MOKKA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez MOKKA
-
love agrypina nie unoście sie i nie gniewajcie :) . czasami po prostu nic nowego... i cóż pisać - cały czas te same smutki? jestem pewna, ze wszycsy czytają... myślałam troche o tym, dlaczego inne topiki tak żyją, a nasz falami... i myślę, że nasze (moje) emocje związane z nieudanym do końca związkiem sa już na tyle przeżyte i przeanalizowan, że czasami az sie nie chce do tego wracać... bo ile można wciaż i wciąż... ale też rozumiem Agryopinę :) że sobie tak wyobrażasz, ze tu będziemy miały wzajemny kklub miłych znajomości; nie tylko do żalenia się. ale przecież tak jest! :) :) ) u mnie: nadal udaję/my (?) udane małżeństwo. MM jakkoś się stara od kiedy mi przybyło tyle zajęć nadobowiązkkowych... dziś nawet w trakkcie krótiego spaceru za rączkę potrzymał... pozdrawiam
-
to kolorki jesienne nastroje zauważam pewne zmiany w moim małżęnstwie... ;) :) mianowicie MM chyba zaczął sie zastanawiać... buziaki
-
KABA jak miło Cię widzieć. jak Twój wzrok zaprzyjaźnia się z kkomputerem? no niestety niezmienne ;). u mnie nic sie raczej w małżeństwie nie zmieniło. tylko od iedy wyprowadziliśmy sie od teściów jest spokojniej. tak jak mówlła PRZEZROCZYSTA. wszystkim miłej niedzieli :) świetnie, że cały czas nie przychodzą te wstrętne deszcze jesienne :) :) :) Goda - na temat jogi mamy więc takie same odczucia. buziaczki dla cełej paczki
-
tođ mi ymieni haslo!!! ale się zdziwiłam, ze jeszcze dziś nit tu nie pije kawy :) dzień dobry :) wszystim ciepła >>>>>>>> jak ja Cię rozumiem... :( gdy takk bardzo brakuje blisości i ciepła od mężczyzny rzeczywiście i mnie czasami nachodzi złudzenie (a moze nadzieja), że moze od męża... a potem rozczarowanie. tęsknię bardzo za tymi najczulszymi przytulaniami, odrobiną chęci , by się oderwać od szarosci, pomarzyć...wydaje się, ze to niewiele. i że tylop niewieli kroczek wystarczy zrobic, by tak było. a jednak nie. nie wiem, może mi zarzucicie, że w codzienności nie ma miejsca na takie filmowe zachowania, ale przecież po to człowiek żyje świadomie, ze by móc sobie zafundowac chcwile przyjemności, relakksu... myslę, że kobiety, tóre (bo przecież na szczęście nie wszystkie) czekają na czułośc i bliskośc w ciągu dnia obowiązków,l zmywania, krzątania sie itp, a jej nie mogą się doczekać, są po prostu... samotne :(. ech... ciepła ja bym torbę po przyjeździe po prostu podała. nie domyśli się albo mu się nie chce - niech dostanie prosto w ramiona. tylkoże ja niestetty dawno już przestałam być dumna... love >>>>... joga. ja też jestem raczej żywiołowa i byłam przekonana, że raczej dla mnie szybi aerobi przy rytmicznej muzyce, a na jogę poszłam, by sprawdzić jedynie, co zacz, bo była w arnecie. i okazało się, że jest przeciwnie. dla mojego temeramentu bardziej odpowiada ciche onentrujące cwiczenie niż olejne pobudzanie się. bardzo polubiłam ćwiczenia jogi, bo przede wszystkim czuje, jak moje ciałoprzestaje się kulić, rozprostowuje się, wyciąga. piesków zobaczyć nie mogę. goda >>>>>>>>>>>> dowcip b. udany. jak czerwona herbata? :) pozdrowienia dla pozostałych :) :) :) ciekawe, jak nasz topik zareaguje na jesienne deszcze... ;). u mnie już zaczęło kropić.
-
myszka takka sama ---- witajcie myszka >>>>>>>>>>> u mnie wygląda to nieco inaczej niz zrozumialaś. on nie jest zazdrosny. a uczuć nie oazuje, bo po prostu tak został wychowany. ostatnio gościliśmy jego rodzinę (dalszą) a on przy stole wogóle sie nie odezwał i ja musiałam pełnić honory, choć ludzi prawie nie znam... JAKO TAKA takk się cieszę ze się odezwałaś. pamiętam Cię doskonale, bo zajęłaś w mojej pamięci i sercu :) szczególne miejsce. zawsze wyjątowo martwiłam sie o Ciebie no i co tu dużo gadać podziwiałam Twopje zorganizowanie i poświęcenie! ale mam nadzieję że to akurat się zmieniło... Pozdrawiam najserdeczniej. Może napisz jeszcze kiedyś u nas...? zdanka9 :) :) i Ciebie zawsze miło czytać... no i jak ja mam wytłumaczyć o co mi chodzi ;)? hmmm.. wiem, ze Ty dosonale rozumiesz. pogoda rzeczywiście przepiękna i mnie od razu injaczej nastraja. a bałam się słoty w tym roku szczególnie. wzięłam sobie znowu duzo różnych zajęć na głowę (oczywiście w związu z brakiem ontaktu z MM ;)). i bałam się że fizycznie nie dam rady. a wracając do Waszego zdziwienia i MM :) - życie z MM jest po prostu proste :). żadnych onflitów żadnych wymagań. i tak na prawdę to chyba rzezczywiście muszę uzupełnić ten obraz. MM jest taki jak Wam się wierzyć nie chce :) ale oprócz tego to spoojny ciepły facet tyle ze bez ekspresji... na pewno życie przy nim to jedna wielka pewnośc ( w przeciwieństwie do niepewności) - wszystko zaplanowane, zorganizowane. o wszystkim pamięta, przypominać raczej nie trzeba. no i nawet raz w miesiącu mnie PRZYTULI (nie mylić z seksem) a kilka razy przed tv pogłaszcze. miły uprzejmy, kultura osobista na najwyższym poziomie. taki dzentelmen, jakich już nieiwielu... tylko że ja nie tego potrzebuję. w związu z tym ponieważ już sie pogodziłam, że razem niewiele przeżyjemy i on na zainteresowania nie ma CZASU, postanowiłam bez niego pamiętać o swoich. w ubiegłym roku wróciłam do pracy w zawodzie, rozpoczęłam kolejne studia, a w tym rou studium związane z moim hobby. a i jeszcze joga. więc teraz to wygląda tak że mam czas na swoje zainteresowania, z nim w domu właściwie niewiele wspólnego czasu... i wiecie co się zmieniło?... właśnie zaczął się zbliżać powolutu do mnie... czasami mi się wydaje, ze to wszystko z mojej strony zbyt egoistczne, ale... dlaczego mam rezygnować z własnych zainteresowań i z własnego temperamentu. nie będę siedziała \"za karę\" w domu. trudno. n ie chce on ze mną cieszyć się i śmiać - na razie będę sama... to tyle przy porannej kawie. zmykam z dzieckiem na zakupy. goda agrypina cicha z tpsa tez swoje przeszłam wiec rozumiem i wspołczuję nerwów karmelki ciepła iwe love buziaki dla wszystkich i miłego słonecznego dnia
-
o, buber - nawet w stodole byłeś... pzdr :)
-
love :) :) :) niestety. taki właśnie jest. bez wyrazu, jak to określiłaś. zainteresowań żadnych. znajomych prawie żadnych (tzn. dwóch, kontakkty do kilkku w ciągu roku). obowiązkowy jest. czuły nie jest. nie rozmawia ze mną, nie bawi się, nigdzie nie wychodzimy (ostatnio co prawda ze względu na dzieci; ostatnio tzn. od 4 lat). nie rozmawia tzn. kkilka organizacyjnych KOMUNIKATÓW w ciągu dnia, głównie przez telefon. co sprawia mu przyjemność? nie wiadomo (nie znaczy to że jedynie ja nie wiem). czy coś lubi? chyba MILCZEĆ. czego nie lubi? nie wiem, bo niczego nie krytykkuje, na żadne tematy się nie wypowiada. w czym mu się podobam? nie wiadomo. co lubi jeść? zgadnij... nie wiadomo. nie wiem. w każdym teleturnieju na temat własnego męża wypadłabym blado. wiesz dlaczego? dlatego, że oon jest ponurakiem, nie rozmawia ze mną i nic o nim praktycznie niewiem, bo wszystko co wiedziałam przed ślubem już się zdezaktualniło. wyszłam za faceta - ja nie chcę nic od Ciebie, ty nie chciej nic ode mnie. tylko cholera dlaczego mnie o tym nie uprzedził? I JAK TU NIE ZOBOJĘTNIEĆ?!?!???? a może to szpieg?? ;) pozdrawiam sorry, ale naprawde - cóż mi pozostało jak nie sarkastyczny uśmiech...
-
GODA nie wiedziałam, że kryzys w twoim małżeństwie trwał tak długo... (piszesz o dwóch prezentach)... a męża masz całkiem fajnego :) :) :) z twoich opowieści ta wynika... miło się czyta. i jakoś tak troszę chyba zazdroszczę (bo przede wszystim podziwiam), że przetrwaliście i że jemu się chciało na nowo starać... MM to chyba nigdy (a na pewno nie w stosunku do mnie) nie wskrzesi w sobie entuzjazmu... ech...
-
BUBER -------- gdzie Ty nie byłeś??? :) AGRYPINA :) ---------- z chorobliwą zazdrością chyba bym sobie nie poradziła... okrutnie mnie przytłacza nadzorowanie przez kogoś, choćby najbliższego, także nadmierne opiekowanie itp... jaaś takka samodzielna byłam od najmłodszych lat... a teraz mi trudno, bo u MM wręcz przeciwnie - teściowa dorosłym facetom śniadania robi i łóżkka ściele! nie mogę na to patrzeć. takie kaleki. MM niby nie, ale atmosfera 30stu lat wychowania jednakk swoje robi. GODA/////////// ja na razie z moimi maluszkami walczę o sprzątanie zabawek. nie chcę im dostarczać traumatycznych wspomnień wyrzucaniem niesprzątnietych, ale czasami to mi brak siły. A MM nic nie przeszkkadza :). szkoda tylko, że ćwiczenie pod tytułem schylanie się co kilka minut nie wyszczypla talii ;) CICHA ///////////// podziwiam córeczkkę. to naprawdę jescze mała dziewczynka. wiem, bo pracuję z przedszkkolakami. musi być bardzo dzielna :) i na pewno stara sie nie zawieźć Ciebie... A Paryża życzę ja najbardziej udanego. Podaruj ten czas tylo sobie - na pewno należy Ci się relaks i postaraj się nie zadręczać domem. na pewno wszyscy przeżyją. najważniejsze, byś Ty wróciła radosna. To na pewno spodoba sie dzieciom. m.a.g.d.a :) MARGO :) :) :)
-
postaram napisac sie wieczorem pozdrawiam wszystich, a szczególnie tych, którym winna jestem odpowiedzi
-
karmelki >>>>>>>>>>. i ja wierzyłam w miłośc. w taą na zawsze, do trzymania się za ręce staruszków w parku. może nawet wierzyłam jeszcze rok temu... a teraz myślę, że to tylko w kolorowych pismach... a Wy - czy jeszcze wierzycie w prawdziwą miłośc do grobowej deski?? pomimo Waszych doświadczeń? Jednak więszość z Was jest bardzo dzielna - pozostajecie w małżeństwach, myślę że jednak darzycie się serdecznymi uczuciami, staracie się, jesteście na nowo ze sobą blisko... tego Wam zazdroszczę troszeńkę :) ;). Ale może do tego potrzebny jest większy kryzys niż lodowata obojętna codzienność z MM? u nas takiego kryzzysu nie było. buziaki :) i czekam na odpowiedzi :)
-
nie wiem, czy zabrzmiało to jasno czy raczej stereotypowo... chodzi o to, że ja bym wolała nawet chyba konflikt niż lodowatą obojętnośc... Kochani, może zechcecie mi coś podpowiedzieć, doradzic... każde słowo szczególnie otuchy miule widziane... harry wziął rozwód i jest szczęśliwy. harry zazroszcze mu i nie mogę tego jego szczęścia czytać ;) a to dlatego, ze ja się na rozwód nie zdecyduję. z powodów religijnych. popełniłam błąd. nie mam siły walczyć... ale jaie mam powody do rozwodu? ze co? że czasami mi smutno? proszę sądu, bo ja płaczę w poduszkę... proszę sądu, bo ja się zachowuję histerycznie, gdy on mnie kolejny raz nie słucha i mam ochotę porządnie nim potrząsnąć... proszę sądu, bo on mi robi kanapi zamiast się ze mną kochać... pełna histeria, prawda? czy to są powody do rozwodu??? nie. trzeba wziąc tabletki na uspokojenie i przeczekać burzę... tylo że ja nie biorę żadnych tabletek. i doskonale pamiętam jak smakuje miłość.
-
ech skomplikowane... wiesz co love :) zabrzmi to aroganco pewnie :) ale napiszę Ci - doceniaj taki partnersi układ jaki mieliście. jezeli był możliwy - to znaczy, że teraz nawet z okrojonym zaufaniem nadal możecie na siebie liczyć, razem bawić się, śmiać... pisze to, bo ja tego wszystkiego nie mam. i bardzo za tym tęsknię. za partnerem, który byłby przyjacielem... choć jeden dzień... Panie daj choć jeden dzień... NIe yobrażasz sobie, jak to wiele znaczy, gdy tego brakuje... wiem, miałaś swoje poważne troski i one zostawiły cień... Ale teraz mam tak podły nastrój, że mam ochotę nieco się z Tobą i z Wami wszystkimi policytować, kto ma gorzej...;) Karmelki wykluczone z licytacji, bo to nie ta ranga (nie wiem dokładnie, co jest w boksie ). Liczę na Wasze poczucie humoru. Otóz kochani ja mam męża, który nie czatuje (przynajmniej nie w domu i nie wpracy, bo mają blokadę, a poza tymi dwoma obszarami on nigdzie nie spędza czasu). nie pije i nie bije. wszystkie domowe obowiązki spełnia wzorowo, dziećmi się opiekuje, zakupy robi, z pracy wraca jak najszybciej itp itd. I co z tego??? jak nie rozmawia ze mną. potrafi przejechać w samochodzie przez całe miasto czyli około nawet godziny i się nie odezwać. nie ma między nami żadnej blisości. jedynie spełnianie obowiązków z jego strony a z mojej nieuprzejmości. bo nie tak wyobrażąłam sobie małżeństwo. bo po kilku latach starań o jego bliskośc poddałam się i jest mi wszystko jedno. jestem w punkcie, którym jeszcze kiedyś, nie tak dawno pogardzałam i którego nie rozumiałąm. nie wiem, czy to już wygodnictwo. chyba jeszcze nie. ale na pewno już obojętność. i co dalej? nie wiem. dwoje małych dzieci, które za nim pzrepadają. dom. moja praca charytatywna... i tak to wygląda. i chociaż moze wydaje się wam to popularne, to dla mnie to jest życiowa porażka... nie mam już siły i energii, by o niego sie starać, zabiegać... a on? on ma takie wzorce z domu (o których wcześniej nie wiwdziałam), że mężczyzna jedynie spełnia \"neutralne\" obowiązki tzn takie, by nie być za blisko kobiety, a potem siedzi w fotelu i tej kobiety czyli żony nie zauważa. najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowie z ktorym miałam dzielić życie w zaden sposób nie dodaje mi otuchy, ENERGII, nie pociesza w trudnych chwilach, nie jest zainteresowany co u mnie itp... PEŁNA SAMOTNOŚĆ. ZAMIENIĘ SIĘ NA MĘŻA ;) :) agrypina cicha zdanka goda dzieki za cierpliwosc w parzeniu kawki ciepła
-
jestem, jestem... love ale co tam mam pisac ;) smutki w małżeństwie. karmelki >>>>>>> tak rozsądnie piszesz. i z taką werwą. tym bardziej Cię rozumiem,\\jak musisz wścieać się na \"drobiazgi\" w mażeństwie, wypowiedziach zachowaniach Twojego męża... obys tylko z tej bezsilności czerpała paradoksalnie siłę, by pozostać wierną SWOIM przekonaniom... poczytałaś hareego pottera w częsci pierwszej topiku? jeszcze raz polecam. dla wszystkich drogich topowiczek wybaczcie, nie mam siły na wiecej... :) pozdrawiam
-
ZDANKA >>>>>>>>>>>>>>>>>> wszystkiego, co najbliższe między dwojgiem ludzi :) Tobie i TM życzę na codzień. i jak najwięcej uniesień :) :) :) . świętowaliście? GODA >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> zapraszam :) . gdybyście tylko mieli ochotę.... poważnie. jest gdzie spać :) love :) pozdrawienia dla wszystkich głównie czytam. co tam będe się mądrzyć ;). uwielbiam Was czytać. i buber przetrwał.
-
zona -------------------------przykro mi, niestety nie mam :( pzdr
-
karmelki >>>>>>>>>> napisz więcej o Was. jak długo się znacie itd itp. a czy w Twojej rodzinie był alkohol? po przeczytanie tego, co wcześniej napisały inne osoby i Twoich ostatnich postów, to też zaczęłam się zastanawiać nad prowokacją... napisz nieco więcej. pa
-
Goda >>>>>>>>>>>>> miło Cię widZieć. przepadam za Twoimi litewskimi powiedzonkami :) rzeczywiscie od kiedy zamieszkalismy sami jest nieco milej :) nie wiem jak to ująć -- swobodniej, bez napieęcia. od dwoch mcy wybuchłam tylko raz :). teściowa systematycznie nas (pod pretekstem naszych dzieci) nachodzi. Ja zmieniłam nieco taktykę, tzn. chyba wogóle jaąś przyjęłam, bo do tej pory pomimo mojego wieku naiwnie muyślałąm, że dobrze jest być otwatym, szczerym, mieć na wstępie od razu pozytywne nastawiennie. Ale nie, bo: 1. od teściowej dowiedziałąm sie, ze przeze mnie MM się zmienił. oczywiście na gorsze. szkoda, ze nie podjełam tematu ;) bo rzeczywiście, ale na lepsze :). 2. za barzdo przejmuję się sprawami materialnymi zamiast chodzić do kościoła! a ja jak idiotka ostatnia, aby odciążyć MM walczyłam z robotnikami, jeździłam po sklepach po rózne materiały budowalne, szukalam najtaniej itd... sorry, bo to chyba na inny topik MM jest miły, bardzo pomaga w domu i przy dzieciach i aż mi go szkoda, bo właściwie biedny nie ma wolnej chwili... I niby wszysto dobrze... poprawnie... Tylko że to już nie jest uczucie, jakie było i jakie miało być aż dio staruszków za rączki na specerku w parku... Powiedziałam mu, że zmarnował miłość. I nie da się do tego powrócić. Sama nie wiem, czy już się z tym pogodziłam. Żalu mam na pewno mniej n iż rok temu, gdy z Wami pisałam... CZasami tylko pytam siebie, czy tak zawsze musi być, we wszystkich małżeństwach ten sam schemat wypalania? pozdrawiam wszystkich gorąco
-
love>>>>>>>>>>>>> dziekuje, ze znalazłaś chwilę, by wklepać przepis jeszcze nie wypróbowałam. w niedzielę już nie miałąm jak. karmelki>>>>>>>>>>>>>> podpisuję się pod wszystkim, co wyżej love. Przede wszystkim musisz zostać na tym topiku. nowy nick świetny :). rozumiem, że to na dobry początek :) dziewczyno droga!!! to dopiero początek tego, co Cię czeka. początek przemocy... nie mogę znaleźć w tej chwili słów, by opisać swoje ZBULWERSOWANIE. trzymaj się i oniecznie pisz. margo>>>>>>>>>>>>>>> w sanatorium?!?! nie wiedziałam :) POWODZENIA! zrelaksuj duszę i ciało :) ;) :) buziaki napiszę później (postaram się) głównie do karmelków pozdrowienia dla wszystkich HARRY MOZE JESLUI CZYTASZ DOPISZESZ COS Z WLASNEGO DOŚWIADCZENIA KARMELKOM? p.s. karmelki - wejdz do czesci pierwszej i przeczytaj jego historię. warto
-
love - dzięki. pozostalo mi jeszcze kilka dni urlopu - chetnie bym wyprobowala, po potem to tylko urwanie glowy i z niczym nie zdazam, a pieczenie mi nie w glowie. :) zona------- z twoich wypowiedzi raczej wynika, jak Ci wygodnie w zwiazku (to nie przygana), a nie czego Ci brakuje. nie doczytalam sie nigdzie zwiazku z tytulem i chyba jestes ta sczesciara, ktora o samotnosci nie moze pisac? pzdr :)
-
love -------- ja z taka niecodzienna prosba jeszcze do Ciebie --n :) :) :) się o przepis na ten serni ze sliwka. bardzo Cie proszę o przeslanie. moze byc na moj @. w dla wszystkich
-
love >>>>> nie o to chodzi, że nie ma pewności, czy ktos inny po ślubie by się nie zmienił. wszyscy przecież sie zmieniamy w relacjach z inną osobą. tez sie nad tym zastanawialam - jaka gwarancje bym miala ze byloby lepiej... ale przynajmniej mam pewnosc, ze nie byloby tak jak teraz: byle jak, z rezygnacja z obu stron (jak mysle), z dnia na dzien i coraz dalej od siebie... mi raczej chodziło o to, że gdyby nasza znajomośc przed ślubem trwała dłuzej - nie ciągnęłabym jej i zerwała jak inne poprzednie. dość szybo zdecydowaliśmy się na małżeństwo (tzn. on po 2 mcach, ja kierujac sie rozsadkiem ;) po kolejnych dwoch). wiec caly rok przygotowan do slubu uplynal w euforii i przy natloku orgnizacyjnych spraw. zylismy emocjami, zalatwianiem i nie bylo MOZLIWOSCI, bym wiele spraw dostrzegla, ktore zaczely mi doskwierac juz wkrotce na codzien... margo>>>>>>>>> juz u siebie. :) tesciowej nie znosze. :) buziaki
-
majwi>>>>>>>>>>>>> poczytaj nas od początku. to pomaga. i wypisz się tu, ile zapragniesz. tez powinno nieco ulzyc. my na pewno zrozumiemy. a poza tym czas.... czas zmienia perspektywę. trzymaj się
-
pytanie dotyczyło, czy Wy zrezygnowalibyście gdyby Wasz maz/zona byl/a jeszcze waszym chlopakiem/dziewczyna? zona -............- caly czas nie moge doczytac sie u Ciebie powodow, dla torych pasuje Ci tytul topiku (fakt:moglam cos pzreoczyc). KABA ;>>>>>>>>>>> co u Ciebie? jak odremontowany domek i jak plany macierzynskie? ostatnio czytalam o nich rok temu. brakuje Ciebie tutaj.
-
cicha \' love i jako taaaaka :) widzę, że zycie mija, a my nadal zagladamy na topik. u mnie wmalzenstwie bez wiekszych wlasciwie zmian. jedyne zmiany zaleza od moich hormonow...;) a na powaznie, to mysle, zy chyba po prostu troche zobojetnialam, moze sie przyzwyczailam. na pewno nie zaakceptowalam. niektorzy pewnie nazywaja to dojrzaloscia, ale wedlug mnie to po prostu niestety rezygnacja. pewnie po trosze z siebie... ale proste recepty, ktorych nie brakuje w sieci sie nie sprawdzaja. gdyby MM byl moich jeszcze chlopakiem, na pewno bym zrezygnowala z takiego zwiazku. A WY? Pomimo całej jego troski o nas, pomocy itp. a tak probuje to wszystko na codzien zrozumiec. i juz nie placze lezac obok niego. drugiego człowieka sie nie zmiebi. mozna jedynie ustalac kompromisy.