Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

domimami

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez domimami

  1. Paula - to u Ciebie szło jakoś tak miarowo - ja skakalam po kilogramie miesięcznie i tak do czasu, tych ciężkich - dosłownie i w przenośni - czasów. Maja, Pomidorro, Madziulina - żywię wielką, wielgachną wręcz nadzieję, że ze mną też tak będzie:) Dzięki dziewczyny za wsparcie aaaa i fotki super:) Sirusho - ja w całym życiu farbowałam swe kudły z dwa razy, a tu proszę ile mnie możliwości ominęło:D - też uważam, że ciemne najlepsze Ponti - po tym, zdjęciu z panieńskiego wreszcie wiem, kto zwinspirował posła Palikota:) Maja - mmmmężuuul niczego, niczego sobie:) a Twój Tomatowa Zupko:P pasuje jak ulał do tego materacyka:D
  2. oo Paula widzę, że udzieliłyśmy się na tym samym topicu...tylko ja po poniedziałkowej wizycie mam nieco inne info od swojego gina:P czekam na wizytę w szkółce niedzielnej i mi się nudzi:) a do tej wagi - no widzisz...to cholernie indywidualna sprawa, pamiętam jak Pomidorówka kiedyś pisała, że coś tam ok. 20 kg zrzuciła błyskawicznie... a jakie masz doświadczenia z poprzedniej ciąży, tzn. kiedy najwięcej przytyłaś? ja gdzieś wyczytałam, że najwięcej przybiera się w szóstym i w siódmym miesiącu. U mnie pasuje to wypisz wymaluj...ale i tak drżę przed tym co jeszcze się może stać...
  3. Paula - staram się nie przejmować, ale tak nagle ta waga skoczyła, że nie mogę się do tego przyzwyczaić...zwłaszcza, że nie robiłam nic w tym kierunku, raczej w przeciwnym... torchę się boję co będzie po porodzie. Dużo same piszecie, że szybko zgubiłyście zbędne kg, ale ja oczywiście umamiłam sobie, że będę wyjątkiem..
  4. mała kreseczko - z tym HBS-em to powinno być (modelowo oczywiscie, a wiemy jak jest..chociaż mój gin zakała o to akurat dba), że sprawdza się jego obecność na początku ciąży, a potem pod koniec - zdaje się, że po 33 lub po 35 tc ciąży, ale nie pamiętam dokładnie. Maja - b. mi się spodobały te motyle..chyba muszę memu mam-talentowi pokazać...:) Zajebista historia z pierogami:P a i piszecie o tym goleniu - ja też cholera nie wyobrazam sobie, żebym miała mego niemęża o to poprosić i jak położna wyskoczyła na pierwszych zajęciach w szkółce niedzielnej ze wspaniałomyślną propozycją, że ”to jest najlepsze wyjście po 38 tc i nie radzi robić tego samemu, bo są duże mijaki” myślałam, że chyba zapomniała o istneniu takiego pojęcia jak wstyd Gallardo - jak ja Cię świetnie rozumiem:) Też nie wtrącam się w niczyje życie, nie daję rad, no chyba że ktoś sam ich oczekuje...ale i tak wtedy czuję się niezręcznie.. i kompletnie nie rozumiem ludzi z gatunku dobra-rada, albo - co gorsza - wiem-wszystko-najlepiej. Do tej ost. grupy należy mój teść domniemany. Niewiele do niego dociera i to jest przerazające..ale nie składam broni, będę walczyć:) Kitkax - 3maj się, nie wysilaj, samo przejdzie, zobaczysz
  5. Helloł!:) Kurczawka - jeden dzień bez netu i tyle naskrobałyście, że hej:) Nadrabiam, Nadrabiam U mnie piękna wiosna z ćwierkającymi ptaszkami w pakiecie więc strzeliłam sobie spacer 1,5-godzinny, a i do pracy na piechotę przybyłam. I tak mi się zamarzyła wiosna ...do tego na parapecie zaczęły mi kwitnąć pierwsze wiosenne cebulowe folwery i tak się rozmarzyłam ...ehh oby do kwietnia:) Ubawiłam się Waszymi historyjkami o rozgolaszonych maluchach. Pewnie dla Ciebie Paula to raczej nie jest takie zabawne, ale jak człowiek nie ma takich doświadczeń i tak posłucha o tym to japa sama się śmieje:) Z ost. newsów po wizycie u gina - na dokładne usg z pamiątkowymi fotkami:P umówiliśmy się wprawdzie na 28 (tak jak Ty Sirusho:) stycznia, ale tak szybciorem zerknął i orzekł, że maleńka waży teraz ok. 2 kg. Szyjka przestała szaleć i już się nie skraca, więc na tym froncie spokój. Gorzej z innym Czyniła żem wszystko, ale nie udało mi się jednak Pomidorówko odwrócić uwagi gina od wagi a i sama lekko się przydołowałam - okazało się, że mam 13 kg na plusie - i co gorsza - 8 kg z tego przybyło mi tylko w ciągu ost. 1,5 miesiąca :( Załamka total i zaczynam mu coś gaworzyć o tych płynach w organizmie, a tu - ni z tego ni z owego - z mojego gina wylazł typowy facet. Stwierdził naocznie, że żadne tam wody tylko ”apetyt większy”.. wrrrrrr myślałam, że go zabiję... nie dość, że często gęsto nie mogę nic zjeść, zachcianek też raczej nie posiadam, jak jem to małe porcje, bo wszystko pościskane i niewiele się mieści... co za zakała podła
  6. a tak poza tym to o godz. 20 idziemy do lekarza. Już nie mogę się doczekać co tam powie. No i Zuzę może wreszcie zobaczę... Tatuś może paść na zawał, bo ost. dokładne usg miałam robione na poczatku grudnia, ale w szpitalu, więc nie miał szansy buźki małej zobaczyć... ale martwi mnie jedna sprawa - jak tu odwrócić uwagę gina od ważenia...muszę coś wywinąć, żeby zapomniał:P
  7. maja - jestem pod wrażeniem postępów praniowo-porządkowych. Możesz spodziewać się nagrody od sekretarza Gierka U mnie powoli, powoli wszystko idzie, ale pieluchy już poprane i poprasowane, jeszcze reszta asortymentu czeka na wizytę w pralce i spotkanie trzeciego stopnia z żelazkiem:) Pokoik Zuzy też już coraz lepiej wygląda (zapewne głównie dzięki karniszowi, co to jego montaż tak wspaniale domniemany teść nadzorował:P). Muszę jeszcze wyeksmitować milijony komiksów przyszłego tatusia, które tam leżą i przyciągnąć go za fraki coby wreszcie wzorki na ścianach namalował. Ma toto talent, a nie mogę się doprosić... ja jako totalne beztalencie wolę się nie dotykać. co do teścia - ja wytrzymuję w względnym spokoju kilkanaście minut, potem się wyłączam - tak jest bezpieczniej. Gorzej jak o coś mnie zapyta, a ja nie wiem o czym mowa:P niestety okazało się, że moja rewelacyjna taktyka upada pod ciężarem jego wizytacji u nas. A i nawet teściowa nie daje nadzieji - po prostu go nie cierpi i daje temu wyraz na każdym kroku. Podobnie jego córka i żona brata mojego niemęża. ehhhh madziulina - b. Ci współczuję. Może faktycznie pogadaj o tym z ginem? Tak dla świętego spokoju?
  8. Pomidorówka - dokladnie, wcześniej byłam w kilkuletnim związku z maminsynkiem i wiem jaka to trauma jak się nie ma po swojej stronie faceta... Człowiek jest jak Don Kichot. Jak dobrze, że to się samo rozpadło (w dużej mierze ze względu na ten fakt właśnie). Wtedy bylam jeszcze nieco zahukana i bałam się własnego cienia w takich relacjach, teraz odszczekuję na lewo i prawo. Kto jak kto, ale jak mój domniemany teść się zacznie wp...dalać w wychowanie Zuzy to chyba na kopach wyleci za drzwi. Trzeba jakoś chronić swoje (tym samym taty i maleństwa) zdrowie psychiczne.
  9. a Pomidoroo - za łóżeczko to bym chyba zabiła... tak to k..wa jest z ludźmi. Z naszą Inglesiną też były zakusy, że nas wspomogą finansowo, a potem wózek pożyczymy, ale się wypięłam i nie skorzystaliśmy z oferty. Jakby mi ktoś zniszczył chyba bym nie zdzierżyła...a tak jest szansa, że sprzedamy ją jeszcze po dobrej cenie. Niestety tak to jest, że można ufać tylko sobie. Kropka - właśnie - 3maj się, nie daj się i wracaj do Nas szybko madziulina - też czytałam ten tekst z Dziecka - całkiem w porządku i - co ważne - napisany przez faceta dla faceta. Po lekturze mój zdziwony niemąż zapytał o co chodzi z tym, że on ma mnie bronić przed położeniem na łóżku porodowym. No przecież nie ma przed czym!!!! Kurcze - a ja byłam pewna, że są rzeczy oczywiste - że tak sparafrazuję - oczywiste oczywistości...a tu proszę musiałam nieść znów kaganek oświaty...
  10. Maja - rozwaliłaś mnie z tą małpą - heheheh - super tekst, normalnie klasyk:D a tak w ogóle to ile czasu wytrzymujesz takie teksty bez awantury? Ja obcuję z tym człowiekiem relatywnie krótko i już mi się kilka razy wyrwało, ale na razie to był lajcik. Takie jednostronne żaluzje... Po tej wizycie chyba już za długo nie wytrzymam i - to na bank - jak przyjedzie następnym razem zastanie telewizor przykryty prześcieradłem. Opatrzę to oczywiście stosownym komentarzem. Resztę zemsty muszę sobie jeszcze dopracować i Pomidorówka - mam nadzieję, że będzie jak u Ciebie i mojego uda się też powoli spacyfikować. Teściowa (u mnie też jest oki, bo jedynie lustruje, ale nie komentuje:P ) też walczy z tą zarazą i nie chce z nim przyjeżdżać. A jak mu się będzie z wiekiem pogarszało to chyba całkiem przestanę jeździć do rodziców mojego niemęża.. Na szczęście Sławek też mnie wspiera, sam swojego ojca nie do końca toleruje, a w sobotę to go tak zdenerwował, że aż się biedaczysko gotowało a ja razem z nim. A co do hemoroidów - współczuję - u mnie ma to mamuśka i brat. Nie wiem na ile genetyka ma tu znaczenie i tak drżę odkąd jestem w dwupaku. Na razie - tfu tfu tfu - przynajmniej na tym froncie spokój.
  11. kropka - dowcip też niczego sobie:D a w kabarecie najbardziej rozwala mnie fragment z boczkiem:P madziulina - u mnie taka sala jest i jest za free...po waszych relacjach zacznę chyba ten fakt traktować jako wyjątek... Sirusho - cholernie mi Cię szkoda... może jeszcze jakoś uda Wam się to jakoś rozwiązać - szkoda, żeby przez bezduszność systemu Twój mąż nie uczestniczył przy tak ważnym wydarzeniu (trochę to zalatuje pewnie lekkim nawiedzeniem, ale ja jestem wypaczona pod względem porodów rodzinnych:) ) Pontifex - Brawo Towarzyszko!:) mała kreseczko, marcelinko - dzięki za komplement maandzia - kurcze...uważaj na siebie
  12. Hej Dziewuszki! ale mi podługaśnego zjadło... ehh nic to - łonmortajm - muszę Wam się wyżalić miałam megaciężką sobotę...w piętek mały meeting u nas i wysłuchiwanie do późna pijanych ludzi (też mi się tolerancja obniżyła:/ ), ale to pikuś w sobotę od rana wieszaliśmy ze znajomymi półki, ja prasowałam firanki, w programie było tez montowanie karnisza w pokoju małej...do tego - i to był zdecydowanie najgorszy punkt programu - nalot teściów i wspólny obiad u moich parentsów... I wszytkiemu - wbrew pozorom - winna była inna niż teściowa, osoba - mianowicie TEŚĆ z rodzaju pozjadałem-wszystkie-rozumy-kmiotki. Najpierw myślałam, że mnie krew zaleje jak dyrygował przy podwieszaniu tego karnisza, krzyczał na swoich synów...jak chciał go przerabiać na wkręcany w ścianę, chociaż my kupiliśmy specjalnie podwieszany pod sufit, bo inaczej okno by się nie otwierało... i tak usiłował mi weprzeć, że będzie źle... nikt go nie prosił o pomoc, a i tak padł zarzut, że ”zaprosiliśmy na kawę, a robota jest” Wyobrażacie sobie? Na spotkanie z moimi rodzicami miał ponoć przygotowane przemowy z rodzaju ”co ja - najmądrzejszy myślę o tym, że dzieci nie mają slubu”, ale został spacyfikowany przez mamę Sławka... Dzisiaj dopełnił dzieła dzwoniąc do Sławka, że powinien po pracy niezwłosznie pojechać do domu posprzatać, bo mieliśmy taki kurz na telewizorze, że nie mógł wytrzymać i sam go wytarł... Ja pie..le - tyle piszecie o teściowych, a któraś z Was ma może takiego teścia?? nie mogę się opanować i uspokoić - po wczorajszym jakoś się udało, ale te dodatkowe, dzisiejsze newsy mnie ponownie wk..wiły. Jak to dobrze, że tak rzadko ten człowiek przyjeżdża..
  13. Sirusho - jak tak to czytam nóż mi się w kieszeni otwiera... z tego co słyszę od ludzi 60zł to kwota i tak bardzo niewielka. Ale i tak pobieranie jakichkolwiek opłat za poród rodzinny jest niezgodne z prawem, a ten fartuch to jedynie przykrywka. Niech ktoś mi pokaże fartuch, kt kosztuje 60 zł (sic!). Tyle teoria - w praktyce nikt się nie będzie kłócił i i tak zapłaci - 60, 200, a i 500 i więcej zł - bo i o takich przypadkach słyszalam. Wk..wia mnie to strasznie. madziulina - na szczęście - są wyjątki i mój szpital to taka właśnie perełka. Poród rodzinny - 0 zł, a szkoła rodzenia za ”cołaskę” a tak poza tym - to bardzo korzystna zmiana z tym kolorem. Świetnie wyglądasz.
  14. Na dobry nastrój - kabaret o neverendingu ciążowym. Pewnie będzie jakiś problem z przecinkami - w razie czego wpiszcie sobie hrabi ciaza na YT http://pl.youtube.com/watch?v=DHmhAT3SGM8&feature=related
  15. Towarzyszko Maju - dziękuję bardzo. Myślę, że ta nasza walka z kapitalistycznym (bez wątpienia) zalewem nadawałaby się conajmniej na kolejny odcinek Polskiej Kroniki Filmowej. Zwłaszcza moment, gdy panowie H stali z założonymi rękami i rozmawiali ze mną wspominając porody swych partnerek, a mój Hiroł walczył z g... ale nic było minęło.. a te Twoje bóle... - może się tak, kurczawka, nie forsuj, bo jeszcze z marcówki staniesz się - tfu tfu tfu - styczniówką? Jak tak czasem patrzę z boku na to wszystko (a na dystans stać mnie niestety coraz rzadziej, bo też już se przecież świetnie osiadłam w dwupakowych realiach) to w tej ostatniej ciążowej fazie człowiek łapie jakieś takie emeryckie zacięcie. Ale jak tu się dziwić jak zakazy w tym świecie mnożą się na każdym kroku. I ta koncentracja na brzuchu - nas samych i wszstkich wokół. Aktywność fizyczna ograniczona często niemal do minimum, że już o innych nie wspomnę. I tak se siedzę i se dumam nad tym faktem niezaprzeczalnym i tak już bym chciała normalności.... Oj zapuściłam mega - optymistyczny wywód. Plecy mi rozsadza. To przez to. Już nie filozuję.. a barany - barany - to fakt -wiele można tym sobie wytłumaczyć i to jest wspaniałe heheh
  16. Powoli wracam więc do normalności, ale i tak do toalety idę z lekką nutką nieśmiałości... ależ mi się zrymowało - nawet nie czuję jak rymuję:P maja - a ja się urodziłam 4 kwietnia (2 miesiące za wcześnie - taka byłam zdolna:P ) a może tak bardzo chciałam być baranicą:) marcelinka - pomidorówka i maja mają rację - Partia nie da Ci tak łatwo opościć swoich szeregów. Plenum KC ceni złożenie samokrytyki i niniejszym podtrzymuje członkowstwo jednocześnie upominając o wspieranie centralnie sterowanej gospodarki i zakupienie nieco tetry:P Gratuluję pomyśleno zakończenia sesji! mała kreseczko -trzymaj się i nie daj się (choróbsku). Ja uwielbiam tagiatelle ze szpinakiem i gorgonzolą.... mmmniam Witam nowe Marcóweczki!!! widać mnożymy się w tempie odwrotnie proporcjonalnym do czasu, jaki nam pozostał w podwójnym opakowaniu (zaraz zaraz czy wyszło logicznie?!) Tak czy siak - to dość dziwne.
  17. Dziewczyny!!! Cudowne wieści z frontu fekaliowego - wygraliśmy!!! Niezbędna okazała się pomoc panów z pogotowia H:P Mój Hiroł osobisty próbował coś sam zdziałać po pracy sam, ale postępy były mizerne, a nawet zaczęło wybijać... Smród potworny. Na domiar złego po całodziennym wypieraniu ze świadomości potrzeby Wiecie Czego - już powoli popadałam w obłęd i zastanawiałam się nad krzakami pod blokiem. Bałam się nieco wilka, ale desperacja była coraz silniejsza... Wezwaliśmy więc pogotowie. Maja - nastraszyłaś mnie nieco, ale aż takiej traumy ostatecznie nie było. Panowie poinstruowali Sławka co - i jak rozebrać - biedactwo większość rzeczy robiło samo, a smród gwałtownie wzmagał na sile. Walka była nierówna - ost. okazało się, że winny jest: a. koszyczek po kostce (faktycznie nie zauważyliśmy, że ost. zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach), b. wielka bryła kamienia, która musiała tam narastać jeszcze za poprzednich właścicieli mieszkania...ale to nas - za przeproszeniem - gó.no zalało. Patrzcie jakie zakały - sprzedali tykającą bombę biologiczną!!! Ostatecznie - panowie H powspominali nieco swoje początki tatusiowania i nie wzieli pieniędzy stwierdzając, że cyt. ”pan i tak większość rzeczy zrobił sam”.:P Potem wzięłam mopa i wyszorowałam wszystko domestosem. Dla odmieny zaczęło śmierdzieć jak na basenie, więc pootwieraliśmy wszystkie okna i uciekliśmy na zakupy. I tak na gównianej aferze najwięcej skorzysta Zuza - kupiliśmy m. in. karnisz do jej przyszłego lokum:)
  18. Kurcze - tu taki pogodny nastrój, a ja nie poszłam do pracy i od rana walczyłam z zapchanym kiblem, do tego pękła jakaś uszczelka i wszystko się wylewa na podłogę. ŁAAAAAAAAAAAA I NEED A HERO! i tak czekam na swojego Hiroła, a jak ten nic nie poradzi to trzeba będzie też wezwać innego człowieka na H.... Tyle wieści z fekaliowego frontu. Odezwę się po wygranej bitwie (wojnie?) Buziaki
  19. Marcelinka - powinnaś mieć podbitą, ale z drugiej strony - nie panikuj. Nie mogą Cię nie przyjąć na porodówkę z racji niepodbitej książeczki:) Kurcze....ale dziewczyny ten czas leci...
  20. Hello! Pooglądałam sobie Wasze fotki - super:) Mała Kreseczko - jaki mały przystojniak:P (a tatusiowi a wrrrrrrr nie darowałabym tak łatwo)! Pontifex - Sekteratarz KC przyznaje Ci niniejszym dodatkowe kartki na baleron (50 dag) :) za poświęcenie czasu i pracę na rzecz rozwoju państwa socjalistycznego!!!! Paula - ja też już powoli mam dość i mam nadzieję, że moja maleńka się nie zasiedzi zbytnio.. Nie wiem czy mój kręgosłup by to wytrzymał. Reszta jakoś się trzyma kupy, ale z plecami najgorzej. A co do Mikołaja - tu już Ci mówiłam, że jestem za (a nwet przeciw:P ) - super imię więc namawiaj, namawiaj! mandziaa - my mamy wszystko od listopada/grudnia (tzn. te większego kalibru - wózek, łóżeczko i okołopościelowe i kąpielowe rzeczy). Gorzej z ubrankami - raptem kilkanaście, maks. 20, bo nie możemy luczyć na żaden spadek i jakoś ciężko takie zakupy idą. Wszystkie ”wyjściowe” a la Smyk już mamy i teraz zaczynamy dokupować takie tańsze Krlnk - gratuluję córci! Dziewczyny ja wprawdzie jeszcze nie myślę o zakończeniu pewnego etapu, końcu wolności... Cały czas panikuję nad porodem i chyba na to zuzywam większość czarnych myśli... a dzisiaj znowu szkoła rodzenia...:/
  21. Heheheh - ale macie Dziewuszki przejścia z małżonami:) Chrapanie to faktycznie strasznie irytująca sprawa. Mi coś się przedwczoraj zebrało na ”poważne” poważne wyznania i z czułością ni z tego ni z owego podziękowałam mojemu Sławkowi, że nie chrapie.. Trochę był zdziwiony tym wyznaniem, ale co tam:) Na mojej krótkiej (chyba:P ) liście zachowań nie do zniesienia przed chrapaniem jest jeszcze ciapanie i mlaskanie. Po prostu tego nie cierpię i jak ktoś przy mnie tak się ”delektuje” jedzeniem dostaję dosłownie szału i mam ochotę wyrwac takiej personie to jedzenie. Nie wiem skąd we mnie aż taka awersja... nati - słyszałam, że gdy dziecko zbyt gwałtownie się porusza może to oznaczać, że jest czymś zaniepokojone, zdenerwowane. To jest b. subiektywne odczucie, więc faktycznie wydaje mi się, że to aż niemożliwe, żeby jakoś ocenić, czy te ruchy są faktycznie zbyt gwałtowne. Może jedynie na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Tak czy owak - nie powinnaś się tak wszystkim przejmować, bo Twoje stresy jeszcze gorzej wpływają na Filipka, niż to wszystko warte.
  22. nati - z tego, co mi mówili w szpitalu to najlepiej codziennie...ale wiadomo - nie wszystko pracuje tak jak trzeba, więc odchylenia się zdarzają. Na nast. wizycie najlepiej zapytaj o to po prostu lekarza.
  23. Gallardo - a weź spacyfikuj! Jesteś w końcówce ciąży i masz jeszcze koszule prasować?!!! a wrrrr jak coś takiego słyszę nieistniejący nóż w kieszeni mi się otwiera. Nie wiem, czy ko kwestia przyzwyczajenia, czy wychowania (pewnie i jednego i drugiego), ale nie wiem jak to jest, że niektórzy faceci oczekują takiej obsługi od swoich partnerek... Nie rozumiem tego. Powinnaś wytępić takie zakusy. Trzymam kciuki:) Madziulina - aż mnie zmroziło, że wątroba może dać takiego czadu... współczuję Maja - mi jeszcze nie powiedzieli jak tu sobie ulżyć, ale jak tylko się dowiem - doniosę:) Na razie tylko niekorzystnie wplywają mi na psyche. Leż sobie spokojnie i odliczaj - teraz w drugą stronę:) Do lutego już całkiem całkiem niedługo:) Pomidorówko Przodowniczko:P !- dowiedz się dowiedz - u mnie dają pampersy i nawet zabraniają (przynajmniej tak edukują na szkółce niedzielnej) korzystać z własnych podkładów...(!?) pomoć - coby wiedzieć czy się człowiek wykrwawia w normie... a co do tych pieluch - chyba Mandziaa o tym pisała - to wszędzie już raczej rządzi pampers - położna mówi, że raczej tylko jako pierwszą pieluszkę zakładają tetrową, coby wiedzieć czy dziecko oddało mocz, a potem to jazda... ale może jeszcze gdzieś po staremu to funkcjonuje.. cholera wie
  24. Maandzia - ja odpychałam aż do teraz i dopadło mnie z jakąś zwielokrotnioną siłą.... boję się ehh szkoda gadać. ja mam taki a la kombinezonik jak ten, kt wkleiła maja tylko dla odmiany nie miś, a renifer. Myślę, że to i pod spód jakieś grubsze, polarowe ciuszki, na głowę jeszcze czapeczka, w fotelik i w drogę
  25. Nati - to ja chyba przed samym porodem nie będę wychodzić z kibelka...u mnie zawsze stres = starczka...te dwa S są nierozerwalnie sprzęzone ze sobą... A ja się najbardziej boję...cholera chyba wszystkiego najbardziej się boję...nie umiem się doszukać pozytywów...mam nadzieję, że mi szybko przejdzie, bo za długo tak się nie da...
×