprawach siedzieć z uśmiechem, miały zero problemów z mdłościami i wymiotami w ciąży.
  21. Julika - spokojnie, jeszcze duuuuużo za wcześnie by myśleć już o adopcji.Ale znam to doskonale. Po 10 miesiącach też mnie krew zalewała z rozpaczy i złości, czemu wciąż nic nie ma !? I nadal mnie zalewa, minęło teraz 12 miechów. Tę rozpacz musi przejść każda długo starająca się, nie ma na to rady, choćby nie wiem jak ktoś radził, że trzeba wyluzować i nie martwić się.Widzę, że po roku pojawia się u mnie jakaś iskra chęci na to, by właśnie wyluzować i nie fiksować. Organizm pewnie sam od niechcenia przejmuje taki tok działania, bo nie wytrzymałby dłużej zamartwiania się - choć przyznam, nadal cierpię. Kiedyś znajdzie się jakieś rozwiązanie dla nas, na pewno. Czy to będzie ciąża, adopcja, czy pogodzenie się z bezdzietnością - na pewno coś nas zadowoli.Całe życie nie będziemy przecież tak się smucić. A propos tulipanka. Też Tobie zazdroszczę tych mdłości. Oddałabym wszystko co mam za to by móc rzy....ać jak kot i czuć się jak zchorowany flak z takiego wspaniałego powodu. Z uśmiechem szłabym rzy...ać do wc, dziękując Bogu że mi wreszcie dał ciążę....
  22. ziółko - no właśnie - jak tak teraz pomyślę sobie, to na 12 miesięcy, jakie się staram, to z 7 miesięcy byłam non stoper w stresie spowodowanym pracą.A tak w ogóle, to jestem strasznie wybuchowym nerwusem i osobą przejmującą się i zamartwiającą z byle powodu. Więc może coś mam z tą prolaktyną ? A lekarz może ją zbić lekami ?
  23. 4mala-też mam czasem takie beznadziejne dni - oczywiście raczej spowodowane przez brak ciąży. Jeśli chodzi o pracę, to na szczęście mam teraz taką, że chodzę do niej bezstresowo i na luzie. Jakiś czas temu miałam tak okropną robotę, że całą dobę żyłam w nadludzkim stresie - i czasem sobie myślę, że może przez te wczesniejsze stresy organizm mi się rozlegulował i nie mogłam zajść w ciążę. Podobno silny stres może utrudniać bezproblemowe zajście w ciążę. A jeśli chodzi o dni w dołku, to praktycznie w każdym tygodniu zdarzają mi się chwile, kiedy zdołuję się lub nawet niekiedy zapłaczę nad tym moim pragnieniem ciąży. Czasem jakieś banalne sprawy mnie zdołują. Np. takie jak serial w telewizji i wątek, że ktoś zachodzi w nieplanowaną ciążę lub reklama z wąkiem ciążowym - od razu łapię doła. Ale staram sie pracować nad tym, by wciąż o tym nie myśleć, dać trochę na luz, przestać celować w dni płodne i żyć normalnym życiem. Najgorsze o tylko nauczyć się normalnie reagowac na informacje o cudzych ciążach.
  24. Tulipanek - -płakać Ci się chce ? Powinnaś być szczęśliwa, przecież jesteś w ciąży...udało się !!A to,że źle się czujesz i są plamienia - cóż, czasem ciąża łączy się z cierpieniami i zmianami nastroju i trzeba to przetrwać. Ja bym oddała wszystko, by móc już te cierpienia przechodzić.Wiadomo, jest strach przy plamieniach, czy wszystko będzie ok, ale bądź dobrej myśli, musi być ok !Moja kumpela całą ciążę miała komlikacje. Najpierw krwiak i podejrzenie poronienia, krwawienia, potem kilka miesięcy mdłości i strasznych wymiotów, potem przedwczesne bóle i ryzyko przedwczesnego porodu, wciąż coś i coś, aż bała się, co to za dziecko będzie po takich komplikacjach - a w efekcie urodziła zdrowego jak byk i dużego chłopca.
×