jak na grzyby, to tylko o świcie, godzina 5-6, bo później chmary ludzi niczym na deptaku w Sopocie, a strasznie tego nie lubię, bo jak jadę na grzyby, to trochę ciszy też bym chciała posłuchać, to takie trochę abstrakcyjne, ale jakie odprężające...
Ja znowu jestem smakoszem wina, mój mąż i przyjaciele zresztą też, ale przy mnie starają się ograniczać...