Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

margetka75

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez margetka75

  1. Drogie kobietki, przegadanie problemu zawsze rozjaśni droge w tuneliku. Zawsze na problem spojrzymy inaczej znając jego inna stronę.Zobaczycie, przyjdzie kiedys taki czas, że to ja bede pomagala innym i to bez wzgledu na płeć. Ludzie szukaja wyjścia w samotności , chociaz jesteśmy rodzajem społecznym. Samotnośc , to lęki , stresy, dołki, depresje i głupie myśli.Dobrze jesli umiemy sie tego pozbyć, a jak nie ??? hmmm to drama.Wowczas przydaje sie koło ratunkowe i tak zwany telefon do przyjaciela. Przegadanie sprawy bardzo pomaga i własnie daje kopa.Sporo sie dzis rozpisalam,mam nadzieje ze Was nie zanudzilam i nie zdenerwowalam zbytnio.Nie potrafie jeszcze tak jak wy pisac zwięzle,ale fajnie ze przypadkiem odkryłam to Wasze forum i szkoda ze tak pozno,zanim zaczelismy planowanie i robotę.Sporo rzeczy dowiedzialam sie po fakcie.Moze macie racje ze wstrzelilismy sie za wczesnie i z tym planowaniem trzeciej ciazy wstrzymuje sie bo widze ze nie jestem do tego dojrzala.Zreszta zobaczymy jak pojdzie mi kolejny porod.Narazie model rodziny 2+2 nam pownien wystarczyc.Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko,zmykam kapac corke i klade ja do snu,jutro czeka nas przedszkole.Dobrej nocki wszystkim :)
  2. No prosze,uderz w stol a odezwa sie nozyce i tu mile mnie zaskoczylyscie ze zasypalyscie mnie odpowiedziami.Co do moich obaw to powiem tak,minął tydzien i to ze byc moze bedzie dziewczynka to nie stanowi juz dla mnie obciazenia.Staralam sie jak moglam,wlozylam w to wiele trudu i dzis wiem ze organizm to nie maszyna i nie komputer. To co lekarz mowi na usg to prawdopodobienstwo na 70 %.Wiem ze niewazna jest plec i ciesze sie ze rozumiecie ze jednak chcialabym chlopca,teraz moim zyczeniem jest zdrowie dla tej kruszynki ktora nosze.Zdaje sobie sprawe ze to malenstwo czulo ze nie jestem szczesliwa,wiec i ono pewnie szczesliwe nie bylo.mamy sliczna corcie,mam meza ktory bardzo nas kocha i wspiera mnie caly czas,mowi ze jesli bedzie to corcia to pokocha ja rownie mocno jak nasza pierwsza krolewne. No i czym jest nazwisko wobec daru istnienia...?Mam juz jedna dziewczynke i wiem jak z nia postepowac,skoro ten u gory tak zdecydowal to przyjmuje to jako szczescie.Ja i moja corka jestesmy zodiakalnym rakiem a moj małżonek to wodnik i dla wyrownania sił w rodzinie chce aby kolejne nasze dziecko tez bylo wodnikiem i tak wychodzi ze jak sie wyrobie z porodem do 18 lutego to bedzie wedle jego zyczenia.Odnosnie dziewczynek to powiedzial mi ze bede miala pomoc i zartowal ze nie wie jak z nami wytrzyma ;) ;) ;) Przykro mi kobietki ze myslalam tak egoistycznie,to co mi napisalyscie ku pocieszeniu to ja to wszystko wiedzialam tylko to do mnie jakos nie docieralo.Wiem jakie nieszczescia chodza po ludziach,jedni sie staraja i wierze ze w koncu im sie uda,niektorzy nie moga wcale a jeszcze inni maja i sie dziecmi nie zajmuja a nawet porzucaja albo katuja jak sie czesto slyszy,to smutne :( Mi potrzeba było takiego kopniaka od obcych mi osob zeby sie pozbierac aby teraz zachowac resztki zdrowego rozsadku i wziasc sie w koncu w garsc.Choc nie znam Was dlugo jakos czuje ze jestescie mi bliskie
  3. Dziekuje Ci Babko piaskowa za slowa otuchy.Zdaje sobie sprawe ze te tabelki i ksiazki to tylko takie male wspomagacze.Przykro mi bylo bo w pierwszej ciazy za bardzo uwiezylam kolezankom w pracy,doswiadczone mamuski mowily mi ze tk wygladam,tak chodze,to jem czyli na chlopca a ja poczatkowo obracalam to w zart a potem chyba uwierzylam choc nie powinnam byla.Moi rodzice sa nietaktowni niestety,lepszy kontakt mam z tesciowa niz z matka,bo teraz w kolejnej ciazy to wlasnie tesciowa wspiera mnie od samego poczatku,a moi rodzice nie wiedza ile juz mi minelo,kiedy termin i nawet nie pogratulowali,bylo mi niesamowicie przykro.Moj ojciec sam nie postaral sie o syna,mial 2 corki,moja siostra tez ma 2 corki wiec dlaczego mi mialoby byc lepiej...Kiedys zapytalam meza,jak bylam w pierwszej ciazy,gdyby mogl decydowac to co chcialby miec i on po chwili namyslu odpowiedzial ze syna,ale jak urodzila sie corka to stala sie oczkiem w glowie taty,az bywam o nia zazdrosna czasem.Bylo zreszta wszystko jedno co urodzi sie za pierwszym razem,bylismy juz 6 lat po slubie i czegos zaczelo nam brakowac wiec odstawilam tabletki i udalo sie.Teraz minelo kolejne 6 lat,corka juz duza i mam wiele kolezanek co maja juz dwojke dzieci,zazwyczaj jest to parka i tym razem nakrecilam sie ponownie gdy mowiono mi ze tym razem to chlopiec musi byc...bo...a i ja sama zaczelam tak czuc i wydawalo mi sie skoro inne objawy i zachcianki to moze uda sie na chlopca.Mowilam o tym lekarzowi a on na to ze niedorobilismy.Byla wstrzemiezliwosc,orgazm kobiety w czasie stosunku,pozycja na chlopca,wykresy,pomiar temp. i sluzu,dieta,witaminki dla mnie i dla meza.Byla tez radosc ze za pierwszym strzalem nam sie udalo i czekanie na usg a teraz denerwuje mnie wscibskosc ludzi gdy pytaja co bedzie?Mowie ze dziecko bedzie i ze dowiem sie w 7 miesiacu,choc mysle ze usg 3d jest raczej nieomylne,jak myslicie?Tabelka chinska w przypadku corki mi sie nie sprawdzila a teraz wychodzi dziewczynka,z obraczki miala byc corka i synek.Nawet znajoma ktora wrozy mi nie chciala powrozyc ale jak mnie zobaczyla w drugim m-cu to powiedziala mi-mowie Ci ze to bedzie chlopiec.W nic juz raczej nie wierze.Lekarz powiedzial mi ze co sobie zrobilismy to bedziemy mieli.Nie planowalismy trzeciego dziecka ale przyznam sie ze mysle juz teraz,choc tez slyszalam ze po trzydziestce kobietom czesciej rodza sie dziewczynki.No wiec ja jestem juz trzy lata po trzydziestce i martwilam sie wczesniej ze moge miec problemy by wogole zaciazyc.Mamy dom,maz posadzil wiele drzew i brakowalo syna,wedlug powiedzenia.Prawdopodobnie za wczesnie sie wstrzelilismy w ta owulacje.Moze ktoras z Was kobietki rozwieje moje watpliwosci to opisze swoj ostatni cykl. A tak wogole to dokladnie dzis przyjelam ostatnia tabletke kwasu foliowego bo taki mialam zapas a przyjmowalam juz od listopada ub.roku.A wiec moje cykle trwaly zwykle 30 lub 31 dni.Ostatnia @ byla 10 maja i byl to pierwszy dzien kolejnego cyklu.Stosunek mial miejsce10 dnia cyklu a potem kolejny 15 dc i byl to 24 maja przed sama polnoca,potem kochalismy sie az 21 dnia cyklu czyli 30 maja.9 czerwca test ok potem 11 kolejny ok i radosc.Moja temp 15 dc to 36,3 na na drugi dzien juz wzrosla do 36,5 kolejny dzien36,6,potem 36,8 i 19 dc maly spadek na 36,7 i moze tu trzeba bylo celowac bo potem dalej byl skok na 37 st. W dniu 24 maja bolal mnie jajnik i sluz byl bardzo rozciagliwy wiec uznalam ze to dobra pora a moze zle rozpoznalam owulacje?Poczecie nastapilo pewnie jakos 26 lub 27 maja bo plemniczki musialy pokonac swoja droge.Co Wy na to moje dziewczynki,czytalam wczesniej wasze analizy i ciekawi mnie co powiecie na temat mojej?
  4. Drodie kolezanki,jak z Waszym samopoczuciem w ciazy?Z moim samopoczuciem to roznie u mnie bywa,mam rwe kulszowa juz cale 2 m-ce sie z tym mecze,niesamowity bol w posladku,nawet konska masc mi nie pomaga,cierpie jak wstaje czy klade sie,przy wysiadaniu z auta,przy przekrecaniu sie z boku na bok i to tak w prawym posladku a zeby bylo smiesznie to mam jakis ucisk jeszcze w lewej pachwinie i nie bardzo moge stac np w kolejce a jak za dlugo chodze to bujam sie jak stara babka albo ciezarna ale juz pod koniec jak przytyje ze 30 kg.Mąż twierdzi ze nawet utykam.Aby gorzej nie bylo,moj lekarz chcial mnie skierowac z tym do neurologa ale co oni moga jak mi tabletek nie wolno a po ciazy ustaic powinno,tyle ze ja mam dopiero polmetek.Nasza dzidzia ma juz ponad 300 gram i niezle juz kopie od jakichs 3 tygodni tak wyraznie.Podobno jest wszystko w porzadku,robilam kolejne wyniki,test na cukrzyce ciezarnych i mialam tylko drobne bakterie w moczu,mam jakis urosept bardzo moczopedny i co godzine jestem w lazience albo i czesciej,a najgorsze ze chodze tez w nocy jakies 2 razy.Taka kolej rzeczy,rosne wszerz,tyje pomalu i podobno tak ma byc.Zachcianek dziwnych nie mam,w ciazy z corka lubilam slodycze i lody a teraz mam do tego wstret,smakuja mi za to potrawy słone i kwasne i uwielbiam owoce zwlaszcza jablka i kwasne fiolrtowe winogrona z ogrodka.Moja rodzina troche na tym cierpi i buntuja sie gdy na obiad znowu kapusniak,ogorkowa,szczawiowa.Moze ktoras z Was ma jakies ciekawe porady?Zwracam sie do Was tak ogolnie bo nie pamietam jeszcze Waszych pseudonimow na pamiec wiec prosze o wyrozumialosc i cierpliwosc.Chcialabym tu do Was zagladac czesciej o ile wpisalyscie mnie do swego grona bo podczytuje Was czasem i widze ze jestescie naprawde przesympatyczne i wcale tu nie punktuje.Pozdrawiam serdecznie ;)
  5. Potrzebowalam czasu by nieco otrzezwiec .Wyplakalam morze lez przez 3 dni i zmienic nic nie moge.Mam jeszcze malutka iskierke nadzieji,jesli to bedzie chlopiec to bedzie dla nas niespodzianka a poki co zdrowa mama to szczesliwe dziecko no i odwrotnie.Zobaczymy jak sie wszystko ulozy,moze za jakis czas sprobujemy ponownie,mezowi marzy sie wielodzietna rodzina a dzieciaki potem maja gdzie jezdzic jak juz dorosna i zaloza swoje rodziny.Oczywiscie macie racje i najwazniejsze jest to ze dalismy poczatek nowemu zyciu i nie ma co karac siebie za to ze sie nie spelnilam bo bardzo wiele zalezy rowniez od ojca.Bede czekac na szczesliwe rozwiazanie a z czasem pewnie bede sie smiac ze bylam az tak glupia i egoistyczna.
  6. Pare dni temu zlapalam straszny dołek. Mialam umowiona wizyte w prywatnym gabinecie ginekologicznym.Czekalo mnie usg i poznalismy plec dziecka-podobno to ma byc kolejna dziewczynka.Tak strasznie sie stresowalam ze bedac na tej poczekalni chcialam wyjsc i przelozyc ta wizyte na inny termin,jakby to cos moglo zmienic...Maz byl przy mnie i znowu widzialam na tym monitorku to co chcialam zobaczyc a co okazalo sie zludne.Pytalam trzy razy czy doktor sie nie myli ale on twierdzi ze w swojej praktyce lekarskiej sie jeszcze nie pomylil a ja tak chcialabym aby to byl jego pierwszy raz,kolejne usg mam za 10 tygodni i ma byc wiarygodne bo teraz jakos nie wierze.Wiem ze ludzie maja gorsze problemy,nie maja nawet jednego potomka.Ja nie potrafie cieszyc sie tak jak powinnam.Byla to dlugo planowana i swiadoma ciaza.Przygotowywalam sie juz od listopada,wizyty u lekarza,badania,szczepienia,kwas foliowy mimo ze maz byl za granicą,zmiana trybu zycia i nawykow zywieniowych(dieta na chlopca),robilam wyresy,pomiary temperatury,ocena sluzu w kazdym dniu cyklu przez pol roku i w maju ruszylismy do dziela.Moje zdziwienie bylo spore gdy test wyszedl pozytywnie juz po pierwszej probie.Sadzilam ze nie uda nam sie tak szybko,zegar bilogiczny tyka i czas plynal na moja niekorzysc.Mąż byl niesamowicie szczesliwy,zrobilam to dla niego,to ja latami odkladalam decyzje o ponownym macierzynstwie,myslalam ze maz odpusci ale on nadal nalegal a wraz z nim otoczenie znajomych i rodziny.Kazde swieta,urodziny czy imieniny to seria tych samych zyczen-kolejne dziecko,syna...Zrobilismy wszystko zgodnie z podrecznikiem,nawet studiowalam wykresy ze moze jednak cos zle zrobilam.Winie siebie,chcialam dac mezowi syna bysmy mogli przekazac mu nazwisko,wiem ze to dla mezczyzny taka duma jak juz jest ten dziedzic a teraz czuje sie jakbym sie nie spelnila.Moj ojciec mial dwie corki,ma juz trzy wnuczki a teraz moze bedzie czwarta i juz slysze jego gadanie.Moje senne marzenia o synku jakby sie wczoraj rozwialy.Conajmniej trzy razy snil mi sie chlopiec i mowilam mezowi ze to moj synek bo kiedy nosilam corke to snila mi sie dziewczynka.Mam corke i kocham ja bardzo,dlatego chcialam czegos innego,chcialam kochac inaczej.Corka jest tatusia a ja chcialam synka dla siebie.Marzyla mi sie rodzina w komplecie.Przeplakalam z tego powodu 3 dni,budzilam sie w nocy ze moze to byl sen a po chwili uswiadamialam sobie ze jednak nie,rano bylo dobrze dopoki nie zawiozlam corki do przedszkola i wrocilam do domu,zostalam sama i wylam znowu.Mam zal,czuje sie jakby mnie ktos oszukal,oszukalo mnie moje wlasne cialo.Wydawalo mi sie ze tylko ja wiem najlepiej i jako matka jednej corki wyczuje najlepiej co w sobie nosze.Mialam inne objawy jak przy pierwszej ciazy i inne zachcianki,inne drobne problemy zrowotne,zupelnie inaczej sie czuje i inaczej wygladam-jakby na chlopca.Wierzylam w to co chcialam i zobaczylam na tym monitorku to co chcialam zobaczyc,niestety mylnie.Byla to dla mnie nieudana proba planowania plci,wydawalo mi sie ze jestem absolutnie przekonana iz bede szczesliwa bez wzgledu na plec dziecka jakie sie urodzi,a teraz nie jestem w stanie ukryc zawodu jakiego doznalam,jakby spotkala mnie niesprawiedliwosc i nie moge pozbyc sie uczucia okropnego przygnebienia.Musze sie z tym oswoic i wolalabym teraz nie wiedziec.Chcialam czegos nowego,nowy pokoik,nowe kolory,ubranka dla chlopca,zabawki,nowy wozek mimo ze mam jeszcze po corce a nawet powiedzilam mezowi ze nie chce nic,nie zasluzylam a i tak wszystko mam.Zawsze kiedy czegos bardzo chce to wychodzi odwrotnie.Sadzilam ze tylu znajomym sie udaje to i my mozemy miec parke,rodzine w komplecie.Wiem tez ze trudniej jest zrobic dziewczynke,jakos to mnie nie przekonuje.Niemadra jestem,nawet sa inne slowa na to,powinnam sie czyms zajac by nie myslec i zadreczac sie ale jakos nie potrafie a ksiazke ktora studiowalam przez 4 lata mam ochote poprostu spalic.Chcielismy to opic,jak bedzie chlopczyk,nie opilismy bo stwierdzilam ze nie ma co.Mam wyrzuty sumienia ze w ten sposob traktuje moje malenstwo w brzuchu a ono jakby czulo moj niepokoj kreci sie niesamowicie ,wiem ze tym szkodze mojemu dziecku i boje sie czy bede potrafila je pokochac.Od lat mam sklonnosc do depresji i obawiam sie by nie wpasc w nia po porodzie.Dziekowalam Bogu za to ze nam sie udalo,prosilam by tylko nie poronic i chcialam by uczynil mnie jezcze szczesliwsza obdarzajac mnie synem,chyba mnie nie sluchal.Smutno mi teraz nawet gdy pisze.Podobno jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma :(
  7. Witam wszystkie kobietki i prosze o przyjecie mnie do grona dyskusyjnego.Od kilku dni zagladam tu i czytam jak ciekawie piszecie a poniewaz wiele nas łącz, chciałabym i ja dzielic sie z Wami swoimi troskami i radosciami.Termin mam na połowe lutego.
×