Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

domimami

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez domimami

  1. O kurcze..no to Dziewczyny będzie wyścig zbrojeń, heheh:) a jak nastroje - Pomidorówka to już doświadczona kobitka w tym temacie, a Ty Maja jak?
  2. hmmm - lola to chyba gin szacuje Ci wiek ciąży bez tych dwóch tygodni - ja mam termin 23 marca i jutro początek 34
  3. ooooo - no to chyba mamy prawdziwą Przodownicę!:) może zaczniemy jakieś zakłady przyjmować, co Wy na to? aaa i zapomniałam pogratulować Marcelince - co niniejszym czynię!!!!! Wreszcie sobie odpoczniesz - zwłaszcza psychicznie - pamiętam to cudownie uczucie z listopada!:)
  4. maja - ale dałaś czadu z ogórkową... ubawiłam się setnie:) chyba zarazicie mnie w końcu tym fryzjerem... mam te swoje włosięta długie, ciągle zapuszczam no i oczywiście nie chcą się w ogóle układać, tzn. robią to w tylko dla siebie zrozumiałym porządku... galatea - model Twojego wózka b. mi się podoba (kolor niestety w ogóle nie w moim guście), nawiązuje trochę do naszej Inglesiny i przez pewien czas także o takim myślałam...a to, że się opatrzył to chyba norma - jak tak patrzę na swoją, poskładaną, to też już tak bardzo mi się nie podoba:P Pomi - u nas najmłodsze są, zdaje się, 33 tyg. - ja zaczynam powoli 34 tc (chyba jutro, chociaż z suwaczka wynika, że dzisiaj), a mam termin tydzień przed końcem marca
  5. zdecydowana większość tak - u mnie zaczęło się dość niedawno - dopada mnie po kilka razy (średnio 3-4 razy w nocy, a od jakiegos czasu tez juz w dzien, lekarz mowi, ze to normalne... cos mi polskie znaki siadly... a ciaze zagrozona mialam, ale na poczatku )krwawilam)
  6. julka - oczywiście - od tego już raczej nie uciekniemy...macica trenuje przed godzina zero
  7. Helloł:) Nareszcie wróciłam od domniemanych teściów!:) Nie było tak strasznie (pisalam Wam już kiedyś jaką mam ”modelową zołzę teściową” z teścia) - i tylko raz gruchnęłam (Sławek mówi, że nawet bał się, że zaraz pobiję jego ojca, bo podobno miałam już pięści zaciśnięte heheheh:P) - jak poprosiłam Sławka, żeby mi przyniósł wody, a upierdliwiec wyskoczył, że herbatę mam pić a nie wodę (wszakże wszyscy mają jeść i pić, oddychać, chodzić, pierdzieć i cotam jeszcze jak on chce) - więc wycedziłam przez zęby (no i ponoć z tymi pięściami skierowanymi w jego kierunku...ehhhh..nerwowy ze mnie baran), że ”ja chcę wodę, a nie herbatę” szkoda, że nie widziałyście miny reszty - bezcenna:D maja - nonononono:) bomba! super ekstra i - tego nam właśnie potrzeba:D (ja walę - to swoją drogą Pomidorówko niezle Ci wyszło:P - moje kilogramy i idziemy na Myśliwskiego do teatrzyku w tym tyg.) a i fryzurka super! no to mamy medal:D - złoili nam skórę Ci podli Chorwaci, ale teraz pokazalismy klasę (szkoda, że jechaliśmy i moglismy tylko w radiu słuchać relacji, ale tez było śmiesznie - komentator miał zacięcie fryzjerskie i komentował wszystkie ”łyse rude głowy” ”pekaesy” i włosy w kolorze ”dojrzałej pszenicy”:)
  8. aaa i witam oczywiście nową Marcóweczkę... no Dziewczyny dzisiaj wielki wieczór...musimy temu Biliciovi i reszcie kratkowanych dokopać!!!! Nasze Bieleckie-rude rydze, Szmale - to się nie mieści w pale, Siódmiaki - bohaterskie chłopaki, Wleklaki - cudaki, ehhh. Chyba sobie karmi kawowe strzelę z tej okazji wiekopomnej:P
  9. Helloł Dwupaczki! U mnie (wreszcie) :) lekkie ożywienie w (Maja - wizjonerko!:P )arbajcie i nie mam chwili czasu coby się poudzielać.. a szkoda, bo gorąco pomarańczowo było... jeszcze jutro wyjazd do teściów...mmmm szczyt marzeń:/ zaszyję się przy kompie i będę do Was pisać:) w dodatku też nie śpię - zwykle budzę się ok. 3-4-5 i nie mogę usnąć do rana...(kropeczko - też z każdej przespanej nocki cieszę się jak dziecko) a tu ciągle dobre rady b. doświadczonych, a więc najmądrzejszych uzurpatorów doradzania i monopolistów w tym fachu - cobym się wyspała, bo po porodzie to istna trauma będzie... w środę bylimy na usg - mała gotowa do startu, waży 2010 g i, jak twierdzi gin, wpada w średnią i do końca może dobić do 3,5 kg, a i główka ”wcale nie taka mała” (mógłby pewne fakty ukrywać...:) już się boję...) maja - gratuluję wygranej wojny!!!!! czasami żywot na tym padole potrafi nas bardzo pozytywnie zaskoczyć:) (spacerem też, a jakże) no i ta tabelka - pełna profeska...heheh:) ponti - pytałaś mandzię o szkółke niedzielną - my też chadzamy - i mam bardzo podobne spostrzezenia - jeśli się zastanawiasz - warto...chociaż czasami można się nieźle przestraszyć..., ale lepiej przygotować - zwłaszcza mena - na pewne, mówiąc delikatnie, ”nowe sytuacje” Gallardo - tropikalny nietoperzu:) ciekawy wymóg z tymi zdjęciami rodziców...u nas też powinni coś takiego wprowadzić i na odwiedziny nie wpuszczać nikogo poza osobami na zdjęciach...tak dla świętego spokoju:)
  10. maja - a ja najchętniej sprawiłabym sobie jakąś naturalną kryjówkę..może przegryzę jakiegoś liścia.. gorzej jak się pomylę i nocą zaatakuję niemężową tętniczkę... jakiegoś doła lekkiego sobie kopię od wczoraj - powoli trzeba się w pracy usuwac w cień, a że widok w lustrze już niekoniecznie optymistyczny to i do teatru, czy jakiejś filharmonii nie bardzo mi się chce wyłazić (ost. byłam raptem 1,5 miesiąca temu, ale jak się człowiek przyzwyczaił i latał gdzieś co weekend to i taki wynik to straszna posucha, a będzie przecież gorzej) Mój empatyczny niemąż - wizjoner już to przewidział kilka miesięcy temu. Powiedział mi wtedy, że najbardziej boi się o moją psyche, bo ja zawsze chętnie wszędzie biegałam (jestem z typu owsiki-w-essie), na koncerty, wernisaże, do kina to conajmniej 5, albo więcej razy w miesiącu i ciągle się wśród różniastych ludzi obracałam... no i dopadła mnie jakaś melancholija, wczoraj wyciągnęłam jakieś teksty z zamieszchłych czasów i zarzucałam S opowieściami (w gazecie pracuję znacznie dłużej) tak jakoś mi przykro..zwłaszcza jak widzę jak na moje biurko już różne takie czyhają...ehhh lajf is brutal
  11. dobra Anjado - coś w tym temacie poczynimy:) chociaż u mnie 2 tyg. wcześniej to mógłby tez być np. 8 marca..ale nie wiem czy warto, bo różnej maści sknerzy kupią jeno po jednym bukiecie i nie bardzo mi się to opłaca:P a tak poważnie - okazało się, że mój doktorek wybywa na jakieś trzydniowe szkolenie w połowie marca i - znając moje szczęście - mała zacznie się dobijać właśnie wtedy... muszę z nią poważnie porozmawiać i - w razie czego - czymś przekupić:) myślałam o dodatkowej paczce chusteczek nawilżających, ale boję się, że na to nie poleci...
  12. aa i jeszcze - maandzia nie zawłaszczaj tej pełni 11 marca, bo ja też chcę:) ewentualnie może być piątek 13ego, bo tak jakoś ciekawie wypada, że - i w lutym i w marcu nam się te piątki posypały:)
  13. hehehh - ale się ubawiłam Waszą wczorajszą epidemią:P Ja mam to samo i tak sobie myślę, że w dobie różnych nieciekawych przypadłości - warto by było to zgłosić do odpowiednich służb:) gorzej jak nam jakąś kwarantannę zalecą... maja - wczoraj mnie mój niemąż - strzelec odciągnął od kompa i nie mogłam dokończyć wodzonego wywodu. Chętnie wzięłabym tę Twoją rybę za fraki i nieco potrząsnęła... a skoro jesteśmy już w świecie zwierząt to małpa to całkiem niezły prognostyk...a że w nocy mu się to włącza..no cóż.. marne to pocieszenie, ale lepiej tak niż wcale...a że wkrótce same będziemy jak gacki, nocki i takie tam nietoperki, więc może i ryba się w nocy bardziej aktywna uczuciowo zrobi... a skoro jesteśmy w temacie nietoperków - znalazłam kilka fascynujących szczegółów - 1. Nietoperze na ogół nie budują schronień lecz wykorzystują najrozmaitsze kryjówki zarówno naturalne (dziuple drzew, jaskinie), jak i zbudowane przez człowieka. 2.Niektóre gatunki nietoperzy tropikalnych potrafią budować sobie kryjówki. Nietoperze te nadgryzają w charakterystyczny sposób nerwy liści niektórych gatunków roślin, co powoduje, że liść załamuje się tworząc rodzaj namiotu chroniącego nietoperze przed upałem, deszczem, a także przed drapieżnikami - to ze względu na temperaturę tychy się zwłaszcza Gallardo:P 3. U nietoperzy występuje ogromna różnorodność sposobów odżywiania się. Większość gatunków jest owadożerna, ale istnieją także gatunki drapieżne, rybożerne (sic!) :P, owocożerne, a trzy południowo-amerykańskie gatunki wampirów przystosowały się do odżywiania krwią ptaków i ssaków. a z moim pisaniem to jest tak, że pracuję w korporacji Kwacha właśnie... wcześniej skrobałam całkiem sporo - najpierw tylko w oddziale (głównie inwestycje, nieruchomości, gospodarka), potem o rynku pracy dla Wawki, ale teraz trochę się posypało, bo kryzys dopadł reklamodawców..więc ratuję się różnymi fuchami, ale już niedługo skapituluję i osiądę w domu, bo vena opuszcza mnie już niebezpiecznie...ale boję się tego osiadania jak ognia chociaż żem spod znaku tegoż właśnie
  14. http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90443,6202239,ZUS_laskawszy_dla_przedsiebiorczych_mam_.html - a tu tak w temacie działalności gospodarczej....szkoda, że to tylko projekt i , że tak późno...
  15. maja - dla mnie Kwach to taki egocentryk, który ten pamiętnik tak ladnie emocjonalnie ubarwił dla kasy (swego czasu, jeszcze przed wydaniem książki, drukowali mu odc. w Wysokich Obciachach, a tu ładnie płacą) i tyle, ale to jedynie moje subiektywne odczucie:) i nie muszę mieć racji... a do porodu - faktycznie fajnie to opisane, ale wiesz - to tak silne przeżycie, że nawet w wyrachowanych japiszonach wyzwala podziw i rispekt wobec innych ludzi:) a z małżem... - może skorupka pęknie, albo chociaż się trochę porysuje, jak Tosia się urodzi? Są szanse? (moim skromnym zdaniem są - zwłaszcza po małpie:) ) lola84 - Paula (zaczynaj zaczynaj, bo Partia da Ci naganę:P ), jako księgowa, najlepiej się na tym zna, ale zdaje się, że to są faktyczne zarobki (z opisywanymi przez Ciebie dodatkami) z 12 miechów i to one stanowią podstawę naliczania... Chyba najlapiej będzie jak się po prostu upewnisz u tego zaśmieconego, śmierdzącego źródełka, czyli Zusu
  16. madziulina - wiem, wiem:) zakpiłam sobie z lekka z tej różowej wypowiedzi. Którka pamięć to niby nie choroba, ale - tak czy siak - denerwuje
  17. łoooo - Maja - zaszalałaś z sarenką:D ja mam strasznę ochotę na tortillę. albo cosik w tym rodzaju - byleby na ostro...chyba po robótce się wybierzemy... a i lola84 - witam! i jeszcze trochę dziegciu w dyskusję z grudniówką - początkowo myślałam, że to taki buzz marketing, ale - jak któraś z Was słusznie zauważyła - to może ta trójka i - ”olbrzymie doświadczenie” tak dziwnie wpływa na kobiety... muszę wprowadzić w to heremtyczne środowisko nieco zamętu - ja np. nie cierpię różowego, różowiutkiego i innego cycytkania, więc takich rzeczy w ogóle nie posiadam na stanie - taka pierworódka dziwoląg...
  18. Witojcie po weekendzie! ale popisałyście!!! z godzinę nadrabiałam:) Leci ten czas leci - Sirusho, Maja, Pomodorro - tak niewiele Wam już zostało do rozpakowania... moja mała zaczyna słuszny wiek chrystusowy (oczywiście w tygodniach) i z tego tytułu poczyniłam suwaczek... zobaczymy czy będzie hulał... poza tym zadowalające wieści z ciążowego frontu - względny spokój z bólami...aż się dziwiłam w niedzielę, że to jeszcze w ogóle możliwe...plecy milczały jak zaklęte, po Gumpie (tym razem to ja wytrzymałam, niemąż wolał Morfeusza (?!) :P ) cała noc przespana (do dziś jestem w szoku:), a i mała jakoś tak kulturalnie się wypychała.. ehhh mała kreseczko, maja, paula, galatea... poczytałam o tych Waszych małżach - małpiszonach (a niby maja mówi się o złośliwości rzeczy martwych a tu word..no proszę:P ) i powiem Wam, że to trzebaby wybić w cholerę (oczywiście jak się tak zachowuje - w innym wypadku - można łaskawie przy życiu pozostawić...) Coby jednak w więzieniu nie zgnić - szkoda takich fajnych kobitek - musimy ratować się tresurą, tresurą i jeszcze raz tresurą...:) Ja jeszcze nie sięgam po bacik i płonące koło, bo - Madziulina - jeszcze mój w miarę chętnie sprząta:), ale czasem trzeba lekkie klepnięcie zastosować - np. jak się zbiera od tygodni z namalowaniem fresków w pokoju małej...no i w sobotę doszło do urzeczywistnienia tego faktu (muszę obfocić i wkrótce wkleję Wam dzieło mojego Michała Anioła:) mandziaa - też chętnie Ci trochę piersi oddam - z B skoczyłam na C/D, więc Maju - ten stanik mogłabym sobie conajwyżej na plecy przywdziać:P a z tym Kwaśniewskim i Pamiętnikiem Ciężarowca..czytałam to kiedyś i mam lekko mieszane uczucia - facet zalatuje mi kawałkiem egoisty - tylko ja, ja, ja, ja - taki biedny, ja - taki uciemięzony, ja - przygnieciony nawałem sytuacji... to jest pamiętnik i tak to już z takim piśmiennictwem jest, ale Kwaśniewski - moim zdaniem - ewidentnie przegina...
  19. hehehe - ojjj Maja wydaje Ci się, że tylko tyle przytyłaś, że masz rozstępy sztuk jeden i w ogóle żyjesz w wyimaginowanej rzeczywistosci, w matrixie z którego mogą Cię wyciągnąc jedynie dobre, bezcenne rady:P u mnie w promieniu setek kilometrów nie ma dzieci i nie ma rad.. taki luksus, ale taka idylla pewnie nie potrwa długo - w końcu odrodzą się doświadczenia - chociażby te sprzed lat świetlnych... na których cień niepamięci i kurzu się nie położył...
  20. maja - super pobyt:) - mam podobne wrażenia po swoim - zwłaszcza w temacie budzenia i grzybka w łazienece... jak tak patrzyłam jak te dziwuchy chodzą w ciapach pod prysznic zastanawiałam się gdzie mają głowę, albo chociaż wyobraźnię... Zmysłowa - już niedługo, niedługo wspomnienia nie będą tylko wspomnieniami - mam dziś lepszy dzień i taką oto mantrę se ukułam i propaguję...a haszczak...mmm miodzio - mój niemąż już by oszalał z radości - swojego musiał zostawić w domu rodzinnym
  21. trudny wybór - uziemienie albo pielucha...ehhh co nam przyszło
  22. maja - hehehe - no właśnie - przed titutit i - z pewnością już wtedy - dobrymi radami zawsze w cenie - urchroniło by nas pewnie jedynie zamknięcie oddziału i zakaz odwiedzin z powodu epidemii grypy, ale wtedy i tatusiowie byliby na cenzurowanym więc wybór łatwy nie jest.. podczytywałam trochę grudniówki i jeden z gorszych problemów, z jakim przyszło im się zmierzyć zaraz po porodzie i powrocie do domu, były właśnie hordy odwiedzających...
  23. Maja - ja od jakiegoś tyg. mam to samo i najbardziej wk..iające jest to, że to są kropelki...wrrr biegam jak wariatka, ost. chciałam znów przespacerować się do pracy, ale po 10 min. od wyjścia z domu musiałam przerwać i wsiąść do autobusu, bo znowu mi się chciało:<
  24. Kropka - niestety zwykle tak jest, że najmądrzejsi są ludzie, którzy wiedzy akurat nie posiadają... nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem kobiet, które w cesarce na życzenie widzą wybawienie, ale to ich wybór i z własnej woli bym tego nie komentowała. Gorzej, że niektórzy najpierw mówią, a potem myślą (mój No 1 to zgon przy porodzie:P ) Anjado - ja po takiej wycieczce miałam załamkę i przez nast. dzień ryczałam, więc doskonale Cię rozumiem. Staram się wmówić sobie, że to szybko zleci, rach ciach i będziemy w domu z małą i tatusiem i -nędznie to nędznie - ale to trochę pomaga. To, że ojciec ma zakaz przebywania na sali poporodowej to faktycznie dziwna sprawa.. w moim jest tak, że na salę, na którą trafia się zaraz po porodzie i to niezależnie od pory - mogą wejść nawet dziadkowie ( z tego akurat nie zamierzam korzystac:P )
  25. Coś mnie znów zbiera na wywody i powiem Wam jeszcze cosik o szkółce rodzenia, a raczej o poruszeniu w mojej pracy, jaki owa wywołuje. Bo trzeba Wam wiedzieć:), że pracujemy razem z moim niemężem. ”Światłe” środowisko medialne, w którym to, już jak byłam w ciąży, z ust jednego 40-letniego oszołoma padały słowa, że poród to pierdnięcie (”samo wyskakuje”). Dzisiaj dla odmiany mój inny ”światły” sznowny kolega singiel mieszkający z kotem (i dokarmiający wszystkie okoliczne mruczki) mocno zdziwiony zapytał o rolę Sławka jaką tenże rzekomo pełni na zajęciach szkoły rodzenia, co tam się w ogóle robi, itd, padało np. ironiczne ”czy uczy się dobrze trzymać mnie za rączkę”. Po uzupełnieniu informacji (”rola ojca przy porodzie? a jaka może być rola ojca przy porodzie?!”)wygłosił, że jego (i kota zapewne też) zdaniem obecność faceta przy porodzie jest wbrew naturze, że to chore, a on by nigdy się na to nie zdecydował, itp. Miałam ochotę na niego naskoczyć, że nie będzie musiał...no chyba że jego kot sobie tego zażyczy. Ehhh szkoda słów na takich matołów... A własnie wczoraj na zjęciach położna deliberowała o roli ojca i o tym jak ważny jest przy porodzie. W wiele stron przeginała, ale b. podobało mi się jak indoktrynowała panów, że nawet jak nie wytrzymają nerwowo i zechcą opuścić plan Teksańskiej Masakry (...) albo sama masakrowana ich wygoni to zupełnie inaczej będzie się czuła, jak będzie wiedziała, że są za drzwiami, a nie: a. śpią w domu b. ogladają tvn Turbo, albo co gorsza c. piją z kolegami i to jest kurde święta prawda... powiem Wam, że (chociaż sama przecież mam mnóstwo obaw) w razie woli praktykowania jednej z powyższych opcji podczas mego zgonowania przez mojego S zawiodła bym się na nim jak jasna cholera...
×