lost highway
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez lost highway
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Simi, ale z tego co zrozumiałam, to chciałabyś, aby można było spotykać się z ex, normalnie, pogadać o dzieciach, rozwiązać problemy..jasne, nie mam nic przeciwko temu, żeby moje dziecko spotykało się z rodzeństwem - to oczywiste...będę dążyć aby ak było. Ale na pewno nie będę rozmawiała z ex o wychowaniu dzieci ani nie będę się jej zwierzać. To chyba rola dla przyjaciółki a nie byłej żony mojego męża? Dlatego wydaje mi się to conajmniej dziwne..
-
Simi, a ty byś chciała dyskutować z ex na temat swoich dzieciaków? To nigdy nie będzie \"Hameryka\" że każdy z każdym a potem wszyscy przy jednym stole. (Moda na sukces). Nie wierzę w przyjaźń między exami a nextami. Niech będzie spokój - to i tak będzie dużo..
-
Wkurzona...z tego co pamiętam, to pozew we wrześniu, pierwsza rozprawa przełom listopada i grudnia...a druga rozprawa koniec stycznia...z orzeczeniem rozwodu.. Na pierwszej rozprawie (chyba pojednawcza) zadawali im mnóstwo pytań, czy są pewni itd...ustalili termin drugiej rozprawy, na niej orzeczenie i po krzyku....sędzina była normalna, chociaż alimenty dosyć duże jednak...swoją drogą...jeżeli te alimenty wynoszą 1800 na dwoje dzieci i wadomo że matka NIE DOŁOŻY drugich 1800 zł (bo zarabia np. 1500) to sędzia z gory określa, że ojciec będzie łożył w większości na swoje dzieci...a matka będzie \"się okazyjnie dokładać\".
-
Wkurzona... rozwód w dużym mieście...bo w stolicy :) Ale faktycznie obie strony chciały rozwodu. Bez dzielenia majątku (ona wzięła wszystko :))
-
Wkurzona...współczuję ci...a dlaczego ten rozwód tak długo trwa? Mój miał dwie rozprawy i już ...
-
Bo co to za praca, która trwa od 8:00 - 13:00? Jaki sens miałyby przedszkola?
-
Problem polega...zawsze myślalam, że przedszkole jest po to, aby dziecko mogło spędzić w nim czas podczas gdy rodzice są w pracy...większość dzieciaków moich znajomych chodzi na 7:00 - 7:30 - i wraca o 16:00 - 17:00..czy to twoje przedszkole kończy się po obiedzie? Czy ty zabierasz stamtąd dziecko, bo nie chcesz aby tak długo tam było? Ale wyczytałam, że i tak odbiera je opiekunka...trochę mi tu śmierdzi jednak wyrzucaną kasą
-
Oj boże odgrzebałam stary topic tak z ciekawości..i włos mi się zjeżył na głowie w sprawie ostatniej wypowiedzi... Naprawdę, cholernie żal mi dzieci...niewinne, zmanipulowane przez matki kretynki a przede wszystkim przez sytuację której nie są winne...życie jest chore..
-
Problem polega.. Sama napisałaś, że twojemu dziecku jest wszystko jedno jakie ciuchy nosi...może ono nie chce grać w tenisa...i tak z ciekawości...co to za przedszkole 8-13? Dziwne godziny jak na mój gust... Nie piszę po to, aby cię potępiać, chociaż żali mi twojego męża i jego nowej żony (punkt widzenia zależy od punktu siedzenia). Też będę chciałam dać moim dzieciom wszystko co najlepsze...będę się jednak starać aby nie działo się to kosztem kogoś innego...a czy ty też się starasz?
-
Anouk, raczej ..kropla drąży skałę nie siłą lecz częstym padaniem...nie pamiętam po łacinie, mimo że uczyłam się w sumie 4 lata :(
-
Tak naprawdę, to wiem, że aklimatyzacja będzie trwała zawsze. Jednak najtrudniej było przez ...uwaga...3 lata... Ja mam trochę gorzej, gdyż mam strasznie cienką skórę...i jestem \"nadwrażliwa\" (ona tak mówi). Jego ex nie ma nikogo, więc lubi do nas podzwonić, np. w sprawie żarówki która się przepaliła, albo kina domowego, które nie odtwarza głosu...od kiedy on przepisał na nią mieszkanie, szczęśliwie przestała dzwonić w sprawie odklejonych tapet, czy pobrudzonych ścian...ja jako :\"nadwrażliwa\" nie mogłam znieść tych telefonów. CHolera, jak się rura zapchała to niech wezwie hydraulika nie? DZisiaj już - trzeeba przyznać - nie kłócą się...dawnie strasznie się żarli zwłaszcza o pieniądze...ale kobita to ma jednak głupią naturę..teraz jak się nie kłocą to staję się podejrzliwa, czy przypadkiem...hm..nie odnawiają dawnych stosunków. Dziewczyny, mam nadzieję, że u was nie będzie to trwało tak długo jak u mnie. Co mi nerwów zjadło, to mi zjadło.
-
W jednym z postów (come back?) przeczytalam że ojciec przelał córce duzą sume pieniędzy bez wiedzy żony. Wynika z tego, że ich sytuacja materialna musi być niezła, skoro go stać na takie gesty...ale myślę też, że jest to NIEDOPUSZCZALNE, aby nie skonsuultować się z żoną. Mężczyźni - popełniacie straszne błędy
-
Chodzi o to dziewczyny, że wierzę, że jak jest miłość to się jednak wszytsko przewalczy...pamiętam tamte dni, jak było tak cholernie ciężko...przychodziłam do pracy, wchodziłam na forum i wylewałam żal i czekałam na wypowiedzi innych...jeden mnie podbudowywały inne opierdzielały...zawsze tak było. Ale czułam się lepiej, mimo że to generalnie nie pomagało. Zyczę wam tylko, żeby wasi mężczyźni opamiętali się zanim będzie za późno. Po co sięgać dna jeżeli można opamiętać się w porę. Tak naprawdę o jego dzieci zawsze będę trochę zazdrosna. Wiem, że on je uwielbia i kocha nad życie. Ale wiem też, że jest ze mną! I to znaczy wszystko.
-
Widzę że temat drugich żon nie umarł - wręcz przeciwnie. Kiedyś założyłam topic pt. \"pieniądze w drugim związku\" - też był bardzo naelektryzowany. Pieniądze to bardzo ważny aspekt życia i nadal tak uważam. Zwłaszcza jak ich brakuje. Od momentu gdy założyłam topic dużo się zmieniło. Ozywiście musieliśmy się sięgnac dna, żeby coś się zmieniło. Zauważyłam, że faceci nie mają zdolności abstrakcyjnego myślenia i rzadko potrafią dedukować. Mój ukochany oczywiście nie wydedukował co może się wydarzyć, jeżeli będzie zaciągał coraz to nowe długi i spełniał zachcianki byłej. W każdym reazie efekt był następujący: olbrzymie długi w zusie, w skarbówce, brak jakiejkowliek własności. Zawzięłam się, pożyczyłam kasę, zus rozłożyliśmy na raty, skarbówkę splaciłam. Pod koniec 2006 roku zostaliśmy bez długów :) Cudem boskim facet coś zrozumiał i było mu totalnie głupio że tak naraził nasz związek. Ex niezadowolona bo zakręciliśmy kurek - ograniczyliśmy się tylko do alimetnów (1800 zł na dwoje dzieci) plus dodatkowe opłaty za angielski, prezenty, wyjazdy na ferie opłacane przez nas - to i tak dużo prawda (plus zostawił zonie mieszkanie wlasnosciowe po rozwodzie) ? Ale myślę, że ex też zrozumiała że tak nie można. A dzieci...są ok. Zmieniły się. Kiedyś rozkapryszone bezczelne gówniary, dzisiaj mądre nastolatki...byle by się tylko w szkole poprawiły :) W każym razie ...właśnie wzięliśmy kredyt na mieszkanie. A ja zrobiłam kilka dni temu test i ...spodziewam się dzidziusia...Myślę, że zostałam wynagrodzona za te nerwy z ostatnich trzech lat...
-
Wiesz, my Ci nie pomożemy, bo jesteśmy takie jak Twoja dziewczyna, nie cierpimy tych dzieci i już :) To jest prowokacja
-
Moja ex po prostu grzebnęła w Jego komórce i już. A mam taką pracę, że numeru zmienić nie mogę. Szkiełko. Naprawdę, jakbym siebie czytała
-
Ja bym bardzo chetnie wzięła psa, zawsze miałam zwierzęta. Ale sami nie zdecydowaliśmy się nawet na kota, bo - pracujemy od rana do nocy - często wyjeżdżamy. I co? poza tym dzieci kochają tego psa, on też za nimi przepada, wiec zapłakał by się na śmierć. Podałam Wam przykład jak absorbująca jest nasza ex :) Szkielko, mam nadzieję, że ułoży Wam się, życzę Ci tego z całego serca. Naprawdę, dziewczyna dorośnie i zmieni sie. A moze wyjedzie do Stanów i tam zostanie ? :) Przepraszam, wyrwało mi się
-
Druga Podam Ci przykład, który jest u nas na tapecie od kilku dni. Jeżeli ona przypadkiem to czyta (tzn ten topic) to od razu zorientuje się, że to o niej haha Niedziela godz. 17:00. Telefon do Niego, wyświetla się córka. On odbiera, a tu pani. Mówi mam bardzo ważną sprawę, więc On słucha. Co się okazuje. Pięć lat temu jak jeszcze byli razem, dzieci zachciały sobie pieska. Więc oni oczywiście kupili dzieciom takiego fajnego małego kudłatego. Po rozwodzie i wyprowadzce piesek został z dziećmi oczywiście. Teraz dzieci już nie nchcą pieska bo jest zimno i trzeba wychodzić i jej też się nie chce, a poza tym to był jego kretyński pomysł więc niech teraz zabiera tego psa. Dodam, iż nie wierzę, że dzieci tak powiedziały bo uwielbiają tego zwierzaka. Więc taki telefon, On wybucha śmiechem i odkłada słuchawkę. Więc ona do mnie smsik cyruję \"więcej kultury dzieci. zabierajcie psa, albo go wyrzucę\". Bez komentarza.
-
Mimo wszystkich kłopotów nie chciałabym aby mój ukochany zerwał kontakty z dziećmi. W Jego przypadku gdy ex nie zniechęca go ani nie utrudnia tych kontaktów wydawało by mi się, że związałam się z niewłaściwym człowiekiem - takim który dobrowolnie odrzucił dzieci. Dlatego - mimo wszystko - cieszę się, że u nich bywa tak często, bo to oznacza że jest dobrym człowiekiem i dla naszych dzieci też będzie dobrym ojcem. NAtomiast wiem, że różne są sytuacje i żadna sytuacja nie jest prosta do zdefiniowania
-
Czesć moje drugie ja :) Druga lost przez duże I :) Ty to naprawdę musisz się nudzić
-
Druga, ja też nie mogę długo się kłócić. Każda kłótnia strasznie mnie boli, oprócz tego że czuję wściekłośc to czuję też ból. Nie cierpię cichych dni, natomiast paradoksalnie uważam że dobrze jest się od czasu do czasu obrazić :) i rozpłakać :) Wracam do roboty. Pozdrawiam ciepluteńko
-
Uważam mimo wszystko że takie kłótnie są oczyszczające...bo chyba lepiej wyrzucić coś z siebie niż zbierać i zbierać aż do momentu, w którym w ogóle nie warto nic mówić. Druga :) My dziś w nocy pokłóciliśmy się o: - jego chrapanie (normalnie to wywalam Go z łóżka do drugiego pokoju w nocy i już, ale teraz mamy gości przez trzy dni i On mi koncerty nad uchem urządza. Teraz się śmieję z tego, bo jest dzień ale w nocy mam problem, bo cierpię na bezsennosć. Kto nie miał nie zrozumie.) - o Jego gościa (siostrzeniec, super chłopak, uwielbiam Go i Jego dziewczynę, natomiast regułą jest to że za każdym razem jak mają przyjechać do spóźniają się średnio 2 godziny. Nienawidzę jak ktoś się spóźnia, a On mówi, że jestem....mało elastyczna....ja cię... - i jeszcze o zmywarkę :)
-
Cześć dziewczyny, faktycznie nowy dzien, pięknie pada śnieg, a w przyszłym tygodniu ma być minus 25 brrrrrrrrrrrrrr. W każdym razie ja po nieprzespanej nocy, mieliśmy nocne polaków rozmowy, nic wesołego. Powiedzcie dziewczyny, czy w Waszych związkach też kłótnie goszcz często? Bo u mnie ostatnio dosyć nagminnie..zastanawiam się czy to kwestia tego, że nagle przestaliśmy pasowac czy po prostu zżera nas stres, brak kasy, dużo pracy itp. My oboje jesteśmy dosyć porywczy i temperamentni - potrafimy nawrzeszczeć na siebie i to takimi słowami że hej! Nie bluzgami tylko przykrościami. On wie, co mnie boli i vice versa. A za godzinę wielka miłość i łzy...no cóż, zycie jest trochę śmieszne a dorośli jak dzieci
-
A ja w pracy i bierze mnie choroba. A w piątek czeka mnie podróż służbowa...uuuuuu. Coś czuję że ją przełożę i się położę.
-
Ja sobie siedzę, bo pracuję głównie na kompie...i tak sobie okienko od czasu do czasu odświeżam :) Staram się być w miarę dobrym człowiekiem i rozumiejącym. Stąd moej watpliwości. Dlatego tez pytam was o zdanie. Nie zawsze mnie ono przekonuje szczerze mówiąc. ale każde jest cenne bo szczere i płynie z głębi własnych doświadczeń. A z tą zmywarką...skomplikowane nie????:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7